Skocz do zawartości
repta2

Saga o wiedźminie, Andrzej Sapkowski

Polecane posty

Jeszcze nie czytałem wiedźmina, ale zapowiada się na prawdę dobrze. Tylko nie wiem od czego mam zacząć od "Krwi elfów" czy też od "Ostatniego życzenia" i "Miecza przeznaczenia" Może ktoś podpowie od czego najlepiej rozpocząć sagę ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej zacznij od Miecza Przeznaczenia i Ostatniego Życzenia. Są to zbiory opowiadań które w fajny sposób przedstawią Ci głównych bohaterów oraz ich przygody przed wydarzeniami z Sagi. Przyda się aby lepiej zrozumieć powiązania między postaciami i niektóre wydarzenia w Sadze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IIK!!! Jak śmiesz tak mówić ? :biggrin: W opowiadaniach jest AKCJA a w sadze ( późniejszych częściach) jest o magach, czarodziejach :mage: , ELFACH ( błee...) Folestach i o Ciri i pogoni za nią (choć to akurat jesst fajne) a Geralt występuje ,,gościnnie" i jego ,,występy" nie zapadają w pamięć (mi ) :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mcrr - też spodobał mi się Wiedźmin. Nic dodać, nic ująć, po prostu kawał dobrego Fantasy, i to w polskim wydaniu! Ja jestem w 3ciej częśći, i bardzo mi się podoba zachowanie krasnoludów, hehe...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dołączę do rozmowy. Nie będę ukrywał że Sagę i Opowiadania przeczytałem po przejściu gry. Tak się fajnie złożyło i dostałem w prezencie całą sagę. nie chwaląc się ukończyłem wszystko w tydzień i byłem zachwycony. Te walki, te dialogi, ta akcja , ci bohaterowie. ach porostu to jest kawał dobrej literatury fantasy tylko to zakończenie . Polecam wszystkim! JESTEM FANEM WIEDŹMINA!!! I chyba zaraz zacznę czytać sagę ponownie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie czytałem wiedźmina, ale zapowiada się na prawdę dobrze. Tylko nie wiem od czego mam zacząć od "Krwi elfów" czy też od "Ostatniego życzenia" i "Miecza przeznaczenia" Może ktoś podpowie od czego najlepiej rozpocząć sagę ?

Najlepiej zacząć od odpowiadań. One cię wprowadzą w sagę.

Mcrr - też spodobał mi się Wiedźmin. Nic dodać, nic ująć, po prostu kawał dobrego Fantasy, i to w polskim wydaniu! Ja jestem w 3ciej częśći, i bardzo mi się podoba zachowanie krasnoludów, hehe...

Krasnoludy niezłe są :P. Fajny jest w tej części tekst o runie na sihillu Zoltana xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pierwsza wydana w Anglii książka Sapkowskiego ("Blood of Elves") mimo, że zwyciężyła w plebiscycie Gemmela (który kładzie Sapkowskiego jedną ręką jak chce i dłuuuugo trzyma w tej niewygodnej pozycji), nie ma najlepszych recenzji.

Swego czasu link do strony internetowej z tym plebiscytem był na stronie głównej wykop.pl. Myślę, że te tysiące użyszkodników mogło się wydatnie przyczynić do zwycięstwa Sapkowskiego. Krew Elfów była dla mnie najsłabszym tomem, ale wydaje mi się, że na nagrodę i tak zasługiwała. No, ale ciężko tak oceniać nie znając innych rywalizujących z nią dzieł.

Ciekawe, co powiedzieliby po lekturze trzeciego tomu husyckiej trylogii, który jest jak włos przy (_!_) - długi i cuchnący...

Dzięki za odpowiednią motywację, Generale, bo właśnie się do Lux Perpetua zabieram ;)

A i tak najfajniejsze były pierwsze dwa tomy z opowiadaniami

W 100% się zgodzę, najprzyjemniej czas spędziłem właśnie przy tych opowiadaniach i właśnie w tym AS jest dla mnie mistrzem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiam czy Ciri była jakoś specjalnie utalentowana w dziedzinie fechtunku ? W Sadze wiele osób, w tym nawet Bonhart, zachwyca się ( no, może nie zachwyca, ale na pewno są pod wrażeniem ) gdy Ciri walczy mieczem. I tu nasuwa się moje pytanie, czy to tylko za sprawą wiedźmińskiego treningu, czy też może ma ona jakiś szczególny talent w tej dziedzinie? Czy każdy, kogo szkolono na wiedźmina walczył równie dobrze ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie największym błędem Sagi był właśnie pojedynek Ciri z Bonhartem. Ciri była wolniejsza od wiedźminów, i nie przeszła kompletnego szkolenia, a mimo to zabiła gościa, który miał "na koncie" już kilku w pełni wyszkolonych. I to dlaczego? Bo sobie prypomniała element szkolenia. No co jak co, ale takie coś ciężko przełknąć.

A spoilery to koza zjadła, a? [Tur]

osz fak, enszuldigung, zapomniałem.

