Skocz do zawartości

Gothic (seria) v.2


Polecane posty

Ale uproszczenie czegoś, co jest już i tak niespecjalnie złożone to przesada. W dwójce a szczególnie w trójce trzeba poświęcić odpowiednią ilość punktów nauki, żeby móc stworzyć sobie fajny miecz czy super mikstury. Co oznaczało konieczność dobrego przemyślenia rozwoju postaci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

crafting w serii Gothic (a już szczególnie w G1, gdzie go praktycznie nie ma), to nie jest delikatnie mówiąc (pisząc) najmocniejsza strona tych gier, więc krytykowanie Arcanii akurat za ten element, wydaję mi się nie mieć większego sensu.

Nie wydaje mi się, żeby było to krytykowanie konkretnego elementu, ale raczej przykład na podparcie ? skądinąd słusznej ? tezy, iż Arcania to bardzo uproszczona i po prostu słaba gra.

Crafting w grach z serii Gothic nigdy nie był szczególnie rozwiniętym aspektem, ale w przeciwieństwie do systemu z Arcanii był przynajmniej logiczny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up- Ach, znowu to aptekarswo. :D

Rozumiem, iż jest to przykład mający udowodnić, że Arcania to bardzo uproszczona i słaba gra. Jednak miłośnik tejże gry, może zarzucić pierwszemu Gothicowi właściwie brak craftingu, a więc: choć element ten w Arcanii jest kiepski, to jednak jest, a to może być dla kogoś argumentem aby stwierdzić, iż G1 był bardziej prostą grą. Ergo: taki przykład i argumentację można obalić i tylko o to mi chodziło. Oczywiście krytyka Arcanii za to, że crafting jest denny i nielogiczny jest słuszna. Ja po prostu trzymałem się określonego kontekstu, czyli porównania do innych części gry, a szczególnie do pierwszej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne. Arcania padła ofiarą uproszczeń tylko dlatego, żeby przypodobać się Amerykanom. A na takim Game Informer Arcania ma ocenę 6,75. Dla porównania Risen, który większość rozwiązań czerpie z dwóch pierwszych części Gothic ma ocenę 8,5.... Więc te całe uproszczenia na nic się zdały, bo ani graczom amerykańskim, ani fanom serii gra się nie spodobała... Link: http://www.gameinformer.com/search/searchr...s.aspx?q=Gothic

Hehe. Mnie zdaje się, że twórcy Arcanii przesadzili z tym tzw. Innym Punktem Widzenia Amerykanówtm. To co miało być największą zaletą dla laików, czyli uproszczenie gry, stało się grobem dla "tfurcuf". W efekcie nikt z nowych graczy nie chciał sięgnąć po tę grę wiedząc, że jest to produkt dla hardkorowego gracza, a nie "relaksator". Po grę sięgneli starzy wyjadacze pamiętający jeszcze wycieczki po kolonii karnej i pospieszne oddalanie się z pola walki ze względu na zwyczajne, wyszczerzone wilczki, będące trudnym przeciwnikiem na początku gry. I na wspomnienie... Braku... Samouczka. Toż to herezja! Samemu poznawało się świat, zależności w nim zawarte, sposoby nauki umiejętności i (dla niektórych) toporne sterowanie. To odrzuca niedzielniaka gorzej niż zgniły oscypek w polewie musztardowej.

Efektem są słabe oceny prasy. Kto mieczem wojuje ten od miecza ginie. (Ew. "Pokonam siebie, pokoooonam siebie...):/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Antros chyba nie chcesz porównywać Arcanii, która była zapowiadana jako "modern rpg" do pierwszej części gothica wydanej dobre 10 lat temu, nie tylko pod względem craftingu ale i jakiegokolwiek innego elementu...

Choć i tak porównując np system walki czy nieliniowość fabuły, wygrałby Gothic 1, gra z przed dekady... Nie mówiąc już o dwójce, która miecie taką Arcanię niemal pod każdym względem.

