Skocz do zawartości

Dla miłośników RPG


Pzkw VIb

Polecane posty

  • Odpowiedzi 3,7k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

@SKRZYP3X - przecież Lewis walnął całego posta, w którym tłumaczy ze szczegółami kogo ma na myśli... Przeczytaj ten wpis jeszcze raz, a nie będziesz musiał pytać.

Swoją drogą, uwielbiam takie stwierdzenia, jak to Twoje wcześniejsze:

Czyli nie znasz się na RPG.

Piękne. : )

Sam uważam, że trójka Gothica to słabizna, jakich mało, ale to nie powód, by odbierać ludziom prawa do posiadania własnych gustów. I RPG do tego nie mieszaj, bo cRPG z RPGami mają bardzo mało wspólnego (z niewielkimi, szczytnymi wyjątkami).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowanie: "dziećmi Gothica" zwykłem nazywać fanów owej gry o skrajnej nietoleracji, niesamowitym fanbojstwie i - po prostu - ograniczeniami**. Nie rozumiem też zażaleń od "normalnych" fanów Gothica - przecież to Was nie dotyczy. No chyba że... trollface.gif

Ależ to zjawisko dotyczy każdej gry. U nas niezwykle rozplenione są "dzieci Baldura", dużo się psioczy na "dzieci Halo" czy C-Sa... Żaden powód aby zaraz szczególniej piętnować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Alaknar

Mały błąd w pisowni a ty się od razu czepiasz. Miało być cRPG.

Co do Gothica to poprostu wyraziłem swoją opinie. Jednak powszechnie wiadomo że Gothic jest tylko w jednej rzeczy lepszy od reszty cRpg. Chodzi oczywiście o klimat, który jest krótko mówiąc świetny. Ogólnie Gothic jest ok ale za dobrymi starymi Rpgami jest daleko w tyle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rankin

Chodzi mi szczególnie o agresywne podejście połączone z fanbojstwem do bólu. Takiego połączenia nie spotkałem jeszcze w stosunku do żadnej produkcji. Nie mówię, że to dotyczy tylko jednej gry, po prostu z "dziećmi Gothica" spotykam się stosunkowo często tak w internecie, jak i w realu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SKRZYP3X

Albo to ja jestem trochę do tyłu, albo wcale nie tak POWSZECHNIE WIADOMO że "Gothic jest lepszy tylko w jednej rzeczy". Sam jestem fanem serii, ale uważam że np. Icewind Dale klimatem gniecie wszystkie "Gotyki" głęboko w glebę (oczywiście nie ubliżając dziełu Pirahna Bytes). Wszystko zależy od indywidualnych gustów, więc może darujmy sobie wyliczanie "powszechnie wiadomych oczywistości"?.

Ps: Jestem "dzieckiem Baldura" i jestem z tego dumny:D. Szczerze pisząc pierwszy raz spotykam się z tego typu określeniami. Jeśli faktycznie aż roi się na forach od indywiduów do których pasują, to chyba zacznę je odwiedzać. Może być niezły ubaw :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam często do czynienia z "dziećmi Baldura" (choć pierwszy raz słysze takie określenie ale mi się podoba). Jest szczególnie spotykane na wielu forach (w tym na Insimilionie, choć ostatnio powoli to się tam zmienia, czego przykładem jest dziewczyna pisząca solucje do Ravenloft i Menzoberranzan). O co z tym chodzi? Ano o to że wg tych ludzi wszystko co wyszło przed Baldurem (i ew. falloutem) to syf, kił i mogiła, nie zasługujące na miano cRPG (naczytałem się mnóstwa tekstów, które były wylewaniem pomyj na takie tytuły jak Might and Magic czy Wizardry, nie mówiąc o jeszcze starszych, np. Beholdery). To też jest...bolesne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Iselor

Hmmm...jeśli dobrze rozumiem chodzi po prostu o schemat "ślepo fanatycznego fana". Jeśli tak, to przecież jest to zjawisko stare jak świat. Na dodatek dotyczące niemal każdego aspektu naszego życia od kwestii religijnych aż po upodobania kulinarne :/...

