Skocz do zawartości
Holy.Death

Polityka, gospodarka, społeczeństwo

Polecane posty

Tak.

Problem leży w tym, że cena benzyny oddziałuje praktycznie na cenę niemal wszystkiego na świecie. Bezpośrednio oddziałuje na szereg usług i towarów codziennego użytku - od komunikacji miejskiej, przez ceny dostawy kurierem czy pocztą, po paliwo do zapalniczek.

W zasadzie można powiedzieć, że cena benzyny oddziałuje praktycznie na wszystko nawet patrząc na chleb sprzedawany w lokalnym sklepie. Im droższa będzie cena paliwa, tym zapłacimy więcej za chleb, który trzeba dowieźć. Najpierw za beznzyne musi zapłacić dostawca, następnie sklepikarz musi mu zapłacić więcej, aż w końcu klient dostanie podwyższoną cenę towaru. Tak piszę bardzie rozwięźle, bo w zasadzie mógłbym tylko zaplusować twoją wypowiedź.

Była już jedna osoba, która nawoływała do pakowania elit do więzień. Niejaki Andrzej Lepper. Był to człowiek spoza układu, chciałoby się rzec nieskalany przez polską politykę. Dostał się do Sejmu i co się stało? Szybko się dostosował do ogółu, nie widzę powodów, żeby Korwin i jego ludzie nie zrobili podobnie. Poza tym mógłbym jeszcze się zgodzić, że Korwin coś próbowałby robić, bo to jednak jest specyficzna osoba. Zastanawiam się jednak czy ludzie w jego otoczeniu byliby również tak idealistycznie nastawieni czy szybko zadowoliliby się z tego, że dostali się do koryta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)
A słyszałeś o planach reform innych partii? Są nie mniej ogólnikowe.

Co to ma do rzeczy? Plany reform "innych partii" mnie nie interesują*. Twierdząc, że plan reform KNP jest "nie mniej ogólnikowy" w praktyce dokonujesz jego zrównania w tym porównaniu z "planami innych partii", które są "co najmniej ogólnikowe". Wychodzi na to, że w gruncie rzeczy wszyscy mają ogólnikowe plany reform i KNP nie jest wcale lepsza.

*Z dwóch powodów: nie mówimy o nich, tylko o KNP i Miller sam przyznał kiedyś z rozbrajającą szczerością, że wybory to czas obietnic, więc można obiecywać gruszki na wierzbie i złote góry, a nawet gdyby tego nie powiedział to wystarczyłoby zobaczyć, ile konkretnych wyborczych obietnic zostało zrealizowanych do tej pory.

Może ja jestem za głupi, ale bajdurzenie, które słyszę z ust innych polityków wcale bardziej przekonujące nie jest.

Nigdzie nie napisałem, że bajdurzenie innych polityków jest lepsze. Stoję na stanowisku, że Korwin wcale nie tłumaczy swojego toku myślenia "w miarę logicznie" i nie bierze pod uwagę wszystkich aspektów swoich propozycji. Wręcz przeciwnie - mówi tylko to, co pasuje do jego wizji ekonomii i światopoglądu. Dosyć często czytam jego felietony i wcale nie uważam go za trafnie interpretującego rzeczywistość w jakiej się znajduje.

Może jestem zbyt zmęczony, żeby zrozumieć co napisałeś, ale chodziło mi tylko o to, że zmniejszenie ceny paliwa pociągnie ze sobą mniejsze koszta produkcji i logistyki, a to z kolei wpłynie na ceny dóbr (no nie powiesz chyba, że jak nagle wzrosną, czy zmaleją ceny paliwa to ceny rynkowe nie zmienią się?).

Jak chcą, konkretnie, zmniejszyć ceny paliwa? Sama deklaracja zmniejszenia cen dobór to jeszcze tylko deklaracja, jeżeli nie idą za tym realne propozycje.

Zasadniczo praktycznie każda ingerencja w rynek przez państwo działa na gospodarkę destabilizująco i destrukcyjnie. Skrajnym przypadkiem był PRL.

Nie zgodziłbym się z tym. Spójrz na ostatni kryzys światowy. Nie wywołały go rządy, tylko niekontrolowana przez nikogo polityka banków, które zwróciły się potem do rządów o pomoc.

Rozumiem, że Korwin nie jest wybitnie dobrą opcją do rządzenia w kraju, ale chciałbym Was spytać jaki jest inny wybór poza głosowaniem wciąż na te same partie, które nawet nie udają, że chcą coś zmienić? Jaka jest inna opcja? Leżeć na zasiłku? =/

Przecież to właśnie jest powód, dla którego tylu ludzi nie głosuje i dlaczego zdecydowałem się pójść na wybory i głosować na KNP. Niech wejdzie ich do Europarlamentu i naszego parlamentu tylu, żeby prowokować dyskusje na te tematy. Emigracja wcale nie jest takim głupim pomysłem.

Just don't paint him as better than he really is.

Edytowano przez Holy.Death
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i co w związku z tym? To niby teraz jest lepiej? Wiesz ile się czeka na chemioterapię? Do śmierci. Inna sprawa to skąd wziąłeś takie liczby, bo choć u mnie dwie ciotki leczyły prywatnie raka operacyjnie (+częściowa chemioterapia) to o takie kwoty się nawet nie ocierały.

Długie kolejki wynikają z tego, że system jest po prostu nie wydolny(*). Zmiana tylko systemu finansowania nie zmieniłaby nic w tym temacie. Warto też zwrócić uwagę, że spora liczba lekarzy ma swoje prywatne praktyki, i tak można czekać na jakieś badanie rok albo zapłacić i zrobić je następnego dnia - czasem prowadzi to do sytuacji, w których lekarz w tym samym czasie ma dyżur w państwowej przychodni, ale fizycznie jest w swoim prywatnym gabinecie. Czy wynika to z tego, że kolejki są długie, a lekarze przedsiębiorczy; a może właśnie kolejki wynikają z tego, że kolesie w białych kitlach chcą się dorobić? Jedno i drugie. Koszty związane z chemioterapią można gdzieś wyszperać w sieci, ja założyłem najgorszy możliwy wariant, czyli długotrwałe leczenie. Jedna "sesja" może kosztować kilkanaście - kilkadziesiąt tysięcy afaik.