Powtórzę się po raz któryś już, Arcania ma tylko jeden naprawdę świetny element, którym zmiotła właściwie WSZYSTKIE dotychczasowe gry, tj magia (bitewna), choć risen nie miał wiele gorszego.

Edytowano przez SplaTt333
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up- Ja raczej nie (choć w dużo starszych cRPG, crafting był dużo lepszy niż w Gothicach, Arcanii, czy innych "nowożytnych" grach), ale cały czas pisałem w kontekście krytycznej wypowiedzi Imachuemancha względem serii Gothic. Wydaję mi się, iż on właśnie takie porównania stosował.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ach, znowu to aptekarswo. :D

Jak uczy nas motyw przewodni Planescape: Torment, trudno jest zmienić naturę człowieka.

Efektem są słabe oceny prasy.

Efektem jest przede wszystkim bardzo słaba sprzedaż tego tytułu, znakomicie odzwierciedlająca zresztą jego jakość.

Powtórzę się po raz któryś już, Arcania ma tylko jeden naprawdę świetny element, którym zmiotła właściwie WSZYSTKIE dotychczasowe gry, tj magia (bitewna), choć risen nie miał wiele gorszego.

W zasadzie podobały mi się też miejscami bardzo rozległe krajobrazy i plenery, ale chyba nic ponadto.

Jeszcze odnośnie craftingu, oficjalne rozszerzenie "Fall of Setarrif" miało wprowadzić pewne zmiany w tym systemie, np. konieczność skorzystania z kowadła w celu wykucia miecza, czy ze stołu alchemicznego w trakcie wytwarzania mikstury.

Edytowano przez Murezor
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

Sprzedaż nie była tak słaba jak by się wydawało. Ale była słaba to fakt, a oceny przekładają się na sprzedaż tego produktu. (Był w CDA fajny artykuł o Metacritic)

Ścisnęło mnie w gardle jak zobaczyłem Diego jako podstarzałego dziada. No cóż starość, nie radość...;) (bez obrazy oczywiście)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy od tego, że nauczenie się czegokolwiek wymagało wcześniejszego znalezienia odpowiedniego trenera. Ponadto w takiej Nocy Kruka każdy punkt jest na wagę złota, więc rozwój postaci trzeba dokładnie zaplanować. W Arcanii wystarczy wejść w odpowiednie okienko i rozwijać jedną ze ścieżek
Poziom skomplikowania nie jest jakiś diametralnie różny, zaś sposób wykonania, już tak.

Mi osobiście system nauczycieli zbrzydł do kwadratu, a Arcanię odebrałbym znacznie gorzej - wg. mnie, jakbym miał oceniać, oscylowałbym od 6+ do 7+ - gdyby pozostał on nienaruszony (co gra te same odzywki, czasem podkładane przez tych samych ludzi, te same ścieżki rozwoju - za wyjątkiem G3)

niespecjalnie się nad tym zastanawiając, ponieważ w co byśmy nie zainwestowali, w grze i tak sobie poradzimy.
A w poprzednich grach było inaczej? Tylko w NK o punkty należało dbać w minimalnym stopniu, by nagle nie stuknąć w niepotrzebną nam manę, zamiast w siłę. Jednak w pozostałych tytułach nad rozwojem niespecjalnie się zastanawiałem, podczas gry zahaczając chyba o wszystko co mogłem, i jakoś nadal "sobie poradziłem". Przecież gry serii Gothic nigdy nie były jakimiś z wyśrubowanym poziomem trudności (prócz NK, ale szybko przyszło mi się przyzwyczaić), szczerze mówiąc, w Arcanii na najwyższym poziomie trudności czasem miałem parę problemów podczas walki większych, niż np. w Gothic 3, czy 2. Nie piszę o "jedynce", gdyż poziom trudności walk był tam po prostu banalny.