Edytowano przez t3tris
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Założę się, że podczas walki na miecze u wszystkich (nie tylko u wiedźminów) występuje adrenalina, więc IMO argument do wyrzucenia. Nie wiem do końca, co rozumiesz przez 'te sprawy', więc na razie zostawię je bez komentarza. Owszem, wyuczone odruchy mieć mogła, ale na pewno nie bardziej niż wiedźmin, który ukończył szkolenie, a na dodatek miał kilkanaście lat praktyk. Więc popieram zdanie T3trisa, to jest pewne niedopatrzenie, jednak dla mnie wydaje się zrozumiałe. Ciri przez długi okres czasu żyła w strachu przed Bonhartem, więc wydaje się oczywiste, że to ona jest odpowiednią osobą mogącą

położyć temu wszystkiemu kres.

Furia też mogła dojść do głosu, w końcu w jej żyłach płynęła krew Lwicy. A nie muszę dodawać, dlaczego zasłużyła sobie na to miano.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie to

pokonanie Bonharta przez Ciri jest naciągane. Skoro nie była wiedźminką, to raczej nie powinna go była potrafić zabić. Innych wiedźminów dużo szybszych i bardziej doświadczonych rozwalił, a tu pokonała go taka Ciri. No, chyba, że te medaliony rzeczywiście były kupione na bazarku przy arenie w Clermont

:laugh:

Uważam, że lepiej by było gdyby (nie wiem czy spoilerować, coś czego nie było, ale może nie wszyscy wiedzą, a to co napiszę mogłoby to sugerować, więc...)

to Geralt zmierzył się z Bonhartem. Leo przecież tak chciał z nim walczyć, a Geralt myślę, że też nie miałby nic przeciwko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Ciri miała talent, czy została po prostu dobrze wyszkolona - wg mnie bardziej pasuje ta druga opcja. Jak mówi znane powiedzonko ,,Trening czyni mistrza" wiadomo, że trening, choć żmudny i trudny, doprowadza nas do sytuacji, kiedy w końcu coś trudnego, z biegiem czasu staje się rzeczą - jak to nazwać - naturalną. Zresztą przypomnijmy sobie opis treningów Cirilli, więcej słów nie będzie potrzebnych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym, przypomnijcie sobie opis walki Ciri z Bonhartem i miejsce, w którym się ona rozgrywała... Ciri miała bardzo dużo szczęścia, którego mogło zabraknąć innym wiedźminom.

Przecież inaczej walczy się na ubitej ziemi, a inaczej na 'rusztowaniu' z wąskich desek.

Edytowano przez Iskier
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sapkowski specjalnie napisał, że

Ciri zabiła Bonharta

. Czemu? To raczej było przewidziane, tak jak w wielu innych przypadkach tzn że, ktoś przez kogoś nękany (tak jak Ciri przez Bonharta), bity, ścigany itp. itd. Potem tamta osoba rewanżuje się

zabijając swego okupanta w walce

. To raczej można było przewidzieć.

Ciri zreszta może i by nie miała tak normalnie szans z Bonhartem, ale specjlanie było to troche takie naciągane... Sama miała też szczęście i farta

:D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby prawda, że

rewanż był jej pisany

, ale to trochę nie pasuje do świata wykreowanego przez Sapkowskiego, czyli świata mrocznego i realistycznego (oczywiście pomijając magię itp.), choć z drugiej strony rzeczywiście mogło to być

czyste szczęście, a nie dzięki treningowi (w końcu zabici wiedźmini przez Leo też trenowali i umieli co najmniej tyle co Ciri, a nawet więcej dzięki mutacji.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ KamilosD - jeśliby się tak stało, to saga wiedźmińska byłaby jedną z najlepiej zakończonych książek ever. To byłoby coś, a nie zwyczajne zakończenie z happy endem, jakie już dawno się wszystkim znudziły. No, może przesadzam, bo znajdzie się pare (nawet sporo) pozycji z nieszczęśliwym zakończeniem, ale to byłoby coś.

Super dziewka panująca nad czasem ginie z rąk zwykłego zabijaki. Cool

:D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtrącę się do rozmowy. Wiedźmina przeczytałem z 7 razy całą sage jest to o wiele za dużo i niema czym się chwalić.

Wiedźmina jako książkę traktuje z dystansem ale tak się nie da cała saga jest bardzo miła, lekka i przyjemna. Opisy walk są boskie, dialogi może i długie ale bardzo przyjemne. Cała opowieść jest bardzo zgrana i dobrze opisuje historie Geralta i Ciri.

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 100% się zgodzę, najprzyjemniej czas spędziłem właśnie przy tych opowiadaniach i właśnie w tym AS jest dla mnie mistrzem.

True. Opowiadania są po prostu znakomite, moim skromnym zdaniem o niebo lepsze od pozostałych pięciu tomów (notabene również bardzo dobrych). Być może to tylko kwestia mojego generalnego zamiłowania do zbiorów krótszych powiastek, ale zawartość dwóch pierwszych części sagi wydaje mi się znacznie bardziej... hmm... i dowcipna, i celniej mówiąca o tym, o czym miała mówić. A przy tym Gerald***, poznawany poprzez achronologiczne wycinki z jego biografii, jest zdecydowanie urokliwszy; od trzeciego tomu, im więcej o nim wiadomo, na tym poczciwszego baranka wychodzi.

