Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Cardinal

[FPS] Poligon - tutaj testujemy swoje postaci

Polecane posty

No to do dzieła.....

Gdzieś w Tajdze na jednej z wielkich rzek pełnej pni drzew spływających do pobliskiego tartaku nagle pojawiła się chmura dymu. Nic nie widać, ale za to słychać dźwięki piły motorowej, młotka, śróbokrętu, molestowanego skun... eeeehm... a po chwili w uszy uderzaja straszliwa muzyka. Wprawne ucho wśród tej kakofonii dźwięku odróżni fałszywy tenor śpiewający coś jak "Kolorowe sny kiedy ja, dotykam siebie...". Po chwili z dymu błyskają kolorowe światełka oraz piekielnie mocny stroboskop. Dym trochę się rozrzedza i wśród migających lampek ukazuje się... Carmichael stojący na pniach za skleconym naprędce pulpitem, na którym znjdują się dziwne metalowe urządzenia z mnustwem suwaków, diod i guziczków, oraz dwoma czarnymi, okrągłymi płytami. Carmichael w wieśniackich spodniach i koszulce trze rękami o te płyty, przez co skrzeczą one jak żaba tuż po zjeździe do wanny z octem po nieheblowanej desce. Wszystkie ptaki oraz leśne zwierzęta uciekły jak tylko go zobaczyły i tylko przygłuchawy zając stoi na brzegu i kiwa łebkiem w rytm muzyki. Okazuje się, że to Carmi nuci tą niesamowitą piosenkę:

- "Kolorowe sny, kiedy... Yeah! Music to my eyes! Yeah! Komon ewrybady! Muw tu de sałnd! Yeah!

No, gdzie ci moi przeciwnicy? Mieli tu być. Chyba nie pomyliłem adresów? Cóż, umile sobie czekanie muzyką!

Yeah! Koloro...".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle na kłodę bitweną spada Niewyraźny... chociaż to wcale nie musi być on. W każdym razie trafia w jeden z końców, przytapiając się trcohę, strasząc co tchórzliwsze rybki i wyrzucając Carmiego wraz z gramofonem w powietrze, gdzie ten wita się z pijanym bocianem... Ale wracamy do wątku głównego.

Gdy już wszyscy wylądowali, a kłoda dalej lawirowała wśród meandrów rzeki, nagle Niewyraxny wyjął słuchawki od odtwarzacza mp3 z uszu i dobiegły go dźwięki discowi(o)ska. Takie folklorystyczne rytmy nie mogły nie zadziałać na liryczną duszę Niewyraźnego - więc pod wpływem klimatu i flaszki wystającej mu z kieszeni zaczyna tańczyć kazaczoka! Wkrótce belka zaczyna się kręcić wokól własnej osi, podtapiając raz po raz Carmiego i strasząc co tchórzliwsze rybki...

Niewyraźny wreszcie przestaje i zaczyna rozgrzewać członki przed walką, co sprowadza się do degustacji zawartości flaszki, jak na dzielnego, lirycznego Rosjanina przystało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buddy również wpada na "scenę" i, słysząc "muzykę" graną przez Carmichaela mało nie podrzyna sobie żył z przerażenia. Na szczęście dla Niewyraźnego, jego giermek reflektuje sie, że lepiej będzie pożyć jeszcze trochę, a tego ochydnego dicho można sie pozbyć i zaserwować swoją, jakże piękną muzykę... Jak postanawia, tak czyni, i po chwili konsoleta ląduje w czarnym nurcie rzeki, a miejsce jej spoczynku znaczą ryby pływające do góry brzuchem. Unicestwiwszy już źródło kakofonii, chwyta lutnię i rozpoczyna recital, mający rozpalić swego, nieco już rozgrzanego siwuchą suwerena do walki z nieudolnym didżejem. Rozpoczyna od miażdżącego "We will rock you" i czeka na pomocnika Carmichaela, z którym mógłby się zmierzyć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle wszyscy słyszą jastrzębia i zadzierają głowy do góry. Zza drzewa wychyla się wieśniak i mówi zadolowolny "Czy to ptak? A może samolot?" (inteligent, nie ma co?).

