Skocz do zawartości

Dla miłośników RPG


Pzkw VIb

Polecane posty

W temacie Legend of Grimrock zgadzam się z przedmówcami :). Jak dla mnie jest to obecnie najgorętszy oczekiwany tytuł z gatunku. Więcej nawet, bo czekam na niego z niecierpliwością dużo większą niż oczekiwałem Wiedźmina 2, czy TES V. Nie wiem co takiego jest w klasycznych crawlerach, ale dużo chętniej wracam właśnie do przedstawicieli tego gatunku, niż nawet najbardziej rozbudowanych sandboxów czy "storytelerów" pokroju Wieśka. EotB już właściwie od kilku długich lat pojawia się na moim kompie (wszystkie części, w tym krytykowana mocno trójka). Czasem z krótkimi przerwami, ale zawsze docieram do samego końca...i już nie mogę się doczekać, kiedy dane mi będzie zobaczyć najlepsze cechy tych gier, w szacie zaserwowanej przez twórców LoG :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Gameplay z Legend of Grimrock póki co wygląda dość ciekawie np. wpływ oświetlenia. Dużo zależy od tego czy twórcy przyłożą się i odpowiednio zróżnicują otoczenie, przeciwników, wyposażenie i mechanikę. Staro-szkolny patent na poruszanie się "skokami" nie razi tak strasznie jak mogło by się wydawać. Pozostaje czekać i mieć nadzieję. :smile:

Ale i tak nie mogę się doczekać aż ktoś wyda w końcu normalne cRPG (bez Action) a nie kolejną grę zręcznościowo-przygodową z elementami.

Co do

...

Jak na razie. :down:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale i tak nie mogę się doczekać aż ktoś wyda w końcu normalne cRPG (bez Action) a nie kolejną grę zręcznościowo-przygodową z elementami.

A co z Risenem 2? Będzie to dobry cRPG w stylu Gothica a nie jakieś ME i inne hybrydy.

Na powrót RPG w stylu Baldura nie ma co liczyć więc trzeba się zadowolić czymś co dobrze nawiązuje do old school.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up- ta jest! ME to już praktycznie strzelanka, a nie erpeg. Szkoda tylko, że na przyszły rok oprócz Risena 2 i Kingdoms of Amlur nic na razie nie widać :( Może jeszcze ta niezapowiedziana gra BioWare- mam nadzieję, że to Bourne RPG... i marzyłby mi się jakiś dodatek do Skyrima. Ale wracając do rzeczywistości, powtórzę raz jeszcze: na razie niewiele na horyzoncie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SKRZYP3X

Cóż, nigdy nie lubiłem i nigdy nie polubię całej serii Gothic i gier do niej podobnych, choć w żadnego Risena nie grałem:D Zobaczymy jakie będą recenzje, może sie skuszę.

Arturano

Mimo wszystko lubię ME. Ma świetny klimat, dobre, (czasem soczyste) dialogi (choć "kółeczkowy system dialogów jest tym czego nienawidzę), jest dosyć nieliniowy. Oto co napisałem po przejściu gry na forum Insimilionu:

"Gra się świetnie. Fabuła ostatecznie naprawdę wciąga, podoba mi się cała ta historia z Proteanami i tajemniczymi Żniwiarzami. Misje poboczne całkiem niezłe, ale najfajniejsze w nich jest zwiedzanie planet (zawsze patrzyłem w niebo jak wygląda sąsiad ciała niebieskiego na którym się znajdowałem - niektóre robiły niesamowite wrażenie).

Zżyłem się z głównym bohaterem i Sheparda traktowałem jako siebie, nie jako wirtualną postać. Polubiłem także drużynę, zwłaszcza Ashley i Garrusa, którzy mi towarzyszyli. Szkoda mi jednak było Kaidana kiedy zginął, było to bardzo smutne - co prawda nie towarzyszył mi w podróżach ale dużo rozmawialiśmy na statku i walczył ze mną na Eden Prime:(

Spodobała mi się w końcu także muzyka. No i walki są widowiskowe:)

Wady? Ano są. Po pierwsze dużo lokacji na planetach wygląda identycznie, mam tu na myśli bazy wszelkiej maści łotrów oraz statki kosmiczne, na pokłady których wchodzimy.

