Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Foonkone

Podsumowanie muzycznego roku 2012 - CD, EP, LP, DVD

Polecane posty

Pierwszy stycznia, wiec popijajac herbatke w przerwie miedzy sluchaniem narzekan swojej piekniejszej polowy ile wczoraj spozylem soku z ziemniakow postanowilem ulozyc swoje top plyt/epek roku 2012. Mam nadzieje, ze przylaczycie sie i wymienicie swoich faworytow, jak i najgorsze plyty, lub zaskoczenia i rozczarowania roku! Ja wpisze sie pozniej, bo jeszcze nie skonczylem, ale mozecie zaczynac. = ]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech więc będzie. Bez numerów i typowania, co naj, a co nie, bo nie chce mi się nad tym dumać.

  • Iugulatus: Satanic Pride [The End of Time Records] - po dość sztampowej Call of the Horned God przywalili z pysznym krążkiem, pełnym dość długich blackmetalowych kompozycji ostro zabarwionych death i doom metalem. Utwory zapadające w pamięć i długo tłukące się po głowie.
  • Deep Desolation: Rites of Blasphemy [DarkZone] - w zasadzie powinienem przepisać to, co powyżej. Z tym, że kapela miesza doom z black metalem. W tej kolejności. Niesamowicie mroczna muzyka.
  • Voidhanger: The Antagonist [Malignant Voices] - niespecjalnie przepadam za Infernal War, więc nieco ostrożnie podchodziłem do tego krążka. Okazało się, że niepotrzebnie. Mamy tutaj pyszny thrash ze sporą domieszką blacku. Świetnie sie tego słucha.
  • Ogotay: Eve of the Last Day [Let It Bleed Records] - brutal death, w którym głównodowodzącym jest Svierszcz z Yattering. Płyta zaledwie dobra, momentami nawet bardzo. Ale skoro to debiut, to wspominam o nim, bo bardzo dobrze rokuje na przyszłość.
  • Kill: Murder Rips its Path [Let It Bleed Records] - niby brutal death, ale wolny i miażdżący muzyką. Jak dla mnie, to ogromne (i pozytywne) zaskoczenie. Czekam na drugi album z niecierpliwością.
  • Dira Mortis: Euphoric Covulsions [Let It Bleed Records] - jako że od lat słucham tzw. oldchoolowego death metalu, niezmiernie się cieszę, że to obecnie dość modny nurt w metalu śmierci. A DR? Zaskakująco długie kompozycje, przy okazji potrafiące nieźle wciągnąć bagiennym klimatem, kompletnie przy tym nie nudząc. Kolejne, po Kill, duże zaskoczenie.
  • Besatt: Tempus Apocalypsis [Witching Hour Productions] - ósmy już album w dorobku tej znakomitej, nie wiedzieć czemu bardzo u nas nie docenianej kapeli. Po dość deathmetalowym Demonicon, przywalili równie jadowitym, ale nieco bardziej skręcającym w stronę thrashu, krążkiem. Jak zwykle w ich przypadku ciary murowane :].

Płyt kupiłem oczywiście dużo więcej, ale akurat podpadają pod kategorię "uzupełnianie luk w kolekcji", więc nie wspomnę o nich.

Pewnie patrząc na powyższe zestawieni dochodzicie do wniosku, że słucham tylko metalu? Akurat w 2012... nie :]. Jak zawsze. Po prostu ogromna większość tego, co słucham i kupuję, to metal.

Całe szczęście, że mam szczęście (;p) do kupowanych CD's. Często nabywam je w ciemno i nigdy się jeszcze na kompletną szmirę nie naciąłem. Tak i mogę podsumować rok 2012. Ukazało się wiele świetnych krążków, mrowie dna, ale żadnego nie słyszałem :].

Aha, jeszcze wspomnę o moich tegorocznych odkryciach, które niekoniecznie są nowościami:

  • Nero: Welcome Reality [Chase & Status's MTA Records] - to chyba dubstep. Nie wiem, nie znam się, ale i znaczenia to dla mnie nie ma. Za to kupili mnie z miejsca fenomenalnym teledyskiem i samym utworem Promises.
  • Nuclear Vomit: Koryto [Mad Lion Records] - prosty, wesoły grind. Już intro zaczerpnięte z Bolka i Lolka mnie przekonało, że będzie się działo. A dalej jest tylko lepiej. Dla wielbicieli grindowej rzeźni idealne :].
  • Selah Sue: Selah Sue [Because Music] - soul, funk, reggae i rock. Przynajmniej wg. wiki. Sam się na tym nie znam. Niemniej, bardzo nastrojowa i emocjonalna muzyka. Kawałek This World pewnie kojarzycie z reklamy Kinder Bueno.
  • Iblis: Menthell [self relased] - awantgardowy metal. Mieszanina różnych odłamów ostrego grania. Niesamowicie smakowita i świetnie skomponowana.

PS.