Zza drugiego drzewa wychodzi NARRATOR ze słowami: "Nie to super....tzn. Ivan. Wśród wszechobecnego podziwu nasz bohater narodowy przybywa spotkać się z kapitalistami i do oststniej kropli krwi bronić socjalizmu razem ze swym grub...puszystym przyjacielem.

Jastrząb zaczyna pikować i gdy jest zaraz nad ziemią siada majestatycznie na ramieniu Carmichaela.

Nagle ptak zaczyna rosnąć i na ramieniu grubaska pojawia się Ivan i razem lędują w rzece.

Po chwili przekleństw wszyscy stoją już na kłodach naprzeciwko siebie i wreszcie można zacząć pojedynek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rhajborhn ciągle trzymajacy swoich wrógów w zatrzymaniu czasu "bo sienieoddzywają" wyciaga ze swojego wora krezsełko rybackie i siaba po czym wyjmuje japolńskie pisemko XXX i siada i czyta oglądając walkę niewyraźnych oszołomów :D:D:D:D oraz podśpiewóje sobie znaną poiosenką "Sore wa ai ja nai :D, Ai wa sore ja nai"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R1/P1/A

Buddy widząc wreszcie przeciwnika, z którym mógłby walczyć, wyciąga z plecaka śpiewnik, piersiówkę i rozkładany stołeczek, siada, kładzie lutnię na kolano, śpiewnik unosi w powietrzu puszczonym cichutko z kasety motywem z meczu quidditcha w "HPiKF" i zaczyna grać "Hot Stuff" popijając jednocześnie wódencję (jak Matuszka Rassija, to i wódka, da?)- Ivan zauważa, że w jego stronę leci sporej wielkości fireball....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CArmichael nie może opanować gniewu po tym, jak zniszczono mu jego pulpit nad którym pracował z tak wielkim trudem. Na szczęście przeciwnicy nie zniszczyli jego wspaniałych artefaktowych narzędzi - młotka, śróbokręta i piły motorowej, które leżały na innym balu. Carmi wiedział, że są to przedmioty unikale i bardzo cenne, ale nie miał wyboru. Chwycił młotek po czym z rozmachem wrzucił go do wody. Młotek natychmiast zamienił się w podwodnego rekina-młota-pneumatycznego, który podpłynął do Carmichaela i grzecznie wystawił łeb nad powierzchnię czekając na rozkazy. Carmichael podniósł z pniaka Wielki Stoczniowy Śróbokręt Naprawy z delikatnie wygrawerowanymi literkami układającymi sie w napis S-o-l-i-d-a-r-n-o-ś-ć na rękojeści. Westchnął z żalu, ale szybko doszedł do siebie rzucił śróbokręt w kierunku rekina. Ten złapał go w prawą łapę i zniknął pod wodą. Po chwili wynurzył się tuż obok pniaka na którym stał Niewyraźny. Nie czekał długo i Wielkim Śróbokrętem poodkręcał wszystkie śróbki jakimi pniak był przyczepiony do powierzchni wody. W chwili, gdy rekin skończył i pniak stracił punkt oparcia, zaczął wraz z Niewyraźnym unosić się do góry! Carmichael tylko na to czekał - gdy kłoda wzniosła się na wysokość jakichś 10 metrów szybko rzucił zaklęcie lewitacji i poszybował w tamtą stronę. Już w locie przygotował piłę motorową i gdy tylko dotarł do celu zaczął przecinać pniak a Niewyraźny jakby pobladł widząc pod sobą wielką przepaść!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ivan na widok lecącego wprost w niego fireball'a szybko wskoczył do wody po drodze zamieniając się w bobra. Pod wodą w spokoju przeczekuje ognisty atak i po chwili zabiera się do przegryzania kłody na której stoi Buddy. Gdy bard wpadnie do wody bober na spółe z rekinem młotem pneumatycznym zajmą się umilaniem mu czasu. Atrakcje przewidziane na dzisiejszą walkę pod wodą:

-chlastanie ogonem po mordzie

-podtapianie barda rzucając na niego czar "Chodzenie po wodzie" wspak czego efektem jest stanie pod wodą dotykając stopami tafli wody - o tak

_______

/

|/

o <- bul...bul... :D

-oraz nieodpłatnie - przywołanie kilku rekinów Buddy-żerców

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carmi faktycznie przeciął kłodę na pół, przy okazji wbijając sobie parę drzazg pod paznokcie, ale co tam^^ Kłoda poleciała w dół, ale przeciwnik pozostał w miejscu!