W Arcanii do bezradnej tłuszczy przeciwników wystarczy podbiec i zacząć klikać. Już sam fakt, że w poprzednich częściach musiałeś kombinować ze znalezieniem bezpiecznej pozycji wskazuje na to, że tam walka była bardziej wymagająca.
Wskoczenie na skałę/półkę/murek, których sporo w trzech pierwszych grach, przy dużej kupce wrogów, by później ich biednych i bezradnych kotłujących się nam pod nogami skasować, czasem uważając na kulę ognia od orka szamana, czy strzały, czyni walkę... bardziej wymagającą?

Można pisać, że walka jest bardziej absorbująca, gdy stara się walczyć fair, ale proszę nie schodźmy do czegoś takiego, gdzie stwierdzamy, że doprowadzenie wroga do bezradności, by później wrzucić na relaks większy niż w Arcanii na niższym poziomie trudności, sprawia walkę "bardziej wymagającą".

No, chyba że ktoś naprawdę miał trudności w Gothikach ze znalezieniem takich "spotów".

Dodam, że w tak chwalonym przez Imachuemancha G3, walka też wygląda podobnie (klikanie), a więc już i ta część gry została uproszczona.
Gothic 3 nie chwaliłem, tbh jest to najsłabsza gra serii.

Crafting w oknie ekwipunku, trzepiemy miecze na kolanie, ostrzymy o łokieć i hartujemy śliną.
Już pomijając fakt, żeby wyższość jednego G nad drugim G opierać na kraftingu, który w serii był zawsze cienki, a co najważniejsze, był ficzerowskim dodatkiem dla bajeru.

Dziwi mnie, że nikt z fanbojów Piranha Bytes nie zwrócił uwagi, że swój fetysz tworzenia miecza z młotkiem na kowadle może jak najbardziej w Arcanii spełnić. Wystarczy rozpocząć interakcję z obiektem kraftingowego pożądania i wejść w okno kraftingu rzeczonego.

Czepianie się tego elementu od tej strony jest już czepialstwem dla samego czepialstwa.

W poprzednich częściach mogliśmy wybrać jeden z kilku obozów bądź frakcji (G3). W Arcanii wybieramy tylko pancerz w jakim chodzimy...

Całą grę przemy przed siebie, niemalże prostą ścieżką jak w marnej grze akcji.

(Pomijając G3)

Frakcje w dwóch pierwszych Gothikach właśnie ograniczały się tylko do wyboru pancerza i czasem paru odmiennych dialogów, które na sam przebieg rozgrywki nie miały żadnego wpływu (ok - po wyrzuceniu ze Starego Obozu mamy 3 minutowy epizod, gdzie bez problemu zapisujemy się do dwóch pozostałych obozów). Ogólnie całe gry były równocześnie liniowe. W Arcanii widać to "bardziej", ponieważ twórcy postawili na bardziej zamkniętą strukturę świata. Jednakże tam gdzie się to liczy, nie ma większych odstępstw od poprzednich gier.

W G3 jest już w teorii inaczej, jednakże i tak wszystko ogranicza się w efekcie do wyrżnięcia w pień orków/buntowników (+ bonus twist: zdobywając Myrtanę dla Orków możemy równocześnie bez żadnych konsekwencji wyrżnąć w pień Orków w Nordmarze - przywódca orków jakoś nie będzie miał za złe :) ).

Questy poboczne, wszystkie bez wyjątku sprowadzają się do "idź nazbieraj magicznych grzybów a w zamian zrobię ci z nich dżem owocowy dający +1% do HP i +10% do obrażeń".
A racja, ta seria zawsze cierpiała na brak urozmaiconych zadań. Chyba wyżynami inwencji twórców w side questy było odnalezienie Gildii Złodziei w G2 i sprawa morderstwa paladyna.

Jednak nie wyolbrzymiajmy winy w Arcanii, w poprzednich grach też prawie wszystkie zadania poboczne sprowadzały się do wyciągnięcia miecza, ew. pozbierania paru fantów z półek.

Gra ma 0 smaczków i osobowości. W Arcani nie zapamiętałem nawet 1 nazwy NPC (poza tymi które powtarzały się z poprzednich części).