Aha, zmodyfikowałem nazwę tematu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IMO rok 2012 pod względem muzycznym był co najmniej bardzo dobry. Podobnie jak Still nie będę się bawił w kolejki i rankingi, po prostu napiszę co mnie w tym roku pozytywnie zaskoczyło. Zacznę od polskiej sceny:

  • Pokahontaz - Rekontakt - dla mnie nr. 1 tego roku w kategorii płyt hh. Może trochę na wyrost, ale jestem fanem Fokusa i Raha jeszcze z czasów Paktofoniki (3X Klan w sumie też słuchałem, ale dopiero niedawno zdałem sobie sprawę że Rah się tam udzielał :cheesy:). Fajne teksty, rewelacyjny skill obu panów, W KOŃCU udane połączanie hh i lekko dubstepowych beatów (sorry, ale IMO Pezetowi co najmniej nie wyszło). Git jak dla mnie :)
  • Bisz - Wilk Chodnikowy - kolejne bardzo pozytywne zaskoczenie. Przyznam że na początku w ogóle nie podchodziły mi utwory z tej płyty, ale z czasem moje zdanie zmieniło się o 180 stopni. Dawno nie widziałem takiej potężnej dawki emocji o osobistych uczuć w hip-hopie. Poetyckie teksty wypadły doskonale, beaty również zasługują na pochwałę (zwłaszcza w "Banicji"). Polecam, mnie urzekło.
  • Carrion - Sarita - na początku obawiałem się o jakość tej płyty. Zapowiadano zwiększoną ilość elektroniki, co niekoniecznie mi się w tamtym okresie podobało. Jak się okazało niepotrzebnie, bo płyta jest świetna. Mocne gitary, dobrze wyróżnione klawisze i naprawdę charakterystyczny wokal. Doskonała płyta, szkoda że frontman odszedł z zespołu...
  • Paweł Kukiz - Siła i Honor - Przyznam szczerze że nigdy za Kukizem nie przepadałem. Zawsze kojarzył mi się z wiejskimi potańcówkami, "Całuj mnie" i te sprawy. Tym albumem całkowicie rozwalił moją opinię. Album jest naprawdę odważny pod względem tekstów (chociaż trochę zalatuje nacjonalistycznym bełkotem), mocny pod względem muzycznym i poruszający emocjonalnie. Polecam przynajmniej do odsłuchu, warto.

Z zagranicznych wydawnictw też trochę fajnych płyt mi wpadło do kolekcji. Ale po kolei:

  • Linkin Park - Living Things - mówcie co chcecie, ale mi nowy styl LP podchodzi w 100%. Nowa płyta to kolejna dawka eksperymentalnej muzyki: wróciły gitary, bardziej klasyczny wokal (Chester więcej się drze, Mike więcej rapuje), przy okazji nie odbiegając od dużej dawki elektroniki i tego co pokazali na 1000 Suns. Bardzo fajna płytka, długo ją miałem w odtwarzaczu i często do niej wracam.
  • Dead Can Dance - Anastasis - po prostu DCD w doskonałej formie. Dużo więcej nie trzeba pisać ;)
  • Deftones - Koi No Yokan - tak jak wyżej, Deftones po prostu nie umie nagrać słabej płyty. Znowu jest kopnięcie, chaos i masakra :)
  • Jack White - Blunderbuss - na początku nie siadła mi ta płyta. Jestem przyzwyczajony do White'a z White Stripes czy Racounters, grajka bardziej rockowego. Pomijając dwa ostrzejsze kawałki, płyta jest raczej spokojna i stonowana. Z czasem przestawiłem swoje przyzwyczajenie i okazało się że wyszła całkiem konkretna płyta ;)
  • Blue Stahli - Antisleep vol. 3 - Soundtrack do końca świata, jak to określił sam muzyk :). Płyta na razie tylko w wersji bez wokali, do odsłuchu na YT, ale i tak daje radę. Widać że koleś dokładnie wie co chce robić, i robi to. Nie mogę się doczekać pełnego albumu.

Bez zbędnego rozpisywania pochwalę jeszcze Hadouken za doskonałe single, które niesamowicie nakręciły mnie na nowy album (już w lutym), PSY za świetne i chwytliwe Gangnam Style (no co :P) oraz The Pryzmats, który udowodnił że z rodzimego Żywca może wyjść coś dobrego :P

A co mi nie siadło? Niestety, też było trochę niewypałów, ale nie będę się specjalnie nad nimi rozwodził. Na pewno ostatni album Marilyna Mansona, który chciał zrobić... no sam nie wiem co, ale album to kompletna klapa IMO. Dalej Green Day, co to zamiast jednej dobrej płytki wolał wydać trzy słabe, nowy Hunter, też w ogóle mi nie siadł, niezrozumiałe pochwały dla Luxtorpeda, które to też mnie w ogóle nie porwało i Mech, przypomianjący tylko że najwyższy czas na emeryturę.

Ale ogólnie rok uważam za udany, i mam nadzieję że kolejny będzie przynajmniej tak samo dobry ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie nie wiele, raptem jakoś 2-3 albumy w tym roku

- Linkin Park - Living Things - To nie ten sam poziom co pierwsze albumy lub część Ungergroundów, co nie oznacze, że słaby, (a po średnim ATS) bardzo mi się podoba. W sumie połączyli dwie lubiane przeze mnie rzeczy - gitary i elektronikę i to całkiem zgrabnie.