"Haha! mój świat jest Niewyraźnocentryczny i ja jestem jego środkiem! Nie mogę spaść!^^" - krzyczy. Po czym robi parę skomplikowanych ruchów ozorem i mopem wyciągnieym zza pleców. Po czym krzyczy: "Expelliarmus Potterus"

I co się stało? Nic, tylko na świecie nie ma już Henryka Portiera, a co za tym idzie - wszystkie piły mechaniczne oraz zaklęcia lewitacji zamieniają się miejscami! Lewitacja przecina na pół, a piłą łańcuchowa zaczyna zmieniać się w Kaspra - lewitującego ducha teścia Carmiego! :D Na koniec Niewyraźny pokazuje Carmiemu ogłoszenie z wypisanymi wielkimi fioletowymi literami: Fallouta 3 nie będzie-nyu! Promień lasera zabił wszystkich twórców i gemasów!^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rhajborn słysząc straszne wieści (Na koniec Niewyraźny pokazuje Carmiemu ogłoszenie z wypisanymi wielkimi fioletowymi literami: Fallouta 3 nie będzie-nyu! Promień lasera zabił wszystkich twórców i gemasów!^^

) wydaje głosne beknięcie NIEEEEEEEEEEEEEEEEEE! i popada w katatonie.....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carmi widząc swego znienawidzonego teścia szybko wyciąga laptopa, coś tam na nim klika i po chwili odwraca go ekranem w stronę ducha. Widać napisane wielkimi literami słowa "Ghost in the shell" i wkrótce rozpoczyna sie film, a na zdumioną zjawę spada z nieba wielka stacja benzynowa z logo muszli, z której wybiegają facei w dziwnych mundurkach, ubierają Kacpra w taki sam mundurek i dają do ręki długiego węża. Kacper jest tak zafascynoiwany nowym zajęciem, że przestaje zwracać uwage na walczących.

W tej chwili do Carmiego doszło, że skoro świat jest Niewyraźnocentryczny, to wszystko powinno wokół niego krążyć. W tym samym momencie rzeka zaczyna wirować i kręcić się wokół Niewyraźnego, który zaczyna być przez ów wir wciągany.

(Nie pytajcie dlaczego tylko rzeka zaczęła się kręcić - to nie ja rzuciłem to zaklęcie ;))

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buddy nagle czuje szarpnięcie w górę i już po chwili unosi się w górę wraz z wodą krążącą wokół Niewyraźnego. Czując, że pozostawanie w tym stanie (ale zrymowałem...) nie będzie miało korzystnego wpływu na wynik walki, bard bardzo rozsądnie postanawia uwolnić się od szarmu rzuconego przez Ivana-bobra. Sięga więc do kieszeni, wyciąga z niej Różowe Okulary, pozwalające wykryć aurę magiczną i wkłada je. Gdy lokalizuje błyszczącą oktarynowo nić czaru, sięga po nożyczki (ponownie do kieszeni) i przecina magiczną więź. Buddy nie cieszy się jednak zbyt długo - jego radość hamuje nagłe i bolesne spotkanie z ziemią. Lekkie rany bard leczy wypalając kolejnego jointa, co inspiruje jego nieco rozchwiany dawką używki umysł do kolejnego ataku!

Buddy znów chwyta lutnię i podśpiewuje sobie pod nosem utwór "Crush", celując jednocześnie gryfem istrumentu w powierzchnię, na której stoi Ivan. Gdy Buddy dochodzi do refrenu, wszyscy (poza wiszącym w powietrzu Niewyraźnym) wyczuwają silne wibracje i narastający huk - to ziemia pod druidem-socjalistą, chwilowo przebywającym w ciele bobra, pęka i zapada się!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R2,p2 a i o...

