Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black Shadow

Sesja Metro 20XX

Polecane posty

Maksym Iwanow

Przez ten cały pobyt tutaj pod ziemią nauczyłem się spać byle gdzie oraz obchodzić się bez jedzenia nawet kilka dni. Miejsce wyglądało... dość normalnie - materac, tu śmieci, obmazane ściany. Nie chciało mi się już szukać gdzie indziej, a skoro Natasza też nieśmiało reflektowała na nocleg tutaj, też chciałem tu zostać.

- Mi akurat obojętne, gdzie się zatrzymamy, a skoro pani mówi, że lepszego miejsca nie znajdziemy, to możemy tu zostać. Acha, jeśli pani byłaby taka dobra, to poczęstowałaby mnie tą konserwą? - odparłem, bowiem lepiej zjeść, gdy się ma coś zjeść, niż później "na siłę" głodować.

Mam nadzieję, że dam radę tu zasnąć. Ta bezsenność coraz bardziej daje mi się we znaki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciepłe, przytulne i stosunkowo duże pomieszczenie na jednej z niezależnych stacji. W kącie czajnik z gotującą wodą, a mniej więcej po środku ustawiono stół przy którym siedzi grupa ludzi. Dyskutują o czymś po cichu, tak by nie było ich słychać, gdyby ktoś chciał cokolwiek podsłuchać. Ciągle zachowują pełny spokój, widocznie wszystko idzie zgodnie z ich planem. Ciszę w pokoju nagle przerywa jakieś szuranie na zewnątrz. Odgłos staje się coraz głośniejszy i głośniejszy, po chwili jednak całkowicie ustaje i rozlega się pukanie w drzwi. Rytmiczne, jakby wystukiwano jakieś hasło. Rozmowa nagle ucichła. Troje mężczyzn wstaje. Jeden z nich podchodzi do gotującej się wody i zalewa nią kubek z tutejszą herbatą. Pozostali dwaj idą do drzwi. Jeden staje z boku trzymając w ręku pistolet, a drugi powoli otwiera zamki i uchyla drzwi.

- Otwieraj! Mam ze sobą gościa. ? mówi mężczyzna, który przed chwilą dotarł pod wejście do pomieszczenia, wskazując również na leżącą obok nieprzytomną kobietę. ? Znalazłem ją niedaleko. Zdaje się, że nie jest jedną z nas, a jej wygląd sugeruje raczej, że to oni ją tu przysłali.

- Cholera...! Wchodź?

??

- Ciekawe jak nas odnaleźli. Możemy chyba teraz stwierdzić, że wiedzą więcej niż byśmy chcieli. Musimy zacząć działać. Natychmiast.

Jurij Voronow

- Tak, prawda. Przechodząc do sedna. Celem wyprawy jest coś co może nam, mi i naszemu dowództwu, dać dosyć znaczną przewagę w najbliższej przyszłości. Chodzi o to, że w miejscu przeznaczenia ma znajdować się skrytka z urządzeniami emitującymi tak wysokie dźwięki, że po krótkim czasie człowiek zaczyna wariować. Mówi się, że przed wojna udało się ich stworzyć ledwie kilka, lecz do tej pory nikt nie zdołał tego odnaleźć. Ja domyślam się miejsca ich ukrycia, zdradzę je jednak tylko mojemu człowiekowi. Rozumiesz? interesy. Przechodząc zaś do kwestii uzbrojenia i nagrody.

Bułkin wstał ze swojego miejsca i podszedł do Leona. Szepnął mu coś na ucho i wrócił do ciebie.

- Wytłumaczę ci wszystko i przejdziemy do naszego magazynu i strzelnicy. Tam wybierzesz, to co ci potrzebne. A oferujemy prawie wszystko. Maski, filtry, apteczki, broń... Obejrzysz i zdecydujesz. Tam zobaczysz też próbkę umiejętności strzeleckich Leona. Będziesz miał też okazję go przepytać jeśli tak postanowisz. Nagrodą za twój trud i ryzyko będzie oczywiści pewna suma nabojów, otrzymasz również możliwość wyboru kilku z pośród naszych rzeczy z magazynu na własność. Jeśli wszystko się powiedzie, możesz się spodziewać również bonusu. Ten niech jednak pozostanie moją tajemnicą.

Maksym Iwanow

Zjedliście dosyć skromny posiłek, który można chyba nazwać kolacją i zaczęliście szykować się do snu. Wcześniej jednak udało wam się jako tako zabezpieczyć wejście do pomieszczenia, by nikt was tu nie zaskoczył w trakcie odpoczynku. Natasza swoje rzeczy rozstawiła po przeciwnej stronie od wejścia, tak że tobie pozostało miejsce tuż przy drzwiach. Po chwili po wydawanych dźwiękach można było zrozumieć, że towarzyszka już zasnęła. Ty również próbowałeś, ale od dłuższego czasu tylko przewracasz się z boku na bok. Nie wiedząc jednak kiedy, udało cie usnąć. Nie był to jednak sen spokojny. Przez cały czas dręczył cię jakiś koszmar, coś jakby nieustająca wizja zagłady. Wtem ze snu wyrwała cię Natasza, która od kilku minut próbowała cię wybudzić.

- Ktoś tu idzie. Wydaje mi się, że to nie jest ktoś komu można zaufać?

Ignatij Iwanow

Dojście na stację nie sprawiło wam większych problemów. Tak samo jak przejście przez posterunek, co mogło się wydawać szczególnie dziwne. Przecież co mała dziewczynka może robić z kimś takim w środku nocy. Na samej stacji zaś jeszcze panowała cisza i spokój. Ledwie kilka osób, zapewne nietutejszych, siedziało gdzieś po kątach i rozmawiało. Usłyszawszy twe pytanie dziewczynka lekko drgnęła. Wytłumaczyła ci drogę, po chwili dodała jednak, że wolałaby już wrócić sama, gdyś nie chce byś miał później kłopoty. Nim zdążyłeś się w jakikolwiek sposób zareagować jej już przy tobie nie było.