- Blue Stahli - Antisleep Vol. 3 - Słucham tego gościa praktycznie od wydania pierwszego albumu, Antisleep vol. 1. Słuchając trójki można wychwycić pewne zmiany w stosunku to pierwszych albumów, lecz i tak słucha się tego nieziemsko.

- Billy Talent - Dead Silence - Cóż, imo udana płytka, co by tutaj więcej rzec smile_prosty.gif Utowru Cooked Minds mogę słuchać bez przerwy.

Co do Green Day'a, to Uno jest całkiem znośne, bardzo fajnie wyszedł im kawałek Kill The Dj, niestety całościowo wyszedł imo średniak, jakoś mnie nie zachwycił. Premiera następnych dwóch albumów odbiła się u mnie bez echa i chyba będę musiał nadrobić zaległości (jednak czy warto?).

Hollywood Undead - single We Are i Dead Bite - również całkiem fajne kawałki tym panom wyszły, trochę inny styl niż w Swan Songs czy American Tragedy, lecz i tak nie mogę się doczekać wydania albumu. Premiera już za kilka dni w USA, ciekawe jak z Europą smile_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja płyta roku:

ACCEPT - STALINGRAD - a najśmieszniejsze jest to, że poza Iron Maiden to ja Heavy metalu nie trawię. Ten album jest niesamowity, że przy swojej heavy metalowej stylistyce zawiera tak sporą dawkę agresji. Świetne jest brzmienie, świetne kompozycje. Nie ma tutaj utworu "zapchajdziury". Ale co najważniejsze ja nie potrafię nie śpiewać z nimi. Najgorzej jest jak jadę samochodem, kiedy jestem sam. Najlepszy numer: Stalingrad

Ale choć Accept nagrało najlepszy album, to jest on lepszy tylko troszkę od kilku innych wartych zachodu. Alfabetycznie:

  • ACID DRINKERS - LA PART DU DIABLE - Nie będę na temat tego albumu nic pisać, bo ich uwielbiam i będe nieobiektywny. Równo, mocno, bez listości.
  • BETWEEN THE BURIED AND ME - PARALLAX 2 - Nie chce mi się całego tytułu pisać. Na tej płycie, choć gorszej od poprzedniej The Great Misdirect, BTBAM pokazują, jak bardzo wszechstronnym są zespołem. Jednocześnie eklektyczność nie męczy w ich przypadku, znakomicie łączą style, dobrze używają instrumentów nie przeginając w żadną strone i nie męcząc słuchacza.
  • DEFTONES - KOI NO YOKAN - Panowie nie zwalniają tempa, nie pozwalają na stanie w miejscu, bo choć ich ewolucja jest powolna, to cały czas brną do przodu. Koi No Yokan to jak w przypadku BTBAM szczytowe osiągnięcie stylu. Choć nie tak przebojowa jak poprzednia płyta Deftones, to ma w sobie moc i taką bezpretensjonalną inność.
  • FLAPJACK - KEEP YOUR HEADS DOWN - Ja nie wiem jak takie dzieło mogło powstać w Polsce, gdzie takie rapmetalowe granie nie jest zbyt popularne. A do tego jakośc tej płyty po prostu powala. Najlepsza i najbardziej wściekła rzecz tego typu od czasu Battle Of Los Angeles RATM. Naprawdę słychać ich [CIACH].
  • HIGH ON FIRE - DE VERMIS MISTERIIS Coś pięknego. Moja żona powiedziała kiedyś o Mastodonie, że "aby zrozumieć i polubić ich muzę trzeba chyba mieć brodę". Ja się z tym zgadzam, a określenie jak ulał pasuje do HOF. Muzyka kroczy, jak ptężna bestia niszcząc wszystko na swojej drodze. Potężna i męska muzyka. Polecam do picia piwa.
  • KIM NOWAK - WILK - po prostu zwykły rockowy zespół. I o to chodzi, bo ich rock'n'roll jest świeży i bezkompromisowy dokładnie tak jak powinien być. Nuff said.
  • LUXTORPEDA - ROBAKI - poszli za ciosem. Wzmocnili brzmienie i rozparli sie na tronie królów współczesnego rocka w polsce. W tym roku nic sie nie może w naszym kraju do nich zbliżyć.
  • SLASH - APOCALYPTIC LOVE - Oj, pokazał kapelusznik, kto był tym twórczym ogniwem w GnR. Mimo swojej prostoty muzyka Slasha powala gitarową wirtuozerią. Ukoronowanie płyty jest utwór Anastacia. Riff na początku wbił mnie w ziemię. Do tego dodajmy charyzmatycznego, znakomitego wokalistę jakim jest Miles Kennedy i mamy receptę na sukces.Kompozycyjnie Slash w najwyższej, przebojowej formie.
  • SOULSAVERS - THE LIGHT THE DEAD SEE - Tym razem brak świetnego Marka Lanegana, ale nic strasznego, skoro zastąpił go Dave Gahan. Zaskoczyło mnie jak znakomicie wokalista Depeche Mode poczuł się w tej przepełnionej smutkiem muzyce jaką prezentuje duet Soulsavers. Ale tym razem - może to właśnie sprawka Depechowca - album promieniuje dziwnie nadzieją.
  • TESTAMENT - DARK ROOTS OF EARTH - tutaj nie ma co właściwie pisać. Tempo przeważnie zabójcze, solówki mordercze i precyzyjnie wykonane. Riffy grzmią we łbie jeszcze długo po wyłączeniu płyty, brzmienie rozkłada mózg na cząstki i każe im moszować. Lata 80te miały Master of Puppets. 90te Vulgar Display of Power, 2000czne The Blackening. Chyba troszkę za wcześnie na takie wyrokowanie, ale nie zdziwię się, jeżeli metalowym albumem kolejnej dekady będzie właśnie Dark Roots Of Earth