Drugą zaś wadą jest poziom trudności. W życiu nie grałem w tak łatwe cRPG. W zasadzie najtrudniejsza była....potyczka z Benezją i jej sługusami.

A jak po skończeniu dodatku Bing Down the Sky (na sporo przed ukończeniem głównej fabuły) dostałem najlpeszą średnią zbroje w grze, czułem się jakbym grał na kodach - w zasadzie od tamtego momentu RAZ użyłem zdolności leczenia....Tę grę jest w stanie przejść upośledzone murzyńskie dziecko z analfabetyzmem. W zasadzie najtrudniejszym momentem było ominięcie pola minowego w Bring Down the Sky. A walki z Sarenem to żenada, były bardzo proste....Szkoda że gra pomimo wielu zalet jest przeznaczona dla wszystkich, także dla ludzi, którzy o grach cRPG pojęcia nie mają.

No i jest grą "na raz". Nie mam ochoty zagrać ponownie bo wiem co mnie czeka. Inaczej: kiedyś na pewno odpalę, może za kilka miesięcy, może lat, ale na pewno odpale bo gra wryła mi się w pamięć i uważam ją za jeden z najważniejszych tytułów w jakie grałem w życiu (potrafiłem grać ponad 5 godzin dziennie, nawet do 2 w nocy, co nigdy mi się nie zdarzyło). Mistrzostwo. W mojej prywatnej dziesiątce najlepszych cRPG ma zasłużone miejsce."

Niestety, to co usłyszałem o części drugiej (romanse z kosmitami, w trzeciej części mają być też homo romanse; jeszcze bardziej uproszczona mechanika, poziom trudności jeszcze mniejszy, rozgrywka jeszcze bardziej action i mniej RPG) sprawiają że następnych części raczej nie kupię. No, MOŻE dwójkę, ale na trójkę nie czekam wcale.

A Kingdoms of Amalur wygląda strasznie - grafika jak z jakiegoś MMO, system walki a la God of War, samotny bohater zamiast drużyny (ZNOWU?!), widok TPP, którego nie cierpię, system dialogów "kóleczkowy". Soryy, ja troche inaczej wyobrażam sobie cRPG

TabuPL

Jedną z pierwszych gier jakie miałem na komputer było (obok pierwszego Red Alerta mojego ukochanego:)) pierwsze Diablo. Do dzis uważam że klimat i grywalność są lepsze niż w "dwójce" i 90% gier jakie wyszły. W Diablo II też sie sporo nagrałem, w BNecie niewiele, ale poznałem smak tego typu rozgrywki:) Dzieki CDA mam LOKI, Torchlight, Fratera i Titan Questa ale nie miałem okazji grać póki co. Odpaliłem Sacred ale znudził mnie po dwóch dniach grania. Tak wiec nie mam nic do tego typu produkcji, także one znalazły się w moim licencjacie o komputerowym RPG. Poza tym mam też w domu Throne of Darkness i Blade & Sword ale podobno słabe więc mi się nie śpieszy:D Ach, zapomniałbym - pierwszego Dungeon Siege prawie skończyłem ale znudził mi się pod koniec, "dwójka" czeka na swój czas, podobno lepsza. Trójki nie zamierzam kupować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co z Risenem 2? Będzie to dobry cRPG w stylu Gothica a nie jakieś ME i inne hybrydy.

Zapowiada się obiecująco, pirackie klimaty zamiast typowego fantasy nr 279419. Czyli okręty, broń palna, tropikalne wyspy...

Seria Gothic nigdy mi jakoś nie podeszła ale w demo Risen gra się wyjątkowo ciekawie. Pewnie do dwójki nie ma co podchodzić bez znajomości jedynki więc zaryzykuję.