Gwint

Dalszą drogę od Prospektu Miry postanowiłeś pokonać idąc po linii okrężnej kontrolowanej przez Hanzę. Na posterunku czekała was podobna procedura jak wcześniej. Chwila rozmowy, sprawdzenie dokumentów i droga wolna. Biorąc pod uwagę to, że zaszliście już całkiem daleko od miejsca startowego można zauważyć, że nikt z jakiego powodu nie sprawił wam jeszcze żadnych kłopotów. Wydaje się, że cała podróż przebiegnie szybko i bezboleśnie. W trakcie marszu, tuż przy przecięci się linii okrężnej i tej łączącej m.in. zburzone już stacje: Trubną i Dostojewską jedna z osób wywróciła się na torach uderzając głową o ziemię. Mężczyzna stracił przytomność, a do stacji jeszcze trochę drogi. Niezależnie od tego do której stacji.

____________

Przepraszam za ten czas oczekiwania, ale w tygodniu miałem mało czasu na pisanie. W najbliższym czasie historia powinno ruszyć mocniej do przodu, a za jakiś czas może dołączy do nas kolejna osoba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maksym Iwanow

Zagłada... wszędzie ogień... ludzkość na wymarciu... nie, nie, NIEE! Ufff, to tylko sen - powiedziałem, gdy zobaczyłem w ciemnościach Nataszę i ściany kanciapy, w której się zatrzymaliśmy. Towarzyszka mówiła coś o zbliżającym się człowieku. Nie było chwili do stracenia. Łatwo tu było o śmierć, nie zwlekając więc chwyciłem za kałasza i przykucnąłem w ciemnościach przy wejściu tak, by jak wejdzie, zaskoczyć go od tyłu. Wtedy się do dowiemy, czego o tej porze szuka ten "zbłąkany podróżnik".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oż, czort by to... - syknąłem.

"Za dobrze szło, prędzej czy później musiało się tak zdarzyć." - pomyślałem, rozglądając się po tunelu.

- Dobra, trzeba go zanieść. Noszenie na barkach jest ostatecznością, rozejrzyjcie się szybko, czy nie ma tu czegoś, z czego by można sklecić nosze. Kije, pręty, płachty, tego typu rzeczy. W ostateczności coś spleciemy z kurtek, ale lepiej byłoby coś znaleźć. Acha, nie poruszajcie się samotnie, niech zawsze ktoś się rozgląda po okolicy. Ty - wskazałem najbliższą osobę. - Ty zostaniesz z nieprzytomnym, połóż go na plecach i odchyl jego głowę do tyłu, podobno tak trzeba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jurij Voronow

<W myśli>

Dlaczego ludzie nie potrafią po prostu nazwać rzeczy po którą się idzie. Może ten przedmiot emitujący dźwięki nie ma nazwy. I jeszcze ta cała konspiracja. Przecież nie tylko oni szukają tego urządzenia, więc na górze oprócz standardowego wachlarza niebezpieczeństw mogą czekać na nas inne " grupy badawcze ". Jeszcze trzeba się nad tym wszystkim dokładnie zastanowić.

Zwracając się po przemyśleniach do Bułkina:

- Bardzo szczodre wynagrodzenie, biorąc pod uwagę jakie zadanie mnie czeka ? rzuciłem chłodno jak zwykle. Nie ma teraz takiej potrzeby, aby oglądać wyposażenie waszego magazynu. To marnowanie czasu. Przed wyruszeniem w drogę o wszystko się zadba. Przejrzę broń, przygotuje bagaż, wszystkie sprawy załatwia si przed wyruszeniem w drogę. Jak wiadomo wtedy się o wszystkim myśli. A skoro tak bardzo wam zależy na tym przedmiocie, to nie muszę się martwić, że sprzęt jakim tutaj dysponujecie jest wadliwy. Przecież zależy wam bardzo na tym czymś, prawda ?

Nie czekajac na odpowiedź, dodałem jeszcze:

? Dobrze, chodźmy zobaczyć co potrafi wasz człowiek. Jeżeli zaprezentuje coś sobą , to będę chciał go spytać o kilka rzeczy.

Powiedziawszy co miałem powiedzieć, oczekiwałem w spokoju reakcji Bułkina.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ignatij Iwanow

Noc już jest. Główne światła na stacji zgaszone. I co taka dziewczynka teraz zrobi? Zgubi się? Wpadnie do jakiejś dziury? Porwą ją? Mnie już raz porwali i oddali, więc po co mieliby robić... W sumie to kto mnie porwał? Nie wiem... Dziwne. Ktoś mnie porwał i oddał. Dlaczego? Dziwne to. Ale i śmieszne. Ha, ha! Ale ją? Chyba nie. Więc mogą to teraz zrobić... I wcale nie muszą później oddać, prawda? Poszukam jej! Teraz! Ale po ciemku jej nie znajdę. Sam wpadnę do jakiejś dziury. Albo się zgubię. Ale mnie nie porwą. Chociaż... Po ciemku mogą nie zauważyć, że mnie już raz porwali. Argh! Głowa mnie boli! Łapię się za głowę, jakby próbując wyszarpnąć z niej myśli. Jutro to zrobię, teraz idę spać. Jestem zmęczony. Do domciu. Ale gdzie on jest? Nie znajdę go. Jest ciemno. Co robić? Strażnik wie! Oni muszą wiedzieć. Stoi na straży, jest mądry i ważny. A po co są mądrzy? Aby pomagać głupszym. Pomoże mi. Zaprowadzi do domciu. Wracam kilka kroków w stronę oświetlonego posterunku.

- Przepraszam! Gdzie jest domek? Mój domek - pytam się strażników.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kroki osoby zmierzającej w kierunku pomieszczenia, które służyło wam za miejsce wypoczynkowe, stawały się coraz głośniejsze. Początkowo ciche odgłosy, ledwie słyszalne nawet w cichych tunelach metra, zmieniły się w głośny stukot butów i ciche wymiany zdań, szept którego nie mogliście dokładnie usłyszeć. Widocznie ten ktoś nie był sam. Mogło to trochę uprzykrzyć sytuację, w dodatku nie macie żadnej drogi ucieczki.

- Jesteśmy na miejscu - powiedziała jedna z osób, a po chwili ktoś próbował wejść do środka, drzwi początkowo się jednak oparły temu działaniu dzięki twoim wcześniejszym zabiegom - Co do licha! Artem chodź mi pomóc.

