Skocz do zawartości

Polecane posty

SKończył mi się papier w Szajsungu więc na razie nie przeczytam, Herr Mish :) Na monitorze nie lubie, muszę mieć na bielutkim, pachnącym papierze :) W ten sposób poniekąd stworzę Twój pierwsze fizyczny tomik :)

Koniec spamu, jak kupie papier do przeczytam :)

edit: jest papier, drukujemy i mam lekture na dzisiaj do podusi :)

Edytowano przez 3m2oo5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może teraz ja.

Rozdział Pierwszy

I

Przyjaciele! Jak wiecie kilka dni temu na Krwawych Polach(01) pięciu tysięcy żołnierzy Malvarii starło się z wojskami Imperium Talariańskiego(02) które liczyło ponad siedem tysięcy żołnierzy. Z tych pięciu tysięcy żołnierzy wróciło zaledwie czterystu. Zginął też generał Darian, najlepszy generał Malvarii(03). Pomódlmy się teraz za tych co zgineli w tej strasznej bitwie. - Przemówił do tłumu ludzi kapłan, po czym kontynuował modlitwy.

Daerian, dwudziestoletni chłopak o długich czarnych włosach i równie czarnych oczach. Słuchał kapłana siedząc przy dębie na Starym Targu(04). Wstał i skierował kroki do domu. Nie chciał bowiem więcej tego słuchać. Prawda, mój sławetny ojciec generał Darian, zginął podczas ostatnich walk na Krwawych Polach. Zabił go ten przeklęty Hushan, generał wojsk talariańskich. Jednak chwile po jego śmierci ja zabiłem jego. Życia ojcu nie przywrócę... ale chociaż go pomściłem. - Myślał Daerian. Po kilku chwiach był już w domu jego ojca... Chociaż to był teraz mój dom. - Myślał.

II

Ledwo wszedł do domu, zaraz zobaczył list na stole, w jego pokoju. Otworzył list i odczytał wiadomość zapisaną znanym mu pismem:

Spotkajmy się w Nowej Bibliotece(05). Wyjdź już teraz.

Thomas(06)

Odłożył list i zaraz pomknął do Biblioteki.

III

Wbiegł do Biblioteki i zaczął rozglądać się po dużej sali pełnej półek z książkami. Thomas jesli chciał się spotkać z Daerianem często wybierał własnie Nową Bibliotekę. Jak zawsze spotykali się w Dziale Kronik, w którym na półkach leżą książki związane z historią Malvarii. Na scianie wisi też duża mapa Hyrandionu(07). Zwykle to własnie Daerian się spóźniał, lecz tym razem to Thomas się spóźniał. Poczekał kilka minut poatrżac na mapę kontynentu, gdy nagle drzwi otwarł się i wbiegł mężczyzna w szarym płąszczu, z twarzą przykrytą kapturem. Daerian podszedł do niego.

- Spokojnie. To ja, Thomas. - Rzekł mężczyzna. - Przynajmniej otrzymałeś wiadomość.

- A co? Niby miałem jej nie otrzymać?

- Widzisz. W kraju pojawili się Skrytobójcy(08).

- Ci zabójcy? Co robi tutaj?

- Zabijają najważniejsze osoby w Królestwie(09), jedna po drugiej. Zginął już twój ojciec. Generał przeciwnika był jednym z nich. Wczoraj zginął Reliusz, zarządca miasta Serhunon. Teraz muszę nosić ten płaszcz, by mnie nie rozpoznali. Mnie na razie zostawią przy życiu, lecz ciebie zabiją jako pierwszego.

- Co więc mamy robić?

- Twój ojciec nie żyje. Ale twoja matka jeszcze nie padła ofiarą Skrytobójców. I do niej się udamy. Problem w tym że twoja matka mieszka własnie w Serhunon, która od czasu smierci Reliusza zamieniła się w miadto bezprawia...

PS: Wyjaśnienia co do literek w nawiasach znajdziecie na moim blogu.

Już niedługo kontynuacja!

--------------------

15oh5ori_userbar1.jpg

15oh5ogh_userbar2.jpg

32901.jpg

4783.png

34943.png

2154.gif

Edytowano przez Keratin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To teraz może ja się pochwalę. Od niedawna prowadzę blog poświęcony grom pecetowym jak i konsolowym.

http://salatkazgier.wordpress.com/

Bardzo proszę o komentarze. Chwalące, zawierające konstruktywną krytykę, może jakieś wskazówki. Wszystko będzie mile widziane. Nawet nie wiecie jak takie pozytywne komentarze motywują człowieka do dalszego działania. Na razie można tam przeczytać recenzje takich gier jak Call of Duty: Black Ops, Back to the Future: Episode 1 lub moje podsumowanie ubiegłego tygodnia.

Serdecznie zapraszam do komentowania

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może teraz ja.

Hm... Ciekawe... jakimś cudem w pierwotnym cytacie (zanim obciąłem tekst) złapało mi całą twoją sygnaturę... Jakiś bug pewnie...

Tak czy tak. To bolało - czytanie tego mnie wręcz fizycznie bolało.

Już od początku, zanim przeczytałem pierwsze słowo tego tekstu miałem wątpliwości.

Rozdział Pierwszy

Strasznie szumna nazwa dla czegoś, co rozdziałem zdecydowanie nie jest. To raczej prościutkie szkolne wypracowanie, lub dziwna apteczna broszurka. Coś, co mieści się na MNIEJ niż jednej długości ekranu pod żadnym pozorem rozdziałem nie jest - może być najwyżej niesmaczną parodią tegoż.

pięciu tysięcy żołnierzy Malvarii

Pięć tysięcy, jeśli już. Zła odmiana.

W tym momencie odechciało mi się czytać - błąd tego typu i to praktycznie w pierwszym zdanie dobrze nie wróży.

Ponadto, wypowiedź kapłana powinna być ujęta albo w cudzysłów, albo przynajmniej spisana kursywą.

Darian, Daerian... Sympatyczna zbieżność imion... Zawsze tego typu zbieżności mnie irytują - nazywanie kolejnych członków rodziny wariacją tego samego imienia to moim skromnym zdaniem tani zabieg dla leniwych, dodatkowo wprowadzający niepotrzebne zamieszanie. Starczy, że obie postacie będą wspominane w jednym dialogu i potencjalny czytelnik dostanie kręćka, tym bardziej, że ów "rozdział" nie daje nam absolutnie ŻADNYCH wartościowych informacji na temat charakteru postaci, zachowania, czy czegokolwiek, co mogłoby sprawić, że czytelnik by się Daerianem przejął.

