Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Stillborn

Muzyczne podsumowanie roku 2013

Polecane posty

Witajcie.

Otwieram topic, w którym przedstawiamy listę najważniejszych zdarzeń muzycznych w tym roku. Kategorie ustalcie sobie sami :].

Mam tylko jedną (dość luźną) wytyczną. Spróbujmy się ograniczyć do max. 10 pozycji na kategorię (typu album, odkrycie, koncert, etc.).

Swoją listę przedstawię później, bo muszę wszystko sobie poukładać. Choć póki co odnoszę wrażenie, że roku łońskiego było lepiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stillborn, jak ja Ci dziękuję za ten temat. Zaraz zabieram się za pisanie, a będzie tego sporo, bo jednak sporo się wydarzyło w tym roku.

Jeśli ktoś by był chętny do poczytania to mogę wysłać moje podsumowanie z zeszłego roku, które napisałem dla facebookowej strony "The Eye of Every Storm".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, myślałem, że utwory...

No cóż, odkryciem na pewno był Ylvis "What does the Fox say". biggrin_prosty.gif EDIT Macklemore i Ryan Lewis, rzecz jasna. biggrin_prosty.gif

Najlepszą płytą jest dla mnie... nie kupuję płyt, ale jakbym miał, to nowy krążek Eminema. biggrin_prosty.gif

Koncerty... nigdy nie byłem. wink_prosty.gif

Moja kategoria: Najlepszy Polski Utwór. Oczywiście: Bałkanica! biggrin_prosty.gif Nie, to na trzecim. Pierwsze dwa to Buka i Skor "Zamknij oczy" oraz Donatan&Cleo "My słowianie".

Najlepszy Utwór 2013: "Here we go back" Macklemore'a. wink_prosty.gif Potem "Roar" Katy Perry, a na 3 miejscu: "Gentleman" PSY'a.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm ten rok nie był tak zły jak myślałem!

-Nowa, pierwsza płyta Black Sabbath - "13" w (prawie) oryginalnym składzie od... kilkudziesięciu lat! Co prawda fanem Ozziego nie jestem, a Sabbatów słuchałem tylko ze względu na świetne gitarowe riffy oraz doskonałą sekcje rytmiczną to wokal mi nie podchodził. Jestem jednak w stanie wybaczyć wokal na tej płycie gdyż Ozzy bardziej "mówi" niż śpiewa, a przynajmniej miałem takie wrażenie. 8/10

-Deep Purple - Now What?! Przyznaje się, że mam uczulenie na twórczość Deep Purple od czasu gdy opuścił je Richie Blackmore, jednak ta płyta była całkiem ciekawa i nawet... khem DOBRA! Miłe zaskoczenie jak na panów po 60 ;) . 8/10

-Teraz coś negatywnego [jak dla mnie] - premiera Demonologi 2 Słonia. Nie zrozumcie mnie źle ja bardzo lubię posłuchać rapu, jednak takiego, w którym wyczuwam sens (lubię Eminema). Ale to co się stało, a przynajmniej to co zaobserwowałem to dzieci z podstawówki i gimbusy, które łażą jakimiś "Slaszerami" w tle po mieście gadając o tym iż jest to "nadmuzyka". Hitlerowcy. Jak się pewnie domyślacie lub słuchaliście tej płyty traktuje ona o horrorach, krwi itp. Grrr... 4/10

-Nowa płytka Pearl Jamu... Co tu dużo mówić... świetna. :> 9/10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troche dłużej mi to zajęło niż myślałem, ale w końcu jest. Moje muzyczne podsumowanie roku 2013. Za liczne powtórzenia przepraszam, ale długie teksty nie są moją najmocniejszą stroną.

Jedziemy.

Światowe top 10:

10. Killswitch Engage - Disarm the Descend

Długo czekałem na jakiekolwiek wieści z obozu KsE. W zeszłym roku zespół poinformował o odejściu Howarda Jonesa z roli wokalisty i już myślałem, że jedna z moich ulubionych kapel metalcore?owych zawiesi działalność. Momencik, zaraz, jak to zawiesi działalność? Przecież w 2011 roku Adam (gitarzysta) wraz z Jessiem (pierwszym wokalistą zespołu) nagrali płytę w ramach projektu Times of Grace. I tak na nowo miałem nadzieję na stare, dobre Killswitch Engage. Nie myliłem się. Minęło kilka miesięcy i Jessie wrócił do zespołu, a dobry miesiąc po tej informacji otrzymaliśmy już pierwszy singiel o roboczej nazwie "This is Confrontation", który na Disarm the Descend ma nazwę "No End In Sight". Po krótkiej historii czas przejść do samej płyty. Od samego początku mamy do czynienia z dobrym wokalem Jessiego i blastami ? to właśnie pokochałem w KsE, energie i proste riffy, które swoją kombinacją sprawiają, że słucha się tego cały czas bez znudzenia. Co prawda, nie miałem nadziei, że kapela przebije nieśmiertelny dla mnie debiut, ale i tak nie jest źle. Utwory takie jak "No End In Sight", "In Due Time" czy "Always" dostały już ode mnie miano nieśmiertelnych i dosyć często odpalam je na Spotify.

9. Soilwork - The Living Infinite (2 CD)

Soilwork zawsze kazał swoim fanom długo czekać na jakieś informacje na temat swoich nowych wydawnictw, a płyty ukazywały się cyklicznie, co trzy lata. Muszę przyznać, że miałem obawy, co do ich nowego albumu ? wydawać na raz dwupłytowe wydanie albumu, 20 utworów, czy to nie będzie zmęczenie materiału? Okazało się, że nie. The Living Infinite słucha się przyjemnie, chociaż za drugim, czy trzecim podejściem nie przesłuchamy już całej płyty, bo tego jest po prostu za dużo. Mimo wszystko jest sporo kawałków na albumie, których riffy czy słowa do dzisiaj siedzą mi w głowie. Teraz tylko trzeba zadać sobie pytanie: czy The Living Infinite przetrwa próbę czasu i w przyszłym roku też będę jej słuchać? Zobaczymy.