- Drzwi okazały się dla ciebie zbyt trudnym wyzwaniem Kirył? Mówiłem ci, że źle ostatnio z tobą, ale ty jak zwykle mówiłeś swoje.

Po chwili nastąpiło kilka silnych uderzeń w drzwi, a te w końcu ustąpiły i otworzyły się przed dwójką mężczyzn. Obaj mają niewiele ponad 50 lat, nieźle uzbrojeni. Niczego się nie spodziewając weszli do środka.

_______________

Poszukiwania czegoś co mogłoby służyć za nosze spełzły na niczym. Okolica wydawała się być dokładnie przeczesana, zresztą przez tyle lat wszystko co mogło do czegoś służyć zostało już zabrane. Tego wymaga życie i przetrwanie w tym przeklętym świecie. Gdy wróciliście z mężczyzną wydawało się być gorzej niż jeszcze kilka, kilkanaście minut temu. Oddychał, lecz poza tym nie dawał żadnych oznak życia. Szybko złożyliście coś co mogłoby wam pomóc w transporcie rannego i szybko ruszyliście do Nowosłobodzkiej. Może tam znajdzie się ktoś kto będzie mógł mu pomóc.

...

Przed stacją czeka was jednak kolejna kontrola. Liczy się każda minuta, a oni znów chcą was sprawdzać. Tak jest na każdej stacji. Straszna biurokracja, a ostatnio jest jej jakby trochę więcej. Widać już posterunek. Może tu się zlitują i szybko was przepuszczą.*

______________

- Tak, prawda. Zaczynam pana bardzo lubić i mam nadzieję, że jeśli się pan zdecyduje, uda się panu wrócić w całości. Domyśla się pan przecież, że nie tylko my szukamy tego urządzenia. Nikt do końca nie wie również jak "to" dokładnie wygląda. Ruszajmy. Nie dajmy Leonowi zbyt długo czekać.

Drogę na strzelnicę przemierzaliście rozmawiając na różne tematy. Głównie na temat życia na stacji i kilku problemach jakie się tu ostatnio pojawiły, a z którymi nie do końca udaje się walczyć. W mgnieniu oka dotarliście na miejsce.

- Leon. Pokaż naszemu gościowi co potrafisz.

...

Kilka minut później było po wszystkim. Jeśli chodzi o umiejętności strzeleckie wygląda na to, że chłopakowi nie można niczego zarzucić. Pozostaje tylko kwestia tego jak poradzi sobie na zewnątrz. Zadowolony z pokazu gospodarz podszedł i poinformował cię, że chłopak czeka na ciebie w odosobnionym pomieszczeniu na końcu korytarza, gdzie możecie spokojnie porozmawiać w cztery oczy. On sam zaś musi wracać do obowiązków.

_______________

- Twój dom mówisz. Codziennie to samo i aż dziwne, że jeszcze tego nie zapamiętałeś Iwanow. Młody! Zaprowadź naszego kolegę do jego domu. Po drodze możesz wziąć swoje karty! Tak tu spokojnie, że umieram z nudów.

Podszedł do ciebie młody chłopak, prawdopodobnie stawiający swoje pierwsze kroki jako wartownik.

- Chodź Ignatij. Odprowadzę cię. Po drodze może powiesz mi dlaczego tak się włóczysz po nocach? Jestem tu od niedawna, lecz już wiele o tobie słyszałem. Dalej jesteś jednak dla mnie zagadką.

Przemierzaliście korytarze stacji, chyba zmierzając w oczekiwanym kierunku. Gdzieniegdzie paliły się jakieś lampki, ktoś inny spędzał czas w towarzystwie. Ktoś jeszcze inny leżał gdzieś w rogu i spał.

- To tam. Idź wzdłuż korytarza. Ostatnie pomieszczenie po lewej. - chłopak wskazał ci drogę i się oddalił.

-----------

*Zastosowałem przeskok w czasie. Nie było raczej większego sensu w tym, by całą drogę jeszcze przedłużać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maksym Iwanow

Było ich dwóch i weszli do środka. Przypuszczałem, że w tych ciemnościach mnie nie zauważą i tak się stało. Szybko powstałem i mierząc w nich karabinem, zawołałem:

- Stać i nie ruszać się! Nie chcemy nic wam zrobić złego, chcemy tylko spokojnie porozmawiać.

Czekam na ich reakcje i na to, co powiedzą. Jednocześnie jestem skupiony, gdyby chcieli coś niepoważnego odwalić. Wybiję im wtedy takie pomysły raz dwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ignatij Iwanow

- Zapamiętałem! Nie kłam! Ale jest ciemno, a wtedy się gubię! - krzyczę, oburzony oszczerstwami strażnika. Dlaczego oni zawsze są tacy podli? O! Idzie tu ten mały, młody! Dziecko, które jeszcze do końca się ustrażnikowało. On jeden jest chyba miły.

- Nie mam pojęcia, dlaczego się włóczę. Po prostu, gdy wpatruję się w tę ciemność z drugiego końca tunelu, czuję, że ciepło, bezpieczeństwo. Chciałbym wstać i tam pobiec! Ale czuję też strach, coś co trzyma mnie w miejscu. Jakby... wiem! Jakby łapało za nogi. Wspomniałeś o zagadkach? Lubię zagadki! Co to jest? Ten, co to stworzył, tego nie posiada, ten, co to kupił, tego nie używa, a ten, który to używa, tego nie widzi? Hmm? - W sumie, sam nie pamiętam rozwiązania. Ale, gdy on je wypowie, będę wiedział, że to, o to chodzi. Inni ludzie tak nie mają, tylko ja mam...

Dochodzimy na miejsce, gdzie strażnik się ze mną żegna. Macham mu na pożegnanie i szybko biegnę do domu. Nie zamykam drzwi, nie zdejmuję butów, tylko natychmiast kładę się na łóżku. Zasypiam...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Słuchajcie - mówię do ludzi na posterunku kontroli. - Sprawdzajcie nas ile chcecie, ale mamy tu rannego, nieprzytomnego. Bylibyśmy wdzięczni, gdyby ktoś udzielił mu pomocy medycznej.

