Skocz do zawartości
RoZy

Mass Effect (seria)

Polecane posty

Jednak przyznam, że po scenarzyście Halo 4 nie spodziewam się czegoś wyjątkowego, jeżeli chodzi o główny wątek.

Just so we're clear. Scenarzysta Halo 4 nie miał lekko, bo jego zadaniem było zakończenie pełnego dziur wątku Didacta, który był ciągnięty przez kilka książek. Fabularnie Halo 4 było beznadziejne, ale to nie wina scenarzysty. On robił co mógł.

@dat trailer - To w sumie tylko "proof of concept" i "ROBIMY MASS EFFECTA". Nie wierzę, że do następnego E3 zobaczymy jakiś gameplay i nie wierzę w premierę w końcówce 2016. Podobał mi się jednak ten trailer i motyw "Old West Frontier". Nie wiem jakie są na to szanse, ale fajnie by było jakby nowe ME był właśnie w stylu kosmicznych kowbojów, a nie ultrapoważnych królowych dram. Chociaż z drugiej strony to by pewnie było wchodzenie z buciorami w konwencję. We'll see.

PS ktoś się napotkał na jakiegoś tweeta kogoś ważnego kto by potwierdził, że za zamkniętymi drzwiami EA coś z ME:A pokazywało? Jakieś tech demo, prezentację, cokolwiek?

Edytowano przez lubro
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawiązując do kilku stron wstecz- uważam że pierwsza część ME to straszne drewno- przy ok. czwartym i każdym następnym podejściu do trylogii przechodziłem ją raczej z musu. Nie wiem jak u innych, ale jak dla mnie zaczynanie następnego "maratonu Mass Effect" od dwójki jest raczej słabym pomysłem (nawet przy imporcie jakiegoś starego sejwa). Trzeba dodać, że serie "odkryłem" dosyć niedawno- jakieś 2 lata temu może (wierzcie lub nie, uniknąłem większych spoilerów do tego czasu), i do dzisiaj przechodzę ją co jakiś czas (btw. jestem ekspertem od MEicon_cool.gif). Ale wracając, mówiąc że jedynka jest czerstwa mam na myśli głównie dłużyzny i nieprzemyślenie niektórych elementów- trzeba pamiętać że ta gra wyszła ponad 8 lat temu! Porównując ją z rówieśnikami- taki Fallout 3 nawet nie ma startu do ME pod względem technologicznym, a co do dłużyzn- przypominam że w 2008 wyszedł Far Cry 2icon_lol.gif (plus dodam że gra mogła mnie trochę usypiać ze względu na to że za każdym razem robię ją na 100% tj. rzadkie minerały, liga pierwszych, i te całe dzienniki z jedynki, pełne skanowanie galaktyki w dwójce, spacery po Cytadeli w poszukiwaniu questów z trójki itd.). Dwie kolejne części wymiatają, tak że przejdę dalej.

Nie grałem w Dragon Age. Żadną część. Nie wiem co ludzie mają na myśli, bojąc się że Andromeda będzie podobna do Inkwizycji, ale nawet bez tego boję się że nowy ME zostanie koncertowo spartolony w oczach większości. I to nie przez wspomniane wyżej dłużyzny, drętwotę czy (dla niektórych) zakończenie z czapy, ale przez to że nie będzie Mass Effectem 4 tylko czymś nowym. Podejrzewam, że przez samo to zostanie zmieszany z błotem przez większość "fanów", ale myślę że skoro mi- miłośnikowi klasycznych Falloutów, któremu spodobały się wynalazki Bethesdy (z czwóreczką na czele)- Andromeda nie zrobi krzywdy swoją innością (na marginesie- już sobie wymyśliłem "scenę po napisach"icon_wink.gif). Może to wyglądać tak, jakbym już teraz planował wynosić nową część pod niebiosa w dniu premiery, ale wiedzcie że jedyna gra którą to jak dotąd spotkało

jest Arcanum (swoją drogą założenia fabuły są nawet podobne do MEicon_lol.gif).

Ps. Ktoś wie jaki tytuł nosi ta książka z której Mass Effect zerżnął główny trzon fabuły?

Wyniszczanie organików przez maszyny / cykle zagłady

Pamiętam że była wspomniana w którymś AR, ale nie mogłem znaleźć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co ludzie mają na myśli, bojąc się że Andromeda będzie podobna do Inkwizycji

Chodzi o to, że Inkwizycja to tak naprawdę kupa jakiś nudnych aktywności pobocznych, przez co wygląda jak jakieś pseudo MMO. Takie sztuczne rozciągnięcie gry sprawiło, że nigdy jej nawet nie ukończyłem, bo w pewnym momencie tak mnie zanudziła, że nie miałem już ochoty do gry wracać. Sporo osób ma właśnie obawy, że nowe ME może wyglądać tak samo, czyli głównie gra będzie opierała się na tych samych, nudnych założeniach co Inkwizycja. A jeśli tak będzie, to nawet śliczna grafika nie pomoże :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio naszedł mnie "smak" na odnowienie serii. Może sobie pyknę.