8. Breakdown of Sanity - Perception

Jednym z wielu plusów ekipy ze Szwajcarii jest to, że panowie nie podlegają pod żadną wytwórnię i nagrywają to, co im się żywnie podoba. Nie ma to tamto, zespół ma potencjał i cały czas się dziwię, czemu nie odwiedzają naszego kraju ? przecież fanów mają tutaj od groma. Muszę przyznać, że Perception znajduję się na ósmym miejscu tylko dlatego, że odczułem pewne zmęczenie materiału u chłopaków. Mamy dobre partie gitarowe, wokal świetnie ryczy, ale kompozycje zbyt mocno przypominają to, co Breakdown nagrał w dwa lata temu na płycie ?Mirrors?. Dodatkowo, podczas wczorajszego odsłuchu płyty dosłyszałem strasznie płytką perkusję. Szkoda.

7. The Black Dahlia Murder - Everblack

Tak się gra deathmetal. Żadne Suffocation, Immolation czy nawet niezawodne Deicide mnie w tym roku nie zaskoczyły. Natomiast Czarna Dahlia od samego początku serwuje nam sporą dawkę przysłowiowego wpi?właśnie. Już od premiery singli wiedziałem, że to wydawnictwo będzie jednym z lepszych w tym roku, jak i w karierze The Black Dahlia Murder (co prawda niesamowitego Nocturnal czy Deflorate nie przebiło, ale nadal jest cacy), ciężkość płynąca z "Into The Everblack" czy szybkość z "In Hell Is Where She Waits For Me" od razu wywołuje u mnie dreszcze.

6. The Dillinger Escape Plan - One Of Us Is A Killer

Dla mnie są to absolutni mistrzowie krzywego grania. Co prawda genialnego Ire Works nie przebili tym materiałem, ale nadal słucha się go bardzo dobrze. Jest krzywo, a o to właśnie w tym wszystkim chodzi. Cały czas, nie mogę wyjść z podziwu jak tutaj pracuje perkusja. Świetne jazzowe granie za garami wplecione w gitarowy chaos.

5. After The Burial - Wolves Within

Za pierwszymi płytami After the Burial w ogóle nie przepadałem. Było zdecydowanie za dużo djentu, za którym nie przepadam. Od czasów premiery "In Dreams" z 2010 roku po prostu uwielbiam tę kapelę, a Wolves Within było jedną z najbardziej oczekujących przez mnie premier w tym roku. Dostałem wspaniały album obszerny w melodyczność, progresję oraz świetny wokal. Nie zawiodłem się i jak na razie jest to dla mnie czołówka "core".

4. Bring Me The Horizon - Sempiternal

Kiedyś deathcore, teraz namiastka metalcoru. Muszę przyznać, że bardzo się bałem o ten album, jednak Oliver i reszta chłopaków wyszli z tego obronną ręką. Już same zapowiedzi płyty przyprawiały mnie o ciarki na plecach, a gdy wypuścili do sieci "Shadow Moses" z zachwytu zaparło mi dech w piersiach. Elektronika świetnie się wpasowała w styl, który panowie sobą teraz reprezentują.

3. Queens of the Stone Age - Like Clockworks

Queensów znałem prędzej tylko z Need For Speed: Underground 2 I ich kawałka "In My Head". W tym roku zachęcony przez kolegę w końcu spotkałem się z tym zespołem "twarzą w twarz" I okazało się, że zakochałem się w Like Clockworcks. Panowie z kapeli osiągnęli niesamowite retro-brzmienie, który z genialnym wokalem idealnie się komponuje. Utwór "I Sat By the Ocean" został przeze mnie nazwany ?wakacyjnym utworem 2013 roku?, przy tej piosence najlepiej mi się jeździło samochodem, czy pociągiem w blasku słońca.

2. Cult of Luna - Vertikal

Tutaj miałem wielki dylemat ? czy Ghost, czy Cult of Luna na pierwszym miejscu. Padło na Ghosta, ze względu na czas, który spędziłem przy tych albumach ? przy Ghoulach z Ghost spędzałem jednak go więcej. Vertikal jest pełny świetnych aranżacji, a już sam początek albumu przekonuje nas do tego, że będzie to długa i wspaniała podróż. Bo chyba nikt inny jak Cult of Luna w tak dobry sposób nagrać dwudziestominutowy utwór.

1. Ghost - Infestissumam

Nigdy nie lubiłem psychodelicznego metalu, czy rocka, ale Ghost ma to coś w sobie, co mnie urzekło. Najnowsze dzieło przebierańców jest po prostu mistrzostwem. Od bardzo klimatycznego intra do samego końca utrzymuje nas w całkowicie innym świecie, chórki, klawisze, gitary ? wszystko jest na swoim miejscu, a niektóre kompozycje na płycie momentami przypominają starego, dobrego rocka z lat 60tych. Dodatkowo tajemnica, kto należy do zespołu jeszcze bardziej mnie do niego przekonała. Infestissumam jest albumem, którego chyba najczęściej słuchałem w tym roku, bez znudzenia. Polecam każdemu. Czysta perfekcja. Nie mogę zapomnieć o "Ghuleh (Zombie Queen)", który jest dla mnie jednym z najlepiej rozbudowanych utworów tego roku.