A np z G1 w którego ostatni raz grałem może w 2005r. do dziś pamiętam masę NPCów, choćby Kharima i sławetny dialog "To może tak, twój ojciec zabawiał się z owcami... - To bardzo możliwe" :).

Tak, w Arcanii brakuje tego humorystycznego muśnięcia, jakie było w G1 i G2.

Co oznaczało konieczność dobrego przemyślenia rozwoju postaci.
Dla mnie

1) będę wojownikiem, ładuje w siłę, zdolności kowalskie i bitewne

2) -||- magiem, ładuję w manę, magię i alchemię

3) będę łucznikiem/złodziejaszkiem, ładuję w zręczność (ew. trochę w siłę), zdolności złodziejskie

nigdy nie było "koniecznością dobrego przemyślenia rozwoju postaci", to przychodziło do mnie wraz z rozpoczęciem gry i na tym się moje planowanie kończyło.

Jedynie w NK możliwość rozwoju postaci trochę się ogranicza, gdyż rosnąca cena w PN czasem mi uniemożliwiała "skok w bok" i władowanie paru PN do kowalstwa dla zarobku, gdy grałem magiem i wbiłem alchemię.

Edytowano przez Imachuemanch
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up- Nie chce mi się z wieloma Twoimi stwierdzeniami polemizować, ale z jednym muszę, gdyż jest to niestety ewidentne głupstwo. Chodzi mi o frakcje i obozy, twierdzisz jakoby nic to nie zmieniało. Owszem, w G1 rzeczywiście tak jest, lecz w dwójce jest już zupełnie inaczej. Oprócz tego, że jest sporo unikalnych zadań, to także są uzupełnienia fabuły. Jeśli nie zagramy trzy razy innymi postaciami, nigdy nie zrozumiemy i nie poznamy dokładnie wszystkich wątków fabularnych, o czym zresztą już tu niedawno pisałem. Zatem mylisz się na całej linii. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że opłaca się grać parę razy, bo za każdym usłyszymy parę dodatkowych zdań i wykonamy trzy, cztery dodatkowe zadania jest fajne, ale zważ, że nie wpływa ona w ogóle na oś fabularną, ergo żadnych konsekwencji poza tymi paroma wariacjami w trakcie nie poniesiemy po wyborze frakcji. Jak zaczynamy, tak samo skończymy na Dworze Irdorath i sklepiemy tyłek smokowi.

Czy się mylę, nie raczej nie.

@down

Czuje się zdruzgotany, nie wiem jak zasnę po tak krytycznych uwagach, które były ubraniem moich słów w nowe, próbując uzasadnić inną tezę oj, odnoszących się do gry komputerowej.

@Murezor

Nigdy nie napisałem, że gry Gothic były rpg, zawsze je traktowałem jako zwykłe action adventure wyróżniające się jedynie ciekawym sterowaniem, klimatem i udźwiękowieniem. Jednak nazywanie Gothiców nieliniowymi, bluzgając na Arcanię, za to, że jest liniowa i dodano niewidzialne ściany jest, jak napisałem, czepialstwem dla czepialstwa, zwłaszcza, że dwa pierwsze G nieliniowymi nie były i basta. Początek ten sam, koniec ten sam, podczas gry ew. parę różnych dialogów i zaklęć/ekwipunku. Broń Boże nie chcę tutaj perswadować, że liniowość jest zła/dobra, bowiem mi to wisi - raz mi się podoba, raz nie, jednak nie mogę nie odezwać się będąc świadkiem stosowania podwójnych standardów: Piranha Bytes dobrze, Spellbound źle. I pomimo świadomości paybacku czekającego od tru fanów, chodziło mi o wytknięcie tego, o.

Edytowano przez Imachuemanch
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w poprzednich grach było inaczej?

Tak, chociażby z tego powodu, że na dobrą sprawę, Arcanię możnaby przejść przez ładowania ani jednego punktu w żadną umiejętność (+1% obrażeń wręcz? WOWOWOWOWOWO).