W razie oporu skonsultuję się z grupą, może da się sklecić jakąś w miarę sensowną łapówkę dla strażników.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jurij Voronow

Idąc w kierunku pomieszczenia, gdzie będę mógł spokojnie porozmawiać z chłopakiem w mojej głowie zrodziła się myśl.

-Nawet dobrze posługuję się bronią jak na warunki sterylne. Nie ma to się jednak do tego co może spotkać nas na górze. Trzeba będzie podczas rozmowy zaskoczyć chłopaka, przetestować jego czas reakcji w momencie kiedy niczego się nie spodziewał. Zobaczymy najpierw jak odpowie na zadane przeze mnie pytania.

Gdy już w końcu znalazłem się w pokoju, gdzie czekał na mnie Leon, zmierzyłem chłopaka chłodnym spojrzeniem i od razu rzekłem.

- Po pierwsze: Czy byłeś kiedyś na powierzchni. Po drugie: Wymień z jakim najtrudniejszym przeciwnikiem zdarzyło Ci się walczyć. Po trzecie*: Czy posiadasz jakąkolwiek wiedzę na temat powierzchni. Po czwarte: Twoje pojmowanie drużyny na górze.

Po tym co powiedziałem oczekiwałem w spokoju na reakcje chłopaka.

*W tym miejscu, o ile to możliwe próbuję wyprowadzić szybki cios w kierunku chłopaka w celu przetestowania jego koncentracji i czasu reakcji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maksym Iwanow

Zaskoczeni waszą obecnością mężczyźni zamarli w miejscu. Przez moment wydawało się, że nic się zmieni i nie będą próbowali walczyć. Wskazywało na to ich zachowanie i spokój jaki po chwile nad nimi zapanował.

- Wyluzuj, człowieku. My też nie chcemy kłopotów. Z tym, że to my będziemy mieli zaraz waszą broń.

Nim jednak się spostrzegłeś zostałeś uderzony przez jednego z nich, a następnie rozbrojony. Mężczyzna nie podniósł jednak na was broni, a tylko chwycił za lufę i oparł karabin o podłoże.

- Przepraszam, ale nie lubię, gdy się do mnie celuję. Widać, że nie masz pełnego wyszkolenia, o czym świadczy to, że to ja mam twoją broń. Odzyskasz ją, gdy tylko wyjaśnimy całe zajście. Ty dziecinko - powiedział kierując wzrok ku Nataszy - możesz przestać się bać. Nie zrobimy wam krzywdy. Chcemy się tylko dowiedzieć kim jesteście, czego tu szukacie i dokąd zmierzacie. Prawda Kirył?

- Tak. Nie chcemy żadnych kłopotów. Przynajmniej dopóki czegoś nie spróbujecie...

Gwint

- Ranny, czy nie mamy swoje obowiązki. Wyślę z wami na stację dwóch moich ludzi. Będą mieć was na oku i przy okazji zaprowadzą do naszego medyka. Skontaktuję się z "górą" co zrobić w waszej sprawie. W tym czasie niczego nie próbujcie, nie próbujcie nawet stąd wychodzić. Mamy rozkaz nikogo nie wypuszczać. A jeśli ktoś spróbuje możemy użyć broni.

Jak powiedział, tak się stało. Razem z rannym zostali odprowadzeni przez dwójkę uzbrojonych ludzi na stację, a następnie do jakiegoś lekarza. Zostaliście poproszeni o opuszczenie pomieszczenia służącego za jego gabinet. Po kilku minutach wyszedł i poinformował was:

- Zbadałem go i nie mam dla was zbyt dobrych wieści. Nie mam potrzebnego mi sprzętu, by bezproblemowo mu pomóc. Jedyne co w tej chwili jestem w stanie zrobić to liczyć na cud i próbować leczyć go dostępnymi mi środkami. Ale nie mogę wtedy ręczyć za wyniki. Drugim wyjściem jest... no cóż... zakończenie jego męki... Zastanówcie się i dajcie mi znać.

Ignatij Iwanow

Sen. Pamiętasz, że w nocy coś ci się śniło*. Ciekawe co on znaczy? Jakieś wspomnienie z przeszłości, czy może po prostu był to zwykły sen przedstawiający twoje marzenia? Kilka minut później z zewnątrz dochodzi coraz więcej dźwięków. Oznaka, że większość mieszkańców już wstała. Ubrałeś się i zastanawiasz co teraz począć...

Jurij Voronow

- Na powierzchni znajdowałem się tylko przez dosyć krótki okres czasu. Jak pan może pamięta jakiś czas temu nad wejściem do jednej z naszych stacji pojawiły się różne potwory. Razem z oddziałem Koroliowa zostaliśmy tam oddelegowani, by chociaż tymczasowo odegnać zagrożenie. Nie obyło się bez strat, ale zadanie zostało wykonane. Wtedy też mierzyłem się z najsilniejszym przeciwnikiem jakiego spotkałem. Nie walczyłem sam, ale mimo to całk... - niespodziewanie wyprowadzasz szybki atak. Wydaje się, że młodzieniec zdoła go uniknąć. Ostatecznie jednak pięścią przecierasz go po twarzy. Chłopak stracił na moment równowagę, ale po chwili się ustabilizował. - Nie wiele brakowało, a by mnie pan mocno trafił. Niesamowita szybkość, proszę pana. Wróćmy jednak do moich odpowiedzi. Walczyliśmy z demonem. Udało się go jedynie zmusić co ucieczki. Nic więcej. O powierzchni wiem mniej więcej tyle i moi przełożeni. Jest ciężko, trzeba się pilnować na każdym kroku i dbać o wyposażenie, maski itd. Spore wyzwanie. Drużyna zaś w moim pojmowaniu powinna działać jak jeden organizm. Jeśli jedna jego część nie jest do czegoś zdolna, to pozostałe mogą mieć przez niego kłopoty. To niedopuszczalne. Zawsze musi myć też mózg. Ktoś kto będzie wszystkim koordynował. Myślę, że to wszystko co mogę na ten temat powiedzieć.

