Skocz do zawartości

Saga o wiedźminie, Andrzej Sapkowski


repta2

Polecane posty

Co do Geralta z gry,

on nie zmartwychwstał, lecz tak sądzono, ponieważ zniknął widocznie na długi czas(5 lat? Dobrze pamiętam?) i wszyscy myśleli że umarł.

Co prawda taka dyskusja nadaje się bardziej do tematu o grze, nie o książkach, ale jeśli zrobimy jedną z pobocznych misji, gdzie najpierw trzeba

szukać przyjaciela pewnego kupca, a potem go pogrzebać, to w krypcie jest rozmowa z Królem Gonu, który mówi, że Geralt umarł.

Ale, jak już mówiłem, gra ma być niby nieoficjalną kontynuacją książki, więc najlepiej nie zwracajcie uwagi na mój post ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po szóste, nawet jeśli to jest wiedźmin, raczej przebity widłami nie powinien przeżyć, dlatego mi się zakończenie nie podoba, ponieważ nie umarł.

Dlaczego nie powinien przeżyć? Z tego, co pamiętam, Coen po poważnej ranie serca umarł dopiero w szpitalu polowym, a faktem tym Rusty był bardzo zdziwiony. Organizm wiedźmina musi być przygotowany na dużo gorsze rzeczy, niż "widołki".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Taki szczególik - w moim poprzednim poście oczywiście miało być tertio). (@MSaint - teraz faktycznie wszystko ładnie działa, może wina przeglądarki, teraz piszę na Operze, wcześniej MUSIAŁEM na IE8).

No... nie zgodziłbym się z wieloma z Was.

Sprawa pierwsza: Regis.

Jeśli Sapkowski twierdzi, że wampir mógł się zregenerować, to tak jest. Tylko... jakoś nie chcę mi się wierzyć, że wtopiona w kolumnę istota - nawet wampir - może "zmartwychwstać". No nie przesadzajmy. Zwłaszcza, że Vilgefortz jest dla mnie dość wiarygodnym specjalistą od zabijania

;) Jak mówi - i na wampira mam sposoby, to ma. Faktycznie, Regis jest trochę inny. Tego mógł nie przewidzieć. Ale wracając do słów Sapkowskiego - coś nie czuję, aby chodziło mu o takie zregenerowanie tego samego ciała. Podejrzewam, że mogło chodzić o coś w rodzaju transferu, tj. pojawia się (nawet znikąd...) nowy wampir, który w duszy i umyśle jest Regisem, ale ciało, i całą resztę, jest nowe, nowo powstałe. I to możliwe jest. A żeby kolumna się znowu w wampirka zregenerowała, to wątpię. Całkiem, i do końca.

Sprawa druga: Co do zakończenia (

śmierć towarzyszy !ostatecznej! wyprawy Geralta

):

Sam tytuł wszystko mówi. Chodziło mi o bezpośrednich TOWARZYSZY tej GŁÓWNEJ, OSTATECZNEJ wyprawy Geralta. Tej ostatecznej, w której zaatakowali ten zamek (wybaczcie, już pół roku minęło od ostatniego czytania Sagi). A tam Jaskra nie było.

Sorry, wiem, że można było tego nie wywnioskować z kontekstu.

Sprawa trzecia: Interpretacje:

No i sami widzicie, jak bardzo różnie już te same dwa wątki można zinterpretować.

A co do samej śmierci Geralta, to coś czuję, że niektórzy nie umieją dojrzeć metafor w Sadze. Nie chodzi o to, że ten wątek miałby być metaforą, ale... kto wie? Chodzi mi tu o przenośnie wszystkie, nie tylko o tą - być może, bo jest też bardzo możliwe, że ten wątek metaforą nie jest. Eee, ale głupia cząstka posta wyszła

:D Sam już do końca zrozumieć nie mogę, co tu napisałem ;)

Tyle ode mnie aktualnie, za tydzień będzie kolejna porcja ;)

Edytowano przez Bylon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam, że mogło chodzić o coś w rodzaju transferu, tj. pojawia się (nawet znikąd...) nowy wampir, który w duszy i umyśle jest Regisem, ale ciało, i całą resztę, jest nowe, nowo powstałe. I to możliwe jest. A żeby kolumna się znowu w wampirka zregenerowała, to wątpię. Całkiem, i do końca.