Ivan widząc że traci grunt pod nogami przemienia się w orła...

Uniknąwszy ataku barda uświadamia sobie niszczycielską moc jego lutni, tak, musi ją zniszczyć!

Wtem jego uwagę zajmuje Niewyraźny, jako że Ivan tak jak reszta świata kręci się wokół niego, z punktu widzenia druida to elf się kręci a nie wszystko inne. Lecz skąd te zawroty głowy i przeczucie że równowaga świata została zachwiana.

Przypomniawszy sobie o Buddy’im Ivan-orzeł zaczyna pikować w dół i gdy jest tuż nad bardem przemienia się znów w człowieka, przygniatając przy tym barda. Mając trochę czasu skupia wszystkie swoje siły i dotyka lutni swą uleczającą lewą ręką... Nagle lutnia wypuszcza pędy. Przerażony bard patrzy na wciąż pojawiające się liście i kwiaty...lutnia zaczyna nawet wypuszczać korzenie!

Ivan chcąc wykorzystać brak uzbrojenia przeciwnika, zamienia się w niedźwiedzia...lecz cóż to...czyżby wykorzystał całą moc na przywrócenie do życia lutni??

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ivan widząc że przeciwnik postanowił spróbować tradycyjnej walki, z chytrym uśmieszkiem wyciąga swój sierp i młot. Zaskoczony atakiem nie tym końcem broni druid traci inicjatywę.

Po chwili namysłu postanawia wykończyć przeciwnika psychologicznie.

Podbiega do lutni z której wyrosło już małe drzewko, przecina sierpem struny, ucina drzewko i trzymając złowrogo młot na instrumentem mówi „Jeden nieprzemyślany ruch i z twojego ukochanego...czegoś...zostaną tylko drzazgi! A więc jeśli nie chcesz sklejać...tego... klejem modelarskim to.. to.. zacznij skomleć jak pies!” Po chwili Ivan opamiętał się i... „Ekhym...tzn. chodziło mi o...zaatakuj swego pana!!” Po tych słowach ręka z sierpem stanowczo wskazała kręcącego się Niewyraźnego...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bard patrzy z przerażeniem na rosnące szybko drzewko, ale całą swą wściekłość kieruje na Ivana! "Co mi przyjdzie z wykonania Twoich poleceń, złamasie? Moja lutnia już jest nie do uratowania! Pozostaje mi tylko zemsta!!! A tak na marginesie... czy druidom przypadkiem nie zabrania się niszczenia drzew? Widzisz więc, że nie mógłbyś już tknąć tego... czegoś!" Cierp więc!" - wykrzykuje z fanatyzmem w głosie Buddy i rzuca się na druida z pięściami, zgrabnym kopniaskiem wybijając mu oręż z rąk i zakładając podwójnego kalesona (owija wokół nosa Ivana swoje skarpetki). Gdy Buddy zauważa, że jego przeciwnik ma dość mdlącego zapachu, puszcza druida i wyciaga z kieszeni... harmonijkę ustną! "Haha! na szczęście mam jeszcze ten instrument! Prezent od kolesia z delty Mississipi! Jeeezz, ale on miał towar...".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ivan uświadomiwszy sobie potworność swego czynu szybko zabiera się za pielęgnację drzewka. Nie zwracając uwagi na skarpety Buddy’ego szybkimi ruchami lewej ręki leczy co bardziej zmasakrowane miejsca drzewka. Nagle z malutkiego drzewka lutnia zamienia się w ogromnie drzewo wieloowocowe.

Ivan na widok harmonijki postanowił jednak się bronić. Z wielkim smutkiem i słowami „Mnie to zaboli więcej niż ciebie” (oczywiście mówi do drzewa) z całej siły kopie w drzewo.

Nagle wokół Buddy’ego spadają winogrona, banany, i inne śliskie owoce. Na głowę spadają jabłka, arbuzy, kokosy i inne twarde owoce.

