Skocz do zawartości
Holy.Death

Polityka, gospodarka, społeczeństwo

Polecane posty

Mam nadzieję, ze bicie przeciwników politycznych mialo wymiar jednorazowy.

Pan Boni nie oberwał za bycie tylko przeciwnikiem politycznym. Podczas uchwały lustracyjnej zaczął wyzywać Korwina od jakiś oszołomów, po czym sam przyznał się do bycia agentem SB. I za to oberwał: za wyzwiska. Nie za niezgadzanie się z JKM ani nie za samo bycie agentem SB.

Inaczej skończy się jak w przypadku Palikota - dobre hasła wyborcze, które wcale nie są realizowane a partia zapędziła się w jakieś awanturki o kwestiach drugo- i trzeciorzędnych, podczas gdy gospodarka LEŻY.

Palikot akurat nie miał nawet dobrych haseł wyborczych. Może oprócz "gospodarka jest najważniejsza", ale pierwszy jego postulat dotyczył krzyża w sali sejmowej. Taka ważna kwestia gospodarcza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MeSSer

Użyłem Google. Wyskoczyły mi tylko losowe blogi (w tym, no suprises, blog Korwina), a notka na Wikipedii wspomina, że teczka była strasznie chuda i pełna nieścisłości. Jakbyś był łaskaw zarzuć linkiem, źródłem potwierdzającym tę tezę. Oczywiście prosiłbym o opracowania historyczne, bo blogowych kalumnii i losowych wynurzeń nie mam chęci czytać.

EDIT

Dobra, otrzymałem link, zwracam honor. Pytanie tylko na kogo donosił i w jakim zakresie.

Edytowano przez Klekotsan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się ze Stillbornem, że Korwin-Mikke zrobił to teraz, bo akurat ma immunitet i po drodze było mu spoliczkować Boniego. Podejrzewam, że gdyby Korwin-Mikke nie dostał się do Europarlamentu lub gdyby Boniego w nim nie było (bo by się nie dostał lub obaj panowie by się rozmijali terminowo), to cała sytuacja nie miała by miejsca, bo Korwin-Mikke nie jechałby do Brukseli po to, żeby spoliczkować innego europosła, ani nie ścigałby go po korytarzach. Zapowiedź miała miejsce kilka tygodni temu, co zdaje się tę teorię potwierdzać. Korwin-Mikke kreuje się na osobę konsekwentną (chyba, że naprawdę tak uważa, wtedy nie ma mowy o kreowaniu się i takie zachowanie to zwyczajna konsekwencja jego poglądów), więc wywiązanie się z tej zapowiedzi nie powinno nikogo dziwić, bo akurat braku konsekwencji w poglądach - przynajmniej tych publicznie wygłaszanych - trudno mu zarzucić. I być może właśnie o to chodzi. Poza osobistą "satysfakcją". Wszak przez całą swoją kadencję w Europarlamencie, gdzie może tylko trąbić, Korwin-Mikke musi pokazać potencjalnym wybocom, że nie jest częścią politycznego mainstreamu.

Boni dostał w twarz za bycie tajnym współpracownikiem.

Myślę, że raczej nie dostał w twarz za samo bycie TW, a za to, że będąc TW był przeciwko lustracji i zwymyślał przy tym Korwina-Mikkiego.

@Klekotsan

Tutaj jest sporo linków, w tym do mediów.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Holy.Death

Dzięki wielkie, ale Twój brat już mnie odpowiednio poinformował. Dalej jednak polowanie na SB-czarownice obchodzi mnie tyle co zeszłoroczny śnieg. "Sitwa agentów rządzących Polską" to tylko wygodny sposób na tłumaczenie obecnego stanu państwa. Wymówka wręcz irytująca, bo obecne problemy Polski nie mają nic wspólnego z agentami, a bardziej z mentalnością przeciętnego obywatela. To ludzie ludziom gotują ten los, a nie mistyczne kółko Mędrców Syjonu na spółkę z Rosjanami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Holy.Death

A ja nie wiem o co Tobie chodzi :D Ot, podziękowałem, potwierdziłem mój poprzedni edit, po czym dodałem swój komentarz do całej dyskusji o agentach i sugestii Messera, że Boni zasługiwał na "plaskacza" gdyż podpisał lojalkę. Po prostu za każdym razem jak słyszę słowo "SB" coś się we mnie przewraca. Nie musisz aż tak pilnować porządku w temacie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to w końcu mamy polityka, który dotrzymuje obietnic. :/ Szkoda, że nie ma już z nami Bazyliszka, bo chętnie bym zobaczył jak broni swojego idola. W sumie to po JKM można się było tego spodziewać i mam szczerą nadzieję, że ktoś pociągnie to do końca i sprawa skończy się w sądzie. Koleś naprawdę pozwala sobie na zbyt dużo i już dawno powinien siedzieć, ale niestety wszyscy uważali, że jest niegroźnym idiotą. Teraz potwierdził to, że słowo niegroźny można z tej opinii skasować.

  • Upvote 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie musisz aż tak pilnować porządku w temacie

Nie chodzi o pilnowanie porządku - to nie moja robota jest - a o postawienie sprawy jasno, żeby nie było nieporozumienia.

Ot, podziękowałem, potwierdziłem mój poprzedni edit, po czym dodałem swój komentarz do całej dyskusji o agentach i sugestii Messera, że Boni zasługiwał na "plaskacza" gdyż podpisał lojalkę. Po prostu za każdym razem jak słyszę słowo "SB" coś się we mnie przewraca.

Rozumiem. Po prostu stwierdziłem, że twoja wypowiedź była bez związku z omawianą sprawą i zdziwło mnie, że nagle zacząłeś pisać, iż to cię nie obchodzi, bo to nijak się miało do rzeczy.