W tym roku zaliczyłem też małą wpadkę. Choć nie jestem w stanie wskazać tego "najgorszego albumu roku", to mogę powiedzieć o moim największym rozczarowaniu. Otóż jestem wielkim fanem Jacka White'a, więc na jego solowy album cieszyłem sie jak dziecko, ale... BLUNDERBUSS wyszło tak sobie. Album jest najgorszą jego płytą w karierze. Miałem nadzieję, że chłopak pokaże coś nowego, a usłyszałem po prostu zlepek poprzednich dokonań artysty. Oczywiście niest to zły album, a nawet bardzo dobry. Zostałem nim jednak zupełnie rozczarowany. Czegoś mu brak i zupełnie do mnie nie przemawia.

PS. @Stillborn - ale Ty sieki mrocznej słuchasz, ojoj! Próbowałem, ale mnie zmęczyło.

Proszę nie przeklinać - Stillborn

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NAJLEPSZE:

Black Sun Empire - From The Shadows (Black Sun Empire) - Za swietny drum and bassowy "powrot". Po srednim "Lights and Wires" trio z Holandii uderzylo ze znanym ze starszych wydawnictw dnb. Mrocznie, miejscami nawet ciezko, ale nie do przesady. Porownania do kultowych "Driving Insane" i "Cruel & Unusual" jak najbardziej zasluzone.

ASC - Out Of Sync (Samurai Red Seal) - ASC znowu swietnie balansuje na skraju drum and bassu i ambientu tworzac swoja unikalna definicje future bassu. Nikt tak jak on nie interpretuje tego gatuku i za to naleza sie brawa- polecam kazdemu, kto lubi ambient i spokojna elektronike w ogole, ale szuka powiewu swiezosci.

Balkansky - Orenda (Ad Noiseam) - Kolejny geniusz, ktory choc tworzy gatunek popularny, to interpretuje go w sposob absolutnie indywidualny i niespotykany. Nadal w dubstepie Ivana Shopova mozna uslyszec wplywy muzyki etnicznej, czy jazzu, choc nie tak wyraznie jak na "Kukerze". Plyta miejscami agresywna, miejscami spokojna, w dodatku stworzona przy wspolpracy ze swietnymi muzykami spoza gatunku (chocby wybitny jazzmen grajacy na Kavalu- Theodosii Spassov).

Counterstrike - Fire EP (Algorythm) - Powiem jedno - Escape. Jak dla mnie ten jeden kawalek z Black Sun Empire sprawia, ze EPke od CS warto sprawdzic, zdecydowanie jeden z lepszych walkow w 2012 roku. Reszta wydawnictwa Counterstrike rowniez warta uwagi.

Mala - Mala In Cuba (Talkin' Loud) - Coz, kto choc troche interesuje sie oldschoolowym dubstepem wie kim jest Digital Mystikz i kto wchodzi w jego sklad. A wchodzi Coki i Mala, ktorych produkcje sa glebokie, nieraz ciezkie, ale zawsze na najwyzszym poziomie. Nowy album Mali nie wyroznia sie specjalnie na tle innych dokonan artysty czy to solo, czy jako DMZ wespol z Cokim, ale napewno wybija sie sposrod tego, co w dzisiejszych czasach nazywane jest dubstepem. Dla tych, ktorzy chca sprawdzic, czym tak naprawde je sie ten gatunek "Mala In Cuba" powinna dostac status "must have"

NAJGORSZE:

Concord Dawn - Air Chrysalis (Uprising) - Coz, starsze plyty i kawalki Concord Dawn uwielbiam. Do nowej plyty nie pochodzilem z taka ekscytacja jak niegdys do "Chaos By Design" czy "Uprising" i mozna rzec, ze sie bardzo nie pomylilem. Nie wiem, czy CD ma nadal ten sam sklad, czy moze zostal juz tylko jeden czlonek, jak by sugerowal styl wpisow na Facebooku, ale pewnym jest, ze ten, kto odpowiedzialny byl za produkcje plyty chyba zapomnial jak sie robi dnb w stylu Concordow.