Dimitri Rascalov

Sama droga do Polis nie okazała się większą trudnością. Gorzej, że nie byłeś przygotowany na to miało się wydarzyć na posterunku strzegącym wejścia do legendarnej stacji. Gdy doszło do chwili, gdy miałeś pokazać strażnikom swoje dokumenty wszystko się skomplikowało. Cały plan może pójść na marne. Ten który cię sprawdzał spojrzał na podane przez ciebie papiery i pierwsze co zrobił to uderzenie cię kolbą karabinu w głowę. Straciłeś przytomność. Budzisz się. Nie wiesz ile czasu minęło od całego zajścia. W pomieszczeniu, którym się znajdujesz jest kompletnie ciemno, a jedyne co zdołałeś sprawdzić znaczy o tym, że znajdujesz się w jakiejś klatce. Nie masz swoich rzeczy, nie słychać, by ktoś był w pomieszczeniu. W pomieszczeniu byłeś tylko ty i przerażające cisza oraz ciemność.

------------------------

*Daję ci pełną swobodę w wymyśleniu/opisaniu tego snu. Taki przedsmak zapowiadanych zmian?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dimitri Rascalov

Nie tak wyobrażałem sobie podróż do Polis...

Guz na głowie strasznie piekł...nie mogłem pozbierać myśli.

Pierwsze, co przyszło mi do głowy to kopnąć kilkakrotnie w kraty,

a nóż okażą się zbyt słabe,byłem w błędzie,kraty okazały się dosyć solidne

Zrezygnowany oparłem się o nie ,zastanawiając się co stanie się dalej,

ciekawe czy chcą mnie tu zagłodzić, przesłuchać...zabić czy też wziąć

za zakładnika(tu na myśl przyszło mi dwóch ludzi trzymanych w budce przerobionej

na celę w mojej rodzimej stacji)

Może powiem im ,że jestem dyplomatą czy jakimś wysłańcem...ee lepiej nie,

Teraz byłem gotów na śmierć...właściwie wolał bym teraz umrzeć, niecierpliwość, brak pewnośći swojego losu oraz gruntu pod nogami zżerały jeszcze bardziej.

W złości wykrzyczałem bliżej nieokreśloną kwestię, czekając na

jakikolwiek odzew.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maksym Iwanow

Dałem się podejść jak głupi. Teraz nie miałem już przewagi w dyskusji, musiałem grzecznie z nimi rozmawiać, choćby ze względu na Nataszę.

- Zatrzymaliśmy się tutaj na noc, z rana chcemy ruszyć dalej. Nie chcemy wadzić nikomu, muszę po prostu eskortować tę tutaj dziewczynę. Cel... prospekt miry. Chcielibyście coś jeszcze wiedzieć, bo chciałbym trochę odpocząć przed nastaniem poranka?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jest źle, ale nie jest beznadziejnie - powiedziałem. - W terenie to co innego, szczególnie w sytuacjach niebezpiecznych, wtedy trza wybierać, ale tu - tu można go spokojnie zostawić pod opieką lekarza. Pamiętam jak łaziliśmy kiedyś z kumplami po stacjach południowych, Iwaszce podwinęła się noga i rąbnął głową o zbrojenie tak, że aż krew pociekła. No ale żal było chłopa, tośmy go zawinęli i zanieśli na stację. Miesiąc leżał bez znaku życia, aż nagle podniósł się, jakby nigdy nic i tylko potem z szramą przez czaszkę chodził. Taka jest moja rada.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jurij Voronow

-Nawet całkiem dobry czas reakcji, jeżeli brać pod uwagę sterylne warunki zamkniętego metra. Jeśli chłopak utrzyma takie tempo tam na górze to, wtedy jest szansa na powodzenie tej misji. Przynajmniej nie będę musiał cały czas go pilnować, zdąży uskoczyć. Ma nawet całkiem poprawne pojęcie na temat drużyny, jednak doświadczenie w warunkach jakie panują na górze pozostawia wiele do życzenia.

Po wszystkich odpowiedziach jakich udzielił mi młodzieniec, a także krótkiej analizie w głowie w końcu odezwałem się do swojego przyszłego towarzysza podróży:

- Twoje odpowiedzi są bardzo interesujące. Co do reakcji, to musisz jeszcze popracować, ale na górze szybko się wyrobisz w tym temacie. Nie pozostaje mi nic innego jak przywitać Cię w drużynie < podaje mu dłoń>. Teraz trzeba udać się do Bułkina w celu dogadania ostatecznych szczegółów tej wyprawy. Po załatwieniu spraw formalnych pozostanie nam tylko dokładne sprawdzenie sprzętu, przygotowanie całego ekwipunku i możemy wyruszać. ? rzuciłem stanowczo i chłodno w kierunku chłopaka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ignatij Iwanow

Siedzę. Ale nie w taki sposób, jaki zdarza mi się teraz. Robię to dumniej, wyprostowany i z uniesioną głową. Ludzie się na mnie patrzą. Także inaczej. Od czasu do czasu na mnie zerkają. Nie przykuwam temu większej uwagi. Mam świadomość, że jestem kimś lepszym. Kimś zdolnym do zmiany świata.

Nagle pojawiają się wstrząsy. Wywracam się. Ludzie trochę panikują, ale nieadekwatnie do zagrożenia. Oni nie wiedzą, co się dzieje. Ja wiem. Płaczę. Myliłem się. Jedak jestem zależny od innych. Nigdy nie byłem wolny...

*****

Wzdycham. Kolejny dzień. Trzeba pracować. Jak niewolnik. Wstaję z posłania, próbując przypomnieć sobie swój sen. Słodko gorzki smak. Brak wolności. Zmuszali mnie do jedzenia czegoś? Otwieram szafkę, aby wyjąć coś do jedzenia. Chcieli mną zmanipulować! Nie! Nic nie zjem. Nie jestem taki głupi! Wychodzę z domku i zmierzam do miejsca pracy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maksym Iwanow

- Dobra kolego. Dobrze wiemy kim jesteście. Nasi oczekują jej przybycia i wysłali nas byśmy was pilnowali. Całe to zajście jest nieporozumieniem. Zwyczajnie nie spodziewaliśmy się, że tak szybko tu dotrzecie. Prześpijcie się jakiś czas. My pokręcimy się po okolicy i obudzimy was, gdy nadejdzie pora.