Muszę jednak zauważyć, że skoro Boni był tajnym współpracownikiem i był przeciwko lustracji (po drodze mieszając z błotem Korwina-Mikkego), to było to zachowanie niegodne - łagodnie rzecz ujmując - i w takiej perspektywie Boniego mi nie żal, choć sam jestem zwolennikiem niestosowania przemocy fizycznej, dopóki nie jest to konieczne.

Teraz potwierdził to, że słowo niegroźny można z tej opinii skasować.

A mógł zabić!

Prawica próbuje się zjednoczyć, chociaż wygląda to tak jakby PiS chciał wszystkich pod swoje jarzmo wprowadzić wedle własnych warunków albo wcale. Ciekawe co z tego wyniknie.

Myślę, że Kaczyński nie odda nikomu roli przewodniej w czymkolwiek, bo póki co PiS stanowi główną siłę polityczną na tym kierunku, ale sam ruch jest zrozumiały, bo rozbicie na różne frakcje ostatecznie uderza we wszystkich w obozie konserwatystów. Mnie ciekawi na ile to będzie konfederacja w celu skonsolidowania głosów wyborców (władza dla PiS, stołki dla reszty, bo o to w sumie chodzi), a na ile próba przykrycia innych partii konserwatywnych jednym szyldem, gdzie PiS będzie najbardziej wyeksponowany, w sposób pośredni niszcząc konkurencję na prawo od centrum.

Edytowano przez Holy.Death
  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawica próbuje się zjednoczyć, chociaż wygląda to tak jakby PiS chciał wszystkich pod swoje jarzmo wprowadzić wedle własnych warunków albo wcale. Ciekawe co z tego wyniknie.

To samo co z LPR i Samoobroną - PiS weźmie pod swoje skrzydełka, przytuli, zainstaluje na stołkach, a jednocześnie będzie powoli pochłaniał "koalicjantów", zabierając im całe zaplecze personalne i zostawiając Gowina z Ziobrą w skarpetkach. Trochę mnie dziwi, że obaj w ogóle rozważają zjednoczenie z PiS, bo chyba nikt nie łudzi się, że Kaczyński zmienił metody działania. Ale cóż, tonący brzytwy się chwyta, a egzystencja na skraju polityki jest lepsza od kompletnego niebytu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawica chce się jednoczyć. Jakoś tego nie widzę. PIS nagle zapomni o przeszłości. Ziobro i Gowin nagle będą jego przyjaciółmi. Kurski już podobno jest kolegą prezesa Kaczyńskiego.

Dla mnie wszystkie te zagrywki to jest po prostu czysty PR. Znając życie to Ziobro i Gowin w końcu przystaną na warunki PIS, bo jak nie to co im zostanie.

Korwin przynajmniej spełnia swoje obietnice i to wszystkie :-). Na pewno skończy się na przeprosinach w mediach lub chronienie się za immunitetem. Korwin- Mikke za dużo się pozwala. Powinien dostać nauczkę, bo nie wiadomo co jeszcze wymyśli. Może jakiś wyrok w zawiasach :-)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawica chce się jednoczyć.

Rzekłbym - najwyższa pora. Polska prawica jest znana z tego, że jest wiecznie skłócona, a co za tym idzie - podzielona. Odkąd pamiętam, to jej największa wada (abstrahuję od programu wyborczego :]), którą reszta bez skrupułów wykorzystywała. I to skutecznie.

Jakoś tego nie widzę.

A ja widzę. Widocznie polityczny plankton w końcu sobie zdał sprawę, że przepadnie, jeśli nie przyklei się do PiSu. A PiS to wykorzystuje.

PIS nagle zapomni o przeszłości. Ziobro i Gowin nagle będą jego przyjaciółmi. Kurski już podobno jest kolegą prezesa Kaczyńskiego.

Heh, nie tyle zapomni (bo to imo niemożliwe), co przemilczy do czasu wyborów. Potem coś pęknie (jak zawsze) i zacznie się rzyganie na siebie nawzajem, bo ktoś coś komuś obiecał, a wyszło jak zawsze. Albo którejś z mniejszych partyjek się nagle odwidzi, bo któryś z sondaży da im 4%.

Dla mnie wszystkie te zagrywki to jest po prostu czysty PR.

Chciałbym tylko zauważyć, że polityka w naszym kraju, to przede wszystkim pijar. Głupie i fałszywe działanie (albo nawet pozorowanie działań) podyktowane zapatrzeniem przede wszystkim w słupki sondażowe, albo małostkowe animozje pomiędzy liderami poszczególnych ugrupowań i/lub niejasne interesy omawiane w miejscach publicznych (a potem "łojezu, ktoś mnie nagrał!").

Na pewno skończy się na przeprosinach w mediach lub chronienie się za immunitetem.

Wątpię, by za cokolwiek Boniego przepraszał. Już prędzej będzie się zasłaniał immunitetem. Zresztą, jestem pewien, że skusił się na plaskacza przede wszystki dlatego, że jest chroniony. Gratuluję mu odwagi.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie twierdzę że ów plaskacz, o którym wszyscy teraz trąbią, był gestem popieranym przez mnie. Dziwię się jednak, że tak przejmujecie się losem p. Boniego (przypomnę, ministra cyfryzacji który chciał nam zafundować demonizowane ACTA). Powiecie "Bo takie zachowanie jest niedopuszczalne! JKM na za dużo sobie pozwala!" Ja odpowiem - przemoc fizyczna oczywiście be i fuj, ale i tak wole ją, niż kolesiostwo, kumaterstwo i polityczną prostytucję reprezentowaną przez p. Boniego i jego partię (sławetne taśmy) uprawiane za naszymi plecami. Plaskacz był przynajmniej ogłoszony przez sprawcę i poszkodowanego we wszelkich możliwych mediach, a to co klasa rządząca robi za naszymi plecami dowiadujemy się z rzadka (liczne patologie demokracji, jakihc pozwolę sobie nie wymieniać).