Prawda, mój sławetny ojciec generał Darian, zginął podczas ostatnich walk na Krwawych Polach.

Przykład tego, co przed chwilą mówiłem - czemu mam się tym faktem przejąć, skoro bohater też wyraźnie nie okazuje żadnych emocji?

Zabił go ten przeklęty Hushan, generał wojsk talariańskich. Jednak chwile po jego śmierci ja zabiłem jego.

Zastanawia mnie tylko, po co nam znać imię wrażego generała, skoro na wejściu mamy informację, że koleś padł? Na wejście zarzucasz czytelnika toną nazw własnych bez dokładniejszego wyjaśniania co jest czym. Nazwy są fajne, ale tylko jeśli coś oznaczają, wepchnięte tam, gdzie nie mają faktycznego zastosowania, czy znaczenia dla fabuły tylko wprowadzają zamęt w tekście.

Tekst nasuwa pytania - kim był Hushan, skoro taki przeklęty i znany, czym zasłynął? Kim sa Talarianie? Skąd pochodzą, jakie mają motywy.

Chociaż to był teraz mój dom.

Jest, a nie był. Wcześniej dom był jego ojca, teraz jest Daeriana.

Spotkajmy się w Nowej Bibliotece(05). Wyjdź już teraz.

Thomas(06)

Odłożył list i zaraz pomknął do Biblioteki.

III

Wbiegł do Biblioteki

Przepyszne powtórzenie! Multikill normalnie - trzy pod rząd.

Thomas jesli chciał się spotkać z Daerianem często wybierał własnie Nową Bibliotekę.

Koślawe zdanie - lepiej byłoby: "Gdy Thomas chciał spotkać się Daerianem wybierał zwykle właśnie Nową Bibliotekę".

Inna sprawa - kto to jest Thomas? Wiemy o nim dosłownie tylko tyle, że to jakiś znajomy bohatera. Pierwszy rozdział powinien takie niuanse wyjaśnić, jeśli pojawia się znana protagoniście postać.

Co robi tutaj?

Raczej "co robią".

Mnie na razie zostawią przy życiu, lecz ciebie zabiją jako pierwszego.

Błąd logiczny. Daerian nie może być pierwszy, skoro już zginął jego ojciec i zarządca jakiegoś miasta. Mogą go najwyżej zabić jako następnego w kolejce.

Inna sprawa - watek ze skrytobójcą generałem jest po prostu głupi. Co to za skrytobójca robiący jednocześnie za generała? Prosta logika - naczelny dowódca wojsk to priorytetowy CEL dla wrogiej armii. Jego śmierć oznacza spadek morale i załamanie (przynajmniej tymczasowe) łańcucha dowodzenia. Robienie z takiego kolesia skrytobójcy jest równie logiczne jak wysyłanie wojownika Ninja na misję ZA DNIA i to jeszcze w arktycznej tundrze pokrytej ślicznym, bialutkim, śnieżnym puchem.

miadto

Miasto.

Powiem tak - literówki można wybaczyć w wypadku dłuższych tekstów, ale nie w broszurce tej wielkości. Wątpliwej jakości składnię, prawie całkowity brak warstwy opisowej i akcja zawiązana w straszliwie wymuszony sposób... Tekst jest strasznie niedbały, jakby pisany bezpośrednio w poście lub wpisie do bloga, bez jakiejkolwiek redakcji, czy sprawdzania literówek. Pomijam całkowicie fakt, że takie coś można napisać w 15-20 minut, ze skombinowanie całego pomysłu włącznie.

Zamiast pisać kontynuację lepiej napisz to samo, od początku i tym razem z odpowiednim zapałem, przygotowaniem i dozą cierpliwości.

Pociesz się tym, że nie jest to jednak najgorszy tekst jaki w życiu widziałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hides! Wielki powrót! Hej ponownie!

Z nowinek u mnie, to ostatnio wieczorami i/lub późną nocą (kiedy normalni ludzie już śpią...) siadam sobie z moim zeszycikiem i dopisuję kolejne fragmenty moich opowiadań. Tym samym WRESZCIE przebrnąłem dalej z moim flagowym opowiadaniem (tym z Lordem Bylonem), co oznacza, że już niebawem kolejna jego wersja. Pisząc ciąg dalszy chwilami zaskakiwałem sam siebie... będzie ciekawie, gwarantuję - może nie tak wspaniale stylistycznie, ale za to zaskakująco.

Jednak podczas tychże samych wieczorów napisałem więcej ciągu dalszego tego drugiego opowiadania (Minceer i spóła) - tu też kompletnie nie przewidziałem, jak będzie wyglądać część dalsza, bo cała fabuła opowiadania, a przy tym wstęp do innych wątków, będzie się skupiać wokół... broni. Może nie będzie jakoś specjalnie oryginalnie, ale nadal ciekawie (przynajmniej taką mam nadzieję).

Do... napisania!

(Pozdrowienia),

Bylon

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym samym WRESZCIE przebrnąłem dalej z moim flagowym opowiadaniem (tym z Lordem Bylonem), co oznacza, że już niebawem kolejna jego wersja. Pisząc ciąg dalszy chwilami zaskakiwałem sam siebie... będzie ciekawie, gwarantuję - może nie tak wspaniale stylistycznie, ale za to zaskakująco.

Dobrze wiedzieć, że wreszcie doczekamy się mniej więcej finalnej wersji, albo przynajmniej zaawansowanej bety ;)

Sam jestem w trakcie pisania wielgachnego kompendium odnośnie moich ukochanych Shata'lin pokrywającego praktycznie każdy związany z nimi aspekt, od biologii, przez kulturę, na kwestiach religii skończywszy.

Trzecia część Oczyszczającego Światła też powstaje powoli i równolegle, ale chwilowo ważniejszy jest dla mnie portret głównej bohaterki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami miewam impulsy, ale bardzo rzadko zdarza się, abym pod ich wpływem coś napisał. Tym razem jednak tak się stało, i w moim Oficjalnym Notatniku widnieje już króciutkie opowiadanko (raptem dziesięć stron A5). Napisane w jeden wieczór i kawałek rana, czeka na przepisanie do kompa.