Excision - X-Rated: The Remixes (Mau5strap) - Oryginalna plyta Excisiona nie podobala mi sie poza jednym trackiem (Deviance) i tak tez jest w przypadku kompilacji remiksow. Jedyny kawalek, ktory moim zdaniem daje rade to tytulowe X-Rated zremiksowane przez Calyxa & Teebego. Klimat obu plyt smuci tym bardziej, gdy pamieta sie starsze dokonania Jeffa. Tak, wiem, ze lapie mnie syndrom "kiedys bylo lepiej", ale posluchajcie sobie "Do It Now" i czegokolwiek z nowej plyty. Widac roznice? Widac.

Current Value - Quantum Physics (Barcode) - CV dalej tlucze w gary tak jak to robil na poprzednim albumie. Nie sadziliem, ze kiedykolwiek to powiem, ale ostatnimi czasy, bardziej podchodzi mi dubstep Rudego, niz jego dnb. Slusznie powiedziane, ze dawno temu chyba naprodukowal setki trackow i teraz tylko je wydaje klepiac hajs, bo wszystko brzmi podobnie.

ZASKOCZENIA:

Mloski - Labyrinth Remixes (ABCD) - Nie sluchalem nigdy Mloskiego poza jego remixem Are We od Balkansky'ego, wiec darmowe, obejmujace 16 trackow wydawnictwo bardz pozytywnie mnie zaskoczylo- masa swietnych trackow, chocby remixy wymienionego juz wczesniej Balkansky'ego, Drum Kida, czy Hempsty i masy innych, mniej znanych, lecz bardzo utalentowanych artystow. Polecam goraco zwlaszcza fanom glebokich, powolnych brzmien i ambientowego czillowania. Na plus rowniez warto zaliczyc fakt, iz LP w calosci dostepne za darmo.

TNGHT - TNGHT (Warp) - ?Ani Hudsona Mohawke, ani Lunice'a nie znalem wczesniej, ale jako, ze stosunkowo nowy gatunek zwany Trap calkiem mi sie podoba, postanowilem sprawdzic ich kolaboracje w postaci TNGHT i ich EPki. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, swieze brzmienie, choc przyznaje, ze glownie na imprezy (szczegolnie swietny Higher Ground).

ROZCZAROWANIA:

Xilent - Ultrafunk EP (Audioporn) - Liczylem na powrot Xilenta do starych neurofunkowych, technicznych i futurystycznych brzmien, tymczasem dostalem raczej dubstep w drum and bassowym tempie, z charekterystycznym dla Xilenta brzmieniem.

Spor - Ziggurat/Push Me, Pull You (Lifted) - Niesety, Spor po ponad dwuletniej przerwie w robieniu neurofunku powraca w kiepskim stylu. Moze to zielony potworek Feed Me, czyi electro-housowe alter-ego Spora tak mu namieszalo w glowie, moze juz lubuje sie w zupelnie innych brzmieniach niz dawniej- nie wiem. Wiem za to, ze Ziggurat jest marna wariacja na temat starego Azteca, a Push Me, Pull You poza fajnym basslinem w ogole jest tak nijakie, ze ciezko mi to zaklasyfikowac.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze:

Periphery - Periphery II: This Time It's Personal konkretny djent/metal progresywny, bardzo fajne brzmienie, rozbudowane, ciekawe kompozycje, piękne solówki (w tym chociażby zaproszonego Johna Petrucci), o wiele lepszy wokal Spencera niż na poprzednich płytach.

P.O.D. - Murdered Love bardzo dobry comeback, po ostatniej słabej płycie z 2008 roku, nareszcie coś wydali, trzeba było czekać aż 4 lata by wydali fajną płytę. Album nie jest odkrywczy, ale bardzo przyjemnie się tego słucha, szczególnie spodobał mi się utwór Bad Boy.

Rozczarowanie:

Sybreed - God Is An Automation płyta nie jest zła, ale czegoś mi na niej brakuje. Nie podoba mi się zmiana brzmienia (chociażby w przypadku utworu Challenger, który na EP o wiele lepiej się prezentował), album trochę nuży mnie, poprzednie albumy znacznie bardziej mi się podobały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten rok był średni, ale znajdzie się parę bardzo dobrych płyt:

Testament - Dark Roots Of Earth - doprawdy, fantastyczna płyta, lepsza nawet od The Formation Of Damnation, czego się nie spodziewałem. Gdyby nie beznadziejna przeróbka "Powerslave" Maidenów, byłaby to może najlepsza płyta ostatnich lat.

Overkill - Electric Age - Overkill niewiele gorszy, głos Blitza ciągle niszczy, a szybkie numery jak "Save Yourself" kopią prosto w twarz. Na minus tylko zbyt mało wyraziste solówki

Marduk - Serpent Sermon - bardzo dobra, niszcząca wszystko na drodze płyta Mortuusa i spółki

Candlemass - Psalms Pf The Dead - to ostatnia płyta Szwedów. Szkoda, bo zawartość Psalmów Umarłych nie pozostawia nic do życzenia.

Venom - Fallen Angels - Mówcie, co chcecie, ale dla mnie to bardzo udane dzieło, o piekło lepsze niż Hell. No i ten głos Cronosa...