Różnica jest taka, że JKM, którego równo i wy i politycy mieszacie z błotem jest gotów demonstracyjnie przyjąć karę za swoje czyny, nie uciekając przed prawem, a jego polityczni oponenci, o których grzechach wspomniałem, pewno się wymigają, chyba że będzie kolejna afera i medialny lincz, po którym odetnie się parę gałązek partyjnego drzewka, które i tak będzie rosło i gniło od środka zarazem. Dla nich mam tylko fragment pewnej bardzo znanej książki: "Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem".

Czekam na ów kamień.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwię się jednak, że tak przejmujecie się losem p. Boniego (przypomnę, ministra cyfryzacji który chciał nam zafundować demonizowane ACTA).

Coś Ci się pomerdało. Boni akurat był tą osobą w rządzie, która w sprawie ACTA zachowała rozsądek i optował za tym, żeby poddać pod dyskusję tą całą sprawę. Orędownikiem ACTA był min. Zdrojewski.

Powiecie "Bo takie zachowanie jest niedopuszczalne! JKM na za dużo sobie pozwala!" Ja odpowiem - przemoc fizyczna oczywiście be i fuj, ale i tak wole ją, niż kolesiostwo, kumaterstwo i polityczną prostytucję reprezentowaną przez p. Boniego i jego partię (sławetne taśmy) uprawiane za naszymi plecami.

Tzn. co? Przemoc jest uzasadniona, jeśli nie pochwala się czyjegoś zachowania? Stąpasz po cienkim lodzie.

Plaskacz był przynajmniej ogłoszony przez sprawcę i poszkodowanego we wszelkich możliwych mediach, a to co klasa rządząca robi za naszymi plecami dowiadujemy się z rzadka (liczne patologie demokracji, jakihc pozwolę sobie nie wymieniać).

Śmiało, wymieniaj. Uświadom mnie. Tylko nie zdziw się, jeśli ja uświadomię Cię czym grożą alternatywy (z gotowymi przykładami, o które nie trudno, bo rządów prawicowych trochę w historii było, większość z nich była zbrodnicza).

Różnica jest taka, że JKM, którego równo i wy i politycy mieszacie z błotem jest gotów demonstracyjnie przyjąć karę za swoje czyny, nie uciekając przed prawem, a jego polityczni oponenci, o których grzechach wspomniałem, pewno się wymigają, chyba że będzie kolejna afera i medialny lincz, po którym odetnie się parę gałązek partyjnego drzewka, które i tak będzie rosło i gniło od środka zarazem.

OK, czekam na przejście od słów do czynów. Niech się zrzeknie immunitetu i pokaże, że choć w tym jednym względzie jest lepszy.

Dla nich mam tylko fragment pewnej bardzo znanej książki: "Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem".

Tylko ta książka nie zwraca uwagi na jedną istotną rzecz - wina jest pojęciem względnym, bo zależy od pojęcia dobra i zła, które również sa względne. Posłużę się dosyć brutalnym przykładem, ale co mi tam - w kulturze europejskiej kanibalizm jest zły, ale są ludzie, którzy nie widzą w nim niczego złego.

Czekam na ów kamień.

Leci.

Edytowano przez Sevard
  • Upvote 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I kolejny raz świetnie widoczna jest hipokryzja części wspólnej zbioru Polaków-katolików i wyborców Korwina. Swoją religijność i prawicowość lubią przejawiać w górnolotnych sporach ideologicznych. Czy płód jest człowiekiem? Jaka jest definicja małżeństwa? Czy krzyż powinien wisieć w sejmie? Wg wielu na podstawie odpowiedzi na te pytania można stwierdzić, kto jest prawdziwym katolikiem a kto nie. Ale wyborcom Korwina nie przeszkadza, że ich idol uderza w twarz przeciwników politycznych (używa przemocy fizycznej). Nie denerwuje ich to, że robi to z powodu zatargu z sprzed 20 lat (nie wybacza). Nie mierzwi ich, że jeszcze dziwi się, że Boni nie szuka satysfakcji odwetu (oburza się, że wróg się nie mści). Nie, w Polsce nie miłowanie bliźniego definiuje chrześcijanina, ale jego stosunek do ustawy o małżeństwach gejów. Utwierdza to mnie tylko w przekonaniu, że naszym kraju tak naprawdę mało jest katolików, ale za to bardzo dużo konserwatystów.

P.S. Nie mam nic do dyskutowania nt. aborcji, in vitro, eutanazji czy małżeństw homoseksualistów. Często przyznaję rację katolikom i ludziom o prawicowych poglądach. Nie potrafię zrozumieć tylko, dlaczego zapominają o tych najbardziej podstawowych sprawach.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko ta książka nie zwraca uwagi na jedną istotną rzecz - wina jest pojęciem względnym, bo zależy od pojęcia dobra i zła, które również sa względne.

Nieco filozoficznie to ujmę - masz rację że każdy zlo i dobro pojmuje sobie inaczej, ale to nie zmienia że coś zrobiłeś. Sytuacja: umieram z głodu, nie mam pieniędzy, kradnę coś do jedzenia, jest mi wstyd, mam nadzieję jakoś zadośćuczynić sprawcy. Nie ważne czy uwazasz mnie teraz za bandyte obrabiającego spożywczaki, czy za potrzebującego, jestem winien kradzieży. Owa względność tu niczego nie zmienia.

OK, czekam na przejście od słów do czynów. Niech się zrzeknie immunitetu i pokaże, że choć w tym jednym względzie jest lepszy.

Jest lepszy, bo obiecał parę ładnych lat temu, że jeśli pan Boni go nie przeprosi za bezpodstawne oskarżenia (które takie są, p. Boni najpierw zwymyślał JKM słowami których nawet nie będę przytaczał, a potem sam się przyznał do tego o co go JKM obwiniał. Ktoś tu lubi rzucać słowa na wiatr) to go po dżentelmeńsku spoliczkuje i z pewnym opóźnieniem (zemsta najlepiej smakuje na zimno) to zrobił. Nie znam innego polityka, który dotrzymuje danego słowa i mam nadzieję, że to się przełoży na spełnianie jego obietnic, za które dostał głosy.