W tym czasie druid odpoczywa czerpiąc moc z natury by znów móc przemieniać się w zwierzęta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buddy poślizguje się na kiści winogron, unikajac jednocześnie nadlatującego z góry kokosa. Gdy bard podnosi się, z trudem utrzymując równowagę, na rękę spada mu gałąź pełna dorodnych czereśni. Buddy z diabolicznym uśmieszkiem spogląda to na owoce, to na pieszczącego drzewko druida, po czym ładuje sobie czereśnie do ust i intensywnie pozbywa się miąższu oraz skórki, kierując je do dalszej obróbki w żołądku i dwunastnicy, celem uzyskania energii ("sugar rush"). Pestki natomiast pozostawia w jamie ustnej - ale nie na długo! Już po chwili Ivana zasypuje ogień zaporowy z nasion czereśni, skutecznie uniemożliwiając potrzebną do przemiany w zwierzę koncentrację!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ivan widząc nadlatujące czereśnie, ucieka za drzewo. Szczęśliwy że nie dostał ani razu, uświadamia sobie że będzie musiał wyglądnąć by ocenić sytuację. Po wykonaniu tej arcyważnej, z punktu taktyki, czynności okazuje się że tym razem nie miał tyle szczęścia.

Sytuacja nie wygląda różowo...Buddy ciągle zasypuje Ivana pestkami...Carmi i Niewyraźny w ogóle się nie ruszają...a Ivan bezradnie ukrywa się za drzewem. Wtem druid zauważa coś baaardzo ciekawego. Około metr od barda wisi gniazdo os...przyczepione do gniazda szerszeni (!)...z kolei przyczepione do gniazda nietoperzy-wampirów (!!).

Ivan z lekkimi oporami podnosi patyk...(kopnięcie drzewa, uszkodzenie go, a teraz niepokojenia os, szerszeni i nietoperzy wampirów – oj, za to trza będzie chyba poświęcić jakiś gaj, albo odbudować krąg kamieni...)...i rzuca w sam środek. Po tym niecnym czynie druid ucieka trochę dalej

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ivan widząc nadlatujące czereśnie, ucieka za drzewo. Szczęśliwy że nie dostał ani razu, uświadamia sobie że będzie musiał wyglądnąć by ocenić sytuację. Po wykonaniu tej arcyważnej, z punktu taktyki, czynności okazuje się że tym razem nie miał tyle szczęścia.

Sytuacja nie wygląda różowo...Buddy ciągle zasypuje Ivana pestkami...Carmi i Niewyraźny w ogóle się nie ruszają...a Ivan bezradnie ukrywa się za drzewem. Wtem druid zauważa coś baaardzo ciekawego. Około metr od barda wisi gniazdo os...przyczepione do gniazda szerszeni (!)...z kolei przyczepione do gniazda nietoperzy-wampirów (!!).

Ivan z lekkimi oporami podnosi patyk...(kopnięcie drzewa, uszkodzenie go, a teraz niepokojenia os, szerszeni i nietoperzy wampirów – oj, za to trza będzie chyba poświęcić jakiś gaj, albo odbudować krąg kamieni...)...i rzuca w sam środek. Po tym niecnym czynie druid ucieka trochę dalej

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buddy słysząc patyk uderzający o gniazda spogląda w górę - z chwiejących się uli wylatują wyraźnie rozwścieczone pszczoły i osy. Buddy, zidentyfikowawszy ich aktywność jako zagrożenie, postanawia coś z tym zrobić! Wyjmuje z kieszeni coś, co wygląda jak gumowy, kolorowy worek, a z drugiej kieszeni wyciaga pompkę rowerową, po czym zabiera sie do pompowania (baardzo szybko). Po chwili obok barda "stoi"... Kubuś Puchatek! Uwaga drapieżnych owadów natychmiast skupia się na dmuchanej zabawce - w tej samej chwili Buddy puszcza zatykany dłonią wentylek i miś powoli odlatuje w stronę Ivana...