Tylko w NK o punkty należało dbać w minimalnym stopniu, by nagle nie stuknąć w niepotrzebną nam manę, zamiast w siłę. Jednak w pozostałych tytułach nad rozwojem niespecjalnie się zastanawiałem

W późniejszych etapach, kiedy już rzeczywiście ma się wszystko obcykane, to rzeczywiście już nie trzeba się specjalnie zastanawiać. Za to na początku? Czy ładować w siłę czy w krytyki? Jak chcę mieć łucznika, to lepiej teraz rozwinąć zręczność, czy trochę siły, tak na wszelki? Decyzje, decyzje...

Przecież gry serii Gothic nigdy nie były jakimiś z wyśrubowanym poziomem trudności (prócz NK, ale szybko przyszło mi się przyzwyczaić), szczerze mówiąc, w Arcanii na najwyższym poziomie trudności czasem miałem parę problemów podczas walki większych

A to tylko dlatego, że najwyższy poziom trudności w Arcanii nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek wyzwaniem. Wszystko co to robi, to pompuje potworom statystyki do stratosfery, dając głupim goblinom 94875698476587498756 hp. Nie jest to ani w żaden sposób 'fajne' ani 'trudne', po prostu męczące i głupie pójście na łatwiznę.

Wskoczenie na skałę/półkę/murek, których sporo w trzech pierwszych grach, przy dużej kupce wrogów, by później ich biednych i bezradnych kotłujących się nam pod nogami skasować, czasem uważając na kulę ognia od orka szamana, czy strzały, czyni walkę... bardziej wymagającą?

Znalezienie krytycznej słabości przeciwnika i użycie jej, owszem, czyni walkę bardziej wymagającą niż zaklikiwanie danego przeciwnika na śmierć. Głównie dlatego, że działa tu jednak w pewnym stopniu jakiś element pomyślunku.

Dziwi mnie, że nikt z fanbojów Piranha Bytes nie zwrócił uwagi, że swój fetysz tworzenia miecza z młotkiem na kowadle może jak najbardziej w Arcanii spełnić. Wystarczy rozpocząć interakcję z obiektem kraftingowego pożądania i wejść w okno kraftingu rzeczonego.

O, widzę, że kolega jest adeptem najprzedniejszej odmiany bezwstydnego larpu roleplayingu

Wiesz jaka jest pokaźna różnica między tymi dwoma rozwiązaniami? Chociażby taka, że gdy jesteś w samym środku dziczy i skończą Ci się mikstury leczące, w G1/2 musisz się salwować, żeby Cię wilki nie zjadły, podczas gdy w Uwygodnionej ? Arcanii, możesz sobie te mikstury wyciągnąć z dolnej części ciała i przeć naprzód.

A racja, ta seria zawsze cierpiała na brak urozmaiconych zadań. Chyba wyżynami inwencji twórców w side questy było odnalezienie Gildii Złodziei w G2 i sprawa morderstwa paladyna.

Jednak nie wyolbrzymiajmy winy w Arcanii, w poprzednich grach też prawie wszystkie zadania poboczne sprowadzały się do wyciągnięcia miecza, ew. pozbierania paru fantów z półek.

Jednak nawet te najbanalniejsze questy w Gothicach miały w sobie więcej osobowości, niż 'przynieś mi 5 pajęczyn znalezionych po drodze' z Arcanii. Chociażby w jedynce, quest, w którym trzeba znaleźć Neka. Możesz Fletcherowi powiedzieć, że nic na jego trupie nie znalazłeś lub że znalazłeś amulet - nagrody są różne. Ot, niby zwykły FedEx quest, ale jednak z jakimś smaczkiem na końcu.

Że już nie wspomnę o tym, że w Arcanii nie ma żadnego questa innego niż 'przynieś mi pajęczyny'/'idź kogoś tam ubij'.