(*)dobrze napisałem? o_O

A płacąc abonament w prywatnej przychodni nie 'wrzucasz do koszyka'? Ubezpieczenie na raka (i nie tylko tę chorobę) to ok. 35-40zł miesięcznie (tak było jeszcze rok temu), co nawet z abonamentem medycznym wynosi mniej niż obezna składka zdrowotna. Nie wspomnę o to, że na leczenie nie musisz czekać miesięcy albo lat (!).

Ehm, no tak. Abonament w większości wypadków jest dość niski, ale - jak już przychodzi co do czego, to w większości pakietów - afaik - trzeba jeszcze dopłacić (współpłacenie). Obecnie (u nas przynajmniej) zakres świadczeń oferowanych w takich pakietach jest raczej niewielki i są to raczej dość podstawowe usługi medyczne. Jeśli chodzi o prywatne ubezpieczalnie - no ok, ale one wykorzystują te składki do dalszych inwestycji, podczas gdy taki narodowy system opieki jest z natury deficytowy. Warto wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy - w razie kryzysu giełdowego (ba, nie trzeba nawet kryzysu - wystarczy jakaś nieprzemyślana decyzja kierownictwa) i taka firma ubezpieczeniowa może się zwinąć, podczas gdy państwo dostanie tylko po tyłku. Co do oczekiwania - jak już mówiłem - gdyby zmienić tylko i wyłącznie sposób finansowania, to nie oznacza, że kolejki magicznie znikną. Gdyby zmienić ot, tak system z państwowego na prywatny, to nagle państwowe przychodnie i szpitale z kolejkami "systemowymi" stają się prywatnymi przychodniami i szpitalami i każda musi rozwiązać ten problem indywidualnie. Jeśli kierownictwo danej placówki będzie wystarczająco kompetentne, to na dłuższą metę może to (prywatyzacja) załatwić problem.

Z tym się akurat nie zgodzę. Uważam, że obecny system jest zwyczajnie niewydolny i szkodliwy dla obywatela (mniej dla tych, którzy nie mieliby bladego pojęcia jak się ubezpieczyć). NFZ skakał z formy częściowo zdecentralizowanej, do scentralizowanej (niedawno) i teraz z powrotem do częściowo zdecentralizowanej - a i tak prowadzi to do sytuacji, gdzie system jest w kraju na poziomie katastrofalnym.

O ile systemy państwowej opieki medycznej nie są z definicji złe, to akurat nasz po prostu nadaje się do przerobienia na nawóz. Wracamy do kas chorych, czy cuś?

Z radością zrezygnowałbym z tych składek i zdecydował się na ubezpieczenie prywatne, które działałoby podobnie do obecnego, tylko że:

1. +/- Widziałbym, na co idą pieniądze.

2. Rynek i ryzyko regulowałby cenę ubezpieczenia.

3. W razie potrzeby, ubezpieczenie (opierające się na podobnych zasadach co pozostałe ubezpieczenia - a firmy ubezpieczeniowe raczej nie plajtują jedna za drugą - trzeba znać mechanizm działania ubezpieczenia) gwarantowałoby zapłatę za dany zabieg.

4. Jeśli ktoś by absolutnie nie chciał nic, to by już był jego problem - potem jednak byłby publiczny płacz, że ludzie umierają na ulicach.

O, ooooo, jeśli byłaby gwarancja, że ubezpieczalnia zapłaci, to szafa gra. I tak samo niech płacą cholery jedne za samochody, a nie, że wóz jest naprawiony, faktura jest, a ubezpieczyciel się wypiął, bo to za dużo do wypłacenia i im z kalkulacji wyszło, że powinno być 1/3 taniej. Bydlaki.

Ba, nawet przestawienie się na system częściowo prywatny (czyt. obecny system dla obecnej grupy osób starszych i stopniowe przekształcanie w system ubezpieczeń prywatnych przy częściowym finansowaniu ze strony państwa/samorządów) wyszedłby wszystkim - w tym państwu - na zdrowie - nie dość, że oszczędziłoby na sektorze, który jest rażąco stratny, to jeszcze pozbyłoby się (chociażby częściowo) obowiązku (który jest co najmniej miernie realizowany) zapewnienia ludziom "sprawnej" opieki medycznej/służby zdrowia. O tym zresztą jakiś czas temu pisałem.

Mnie to w zasadzie dynda, czy system jest państwowy czy prywatny - jeśli dobrze działa, to może być nawet i marsjański.

Żadna ubezpieczalnia, która prawidłowo wyliczy ryzyko i sytuację na rynku, oraz będzie na bierząco z nowinkami medycznymi oraz cenami, z pewnością tak nie powie i jeszcze będzie miała zyski.

W sytuacji modelowej - jak najbardziej. W praktyce trudno jest wszystko przewidzieć, zwłaszcza jeśli 1) dajemy krulowi wolną rękę, a on wprowadza morderczy, XIX wieczny kapitalizm, gdzie PROFITSSSSSSSS (btw - kto zgadnie jaka rasa i z jakiej gry miała w zwyczaju tak mówić?) > ludzie 2) zakładając, że "1" jest prawdziwe, ktoś okazuje się chory na nieuleczalną chorobę, a leczenie sprawi, że przynajmniej nie będzie aż tak bolało. Nietrudno sobie wyobrazić taką odmowę w takiej sytuacji, w końcu i tak gościu padnie i tak. A jak padnie, to rodzinka i tak dostanie szmal, więc po co ponosić dodatkowe koszty? O ile był ubezpieczony na życie...