Gdy bard jest przekonany, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, ze swego gniazda wylatują spore nietoperze! Buddy w pierwszej chwili panikuje i ucieka, ale po prau sekundach dochodzi do wniosku... że "gacki" go nie ścigają! Bard ostrożnie zbliża się do drzewa i stwierdza, że nietoperze żerują na opadłych z drzewa owocach - tak, tak! To nie nietoperze-wampiry, tylko najzwyklejsze owocożerne latajace lisy (czy jak im tam ^^)!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ksiądz666

Walka Darek vs. ksiądz666

Rozdział I: Arena.

Znudzony Katurgiusz miał już dość siedzenia w domu i oglądania telewizji. Zamienił się natychmiast w pilot, po czym wyłaczył świecące szkaractwo. Chciał coś zorbić... coś wyjątkowego, coś spektakularnego. Ale co?

Jego rozmyślania przerwało dzwonienie jego komórki odpowiedzialnej za bycie telefonem. Szybkoi zamienił się w nokie 98689 i odebrał połaczenie.

- halo?

-czekam na ciebie. godzina 12.00 - na stadionie "celebrity deathmatch."

Nieznny osobnik odłączył się. hmm.. jest dokładnie wpółdo,m trzeba więc ruszać.

Szybki bieg Katiuszowi zapewniła galaretowata konsystencja. Wielke, potęzne kroki doprowadziły go wreszcie do upragnionej hali. Ale po co on tam ma się pojawić?

Gdy tylko zbliżył się do bram okazłąo się, że ktoś już tam na niehgo czeka. Kazałmu za sobą iść. Owy mężczyzna zaprowadził go do pustego pomieszczenia. Kazał mu czekać. Sam zaś wyszedł z pomieszczenia.

- Witam panie i panowie! Dzisiaj odbędą się walki Katurgiusza i ***** (imię postaci darka), naszych dwóch nowych nowicjuszy! Potem wlaczyć będą o mistrzostwo w kategorii czas kiszenia ogórka dwaj panowie: Kiszony i kwaszony ogórek! Powitajmy pierwszą parę brawami!

KAtiusz wiedział już, co się święci. Zaostał pwpędzony w mordeerczą walkę, jedną z tych, które oglądał w piątki po 23.30 na MTV!

małego bohatera wywołała muzyka płynąca z głośnika. Sama Już Britney zadbała o podkręcenie klimatu! Ten, w rtym "ops! I did it again!" wpełz na ring. Po drodze kobiety pokazywały ekspertowi w dziedzinie gelaretkowatości swoje silikony - nie otrzymały jednak oceny za ich starania.

Otworzyly się wrota, z których miał wyjść przeciwnik Katurgiusza...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Davein, w prostych skórzanych spodniach i równie skórzanej kurtce, z lekko przewieszonym przez plecy srebrnym mieczem i łukiem w dłoni, u paska mając kilkanaście kolorowych miksturek, a na szyi jego wisi talizman oznaczający, ze ów jegomość jest Zaklinaczem wchodzi na arenę bacznie się rozgadawszy. Skinieniem ręki ucisza aplauz publiczności, ignoruje spadające z trybun róże i biustonosze. Zauważając swego przeciwnika, wyciąga z kołczanu strzałę, z nonszalancką miną napina cięciwę i wypuszcza strzałę, która zatrzymuje się w ciele galaretowego jegomościa. Do strzały przypięta była wiadomość:

Witam!

Chciałbym podziękować za przybycie i poinformować, iż nazywam się Davein!

Gdy Davein spostrzegł, ze jego przeciwnik zapoznał się już z treścią karteczki, nagle zniknął z pola widzenia wszystkich, łacznie z Katurgiuszem... W mgnieniu oka jednak pojawia się, nie wiadomo skąd, za plecami Katurgiusza szepcąc mu do ucha: - Powodzenia!- Po czym saltem łamanym z pół śrubą staje przed swym przeciwnikiem po czym nagle przewraca się o małą pozostałość Katurgiusza :D .- To nic! woła Davein podwójną śrubą wstając, jeszcze w powietrzu wyciągając z pochwy swój srebrny, runami wspomagany miecz.-Jakże odmienny widok stanowią te dwie postacie! - krzyczy spiker, po chwili wijący się w agonii od śmiertelnie skutecznego KAMAHAMEHA Daveina. - To jak, walczymy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ksiądz666

Katurgiusz nie daje za wygraną. Podnosi się po wszystkich atakch i łaćzy na ponów w całość. kipi w nim złość. Został publicznie poniżony przez jakiegoś ulizanego przez psa ciołka. Trzeba go definytwnie zgładzić.