Jest to zarazem pierwsze opowiadanie, w którym bohaterowie przeklinają. Jego połowa jest oparta na faktach... Jak ktoś ogląda informacje w TV, będzie wiedział jakich.

W każdym razie zapraszam do czekania (aż przepiszę i zamieszczę), dodam jeszcze, że zdecydowanie nie polecam lektury młodszym forumowiczom (primo - przekleństwa, secundo - krwawe sceny, tertio - niezbyt przyjemna tematyka).

Pozdrowienia,

Bylon

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Istnieje legenda o bezimiennym bohaterze. Bohaterów miał zakończyć wojny, która od niemal roku niszczyła oba narody: Rawranu i Underlandu. Jedyne co wiadomo o bohaterze to że ma tytuł: Shadow - Cień. Król Giuterrez z Overlandu uznaje legendę za prawdziwą i staje się jego jedyną nadzieją na wygranie wojny. Król Kane z Underlandu wysmiewa legendę. Wkrótce po tym do Goldusta przybywa tajemniczy człowiek.

***

Na szczycie skały stanął mężczyzna. Miał długie jasne włosy oraz delikatny ciemny zarost na podbródku. Twarz wskazywała że nie był ułomkiem. Nosił jasną koszulę, spodnie i buty.

- Sanderas! - Zawołał mężczyzna. - To już szczyt! - Po chwili obok mężczyzny stanął całkiem spocony i zmęczony piętnastoletni chłopak o ciemnych włosach i podartym ubraniu. - Po twoim wzroku wnoszę że jestes zmęczony.

- Naprawdę? - Spytał chłopak. - Skąd ci to przyszło do głowy mistrzu?

- Sanderasie, mój uczniu, jesli chcesz mnie kiedys przerosnąć umiejętnościami, najpierw naczyć się dobrych manier. Nie będe cie teraz zanudzać lekcjami etykiety, tylko ucieszę wiadomoscią że rozbijamy obóz. - Chłopak ucieszył się tą wiadomości i usiadł na jednym z kamieni. - Zbliża się noc, nazbieraj chrustu i rozpal ognisko, a ja przygotuję cos do jedzenia. - Chłopak wstał, spojrzał na mistrza gniewnym spojrzeniem, i - mimo woli - poszedł szukać chrustu. Po kilku minutach Sanderas wrócił. Ponownie usiadł na kamieniu niemalże zasnął gdy nagle cos sobie przypomniał.

- Mistrzu? - Spytał niepewnie Sanderas.

- Tak?

- Powiesz mi wreszcie o jaką cholere musielismy włazić na tą góre?

- Mistrz usmiechnął się usmiechem ledwie widocznym w blasku ognia. - Dowiesz się rano. Teraz idź spać. - Sanderas położył się na kamieniu próbował zasnąć z jedyną pociechą: Jego mistrz też musiał spać na jakims kamieniu.

***

Gdy Sanderas obudził się i otworzył oczy ujrazł przed sobą jakas postać. Zauważył że owa postać patrzyła na niego.

- Sanderusie. Wstań. - Rzekł jego mistrz lecz nie była to pstać przed nim. Powoli wstał i poznał że postać przed nim to elf. Nie zaskoczył go widok elfa, ponieważ elfy były dosć znane w Rawranie. - Uczniu, przedstawiam ci tego oto elfa - Eradousa. - Sanderus skłonił się elfowi na co Eradous odrzekł:

- Twój uczeń? - Spytał z udawanym zdziwieniem. - Shadow ma własnego ucznia.

- Shadow? - Rzekł z zamysleniem Sanderus. - Znam to skąds...

- Sanderusie, pamiętasz co mówiłem ci gdy przyjmwałem cię na ucznia? - Sanderus nie odrzekł nic. - Szykuj się na niespodzianki. - Powiedział Shadow. - To jedna z nich. - I usmiechnął się tajemniczo. - Tak czy tak muszę ci powiedzieć po jaką cholerę wleźlismy na tę górę. - Sanderus westchnął. Mistrz zawsze chytał go za słowa. - Obróć się polecił. - Sanderus obrócił się. Stanął jak wryty na widok czegos czego nie zauważył jak się obudził, ani przy nocnym mroku. Przed nim na jakies sto mil na lewo i prawo rozciągała się Elfia Puscza. Ojczyzna elfów. Nie odrzekł nic.

- Po to tu własnie weszlismy Sanderusie. Zebys zobaczył dokąd idziemy. - Sanderus zdołał wykrztusić w zdziwieniu i zaskoczeniu tylko jedno pytanie, choć w głowie kroiło mu się ich ze sto.

- A po co wchodzimy do Elfiej Puszczy?

- Po wparcie da króla Goldusta.

***

Kane usiadł na tronie, położył dłonie na kolanach zamyslił się na chwilę i ukrył twarz w dłoniach. Sala tronowa króla Underlandu była w kształcie osmiokąta, w każdym z boków wzsiesonio niewielki kamienny balkon w którym zmiescić sie mogły trzy osoby. Teraz tylko na trzech balkonach stali ludzie. Wszystkich byłodziewięciu: Trzech doradców króla ubranych w długie czerwone szaty, i dwaj stażnicy przyboczni ubrani w wspaniałe złote zbroje i z halabardami w ręku dla każdego doradcy. Sala prócz króla, doradców i ich strażników nie było nikogo. Przed krolem stał człowiek ubiorem przypominający szlachcica, a za nim kilkunastu innych monarchów prowincji. Kane ozwał się pierwszy donosnym głosem:

- Markusie. Przez ciebie stracilismy kolejne miasto. - Rzekł król. - Tym razem to ostatnie miasto jakie kiedykolwiek stracimy.

- Ale panie...

- Markus? - Przerwał król.

- Ttak... panie? - Głos Markusa był pełen strachu jaki powszechnie wzbudzał widok Kane. I tym strachem wypełnieni byli wszyscy w tej sali, nawet sali. Monarcha jednej z prowincji szybko, lecz z wahaniem podszedł do króla.

- Gdzie jest twój miecz? - Spytał król bezemocyjnym głosem.

- Panie?