Bardzo to naciągane, bardzo. Pozostanę przy twierdzeniu, że Regis,

nic nie robiąc sobie z kolumny, regeneruje się. I może w następnej książce Sapkowskiego będzie zdrów jak ryba (no, powiedzmy sto pięćdziesiąt lat po wydarzeniach z sagi).

Edytowano przez korred02
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa pierwsza: Regis.

Jeśli Sapkowski twierdzi, że wampir mógł się zregenerować, to tak jest. Tylko... jakoś nie chcę mi się wierzyć, że wtopiona w kolumnę istota - nawet wampir - może "zmartwychwstać". No nie przesadzajmy. Zwłaszcza, że Vilgefortz jest dla mnie dość wiarygodnym specjalistą od zabijania

;) Jak mówi - i na wampira mam sposoby, to ma. Faktycznie, Regis jest trochę inny. Tego mógł nie przewidzieć. Ale wracając do słów Sapkowskiego - coś nie czuję, aby chodziło mu o takie zregenerowanie tego samego ciała. Podejrzewam, że mogło chodzić o coś w rodzaju transferu, tj. pojawia się (nawet znikąd...) nowy wampir, który w duszy i umyśle jest Regisem, ale ciało, i całą resztę, jest nowe, nowo powstałe. I to możliwe jest. A żeby kolumna się znowu w wampirka zregenerowała, to wątpię. Całkiem, i do końca.

Wreszcie ktoś kto mnie popiera...

I z tym, że z kolumbny się ni odrodzi to się zgadzam, bo sam tak uważałem i pisałem, tylko to co napisał póżniej autor sprawiło, że się pogubiłem..

(ale w ksiażce wszystko wskazuje na to, że nie przeżyje)

Ale z pomysłem że powstanie nowy wampirek z myślami regisa to już się nie zgadzam...

Pan Sapkowski zostawił tu wiele niedomówień mówiąć, że regis przeżyje...

Bo nie powiedział w jaki sposób, po za tym, że się zregeneruje, ale jak odłączy się od kolumny to nie powiedział...

Możliwe byłoby, żeby żył gdyby ktoś jakimś specjalnym ciałem odłaćzy wampira od kolumny i ten bedzie mógł sie zregenerowa iżyć..

Ale bez tego bedzie nadal posągiem...

Takie jest moje zdanie

Edytowano przez krytyk567
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekhm... Będzie żył jako posąg? Człowieku! On potrafi przemienić się w nietoperza, potrafi zauroczyć! Co to dla niego odłączyć się od kolumny? Nie wiadomo wiele o Regisie, ani o wampirach w ogóle. Nie wiemy co potrafią robić, a co nie. Powtarzam: Sapkowski powiedział, że Regis się zregeneruje. ZREGENERUJE, a nie odłączy od ciała, albo stanie się posągiem.

Edytowano przez korred02
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet jak sie zregeneruje to będzie trwało kilkset lat...

I powiem ci coś jeszcze przez niektórka chwile był połączony z kolumną(powiesz, ze zaczął się regenerować, możliwe..), ale też jest możliwe, że tak samo jak przez tą niektórką chwile bedzie połączony z kolumną...

może tęż być, że cały czas będzie żyć i bedzie wiedział co się wokoło niego dzieje..

Sapkowski powiedział, ze będzi eżył i się zregeneruje ale nie powiedział jak,więć może ktoś pomoże mu sie uwolnić a on sam się potem zregeneruje...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może ja włączę się do dyskusji. Sądzę, że rację ma Bylon i krytyk567. Co do

śmierci Geralta ... Sądzę, że Ciri mogła ich (Yennefer i Geralta) przenieść do innego wymiaru, gdzie mogli by być razem, bo bardzo się kochali (na to wskazuje ostatni rozdział). Geralt w tym czasie dochodził do siebie po przebiciu widłami, a po pewnym czasie powrócił. To mogłoby wyjaśniać dlaczego zniknął na te kilka lat.