Rozczarowania

Wintersun - Time I - wziąłem, bo nie miałem styczności z tym zespołem. I nie będę już miał, bo przesłodzony, ociekający lukrem rock to nie jest to, co lubię.

Kreator - Phantom Antichrist - fajny tytuł, dobra zawartość, ale liczyłem, że Petrozza i reszta wysilą się nieco bardziej.

Nadzieje

- nowe płyty Blind Guardian, Megadeth i Amon Amarth

- Brutal Assault (skład niszczy!)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy rok dla muzyki, jako że słucham głównie HH to i napiszę tylko o nim ;)

Trzeci Wymiar - Dolina Klaunoow - moim zdaniem najlepsza płyta tego roku. 3W powróciło w wielkim stylu i świetnej formie. Mocne flow, ciekawe teksty i genialny przekaz. Bity były równie dobre, mogę tego słuchać bez końca.

SLU - CNO2 - kolejna bardzo dobra płyta Ryszarda, na mój gust trochę przeceniona ale dobrze się tego słucha, Peja powoli nawija coraz sensowniej. Naprawdę niezła płytka.

Pokahontaz - Rekontakt - w sumie praktycznie całkowicie zgadzam się z jednym przedmówcą. Fokus i Rah wydali fantastyczną płytkę na nieco dubstepowych bitach, co już nie udało się Pezetowi.

Na sam koniec zostawiłem sobie SPG Dystrykt Nulla. Genialna płyta, mieszanka różnych stylów muzycznych, niesamowite flow i bity. Naprawdę zachęcam do przesłuchania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest to lista od najlepszej do najgorszej, po prostu 5 płyt z 2012 roku, które moim zdaniem najbardziej zasługują na uwagę.

Anaal Nathrakh - Vanitas - super sieczka, panowie przebili swoją poprzednią płytę, Passion i dodali kilka nowych elementów, elektroniki odrobinkę... Ogólnie jest świetnie i słucham tego bardzo często.

I Legion - Beyond Darkness - melodyjne granie, świetni wokaliści, jeszcze lepsze riffy. Melodic Death Metal jak się patrzy. Jedna z moich najulubieńszych płyt 2012 roku.

Mors Principium Est - ...and Death Said Live - znowu Melodic Death Metal, ale trochę mocniejszy. Mors Principium Est lubię od dosyć długiego czasu, a ich nowa płyta była dla mnie niezłą, pozytywną niespodzianką. Świetne granie.

Wintersun - Time I - Epic Melodic Death Metal. Coś fantastycznego, od początkowych rytmów inspirowanych japońską muzyką, po samą końcówkę płyty. Niesamowity klimat, czekam niecierpliwie na Time II. :)

Stone Sour - House of Gold & Bones Part 1 - na tę płytę czekałem chyba najbardziej w 2012. Nie zawiodłem się na ani jednym utworze, a słuchałem tego mnóstwo czasu. I nadal słucham oczywiście. Najlepsza płyta Stone Sour, świetne teksty, kamień milowy dla zespołu... Według słów Corey'a, w kwietniu należy się spodziewać Part 2. Superancko!

Największa porażka 2012:

Hunter - Królestwo - nie mogę tej płyty całej słuchać. No po prostu nie da się. Ciężko mi ona wchodzi, uznaję, że kupując ją, wyrzuciłem pieniądze w błoto. Ech, co to się stało z tym Hunterem, którego tak bardzo kiedyś lubiłem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można powiedzieć, że ubiegły rok był mizerny, ale wybitnie nie było. Jest to raczej wina tego, że zespoły, które bardzo lubię to bodajże trzy, które wydały nowe płyty w 2012. Ale po kolei:

Biohazard - Reborn in Defiance - generalnie nie tylko mnie ten album zawiódł, lecz także sporą część fanów. Ten krążek powinno się rozbić na dwie EPki, wtedy byłoby znacznie lepiej - na jednej dać szybkie, 100% hardcore'owe utwory, a na drugiej te spokojniejsze, które moim zdaniem zespołowi kompletnie nie wyszły. Co prawda te lepsze kawałki są szybkie, mocne, to nie jest to jednak ten sam NYHC, który Nowojorczycy zaprezentowali na Urban Discipline czy State of The World Adress. Te płyty ociekały brudnym klimatem brooklyńskich ulic. A RiB nie dość, że prezentuje dosyć inny styl, to jeszcze jest nazbyt zmiksowany w studiu, przez co ten klimat zwyczajnie umarł.

Paradise Lost - Tragic Idol - JESZCZE nie mam tego albumu, bo gdy się przymierzałem do kupna w wakacje to niespodziewanie porwał mnie Machine Head i DevilDriver. Jednak posłuchałem sampli, które zespół udostępnił i 3 single (czy tam 2...) i byłem na prawdę pod wrażeniem. Muzyka niesamowicie ciężka, klimatyczna. Mówi się, że to ich powrót do złotych lat Draconian Times, jednak to nieprawda. To są zupełnie inne płyty, jednak Tragic Idol zdecydowanie zasługuje na sympatię fanów, bo z tego co do tej pory usłyszałem, jest naprawdę cieżko, gotykowo i domowo. Warto dodać, że do singla Honesty in Death nakręcono bardzo dobry teledysk.