- Daj mi go! - Bojąc się króla Markus wyciągnął z pochwy swój miecz i podał go królowi. Ten podszedł do szlachcica i rzekł:

- Pamiętasz co przyrzekałes? - Markus zesztywniał po czym chciał cos powiedzieć lecz król był szybszy. Wyprostował ostrze i wbił je w brzuch Markusa po czym wyciognął je i kopnął Markusa by przewrócił się na ziemię. Kane opluł jeszcze nieżywego monarche i rzekł do pozostałych:

- I niech to będzie dla was nauczką! Od tej pory tak będzie kończył każdy kto będzie zaniedbywał swe obowiązki względem państwa! Precz mi z oczu! - I rzucił ostanie spojrzenie na Markusa i na monarchów, po czym rzekł:

- Zabrać go z tąd! - Kilku z monarchów podeszło nieżywego Markusa, wzięłi go za nogi i ręce po czym wyniesli z sali. Król wrócił do swej "zamyslonej" pozy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poprawa minimalna, ale jednak, co i tak nie zmienia faktu, że ledwo przez to przebrnąłem.

Istnieje legenda o bezimiennym bohaterze.

Za dużo Gothica.

Bohaterów miał zakończyć wojny, która od niemal roku niszczyła oba narody: Rawranu i Underlandu.

Ciekawe, to by oznaczało, że legenda powstała w około rok. Dziwne, zawsze myślałem, że tego typu opowieści z natury traktują o czasach bardzo dawnych, a tu proszę, legenda w wersji instant.

Ponadto - literówka już w drugim zdaniu - powinno być "Bohater ów".

Jedyne co wiadomo o bohaterze to że ma tytuł: Shadow - Cień.

Zbędny anglizm - jeśli angielski nie jest jakimś unormowanym językiem którejś z nacji. Nawet jeśli jest, NIE POWINNO mieć to miejsca w fantastyce, świecie alternatywnym, w którym taki język nie mógł po prostu powstać. Teksty postaci w fantastyce pisane w rodzimym języku pisarza powinno traktować się mniej więcej tak jak tłumaczenie z zupełnie obcego nam języka mieszkańców fantastycznego świata. Zapożyczenia z innych dialektów, i to jeszcze tak oczywiste i nachalne po prostu źle wyglądają - wbrew pozorom nie dodają "fajności", sprawiają po prostu tandetne wrażenie.

Co do zapisu dialogu - widzę dość częsty błąd w sprawie zastosowania wielkich i małych liter. Wyzbądź się go jak najszybciej.

Prawidłowy zapis powinien wyglądać tak:

- Blablablablabla - powiedzial X. (Przypis zaczynamy z małej litery, na końcu wypowiedzi nie stawiamy kropki, robimy to dopiero na końcu przypisu. Znaki inne niż kropka stawiamy normalnie)

- Blablablablabla. (Jeśli nie ma przypisu, kropkę stawiamy normalnie)

- Blablabla - powiedział X - blablabla. (jeśli przerywasz wypowiedź wtrąceniem z opisem, po opisie nie dajesz kropki, a przerwaną wypowiedź wznawiasz z małej litery, chyba, że to nowe zdanie w dialogu.

Takich zasad jest więcej - postaraj się wpoić sobie jak najwięcej z nich, a przejrzystość tekstu wzrośnie.

Na chwilę obecną dialogi czyta się piekielnie ciężko - praktycznie nie sposób zrozumieć o co w nich chodzi bez kilkukrotnego czytania.

o jaką cholere

Po jaką cholerę - literówki.

- Mistrz usmiechnął się usmiechem ledwie widocznym w blasku ognia.

Czemu ten fragment jest od myślnika skoro nie jest wypowiedzią żadnego z bohaterów?

ujrazł

Na Boskie Skrzydła Cesarzowej! Co to u licha jest?! Jakim cudem tego nie wyłapałeś?

Powoli wstał i poznał że postać przed nim to elf. Nie zaskoczył go widok elfa, ponieważ elfy były dosć znane w Rawranie. - Uczniu, przedstawiam ci tego oto elfa - Eradousa. - Sanderus skłonił się elfowi na co Eradous odrzekł:

5 powtórzeń słowa "elf" w 4 zdaniach - epickie. Dodatkowo mamy literówki ("dość") i błędy interpunkcyjne (przed "że" stawiamy przecinek).

Swoją drogą, uczeń nazywa się Sanderas, czy Sanderus? W jednym dialogu określasz go tak, w drugim inaczej - zdecyduj się.

byłodziewięciu:

Było dziewięciu.

Trzech doradców króla ubranych w długie czerwone szaty, i dwaj stażnicy przyboczni ubrani w wspaniałe złote zbroje i z halabardami w ręku dla każdego doradcy. Sala prócz króla, doradców i ich strażników nie było nikogo.

Powinno być "ubrani we wspaniałe zbroje". Ponadto - z opisu wychodzi na to, że na sali, łącznie z królem było sześć, a nie dziewięć osób.

Przed krolem stał człowiek ubiorem przypominający szlachcica, a za nim kilkunastu innych monarchów prowincji.

Zaraz, to na sali jest tylko dziewięć (czyli inaczej sześć, lol) osób, czy kilkanaście. A może te osoby to widma, czyli nikt? Wprowadzasz czytelnika w błąd.

Kane ozwał się pierwszy donosnym głosem:

A kto to jest Kane? Z dialogu niby wynika, że chodzi o króla, ale nigdzie nie jest to jednoznacznie zaznaczone. W żadnym wcześniejszym zdaniu nie podajesz imienia monarchy.

Ponadto - błąd, i to bardzo poważny, rządcy miast i prowincji nie mogą być monarchami - monarcha bowiem to po prostu król, cesarz lub książę. Tak czy tak, głowa państwa. Rządzący prowincjami mogą być na ten przykład hrabiami.

Jedyny wypadek, w którym można by określać takie osobistości mianem książąt, to gdyby król oddał prowincje pod władanie swoim synom lub córkom, ale i tak tytuł monarchy byłby zarezerwowany dla samego króla.

Rządców można by określać tym mianem tylko wtedy, gdyby te prowincje nie były tak naprawdę prowincjami, a marionetkowymi państwami lub autonomiami.

Sala tronowa króla Underlandu była w kształcie osmiokąta, w każdym z boków wzsiesonio niewielki kamienny balkon w którym zmiescić sie mogły trzy osoby.

Przypomina mi się sala tronowa króla Terenasa z Warcrafta III, sama nazwa kraju, to jest Underland cuchnie także warcraftowym i umieszczonym pod wspomnianą salą Undercity na kilometr. Scena przebicia mieczem dziwnie zaś przywodzi na myśl Arthasa mordującego własnego ojca - jedyna różnica w technice jest taka, że Arthas przebił ojcu gardło, zaś Kane dźga rządcę w brzuch.