To byłoby coś, a nie zwyczajne zakończenie z happy endem, jakie już dawno się wszystkim znudziły.

Och, mów za siebie. : ) Zresztą,

saga tak czy owak happy endem się nie kończy i temu nie zaprzeczysz, chociaż można rozmaicie interpretować to, co stało się z Geraltem i Yennefer; niemniej w przypadku samego wiedźmina ironia losu pojawia się w pełnej krasie (facet, który przeżył chociażby bitwę z tłumem Nilfgaardczyków, mając u boku jednego Cahira albo szturm na siedzibę Vilgefortza, ginie od dźgnięcia widłami z powodu tak zwanego d*pościsku... taki lajf.), toteż triumf Bonharta byłby już nadmiarem atrakcji.

Poza tym... z tą super dziewką też bym nie przesadzała, ot - wytrenowany w machaniu żelastwem bachor, któremu w udziale skapnął dar, jakim w zasadzie nie potrafiła się posłużyć. Leo zaś nie nazwałabym takim zwykłym zabijaką - Sapek niezgorzej wykreował tę postać. Nie przypominam sobie, żeby w innych książkach porcja przymiotników, czasowników i imiesłowów zdołała wywołać we mnie tak konkretną

odrazę do fikcyjnej postaci.

Co do rozwiązania kwestii Bonharta -

być może ten epizod nie jest aż taki bezsensowny, chociaż zgadzam się, że zalatywał z lekka absurdem... ale - Ciri była może nie szybsza, ale mniejsza i lżejsza od swojego oprawcy, toteż walka w takim miejscu stała się dla małej korzyścią (nie wspominając o specyfice treningów w Kaer Morhen). Do tego rzeczywiście dochodzi psychika i przede wszystkim multum szczęścia, bo smark wygrał głównie dzięki niemu, i... well, i jest, jak jest. Mnie osobiście odrobinka sprawiedliwości w rzyć nie uwiera.

***Ostatnio, ogałacając ciemną nocą lodówkę, do towarzystwa dorwałam jakieś czasopismo dla wielce zdesperowanych kur domowych, które zaplątało się w okolice kuchni. Otóż makulatura ta zawierała między innymi wywiad z Żebrowskim, a nagłówek wrzeszczał, że oto udało się przeprowadzić rozmowę z selebriti, znanym z filmu x, y oraz "niezapomnianego odtwórcę roli wiedźmina Geralda". Heh. W następnym numerze piśmidła recka The Widcher.

A "niezapomnianie" to Żebrowski rolę Geralta sp...aprał, delikatnie i czule mówiąc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak obejrzałem jeden odcinek Wiedźmina. Nawet mi się podobał ale sztywność postaci i jakiś taki brak klimatu zniechęcił mnie do dalszego obcowania z tą produkcja. Pierwsza macka atakująca Geralta była w porost śmieszna :) Przeczytałem 2 tomy z sagi i postanowiłem trochę się uwstecznić i wyjaśnić co nieco więc czytam teraz drugi już tomik opowiadań. Zostałem pozytywnie zaskoczony bo nawet historia

romansu z Essi

w opowiadaniu trochę poświęcenia,jak że miłosne klimaty nigdy nie przypadały mi do gustu to ta historia bardzo mi się spodobała. Teraz tylko 2 opowiadania i wracamy do sagi żeby móc podzielić się swoją opinia na temat zakończenia, ale z tego co czytam to spodoba mi się bo nie lubię szczęśliwych zakończeń ;]

Edytowano przez Kejn
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba najwyższy czas napisać pierwszego posta. A że przygody Geralta i reszty ekipy są mi dość dobrze znane, właśnie ten temat wybrałem jako swój "milowy krok" ;) Nie przeczytałem wszystkich postów, dlatego jeśli się z kimś zdubluję, z góry przepraszam. Myślę, że świat "Północnych Królestw" zawdzięcza swój sukces klimatowi, jaki panuje przez całą serię. Bardzo podobało mi się, że elfy nie są wreszcie wszechmocne, tylko na równi stawiane z innymi rasami. Krasnoludy przypadły mi do gustu swoimi manierami (nie, ja się tak nie zachowuję ;p), a brutalność świata sączy się niemal z każdej strony książek.

Co do filmu:

Film obejrzałem przed przeczytaniem sagi co było fatalnym błędem bo z początku mi się spodobał. Gdy obejrzałem go drugi raz, mało się nie popłakałem, że historia która mogłaby być "polskim Władcą Pierścienia" została tak zmącona i zaniedbana... Geralt z białymi włosami i czarną brodą? Vesemir wyglądający jak żebrak? Kaer Morhen w ogóle niemal nie istnieje? Oj długo by tak można... Jedynie Zamachowski nawet mi spasował w roli Jaskra, ale do urody elfów mu daleko...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...