Krajowe top 3:

3. Kult - Prosto

Nigdy jakimś wielkim fanem Kultu nie byłem, zawsze wolałem Kazika solo bądź w KNŻ. Jednak w tej płycie jest coś, co mnie przyciągnęło na bardzo długo. Nie wiem, czy to sprawa tego, w jaki sposób Kazik znowu przedstawia nam, że władze mu nie straszne i wylewa całe swoje żale na nasz kraj w swoich tworach, czy to jednak sprawa instrumentalna. Inspiracji mu nie brakuje, zawsze będę to powtarzać ? dla Kazika mam dożywotni szacunek za to, co robił, robi i mam nadzieję, że jeszcze przez wiele lat będzie robić.

2. Drown My Day - Confessions

Chyba jedna z bardziej oczekiwanych przeze mnie premier w tym roku. Na koncertach wiele się słyszało nowych utworów, materiał jak zwykle dobry, jednak po jakimś czasie robi się strasznie monotonny od strony instrumentalnej. Jednak miks płyty (robiony w moim mieście w Studio XI za sprawą Michała Barskiego) oraz wokal nadrabia wszystko. Mimo wszystko, jestem dumny, że taka kapela jest właśnie z Polski. Utwory "Undead God", "Forgotten But Not Forgiven" znane nam wcześniej z internetu są chyba największymi zaletami tego albumu.

1.Blindead - absence

Dopiero niedawno zacząłem przygodę z zespołami pokroju Cult of Luna czy właśnie Blindead. Oba zespoły wydały w tym roku nowe albumy i mnie zachwyciły. Blindead to po prostu czysta poezja, mimo spokojnych początków w większości kawałkach od razu dostaje ciarek na plecach, bo wiem, czego można się spodziewać. Tego, co się czuje przy odsłuchu tej płyty nie da się opisać słowami. Tę płytę trzeba koniecznie przesłuchać. Bezapelacyjnie jest to POLSKA PŁYTA ROKU jeśli o mnie chodzi.

Chciałem jeszcze do krajowych albumów zaliczyć nowe Hate oraz Riverside, ale coś jednak mnie pokusiło o zrobienie tylko top 3 naszego kraju. Można powiedzieć, że te dwa zespoły w tym roku dostają ode mnie wyróżnienie, bo są to naprawdę solidne pozycje.

Tutaj bez rozpisywania się, krótko top 10 koncertów na których byłem:

10. Vader (Festiwal Mocnych Brzmień, Świecie @ Zamek Krzyżacki w Świeciu)

9. Anthrax (Przystanek Woodstock, Kostrzyn nad Odrą)

8. Decapitated (Black Star Fest, Bydgoszcz @ Estrada)

7. Fronstide (CSW Metal Invasion, Świecie @ Kręgielnia Bowling Planet)

6. Your Demise (Warszawa @ Stodoła)

5. Enter Shikari (Przystanek Woodstock, Kostrzyn nad Odrą)

4. Hatebreed (Bydgoszcz @ Estrada)

3. Bring Me The Horizon (Warszawa @ Stodoła)

2. The Ghost Inside (Poznań @ Pod Minogą)

1. Parkway Drive (Vans off the Wall Music Night 2013, Warszawa @ Proxima)

Miejsca nie starczyło, a zespołów widziało się o wiele więcej w tym roku. Wyróżnienia dla: Drown My Day (widziane w tym roku dwa razy), Big Cyc na Woodstocku (dawno się tak nie wybawiłem przy utworach z dzieciństwa), Lowtide (lokalna kapela, która grała przed Fronstide u mnie w mieście), czy Scarred By Beauty, które grało w Poznaniu przed The Ghost Inside.

Top 5 wydarzeń muzycznych, które mną wstrząsnęły:

5. Joey Jordison odchodzi ze Slipknot.

4. Dave Lombado wyrzucony ze Slayera.

3. Tim Lambesis z As I Lay Dying oskarżony o wynajęcie zabójcy, by ten ?kylym? jego żonę.

2. Randy Blythe z Lamb of God został aresztowany pod zarzutem zabójstwa.

1. Śmierć Jeffa Hennemana ze Slayera, przez co Slayer jest teraz zespołem tylko z nazwy.

Mam nadzieję, że was nie zanudziłem i nie stwierdzicie, że ten post jest "too long, didn't read" tylko docenicie moje wypociny i będziemy mogli o tym podyskutować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Davius Nie ma sprzeciwu. Tylko w światowym top 10 brakuje mi "Hail to the King" Avengedów.

Najlepsza piosenka - Bring Me The Horizon - "Sleepwaking''

Najlepsza polska piosenka - Kult - "Bomba na parlament" (ten utwór najbardziej się wbił w pamięć). I metalowa przeróbka "Słowian"

Najlepszy koncert - Iron Maiden w Łodzi

Najlepsza płyta - Bring Me The Horizon - "Sempiternal"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma sprzeciwu. Tylko w światowym top 10 brakuje mi "Hail to the King" Avengedów.

Słuchałem, ale jednak było o wiele lepszych pozycji w tym roku. Albumu się słucha fajnie, ale jednak zbyt duże podobieństwo do riffów legendarnych już kapel mnie trochę odrzuciło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płyty, które słuchałem w 2013 - czyt. płyty, które były na tyle dobre by ich słuchać dłużej niż jedno okrążenie ;) :

Polska:

- Hate - Solarflesh - A Gospel of Radiant Divinity

- Bracia - Zmienić Zdarzeń Bieg

Świat:

- Anneke Van Giersbergen - Drive

- Carcass - Surgical Steel

- Satyricon - Satyricon

Koncert:

- Anneke Van Giersbergen / Pain Of Salvation / Arstidir

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ooooooooooookey - podsumowałem muzykę której słuchałem w 2013 i stworzyłem top 10 (a raczej 12) najlepszych i top 5 (6) najgorszych utworów. Gotowi?