Śmiało, wymieniaj. Uświadom mnie. Tylko nie zdziw się, jeśli ja uświadomię Cię czym grożą alternatywy (z gotowymi przykładami, o które nie trudno, bo rządów prawicowych trochę w historii było, większość z nich była zbrodnicza).

Tak, bo lewy komunizm był całkowicie bezkrwawym systemem gdzie klasa robotnicza żyła bezpiecznie i dostatnio, a gułag to tylko takie śmieszne słówko jest. Z Hitlerem też radzę nie wyskakiwac bo choć narodowy to socjalista, więc taki prawicowy to on do końca nie był.

Nieco bardziej egzotycznie - Kambodża. W 1975 dochodzą do władzy komunistyczni Czerwoni Khemrzy. W cztery lata zabijają ok 2 milinonów (!!!) mieszkańców swojego kraju.

Nie neguję istanienia prawicowych dyktatorów, ale twierdzenie że są i byli oni całym złem tego świata jest co najmniej naiwne i świadczy o braku znajomości historii.

Tzn. co? Przemoc jest uzasadniona, jeśli nie pochwala się czyjegoś zachowania? Stąpasz po cienkim lodzie.

Kiedyś istaniało sobie coś takiego jak kodeks honorowy i jeśli kotś uznał że go znieważono mógł kogoś spoliczkować. Dziś jak się dostanie w twarz, to można iść na Policję i zgłosić naruszenie nietykalności osobistej (co uczyniłby dorosły człowiek), albo tweetnąć (co na pewno zrobiłby uczeń szkoły gimnazjalnej). Kiedyś chwalenie się tym, ze dostało się w twarz wystawił by takiego osobnika na publiczne pośmiewisko, a dziś...

Coś Ci się pomerdało. Boni akurat był tą osobą w rządzie, która w sprawie ACTA zachowała rozsądek i optował za tym, żeby poddać pod dyskusję tą całą sprawę. Orędownikiem ACTA był min. Zdrojewski.

Nie napisałem że on to utworzył i był główną personą, która za to odpowiadała i go promowała, tylko że chciał to wprowadzić. Na szczęście on i jego partyjni koledzy przestraszyli się ludzi wychodzacych na ulicę i dopiero wtedy zaczęli mówić, że może to faktycznie zły pomysł i ten fragment tej historii zapamiętałeś.

Leci.

Ale chyba nie doleciał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O samym plaskaczu wypowiadać się nie mam zamiaru, bo rzecz jest oczywista. Jeżeli tak mają wyglądać nowe standardy polityczne, to oznacza, że jednak możemy opaść kolejne dno. Czekam aż nasz dżentelmen wyzwie kogoś na szpady lub rewolwery.

Tak, bo lewy komunizm był całkowicie bezkrwawym systemem gdzie klasa robotnicza żyła bezpiecznie i dostatnio, a gułag to tylko takie śmieszne słówko jest.

Wcale nie dziwi mnie to, że kolejny Polak dał sobie wmówić, że alternatywą dla skrajnie wolnego rynku jest tylko komunizm. To pokłosie źle przygotowanego programu nauczania historii, który w ogóle nie kładzie nacisku na dzieje ekonomii, ustroju i doktryn politycznych. Martwi mnie tylko jedno: jeśli historia nas uczy czegokolwiek, to tylko tego, że taka polaryzacja poglądów zawsze doprowadza do tragedii. To proste. Mamy tylko dwie opcje, więc każdy kto nie z nami jest śmiertelnym wrogiem. Nie ważne czy nazwiemy go heretykiem, burżujem, faszystą, komunistą czy lewakiem. Ludzie mają bardzo krótką pamięć.

Z Hitlerem też radzę nie wyskakiwac bo choć narodowy to socjalista, więc taki prawicowy to on do końca nie był.

O Boże, Boże, Bożenko... Kiedy wreszcie korwiniści zauważą pewien drobny detal. Nie ma znaczenia jak sobie zaszufladkujesz poszczególnych zbrodniarzy, ani to jak oni sami siebie nazywali. Hitler, Stalin, Mao czy Święta Inkwizycja byli ortodoksami i uważali, że swój cel osiągnąć po prostu muszą. Doprowadzą Cię do raju czy chcesz czy nie. Kapitalista i liberał, który okaże się szajbusem będzie tak samo niebezpieczny jak powyżsi.

Nie neguję istanienia prawicowych dyktatorów, ale twierdzenie że są i byli oni całym złem tego świata jest co najmniej naiwne i świadczy o braku znajomości historii.

O braku znajomości historii świadczy również jej niezrozumienie. Przykładowo, do wielkiego terroru nie doprowadziła jakobinów wolność, równość i braterstwo (własność prywatna), ale osobiste ambicje i charakter Robiespierre'a. Podobnie wielki hołodomor nie był wynikiem zaprowadzania komunizmu (bezpośrednio) a celowym działaniem mającym na celu doprowadzenie do pionu zbuntowanego narodu ukraińskiego. Całe to gadanie o prawicowcach i lewakach to zwykła indoktrynacja.

Choć i tak największym kłamstwem (być może wynikającym z bezprzykładnej ignorancji) jest podpieranie swoich tez o wolnym rynku przykładem XIX-wiecznych Stanów Zjednoczonych. W ogóle, uważam, że obecnie jak nigdy istnieje potrzeba wprowadzenia do szkół lektur typu Oliwer Twist czy Nędznicy. Każdy uczeń powinien wiedzieć jak wyglądały "złote czasy" kapitalizmu monopolistycznego i świata pozbawionego socjalizmu.

Na szczęście on i jego partyjni koledzy przestraszyli się ludzi wychodzacych na ulicę i dopiero wtedy zaczęli mówić, że może to faktycznie zły pomysł i ten fragment tej historii zapamiętałeś.