Ostatni raz grałem pięć-sześć lat temu, więc mogę się mylić co do detali ale (spoilery, rzecz jasna):

- kryzys żelaza nie ma absolutnie żadnego odbicia na czymkolwiek poza małą szansą stracenia zwykłych itemków

- genialne posunięcie "tatuśka" - ucieczka z bardzo bezpiecznego Candlekeep prosto w sam środek lasu i zasadzkę tam umiejscowioną

- Drizzt wciśnięty na siłę

- akcja z kopalnią w Nashkel - z jednej strony tajne trucie żelaza, z drugiej ekstremalnie hałaśliwe, kontrproduktywne (z jednej strony trujemy, z drugiej nie pozwalamy zabrać zatrutego) i przyciągające uwagę herosów (a samych oficjalnych herosów w FR są tony) ubijanie górników.

@Rankin

Być może faktycznie wynika to stąd że grałeś bardzo dawno temu, ale wymienione przez Ciebie "nieścisłości" wcale nie są takie "nieścisłe".

- Wszystkie niemagiczne przedmioty które można kupić są wykonane PRZED rozpoczęciem wspomnianego kryzysu, o czym zwykle wspominają sprzedawcy. Z zatrutej rudy nie da się w ogóle nic wykuć, więc nie ma też w grze możliwości używania itemów "ze skazą".

- Ucieczka z Candlekeep podyktowana była tym, że wspomniany gród wcale nie był już bezpieczny. Podczas kilku pierwszych minut zwiedzania można było natknąć się dwu albo trzykrotnie na wynajętych zabójców. W jednym z dialogów pada zdanie: "Już nie jest tu bezpiecznie. Musimy wyruszyć bo w ruchomy cel trudniej trafić" (oczywiście nie cytuję dosłownie). Samo wpadnięcie w zasadzkę jak wynika z dialogu też nie jest zupełnie przypadkowe.

- Drizzt???...Czy "rola" którą odegrał w grze jest faktycznie tak wielka by oceniać ją w kategorii wada/zaleta?. Pojawia się właściwie na krótką chwilę, a ktoś kto nie zna tej postaci i tak pewnie nie zwróci większej uwagi. Ot taki mały, nieistotny ukłon w stronę fanów.

- W Nashkel

po zabiciu Mulaheya (odpowiedzialnego za psucie rudy) znajduje się przy jego zwłokach listy w których "zleceniodawcy" upominają go by działał bardziej skrycie, i starał się przyciągać mniej uwagi

. Moim zdaniem "głupota" (biorąc pod uwagę że

Mulahey był półogrem

) to dość przemyślany zabieg fabularny.

Nie twierdzę że BG jest bezbłędne, a fabuła to "cud, miód i orzeszki" ale "Piotr Fronczewski i spolszczenie" to zdecydowanie nie jedyne zalety dzięki którym zdobyła tak wielką popularność.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z zatrutej rudy nie da się w ogóle nic wykuć, więc nie ma też w grze możliwości używania itemów "ze skazą".

Zatem dlaczego niemagiczne miecze i zbroje potrafią się nagle zepsuć? Nie pamiętam już opisu zepsutego itemu, czy pisało coś o powodzie zepsucia. Ale o tym właśnie piszę - skoro jest taki wielki kryzys żelaza, to czemu przedmioty wykonane z niezatrutego, wbrew wszelkiemu rozsądkowi i prawom rynku, nadal kosztują normalną cenę? A to tylko wierzchołek góry lodowej. BG kwestię tę traktuje po łbach i na odwał, IIRC jedynie wrzucając bandytów jako random encounters.

Podczas kilku pierwszych minut zwiedzania można było natknąć się dwu albo trzykrotnie na wynajętych zabójców.

Ofermy, z którymi pierwszopoziomak daje sobie radę. Lepsi - skuteczni - zabójcy być może nie zdołaliby się dostać tak łatwo, można było wreszcie obrać nieco mniej rzucającą się w oczy trasę ucieczki.

Co do Drizzta - być może przemawia przeze mnie awersja do tej, nie ma co kryć, popularnej postaci, ale po ubiciu bandy tanich mobków przemawia do grupy gracza jakby nie wiadomo czego właśnie dokonali.

I wreszcie nasłanie półogra do operacji wymagającej delikatności i słanie mu obszernych i elokwnetnych listów (zamiast kogoś z ciężką pięścią) to fabularnie objaw, pardon le mot, ciężkiego zidiocenia ze strony jego pracodawców, a dla Bioware tani sposób na wciskanie fabuły do gardła gracza.

nie jedyne zalety dzięki którym zdobyła tak wielką popularność.