Najlepsze:

10. What does the Fox say? (Ylvis)

9. Gentleman (PSY)

8. Play Hard (D. Guetta feat. Akon, Ne-Yo)

7. Lost Generation (Rizzle Kicks)

6. Bałkanica (Piersi)

5. Light that never comes (Linkin Park X Steve Aoki); La la la (Naughty Boy feat. Sam Smith)

4. Let's get Ridiculous (Redfoo)

3. Roar (Katy Perry)

2. Zamknij oczy (Buka feat. SKOR); Berzerk (Eminem)

1. Goin' crazy (Dizzee Rascal feat. Robbie Williams)

Najgorsze:

5. Mirrors (Justin Timberlake)

4. Dear Darlin' (Olly Murs)

3. Cisza (Bednarek), Applause (Lady Gaga)

2. Love me again (John Newman)

1. No i, niestety, na pierwszym miejscu Eminem z kawałkiem "Rapgod". :/

O czym wspomnieć? Nieudany jak dla mnie powrót Timberlake'a i Lady Gagi, nowa płyta Eminema, oszałamiający sukces "My słowianie", które nie znalazło się na mojej liście...

No, to chyba tyle. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze korzystając z okazji, zapomniałem tego napisać w moim podsumowaniu.

Rozczarowanie roku 2013.

Tak jak w 2012 roku największym zawodem według mnie był album Parkway Drive - Atlas, tak w tym roku kolejny zespół, który darzę wielkim szacunkiem wydał chłam - mowa tutaj o Trivium i ich nowym albumie Vengeance Falls. Na początek informacja o producencie płyty, potem utwory, które ukazały się w wersji na żywo w internecie przekonały mnie, że ten album to będzie ciężki orzech do zgryzienia. Miałem racje. Płytę ledwo co da się przesłuchać, tak jak ze strony gitar jest po prostu cudownie (niektóre riffy czy solówki to naprawdę dobre materiały) to perkusista gra tak jak by mu się nie chciało, a z wokalu Matta zrobili drugie Disturbed (właśnie, bo producentem płyty nie był nikt inny jak David Draiman z Disturbed). Na czternaście utworów (liczę z bonusami) tych do posłuchania jest może cztery? Dodatkowo cover Losing My Religion to jakaś porażka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jak dla mnie to rok był bardzo udany. Może nie było jakiegoś super killera, nic nie urwało mi jaj i nie rozsmarowało po podłodze, ale większość zakupów i premier jak najbardziej na plusie. Lista mocno mieszana, nie chce mi się bawić w rankingi, po prostu napiszę co w tym roku IMO się udało, a co niekoniecznie. Nie będzie też podziału na gatunki, bo to głupie jest:

Muzyka zagraniczna:

- AFI - Burials - Bo z zespołu który wydawał się być kolejnym wytworem punkowej mody lat '90 tych wyrasta nam świetny zespół rockowy, trochę podchodzący nawet pod horror. Nie jest to album idealny, ale podoba mi się kierunek w którym zmierza zespół, więc daję im duży kredyt zaufania.

- Avenged Sevenfold - Hail to the King - Po śmierci Reva i IMO słabiutkim Nightmare nie spodziewałem się absolutnie niczego po tym zespole. Zresztą, styl który prezentowali po Waking the Fallen i tak niespecjalnie mi odpowiadał. To nosowe śpiewanie, te proste utwory. Tymczasem HttK mocno mnie zaskoczył, zmiana stylu, odejście od niby metalu bardziej w stronę klasycznego rocka uważam za najlepsze co mogło się przytrafić temu zespołowi. Tytułowego utworu czy Coming Home mogę słuchać w kółko.

- Bring me the Horizon - Sempiternal - Świetny album, po prostu. Panowie z BmtH też zmieniają swój styl, trochę więcej elektroniki, trochę mniej bezsensownego walenia w instrumenty i mamy IMO album roku. Kawałki bardzo fajne, dobrze nagrane, bardzo emocjonalne, rewelacja. Jak dla mnie to najlepsze co się w tym roku wydało.

- The Devil Wears Prada - 8:18 - Tu wręcz przeciwnie, nie ukazało się nic czego bym się nie spodziewał. TDWP zmienili trochę kierunki muzyczne po IMO genialnej EP'ce Zombie i trzymają się swojego stylu. Nic odkrywczego, ale nadal kawał porządnego grania. Chociaż innowacji i czy eksperymentowania to nie ma w tym za grosz.

- Korn - Paradigm Shift - No, tu muszę przyznać że album trochę mną zamiótł. Nie spodziewałem się że zespół nagra jeszcze coś fajnego, zwłaszcza że ostatnie płyty były bardzo średnie, a dubstepowy LP tylko przybił ostatni gwóźdź do trumny. Tymczasem Head wrócił, a razem z nim stary, dobry Korn. Może nie tak innowacyjny jak pierwsze albumy, ale wciąż kopiący i dynamiczny. Co prawda też wrzucono nieco elektroniki, ale nie jest ona nachalna i da się przeżyć.

- Linkin Park - Recharged - Bo jestem fanbojem LP i połykam wszystko co oni wydadzą, mimo że na dobrą sprawę Recharged to tylko zbiór kilkunastu remixów, niektórych lepszych, niektórych słabszych.

- Nine Inch Nails - Hesitation Marks - Album początkowo wydawał mi się trochę dziwny i taki... mainstreamowo ułagodzony, ale po którymś z kolei przesłuchaniu stwierdzam że jest bardzo dobry. Faktycznie, trochę łagodniejszy i prostszy w odbiorze, ale jednocześnie dobrze zagrany i oddający ducha NIN.