Tak, czy tak - silisz się na epickość, do której nie jesteś w stanie stworzyć klimatu - to po prostu niewykonalne przy tak, niestety, żałośnie krótkiej formie, jaką prezentujesz.

Przykro mi to mówić, ale natłokiem literówek, które można by spokojnie poprawić w Wordzie w ciągu około 15 minut okazujesz brutalny wręcz brak szacunku dla czytelnika, rzucając w niego niedogotowanym i słabo przyprawionym kawałeczkiem literackiego mięcha.

Długa droga przed tobą...

Zanim weźmiesz się za pisanie - pomyśl. Popracuj na światem, szkieletem fabuły, sprawdź, czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik, czy wydarzenia są logiczne, ciekawe i czy się kleją w jedną, spójną całość. Dbaj o to, by świat, który opisujesz był na swój sposób wiarygodny i ciekawy i nie stanowił mieszanki oklepanych motywów. Uwierz lub nie, ale motyw wybrańca przepowiedzianego przez legendę to chyba najgorsze, co można popełnić, zwłaszcza, jeśli nie ma się doświadczenia i pomysłów, a by ten widziany tysiące razy motyw urozmaicić.

Edytowano przez HidesHisFace
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Keratin

W twoim opowiadaniu jest bardzo dużo błędów i powtórzeń. Nie czytałem całości, tylko kilka pierwszych linijek i robi się to potwornie trudno. Przed wrzuceniem materiału do sieci przeczytaj je kilka razy i wyłap wszelkie literówki, bo gryzą w oczy. HidesHisFace wspomniał również o niepotrzebnym użyciu angielskiego słowa - Shadow, które wg mnie jest dodatkowo tandetne.

Edytowano przez InferV
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po jaką cholerę - literówki.

Tutaj ja przepraszam bo klawiatura mi nawala

Przykro mi to mówić, ale natłokiem literówek, które można by spokojnie poprawić w Wordzie w ciągu około 15 minut

Pomyślałeś może że nie mam Worda? Pisałem to w notatniku. A jak wklejałem to jakos nie widziałem żadnych błędów.

A kto to jest Kane? Z dialogu niby wynika, że chodzi o króla, ale nigdzie nie jest to jednoznacznie zaznaczone.

Na początku: Król Kane z Underlandu wysmiewa legendę. I?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomyślałeś może że nie mam Worda? Pisałem to w notatniku. A jak wklejałem to jakos nie widziałem żadnych błędów.

Krótka piłka - Open Office. Od biedy nawet autokorekta przeglądarki - każda cywilizowana przeglądarka posiada jakąś formę poprawiania pisowni.

Na początku: Król Kane z Underlandu wysmiewa legendę. I?

Ok, imię pojawiło się RAZ w niewiele w sumie mówiącym prologu. W akapicie dotyczącym samego króla jego imię wyskakuje jak przysłowiowy Filip z konopi, a wystarczyłoby po prostu przy pierwszej wzmiance odnośnie postaci w tamtym akapicie przypomnieć jej imię, tylko tyle i problemu by nie było.

Inna sprawa, że to i tak pomniejsza wada tekstu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HHS wszystko ładnie opisał. Jak zwykle...

Nic dodać, nic ująć...

...no, prawie.

Po pierwsze, o królu JakmiśTam była wzmianka, więc rażącym błędem to nie będzie. Jednak warto przy każdy fragmencie początkowym dodawać, kim jest postać o danym imieniu.

Nie masz Worda? No to mamy problem... Niestety oznacza to natłok pracy.

Pierwsze, co musisz zrobić, to zaznaczyć myszką kolejne dwadzieścia siedem znaków (od miejsca po dwukropku licząc): http://pl.openoffice.org/. Dobra, teraz wciskamy klawisz "ctrl", po czym - dalej trzymając "ctrl'a" - przyciskamy literkę "c". Kolejna rzecz, którą należy wykonać, to zaznaczenie paska adresu, tak, aby cały obecny tam adres był zaznaczony czarnym kolorkiem. Teraz ponownie wciskamy "ctrl", a następnie literkę "v". Na koniec wciśnij klawisz "enter". Teraz załaduje Ci się taka malownicza strona. Tam już z pewnością sobie poradzisz.

No i problem braku Worda został rozwiązany. A jeśli nawet pobrać OO nie możesz, to chociaż korzystaj z WordPada, bo tam literówki są znacznie widoczniejsze. I dobrej przeglądarki ze słownikiem - osobiście polecam Operę.

Pozdrawiam,

Bylon

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Keratin

Na wstępie należą się brawa za podjęcie próby pisania w ogóle. W dzisiejszych czasach jest to coraz rzadsze zjawisko i rozwijanie się poprzez pisanie (a nieodłącznym jego elementem jest czytanie) jest zawsze mile widziane, szczególnie przez zwoje twojego mózgu, które w miarę upływu czasu przekonają się ile ich jest i zaczną ci pomagać w życiu codziennym :).

Kolejna sprawa, to edytor tekstu. Powstało przekonanie, że "jeżeli nie Word to ściągaj OpenOffice". Chciałbym w tym miejscu przedstawić pakiet, którego używa się wygodniej i szybciej (czas uruchamiania + działanie): LibreOffice. Dostępny jest również na Linuxa.

Słowo wstępu zostało zaspokojone, teraz mój wewnętrzny diabełek zaczyna pastwić się nad tekstem niewinnej duszy :diabelek:

Mistrz usmiechnął się usmiechem ledwie widocznym w blasku ognia

Trudno żeby uśmiechnął się inaczej. Pomijając już powtórzenie, źle się takie zdanie czyta.

- Sanderas! - Zawołał mężczyzna. - To już szczyt! - Po chwili obok mężczyzny stanął całkiem spocony i zmęczony piętnastoletni chłopak o ciemnych włosach i podartym ubraniu. - Po twoim wzroku wnoszę że jestes zmęczony.

- Naprawdę? - Spytał chłopak. - Skąd ci to przyszło do głowy mistrzu?

- Sanderasie, mój uczniu, jesli chcesz mnie kiedys przerosnąć umiejętnościami, najpierw naczyć się dobrych manier. Nie będe cie teraz zanudzać lekcjami etykiety, tylko ucieszę wiadomoscią że rozbijamy obóz. - Chłopak ucieszył się tą wiadomości i usiadł na jednym z kamieni. - Zbliża się noc, nazbieraj chrustu i rozpal ognisko, a ja przygotuję cos do jedzenia. - Chłopak wstał, spojrzał na mistrza gniewnym spojrzeniem, i - mimo woli - poszedł szukać chrustu. Po kilku minutach Sanderas wrócił. Ponownie usiadł na kamieniu niemalże zasnął gdy nagle cos sobie przypomniał.