Oooo, nie był? Fajnie, tyle kasy zostaje w kasie, normalnie kupię sę jakiegoś jabolka i wypiję twoje zdrowie!... Znaczy - żeby ci ziemia lekką była, huehuehuehue. Nie zapomnij przed zejściem polecić nas znajomym, fraj... Znaczy - drogi kliencie!

biggrin_prosty.gif

I jeszcze dorzucę disklejmer - w żadnym, absolutnie żadnym wypadku nie jestem ekspertem od czegokolwiek. Po prostu prezentuję swoje randomowe przemyślenia na zadany temat. :3 Jeśli gdzieś wygaduję oczywiste brednie - rzućcie we mnie linkami, jak oprzytomnieję po takim ciosie (linki mogą być ciężkie, a ja mam słabą głowę - i pustą w dodatku), to poczytam. Z góry dzięki.

Edytowano przez orzel286
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@orzel286

O, ooooo, jeśli byłaby gwarancja, że ubezpieczalnia zapłaci, to szafa gra.

Pełnej gwarancji to nigdy nie ma, inaczej każdą firmę zalałyby żądania milionów ludzi, którzy "nagle zachorowali" i chcą pieniędzy, bo sami wiedzą, jak się najlepiej leczyć.

Dlatego, że całość ma się opierać na wrażliwym sektorze, czyli tym dotyczącym ludzkiego zdrowia i życia, to konieczne jest wypracowanie pewnego systemu, który umożliwi zarówno zabezpieczenie na rzecz osób w zagrożeniu w przypadku arbitralnej odmowy ubezpieczyciela, jak i zabezpieczenie firm przed roszczeniami wziętymi z Księżyca. To nie jest łatwe zagadnienie.

I tak samo niech płacą cholery jedne za samochody, a nie, że wóz jest naprawiony, faktura jest, a ubezpieczyciel się wypiął, bo to za dużo do wypłacenia i im z kalkulacji wyszło, że powinno być 1/3 taniej. Bydlaki.

A dopuściłeś do siebie wiadomość, że ubezpieczyciel jednak czasem może mieć rację, gdy auta w naszym kraju są z reguły kilkunastoletnimi rzęchami?

W sytuacji modelowej - jak najbardziej. W praktyce trudno jest wszystko przewidzieć, zwłaszcza jeśli 1) dajemy krulowi wolną ręką, a on wprowadza morderczy, XIX wieczny kapitalizm, gdzie PROFITSSSSSSSS (btw - kto zgadnie jaka rasa i z jakiej gry miała w zwyczaju tak mówić?) > ludzie

"Krul" jako taki ma tutaj akurat mało do gadania, bo coś takiego może przeprowadzić każdy, kto usilnie nie chce się trzymać systemu państwowego.

2) zakładając, że "1" jest prawdziwe, ktoś okazuje się chory na nieuleczalną chorobę, a leczenie sprawi, że przynajmniej nie będzie aż tak bolało. Nietrudno sobie wyobrazić taką odmowę w takiej sytuacji, w końcu i tak gościu padnie i tak.

Wówczas powinny być zarzuty karne i olbrzymie odszkodowania oraz zadośćuczynienia, a także kary finansowe, utraty koncesji.

A jak padnie, to rodzinka i tak dostanie szmal, więc po co ponosić dodatkowe koszty? O ile był ubezpieczony na życie...

Każde źródło ubezpieczenia byłoby traktowane osobno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ad prywatyzacja służby zdrowia. Co w przypadku, gdy ktoś choruje na chorobę przewlekłą, które nierzadko wymagają drogich leków. W przypadku podejmowania ubezpieczenia prywatnego sądzę, że niewiele firm się zgodzi takie ubezpieczenie dać. A do tego dochodzi kwestia ryczałtowania lekarstw itd. W takiej sytuacji mogłoby to wymusić używanie tańszych lekarstw, które mogą słabiej/gorzej działać. Nie wspominając o tym, że osoby z chorobami przewlekłymi byłyby grupą podwyższonego ryzyka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Earendil

Ad prywatyzacja służby zdrowia. Co w przypadku, gdy ktoś choruje na chorobę przewlekłą, które nierzadko wymagają drogich leków. W przypadku podejmowania ubezpieczenia prywatnego sądzę, że niewiele firm się zgodzi takie ubezpieczenie dać.

Jest kilka możliwości: od objęcia takim systemem tylko osoby nowo narodzone lub od któregoś momentu, przez częściowy udział (bądź monopol) państwa+samorządów na dostarczanie leków/zapewnienie ich zakupu, po możliwość ubezpieczania się na przyszłość, w tym swoich dzieci - co jest jak najbardziej pożądane i stanowi przykład rozsądku. Oczywiście, jeśli ktoś by nie chciał, to by nie musiał.

To nie jest system, który zmieni się w dzień - potrzebne są formy przejściowe, a całość zajmowałaby ostatecznie dekady, ale byłby to krok w dobrym kierunku - pozwolić ludziom decydować, bo w obecnej formie nie ma za bardzo różnicy - w części poważniejszych przypadków i tak wyląduje się z kilkuletnim terminem czekania lub nagłą pomocą szpitalną, gdy już będzie za późno na leczenie - a tak przynajmniej nie trzeba będzie płacić. Przesadzone, a może nawet trochę smutne, ale czasem prawdziwe.

A do tego dochodzi kwestia ryczałtowania lekarstw itd.

To znaczy?

W takiej sytuacji mogłoby to wymusić używanie tańszych lekarstw, które mogą słabiej/gorzej działać.

Mogłyby być dopuszczone tylko zamienniki o zbliżonym działaniu, przy jednoczesnym gonieniu z kijem w ręku interpretacji pt. "o, ten działa 5x słabiej, ale to wciąż zbliżone, nasz prawnig tag powieciał".

Nie wspominając o tym, że osoby z chorobami przewlekłymi byłyby grupą podwyższonego ryzyka.