Na nieszczęście. Obym nie musiał częściej oglądać sytuacji, w której o aktach prawnych dyskutować będą przede wszystkim ci, którzy jej nigdy nie mieli w ręku (ale za to "czytają" kwejka, demoty i inne onety), wymuszając później decyzje polityczne.

Kiedyś istaniało sobie coś takiego jak kodeks honorowy i jeśli kotś uznał że go znieważono mógł kogoś spoliczkować.

Kiedyś gdy ktoś Ci zabił tatusia, mogłeś jedynie zebrać kolegów i dokonać krwawej zemsty. Na szczęście mamy XXI wiek.

  • Upvote 7
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieco filozoficznie to ujmę - masz rację że każdy zlo i dobro pojmuje sobie inaczej, ale to nie zmienia że coś zrobiłeś. Sytuacja: umieram z głodu, nie mam pieniędzy, kradnę coś do jedzenia, jest mi wstyd, mam nadzieję jakoś zadośćuczynić sprawcy. Nie ważne czy uwazasz mnie teraz za bandyte obrabiającego spożywczaki, czy za potrzebującego, jestem winien kradzieży. Owa względność tu niczego nie zmienia.

Zmienia i to bardzo dużo. W obecnym świecie kwestie dobra i zła są bardzo rozmyte. Zobacz sobie na pojęcia takie jak eutanazja, aborcja, homoseksualizm, czy nawet antykoncepcja. Dla jednych te rzeczy utożsamiają zło, dla innych już niekoniecznie, ba mogą być nawet dobre. Wina jest rzeczą mocno związana z poczuciem dobra i zła.

Jest lepszy, bo obiecał parę ładnych lat temu, że jeśli pan Boni go nie przeprosi za bezpodstawne oskarżenia (które takie są, p. Boni najpierw zwymyślał JKM słowami których nawet nie będę przytaczał, a potem sam się przyznał do tego o co go JKM obwiniał. Ktoś tu lubi rzucać słowa na wiatr) to go po dżentelmeńsku spoliczkuje i z pewnym opóźnieniem (zemsta najlepiej smakuje na zimno) to zrobił. Nie znam innego polityka, który dotrzymuje danego słowa i mam nadzieję, że to się przełoży na spełnianie jego obietnic, za które dostał głosy.

A co w tym lepszego? Przepraszam bardzo, ale uważasz, że jeśli teraz ktoś obiecałby Ci, że Cię spoliczkuje, bo się nie zgadza z tym co prawisz i potem dotrzyma słowa, to go w czymś usprawiedliwia? Przemoc jest przemocą, niezależnie od tego, czy ją ktoś zapowie, czy nie. Jeśli uważasz, że zapowiedziana przemoc jest usprawiedliwiona, to gratuluję dobrego samopoczucia.

Tak, bo lewy komunizm był całkowicie bezkrwawym systemem gdzie klasa robotnicza żyła bezpiecznie i dostatnio, a gułag to tylko takie śmieszne słówko jest. Z Hitlerem też radzę nie wyskakiwac bo choć narodowy to socjalista, więc taki prawicowy to on do końca nie był.

Podobnie komunizm znany z ZSRR nie był czysto lewicowy. Niestety, ale zarówno Stalin jak i Hitler łączyli złe rzeczy ze skrajnej prawicy jak i ze skrajnej lewicy. Sposób sprawowania władzy akurat jest typowy dla skrajnej prawicy. Dla skrajnej lewicy sposobem sprawowania władzy jest anarchia (która wcale dużo lepsza nie jest). Podobnie kwestie dyskryminacji mniejszości - są typowe dla skrajnej prawicy, a nie lewicy (która pod tym względem jest dosyć otwarta).

Nieco bardziej egzotycznie - Kambodża. W 1975 dochodzą do władzy komunistyczni Czerwoni Khemrzy. W cztery lata zabijają ok 2 milinonów (!!!) mieszkańców swojego kraju.

I znowu fail. Czerwoni Khmerzy łączyli to co, było złe w komunizmie z chorym nacjonalizmem, który ponownie - jest prawicowy.

Komunizm w założeniu rzeczywiście był lewicowy, tylko w żadnym państwie nie udało się go wprowadzić zgodnie z założeniami. Tak naprawdę sam fakt istnienia dyktatury stoi w sprzeczności z komunizmem.

Nie neguję istanienia prawicowych dyktatorów, ale twierdzenie że są i byli oni całym złem tego świata jest co najmniej naiwne i świadczy o braku znajomości historii.

Każda opcja skrajna jest zła i tak naprawdę nie przypominam sobie dyktatora, którego jednoznacznie można ocenić jako przedstawiciela skrajnej prawicy lub lewicy (no może Pinochet). Większość łączyła w sobie negatywne cechy z obydwu skrajności.

Kiedyś istaniało sobie coś takiego jak kodeks honorowy i jeśli kotś uznał że go znieważono mógł kogoś spoliczkować.

Ale to spoliczkowanie niosło ze sobą pewne konsekwencje. Obecnie jest to zwykły akt przemocy.

Dziś jak się dostanie w twarz, to można iść na Policję i zgłosić naruszenie nietykalności osobistej (co uczyniłby dorosły człowiek), albo tweetnąć (co na pewno zrobiłby uczeń szkoły gimnazjalnej).

Z tego co mi wiadomo, to Boni zgłosił to na policję, więc kolejny fail. Zrobił najlepsze co mógł - zastąpił słowo 'albo', z Twojej wypowiedzi, słowem 'i'. Tego typu rzeczy nie powinny pozostać bez reakcji.

Kiedyś chwalenie się tym, ze dostało się w twarz wystawił by takiego osobnika na publiczne pośmiewisko, a dziś...

Bo kiedyś jak się dostało w twarz, to można było odrzucić rękawicę i oznaczało to pojedynek. Niestety pojedynków zakazano, a szkoda, bo wtedy by się okazało, czy JKM tylko w gębie jest mocny, bo bić słabszego od siebie to każdy potrafi.