No, są jeszcze ładnie narysowane mapy i interfejs, chyba że ktoś uważa system D&D za zaletę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ofermy, z którymi pierwszopoziomak daje sobie radę. Lepsi - skuteczni - zabójcy być może nie zdołaliby się dostać tak łatwo, można było wreszcie obrać nieco mniej rzucającą się w oczy trasę ucieczki.
Czyż to nie jest właśnie ten powód? Skoro do Candlekeep dostają się takie łachudry, może warto skoczyć po Khalida i Jaheirę, którzy są doświadczonymi wojownikami, a potem razem poszukać bezpieczniejszego miejsca i zadecydować, co dalej?

Co do Drizzta - być może przemawia przeze mnie awersja do tej, nie ma co kryć, popularnej postaci, ale po ubiciu bandy tanich mobków przemawia do grupy gracza jakby nie wiadomo czego właśnie dokonali.
Mnie tam bardziej rozbawiło, kiedy Drizzt prosił o pomoc, bo sam sobie nie da rady, po czym zaczął szlachtowac gnolle. :laugh:

I wreszcie nasłanie półogra do operacji wymagającej delikatności i słanie mu obszernych i elokwnetnych listów (zamiast kogoś z ciężką pięścią) to fabularnie objaw, pardon le mot, ciężkiego zidiocenia ze strony jego pracodawców, a dla Bioware tani sposób na wciskanie fabuły do gardła gracza.
Nie zapominajmy, że Sarevok nie był przebogaty. Nie mógł najwyraźniej pozwolić sobie na wynajęcie odpowiednio wykwalifikowanego najemnika. (Zresztą - który chciałby, aby jego miasto było w stanie wojny? Kupców na ochronę nie byłoby stać, szlachta walczyłaby w bitwach etc.)

Owszem, miał również kilku towarzyszy, ale potrzebował ich dużo bardziej we Wrotach. Jego pierwszorzędnym celem było chyba osiągnięcie władzy, a wywołanie wojny miało mu tylko w tym pomóc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zapominajmy, że Sarevok nie był przebogaty.

E tam. To Forgotten Realms, pogrindowałby połaziłby w kółko we Wrotach lub okolicznych polach i zaraz miałby dość kasy na wszystko :P

Nie mógł najwyraźniej pozwolić sobie na wynajęcie odpowiednio wykwalifikowanego najemnika

Chciałem napisać, że starczyłby ten, co na nas złośliwie czekał w zajeździe Nashkel, ale potem mi się przypomniało, że nie został on wynajęty bezpośrednio, a przez list gończy na naszą osobę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie jedyne zalety dzięki którym zdobyła tak wielką popularność.

No, są jeszcze ładnie narysowane mapy i interfejs, chyba że ktoś uważa system D&D za zaletę.

Lubie D&D, w 3 edycji zwłaszcza. Choć powyżej 20 poziomu postaci to dla mnie zbyt....epickie. Choć w Masce Zdrajcy tego nie widać, ale w Hordes of Underdark przegięli - dlatego nie lubie tego dodatku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem dlaczego niemagiczne miecze i zbroje potrafią się nagle zepsuć? Nie pamiętam już opisu zepsutego itemu, czy pisało coś o powodzie zepsucia. Ale o tym właśnie piszę - skoro jest taki wielki kryzys żelaza, to czemu przedmioty wykonane z niezatrutego, wbrew wszelkiemu rozsądkowi i prawom rynku, nadal kosztują normalną cenę? A to tylko wierzchołek góry lodowej. BG kwestię tę traktuje po łbach i na odwał, IIRC jedynie wrzucając bandytów jako random encounters.

No cóż, z tymi cenami muszę przyznać Ci rację, ale jeśli chodzi o psucie sprawa była prosta. Broń niemagiczna ulegała zniszczeniu po wykonaniu szczególnie silnego uderzenia (trafienie krytyczne). Złamanie, wyszczerbienie czy nawet wygięcie klingi zdarzało się na historycznych polach bitew. Pancerze psuły się w sytuacji analogicznej, gdy postać takie uderzenie sama otrzymywała ("całkowite" zniszczenie faktycznie jest dość naciąganym rozwiązaniem, ale...)

Ofermy, z którymi pierwszopoziomak daje sobie radę. Lepsi - skuteczni - zabójcy być może nie zdołaliby się dostać tak łatwo, można było wreszcie obrać nieco mniej rzucającą się w oczy trasę ucieczki.