@TabuPL

Ja do H&S osobiście nic nie mam, nudzą mi się tylko szybko. Po tym jak już rozpracuję jak to wszystko działa entuzjazm opada a grindowania nie znoszę. Pierwszego Diablo ograłem się strasznie (x3) to dwójki nie zmęczyłem nigdy.

Po serii Sacred (obydwa) mam pozytywne wrażenia pomimo ton błędów (dwójka). Ale jakoś nie mogę się zmusić by do niej powrócić pomimo lepszego sprzętu i tony łatek.

Dungeon Siege, pograłem w cz. 2 do połowy i dość. Trójka jakoś bardziej mi podeszła ale pewnie tylko dla tego, że jest znacznie krótsza, Obsidian (:wink:) i co-op na jednej maszynie.

Niektórzy zaliczają serią Icewind Dale do H&S ale wg mnie trochę to niesprawiedliwie i jest to jedna z ulubionych. Co jakiś czas odpalam by pobiegać z nową drużyną i ma baaardzo fajne multi. :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wy nie możecie lubić Gothiców!? Przecież pierwsze części tak ociekają klimatem że nie można się w te gry nie wczuć. Ten świat, fabuła niczego sobie, ten poziom trudności, wyraziści npc.

Miodzio gra.

Kwestia gustu zapewne. Nie mam nic konkretnego do zarzucenia ale po kilku dniach zabawy w pierwszego Gothica doszedłem do wniosku, że mnie to nie kręci a szkoda grać na siłę. Może też klimat nie podszedł?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do
...

Jak na razie. :down:

Wydawca: Eledtronic Arts i wszystko jasne. ;) Żaden inny wydawca nie ma tak bardzo zniżkowej formy jak EA - DA:O > DA 2; ME > ME 2. Dlatego nie dziwię się, że CoA będzie miało tyle wspólnego z erpegiem co Mass Effect 2. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, to co usłyszałem o części drugiej (romanse z kosmitami, w trzeciej części mają być też homo romanse; jeszcze bardziej uproszczona mechanika, poziom trudności jeszcze mniejszy, rozgrywka jeszcze bardziej action i mniej RPG) sprawiają że następnych części raczej nie kupię. No, MOŻE dwójkę, ale na trójkę nie czekam wcale.

Mam tak samo. Pierwsza część była OK, ale dwójka, a w szczególności trójka to po prostu strzelanki i nie zamierzam ich tykać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda. Każdy gra w to co lubi i ma inne pojęcie jaki klimat mu odpowiada. Osobiście lubię jak coś ma wgl jakiś klimat a nie jest bez klimatu jak taki Requital, Drakensang, który mimo że gra bdb klimatu tam nie czuwam.

Ale River of Time ma świetny klimat:) Nie grałem w The Dark Eye.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na BioWare nie ma co liczyć, że zrobi porządnego erpega. Polityka Electronic Arts polega na tym aby tylko sprzedać grę-towar, a nie grę-sztukę dla sztuki. Zapewne to właśnie wina EA, że kolejne produkcje Bioware`u coraz bardziej przypominają nudne, wtórne, durne i pozbawione klasy nawalanki, które obok wypasionych sieczek od Id Software i Epica nawet nie stały. Nie wiem o co ten zachwyt nad Mass Effect 2, ta gra pokazuje tylko, że jej twórcy nawet nie dorośli do obsługi tak potężnego narzędzia jakim jest Unreal Engine 3. Grafika średnia, a jak na UE3 to nawet słaba, samego RPG jest tam tyle co fabuły w filmach xxx, przy strzelaniu do czegoś lub kogoś umierałem z nudów i jeszcze głupawy obowiązek zakładania konta w EA czyni z tej gry produkt dla masochistów, używany obok kajdanek, pejczy, skór i tego typu bzdur. Gdyby jeszcze na FA można było przeklinać to znalazłbym odpowiednie słowa określające ostatnie produkty BioWare`u, żeglującego pod banderą EA...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do kwestii hack 'n' slashy, to oprócz tych dwóch oczywistych (Diablo, Torchlight), z niecierpliwością czekam również na Path of Exile. Klon Diablo, ale wyglądający naprawdę porządnie. Do bety niestety nie udało mi się dostać, a szkoda, bo chętnie bym posiekał w ramach odpoczynku od Skyrima. ;)

