Skocz do zawartości
Rankin

Temat growy

Polecane posty

9 minut temu, nerf0 napisał:

co za wyrzucenie całkiem sporej ilości pieniędzy w błoto!

ftfy

28 minut temu, nerf0 napisał:

Ten uczuć gdy widzisz, że @OnceAThief gra w Overwatcha i piszesz mu kulturalnie na czacie, żeby szykował dupsko bo zaraz wchodzisz, po czym okazuje się, że to jego kuzyn.

Ale i tak zmacałeś dupsko temu kuzynowi, c'nie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sobotę wieczorem jaki RU (chyba?) zhakował moje konto na War Thunder. Działo się to jak grałem mecz w doto, więc zobaczyłem dopiero po godzinie i zaraz je odzyskałem. Po zalogowaniu się okazało się że koleś zhakował cudze konto tylko po to żeby użyć parę darmowych boosterów i pograć parę meczy czołgami USA (gdzie nie mam nic lepszego M4A3E2, czyli w gruncie rzeczy słabizna). Jak ogarnąłem zmiany, na usta cisnęło mi się tylko jedno pytanie - po cholerę?

Ale skoro mowa już o War Thunder to przedstawię moje postępy w grindowaniu czołgów i gapieniu się na krajobraz, a także ogólny przegląd tego co posiadam z perspektywy gościa grającego wyłącznie arcade:

~USA~

USA jest nacją gdzie skupiam się na awiacji (3 samoloty vs 2 czołgi). W samolotach od dawna mam F6F Hellcata, czyli samolot który lubiłem jeszcze zanim widziałem jak się nazywa (przy okazji okazało się że Hellcat faktycznie nosi bomby oraz rakiety, choć nie w kosmicznych ilościach). Poza Hellcatem od dłuższego czasu męczyłem F4U Corsaira, najpierw w wersji z półcalówkami, potem z armatami 20mm i samolot ten w ogóle mi się nie spodobał. Nadaje się tylko do boom'n'zoom, w walce kołowej ginie bardzo szybko, a nawet 20mm armaty mają poważny problem z bombowcami, co oznacza że w arcade jest do d...omu. W weekend jednak przebrnąłem przez Corsaira i odblokowałem F8F Bearcat. Nawet stockowy Bearcat z półcalówkami jest takim gigantycznym skokiem jakościowym że jestem w szoku - bez problemu rozpędza się do 550+, jest zwrotny, czuły, a karabiny, mimo że nadal zwykłe browningi, są jakby skuteczniejsze i już mam więcej killi niż Corsairem przez tydzień uzbierałem. Drugą linią samolotową jaką tam rozwijam jest drzewko prowadzące do Skydivera, ale jestem nim dość rozczarowany, seria PBJ na papierze wyglądała ciekawie (mniej bomb, za to tona karabinów na dziobie), ale w rzeczywistości to taka tragedia, że w sumie jedyną rzeczą jaką można ostatnim PBJ zrobić jest zrzucać bomby w porcjach po 500 kg i modlić się żeby nikt nie zaintersował się tym B17 dla ubogich. No nic, łudzę się że Skydiver do czegoś się nada, a jak nie to przesiądę się na bombowce i też będzie git.

Jeśli chodzi o czołgi USA to gram niezbyt poważnie, prowadzę drzewko Shermana Jumbo oraz działka przeciwlotnicze (głównie dlatego że działalność AA jest niesamowicie lukratywna). Pierwszy M4A3E2, którego aktualnie posiadam, jest bardzo, hm, sytuacyjny. Jak się dobrze zaczai, będzie niesamowicie upierdliwy, zdolny do odpierania, a przynajmniej spowalniania paru ruskich ciężkich czołgów naraz (imo IS i KV85/2 są rakiem tej gry). Armata nawet nawet, tylko niska prędkość i żałośnie cienka blacha na wszystkim poza wieżą oznacza że Jumbo na otwartym polu to bardzo martwy Jumbo. W kwestii armat przeciwlotniczych posiadam aktualnie M15 MGMC, ale maszyna to jakieś nieporozumienie - dwa działka mniejszego kalibru są kompletnie nieskuteczne, a jedno większe działko przez niską szybkostrzelność nie jest w stanie narobić dość szkód na czas, przez grając na tej maszynie muszę zadowalać się zdrapywaniem lakieru i liczeniem na to że wróg sam grzmotnie o ziemię, co mi zaliczy killa (zdziwilibyście się jak często to się zdarza). Jak następna maszyna w serii nie będzie lepsza, przesiądę się na niszczyciele czołgów i tyle.

~Wehraboos~

Gdy chodzi o Niemcy, gram w odwrotnej konfiguracji: 2 samoloty - 3 czołgi. W kwesti lotnictwa robię ciężkie Messerchmitty (410, aktualnie A4/U1 IIRC), które momentami przywodzą mi na myśl znienawidzone PBJ, ale przynajmniej są minimalnie zwinniejsze i mogą nawet w miarę skutecznie naklepać bombowcom, no i jak jakiegoś pajaca złapię od tyłu (bo nie patrzył, albo bo jest kompletnym idiotą, co na jedno wychodzi) to może się żegnać ze swoim wychuchanym Fw czy innym Yak. Drugim samolotem jaki grinduję jest seria-dowcip Henschel Hs129, czyli od strony aerodynamiki coś pokroju Żuka albo Nysy ze skrzydłami (nie żartuję). Jedynym co je ratuje jest signature trollcannon - aktualnie posiadam już ostatniego Hs129, uzbrojonego w ogromną armatę 75mm, co czyni Hs129b-3 jedynym samolotem, jaki znam, a który może atakować czołgi (a nawet light pillbox) i odnosić w tej kwestii sukcesy - co w sumie było rzeczywistą funkcją tego krówska. Póki nie zainteresuje się nim coś zwinniejszego od Me410, Hs129 jest w stanie wykonywać cierpliwe strafe runy i nabijać punkty. Na upartego te 75 mm benisa pod kokpitem może też służyć to wkurzania ludzi w bombowcach i ciężkich myśliwcach, ale słabe parametry lotnicze oznaczają że takie kille raczej są z przypadku niż z celowego działania i prędzej skończą się obustronnym zgonem.