Wybacz ale w tym zdaniu sam sobie zaprzeczasz. Skoro byle amator zdołał się dostać w obręb murów Candlekeep, to czemu miało by się to nie udać dużo bardziej doświadczonemu w fachu profesjonaliście?. Sarevok nie docenił głównego bohatera, zakładając że do jego eliminacji wystarczy zabójca o mniej imponujących umiejętnościach. W końcu jeśli chcesz zabić komara, nie używasz do tego od razu armaty. A w temacie ucieczki...jaka trasa ucieczki mogła by być jeszcze dyskretniejsza, niż dwie osoby poruszające się nocą przez las?. Można by się ewentualnie zastanawiać nad utrzymywaniem całego "wyjazdu" w ścisłej tajemnicy, no ale w tak małej twierdzy każdy musiał znać każdego, a przygotowania do wyprawy poczynić trzeba.

I wreszcie nasłanie półogra do operacji wymagającej delikatności i słanie mu obszernych i elokwnetnych listów (zamiast kogoś z ciężką pięścią) to fabularnie objaw, pardon le mot, ciężkiego zidiocenia ze strony jego pracodawców, a dla Bioware tani sposób na wciskanie fabuły do gardła gracza.

Tu też można polemizować. Zadaniem owego półogra, który nawiasem mówiąc wcale nie był AŻ TAK upośledzony umysłowo (stosowanie magii), było jedynie dopilnowanie koboldów. Zleceniodawcy mogli zwyczajnie przecenić jego możliwości, co się przecież zdarza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz ale w tym zdaniu sam sobie zaprzeczasz. Skoro byle amator zdołał się dostać w obręb murów Candlekeep, to czemu miało by się to nie udać dużo bardziej doświadczonemu w fachu profesjonaliście?

To proste.

Zadaj sobie pytanie - jeśli zabójca jest słaby, czy też nowy w swym fachu, to czy będzie o nim wiedział jakikolwiek oddział straży/policji/żandarmu/itd.? Nie. Z punktu widzenia oddźwiernego będzie kompletnie niewart uwagi, będzie po prostu kolejnym podróżnym. Zabójcy z renomą natomiast będą aktywnie poszukiwani przez straż, będą znane ich rysopisy, nie uda im się po prostu wejść główną bramą, szczególnie do takiej twierdzy jak Candlekeep.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doświadczony zabójca mógł by znaleźć alternatywny sposób przekroczenia murów. W końcu tytułu profesjonalisty w takiej profesji nie zdobywa się czystym przypadkiem. Poza tym jeśli zamachowiec był by szczególnie uzdolniony w tym co robi, nie jest wcale powiedziane że ktokolwiek znał by jego tożsamość. W końcu cechami takiego osobnika powinny być nieuchwytność i anonimowość, a ktoś kto zdobył już zasłużoną reputację i uniknął schwytania na pewno posiada obie :P.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To proste(...)
Czyli, krótko mówiąc, stwierdzasz, że profesjonalni zabójcy są bezużyteczni, bo są... profesjonalni?

A co do zniszczeń broni to jest to najbardziej komiczna rzecz w grze - kiedyś miecz złamał mi się... na pierwszym ogrze. Tak, tym od questa z pasami. Ja rozumiem, że w walce można broń zarysować, spowodować uszczerbek itp., ale żeby od razu złamać?! Toż to nawet najsilniejsi ludzie uderzający mieczem w kowadło mieliby problemy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lewis

W brew pozorom zdarzało się to nader często :D. Szczególnie w miejscu w którym stykała się klinga z jelcem jeśli broń była niewłaściwie wyważona, lub ostrze było zbyt długie w stosunku do grubości. Nie wspominając już nawet o rozmaitej broni drzewcowej, którą niewprawny żołnierz był w stanie zwyczajnie złamać. Choć trzeba przyznać że w BG jak to w grze, trochę przesadzono to jednak można było znaleźć zwyczajną broń o "mistrzowskim wykonaniu" (miała taki lekko zielonkawy odcień). W przypadku takiego oręża zniszczenie też było możliwe, ale znacznie rzadziej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli, krótko mówiąc, stwierdzasz, że profesjonalni zabójcy są bezużyteczni, bo są... profesjonalni?

Niekoniecznie, ale na pewno wdarcie się do Candlekeep, ciężko warownej fortecy, nie byłoby już takie łatwe. Ponadto - jeśli dobrze pamiętam - Candlekeep jest blisko morza i użycie zwykłej łódki tysiąckrotnie zwiększyłoby szanse przeżycia Goriona i dziecka (oczywiście to tylko dywagacje teoretyczne bo łódki są nieznanym wynalazkiem na Wybrzeżu Mieczy).