- Hadouken - Every Weekend - Chłopcy ewidentnie dorośli, i ze skocznej muzyczki na imprezy przeskoczyli do grania jeszcze bardziej elektronicznego, ale bardziej... mądrego. Owszem, znajdą się też dyskotekowe single, ale ogólnie album doskonały.

- Trivium - Vengeance Falls - Bo się mi podobało, i tyle tongue_prosty.gif

Na szczególne wyróżnienie zasługują Soundtracki z niektórych gier. Zwłaszcza z DmC, MGR: Revengeance i jeszcze kilku innych gier. Bo nie dość że to bardzo porządny kawał muzyki, to jeszcze sporą część udało mi się bez większych problemów kupić w polskich sklepach (bez allegro i ściągania z Amazonu), co totalnie mnie zaskoczyło. Na plus.

Tyle z pamięci, jeśli o czymś zapomniałem, to znaczy że nie jest warte wpisania tutaj tongue_prosty.gif. Teraz coś z Polski:

- Riverside - Shrine of new Generation Slaves - Jak dla mnie płyta roku, nie ważne czy biorąc pod uwagę wytwory polskie czy zagraniczne. Riverside znów udowadnia że są najlepsi w swojej klasie, i mimo kilku zmian stylistycznych (lekkie odejście od prog rocka w stronę krótszych, bardziej jednolitych kompozycji) wciąż są nie do pobicia na polskiej scenie muzycznej. Szkoda tylko że są IMO trochę niedoceniani w naszym kraju. W każdym razie dla mnie geniusz, płytę kupiłem w dzień premiery, byłem na trzech koncertach i polecam absolutnie każdemu.

- LUC & Motion Trio - Nic się nie stało - Po raz kolejny LUC udowadnia że nie da się go jednoznacznie sklasyfikować gatunkowo. Płyta nietypowa jak na polski rynek: lekko hip-hopowa, połączona z akordeonowym graniem i dużą dawką elektroniki. I do tego chyba najbardziej ponure i osobiste teksty jakie LUC do tej pory napisał. I aż się serce kraje jak się widzi że teledysk utworu z tej płyty ma 60 tys. wyświetleń, a taka Cleo wbija miliony...

- Tides from Nebula - Eternal Movement - kosmiczne dźwięki w połączeniu z lekko rockowym graniem dały niesamowity efekt. Zespół gra ciągle to samo, ale są świetni w tym co robią.

- Modulators - Insert Coin - czyli hip hop bez rapu. Same wymiatanie na konsolach, mikserach i innym DJ'owskim sprzęcie. Byłem na koncercie i od razu musiałem kupić płytę, bo to kolejny ewenement na polskiej scenie muzycznej i trzeba go docenić.

W sumie to tyle z Polski. Teraz jeszcze kilka rozczarowań muzycznych. Może nie będę się rozdrabniał na płyty, po prostu powiem co mi się nie podobało w tym roku:

- Black Sabbath - 13 jako przedstawiciel dinozaurów które powinny już dawno opuścić scenę. Powód mojego wiecznego konfliktu z bratem, który uważa ten album za udany. Dla mnie ten twór w ogóle nie powinien opuścić wytwórni, maksymalnie poprawiony i retuszowany elektroniką żeby w ogóle dało się go słuchać. To tej grupy można też dodać Alice in Chains, Megadeth, Pearl Jam i masę innych zespołów, które już od dawna nie mają nic ciekawego do zaprezentowania, a usilnie udają że jest inaczej.

- Bullet for my Valentine - Temper Temper, również jako przedstawiciel zespołów które zaczynały dobrze, ale z nieznanych mi bliżej powodów zerwały ze swoimi korzeniami i zaczęły tworzyć muzykę dla nikogo. Do listy można dodać m.in. Parkway Drive, które też z metalcore'owego grania przeszły do plumkania.

- "My Słowianie" Cleo, jako przedstawiciel kierunku w którym zmierza muzyka popularna. Czyli: dużo cycków, mało tekstu, zero myślenia. Wystarczy obejrzeć eska tv albo 4fun przez godzinę, żeby zauważyć dokąd zmierza cały rynek muzyczny. Ja wiem że muzyka popularna zawsze cechowała się prostotą, ale nawet w tej prostocie można było wychwycić perły. Dzisiaj pozostaje kupa.

- Top wszech czasów radiowej Trójki - o ile jestem w stanie przeboleć drugie miejsce dla Led Zeppelin, o tyle przećpane wycie Cobaina czy Ryśka Riedla wyżej niż Rolling Stones i Pink Floyd, czy sama obecność Comy pozostają poza zasięgiem mojego rozumowania. Ale cóż, głosują ludzie...

- Rozłam w My Riot - Po IMO doskonałym sweet_noise liczyłem na kolejne uderzenie elektroniczo-metalowego grania, a pierwsze single nastrajały tylko optymistycznie (zwłaszcza mocarne "Czytam"). Tymczasem okazało się że Hacker zapiął focha, poszedł w świat a zespół odrzucił wszystko co nagrali do tej pory. Nie wiadomo czy pracują nad nowym materiałem, czy już nic nie nagrają, ale byłaby wielka szkoda gdyby sprawdziła się ta druga opcja.

- Brak nowego Limp Bizkit, brak nowego Wintersun, brak nowego Primal Fear itd. Może w tym roku wink_prosty.gif

- Ceny płyt zamiast w dół to w górę. Co prawda przy odrobinie wytrwałości można trafić na promocje i przeceny w MM czy Saturnie, ale nowości to dalej ceny rzędu 50-70 zł, co jest IMO ceną dość dużą. Później się dziwić że ludzę ściągają MP3 zamiast kupować oryginały confused_prosty.gif

To tyle, jak sobie o czymś przypomnę to dodam smile_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiadomo czy pracują nad nowym materiałem, czy już nic nie nagrają, ale byłaby wielka szkoda gdyby sprawdziła się ta druga opcja.