Niemieccy tankiści u mnie jeżdżą w linii ciężkiej, linii średniej i przeciwlotnictwie. Wśród ciężkich maszyn wypracowałem sobie Tygrysa (wariant H), który jest lepszy niż się spodziewałem. Brak kątowego pancerza nie pozwala mu na nadmierne tankowanie, ale zwinność, prędkość i armata tej maszyny to czysty geld. Obok Tygrysa w hangarze stoi Pzkw.IV Ausf. H, który jest najgorszym "Panzerem 4" z jakim miałem do czynienia - w przeciwieństwie do poprzednich maszyn jest powolny, niezbyt zwinny, a dodany kosztem prędkości pancerz jest niesmacznym żartem (praktycznie nie robi żadnej różnicy, a parawany "Schutzen" są zupełnie nieskuteczne na tym tierze). Dochodzi to tego że ciężki, nieulepszony jeszcze Tygrys jest pod każdym względem lepszy. Nie mam co narzekać za to na linię dział przeciwlotniczych - aktualny Wirbelwind, podobnie jak poprzednie maszyny w drzewku, jest koszmarem lotników.

~Wapanese~

Japończykami gram w sumie najmniej, ale jednak gram. Ciężko mi się na ich temat wypowiedzieć ponieważ po pierwsze dopiero co zdobyłem pierwszy samolot o battle rank większym niż 3 (i to jeszcze bombowiec). Generalnie robię trochę tego, trochę tamtego, skupiając się na bombowcach i planując nabyć parę Reisenów (tj. Mitsubishi Zero). Postępy w tej kwestii skutecznie blokuje ciągłe losowanie trybów w których moja flota bombowców jest kompletnie bezużyteczna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gram sobie jeszcze raz w Lords of the Fallen i po zrobieniu takiego typowego tanka w ciężkiej zbroi się gra jakoś lepiej niż za pierwszym razem kiedy starałem się budować coś mieszanego. Niemniej nadal uważam że ta gra to festiwal niezrozumienia tego czym był Dark Souls i za co fani polubili tą serię. A fatalni bossowie to już w ogóle ranią moje serce. No ale gram, i tak na razie nie mam nic ciekawszego :P 

@Abyss daj znać co sądzisz bo widziałem w aktywnościach PSN że też coś tam pogrywasz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Arturzyn napisał:

TFW czytałem o tej grze na początku 2011 roku.

dGI2H5D.png

Tylko Sony może wypuścić dwa niszowe i dość trudne do wypromowania tytuły w tym samym tygodniu kilka dni po czarnym piątku, kiedy wszyscy się nachapią blockbusterów. laughingKazHirai.gif

Przebrnąłem przez to demo NBA 2K17. Zaczynam być wielkim fanem trybów fabularnych w grach sportowych, bo to tak cudowny wykolejony cyrk na kółkach, że aż mam ochotę kupić 2K17. Na pierwszy rzut oka to nie ten sam poziom parodii co Frequency Vibrations, ale "the President" to też stereotypowy nigguh. Jutro demo Fify 17 i pobiorę je tylko po to, żeby spróbować "The Journey". Z drugiej strony po EA można się spodziewać raczej odwrotnego kierunku, czyli traktowania się śmiertelnie poważnie i niepełnosprawnego komentarza społecznego. 

  • Upvote 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Sergi napisał:

kupię to

Owlboy ma za sobą chyba nawet dłuższe developerskie piekło niż The Last Guardian. Niesamowite, że to w końcu wychodzi. 

Przejrzałem swój backlog w poszukiwaniu kolejnej gry do przejścia i trafiło na Fallouta 4. Nawet mi się podobała ta otwierająca sekwencja, choć nie da się ukryć, że gra wygląda jak z poprzedniego milenium i wizja nuklearnej zagłady traci trochę na sile, kiedy widzę koślawo biegające postacie z twarzami jak z koszmarów. Później gra dość nieskutecznie zarzuca haczyki z emocjonalną przynętą i wypuszcza na brązową powierzchnię. Poznałem tego znanego czarnoskórego NPC i pobiegałem w power armorze. Na dzisiaj wystarczy, bo pomimo krótkiego czasu gry już zdążyło mi się znudzić. Dam jeszcze szansę F4 jutro.

Edytowano przez lubro
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie warto. XIII to bubel, XIII-2 to jeszcze większy bubel a LR jest naprawdę fajny ale jednocześnie bardzo mocno specyficzny i jeśli ma się awersję na nietypowe rozwiązania gameplayowe (limit czasu liczony w czasie rzeczywistym, coś jak w Dead Rising 2) to można się rozczarować. To już lepiej odpalić któregoś ze starych Finali.

Ja tam nadal czekam na XV ale patrząc na ostatnie trailery i wypowiedzi ludzi którzy testowali to boję się rozczarowania...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...