- Mistrzu? - Spytał niepewnie Sanderas.

- Tak?

- Powiesz mi wreszcie o jaką cholere musielismy włazić na tą góre?

- Mistrz usmiechnął się usmiechem ledwie widocznym w blasku ognia. - Dowiesz się rano. Teraz idź spać. - Sanderas położył się na kamieniu próbował zasnąć z jedyną pociechą: Jego mistrz też musiał spać na jakims kamieniu.

Pozwoliłem sobie zacytować tak długi fragment ponieważ moja uwaga jest natury czysto logicznej. Mistrz stwierdza, że chłopak jest zmęczony i że widzi to w jego oczach. Następnie piszesz coś o umiejętnościach mistrza, jednak wątek wiedzy mistrza na temat zmęczenia skumulowanego ( :laugh: ) w oczach młodzieńca nie jest pociągnięty dalej ani wyjaśniony.

Jesteś niekonsekwentny w kreowaniu postaci. Najpierw mistrz opieprza ucznia, że ten wyraził się "skąd ci to przyszło do głowy, mistrzu" (ciekawi mnie tylko dlaczego, to nie było niegrzeczne), żeby później zareagować na "po jaką cholerę musieliśmy włazić na górę" uśmiechem.

Kolejna sprawa: unikaj (nad)używania słów "jakimś/'jakiegoś", ponieważ pisząc opowieść twoją rolą jako narratora jest przedstawienie elementów świata jak najdokładniej się da (pomijam celowe zastosowanie niedomówień i "niedopisań", które ma na celu zbudowanie atmosfery grozy czy tajemniczości, chociaż i w takim przypadku można postarać się o większą kreatywność językową).

PISZ do szuflady/na fora/gdziekolwiek bez względu na to, co powiedzą inni. Pisanie, choćby mało logicznych głupot ROZWIJA umysł, a ja jako niepoprawny egoista chcę żyć w świecie ludzi kreatywnych, oczytanych i inteligentnych.

Edytowano przez dyskograf
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę się zgodzić ze wszystkim oprócz tego:

PISZ do szuflady/na fora/gdziekolwiek bez względu na to, co powiedzą inni.

Co oporny lub po prostu złośliwy umysł może zinterpretować jako "rób co robisz, jestes zarąbisty, krytycy się nie znają więc ich olej", a nie tędy droga.

Sztuka, każde kreatywne zajęcie polega na ciągłym doskonaleniu się. Osoba robiąca takie rzeczy dla zabawy, bez ambicji, tylko prywatnie faktycznie może pisać do szuflady, ale publikując taki tekst, czy rysunek, czy cokolwiek innego robi to już nie tylko dla siebie, ale także dla odbiorcy, licząc, że targetowi się to spodoba. Idąc dalej, krytyka jest tu nieodłącznym elementem, a zawarte w niej uwagi mają sprawić, że inteligentny twórca będzie się doskonalił i nie będzie powtarzał swoich błędów, które i tak są nieuniknione.

Krytyka, zwłaszcza w wypadku młodych, niedoświadczonych pisklaków nie może być za łagodna ("ale wiesz, prawie dobrze, tylko ciut ciut poprawić tu i tam") lecz powinna dawać kopa z jednoczesnym wskazaniem tego, co jest nie tak, co poprawić i JAK poprawić.

Mówiąc prościej - jeśli publikujesz w necie - pisz, pisz pisz, ale także staraj się ustosunkować do krytyki.

Na ten przykład tekst który od naszego niedoszłego pisarza dostałem w swoim profilu: "Tak się wymądrzasz? Sam cos napisz!" dobrze ani o jego kulturze, ani o przerośniętym ego nie świadczy. Tym bardziej, że nie zadał sobie trudu by przeczytać małą wiadomość DWA posty przed własnym pierwszym tekstem, w której to zapowiadam już trzecią cześć swoich opowiadań.

Swoją drogą wysłałem też notkę z ofertą pomocy i do tej pory nawet "spadaj" w odpowiedzi nie dostałem. Oczywiście ja się nie zrażam, jeno zapowiadam kontynuowanie krytyki tak długo, jak będzie mnie to bawić i mi oczy nie wypłyną od czytania takich rzeczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Źle mnie zrozumiałeś, trochę nieprecyzyjnie się wyraziłem. Oczywiste jest, że zamykanie się na krytykę niczemu nie służy, a już na pewno nie służy dobrze osobie z taką autoprotekcją (swoją drogą ciekawe, paradoksalnie zakręcone słowo mi wyszło :laugh: ). Pisząc "bez względu na to, co powiedzą inni" miałem na myśli stanowisko typu "nie potrafisz pisać to nie pisz w ogóle, to jakieś głupoty są", czyli takie, gdzie zniechęca się ludzi do pisania w ogóle.

To do czego namawiam to ciągły rozwój - piszę brednie, zamieszczam je w odpowiednim temacie, ludzie się na tym (kulturalnie i rzeczowo) wyżywają, moje zadanie to wyciągnięcie wniosków i poprawienie tekstu/napisanie nowego starając się wyeliminować błędy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Źle mnie zrozumiałeś, trochę nieprecyzyjnie się wyraziłem. Oczywiste jest, że zamykanie się na krytykę niczemu nie służy, a już na pewno nie służy dobrze osobie z taką autoprotekcją (swoją drogą ciekawe, paradoksalnie zakręcone słowo mi wyszło :laugh: ). Pisząc "bez względu na to, co powiedzą inni" miałem na myśli stanowisko typu "nie potrafisz pisać to nie pisz w ogóle, to jakieś głupoty są", czyli takie, gdzie zniechęca się ludzi do pisania w ogóle.