Przecież niedawno Glaca na swoim profilu na facebooku udostępnił profil bandcamp, gdzie było całe demo nowej płyty My Riot. Hmm, sam teraz nie wiem o co chodzi, może to było przed całym zdarzeniem?

Ceny płyt zamiast w dół to w górę.

O tym to nawet nie wiedziałem. Pewnie dlatego, że już od roku nie kupiłem żadnej płyty. Opcja płacenia dyszki miesięcznie na Spotify unlimited mi w zupełności starcza.

Korn - Paradigm Shift

Tak, album też mi się podobał, nie sądziłem, że powrót Heada aż tyle zmieni w zespole. Never, Never mnie nie przekonało, ale już kolejno wydany singiel Love & Meth przypadł mi do gustu. Płyta już od samego początku uderza dobry, starym Kornem tylko, że z większą ilością elektroniki. Niestety, dla mnie pojawiły się w tym roku lepsze płyty i Korn nie znalazł u mnie miejsca.

Brak nowego Limp Bizkit

Pamiętam czas, gdy wydawali Gold Cobrę - Why Try pojawiło się w sieci jakoś w 2010 roku i już mówili, że album jest prawie gotowy, wyszło tak, że GC ukazała się rok później. Nowymi utworami mydlą tylko oczy, a nie zdziwię się, że w tym roku nie ujrzymy nowego LB.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież niedawno Glaca na swoim profilu na facebooku udostępnił profil bandcamp, gdzie było całe demo nowej płyty My Riot. Hmm, sam teraz nie wiem o co chodzi, może to było przed całym zdarzeniem?

To były utwory które stworzyli do tej pory, które miały znaleźć się na nowej płycie. Ale się nie znajdą (pewnie jakieś kwestie prawne z Hackerem), dlatego Glaca wrzucił je na fejsa, z informacją żeby pobierać nim "ktoś" je całkowicie usunie. Te utwory nie ukażą się na żadnej płycie. Od tamtego czasu cicho o MR, nie wiadomo czy coś robią, czy nie.

O tym to nawet nie wiedziałem.

Dzisiaj byłem w MM i dwóch Empikach, wszystkie nowości muzyczne to ceny od 50 zł. wzwyż. Chyba że jakieś daremne, popowe popierdółki, te można znaleźć za 30-40 zł, bardzo często z obciachową okładką "Zagraniczna płyta - polska cena". Brrr...

Opcja płacenia dyszki miesięcznie na Spotify unlimited mi w zupełności starcza.

Nie po to mam dobry sprzęt audio (stary, ale złożony z samych dobrych elementów) żeby słuchać muzyki ze streamów :P. Teraz przymierzam się do dokupienia gramofonu i rozpoczęcia kolekcjonowania vinyli, ale ceny płyt też są mocno odstraszające :(

Nowymi utworami mydlą tylko oczy, a nie zdziwię się, że w tym roku nie ujrzymy nowego LB.

Stampede of the Disco Elephants jest oficjalnie zapowiedziany na pierwszy kwartał tego roku, ale LB jest akurat znane z luźnego traktowania swoich zapowiedzi. No i szczerze, singiel promujący niespecjalnie mi siadł,. Głównie ze względu na Lil Wayne'a, którego nie trawię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głównie ze względu na Lil Wayne'a, którego nie trawię.

Dlatego jak chcę posłuchać Ready To Go to słucham na YouTubie wersji bez Lil Wayne'a :D

Nie po to mam dobry sprzęt audio (stary, ale złożony z samych dobrych elementów) żeby słuchać muzyki ze streamów

Eee tam, gadanie, 10zł miesięcznie za większość albumów we FLAC to nie jest zła opcja.

Dzisiaj byłem w MM i dwóch Empikach, wszystkie nowości muzyczne to ceny od 50 zł. wzwyż.

To widzę, że nic się nie zmieniło od czasu, kiedy ostatnio kupiłem płytę w sklepie. Pamiętam, że za Trivium - Shogun w 2009 roku zapłaciłem ok. 70zł z kosztami wysyłki (u mnie w mieście nie ma gdzie kupić płyt, a do Bydgoszczy, Grudziądza, czy Torunia nie chciało mi się jechać, więc zamówiłem przez neta). Ceny płyt w Polsce to kolejny powód, dlaczego używam Spotify. Tym bardziej, że teraz głównie pracuje przy komputerze ze słuchawkami na uszach, to na jakości dźwięku aż tak mi nie zależy jak za czasów siedzenia przy pececie i porządnych głośnikach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też przelecę pokrótce rok 2013. Pierwsze trzy pozycje egzekwo, bez podziału, po prostu albumy które mnie porobiły że hoho.

1. Bring Me The Horizon - Sempiternal. Jedyny zespół core, którego każdy album mi się podoba, na każdym zawarty jest element który lubię w muzyce, nie jestem fanbojem, mimo też że Sykes traci głos, wciąż daje radę ( byłem w maju na koncercie w Krakowie, naprawdę miotali ) tekstowo bardzo spoko, jak na CYB poruszona była tylko jedna kwestia, tak z czasem chłopaki zaczeli pisać teksty na wiele tematów, co mi się podoba. Klimatycznie jak najbardziej okej, plusem tez jest to, że raz jest mocniej, raz wolniej i spokojniej, przy Sempiternal bajecznie się zasypia.

2. Breakdown of Sanity - Perception. Płyta miazga, mieli, rozpruwa, miażdży, gniecie, robi bardzo bardzo dobrze! trochę za dużo brejkdałnów, no ale nazwa do czegoś zobowiązuje. Wokal bez zmian, czyli jeden wielki rozpiernicz, całe tempo, melodie, wszystko jest genialnie dobrane, zdecydowane faworyty: The Writer, Blind, Chapters, Hero. Album bez słabszych momentów, chociaż niektóre wałki zupełnie nie wpadają w pamięć.