Myślę, że ta sprawa ze śmiercią wszystkich bohaterów może mieć jakieś ukryte znaczenie. Człowiek, który idzie przez pół świata żeby ratować kobietę, który w ciężkich chwilach ma oparcie w najbliższych, poznaje nowych przyjaciół i zaraża ich swoim optymizmem. Wyruszają razem z nim by mu pomóc, by ratować dziewczynę której nigdy nie znali (wyjątkiem jest Cahir, ale on był w niej zakochany). Na końcu giną. Jest w tym pewien romantyzm.

Co o tym sądzicie ?

Edytowano przez waw1233
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

idzie przez pół świata żeby ratować kobietę, który w ciężkich chwilach ma oparcie w najbliższych, poznaje nowych przyjaciół i zaraża ich swoim optymizmem. Wyruszają razem z nim by mu pomóc, by ratować dziewczynę której nigdy nie znali (wyjątkiem jest Cahir, ale on był w niej zakochany). Na końcu giną. Jest w tym pewien romantyzm.

Co o tym sądzicie ?

Myślę, że Sapkowski chciał zaskoczyć i wzruszyć czytelnika, co udało mu się znakomicie...

Gdy Milva dostała strzałą w brzuch, potem zginęli jeszcze Angouleme, Regis i Cahir, było mi naprawdę przykro, tak się do nich przywiązałem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może ja włączę się do dyskusji.[...]Co o tym sądzicie ?

To, że twój post do dyskusji wnosi niewiele.

Myślę, że Sapkowski chciał zaskoczyć i wzruszyć czytelnika, co udało mu się znakomicie...

Gdy Milva dostała strzałą w brzuch, potem zginęli jeszcze Angouleme, Regis i Cahir, było mi naprawdę przykro, tak się do nich przywiązałem..

.

E tam, mi szkoda było tylko Cahira i Regisa. Milva zdenerwowała mnie tym, że dała się tak głupio zabić. Każdy zginął wyświadczając jakąś przysługę, czy to wiedźminowi, czy Ciri, Milva umarła bo chciała "przykozaczyć".

A Angouleme była taka nijaka.

Edytowano przez Turambar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może ja włączę się do dyskusji.[...]Co o tym sądzicie ?

To, że twój post do dyskusji wnosi niewiele.

Zawsze coś. :tongue:

Sagę czytałem dość dawno, ale zdaje mi się, że

Milva zabiła kilku łuczników, którzy mieli na nich chrapkę. Dzięki temu wyświadczyła im przysługę.

Do Anguleme jakoś się nie przyzwyczaiłem. Według mnie najciekawsze przygody "drużyna" miała jak był w niej jeszcze Jaskier.

Anguleme była na swój sposób odważna i czasami zabawna, ale jednak była prosta i czasami denerwująca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Angouleme była taka nijaka.

Angouleme miała charakter i za to właśnie ją lubiłem,

choć słowa, które wypowiedziała tuż przed śmiercią, nie były zbyt... wyszukane, to określały całą jej postać...

Według mnie, najlepszą postacią była Ciri, bo, jak to u AS-a, nie można było jednoznacznie powiedzieć, czy jest pozytywną, czy negatywną postacią...

Tuż za nia plasuje się...tak, tak, nie kto inny jak mój "nickmiennik" (wiem, fajny neologizm :laugh: ) Jaskier...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaskier był bardzo ciekawą postacią. Wielu rzeczy na jego temat dowiadujemy się z opowiadań, a także z sagi. IMHO był komiczną postacią. Często wpadał w kłopoty, z których zazwyczaj wyciągał go wiedźmin. AS w dość ciekawy sposób ukazał przyjaźń, która łączyła go z Geraltem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Milva zabiła kilku łuczników, którzy mieli na nich chrapkę. Dzięki temu wyświadczyła im przysługę.

Fakt, ale później zamiast schować d*** za murkiem chciała się popisać, jaka z niej łuczniczka. I teraz widać, jaka. Do d*** znaczy.

Angouleme miała charakter i za to właśnie ją lubiłem,

choć słowa, które wypowiedziała tuż przed śmiercią, nie były zbyt... wyszukane, to określały całą jej postać...