Mężczyzna podał ci twoją broń, odwrócił się i wyszedł. Tuż za nim podążył drugi z nich. Odeszli na kilkanaście metrów i zaczęli rozmawiać. Słychać było tylko krótkie śmiechy. Po chwili znów zapadła cisza.

Gwint

- Jeśli jest choć cień szansy, by mógł przeżyć, to jestem skłonna go zostawić pod opieką tego doktora. Pozostali chyba również. Prawda? - nie odpowiedzieli, lecz tylko kiwnęli głowami wyrażając swoją aprobatę.

- Właściwie nie mamy innego wyjścia. Co by powiedziała rodzina, gdybyśmy go tak zwyczajnie poświęcili. Musimy wierzyć, że z tego wyjdzie i za jakiś czas będzie mógł do nas powrócić.

- Przekażmy, więc decyzję doktorowi i zastanówmy się teraz zrobimy.

Poinformowaliście doktora o waszym postanowieniu. Oczekiwał chyba takiego obrotu rzeczy, gdyż całość podsumował tylko krótkim: - Zrobię co w mojej mocy. - I wrócił do siebie zająć się pacjentem.

[Nie mogąc w tej chwili wyjść ze stacji macie trochę wolnego czasu. Co robicie? Szukacie kogoś z dowództwa i próbujecie dowiedzieć się o co chodzi? Czy może czekacie po prostu czekacie? Jeśli to drugie opisz twoje lub wasze wspólne zajęcia przez jakiś czas.]

Ignatij Iwanow

Po drodze dało się zauważyć, że ludzie zachowują się tego dnia trochę inaczej niż zwykle. Jakby się kogoś obawiali. Zdaje się, że nie ma to żadnego związku z tobą. Nie mniej sytuacja jaką zastałeś może wydawać się podejrzana. Po dotarciu do nadzorcy dowiedziałeś się o twoim dzisiejszym zajęciu. [Co to za praca? Twoi współpracownicy rozmawiali o jakichś wydarzeniach w Polis. O czym konkretnie?]

Tuż przed końcem dniówki przybył również jakiś nieznajomy. Bacznie ci się przygląda. [ Czy zauważyłeś coś w jego zachowaniu? Domyślasz się kim może być ta osoba?]

Jurij Voronow

Gdy przybyliście do gabinetu Bułkina ten chwilowo był rozmową z którymś ze strażników i nie musieliście chwilę poczekać. Zza drzwi co jakiś czas dochodziły tylko pojedyncze krzyki wyzwiska. Nic jednak jednoznacznie nie wskazywało na powód tego stanu rzeczy. Po kilku minutach oczekiwania drzwi otwarły się i wyszedł przez nie czerwony jak burak dowódca tutejszej straży, jak zdołał ci cicho szepnąć Leon. Tuż za nim pojawił się Bułkin, który starał się zachowywać jakby zupełnie nic się nie stało. Zaprosił was do środka.

- Przepraszam, że musiałeś wrócić się aż tutaj z decyzją, ale sprawy służbowe wolę załatwiać w tym miejscu. Gdzie indziej jest większa szansa na to, że ktoś nieodpowiedni usłyszy o rzeczach, o których nie powinien wiedzieć. A więc? Jaka jest twoja decyzja?

[Gdy odpowiesz na pytanie możesz przeskoczyć do momentu kompletowania sprzętu. Co bierzecie? Masz jeszcze jakieś pytania do Leona?]

Dimitri Rascalov

Wydaje się, że nikt nie słyszał twojego krzyku. Kolejne minuty mijały i mijały. W jeden chwili pojawiła się jednak iskierka nadziei. Kilka metrów od ciebie dało się usłyszeć dźwięk otwierania drzwi, a już chwilę później do pomieszczenia dotarły skromne promienie światła. W progu pojawiła się dwójka postaci. Nie widać jednak kim są i jak wyglądają. Podchodzą do klatki, otwierają drzwi i nim cię uderzyli. Straciłeś przytomność. Gdy się przebudzałeś czułeś, że jesteś dokądś ciągnięty. Z oddali dobiegają jakieś głosy, przed wami słychać jak otwierają się kolejne drzwi. Podnoszą cię i sadzają na krześle. Chyba... Niespodziewanie wylewają na ciebie wiadro kompletnie zimnej wody. W oczach pojawia ci się jedna osoba, mężczyzna, który doniosłym głosem mówi:

- Witam, panie Rascalov. Przepraszam za to jak pana potraktowali moi ludzie, ale zapewne sam pan wie jak to jest, gdy tuż pod twoim nosem pojawia się niespodziewany gość. - przerywa wypowiedź dziwnym uśmiechem. - Nie mniej nie możemy tracić czasu na błahostki. Jeśli powiesz nam po co cię do nas przysłali, jakie jest twoje zadanie i kiedy chcą "to" rozpocząć, może zastanowimy się w jaki sposób będziemy cię dalej traktować. Jako przyjaciela, czy jako wroga?

[Opisz pomieszczenie, w którym się znajdujecie. Czy jest w nim ktoś jeszcze? Jeśli tak to jak wygląda? Czy jest uzbrojony?]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maksym Iwanow

Cała ta sytuacja mnie zaskoczyła i mimo ich zapewnień o dobrych zamiarach ich zachowanie nie dawało mi spokoju. Tylko jeżeli chcieli zrobić z tą dziewczyną zrobić coś złego, to co i dla kogo oni pracowali? Postanowiłem mieć na nich oko, tymczasem postanowiłem się trochę zdrzemnąć.

Następne dni były takie same, więc by się nie nudzić, postanowiłem się czymś zająć. Znalazłem w kącie starą gitarę akustyczną i sporo wolnego czasu spędzałem, grając na niej to, co umiałem (choć tego wiele nie było). Znalazłem jednak radę - po prostu grałem sobie niezobowiązująco i od czasu do czasu wychodzi mi nawet fajne melodie i riffy.