Ja jakiś czas temu dostałam takiego "smaka". Kupiłam sobie trójeczkę na ps3, odpalam zadowolona - wszak ze dwa lata nie grałam w żadną część serii. Nie importowałam żadnych zapisanych danych, nie miałam skąd. Serce mi się kraja, płaczę w duchu gdy każdy mój wybór jaki by on nie był, kończy się śmiercią kogoś z drużyny albo niezaplanowanym obrotem sytuacji. O rany boskie cóż za ból przeżywać to na nowo :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up No ja sobie tak zaplanowałem po wigilii przyciąć w całą serie od początku, ale też nie będę importów robił (chociaż zapisy mam na specjalnie przeznaczonym do tego 16 gb pendrive) bo chcę wszystko zacząć od nowa.

Co do tego

Serce mi się kraja, płaczę w duchu gdy każdy mój wybór jaki by on nie był, kończy się śmiercią kogoś z drużyny albo niezaplanowanym obrotem sytuacji

To jakoś tak miałem, że w kluczowych momentach przeżywali ci co mieli przeżyć. Tu dam przykład z trójki, nie przeżył ktoś by mógł/mogli żyć inni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłam też, że o tyle co w pierwszej części wybierało się różne "ścieżki Sheparda" i tak bardzo nie odczułam konsekwencji w drugiej części (nie liczę tu sytuacji na Virmirze) tak to, czego dokonaliśmy w części drugiej ma niesamowicie fundamentalne znaczenie w ostatniej. I (olaboga!) pluję sobie w pada że zaczęłam grać w ostatnią cześć niż zagrać najpierw w drugą. Oszczędziłabym sobie tego smutku i żalu.

Bo serio, żal żalem poganiany :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze kroczyłem w ME dobrą ścieżką zakończenia. Raz w dwójce, po ponownym zagraniu tą samą postacią miałem na full pasek "dobra" a "zła" tylko troszkę, bo podczas zadania z Thane-m czy Samarą dawałem niemiluchom po gębie. Bardzo mi się te momenty podobały i ogólnie pomysł na misie dla w spół towarzyszy jest fajnym pomysłem.

Z pierwszej części też w pamięć zapadły mi czasami uciążliwe jeżdżenie Mako. Na leże do osób które lubią zwiedzać i w pierwszą część na trzaskałem dużą liczbę godzin, bo musiałem zbadać wszystkie planety i znaleźć wszystkie znajdźki.

W dwójce już nie było można zwiedzać większej części planety, tylko wytyczony sektor przez twórców, ale nie uważam tego za wadę, bo skanowanie planet było lepszym wyjściem niż ciągłe lądowanie i łażenie/jeżdżenie bez większego celu.

Moim zdaniem, najlepsze i tak była druga część ME. Miała w cobie coś takiego, przez co ukończyłem ją cztery razy. Jedynkę dwa a trójkę tylko raz (póki co).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie w pierwszej czesci ME nuda i upierdliwosc braly gore nad ciekawoscia nowego uniwersum i rozgrywka. Gra miala swoje lepsze momenty, a nowe uniwersum wydawalo mi sie calkiem interesujace, jednak upierdliwosc zwiedzania planet w Mako, powtarzalnosc czynnosci oraz niewygodny system zarzadzania ekwipunkiem druzyny byly dla mnie na tyle meczace, ze po jej przejsciu stwierdzilem, ze kolejnych czesci z zapowiadanej trylogii nie kupie. Na szczescie okazalo sie, ze w ME2 zrezygnowano z najbardziej dla mnie upierdliwych rozwiazan, a bardzo dobre recenzje gry sklonily mnie do jej kupna. Fabula i gameplay w drugiej czesci przypadly mi do gustu na tyle, ze bylem pewien, iz ME3 kupie. Tak tez sie stalo i choc trojka swoim klimatem juz od samego poczatku fabuly byla odczuwalnie ciezsza, to bawilem sie przy niej naprawde bardzo dobrze, a zakonczenie w wersji podstawowej mi nie przeszkadzalo. O miodnosci tego tytulu dla mnie niech swiadczy chocby to, ze po przejsciu ME3 zabralem sie za jego ponowne przechodzenie, a to zdarza mi sie naprawde bardzo, bardzo rzadko.