Gra ma byc free to play i zastanwiam się jak to będzie wyglądało. Mikro-transakcje? W końcu muszą jakoś zarabiać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc to ME 2 nie przypominał za bardzo RPG, nie w porównaniu do DA:O, niemniej kocham tą grę całym sercem. Już jedynka sprawiał że czułem się jak bohater filmu S-F, a dwójka podniosłą to na maksa i właśnie ta filmowa atmosfera była osią ME. Zresztą pamiętacie chwile w których można było wcisnąć klawisz myszy i zobaczyć co się stanie? Chciałbym coś takiego w każdej innej grze RPG.

W kwestii Hack'n'slashy mam stałe zdanie, nic do Diablo się nawet nie zbliżyło, wszystkie popełniały jeden głupi błąd, za wysoki poziom trudności, to znaczy ile trzeba czasu by zapić najsłabszego mobka, za wyjątkiem Torchlight, ale tu z kolei grę zabił klimat filmu Disneya plus brak MP.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale River of Time ma świetny klimat:) Nie grałem w The Dark Eye.

Skoro River of Time podoba Ci się, to można spokojnie założyć, że The Dark Eye też trafi w Twój gust. Mechanika ta sama, grafika prawie taka sama, no i oczywiście uniwersum. Dobrze się składa, że zacząłeś od drugiej części Drakensanga, bo chronologicznie jest prequelem. Pierwsza część jest ponoć bardziej epicka, jesteśmy wybrańcem, czy czymś w tym rodzaju. Ma pewne mankamenty, np. do pewnych lokacji, nie można już wrócić, co przy zostawionych na później questach pobocznych jest ździebko irytujące. Ale generalnie gra jest fajna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, mam ME i 'dwójkę', ale jakoś za nic nie mogę do nich podejść. Nigdy nie lubiłem sci-fi i nigdy nie polubię. Mimo usilnych starań ME rzuciłem na etapie walki z jakimś Kroganinem (zaraz po uratowaniu tej niebieskiej kosmitki z rady). Wkurza mnie to, że zapisać grę można tylko przed rozmową z tą kosmitką (która sama w sobie taka długa nie jest), po której czeka jazda windą. No bez jaj, przecież to idiotyczne! Szczerze, to wolałbym ekran ładowania, a nie te windy, w których ani zapisać, ani ruszyć się, ani zmienić taktyki się nie da. Po co ten zbędny bajer? Potem jest walka, w której nawet na najniższym poziomie trudności moi towarzysze padają w dwie sekundy. Żeby się uratować, muszę bardzo szybko (bardzo!) ukryć się za osłoną, więc zmienić taktyki nie da rady (dosłownie, liczą się sekundy). Potem tak czy inaczej padam okrążony przez wroga. Dam głowię, że ten fragment jest banalnie prosty, jednak nie mam najmniejszego zamiaru czekać pół minuty, żeby spróbować kolejny raz. Myślę, że już nigdy w ME nie zagram, bo masochistą nie jestem.

Gothic też do mnie nie trafia. IMO w ogóle ten klimat jest... beznadziejny. Nie czuć heroizmu, nie ma poczucia wyższości ani nawet piękna świata fantasy. Nie ma tego, co najbardziej lubię. Dodatkowo sterowanie, bieganie w te i we wte, jeden aktor dubbingujący trzynaście i pół postaci (grałem dawno, nie wsłuchiwałem się specjalnie, ale nawet jeśli to było kilkoro aktorów, to wszyscy mówili tym samym beznadziejnym tonem pt. 'ja tu jestem samiec alfa, a ty się wypchaj, leszczu, nienawidzę cię, spadaj do Afryki banany prostować'). Innym wkurzającym elementem jest walka. Wygląda świetnie w teorii, jednak w praktyce to kompletna porażka. Nie, nie można normalnie atakować, trzeba kliknąć W przy każdym ataku. Każdym. Blok też jakoś dziwnie ustawiony (za pierwszym podejściem w ogóle nie blokowałem, bo... nie wiedziałem, że taka opcja istnieje, tak kapitalnie było to ukryte). Szanuję Gothica, ale to nie jest gra dla mnie, tak samo jak ME.