Jednak z każdym dniem coraz bardziej wyczekiwałem momentu, w którym będziemy mogli kontynuować dalszą wędrówkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszliśmy od medyka. Szef grupki moich podróżnych zaraz udał się zorientować w sytuacji u dowództwa stacji, ja natomiast znalazłem sobie miejsce, w którym mógłbym przysiąść i zacząłem czyścić moją strzelbę. Zaczynałem ją już składać z powrotem, gdy koło siebie usłyszałem znajomy głos:

- Alek? Alek! To ci niespodzianka!

Podniosłem oczy i odpowiedziałem z szerokim uśmiechem.

- Cześć, Klement! Tośmy się zeszli. Co porabiasz?

- Tajemnica, stary. Nie mogę ci na razie powiedzieć. Ale mam trochę czasu i widzę, że ty też. Co byś powiedział na wychylenie jednego?

- Zawsze - wyszczerzyłem zęby.

Klement był starym znajomym z czasów Aleksiejewskiej. Przez ostatnie parę lat widziałem go może trzy razy, a słyszałem o nim tylko mało wiarygodne plotki, że teraz jest stalkerem, czy coś w ten deseń. Cóż, nie zaszkodzi posiedzieć w barze i pogadać o starych czasach, zawsze szybciej czas minie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dimitri Rascalov

Pomieszczenie było skąpo oświetlone ,w dodatku jedyne źródło światła raziło mnie prosto w oczy... Nie było takie jak na mojej stacji - przez lata wiele nasłuchałem się opowieści i legend o tutejszym świetle. Podczas gdy przejezdni otrzymywali parę ciemnych okularów, mnie nim oślepiano! Nie mogąc dłużej tego wytrzymać wykrzyczałem:

-Weź mi to światło! - oprawca powoli i niechętnie skierował je w inną stronę, co pozwoliło mi rzucić okiem na pomieszczenie, które samo w sobie było nie wielkie. Nie było widać żadnych mebli, za wyjątkiem "mojego" krzesła oraz metalowych drzwi (jedynych prowadzących do pomieszczenia). Za mężczyzną stało dwóch goryli, jeden z nich miał chyba... mój automat - byłem na niego i jego towarzysza niezmiernie zły. Tym bardziej, że to pewnie oni mnie tu przywlekli, musiałem się jednak opanować jeśli chciałem wyjść z tego żywy.

- W twoje obecnej sytuacji starałbym się zważać na słowa jakie się wypowiada. - stwierdził w reakcji na moją wcześniejszą "prośbę" - Mam dla ciebie propozycję. Powiesz mi to co chcę wiedzieć ja i moi szefowie, a być może cię wypuścimy, zaś na pewno będziesz przez nas lepiej traktowany. Teraz wszystko zależy od ciebie i tego co jesteś w stanie nam przekazać na temat działalności twojego ojca, jego planach... Pamiętaj tylko, że gdy stwierdzimy, że nie mówisz nam całej prawdy może się to dla ciebie źle skończyć.

Milczałem przez dobrą minutę myśląc co by mu odpowiedzieć. Próba zastraszenia planami ojca może się nie udać... zwłaszcza, że nie wiele mi o nich mówił. A jedyne szczątki informacji jakie czasami słyszałem raczej zbyt dużo mi nie mówią. Poza tym nie wiadomo jak na to wszystko zareaguje ten człowiek.

- Wiem raczej niewiele. Postaram się wam jednak w razie swoich skromnych możliwości pomóc. Idąc tu nie miałem złych zamiarów i chcę to udowodnić. Za nim to jednak nastąpi proszę o zmienienie miejsca naszej rozmowy na jakieś bardziej przyjemne. - odpowiadam po chwili zastanowienia, mając nadzieję na pozytywne rozwiązanie sprawy.

Czekając na jakąkolwiek reakcję mężczyzny może zdołam przypomnieć sobie jakieś informacje, które będą mogły mi pomóc w dalszej części rozmowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jurij Voronow

- Zgadzam się wyruszyć na tą misje panie Bułkin. Nie będzie to łatwe przedsięwzięcie, ale postaram się wykonać je. Nie mogę teraz powiedzieć jak długo będzie trwała ta wyprawa, jednak zapewnić mogę, że czas, który będzie potrzebny zostanie spożytkowany właściwie. Jeżeli tylko uda nam się zdobyć To o czym mówiliśmy, wtedy przy odrobinie szczęścia będziemy próbować kontaktu drogą radiową ustalonymi szyframi. Tak mi dopomóż mój karabinie, władco metra, oraz wszyscy inni.

Po odpowiedzi na pytanie Bułkina ruszyliśmy z Leonem do zbrojowni, aby skompletować i sprawdzić potrzebny sprzęt na tą niezwykła i tajemniczą wyprawę. Nie mogliśmy zabrać ze sobą zbyt wiele, aby nie ograniczać naszej mobilności jednak, z drugiej strony zapasy musiały być na tyle przemyślane, aby przeżyć na górze aż do powrotu. Oprócz broni długiej ( Ak-47 ), czegoś podręcznego (TT wraz z tłumikami ), kilku granatów na silniejszych wrogów nie zabieraliśmy niczego czego nie bierze się na podobnego typu wyprawy. Maski, pochłaniacze, kamizelki kuloodporne, stroje przeciwradiacyjne, zapasy naboi, prowiantu i podręcznych leków. Jednym słowem typowy ekwipunek zabierany przez ekipy wychodzące na powierzchnie. Po sprawdzeniu, dopasowaniu i zebraniu wszystkiego tak jak należy wróciliśmy do Bułkina, aby się zameldować i ruszyć w drogę. Podczas tego panowała cisza. Aktualnie nie posiadałem już żadnych pytań do swojego kompana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ignatij Iwanow

Ludzie dziwnie się zachowują. Dlaczego cały czas szepczą? Boją się? Coś się stało? Hmm... Pewnie też bali się otrucia i nic nie zjedli. Nie wiedziałem, że są tak mądrzy jak ja...

***

Mam dzisiaj robić to, co zwykle. Pilnować świnek i karmić je. Lubię świnki. Bawią się, jedzą - prawie jak ja. I są szczęśliwe. Nie tak jak inni ludzie. Oni zawsze są smutni. Nawet dziś, kiedy rozmawiali o rzekomych ludziach z powierzchni, bali się. Nie chcieli, żeby okazało się to prawdą. Jeśli tacy ludzie istnieją, też pewnie boją się nas. Jednak wszyscy dookoła są głupi. Zastanawiają się tylko nad tym, jak ich pokonać, okraść. Nie, jak z nimi porozmawiać, dowiedzieć się, jak przeżyli. Rzucam Chrumkaczowi kolejną porcję paszy.