To, że opłaca się grać parę razy, bo za każdym usłyszymy parę dodatkowych zdań i wykonamy trzy, cztery dodatkowe zadania jest fajne, ale zważ, że nie wpływa ona w ogóle na oś fabularną, ergo żadnych konsekwencji poza tymi paroma wariacjami w trakcie nie poniesiemy po wyborze frakcji.

Bo przy powtarzaniu gry najważniejsza jest oś fabularna, amirite. A już takie rzeczy jak zmiany w rozgrywce, jak, na przykład, całkowite zablokowanie ścieżki magii dla gracza, który dołącza do najemników to taki lekki szczególik tylko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że opłaca się grać parę razy, bo za każdym usłyszymy parę dodatkowych zdań i wykonamy trzy, cztery dodatkowe zadania jest fajne, ale zważ, że nie wpływa ona w ogóle na oś fabularną, ergo żadnych konsekwencji poza tymi paroma wariacjami w trakcie nie poniesiemy po wyborze frakcji. Jak zaczynamy, tak samo skończymy na Dworze Irdorath i sklepiemy tyłek smokowi.

A ile jest gier cRPG, w których mamy realny wpływ na kształt osi fabularnej? Odpowiem: niewiele.

Kwintesencją gry role-playing jest możliwość dokonywania wyboru przez gracza, a także obserwowania ich konsekwencji. Produkcje z serii Gothic nigdy nie były modelowymi cRPG (aczkolwiek takich, jak już pisałem, jest niedużo), ale w przeciwieństwie do niewyobrażalnie liniowej Arcanii (jedynym kolejnym uproszczeniem jakie przychodzi mi tutaj do głowy, jest konieczność wykonywania zadań pobocznych w ściśle określonej kolejności...) gracz miał możliwość opowiedzenia się za którymś z kilku stronnictw, niektóre questy miały nieliniową strukturę i sami mogliśmy zadecydować, co zrobić w danym przypadku.

Ogólnie zgadzam się z DarthRoxorem. Arcania to chyba najgorszy, niemal bezpodstawnie mieniący się cRPG-iem tytuł, w który miałem okazję zagrać.

Edytowano przez Murezor
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy się mylę, nie raczej nie.

Ależ owszem mylisz się, na dodatek zachowujesz się jak polityk (odwracasz kota ogonem). Poprzednio napisałeś, że oprócz innych zbroi i paru kwestii dialogowych nie ma żadnych różnic (i nadal tak twierdzisz). Zadań jest o wiele więcej niż kilka, a o dialogach nie wspomnę. Za każdym razem gdy gramy inną postacią, poznajemy część głównego wątku fabularnego (m.in. Poszukiwacze i "opętani" przez nich). Jeśli zagrasz tylko jedną postacią, nie poznasz fabuły- wątek z Poszukiwaczami jest inny dla każdej frakcji. Nie chcesz się przyznać do błędu to nie, ale powiedz co chcesz udowodnić? Jesteś fanem Arcanii, czy co? Zaprawdę powiadam Ci, że nie da się udowodnić, iż Arcania wielką grą jest. xD G1 i G2 można krytykować za wiele rzeczy, jednak te gry mają w sobie coś nieuchwytnego i niezmierzalnego- grywalność i magię, której takie gry jak Arcania, ni w ząb nie posiadają i to jest podstawowa różnica, amen!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy jest sens grać w Gothic 3 jeśli nie ukończyło się poprzednich części.Podkreślam nie ukończyło gdyż grać grałem i w pierwszą i w drugą część Gothic'a.

Jeśli grałeś w poprzednie części, to od strony technicznej nie widzę przeszkód, gorzej ze stroną fabularną, ale przynajmniej nie będziesz miał takich dylematów moralnych jak ja (do kogo się przyłączyć). Poza tym, jeśli wciągniesz się w trójkę, to kto wie, może wrócisz do poprzednich części.

Edytowano przez antros22
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwi mnie, że nikt z fanbojów Piranha Bytes nie zwrócił uwagi, że swój fetysz tworzenia miecza z młotkiem na kowadle może jak najbardziej w Arcanii spełnić.