Dlatego też rozsądnym byłoby ubezpieczyć się/taką osobę wcześniej lub zadbać o częściową pomoc państwa/samorządu (np. poprzez dofinansowanie ubezpieczenia), który i tak wyjdzie na tym na plus, niż jakby sam miał bulić za wszystko.

Obawy są, oczywiście, zrozumiałe i obawiam się, że bez solidnego przygotowania się do takiej zmiany, za wiele dobrego to by nie przyniosła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ryczałt lekarstw - obecnie państwo z ubezpieczenia zdrowotnego opłaca część lekarstw tylko na receptę i pacjent dopłaca do nich resztę. Jest to bardzo korzystne, gdy np. jedno pudełko lekarstwa kosztuje ~300 zł i wystarcza ono na około 3 tygodni lub więcej zależnie od dawkowania. W przypadku leczenia prywatnego istnieje wątpliwość, czy firma ubezpieczeniowa/przychodnia z abonamentem ryczałtowałaby lekarstwa.

Oczywiście, że ubezpieczyć osobę na wypadek choroby przewlekłej jest rozsądnym, jednak są to choroby, które wystąpić mogą u dosłownie każdego. Jaka jest zatem różnica czy prywatnie czy państwowo skoro, patrząc na dzisiejszą sytuację, obywatel w takich przypadkach bezpieczniej ma z ubezpieczeniem państwowym?

Sądzę, że powinna istnieć granica, gdzie leczyć można prywatnie, a gdzie państwo wciąż powinno prowadzić ubezpieczenia zdrowotne. Jedno i drugie może istnieć koło siebie i nie ma konieczności całkowitego niszczenia państwowych ubezpieczeń zdrowotnych zwłaszcza, że wielu obywateli większą wiarę, mimo wszystko, pokłada w państwie niż prywatnej ubezpieczalni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Earandil

W przypadku leczenia prywatnego istnieje wątpliwość, czy firma ubezpieczeniowa/przychodnia z abonamentem ryczałtowałaby lekarstwa.

Dlaczego? Ubezpieczenie obejmowałoby najpewniej komplet świadczeń (w sumie mogłoby być kilka rodzajów ubezpieczeń), w tym lekarstwa konieczne na określony okres całkowicie opłacone w ramach ubezpieczenia. To jest, mimo wszystko, większość z 38 mln. osób, która jednak pomocy medycznej potrzebuje i by się kompleksowo ubezpieczała.

Oczywiście, że ubezpieczyć osobę na wypadek choroby przewlekłej jest rozsądnym, jednak są to choroby, które wystąpić mogą u dosłownie każdego. Jaka jest zatem różnica czy prywatnie czy państwowo skoro, patrząc na dzisiejszą sytuację, obywatel w takich przypadkach bezpieczniej ma z ubezpieczeniem państwowym?

Złamanie nogi też może wystąpić u dosłownie każdego, a jednak ubezpieczenia nnw mają się dobrze.

Quid pro quo. Musiała by być, owszem, solidna kontrola i nadzór nad działalnością całego sektora. W tym momencie, obawiam się, że całość leci na łeb, na szyję.

Sądzę, że powinna istnieć granica, gdzie leczyć można prywatnie, a gdzie państwo wciąż powinno prowadzić ubezpieczenia zdrowotne.

Jak najbardziej jest to do przyjęcia.

Jedno i drugie może istnieć koło siebie i nie ma konieczności całkowitego niszczenia państwowych ubezpieczeń zdrowotnych zwłaszcza, że wielu obywateli większą wiarę, mimo wszystko, pokłada w państwie niż prywatnej ubezpieczalni.

Powiem Ci coś - od kilku lat cierpię na kilka przewlekłych chorób. Raz nawet cierpiałem na bardzo poważne schorzenie, ale wtedy się jeszcze kwalifikowałem jako dziecko, więc miałem lepszą pomoc NFZ. Gdybym decydował się na państwo, to bym nie był nawet w ćwierci obecnego etapu leczenia. Ba, nawet najbardziej powszechne choroby leczę samemu, bo do lekarza trzeba czekać trzy tygodnie (w sumie nawet się zastanawiałem nad pójściem gdzieś z tym), a diagnoza coraz częściej ogranicza się do "ludowych mądrości" - przykładowo: użarł mnie pająk albo jakiś insekt, cała ręka mi spuchła, w ustach czułem gorycz, nie mogłem spać, nocami regularnie wymiotowałem. Awaryjna sytuacja - lekarz przyjmuje na trzeci dzień. Proponowana metoda leczenia, po tym, jak śmiałem mu swoją wizytą przerwać pasjonującą lekturę gazety - proszę trzymać rękę nad głową, żeby trucizna szybciej spłynęła. Tyle. Żadnej propozycji tabletek, okładów czy jakiejś głupiej maści.

To metoda, której bym się spodziewał w jakimś plemieniu na końcu świata albo od prababki gdzieś na wsi, gdzie lekarz dojeżdża raz na dwa tygodnie, a nie w stolicy województwa.

W kwestii stomatologicznej też przestawiłem się na prywatne leczenie z kilku powodów:

1) kiedy ząb boli tak, że nie mam siły nawet wstać, nie muszę czekać roku na wizytę u lekarza,

2) sporo prywatnych lekarzy oferuje pomoc w nagłych przypadkach, czasami nawet nie biorąc pieniędzy, jeżeli jest się w toku leczenia u nich,

3) nie trzeba korzystać z czegoś zwanym "pogotowiem dentystycznym" - czynne to 2 godziny dziennie, polega na używaniu narzędzi chyba sprzed naszej ery przez starowinkę, która obraziła się na cały świat i robi łaskę, że przyjmuje ludzi.