Według mnie, najlepszą postacią była Ciri, bo, jak to u AS-a, nie można było jednoznacznie powiedzieć, czy jest pozytywną, czy negatywną postacią...

Tuż za nia plasuje się...tak, tak, nie kto inny jak mój "nickmiennik" (wiem, fajny neologizm laugh.gif ) Jaskier...

Chodziło mi bardziej o jej rolę w sadze, niż charakter. Moim skromnym zdaniem najlepszą postacią był Emiel Regis. Z żadną decyzją podjętą przez niego w sadze nie sposób się nie zgodzić, nie sposób zakwestionować jej słuszności. Regis jest, jak to powiedział Geralt, uosobieniem człowieczeństwa. Na drugim miejscu ex aequo Yarpen, Zoltan i Percival Schuttenbach, którzy również byli bardziej ludzcy niż ludzie. A co do Ciri: fakt, z początku budziła sympatię i współczucie, ale odkąd swe brudne łapska wyciągnęły do niej czarownice, stała się głupią s*ką tak jak one. Gdy Bonhart ją tłukł w ogóle mi nie było jej żal.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do Ciri: fakt, z początku budziła sympatię i współczucie, ale odkąd swe brudne łapska wyciągnęły do niej czarownice, stała się głupią s*ką tak jak one. Gdy Bonhart ją tłukł w ogóle mi nie było jej żal.

Fakt, pobyt z Yennefer, a potem z bandą Szczurów zrobił z niej to, co musiał zrobić, ale nie oceniajmy jej tak jednoznacznie - Sapkowski nie po to "stworzył" jej tak złożoną osobowośc.

Edytowano przez jaskier95
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym zauważyć, że Ciri pod koniec sagi zaczęła wracać na dobrą drogę

- od momentu, w którym opuściła bandę. Krótki pobyt u Vysygoty i przykre doświadczenia życia (przynajmniej moim zdaniem) zdecydowanie ukróciły jej fantazję i uspokoiły burzę myśli...

Jak nie ubierać tego w słowa, po prostu zmieniła się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najśmieszniejsze jest to, że jedną z najbardziej irytujących postaci, gdzieś tak od połowy książki, jest sam Biały Wilk. Jego zrzędzenie na wszystko, fochy i obrażanie... jak polityk, nie wiedźmin. Regis rox, jedna z lepszych postaci literackich fantastyki.

A Ciri... irytująca;

jak każdy dzieciak, który w 'krótkim czasie' uczy się tego, czego inni uczyli się latami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Ciri... irytująca

A najbardziej mnie irytowało to jej "Jestem wiedźminką!". G***o, a nie wiedźminka. Wiedźminka nie zabiła by człowieka dla pieniędzy. Sapkowski zrobił z niej taką idiotkę.

Uprasza się o nieużywanie wulgaryzmów. Nawet wykropkowanych. [Tur]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Regis był niesamowitą postacią. Wszyscy się z tym zgodzą. A co do Ciri... Bardzo ją polubiłem. Racja, była irytująca, ale jednak miała swój styl.

Pamiętacie może jak kiedyś zabiła kuroliszka (albo bazyliszka, nie pamiętam)? Te słowa :" Jestem wiedźminką!" jednak nie były takie puste. W Khear Morhen nauczyła się walczyć i to pomogło jej przetrwać. Kiedy dołączyła do Szczurów zaczęła się zabawa.

:tongue: A kiedy wpadła w łapska Bonharta było mi jej szkoda i tylko czekałem aż się od niego uwolni.

Edytowano przez waw1233
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to tylko taki mój męsko-szowinistyczny odbiór sagi, ale czarodziejki, Yennefer i spółka, były wkurzające strasznie, te ich machinacje, spiski, kłamstwa. Podobnie Ciri, czyli smarkula która dostała za dużo mocy i władzy, jak na takiego dzieciaka. Owszem, dojrzewała w miarę rozwoju akcji, ale tak naprawdę nie zapobiegła niczemu. Czytając fragmenty z Bonhartem, mimo jego czarnego serca, to właśnie jemu kibicowałem, szczególnie, że był tak samo dobrym szermierzem jak Wiedźmin, jeśli nie lepszym

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to tylko taki mój męsko-szowinistyczny odbiór sagi, ale czarodziejki, Yennefer i spółka, były wkurzające strasznie, te ich machinacje, spiski, kłamstwa. Podobnie Ciri, czyli smarkula która dostała za dużo mocy i władzy, jak na takiego dzieciaka.