H'n's mnie jakoś nie kręcą. Odbiłem się okrutnie od Titan Questa i od tamtej pory nie tykam tego nawet kijem (no, niech będzie, ukończyłem Torchlighta :P). W Diablo pograłem trochę i mi się nie spodobało. D2 było zbyt złożone. (Słuchanie diablowego bełkotu od kolegów - bezcenne. Najbardziej zapadła mi w pamięć rozmowa zaczynająca się od 'Ej, wiesz, jak łatwo można zrobić jakiegoś tam paladyna?' trwająca trzy lekcje + przerwy. Omawiane były wszystkie talenty i jakieś przedmioty)

Co do BioWare - zgadzam się z Bolowem. Dobrego erpega od tej firmy raczej nie dostaniemy, a szkoda, bo każda fabuła stworzona przez tą firmę jest naprawdę świetna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc to ME 2 nie przypominał za bardzo RPG, nie w porównaniu do DA:O, niemniej kocham tą grę całym sercem. Już jedynka sprawiał że czułem się jak bohater filmu S-F, a dwójka podniosłą to na maksa i właśnie ta filmowa atmosfera była osią ME. Zresztą pamiętacie chwile w których można było wcisnąć klawisz myszy i zobaczyć co się stanie? Chciałbym coś takiego w każdej innej grze RPG.

Problem z ME2 jest taki, że ustawia gracza w pozycji widza co kłoci się z ideą RPG czyli Role-Playing Game. Podobnie narzucona odgórnie postać, sytuacja w jakiej się znajdujemy, towarzystwo w jakim się obracamy. Generalnie rozgrywka sprowadzała się do wylotu na planetę X i wystrzelanie sobie drogi z punktu A do B z obowiązkową scenką na końcu gdzie nabijamy punkty renegat/paragon. ME jescze trzymało mnie śladowymi ilościami RPG i Sci-fi ale dwójka pozbyła się tego całego "balastu" i wyewoluowała w kierunku radosnej rąbanki w świecie kosmicznego fantasy.

Tzn. nie sugeruję, że taka forma rozgrywki nie może się nikomu podobać. Ale jest to wątek o cRPG a wg mnie ME2 już tą magiczną granicę przekroczył.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie Vlku, to stare cRPG z pierwszej połowy lat 90 też miały taką strukturę. Wejdź do loch, usiecz co żyje, odblokuj punkt fabularny i zejdź jeszcze niżej. I tak do skutku ;) W sumie, też sprowadzało nas to do roli widza. ME 2 daje nam jeszcze swobodę przy wyborze kwestii dialogowych, członków drużyny z jakimi podróżujemy, tzw. romansów, niektórych zadań, w tym istotny wybór w finale. Więc nie jest tak źle. Owszem mechanika została maksymalnie uproszczona, fabularnie idziemy prawie jak po sznurku, ale ta gra stanowi jeszcze jakąś forma rpg.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niemniej pierwsza odsłona Mass Effect utrzymuje ten klimat "hard s-fi". Kto grał ten dobrze wie, iż pierwsza część jest ciemniejsza i mroczniejsza niż kontynuacja. Tak to kiedyś ktoś powiedział - ME=ciemnoniebieska mocna gra, ME2=żółtopomarańczowa wesoła sielanka. Oczywiście, nie jest aż tak zrobiona bajkowo. Niemniej do ME bardziej pasuje mi "jedynkowy klimat". Nie oznacza to jednak, że ME2 mi się nie podobał. O nie... nocki zarywałam :D Ale do pierwszej części powracam zawsze z chęcią, a do drugiej... No po pewnym czasie czuję się po prostu znudzona. A wy jak macie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gelrgorf