W takim razie pozostaje mi się tylko zgodzić. Przyznam sam, że gdyby nie taki kop w zad swego czasu, sam zapewne skończyłbym na pisaniu "aptecznych broszurek".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To teraz ja :) To tylko początek krótkiego opowiadania, które jest przewidziane na 3-4 razy więcej tekstu (ha, to może 5 stron A5, dużo, nie? :P). Tematyka jest zupełnie inna niż większość zamieszczonych tu tekstów (i mam nadzieję, że nie dostanę za nią osta, rozumiecie, alkohol). Tak, wiem, zalatuje Wędrowyczem, ale takie właśnie ma być. Wprawiam się w różnych stylach i realiach. Mimo, że przeczytałem ogrom fantastyki, nie czuję się dobrze w klimatach "krasnoludki, magia, leśne elfy i mężny i odważny superbohater, który ratuje świat". Nie podoba mi się też robienie z bohatera powieści/opowiadania jakiegoś supermana, co to dwudziestu zabije bez mrugnięcia okiem i bez uszczerbku na zdrowiu przyjmie na klatę serię z peema (tak, tak, skrytykujcie mnie za to :)). Piszę jeszcze dwa inne, jedno we współczesności, o wojnie z muzułmanami oraz "mój ssskarb", czyli historię (która ma być w założeniu wstępem do cyklu opowiadań) ze świata alternatywnego, w którym Kościół przejął władze i wprowadził religijny (i nie tylko) terror.

Bywają czasami dni, w których nic się nie udaje. Bywają też takie, gdy Bóg spojrzy na ciebie łaskawszym okiem i wszystko przyprawia cię o uśmiech. Bywają w końcu i takie, gdy jedynym sensownym wyjściem jest oplecenie szyi zgrabną pętelką i udekorowanie swoją osobą gałęzi najbliższego dębu. Albo, co też czyniła zdecydowana większość, której nie spieszno było zostać wisielcem, w taki dzień można było udać się do karczmy. Samuel Podborski opuścił swój zrujnowany folwark i niespiesznym krokiem udał się w kierunku wsi. Jedynej, jakiej nie przegrał jeszcze w karty. Pomimo jego wyglądu, obszarpanego żupana, kołpaka z oderwanym piórem, twarzy ubrudzonej błotem i podrdzewiałej szabli, której już dawno pozbawił wszystkich ozdób i kamieni szlachetnych wprawionych niegdyś w jej rękojeść, ludzie ustępowali mu trwożliwie z drogi. Niekiedy nawet jakiś wyjątkowo pobożny osobnik wykonywał na jego widok znak krzyża. Było to na tyle dziwne, że przy jego opinii męta i nieuleczalnego alkoholika chłopi najczęściej śmiali się i szydzili zeń, gdzie tylko się pokazał. Niestety, jego zamroczony alkoholem umysł nie był w stanie pojąć niecodzienności sytuacji. Gdy tylko zaczynało doń docierać zataczał się i upadał na ziemię. Od samego rana niemiłosiernie lał deszcz i wszystkie drogi, zazwyczaj suche i ubite, teraz zamieniły się w płynące potoki. Grunt rozmiękł, toteż każdy upadek Samuela okupiony był kolejnymi plamami z błota na odzieży. Jednak on niestrudzenie brnął przez hałdy rozmiękłej mazi. Chciał, co prawda, upić się dopiero na miejscu, w karczmie, gdzie zapewne spotkałby swoich znajomych, równie zapuszczonych i spragnionych, jak i on. Jednak dzisiejszy dzień był z rodzaju tych, gdy wszystko się psuje i, po sprawdzeniu zawartości chudej sakiewki, szlachetka stwierdził, że pieniędzy wystarczy mu jedynie na kilka kufli, a karczmarz, chciwy sukinsyn, przestał sprzedawać piwo na krechę. Jedynym wyjściem było uszczuplenie zapasów na czarną godzinę i odwiedzenie karczmy w stanie ?błogosławionym?. Tak więc, Samuel, przygwożdżony żelazną logiką, upił się sam. Nawiasem mówiąc, czarna godzina zdarzała się średnio dwa, trzy razy w tygodniu i tajemnicą pozostawało, skąd Podborski czerpie swoje ?zapasy?. Niektórzy mówili, że szlachcic podpisał pakt z samym diabłem, ofiarując mu swą duszę w zamian za mityczną Flaszkę niewypitkę, butelkę, w której wino nigdy się nie kończy. Jednakże ci, którzy to rozpowiadali nie robili tego bynajmniej po to, by oskarżyć go o konszachty ze złymi mocami. Nie, wszyscy mu tego po prostu zazdrościli, gdyż okoliczni nobiles byli jeszcze bardziej rozpici, niż on.

Mogą byc tu jakieś literówki i błędy interpunkcyjne, choć starałem się je wyłapać. Jestem otwarty na wasze opinie :)

A, zapomniałem dodać, nie lubię tez długich dialogów. Sami zobaczcie, weźmy na przykład opowiadanie z ponad 60% dialogów, zdarzały się takie. Zero opisów, zero dokładnie opisanych wydarzeń, sama rozmowa. Duża objętość, zero treści. Oczywiście, można napisać opowiadanie posługując się jedynie dialogami, ale to chyba nie o to chodzi.Wszak to przecie nie ilość się liczy, a jakość.

Edytowano przez MrYoshi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MrYoshi

Ciekawe to, używasz dużego zasobu słów, co wśród piszących nastolatków jest rzadkością. Chcę wiedzieć, w co się rozwinie. A co do poruszania problemu alkoholu, to myślę, że to jednak dobry pomysł. :) Ja mam głowę pełną pomysłów, tylko nigdy nie mogę zmusić się do napisania czegoś, dziwne. >.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MrYoshi ogólnie podoba mi się, ja też bardziej niż dialogi (prócz tych z mnóstwem cyniki i ciętych ripost :)) wolę barwne opisy działające na wyobraźnie (Jak w Lovecraft'cie) Ale nazwisko głównej postaci mogłoby bardziej wpadać w ucho (Imię OK)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To teraz ja

15 lat? Jestem pod wrażeniem. Widać, że trochę ześ się nad tekstem napocił, a i pomysł jest niegłupi, choć przyznam, że generalna tematyka pijacka może być dość trudna do poprawnego wyegzekwowania.

Czytało się lekko i przyjemnie, choć niestety cierpisz na dokładnie taką samą przypadłość jak ja, zwaną tu i ówdzie "ścianotekstyzmem".

Test mogłeś spokojnie rozbić na dwa akapity, drugi zaczynający się od "Od samego rana niemiłosiernie lał deszcz", bowiem tutaj kończysz pierwszy opis i zaczynach przez sekundę gadać o pogodzie, zaczynasz tu nową myśl.