3. We Came as Romans - Tracing Back Roots. Lekkie core, zespół nieco skażony autotune, co mnie odrzuca w muzyce, ale w tym przypadku na serio wokal daje rade, płytka to same hiciory które wbijają się w pamięć od pierwszego odsłuchu! przynajmniej u mnie tak było, melodycznie, czasem nieco mroczniej, czasem jakiś scream się pojawi, już nie w takiej ilości jak wcześniej, ale wciąż miło go słyszeć. Płytka mega pozytywna, leci plusik dla panów.

4. August Burns Red - Przyznam że ten band polubiłem dopiero po Leveler, który zaskoczył mnie swoją melodyjnością, tekstami, wcześniejsze albumy jakoś mi nie leżały, więc czekałem na R&R z nadzieją że album znów podbije mi plejliste, zwłaszcza po świetnym Fault Line, do końca tak się niestety nie stało, zdecydowanie Provision, Fault Line, Spirit Breaker oraz Beauty In Tragedy to najlepsze według mnie momenty albumu, reszta nigdy nie może mi się wryć w głowę, no jeszcze Creative Captivity jest miłym zaskoczeniem, reszta utworów to takie ni stąd ni zowąd, lekki zawód jest, ale tych kilku utworów mógłbym słuchać non stop.

5. Asking Alexandria - From Death to Destiny. Zespół który wziął się znikąd, pograł rok i zadebiutował od razu, mimo że nie zaprezentował totalnie nic nowego, proste, nudne i przewidywalne 'riffy' okropne czyste wokale, i tekstowo tez nic specjalnego, wypuścił w 2013 roku hit album, wreszcie koniec tych samych brejkdałnów w 11 utworach na płycie, czyste których da się słuchać ( chrypka zrobiła swoje ) i trafi się jakiś ciekawy tekst, dalej nie jest to instrumentalnie arcydzieło, niektóre kawałki az się prosza o jakieś solo, nie wiem czy gitarzyści się boją czy nie potrafią zagrać solówki, ale to jeden jedyny minus tego albumu. Miłe zaskoczenie.

To moje top 5. Rok 2013 nie był dla mnie muzycznie ciekawy, czekałem tylko na BMTH i Augustów, reszta przyszła do mnie randomowo, ale miło zaskoczyła.

Co w 2014 ? Po pierwsze Architects, po świetnym Naysayer nie mogę się doczekać marca, zarówno płytki jak i koncertu, ten album ma szanse być dziełem roku, miło byłoby gdyby ekipa z The Agonist tez coś wydała, jakieś ploty chodzą w internetach że są w studiu, ale cicho coś, cicho...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lekkie core, zespół nieco skażony autotune, co mnie odrzuca w muzyce, ale w tym przypadku na serio wokal daje rade

Szkoda, że na żywo ten zespół to mega kiła. W sumie ze względu na czyste wokale WCAR omijam szerokim łukiem.

Co w 2014 ?

O, to jest temat rzeka. Tak jak Ty czekam na nowy album Architects, dodatkowo koncert w Warszawie w marcu promujący nową płytę - będzie miodzio. Dodatkowo na dniach będzie nowy Caliban (którego można już usłyszeć w internecie), The Satanist od Behemoth, Sprawa Jest Osobista "Frontsajdów", gdzie dzień przed Archiects będę się bawił na ich koncercie w Toruniu. Po czterech latach od ostatniego albumu w końcu słychać jakieś wieści z obozu Misery Index, Foo Fighters też się bierze za nową płytę, Anaal Nathrakh również odwiedza już studio. I na przystawkę będzie jeszcze Scar Symmetry. Będzie czego słuchać, a to dopiero początek zapowiedzianych płyt.

EDIT: Byłbym zapomniał - nowe Suicide Silence z Eddiem Hermidą z All Shall Perish na wokalu też w tym roku będzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, zapomniałem o Behemoth, którego singlem mocno się zajarałem ( wczesniej nie słuchałem nagminnie ) riff mną pozamiatał, wokal tez na propsie. Suicide Silence słucham, i też jestem ciekaw jak to wyjdzie z Eddiem, chociaż przyzwyczaiłem się do Luckera którego niestety już nie usłyszymy, i zajawka jakoś mi przeszła, pożyjemy zobaczymy.

Bullet for my valentine też szykuje jakąś płytkę, mimo że to dla mnie zespół który nagrał jeden dobry album, a potem sie stoczył ( Poison i pare wałków ze SAF ) to nowy singiel pogrywał u mnie z dobry tydzień, podjarki nie ma, ale osłuchać osłucham. Reszty z zespołów które wymieniłeś nie słucham.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że Lucker w ostatnich momentach swojego życia stał się naprawdę tragicznym wokalistą, a Eddie umiejętnością wokalną (na żywo, jak i w studio) Mitcha po prostu niszczy.

Co do BFMV się nie zgodzę. Scram, Aim, Fire to ich najlepsza płyta w dorobku, idealne połączenie Metalliki i Slayera w ich wydaniu, gdyby obrali taką drogę to aktualnie byliby jednym z najlepszych zespołów "fali nowoczesnego metalu". Nowy singiel jest dobry, ale jakoś nie liczę na to, by w tym roku wydali nowy album, jeszcze koncertują po świecie. Po Scream, Aim, Fire też mówili, że wydadzą rok później nowy album, jak się stało - wiadomo, Fever zostało wydane w 2010 roku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto jak kto, ja Metaliką ani Slajerem się nie jaram, więc mi ten album nie podszedł zbytnio, wolałem The Poison. Ten kult Metallici mnie denerwuje wręcz, fanatycy dla których metal musi brzmieć jak Meta czy Slayer, tudzież Megadeth, bo inaczej nie ma prawa być zaliczanym do gatunku metal, przynajmniej ja trafiam w większości na takich fanów tychże zespołów.