Także nie, nie korzystam z państwowej pomocy i jakbym mógł, to śmiało zdecydowałbym się na leczenie niemal całkowicie prywatne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kilku lat cierpię na chorobę przewlekłą i najgorszym etapem było sporządzenie diagnozy, potem leczenie miało już charakter kompleksowy i usystematyzowany. Może to wina rejonu, w którym mieszkasz. W trójmieście jest sporo placówek do chorób przewlekłych i może stąd wynika moja opinia o tym. Jednak sądzę, że jaki lekarz taka opinia. Jeden lekarz, który mnie badał stwierdził, że udaję objawy, by zwrócić na siebie uwagę. Na szczęście moja mama się nie posłuchała tego konowała i zaprowadziła do innego specjalisty. Często potrzeba uporu i umiejętności wyperswadowania ludzkiego traktowania w szpitalu. Niestety tak jest.

Faktem jest, że kolejki są zbyt długie, system jest chory i prywatne leczenie jest często zdrowsze i bardziej opłacalne. Jestem po prostu za reformą lub restrukturyzacją (przemyślaną i obiecującą poprawę).

Co do kwestii ryczałtu, w większości chorób przewlekłych nie ma ściśle określonego okresu czasu. Poza tym, jak długo ubezpieczalnia byłaby zdecydowana prowadzić taką usługę, gdyby zaczęła przynosić mniejsze korzyści lub wręcz straty. Wbrew pozorom ludzi chorych przewlekle jest w Polsce dużo. Dochodzi tu też wysokość takiej składki, mam obawy, że gdyby wszystkie formy leczenia były prywatne, to ubezpieczalnie podwyższałyby stawki. Głównie mam tu obawy o mniej zamożną część społeczeństwa, która w takiej sytuacji byłaby zostawiona na lodzie.

W kwestii stomatologicznej całkowicie się zgadzam, bo sam tak robię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tym forum jest choć jedna osoba która broni obowiązkowej państwowej służby zdrowia ??

Krótka piłka - dopóki nie jesteś chory na jakieś naprawdę mega duże schorzenie, to ten system wyłącznie cię okrada. Ja od 3 lat nie byłem ani razu u lekarza ( jak znam życie, i tak poszedłbym do prywatnego ), płacę składki i ... jakoś nie mogę zachorować na cokolwiek żeby usprawiedliwić ten podatek jaki płacę na innych chorych w Polsce. Żeby jeszcze ci szczęśliwcy leczeni z moich pieniędzy nie narzekali, to bym przebolał. Ale wszyscy moim znajomi chodzą do prywaciarzy bo szybciej i lepiej, i lekarz ,, nie robi łask " że się tobą zajmie.

Jedyna opcja by cieszyć się z obecnego systemu, to sytuacja gdy jesteś chory na coś mega ciężkiego i wtedy faktycznie korzystasz z pieniędzy innych - żyć nie umierać.

Podobnych przykładów jest cała masa. Dziś rano wyjeżdzając do pracy puknąłem jakiegoś opla w bok - zdarza się. Teoretycznie powinien skorzystać z obowiązkowego ubezpieczenia i mieć problem z głowy - punktów do tej pory nie miałem, ale niestety - mam lekko ponad 20 lat i zgłoszenie tego faktu do ubezpieczyciela ,, urządziło " by mnie na 5 lat. Więc olałem to ubezpieczenie, które zawsze regularnie opłacam, i dałem facetowi 3 stówy. Tak w praktyce działa ( a raczej nie działa ) socjalizm.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bronię systemu całego ani jego obowiązkowości. Zaznaczyłem jedynie poważniejsze aspekty, które przeszkodziłyby w mniejszym lub większym stopniu całkowitej prywatyzacji. Przeciętny obywatel nie jest w stanie opłacić leczenia poważnych chorób z własnych pieniędzy, a obecna sytuacja na rynku ubezpieczeń nie daje gwarancji, że takie ubezpieczenie dostanie osoba, która już chora jest. Tak jak powiedział behemort, bez ustalenia ścisłego nadzoru, szeregu regulacji itd. prywatyzacja nie uda się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ad prywatyzacja służby zdrowia. Co w przypadku, gdy ktoś choruje na chorobę przewlekłą, które nierzadko wymagają drogich leków. (...)

Czyli nic by się nie zmieniło. Już obecnie ludzie chorujący na choroby przewlekłe są w kiepskiej sytuacji i dużo gorzej być nie może. Poczytaj sobie o tym w jakiej sytuacji są ludzie chorujący np. na SM, czy inne rzadkie choroby. Zresztą z tego co się orientuję, to ludzie chorujący na część odmian cukrzycy również nie mają za fajnie.

Edytowano przez Sevard
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli nic by się nie zmieniło. Już obecnie ludzie chorujący na choroby przewlekłe są w kiepskiej sytuacji i dużo gorzej być nie może. Poczytaj sobie o tym w jakiej sytuacji są ludzie chorujący np. na SM, czy inne rzadkie choroby. Zresztą z tego co się orientuję, to ludzie chorujący na część odmian cukrzycy również nie mają za fajnie.

Ta umowa społeczna zdecydowanie działa na korzyść jednej ze stron. Przecież głównym powodem dla którego się zrzucamy jest to, żeby biedniejsi nie zostawali w tyle. A te słowa dowodzą, że mimo państwowego parasola i tak pieniędzy brakuje i podział biedny - bogaty dalej obowiązuje ( biedny czeka po 3 miesiące na pilne badanie, a bogaty idzie do prywatnej przychodni )

Chociaż, biorąc pod uwagę emigrację, można uznać że liczba dawców gotówki spadła poniżej potrzeb biorców - wtedy nic, jak zwiększać kwotę składki. Żyć się odechciewa jak się czyta ten temat.

////////////

żeby nieco zmienić temat - oficjalnie podpisano umowę o Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej - czyli swobodny przepływ towarów, osób i kapitału na obszarze Rosji, Kazachstanu i Białorusi, dołączyć chce także Armenia i Kirgistan.

Druga Unia Europejska ( lub Związek Radziecki, jak kto woli ) powoli staje się faktem.