W brew pozorom zdarzało się to nader często

Tylko że Baldur's Gate jest jedynym produktem D&D, w którym istnieje coś takiego, a znając podejście do licencji D&D, nie jest to symulacja rzeczywistości, a dzynks fabularny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Iselor - HotU to świetny dodatek do NWN, razem z Shadows of Undrentide sprawia, że nie żałowałem kupna kiedyś platynowej edycji tej gry. Oczywiście przechodząc cały czas jedną postacią, a nie tworząc nową, bo wtedy mamy zdecydowanie krótszą drogę do piachu w niektórych walkach. A ta ilość modów... Chyba 2x więcej czasu na mody poświęciłem niż na samą grę. I nie żałuję, choć obecnie po latach i grafika i infantylizm niektórych rzeczy dawałby się we znaki

@Rankin - jest jeszcze np. taki Titan Quest. EDIT: jeszcze Loki i np. Enclave, które bardzo jak na ten gatunek, mi się spodobało

Był w CDA, czekał na półce, ostatnio ukończyłem, więc co nieco powiem o h&s. Grałem w kilka, między innymi w Torchlight (nie rozumiem zupełnie zachwytów nad tą grą, dla mnie była ona na 5/10) i choć od razu wiedziałem, że żadnym fanem nie będę, to parę rzeczy możnaby zrobić inaczej by uatrakcyjnić rozgrywkę.

Przede wszystkim kwestia wypadania itemów - skończenie ze 100% losowością, bo jak przeszedłem TQ to jedynie udało mi się znaleźć 2 rzeczy z jednego zestawu i kilka pojedynczych, a więc na co najmniej kilka pełnych zestawów wyposażenia, nie zebrałem żadnego. A skoro w hack'n'slash nie gram dla fabuły tylko dla rzezi, to oczekuję jako takiego wsparcia w radosnym szale zabijania produktów skryptu gry. Dodatkowo, po co odblokowywanie poziomu trudności, skoro sama gra nie zaoferuje wiele więcej na wyższym poziomie ? Lepiej pozwolić na wybór już na starcie, oczywiście optymalizując parametry bohatera i przedmiotów. Jedynie gry takie jak np. MM 7 motywują do przejścia jeszcze raz, gdyż oferują coś nowego następnym razem ( np. ścieżkę dobra lub ścieżkę zła )

Gothic 3... Nie grałem w żadnego, więc nie wiem, próbowałem jedynie zacząć Gothica 1 gdy był w CDA, ale sterowanie i klimat mnie odstraszyło. Skoro G3 jest inny i dostępny w CDA z mega patchem, może wrażenia będą inne - przynajmniej spróbuję zagrać, wtedy ocenię

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie, ale na pewno wdarcie się do Candlekeep, ciężko warownej fortecy, nie byłoby już takie łatwe.
Hmm? Na pewno? Nie zapominajmy, że Sarevok zawarł umowę z sobowtórniakami, które wdarły się i do Candlekeep. Ale proponuję już skończyć temat, bo takie gdybanie przestaje mieć sens

Ponadto - jeśli dobrze pamiętam - Candlekeep jest blisko morza.
Tak po prawdzie to Candlekeep wykorzystuje morze jako fosę.

EDIT: fail link

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie, ale na pewno wdarcie się do Candlekeep, ciężko warownej fortecy, nie byłoby już takie łatwe. Ponadto - jeśli dobrze pamiętam - Candlekeep jest blisko morza i użycie zwykłej łódki tysiąckrotnie zwiększyłoby szanse przeżycia Goriona i dziecka (oczywiście to tylko dywagacje teoretyczne bo łódki są nieznanym wynalazkiem na Wybrzeżu Mieczy).

Łatwe nie, ale też nie niemożliwe. Należy też wziąć pod uwagę, że Forgotten Realms jest światem fantasy, a to dodaje również element magii która wiele rzeczy niemożliwych pomaga jednak zrealizować :P. Natomiast łódki...zakładając że JEDYNYM celem wyprawy była by ucieczka sprawdzić by się oczywiście mogły. Pod warunkiem że Gorion obrał by kurs gwarantujący bezpieczeństwo i schronienie.

Tylko że Baldur's Gate jest jedynym produktem D&D, w którym istnieje coś takiego, a znając podejście do licencji D&D, nie jest to symulacja rzeczywistości, a dzynks fabularny.