Jak na wstęp jest lepiej niż dobrze, choć znam takich, którzy stwierdziliby, że tekst jest przegadany, np. ekipa z Weryfikatorium, ale oni, paradoksalnie, będąc forum literackim, jak ognia boją się recenzowania dłuższych tekstów (jeden z moich leży tam od pół roku nietknięty, po inny musiałem się upomnieć, za co dostałem strasznie złośliwą reckę, lol) i zdają się kochać wypruwanie z tekstów stylistyki na rzecz konkretów usprawiedliwiając to "[rzegadaniem" tekstu. Mniejsza jednak o to. Wrednemu gadowi się podobało i czeka na ciąg dalszy.

Jeśli o uwagi chodzi - błędy w odmianie:

podrdzewiałej szabli, której już dawno pozbawił wszystkich

Powinno być - "którą już dawno pozbawił"

Była jeszcze druga podobna wpadka, ale nie mogę jej jakoś wyłapać...

Teraz trochę innych uwag, bo gad musi cię trochę podręczyć ;)

ha, to może 5 stron A5, dużo, nie?

Mało, pięć stron A4 też byłoby mało ;). Długie opowiadanie to takie na jakieś 12 A-4 minimum, choć te pięć stroneczek, które planujesz to i tak więcej niż się tu zwykle widzi. Tak czy tak, nie bój się rozpisać, jeśli umiesz stworzyć dłuższą fabułę pod obszerniejszy zwał tekstu, tym lepiej świadczy to o tobie.

tak, tak, skrytykujcie mnie za to

Klient nasz pan ;)

Nie podoba mi się też robienie z bohatera powieści/opowiadania jakiegoś supermana, co to dwudziestu zabije bez mrugnięcia okiem i bez uszczerbku na zdrowiu przyjmie na klatę serię z peema

Tylko mi tu całej fantastyki do jednego wora nie wpychaj, bo to i poprzednie zdania tak wyglądają. Cliche są okropne w tych podgatunkach, przyznają, ale wciąż jest sporo mistrzów gatunku, którzy wyrywają się z ram stereotypów, a także wielu domorosłych, którzy starają się łamać stereotypy wiejąc od walki dobra ze złem, ogólnej sztampy i klonów stereotypowego Conana na rzecz trudniejszych tematów, gdzie fantastyczny świat jest tylko tłem (ale za to rozbudowanym i ciekawym!).

Oczywiście, można napisać opowiadanie posługując się jedynie dialogami, ale to chyba nie o to chodzi.Wszak to przecie nie ilość się liczy, a jakość.

A tutaj to już trochę generalizujesz. Fakt, większość "stosów dialogu" to wybryki nowicjuszy, ale w tej formie tkwi wielgachny potencjał, czego próbkę przedstawia choćby bodaj rozdział "Liczne Spotkania" w pierwszym Władcy Pierścieni - poświęcony niemal w całości obradom Rady Pierścienia, głównie dialogu, który jednak jest wręcz przepełniony informacjami.

Ponadto nie zapominaj o bardzo ciekawej (choć piekielnie trudnej!) formie jaką jest wewnętrzny dialog, czy monolog behatera/bohaterki - możliwości rozwoju postaci przy zastosowaniu takiego zabiegu są praktycznie niewyczerpane, choć większość akcji to gadanie postaci z samą sobą oraz mniej lub bardziej uproszczony opis czynności. Można tak jednak dotrzeć do głębii psychiki postaci i pozwolić czytelnikowi wczuć się w jej sytuację dużo łatwiej niż przy narracji trzecioosobowej. Wiem, bo próbowałem tej formy i jest bardzo satysfakcjonująca i pozwala na skupienie się na odczuciach i wyeksponowaniu trudności pewnych tematów ;).

Kontynuuj, gad czeka na ciąg dalszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@HHF

To 5 stron to była ironia :). Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to bardzo mało.

Gdybym naprawdę napocił się nad tym tekstem to nie byłoby tych błędów - odmiany, akapitów. I, przede wszystkim, byłby dłuższy. Tak właściwie, to napisałem to od niechcenia, po tym, jak skończyłem akapit w innym opowiadaniu. I w jakieś 20-25 minut skrobnąłem takiego potworka.

A co do upychania do jednego wora, to zapomniałem dodać "niepotrzebne skreślić", to znaczy, że miał to być jedynie przykład :) I jeszcze jedno, dialogi. Wspomniałeś o monologu, który jest moją ulubiona formą przekazywania informacji, o świecie i nie tylko. Miałem na myśli dialogi, gdzie postacie wypowiadają może jedno zdanie na linijkę tekstu, czasem mniej. Niekiedy samo "a!" lub "aha" są napisane od nowego myślnika. To tylko sztuczne zyskiwanie objętości.

@Ktulu

Wiem, mi tez się to nazwisko nie podoba. Ale jak sprawdziłem, ile rodzin posługiwało się herbem Jastrzębiec (wybrałem ten, bo był jednym z najpowszechniejszych, a bohater mojego opowiadania wywodzi się raczej z "szaraczków", niźli z bogatego rodu), a było ich, na oko, ponad dwieście. Spanikowałem, i wziąłem pierwsze z brzegu, z zamysłem zmienienia go przy odrobinie wolnego czasu. I wyleciało mi z głowy. paprocki? Wyrocki? Za dużo tego, żebym się zdecydował na takie, które od razu wpada w ucho :)

Chcę wiedzieć, w co się rozwinie.

Kontynuuj, gad czeka na ciąg dalszy.

Dokończeniem tego tekstu zajmę się nieco później, jak skończę pisać główne opowiadanie, póki co mam marne 5 stron A4 :/

@down

Z chęcią przeczytam, lubię narrację "na żywo". Zamieściłeś je w tym temacie? Zaraz poszukam :)

Edytowano przez MrYoshi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na to główne w takim razie też czekam, bo potencjał masz, który wypada rozwijać.

Wspomniałeś o monologu, który jest moją ulubiona formą przekazywania informacji, o świecie i nie tylko.

Kheh, to być może spodobałoby ci się moje Oczyszczające Światło - cała seria tych opowiadań to zapis myśli głównej bohaterki - dość specyficzny, bo w czasie teraźniejszym, jak relacja na żywo z jej głowy i bardzo spontaniczny komentarz, ale jednocześnie dość mroczny klimat i osobiste spostrzeżenia bohaterki. Początkowo taki eksperyment, który jednak pokochałem ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...