/////////////

@down - no popatrz, nie dość, że mają na swoje potrzeby, to jeszcze mogą wysyłać rodzinom. No, ale ich praca wzmacnia system opieki w państwie gdzie mieszkają, nie nasz NFZ.

Edytowano przez MeSSer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Należy głosować na tego, na kogo się chce, nawet jakby miał być to Cthulhu. Jeśli chce się czegoś więcej, to należy działać (jako społeczeństwo) aktywniej.

Dziwi mnie po prostu argumentacja mająca przekonać, że to Korwin jest najlepszym rozwiązaniem.

Ja nikomu głosować zgodnie z jego przekonaniami nie bronię. Zauważ, że ciągle pisałem o osobistych żalach do poszczególnych partii lub o ogólnym poziomie polityki. Czy Korwin jest najlepszy nie wiem. Jeszcze nie rządził =p
Broń Boże. Na takich ludzi nigdy nie głosuję - zwłaszcza jeżeli nic o prawie nie wiedzą, a wypowiadają się jak wielcy geniusze tongue_prosty.gif
Czyli idziesz i nie głosujesz na nikogo, czy olewasz całkiem wybory? =p
Napisałeś, że bezpośrednio cię nie dotyczy, ale takie a takie sprawy by Ci się spodobały. Jako że założyłem, że byś nie pisał dwa razy tego samego w jednym zdaniu, to wskazałem, że jednak bezpośrednio by cię coś takiego dotyczyło, nawet jak nie byłeś nigdy w pobliżu samochodu osobowego.
Napisałem, że bezpośrednio mnie nie dotyczy (bo nie kupuję paliwa - chyba, że do kosiarki od święta), ale pośrednio już tak (logistyka, tak bardzo zależna od tego dobra wpływa na ceny wszystkiego, co kupuję).
Ja, na ten przykład, na partie nie głosuję, tylko na nazwiska - osób, które poznałem z pierwszej ręki, które poobserwowałem trochę w działaniu albo które przynajmniej nie paplają niesamowitych głupot.
Zdajesz sobie sprawę, że w polskiej ordynacji wyborczej (poza wyborami do samorządów albo na prezydenta) nie ma czegoś takiego jak 'głosowanie na nazwisko', bo głosujesz na partię?
Co to ma do rzeczy? Plany reform "innych partii" mnie nie interesują*. Twierdząc, że plan reform KNP jest "nie mniej ogólnikowy" w praktyce dokonujesz jego zrównania w tym porównaniu z "planami innych partii", które są "co najmniej ogólnikowe". Wychodzi na to, że w gruncie rzeczy wszyscy mają ogólnikowe plany reform i KNP nie jest wcale lepsza.
Może źle się wyraziłem - jego plany (jeśli się wsłuchać w co mówi i wczytać w co wypisuje) są znacznie bardziej precyzyjne. Poza tym - są inne, a skoro to, co jest się nie sprawdza to chyba można spróbować innego rozwiązania?
Nigdzie nie napisałem, że bajdurzenie innych polityków jest lepsze. Stoję na stanowisku, że Korwin wcale nie tłumaczy swojego toku myślenia "w miarę logicznie" i nie bierze pod uwagę wszystkich aspektów swoich propozycji. Wręcz przeciwnie - mówi tylko to, co pasuje do jego wizji ekonomii i światopoglądu. Dosyć często czytam jego felietony i wcale nie uważam go za trafnie interpretującego rzeczywistość w jakiej się znajduje.
Tu się zgodzę - w jego teoriach jest wiele niedopowiedzeń, ale wg mnie idą one w dobrym kierunku - zmniejszenie biurokracji, uwolnienie wyznań religijnych (choć jak zaznaczyłem należę do KK to uważam, że nie należy narzucać innym wiary w literze prawa), prywatyzacja służby zdrowia, zmniejszenie podatków (co wiąże się z poprzednimi punktami). Nie mam złudzeń, że jego pełen program jest dziurawy, ale te punkty szczególnie mnie interesują, a ponieważ żadna inna partia nic w tym zakresie nie oferuje...
Jak chcą, konkretnie, zmniejszyć ceny paliwa? Sama deklaracja zmniejszenia cen dobór to jeszcze tylko deklaracja, jeżeli nie idą za tym realne propozycje.
Akcyza? VAT? Mają zamiar zmniejszyć (co jest realne, przy innych punktach programu). Zlikwidować zamiaru nie mają z dwóch powodów: traktaty międzynarodowe tego zabraniają oraz z czegoś trzeba wypłacać emerytury (choć większość moich rozmówców zwykle sądzi, że Korwin o starszych osobach wcale nie myśli.. myśli o nich sporo - sam do nich należy =p).
Nie zgodziłbym się z tym. Spójrz na ostatni kryzys światowy. Nie wywołały go rządy, tylko niekontrolowana przez nikogo polityka banków, które zwróciły się potem do rządów o pomoc.
Mhm.. szkoda, że banki są sterowane pośrednio przez rządy, ale co tam - nie znam się =)
Ad prywatyzacja służby zdrowia. Co w przypadku, gdy ktoś choruje na chorobę przewlekłą, które nierzadko wymagają drogich leków.
Może to, co teraz? Będzie leżeć i zdychać? Czym obecna sytuacja się różni od tego, co opisałeś? Poza tym istnieje coś takiego, jak ubezpieczenie i nie wydaje mi się, aby po prywatyzacji jakoś zniknęło. Ba! Myślę, że usługi znacznie by się polepszyły, bo placówki prywatne starałyby się przyciągnąć klienta jakością (ceny obecnie już są niższe niż to, co wpłacamy w podatkach).
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Up Już opisałem dlaczego ubezpieczalnie mogą nie być skłonne do ubezpieczania osób z podwyższonego ryzyka lub z chorobami przewlekłymi. Co do tekstu o leżeniu i zdychaniu, to jest bardzo duże uogólnienie. Często komplikacje chorób przewlekłych takich jak rak występują przez brak jakiejkolwiek profilaktyki i zbyt późnym wykryciu choroby. Nie spotkałem się jednak z sytuacją, by osoba chora na raka została odprawiona z kwitkiem bez jakiegokolwiek leczenia. Relacje z różnych szpitali trójmiejskich znam w zasadzie z pierwszej ręki, bo moja mama jest pielęgniarką. Bywają nawet pacjencji chorzy na raka i bojący się operacji, uciekający ze szpitali itd.