Nie jestem fanboyem PB. Gothic 1-3 bardzo mi się podobały, risen już średnio.

Co do crafta - co innego musieć robić miecz na kowadle, a co innego "móc". Raczej nikt o zdrowych zmysłach nie poleci robić przedmiotu specjalnie do miasta, do którego poza tą czynnością w ogóle nie warto wracać, jeśli ma możliwość zrobienia go na miejscu, nawet jeśli to psuje w pewnym stopniu klimat i przyjemność z gry z prostego powodu - czas jest cenny. Przynajmniej mój.

W poprzednich częściach mogliśmy wybrać jeden z kilku obozów bądź frakcji (G3). W Arcanii wybieramy tylko pancerz w jakim chodzimy...

Całą grę przemy przed siebie, niemalże prostą ścieżką jak w marnej grze akcji.

(Pomijając G3)

Dlaczegóż to pomijając, trójka nie pasuje Ci do tezy?

G3 był rewolucją z G1 i 2, dodano elementy których brakowało w poprzedniczkach. Niestety, jak to bywa z rewolucjami, nie pozbawioną błędów i złych zmian. Po czwórce fani oczekiwali ewolucji z trójki - pozostawienia dobrych elementów, poprawienia złych. A nie przerobienia gry na pseudo WOW'a offline.

Frakcje w dwóch pierwszych Gothikach właśnie ograniczały się tylko do wyboru pancerza i czasem paru odmiennych dialogów, które na sam przebieg rozgrywki nie miały żadnego wpływu (ok - po wyrzuceniu ze Starego Obozu mamy 3 minutowy epizod, gdzie bez problemu zapisujemy się do dwóch pozostałych obozów). Ogólnie całe gry były równocześnie liniowe.

Owszem, różnice polegały na drobnych dialogach i noszeniu innych pancerzy (ale pancerzy frakcji, nie pancerzy klasy), ale te kilka dialogów zmieniały całkowicie odczucia z gry. Kiedy np grałem najemnikiem a później łowcą smoków, czułem całą grę na sobie to, że nie jestem lubiany przez palladynów. Czułem że jestem postacią która jest nastawiona na zysk tylko i wyłącznie i w tej sprawie walczy ze smokami.

Poza tym mój drogi, nieliniowości gry nie wyznacza ilość początków i zakończeń, a właśnie przebieg rozgrywki. Gothic nigdy nie był liniowy. W gothicu możemy podobnie jak w serii TES (choć nie jest to aż tak rozwinięte) dosłownie olać swoją misję i polować sobie na ścierwojady i zwiedzać świat do znudzenia, aż dojdziemy do wniosku że jednak lepiej się podjąć głównej linii fabularnej dołączając do dowolnego obozu. Do tego większość świata jest otwarta, w brew pozorom to ogromna zaleta gry.

W Arcanii widać to "bardziej", ponieważ twórcy postawili na bardziej zamkniętą strukturę świata.

"Postawili na" czy raczej nie potrafili zrobić innego? Poza tym zamknięty świat to jedna sprawa, a jedna jedyna droga do przodu przez korytarz niewidzialnych ścian to drugie. I nie, to nie jest czepialstwo, tylko wytykanie wad.

Dla mnie

1) będę wojownikiem, ładuje w siłę(...)

Nie oceniaj innych swoją miarą. To, że ktoś jest pozbawiony jakichkolwiek zdolności kreacji nie znaczy, że każdy tak ma. W gothicu (szczególnie w trójce, która ma najlepszy system rozwoju) można się bardzo długo zastanawiać nad tworzeniem postaci. Można trzymać się tępych 3 schematów które podałeś, ale można zrobić assassyna, walczącego dwoma mieczami i łukiem oraz rozwijając alchemię(mikstury, strzały, trucizny) i złodziejstwo (I mamy decyzję - pakujemy całkowicie w alchemię, czy w złodziejstwo? Na wszystkie umiejętności obu nie starczy). Można zrobić palladyna, walczącego bronią wręcz i korzystającego z magii, do tego alchemia (i znowu decyzja - jeśli wpakujemy dużo punktów na alchemię, to nie starczy punktów na wszystkie ciekawe czary dla tej postaci). Rycerza, który oprócz miecza i tarczy nosi kuszę, do tego zna się na kowalstwie. Itd.