Testament - The Dark Roots of Earth - podobnie jak wyżej, nie przesłuchałem w całości oprócz 90-sekundowych części każdego utworu i dwóch udostępnionych za darmo. Co tu dużo mówić, 100% Testamentu - potężny głos Chucka, zręczne rączki gitarzystów i siła w rękach i nogach nowego perkusisty. Co prawda na początku utwory wydały mi się dziwne, lecz szybko się przekonałem do nich. W porównaniu do poprzedniej płyty, ta jest mocno heavy (choć to nadal thrash), lecz jest to i tak 51 minut naprawdę solidnego naparzania.

Overkill - The Electric Age Tym albumem utwierdziłem się w przekonaniu, że jednak Overkill to nie moja liga. Jakoś mnie nie porwali, chociaż niektóre utwory z tego albumu są naprawdę wyśmienite.

To by było na tyle, miałem napisać o Unleashed i Before the Dawn, ale jako że Unleashed mnie nie kręci, a najnowszego albumu BtD nie słuchałem prawie w ogóle, to może kiedy indziej. Podobnie jak z nowym Sabatonem, choć to, co przesłuchałem, w ogóle mnie nie porwało.

Za to 2013 zapowiada się naprawdę grubo: Amorphis, Chrome Division, Drowning Pool (zobaczymy czy nowy wokal się sprawdzi), najprawdopodobniej Exodus, nowy Soilwork (z którego można posłuchać już 1 singla), Amon Amarth (podobno?), liczę też na nowy album Coal Chamber no i przede wszystkim DevilDriver, który swoją droga nie wiem czemu jest zapowiadany na koniec 2013 / początek 2014, skoro gitarzysta informuje w necie, że album jest już niemal w pełni gotowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten rok zapowiadał się po prostu niesamowicie, a był... średni. Płyty, na które czekałem z utęsknieniem okazały się takie sobie, lub średnie, a najwięcej frajdy miałem z całkowitych niespodzianek. Nic nie wyszło z Black Sabbath, Voivod nie wyrobili się z wydaniem płyty...

Wydaje mi się, że najlepszą płytą 2012 jest

220px-Swans_The_Seer_album.jpg

Swans - The Seer: Dwugodzinne monstrum, którego nie jestem nawet w stanie w całości ogarnąć. Ta muzyka jest tak zwiewna, ulotna, a jednocześnie wyładowana po brzegi powalającymi motywami, że nie jestem w stanie jej ocenić. Wybitna płyta, tyle potrafię o niej powiedzieć.

Tuż po niej będzie

220px-I_Bet_on_Sky.jpeg

Dinosaur Jr. - Bet on Sky: pomimo tego, że ta płyta naprawdę mnie zachwyciła, nie postawię jej powyżej The Seer - po prostu dlatego, że to doskonałe granie w stylu Dinozaurów. Kocham ten styl, ta płyta w 101% spełniła moje oczekiwania, ale... no właśnie. Spodziewałem się tego XD Świetne zwiewne melodie, melancholia, zaduma, przebłyski szczęścia, epickie zakończenie... Wspaniała płyta wspaniałego zespołu.

Na wspomnienie zasługują również:

Smashing Pumpkins - Oceania: Nie wiedziałem, że ten zespół coś w ogóle w tym roku wydaje. Natknąłem się na tę płytę tuż po jej premierze, a że była do odsłuchania za darmo w necie, to z ciekawości sprawdziłem. Spodziewałem się kontynuacji Zeitgeist, płyty w obiegowej opinii słabej, a którą osobiście bardzo lubię i stawiam wysoko. Ja to w ogóle jestem totalnym heretykiem, bo za najlepszą płytę SP uważam Adore - krążek DLA MNIE wybitny, muzyczny absolut ?/10, który odegrał wielką rolę w moim życiu. Dzisiaj aż boli mnie jego słuchanie, tyle pięknych wspomnień przywołuje. Ale wróćmy do rzeczy. Choć słuchałem Oceanii przedwczoraj i nie zrobiła już na mnie takiego wrażenia, w momencie premiery byłem nią naprawdę oczarowany. Z perspektywy czasu dostrzegam kilka wad, ale to wciąż wspaniały krążek.

Dead Can Dance - Anastasis: przepiękna płyta, najlepiej jej słuchać wracając letnim wieczorem z gór - wrażenia murowane ;) Amnesia <3

Storm Corrosion - s/t: nie jestem fanem ani Opeth, ani Porcupine Tree, ale ta płyta jest naprawdę wyśmienita. Klimatyczna, wyciszona, z momentami przywołującymi ciarki na plecy, niczym najlepszy horror ;)

To może nie pełna płyta, ale rozwalił mnie nowy singiel Eyehategod - New Orleans Is the New Vietnam

Polecam również: Mark Lanegan, Blues Funeral, Napalm Death - Utilitarian, Black Breath - Sentenced to Life, Anathema - Weather Systems, Grave - Endless Procession of Souls, Testament - Dark Roots of Earth, Hawkwind - Onward, Graveyard - Lights Out, Masachist - Scorned. Było tego więcej, nawet mam opatrzoną komentarzem listę 63 tegorocznych płyt, które udało mi się przesłuchać, ale te krążki najbardziej wryły mi się w pamięć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, wypadałoby napisać w końcu to podsumowanie. Wiem, że wiele płyt mnie ominęło - nawet od zespołów, które lubię/polubiłbym ale zwyczajnie nie chce mi się tego przeciągać.