***

Dzisiaj przez cały czas przyglądał mi się pewien pan. Pewnie chciał zrobić coś złego świnkom. Może to człowiek z powierzchni. Oni mogą nie wiedzieć, co to świnki. Może zamierzają je ukraść. Trzeba go przestraszyć, zniechęcić. Dzieci, które mnie nie lubią często na mnie plują. Ja też pokażę mu, że go nie lubię.

Wstaje i ruszam w kierunku nieznajomego, zbierając w ustach ślinę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maksym Iwanow

Po niespełna dwóch dniach odkąd tamta dwójka was odeszła pozostawiając was w zapewnieniu, że niedługo wrócą i zabiorą was na miejsce, można było już tracić nadzieję. Natasza zaczynała odczuwać zmęczenie czekaniem na powrót tamtych. Mijały godziny, dni?

...

- Pobudka paniczu! Jesteście na miejscu! - krzyczy nad tobą jakaś postać, jednocześnie próbując cię wybudzić potrząsając twoim ciałem - Razem z panną Nataszą zatruliście się czymś w tamtym pomieszczeniu. Jakieś opary, jedzenie, cokolwiek? Może sobie przypomnisz co to mogło być.

- Jeśli dojdziesz do siebie nasi ludzie się tobą zajmą - dobiegł cię jakiś cichy, lecz znajomy głos męski.

Gwint

Wokoło roi się od ludzi. Część zapewne tak samo jak ty i twoi ludzie zamknięci na tej stacji z do końca nieznanych powodów, część to zapewne mniej lub bardziej stali bywalcy tego skromnego lokalu. Niektórym z nich aż nadto szkodzi już nadmiar alkoholu, a właściwie czegoś przypominającego alkohol i wytwarzanego z tego co można tu w metrze znaleźć, najpewniej z jakiegoś rodzaju grzybków. Prawdziwe trunki z dawnych lat są przywilejem władzy i bogatych, którzy skupują te ??pamiątki?? od wyruszających na powierzchnię stalkerów. Odurzona nadmiarem tego trunku dwójka mężczyzn zaczęła sobie wytykać pewne sprawy, co po kilku minutach skończyło się bójką na zewnątrz, przerwaną po chwili przez tutejszych strażników.

- Ileż to już czasu się nie widzieliśmy? Zresztą, nie ważne. Widziałem cię wcześniej z jakąś grupą. Nowi klienci? Znając ciebie znów znalazłeś całkiem dochodową fuchę, a zastana tu sytuacja trochę ją komplikuje, prawda?

Ignatij Iwanow

Nieznajomy widząc twoją reakcję wstał i tak samo jak tym zmierzałeś w jego kierunku on zaczął zmierzać w twym. Wygląda jakby spodziewał się po tobie wszystkiego, jednak za bardzo się tym nie przejmuje. Zbliżając się do ciebie wyciągnął przed siebie rękę w geście przywitania i stwierdził:

- Nic się nie zmieniłeś Wiktorze? Szukaliśmy cię od dawna i zdaje się, że wreszcie nam się udało.

Jurij Voronow

- Cieszę się, że tak szybko jesteście gotowi. Sądzę, że jeśli całość również nie będzie trwać zbyt długo będziesz mógł liczyć na pewne bonusy. Niemniej wiem, że na zewnątrz mogą się pojawić jakieś problemy. Nie mogę was odprowadzić do wyjścia, bardzo tego żałuję, ale obowiązki.

Poza biurem Bułkina dało się słyszeć głosy, że uciekł syn jakiegoś ważniaka czerwonych, który w dodatku może posiadać wiedzę, której mogą pożądać na innych stacjach i może mieć kłopoty jeśli zostanie przez kogoś złapany. Zapewne to jego miał na myśli Bułkin mówiąc o obowiązkach. W żadnej z rozmów nie padają jednak żadne nazwiska.

[skąd wyruszacie na powierzchnię? O jakiej porze? Czy macie jakieś problemy z wyjściem na zewnątrz?]

Dimitri Rascalov

Mężczyzna chwilę krążył po pomieszczeniu, kilkukrotnie zamieniając szeptem kilka słów z pozostałymi. Jeden z nich podszedł do ciebie i niespodziewanie uderzył cię w twarz z siłą, która sprawiła, że przewróciłeś się razem z krzesłem. Z pomocą drugiego podniósł cię i ponownie usadził na krześle przed tym samym, rażącym się po oczach, światłem.

- Panie Rascalov. Zdaje się, że pan jeszcze nie wie w jak nieprzyjemnej sytuacji się pan znalazł i jak bardzo możemy ją jeszcze uprzykrzyć. Czy moi znajomi mają znów się tobą zająć, czy jednak będziesz grzeczny i już teraz powiesz nam wszystko chcemy wiedzieć? Ciekawe co powie tatuś, gdy dowie się, że mamy jego kochanego synka? Jeśli nam pomożesz ta informacja wcale nie musi tam dotrzeć. To jak będzie?

------------

Sorry za długość wpisu jednak w ostatnich dniach przegrałem przez KO pojedynek z chorobą i nie byłem w stanie napisać niczego lepszego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ignatij Iwanow

- Wiktorze?! Nie ja nie jestem Wiktor! Wiktor to strażnik przy wejściu do stacji. Wiktor Jednooki. Tak go nazywają, bo nie ma jednego oka. Zostaw mnie! - krzyczę i wracam szybko do swoich świnek.

Dlaczego on się cały czas gapi? Co ja mu zrobiłem? Nie mogę go przegonić, bo władca świnek nie lubi, kiedy nie zajmuję się świnkami. Wtedy nie daje mi metalowych słupków do karabinów, a ja nie mogę kupić jedzonka. Wtedy boli mnie brzuch i jest mi niedobrze. Odejdź i znajdź sobie tego Wiktora!

Odwracam wzrok od nieznajomego i liczę na to, że sobie pójdzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...