Nie napisałem że on to utworzył i był główną personą, która za to odpowiadała i go promowała, tylko że chciał to wprowadzić.

Boni był jedyną osobą w rządzie, która miała bardzo poważne wątpliwości co do tej ustawy, więc jak do diabła miałby chcieć ją wprowadzić?

Na szczęście on i jego partyjni koledzy przestraszyli się ludzi wychodzacych na ulicę i dopiero wtedy zaczęli mówić, że może to faktycznie zły pomysł i ten fragment tej historii zapamiętałeś.

Nie, to Ty źle coś zapamiętałeś. Nawet w wypowiedziach, które teraz wszyscy wykopują, bo to modne (w końcu trzeba jakoś usprawiedliwić JKM) widać, że stosunek Boniego do ACTA był nieco inny niż kowriniści próbują to wszystkim wmówić.

Ten rząd to jedna z gorszych rzeczy, która mogła się przytrafić temu państwu, ale jednak Boni jako jedna z niewielu osób jest dosyć kompetentny.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie neguję istanienia prawicowych dyktatorów, ale twierdzenie że są i byli oni całym złem tego świata jest co najmniej naiwne i świadczy o braku znajomości historii.

...powiedział człowiek, który przed chwilą zrównał rządy lewicowe do hitleryzmu i stalinizmu. Najlepsze jest to, że w przygotowaniu na prawicowe zło od razu zabezpieczasz się twierdzeniem: "że są i byli oni całym złem tego świata jest co najmniej naiwne i świadczy o braku znajomości historii". Stosuj równą miarę w ocenie rzeczy.

Kiedyś istaniało sobie coś takiego jak kodeks honorowy i jeśli kotś uznał że go znieważono mógł kogoś spoliczkować. Dziś jak się dostanie w twarz, to można iść na Policję i zgłosić naruszenie nietykalności osobistej (co uczyniłby dorosły człowiek), albo tweetnąć (co na pewno zrobiłby uczeń szkoły gimnazjalnej). Kiedyś chwalenie się tym, ze dostało się w twarz wystawił by takiego osobnika na publiczne pośmiewisko, a dziś...

Czy w ogóle dołoby się ustalić spójny zestaw zasad mających wejść w skład kodeksu honorowego w liberalnym społeczeństwie? Co jest honorowe, a co nie? Jak sprawić, żeby wszyscy ludzie korzystali z tych samych zasad? Co zrobić z tymi, którzy za honorowy uznają inny zestaw zasad? Czy człowiek posługujący się swoim kodeksem honorowym może walnąć w twarz człowieka, który uważa to za niehonorowe?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekam aż nasz dżentelmen wyzwie kogoś na szpady lub rewolwery.

Wątpię, żeby Korwin-Mikke miał odwagę walczyć z Bonim na rewolwery. Dziesięć kroków, obrót i strzał. Korwin jest jednak dość wysoki, więc byłby stosunkowo łatwym celem. Z kolei mniejszy, bardziej wątły Boni mógłby popisać się swoją zwinnością. Do tego trudniej byłoby go trafić.

Boni był jedyną osobą w rządzie' date=' która miała bardzo poważne wątpliwości co do tej ustawy, więc jak do diabła miałby chcieć ją wprowadzić?[/quote']

Dlatego, że trzeba jakoś usprawiedliwić atak na Boniego. Fakty się nie liczą, tylko to, że była jakaś afera związana z ACTA i przewinęło się tam nazwisko Boniego. W jakim kontekście to już mniej ważne. Stara zasada, żeby rzucać błotem, bo później taka osoba ma problem, żeby się z niego oczyścić.

Jeszcze jedna kwestia w związku z różnej maści dyktatorami. Stalina porównałbym raczej do dyktatorów w typie Saddama Husseina. Sprawował władzę dla samego jej sprawowania, nie kierowały nim żadne myśli o konieczności zmiany, wprowadzenia nowego ustroju czy zasad. Wszystko wynikało z pragmatyzmu. Stalin zmienił założenie rewolucyjne Lenina i Trockiego o wielkiej światowej rewolucji. Teraz rewolucja miała się odbywać przez ekspansję Związku Radzieckiego. Wszystkie działania propagandowe, wzmocnienie policji politycznej, służb miały jeden główny cel - eliminacja zagrożeń dla niepodzielnej władzy Stalina. Najpierw był to Trocki, później Zinowjew. Wystarczy spojrzeć jak konsekwentnie "wymieniani" byli Komisarze NKWD, Stalin nie chciał, żeby w służbach zawiązał się spisek, który obaliłby jego władzę. Stąd liczne czystki. Sorry za ten przydługi offtop.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawicę i lewicę należy rozróżniać na dwóch płaszczyznach - kulturowej i gospodarczej. Biorąc pod uwagę pierwszy aspekt taki PiS jest prawicowy, ale już pod względem drugiego nie za bardzo - socjalistyczne hasełka solidaryzmu państwowego są raczej z lewej burty politycznej łódki.

Generalnie nie rozumiem czemu przez niektórych z was sympatyk prawicy to najczęściej nacjonalista. Nacjonaliści krzyczą "Polska dla Polaków!", jakgdyby zapominając, że czasy świetności Polski były pod rzadami litewskiej (sic!) dynastii Jagiellonów, a i późniejsi zagraniczni królowie elekcyjni np. Batory też swoje dla naszego kraju zrobili (wiem, że później ta forma sprawowania władzy zeszła na psy, bo królowie byli podstawiani przez naszych sąsiadów).

Wracając jednak do tematu nacjonaliści w obecnej prawicy do margines - wystarczy zerknąć na wyniki wyborów. Mniejszość nie definiuje całości więc nie rozumiem straszenia innych rządami prawicy w ogóle.