Kocham cię! Cieszę się, że są osoby podzielające moje opinie co do czarownic.

Owszem, dojrzewała w miarę rozwoju akcji, ale tak naprawdę nie zapobiegła niczemu. Czytając fragmenty z Bonhartem, mimo jego czarnego serca, to właśnie jemu kibicowałem, szczególnie, że był tak samo dobrym szermierzem jak Wiedźmin, jeśli nie lepszym

No nie wiem. Z Coenem miałby szansę, ale Geralt prócz zwykłych mutacji przeszedł jeszcze jakieś dodatkowe. Ale zwycięstwo Ciri z Bonhartem jest tak sztuczne, że aż głupie. Facet, który zabijał mutantów, uległ jakiejś smarkuli pokrzywdzonej przez los. Żadna śliska i wąska deska moich poglądów na ten temat nie zmieni.

Te słowa :" Jestem wiedźminką!"

To właśnie mnie wkurzało. To jej "Jestem wiedźminką!" co trzy strony. Tylko podczas zbierania się Loży i podpisywania Pokoju Cintryjskiego, gdy czarownice rozmawiały na co pozwolą królom, a na co nie, miałem większą ochotę wyrzucić książkę przez okno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko podczas zbierania się Loży i podpisywania Pokoju Cintryjskiego, gdy czarownice rozmawiały na co pozwolą królom, a na co nie, miałem większą ochotę wyrzucić książkę przez okno.

Mi akurat ten moment się podobał, zresztą - Ciri najlepsza była chyba w pierwszej części sagi, potem robiła się coraz bardziej wkurzająca...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko podczas zbierania się Loży i podpisywania Pokoju Cintryjskiego, gdy czarownice rozmawiały na co pozwolą królom, a na co nie, miałem większą ochotę wyrzucić książkę przez okno.

Akurat tego momentu zbyt dobrze nie pamiętam, ale nie wydaje mi się, żeby był szczególnie interesujący.

Może to tylko taki mój męsko-szowinistyczny odbiór sagi, ale czarodziejki, Yennefer i spółka, były wkurzające strasznie, te ich machinacje, spiski, kłamstwa. Podobnie Ciri, czyli smarkula która dostała za dużo mocy i władzy, jak na takiego dzieciaka.

Też tak uważam, chociaż...

Edytowano przez waw1233
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A i ja tak uważam.

Mnie czarodziejki wkurzały od powstania Loży. Jak to powiedział Rorschach, "może to mój męsko-szowinistyczny" [koniec cytatu] punkt widzenia, ale ja Lożę od początku odbierałem jaką grupę sfrustrowanych feministek, którym się wydaje, że są pokrzywdzone przez los, oraz, że dzięki ponętnym kształtom i odrobinie respektu u królów mogą panować nad światem. i opinii tej nie zmieniłem do końca książki. a nawet utwierdziłem się w niej w momencie, gdy Loża wezwała Yennefer by ją osądzić. Zraz, osądzić??!! No, chwila, może coś mi umknęło, ale z tego co się orientuje, to one nawet nie były oficjalną organizacją i nie miały żadnych praw by sądzić kogokolwiek.

korred02 - "Wiedźminka nie zabiłaby człowieka za pieniądze" - a guzik prawda, jak to powiedziała niegdyś Calanthe, to tylko kwestia ceny.

większość Wiedźminów za pieniądze zabiłaby nawet własną matkę. To tylko Geralt był tak honorowy, on jako jedyny sobie wymyślił kodeks i się go trzymał. Takiemu Lambertowi to ja bym psa na spacer nie dał wyprowadzić, bo by go jeszcze zabił, gdyby ktoś zapłacił

Edytowano przez orzechXIX
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...