Dobre:

Om - Advaitic Songs

Przyznam się szczerze, że nie do końca wiem jak tę płytę ugryźć. Zespół się rozrósł, pojawiły się perkusjonalia, smyki i inne ozdobniki - a przecież ten zespół od początku opierał się na wręcz ascetycznym połączeniu basu, perkusji i wokalu. Niby niewielka zmiana, ale śmiem stwierdzić, że to już nie to samo Om.

Ale czy złe?

Wręcz przeciwnie! Ich ostatnie dzieło to najprawdopodobniej moja płyta roku! Po prostu teraz jest inne...

Steinvord - Steinvord

Krótko: ludzie podejżewają, że to może być EPka Aphex Twina albo Squarepushera, tylko wydana pod innym pseudonimem. To powinno wystarczyć za rekomendację. Jasne, pewnie tajemnica wokół niego miała pewien wpływ na jego popularność (wiemy o nim tylko " hello, im 18/m/es and make music with a fu***n computer. thanks", wrzucał swoje utwory na p2p w ok. 2006 roku i nagle teraz wychodzi to na winylu pod szyldem Rephlex, z czego samo wydanie jest takie, jakby kontrola jakości nie istniała - raz lepsze, raz gorsze tłoczenie, pomieszana kolejność utworów w spisie itp.), ale sama muzyka się broni. Jeśli to naprawdę ktoś nowy, to czekam na pełny album.

W sumie nawet, jeśli to ktoś z weteranów, to też czekam.

Niechęć - Śmierć W Miękkim Futerku

Nie jestem zbytnim miłośnikiem Jazzu, ale wyjątkowo mi ta płyta podeszła. Kawał porządnego Fusion, nawet bardzo porządnego. Dobre, polskie i za darmo - czego chcieć więcej?

Sick Of It All - Nonstop

Niby best of, ale z kawałkami nagranymi na nowo. I muszę przyznać - podobają mi się te nowe wersje.

Cattle Decapitation - Monolith Of Inhumanity

Spoko. Sprawdziłem w sumie z ciekawości, bo w którymś magazynie metalowym się zachwycali. U mnie "zachwyt" to trochę za dużo powiedziane, ale podoba mi się. Fajny Death/Grind.

Squarepusher - Ufabulum

Nie jest to Hard Normal Daddy ani Ultravisitor, ale muszę przyznać - jest dobrze.

Earth - Angels of Darkness, Demons of Light II

W sumie nie wiem, co napisać. Fanbojuję temu zespołowi i uważam, że nie zawiedli...

Neutralne:

Blut Aus Nord - 777 - Cosmosophy

Podobało mi sie trochę nawet, ale nie szaleję. Choć na ile to kwestia gatunku, a ile kwestia jakości samej muzyki? Nie wiem.

Venetian Snares - Fool The Detector

Jest lepiej, niż na My So-called Life (może dlatego, że to EPka, nie pełny album), ale to wciąż "nie do końca to"...

Słabe:

Luxtorpeda - Robaki

Lubiłem debiut. Pierwszymi utworami pokazali, że nadal wiedzą jak robić dobre kawałki. Resztą pokazali, że nie zawsze im to wychodzi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie zeszły rok jeżeli chodzi o muzykę był miodny.

Mesajah - Jestem Stąd: Owacje na stojąco za dobre połączenie "protest songów" (tj. Wiadomość czy Uwierz Mi) i kawałków do luźnego przesłuchania i zabawy (tj. Do Rana) zaatakował bardzo dobrym reggae.

Grubson & DJ BRK - "Gruby Brzuch" Bardzo dobra płyta, dobre flow i rymy a także śmieszny skit (Kalorie) i (przynajmniej wg. mnie) dobre skrecze w intrze "Śniadanie" ogólnie całą płytę można przesłuchać bez bicia a kawałki puścić w towarzystwie znajomych bez ryzyka wstydu.

Kali - Gdy Zgaśnie Słońce : Swoiste zaskoczenie, bo nigdy go nie znałem (choć też miał płytę 50/50 w 2011) Kawałki dobre do przesłuchania w nocy. Wtedy najlepiej brzmią (if ya know what i mean ;) ) Ogólnie cała płyta ma taki "nocny" i "mroczny" niekiedy charakter (no dobra oprócz "Pauza")

Bas Tajpan & Bob One - Wszystko na sprzedaż: Dobre kawałki traktujące o sytuacji w Polsce (tj. "Żart") i o Politykach

Ogólnie rok 2012 (nie licząc ciągle wałkowanego popu) był muzycznie dobry i mam nadzieję że powtórzy się to w tym roku ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...