Co do książek opowiadających o realiach XIX wieku - wiadomo że różnie bywało, ale czy naprawdę wierzysz, że dziś nie ma biedy? Każdy dziś ma pracę i wykształcenie? W Polsce sa bogatsze rejony, w które inwestowano w latach 90 XX w. ale są i takie (Podkarpacie, Lubelszczyzna, Zachodniopomorskie...) gdzie jest biedniej. Są tu wioski bez zasięgu sieci komórkowej, bez sklepu w promieniu 15 km (na szczęście dojeżdża co drugi, trzeci dzień objazdowy sklep spożywczy, bo co starsi ludzie mieliby o wiele trudniej). Nie ubóstwiaj tak socjalistycznych idei, bo one tak samo jak kapitalistyczne albo nie zawsze się sprawdzają, albo jeśli się sprawdzą, to oprócz plusów mają też i minusy. W XIX w. było źle najniżyszm warstwom społeczeństwa, dziś też jest źle, tylko jak na współczesne standarty, które się siłą rzeczy z czasme muszą zmieniać.

Pytanie o definicję honoru w dzisiejszych czasach jakoś mnie nie dziwi. Są rzeczy i wartości, których definiować nie trzeba, żyjąc po prostu się pewnych wartości i zasad uczy, nawet jeśli dla jednego to będzie "nie podrywaj dziewczyny kolegi swego" (hmmm... lojalność?), a dla drugiego "oddaj życie za ojczyznę" (romantyczny patriotyzm).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie o definicję honoru w dzisiejszych czasach jakoś mnie nie dziwi. Są rzeczy i wartości, których definiować nie trzeba, żyjąc po prostu się pewnych wartości i zasad uczy, nawet jeśli dla jednego to będzie "nie podrywaj dziewczyny kolegi swego" (hmmm... lojalność?), a dla drugiego "oddaj życie za ojczyznę" (romantyczny patriotyzm).

"Są rzeczy i wartości, których definiować nie trzeba"? Starczy spojrzeć na Amerykę Łacińską i wierzenia, wartości oraz zasady tamtejszych ludzi. Czy były to wartości, których definiować nie trzeba? Wartości obiektywnie pozytywne? Wniosek jest taki, że "rzeczy i wartości" uważane za takowe są silnie kulturowe. Skoro są kulturowe, to znaczy, że różnią się w zależności od wypracowanej w danych regionie kultury. Czyli to, co byłoby normalne dla mieszkańca Ameryki Łacińskiej nie byłoby normalne dla mieszkańca Europy. Świadczy to o tym, że nie istnieją obiektywne wyznaczniki "rzeczy i wartości". Na jakiej podstawie uważasz, że jest inaczej?

  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając jednak do tematu nacjonaliści w obecnej prawicy do margines - wystarczy zerknąć na wyniki wyborów. Mniejszość nie definiuje całości więc nie rozumiem straszenia innych rządami prawicy w ogóle.

Problem polega na tym, ze ten margines stara sie byc jak najbardziej widoczny. Sam uwazam, ze skrajnosci sa wyjatkowo niezdrowe, niezaleznie czy mowimy o skrajnej prawicy, lewicy, konserwatystach, liberalach, socjalizmie, kapitalizmie czy o religii. Kowalski moze sympatyzowac z PiS i byc niepraktykujacym katolikiem, Nowak moze byc wyborca SLD i tak jak Kowalski pojawiac sie w kosciele tylko z okazji Bozego Narodzenia i Wielkanocy (bo w koncu to tez tradycja), ale za lby sie nie wezma, bo sa ludzmi na poziomie i nie popadaja w skrajnosci. Ludzi takich jak oni sa w Polsce miliony. Co nie zmienia faktu, ze gdy przychodzi 11 listopada, to przedstawiciele tej marginalnej skrajnej prawicy beda sie tlukli z przedstawicielami marginalnej lewicy przy okazji dewastujac stolice i scierajac sie z policja, a wszystko to przed obiektywami kamer telewizyjnych. W imie czego? Czy to naprawde odpowiedni sposob by udowadniac swoja milosc do ojczyzny i konserwatywnych wartosci? Czy ksenofobia, brak tolerancji, wulgarny jezyk, przemoc fizyczna i wrogie nastawienie wobec sluzb porzadkowych stanowia dowod na bycie prawdziwym Polakiem-patriota? Nie jestem w stanie szanowac ludzi, ktorzy w taki sposob demonstruja swoje poglady, niezaleznie od tego, czy sa faszyzujacymi narodowcami czy czlonkami Antify. Dla mnie sa gorsi od bydla, bo kto kiedykolwiek byl na wsi ten widzial, ze nasze polskie laciate krowy sa przynajmniej spokojne i zadym na pastwisku nie robia. Co gorsza niektorzy polscy politycy nie beda mieli zadnych obiekcji by zwiazac sie ze skrajnymi srodowiskami o ile tylko dzieki temu beda mogli cokolwiek ugrac czy uprzykrzyc zycie swoim politycznym przeciwnikom. Szanuje ludzi, ktorzy maja odmienne poglady niz ja, ale z ktorymi mozna sensownie o tych roznicach swiatopogladowych podyskutowac. Nie trawie natomiast ludzi, ktorzy sa totalnie zaslepieni ideologia, ktorzy zyjac w przeswiadczeniu o wlasnej nieomylnosci nie sa w stanie podjac spokojnego dyskursu, ktorzy nie tylko nie szanuja, ale wrecz palaja szczera nienawiscia do wszystkiego, co odstaje od ich, oczywiscie jedynie slusznej, wizji swiata. Niestety ale czesto skrajna prawica, narodowcy i kibole idealnie wpisuja sie wlasnie w ten wzor srodowiska, z ktorym nie da sie normalnie porozmawiac, bo nienawisc i glupota (albo braki w edukacji) zastapily u nich zdrowy rozsadek. Nigdy nie moge sie powstrzymac od smiechu, gdy widze ludzi urodzonych juz w latach 90-tych i demonstrujacych swoja nienawisc do PRL-u. Sa swiecie przekonani, ze te kilka dekad polskiego komunizmu to byly prawdziwe rzady terroru sprawowane przez okrutnych zbrodniarzy komunistycznych. Lewicowcow i anarchistow zrzeszonych w bojowkach Antify tez bronic nie bede. Jesli ktos mowi, ze walczy o sprawiedliwosc spoleczna i tolerancje, ale stawia przy tym na konfrontacje fizyczna, to historia pokazuje, ze lepiej takim osobom nie ufac - w koncu ludzie bioracy udzial w Rewolucji Francuskiej czy w Rewolucji Pazdziernikowej tez walczyli z niesprawiedliwoscia, tylko ze ta ich walka doprowadzila ostatecznie do wprowadzenia przez nich samych nowych rzadow terroru...