Nie zgadzam się. Podstawę cRPG stanowi mechanika. Bez niej masz przygodówkę, ew. action adventure. Gry "sprzed ery baldura" też miały zaawansowane dialogi i wybory, że wspomne choćby serię Ultimy, Betrayal at Krondor, Albion czy Anvil of Dawn. Wtedy prym wiodły tytuły może ze szczątkowymi dialogami ale z super zaawansowaną mechaniką i oparte o papierowe RPG pokroju sword & sorcery więc nie dziwne że fabuła "lekko" kulała ale czy komus to przeszkadzało w Stonekeep, Might and Magic, Wizardry czy Beholderach?

Agatix001

Nie wiem jak mam bo grałem tylko w jedynkę, która była świetną space operą. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wejdź do loch, usiecz co żyje, odblokuj punkt fabularny i zejdź jeszcze niżej.

Usiecz co żyje? Niekoniecznie. A kluczem jest "odblokowanie punktu fabularnego". Jak udowodnisz mi, że prymitywizm gier Bioware czy nawet Black Isle (sorry, ale wyzwania w Falloucie ograniczone są do dialogów i pojedynczych cięższych starć) można przyrównać do zagadek z Beholdera (każdy kto się namęczył z podziemiami ten wie) czy Wizardry (vide każdy kolejny problem w 6 od mostu po katapultę po...), to zjem...

ee... co ja mogę zjeść...

Płytę z Harbignerem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie Vlku, to stare cRPG z pierwszej połowy lat 90 też miały taką strukturę. Wejdź do loch, usiecz co żyje, odblokuj punkt fabularny i zejdź jeszcze niżej. I tak do skutku ;) W sumie, też sprowadzało nas to do roli widza. ME 2 daje nam jeszcze swobodę przy wyborze kwestii dialogowych, członków drużyny z jakimi podróżujemy, tzw. romansów, niektórych zadań, w tym istotny wybór w finale. Więc nie jest tak źle. Owszem mechanika została maksymalnie uproszczona, fabularnie idziemy prawie jak po sznurku, ale ta gra stanowi jeszcze jakąś forma rpg.

Diablo też stanowi jakąś formę RPG. :jezyk1:

I tu chyba tkwi źródło nieporozumienia. Od niedawna siedzę w tym gatunku więc nie mam jakiegoś strasznego sentymentu do antycznych przedstawicieli. Dla mnie standardy wyznaczyły takie gry jak Fallout czy Planescape: Torment (już w edycjach za 19.90 :wink:) gdzie dialogi i odpowiedni rozwój postaci miały równie duży wpływ na przebieg gry jak umiejętności bojowe.

ME2 przeszedłem razy dwa. Za każdym razem skrajnie różną (w teorii) postacią: facet paragon i babka renegat. Różnice były kosmetyczne, delikatnie mówiąc. Po prostu w kluczowych momentach miałem do dyspozycji opcję "niebieską" zamiast "czerwonej". Romanse były tak oderwane od głównego wątku, że traktuję je raczej jako fan-service niż realną opcję. Już Baldur's Gate 2 wypadał lepiej pod tym względem.

Preferuję sytuację gdy mam do dyspozycji kilka ścieżek postępowanie przy rozwiązywaniu danego problemu. Z nowszych tytułów dobrym przykładem jest tu Deus Ex: HR. Możemy przegadać, skradać się, zhakować czy wpaść metodą "na Rambo". Oczywiście rozwój odpowiednich cech w znacznym stopniu ogranicza dostępne opcje, nie ma miejsce na człowieka-orkiestrę. To też jest ważne.

PS No dobra, była jeszcze seria Ishar na Amidze, Black Crypt i pewnie z kilka innych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...