Zawsze czerownawa plazma zaczyna czarnieć. Przepełniają ją nerwy, nienawiść do wrofa. Ignoruje go. I dobrze, ma na to ostatnią okazję.

Metamorfozę przerwało beknięcie jakiegoś łuściocha wcinającego hot doga z trzeciego rzędu. katiusz szybko go zlokalizował i, niczym predator, dopadł do niego. Szybko "wyprodukował" sobie pazurki i poszarpał mu twarz. davein, zaskoczony skutecznością swojego wroga stał jak wryty. Pora na niego... on dobrze o tym wiedział.

- pora na śmierć, kochasiu - odrzekł poważnym głosem, niczym z zaświaów Katiusz. Zaczął szeptać dawno zapomniane słowa po czym szybko uniósl nowo zrobione ręce w górę i... stało się coś strasnego. Katurgiusz sięgnął do swej najstraszliwszej broni - Elitarne odziały pająkolotów w hebanowych dresach! Te, nie czekając na rozkaz pana szybko obnażyły się i zaczęły tańczyć wokoło Daveina taniec pośladków. Niestety, ich odbyty były na tyle ohydne, że wywołało to porządany efekt zgięć wymiotnych po czym omdlenia wroga. Pierwszy krok wykonany. Teraz tylko wskoczyć mu w stringi i nieco "pobaraszkować" :twisted: .

Nagle wróg Katiusza zacząl skakać z bólu. w gaciach figlowały mu pajączki! Szczęśliwa galareta stała i uśmiecała się w duchu widząć robiącego z siebie bałwana Daveina.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Davein prawie mdlący z bólu decyduje się na ostateczność. Ostatkiem sił sięga do niewielkiego flakonika u swego pasa i jednym haustem opróżnia fiolkę.- Gorzałka! Tego mi było trzeba!- krzyczy Davein, strzepując wszystkie pajęczaki ze swoich majtek. Wyjmuje mały foliowy woreczek, łapie wszystkie przerażone pajęczaki po czym chucha do wnętrza woreczka. Pajęczaki nie miały szans. Davein, rozwścieczony upokorzeniem jakie mu zadał Katurgiusz postanowił się zemścić. Okrutnie.

Wyjął małą fiolkę, otworzył ja po czym wylał na ziemie wokół siebie. Z ziemi wylazły mszyce galaretko żerne! Davein ani na chwilę nie spuszczał z oczu przeciwnika, który widząc rozsierdzonego przeciwnika zaczął uciekać i piszczeć jak dziewczynka :twisted: Davein wyjął torebkę żelatyny i w mgnieniu oka doganiając chlupoczącą masę odciął spory kawałek, po czym wylał na niego trochę żelatyny. Efekt był zadziwiający! Kawałek przywdział ciało stałe i nie mógł się ruszać. Davein z miną pokerzysty podpalił ów kawałek, wywołując spazmy bólu u przeciwnika. Zaklinacz zdecydował się użyć broni ostatecznej. Magiczną barierą unieruchomił Katurgiusza, po czym użył całej swojej mocy, aby przywołać mały zjazd. Zbudowany był z nieheblowanej deski na której najwyższym końcu usadowił Katurgiusza. Nic nie podejrzewający przeciwnik zaczął po niej zjeżdżać. Katurgiusz wrzeszcząc z bólu wywołanego przez gęsto wbijające się w tyłek drzazgi skończył zjazd w wannie spirytusu :twisted: Patrząc na nieprzytomnego z bólu przeciwnika postanowił dopełnić zemsty. Nonszalanckim ruchem wrzucił do wanny zapaloną zapałkę :D Przypadkowo zajęła się też jego kurtka, z irytacja odciął palący się kawałek. Z nieziemską satysfakcją oddala się na bezpieczną odległość i zajmuje się podsycaniem ognia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...