Świadczy to o tym, że nie istnieją obiektywne wyznaczniki "rzeczy i wartości".

Wydaje mi sie, ze uniwersalnym wyznacznikiem wartosci w dowolnym zakatku swiata jest prosta zasada "nie czyn drugiemu, co tobie niemile". Ludzie zazwyczaj rozumieja, ze sprawianie komus cierpienia i szkody nie jest dobre i najbardziej pragna wiesc spokojne, bezpieczne zycie.

Edytowano przez Tesu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie nie rozumiem czemu przez niektórych z was sympatyk prawicy to najczęściej nacjonalista. Nacjonaliści krzyczą "Polska dla Polaków!", jakgdyby zapominając, że czasy świetności Polski były pod rzadami litewskiej (sic!) dynastii Jagiellonów, a i późniejsi zagraniczni królowie elekcyjni np. Batory też swoje dla naszego kraju zrobili (wiem, że później ta forma sprawowania władzy zeszła na psy, bo królowie byli podstawiani przez naszych sąsiadów).

Mylisz pojęcia. Nacjonalizm to postawa uznająca państwo za najwyższe dobro. Dopiero skrajne odmiany nacjonalizmu charakteryzują się różnymi dziwnymi poglądami na temat wyższości jakiejś nacji. Dlatego wśród sympatyków prawicy jest bardzo dużo nacjonalistów, a wśród nacjonalistów - sympatyków prawicy. Oczywiście zdarzają się również nacjonaliści wśród sympatyków lewicy, ale jest ich mniej (biorąc pod uwagę proporcje). Wynika to głównie z tego, że sympatycy lewicy są zazwyczaj dużo bardziej tolerancyjni i otwarci.

Wracając jednak do tematu nacjonaliści w obecnej prawicy do margines - wystarczy zerknąć na wyniki wyborów. Mniejszość nie definiuje całości więc nie rozumiem straszenia innych rządami prawicy w ogóle.

Również nie rozumiem straszenia rządami prawicy w ogóle. Rozumiem natomiast straszenie rządami prawicy w Polsce, bo w Polsce prawica jest bardzo ułomna. Bierze to, co jest najgorsze z prawicowego podejścia.

Co do książek opowiadających o realiach XIX wieku - wiadomo że różnie bywało, ale czy naprawdę wierzysz, że dziś nie ma biedy? Każdy dziś ma pracę i wykształcenie? W Polsce sa bogatsze rejony, w które inwestowano w latach 90 XX w. ale są i takie (Podkarpacie, Lubelszczyzna, Zachodniopomorskie...) gdzie jest biedniej. Są tu wioski bez zasięgu sieci komórkowej, bez sklepu w promieniu 15 km (na szczęście dojeżdża co drugi, trzeci dzień objazdowy sklep spożywczy, bo co starsi ludzie mieliby o wiele trudniej). Nie ubóstwiaj tak socjalistycznych idei, bo one tak samo jak kapitalistyczne albo nie zawsze się sprawdzają, albo jeśli się sprawdzą, to oprócz plusów mają też i minusy. W XIX w. było źle najniżyszm warstwom społeczeństwa, dziś też jest źle, tylko jak na współczesne standarty, które się siłą rzeczy z czasme muszą zmieniać.

Z drugiej strony skrajny kapitalizm w takich miejscach również za fajnie by się nie skończył. Owszem, rejon pewnie byłby bardziej rozwinięty, ale ludziom niekoniecznie żyłoby się dostatniej. Tutaj mi się przypomina stary dowcip:

- Czym się różni gospodarka socjalistyczna od kapitalistycznej?

-?

- Bo gospodarka socjalistyczna to wyzysk człowieka, przez człowieka.

- A kapitalistycza?

- Na odwrót.

Bo widzisz, główną różnicą jest to gdzie trafiają pieniądze - w gospodarce socjalistycznej do państwa, a w kapitalistycznej do kieszeni przedsiębiorców. W obydwóch przypadkach, jeśli te gospodarki są wprowadzone w sposób ułomny, normalny zjadacz chleba może dostać ochłapy. Przykładów nawet w obecnym świecie trochę jest (np. Chiny lub państwa byłego bloku sowieckiego).

  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie, ze uniwersalnym wyznacznikiem wartosci w dowolnym zakatku swiata jest prosta zasada "nie czyn drugiemu, co tobie niemile". Ludzie zazwyczaj rozumieja, ze sprawianie komus cierpienia i szkody nie jest dobre i najbardziej pragna wiesc spokojne, bezpieczne zycie.

Ludzie nie sprawiają cierpienia czy szkody dla samego sprawiania cierpienia i szkody. Co wcale nie oznacza, że nie istnieją bądź nie istniały kultury, w których zasada "nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe" nie miała zastosowania jako wyznacznik wartości. Jak zamierzasz stosować się do takiej zasady, gdy twoja kultura wymaga jedzenia ludzkiego mięsa lub składania ofiar, żeby padał deszcz czy słońce codziennie wchodziło nad światem? Skoro takie kultury istniały, i nie miały tego "uniwersalnego wyznacznika wartości", to o czym to świadczy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...