No i bardzo chciałbym zobaczyć jak ubezpieczalnia chętnie wypłaca za porządną sesję chemioterapii lub za leczenie raka złośliwego. Poważnie, gdyby nie było żadnych wątpliwości do działań ubezpieczalni to byłbym za 100% prywatyzacją. Takiej pewności jednak nie ma. Proszę, przeczytaj moją rozmowę z behemortem i paroma innymi osobami, to nie będzie trzeba tłumaczyć wszystkiego od nowa. Czytanie po łebkach nie ułatwia rozmowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Up Już opisałem dlaczego ubezpieczalnie mogą nie być skłonne do ubezpieczania osób z podwyższonego ryzyka lub z chorobami przewlekłymi.

Na 100 % nie będą skłonne tego robić, bo to dla nich oznacza po prostu wyższe koszta. Niestety nie ma na świecie idealnej służby zdrowia, i prawie wszędzie osoby ciężej chore/biedniejsze mają pod górkę. Tak już na świecie jest.

Nikt nigdy nie powiedział że reformy liberalne/urynkowienie uczynią cokolwiek najlepszym na świecie - po prostu chodzi by korzyści ze świadczeń państwowych zbliżyły się kwotowo do wkładanych przez obywatela kosztów, a te koszta które dalej pochłaniają środki, ograniczać.

Kiedy coś jest obowiązkowe, to znaczy że jest to monopol. Monopolista nie liczy się z kosztami czy klientami. A jeśli ma do tego po swojej stronie środki przymusu, to ,, piekła nie ma ".

Dla wszystkich którzy popierają wciąż obecny model, proponuję test - wkładajcie 5/10/20 itp. zł co miesiąc do koperty, a wyjmujcie 10 zł kiedy jesteście chorzy. Nawet jeśli krucho z kasą wkładajcie dalej, i wtedy się przekonacie czy korzyści ze składki kalkulują się z ponoszonymi kosztami.

....

Żeby nie było, że tylko narzekam - jakie proponuję rozwiązanie ? Dobrowolne składki. Jesteś zdrowy jak koń i lubisz mieć więcej pieniędzy w portfelu - nie płać, ale i nie korzystaj. Proste i uczciwe rozwiązanie.

Odnośnie jeszcze skuteczności naszej służby zdrowia, wtrącę ostatnie 3 grosze - są operacje, zwłaszcza u dzieci, które muszą być wykonane między 1-2 rokiem życia lub 7 - 10, a NFZ już od kilku lat ma wszystkie terminy zaklepane 3 lata do przodu.

Kto ma olej w głowie, temu dość po słowie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mhm.. szkoda, że banki są sterowane pośrednio przez rządy, ale co tam - nie znam się =)

Chcesz powiedzieć, że rządy kazały bankom udzielać pożyczek hipotecznych osobom, które nie były w stanie wywiązać się z tego rodzaju zobowiązania? W systemie Korwina takie banki powinny upaść, a ludzie stracić wszystkie włożone tam pieniądze. Zdajesz sobie sprawę z konsekwencji? Przypomij sobie co działo się na Cyprze. Gdyby kontrola rządów nad bankami była większa bądź istniały odpowiednie przepisy, to do tego by nie doszło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MeSSer Dlatego też opowiedziałem się przeciwko likwidacji państwowej służby zdrowia, nie napisałem by była ona obowiązkowa. Z drugiej strony nie powinno dochodzić do sytuacji jak w USA, gdzie pacjent umierał na łóżku, bo nie miał ubezpieczenia, a pogotowie obowiązkowe jedynie miało zatamowanie krwotoku i zaszycia. (W uogólnieniu).

@Shlizer Tyle, że rządy zaczęły na poważnie ingerencje w banki przez kryzys. Wystarczy przejrzeć historię Amerykańskiego Banku Federalnego, by zobaczyć jaki duży wpływ mają na ekonomię państwa i gospodarki (w czasach wielkiego kryzysu przerodziło się to w niemal globalny).

Edytowano przez Earendil
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzę właśnie na motłoch wrzeszczący "precz z komuną" przed kościołem, w którym odbywa się ceremonia pogrzebowa Jaruzelskiego.

Ręce opadają na to. Nie przychodzi na myśl nic innego, jak "zbydlęcenie", gdy widzę te zacięte twarze i megafony. Naprawdę, jest czas, jest miejsce na protesty. Tym miejscem i czasem nigdy nie jest pogrzeb.

Z bardziej pozytywnych widoków - Wałęsa, Kwaśniewski i Komorowski siedzący w jednej ławce - widać, że choć nasze "elity" potrafią się zachować i dobrze reprezentują swoje obecne i byłe urzędy.

  • Upvote 9
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbym mieszkał w Warszawie, to sam bym poszedł protestować z transparentem "Powązki nie dla Jaruzelskiego". To, że dzięki znajomościom, SLD, kruczkom prawnym i nieudolności polskich sądów i prawa nie został skazany za swoje przestępstwa, nie znaczy że był normalnym prezydentem. Był ostatnim prezydentem PRLu i nie powinien być grzebany w asyście wojska wolnej Polski. Takie jest moje zdanie. To że Nałęcz z Millerem i Kwaśniewskim uważają że mu się to należy i że to jest normalne, to nie znaczy że tak jest. Właśnie o to chodzi, że żaden sąd nigdy nie orzekał w sprawie generała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co by nie mówić o Jaruzelskim, to dzisiaj niektórzy mogliby dać sobie coś na wstrzymanie. Jak czytam na necie, że są protesty, gwizdy czy inne awantury to mi się niedobrze robi. Pogrzeb powinien być czasem zadumy i ciszy, a tu gorzej niż w cyrku.

