Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black Shadow

Sesja Metro 20XX

Polecane posty

Westchnąłem z zamyśleniem.

- Znasz mnie dobrze, Alek. Mam ich eksortować, a tymczasem w połowie drogi jeden z nich łupnął głową o tory tak, że do teraz nie odzyskał przytomności. Gdybym mógł, ominąłbym tę stację, a tak to muszę siedzieć na tyłku, aż moje "szychy" wyjaśnią sprawę i będą mogły śpieszyć się dalej.

Przesunąłem dłonią po szczecinie porastającej moją potylicę.

- A po lokalnych nastrojach widzę, że sobie poczekamy... - nagła myśl ożywiła mnie. - Alek, a może ty masz jakieś kontakty? Możesz komuś szepnąć, żeby puścili nas bez zbędnego gadania? Sprawa jest zupełnie czysta, cywile i przewodnik, tylko czas się liczy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jurij Voronow

Gdy tylko Bułkin oddalił się od naszej dwójki zwróciłem się do swojego towarzysza.

- Wyruszamy z tej stacji stacji. Przejście na powierzchni dodatkowego terenu będzie mniej ryzykowne, niż szwendanie się po stacjach i szukanie wrót. Nie będziemy się tak rzucać w oczy, a każde wyjście na górę z innej stacji może rzucić na nas nieprzychylne światło innych ? ciekawskich ?. Akurat godziny przedpołudniowe są idealne do wyjść. Pełnia czasu na marsz i szukanie schronienia. Aby nie było wątpliwości.

Gdy towarzysz nie miał nic do dodania, ruszyliśmy w kierunku śluzy, prowadzącej do wyjścia na górę. Po załatwieniu wszystkich formalności z wartownikami, czekaliśmy z Leonem w śluzie na zielone światło, trzymając maski w pogotowiu. Gdy tylko lampa kontrolna zaświeciła się na zielono, a śluza zaczęła się otwierać, krzyknąłem do kompana.

-Broń w pogotowiu i maski włóż !!

Jednak nie wszystko poszło po naszych myślach. Dawno nieużywane mechanizmy wrót zablokowały się, drzwi nie otwarły się do końca. Po wymianie spojrzeń rzuciliśmy się w kierunku szczeliny. Sam przeszedłem gładko, jednak Leon zablokował się. Plecak był za bardzo napakowany. Nie było jednak czasu na jego ściąganie, teraz każda sekunda się liczyła. Kolejne sekundy zadecydowały o wszystkim. Udało się wyciągnąć towarzysza, po olbrzymim wysiłku. Chwilę potem drzwi zatrzasnęły się za naszymi plecami. Jedno było pewne, powrotu nie ma. Ogarnąwszy obecną sytuację, zwróciłem się do Leona:

-Teraz słuchaj uważnie. Oczy i uszy szeroko otwarte. Maszerujemy od świtu do wieczora, szukając w ostatnich godzinach jakiegoś schronu. Nie ruszamy rzeczy podejrzanych, strzelamy tylko wtedy, gdy jesteśmy pewni celu. Jednym słowem próbujemy prześlizgnąć się do miejsca naszego przeznaczenia ? odparłem surowo.

Jeżeli Leon nie ma nic do dodania, to ruszamy w drogę. Oby słuszną.....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ignatij Iwanow

Wydaje się, że mężczyzna spodziewał się takiego zachowania, gdyż twa reakcja nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. Gdy odszedłeś, wrócił na swoje wcześniejsze miejsce i dalej cię obserwował. Przez kilkanaście minut siedział praktycznie w bezruchu, gdy nagle jakby o czymś sobie przypomniał. Pogrzebał trochę w kieszeniach, wyraźnie czegoś szukając. Po chwili w jego ręce znalazło się coś niewielkiego, prostokątnego kształtu. Kilkukrotnie zerknął to na znalezisko z kieszeni, to na ciebie. Pokiwał lekko głową. Ponownie wstał i ruszył ku tobie.

- Myślę, że niezbyt dobrze zaczęliśmy. Może spróbujemy od początku? Nazywam się Roman Rupiev. Zapewne zastanawiasz się co mnie tu sprowadziło i dlaczego ci się tak przyglądam. Można to w bardzo łatwy sposób wyjaśnić. Zacznijmy jednak od podstaw. Domyślam się, że w tej chwili masz około 24-25 lat. Sądząc po twojej reakcji na mnie mogę również stwierdzić, że nie pamiętasz swojego dzieciństwa, swojej przeszłości. Nie wiesz kim byłeś, jak się naprawdę nazywasz? Jeśli dasz mi choć trochę czasu, postaram się wszystko wyjaśnić. Co ty na to?

Gwint

- Spodziewałem się tego po tobie. Nie możesz bez tego żyć, prawda? Domyślam się, że prowadzenie normalniejszego życia mogłoby sprawić ci sporo problemów. - kończy zdanie i przez kilka chwil drapie się po brodzie - Niezbyt przyjemna sprawa z tym rannym. Tutejszy lekarz w przeszłości może nie należałby do najlepszych, ale obecnie, lepszych niż on się nie znajdzie, dobrze o tym wiesz. Przechodząc jednak do waszego postoju na stacji... ? Klement zatrzymuje się w połowie zdania, zastanawiając się jak odpowiedzieć - Sprawa nie jest najłatwiejsza do rozwiązania. Mogę spróbować porozmawiać z paroma osobami o waszym przypadku, ale sytuacja jest naprawdę napięta i nie będzie to łatwe. Słyszałeś o możliwej wojnie? To właśnie ona jest przyczyną takie stanu rzeczy w całym metrze. Wszyscy mogą być szpiegami i takie tam. Rozumiesz.

Jurij Voronow

- Rozumiem - odpowiada krótko na twe słowa i zamilka.

Pierwsze wyjście na powierzchnię musi być dla chłopaka ogromnym wydarzeniem. Widok, który stanął przed waszymi oczyma po postawieniu nogi na świeżym powietrzu musi wydawać mu się nieco dziwny. Ruszył za tobą, rozglądają się po okolicy. Szaro bura rzeczywistość, będące w opłakanym stanie budynki, czy to za sprawą samej wojny, czy zwyczajnie upływu lat. Okolica jest całkiem opustoszała, wydaje się, że w promieniu kilkuset metrów nie mieszkają nawet mutanty. Wieje lekki wiatr, a niebo jak niemal całkowicie zachmurzone. Panująca cisza sprawia niezbyt przyjemne wrażenie.

[Możesz opisać pokonany tego dnia fragment drogi. Może widzieliście coś niezwykłego? A może jednak nic was nie niepokoiło w trakcie marszu?]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wojna? - zaniepokoiłem się. - Co ty, Klement, opowiadasz? Znowu sobie wszyscy do gardeł skaczą? Przychodzę z Aleksiejewskiej, tam jest, czy może był spokój i cisza. Niech to wszyscy... - zafrasowałem się. - No cóż, dzięki nawet za samą informację, jakoś będziemy musieli sobie poradzić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...