Co do Luckera, oglądałem live i musze przyznać trochę racji, ale może to tylko chwilowy spadek formy ? Nie dowiemy się niestety.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rok 2013.... bla bla bla miałem nadzieję na te zespoły "słabe", także miniony rok przyniósł więcej rozczarowań, chociaż trudno mi to powiedzieć, bo napotkałem sporo ciekawych krążków, które znam tylko pobieżnie, ale jestem pewien, że wpisałbym je do dobrych. No ale do rzeczy

Słabe:

Amon Amarth - Deceiver of the Gods Nie spodziewałem się, że wikingowie na tym albumie tak daleko pójdą w heavy metal. Niech sobie leci, ale generalnie zawód.

Amorphis - Circle Nie potrafię łyknąć tego albumu. Wygląda na to, że ten cudowny Amorphis z 2006-2009 już przeminął i dla mnie się skończył.

Hypocrisy - End of Disclosure Tak jak powyżej. Nie wiem czy to kwestia tego, że właściwie z Hypocrisy naprawdę podoba mi się tylko jedna płyta (z 2009) czy po prostu już mnie to nie kręci. W każdym razie ten album brzmi jakby zawarto na nim piosenki, które potencjalnie miały być w worku, z którego wybrano bonusową na ich świetny krążek z 2009 roku Taste of Extreme Divinity. Po 4 latach oczekiwałem czegoś znacznie lepszego.

Dobre:

Kataklysm - Waiting For the End to Come Rozpisałem się w temacie "Czego teraz słuchacie" na ten temat, więc krótki: odjazd, masakra, kopie odbyt. Fantastyczny album.

Devildriver - Winter Kills Nie ukrywam, że Devildriver jest dla mnie kwintesencją wściekłości i najlepiej odbieram ich najbardziej agresywne płyty (The Last... i Beast), ale tu pokazali, że potrafią przelać na taką muzykę inne emocje. Bardzo dobry album, nie porwał mnie tak jak Beast, ale Devildriver to Devildriver.

Możliwe, że o czymś zapomniałem.

Jest też sporo płyt, których bardzo mało słuchałem, ale mam wrażenia pozytywne:

Poisonblack - Lyijy

Watain - The Wild Hunt na ogół nie ruszam black metalu, ale Watain ma w sobie coś pięknego. Nie odstraszają mnie wokale no i ten klimat....

Onslaught - VI

Omnium Gatherum - Beyond

Soilwork - Living Infinite

SOiL - Whole jeden z zespołów, który mimo lat zmian potrafi zagrać jak dawniej, tylko jeszcze lepiej. No i Ryan na wokalu cheesy.gifcheesy.gif

Drowning Pool - Resilience

Nic wiecej mi do głowy nie przychodzi, przecież nie trzeba w 2013 słuchać muzyki z 2013. Od listopada zasłuchuję się w fińskim rocku autorstwa The 69 Eyes, niesamowity klimatyczny gothic (2000-2002) a obecnie nieco bardziej zwykły rock, ale jest fińsko, wiec jest ciężko i melodyjnie. Dopowiem, że zaledwie 17 dni po rozpoczęciu roku ukazał się nowy album Chrome Division. Kawał świetnego rocka/metalu, powinien się spodobać fanom grania w stylu Motorhead.

PS z 2013 cieszy mnie uniewinnienie wokalisty Lamb of God, ryzykował wiele lat w czeskim więzieniu. Co zasmuciło - rozwiązanie Vomitory i Before the Dawn.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ to dział "Muzyka" a nie "KM2" to wrzucę wam taką ciekawostkę bardziej czyli Todda dziesięć najgorszych piosenek minionego roku ^_^ W większości się z nimi zgadzam a za resztę, nawet jeśli nie, nadrabia komentarz. Może lekko offtopująco, ale nie widzę nawet z czego miałbym zrobić listę top 10 czegokolwiek związanego z muzyką. Ledwo znajduję czas na nadrabianie seriali i gier a jakbym miał dorzucić do tego odsłuchiwanie nowych albumów to my mnie chyba coś trafiło... Niemniej może gdy w końcu znajdę jakąś wolną chwilę to zaprezentowane tutaj listy mogą okazać się kopalnią bardzo przydatnych nazw kapel/albumów/kawałków, na które warto będzie poświęcić kilka chwil z napiętego harmonogramu :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja może dorzucę coś od siebie (mimo że gusta mam inne).

Najlepsze płyty:

Arctic Monkeys - AM

Woodkid - The Golden Age

Arcade Fire - Reflektor

Imagine Dragons - Night Visions

Daft Punk - Random Access Memories

Foals - Holy Fire

Najlepsze single (piosenki):

Arctic Monkeys - Do I Wanna Know?

Arcade Fire - Afterlife

Depeche Mode - Heaven

The Killers - Shot at the Night

M83 - Oblivion (feat Susanne Sundfor)

Daft Punk - Within

Foals - Late Night

POLSKA

Najlepsze albumy

BOKKA - Bokka

Tides From Nebula - Eternal Movement

Najlepsze piosenki

Hello Mark - Never Ending Story

BOKKA - Town of Strangers

Tides From Nebula - Only with Presence

Riverside - The Depth of Self - Delusion

Po więcej zapraszam na mojego bloga, tam też wybory na płytę roku. Co prawda nie trafiam w gusta większości użytkowników, ale zawsze warto zajrzeć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...