Czy jest sens grać w Gothic 3 jeśli nie ukończyło się poprzednich części.Podkreślam nie ukończyło gdyż grać grałem i w pierwszą i w drugą część Gothic'a.

Myślę, że nie ma problemu. Jeśli zapoznałeś się mniej więcej z G1 i G2 to w zupełności fabularnie ci to wystarczy. Ja sam grałem w jedynkę kilkanaście razy nie ukańczając jej ani razu, później w dwójkę, trójkę a dopiero kiedyś z ciekawości zmusiłem się do ukończenia jedynki.

Edytowano przez SplaTt333
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie oceniaj innych swoją miarą.
Miłości, a czyją zatem? Twoją? Sąsiada? Pana Hitchcocka?

Jak już pisałem, nic nie poradzę, że komuś podoba się tak, a nie inaczej, a co chciałem pokazać, to to, że Arcania nie różni się tak bardzo od dwóch G. Temu, że jest gorsza, nie przecze, ale znajmy proporcje w ocenianiu i nie wylewajmy na coś pomyj, podczas gdy temu nie tak daleko do czegoś, co z kolei lubimy.

Edytowano przez Imachuemanch
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Och, o tym pisano tu wiele razy. Pomijając to, że G3 było zabugowane, to jest to po prostu gra niedopracowana. Poza tym (moje subiektywne wrażenia) G3 jest: chaotyczne, na dłuższą metę nużące (ogrom świata trochę przytłacza), w koło Macieja to samo (nabijanie reputacji- wycinanie oponentów w miastach), zbyt prostacka walka (czasem wystarczy tylko klikać), takie sobie zadania i wiele innych rzeczy. Dodatkowo jeszcze napiszę, że mnie szczególnie denerwowały mapy, oraz beznadziejny dziennik.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma swoje zdanie, jak już pisałem wcześniej, mnie G3 podoba się najbardziej z tej właściwej "trylogii". Fakt, walka sprowadza się tu tylko do klikania LPM, cała ta reputacja denerwowała (czasami żeby ruszyć z fabułą do przodu brakowało kilku pkt. rpeutacji i kombinuj jak je zdobyć). Ale mnie ten ogromny świat się podoba (w szczególności pustynie Varrantu :cool: ), fabuła mnie kupiła, no i możliwość osobistego porozmawiania z Innosem, czy Beliarem :happy: Dla mnie bomba!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie uważam trójki za najgorszą część. Jak już kiedyś pisałem, trójka nie jest zła, po prostu jest trochę inna.

Największą wadą tej gry (poza bugami, których trochę było) była optymalizacja a raczej jej brak. Pamiętam jak kilka dni po premierze jechałem zacieszem na twarzy do domu, trzymając czerwone pudełko... A później zderzenie z realiami, mój pc który spełniał "zalecane" na średnich ustawieniach przycinał niemiłosiernie... Mimo to, potrafiłem grać w tą grę nawet z ogromnymi lagami (do dziś pamiętam walki w Vengardzie...).

A dla czego większość uważa ją za najgorszą? Bo większość jest bardzo odporna na zmiany, nawet jeśli są one korzystne :) Do tego duży świat może być dla niektórych przytłaczający i w efekcie nużący.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up- Duży świat sam w sobie nie jest zły (w TW jest podobny i jakoś mnie nie znużył), tylko, że IMO niewiele jest w nim ciekawych miejsc, a długie łażenie (zwłaszcza tam i z powrotem) po nie zawsze ciekawych miejscach- nudzi.

BTW która więc część jest według Ciebie najsłabsza?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...