Czemu nie pojawiło się to w innych produkcjach D&D szczerze nie wiem. Tak czy inaczej jeśli ktoś nie wierzy proponuję sięgnąć po jakąś literaturę poświęconą broni białej (tu proponuję "Uzbrojenie w Polsce średniowiecznej" R.A Nadolskiego. Nie pamiętam czy akurat w tej, ale istniał dość obszerny tekst dotyczący "bezpiecznego dla broni zadawania ciosów")

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Iselor - HotU to świetny dodatek do NWN, razem z Shadows of Undrentide sprawia, że nie żałowałem kupna kiedyś platynowej edycji tej gry. Oczywiście przechodząc cały czas jedną postacią, a nie tworząc nową, bo wtedy mamy zdecydowanie krótszą drogę do piachu w niektórych walkach. A ta ilość modów... Chyba 2x więcej czasu na mody poświęciłem niż na samą grę. I nie żałuję, choć obecnie po latach i grafika i infantylizm niektórych rzeczy dawałby się we znaki

HotU jest dla mnie przegięty. Te walki z całymi armiami drowów.....Taaaaa.....Nawet w Masce Zdrajcy nie było takich jazd.....A w HotU po prostu czułem (tego w MZ nie było) że moja postać zardzewiałym sztyletem jest w stanie zabić smoka....Nie lubię takiej gry. W SoU zaczynałem od zera, czułem klimat rodem z Icewind Dale. Mody? Mam Kingmaker'a, pograłem w jeden mod, reszty już mi się nie chciało:)

A co do Hack and Slashy....Ostatnio odpaliłem Sacred: Złota Edycja. Znudziło mnie po dwóch dniach. Wygląda na to że Diablo jest niepokonane. Swoją drogą, może i dwójka wa dużo postaci, plansz, przedmiotów, ale nie ma KLIMATU z jedynki. Klimat z jedynki miażdży całą konkurencję. I ta muzyka....Do dziś lubię grać czasem w pierwsze Diablo (z Hellfire). Bardzo boję się o trójkę:-/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP - to żałuj, żałuj. Niektóre mody miały ciekawszą fabułę od tych oficjalnych. Pamiętam, że ściągałem większość jak leci - tylko czytając opisy i skupiając się na tych "większych" i fabularnych, gdzie widać było iż dana osoba lub grupa osób się napracowała. Najbardziej utkwił mi w pamięci mod przerabiający oryginalnego Eye of the Beholder na grę w grafice itd. wziętej z NWN. A takich smakowitych kąsków w sieci było więcej. Tylko po jakimś czasie oprawa graficzna się nudziła (przemierzanie ciągle tych samych miejsc itd.)

Co do przeginania z potęgą - nie przeszkadzało, mimo iż nie do końca było zgodne z realizmem. Po prostu miło stawać się 'półbogiem' lub pokazywać matronie drowów, że słaby człowiek mężczyzna, też umie dać w kość mrocznym elfom. No i chociaż jestem zazwyczaj po stronie 'hardkorowości rpg, wolę czasem pograć postacią indywidualną lub prawie indywidualną (+ chowaniec, npc) Swoją drogą, jest świetny mod pokazujący losy naszego bohatera po zakończeniu gry jako ten 'zły'

Jeżeli w hack'n'slashach za pierwszym podejściem (bo gram tak, że zwiedzam wszystko i questy wszystkie wykonuję gdy przechodzę grę) będę mógł zebrać wszystkie lub większość epickich czy unikalnych przedmiotów, tak jak w normalnym rpg, może bardziej się zachęcę. Ale jednak zbyt dużym przestrzeniom a'la Sacred mówię NIE. Takie coś akceptowałem tylko w Morrowindzie i podobnych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Enclave

Grałem i muszę sobie odświeżyć, całkiem fajna gierka była. A jak już przy Enclave jesteśmy, to wspomnę jeszcze Severance: Blade of Darkness, tak całkiem bez powodu :]

Co do Sacred - mi tam się podobało w wersji Gold, Złota Edycja niestety zawiera dodatek Podziemia, który sporo zepsuł w dziedzinie zadań pobocznych, itemków i paru innych rzeczy.

Mody? Mam Kingmaker'a

IMO żelaznym zestawem jest Tortured Hearts 2, Shadowlords i Dreamcatcher, ten pierwszy może ci podejść ze względu na swoją, hm, hardkorowość. Fajny jest też Darkness over Daggerford, a sporo dobrego słyszałem też o jednej z paru konwersji Eye of the Beholder.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...