Tak słucham niektórych polityków i ręce opadają.

  • Upvote 6
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie rozwalają najbardziej chłystki którzy chodzą do szkoły i wydzierają twarz, że jest zdrajcą :E. Pytam się w takiej sytuacji: Gdzie są rodzice? Czy nawet podstawowych informacji nie mogą swoim dzieciom przekazywać? Polak wiadomo, że musi wymądrzać się na każdy temat (od tego jesteśmy), ale do pewnych granic. Gdyby nie stan wojenny to wiadomo co byłoby w tym kraju i w sumie żadnej różnicy by mi to nie robiło, bo nie jestem sezonowym patriotą jak nie którzy ''facebookowi patrioci'' lub narodowcy, którzy mówią o jedności i o miłości do tego kraju, a jak przyjdzie coś do czego to plują jadem. Masakra...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbym mieszkał w Warszawie, to sam bym poszedł protestować z transparentem "Powązki nie dla Jaruzelskiego". To, że dzięki znajomościom, SLD, kruczkom prawnym i nieudolności polskich sądów i prawa nie został skazany za swoje przestępstwa, nie znaczy że był normalnym prezydentem.

Gratulację, właśnie pokazałeś jakim jesteś człowiekiem. Proponuję jeszcze, żebyś co roku chadzał na pielgrzymki pod grób generała i tam urządzał demonstracje. Właśnie tak jest u nas z niektórymi wyznawcami katolicyzmu. Przed wojną urządzali uroczyste marsze i pielgrzymkowali na grób Niewiadomskiego, który zastrzelił "żydowskiego" prezydenta.

Poza tym kilka dni temu napisalem, że cyrkowcy będą urządzać na cmentarzu demonstracje i wszystko się potwierdza, co do joty. Tylko ja to wówczas pisałem w formie sarkazmu, zdawało mi się, że nie są aż tak głupi. Tak naprawdę bardzo ich boli, że nie ma już Jaruzelskiego, bo trzeba sobie teraz znaleźć inny obiekt do plucia jadem.

  • Upvote 8
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cała afera o Powązki nie ma sensu. Leża tam ciała gorszych od Jaruzelskiego łajdaków i mało kto robi z tego aferę. Przed pogrzebem protestów nie było, a w dzień pogrzebu to tylko niesmacznie wygląda. Swoją drogą, Ruch Narodowy wykonał ciekawe posunięcie, a mianowicie urządził pogrzeb Jaruzelskiemu na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich. Spokojnie, bez burd, w 20 osób. Z pewnością jest to lepsze niż zachęcanie do plucia na grób przez Cejrowskiego. Kolejnym ciekawy pomysł na niedopuszczenie do pogrzebu wymyślił Stanisław Pięta (PiS) na frondzie, by stojąc w liczbie około 10000 osób z różańcem w ręku zatarasować cały cmentarz. Skończyło się niestety na krzykach i burdach.

Sądzę, że tak długo jak nie ma 100% pewności, że sowieci by nie wkroczyli nie można sądzić Jaruzelskiego za stan wojenny. Czym innym byłoby sądzenie go za wydarzenia z grudnia 1970.

News dnia: Według fronda.pl strona KNP została zaatakowana przez hakera. Powód? Teksty Korwina o kobietach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówię, jakbym mieszkał w Warszawie to 13 grudnia też bym chodził pod dom generała. Swoją drogą, ciekawe gdzie będą chodzić demonstranci od tego roku?

Przez 25 lat to Wojciech Jaruzelski robił cyrk ciągle unikając prawomocnego skazania. Bo to nieeleganckie sądzić miłego starszego pana. Bo ledwo SLD wygrało wybory to umorzyło postępowanie przed Trybunałem Stanu. Takie rzeczy są w porządku?

Osobiście ja mam dość, że wolna Polska z honorami chowa byłych komunistycznych dygnitarzy. 6 lat temu Rakowski (ostatni premier PRLu i I sekretarz PZPR), dziś Jaruzelski. A na obu pogrzebach Kwaśniewski mówi mniej więcej to samo - "Żegnamy dzisiaj wybitnego Polaka, żegnamy jedną z najważniejszych postaci Polski ostatnich 50 lat." (2008) i "generał był jednym z najwybitniejszych polskich polityków, człowiekiem skromnym i oddanym sprawom Polski". (2014) Panie były prezydencie - on może był dobrym żołnierzem ale w wojnie polsko-jaruzelskiej.

Kiedyś umrze i generał MSW PRL Kiszczak - jego też mamy grzebać na Powązkach?! Na tej samej zasadzie rzeczywiście moglibyśmy z honorami chować Hansa Franka czy Generał-gubernatorow Królestwa polskiego z czasów I Wojny Światowej. A generał Berg tłumiący Powstanie Styczniowe? Też go dalibyśmy na Powązki??

Jestem za zmianą ustawy, za ekshumowaniem wszystkich towarzyszy "utrwalaczy władzy ludowej" i zabrania ich z Powązek i Aleji Zasłużonych gdzie leżą Bierut, Gomułka czy Ochab. Trzeba im własny cmentarz byłych działaczy PZPR zrobić, gdzieś indziej, nie w miejscu honorowym.

Nie jestem fanatyckim katolikiem. Ale w III RP mam prawo wyrazać własną opinię, mam konstytucyjne prawo do zgromadzeń i do demonstrowania swojego zdania. Z tymi prawami Jaruzelski walczył przy pomocy resortów siłowych do 65 roku swego życia a przez kolejne 25 lat mowił, że dobrze robił i było to wszystko dla dobra Polaków. Nie przepraszał, nie uważał że popełnił błąd. I dlatego uważam, że nie zasłużył ani na Powązki ani na asystę naszego wojska.

Edit

Poprawione

Edytowano przez Zgred13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...