Podobne wrazenia co w przypadku tej serii mialem tez przy Assassin's Creed. Jedynka byla nowatorska z tym calym parkourem i ciekawym przedstawieniem trwajacego wieki konfliktu miedzy Asasynami i Templariuszami, ale powtarzalnosc zadan pobocznych szybko mnie znudzila i tez myslalem, ze kolejne czesci serii jesli wyjda to je sobie odpuszcze. Jakis czas pozniej nie moglem sie oderwac od biegania po ulicach Wenecji w AC2...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To akurat prawda, że pierwsza część była żmudna i łażenie po planetach przypominało trochę zabawę w ciuciubabkę. Ale jest pewna rzecz przez którą pierwszą część uniwersum przeszłam aż bodajże z pięć razy a i może nawet więcej. Oczywiście, nie łaziłam po planetach, nie ganiałam za robaczkami w okolicy. Jedynka miała ciężki klimat, ciężką atmosferę. Dominował tam niebieski kolor, jakieś odcienie szarości i ogólna melancholia. W dwójce nagle pojawiły się odcienie pomarańczy i jakiejś żółci (zważywszy na to, że akcja miała głównie podłoże Cerberusowe). Co nie zmienia faktu, że druga część miała najbardziej wartką i ciekawą akcję w całej serii. Zakończenie po prostu miód, truskawki i rodzynki.

W trójce wrócił ten niebieski kolor i nagle przypomniał mi się pierwsze wrażenia jakie towarzyszyły mi dobre kilka lat temu, kiedy to po raz pierwszy ją odpaliłam. Co prawda ten niebieski był nieco jaśniejszy i weselszy, ale cała otoczka wokół Shepard, otoczka ludzkiego męczennika i winkelrida galaktyk sprawiła, że część ta była najcięższa fabularnie.

Też mieliście wrażenie że każdy na każdym kroku czepiał się Sheparda powtarzając "jaki to on beznadziejny, że nie potrafi uratować ludzkości"? Moim zdaniem w ostatnim godzinach fabuły wyraźnie było widać zmęczenie psychiczne a (i nawet!) szarpnę się na stwierdzenie, że Shepard po prostu stał się niezrównoważonym umysłowo człowiekiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli chodzi o ME3 i Sheparda, to nie tyle mialem wrazenie, ze kazdy sie go czepial, co ze kazdy oferowal mu pomoc na zasadzie qui pro quo, ze uzaleznial udzielenie jakiejkolwiek pomocy Shepardowi od tego, czy Shepard sam wyswiadczy wczesniej jakas przysluge. O ile w niektorych przypadkach to mialo sens (jestesmy zajeci walka ze Zniwiarzami u nas, jak nam w tym pomozesz, to bedziemy w stanie wyslac nasze sily gdzies indziej), o tyle zabraklo mi czegos w stylu udzielenia bardzo ograniczonego wsparcia (np. kilka okretow), ktore byloby zwielokrotniane pod warunkiem, ze Shepard pomoze im w walce. Do tego z logicznego punktu widzenia zupelnie nie pasowal mi motyw Salarian, ktorzy uzalezniali swoje wsparcie Sheparda w walce z zagrazajacymi przeciez takze im samym Zniwiarzami od sposobu rozwiazania kwestii Krogan. W koncu zazwyczaj fakt posiadania wspolnego, groznego wroga sprawia, ze dawne zatargi sa czasowo chowane do szafy przez zwasnione strony, bo sytuacja wymaga od nich wspolpracy, a nie strzelania fochow.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokazana psychologia typowego Jausza i Grażyny. Ludzie w obliczu zagrożenia zmobilizują się tylko wtedy, jeżeli zobaczą zagrożenie na własne oczy. A może i nawet nie wtedy. Może dopiero wtedy, gdy poczują konsekwencje ów zagrożenia na własnej lub bliskich skórze. Także ten zabieg w ME został zaaplikowany w sumie bardzo dobrze i adekwatnie do zachowania naszego - ludzi.

A przykład z własnego doświadczenia, gdy kilka tygodni temu byłam świadkiem powodzi na skalę całego miasta, gdzie mówiono o tym nawet w zagranicznej telewizji (hiszpańska). W pewnych rejonach ulice i domy były bardziej zalane, ewakuowano ludzi, zaś w wyższych partiach w ogóle ludzie wody na ulicy nie widzieli. Nagle kilka dni później pytam się znajomych, jak po powodzi, czy wszystko w porządku. Oni "jaka powódź?" (nadmieniam że mieszkają w górnych partiach). Także cóż. Smutne to ale tak jest,

Edytowano przez Agatix001
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@2R4G & Agatix

Tylko nie zapominajmy, ze Salarianie byli niby najinteligentniejsza rasa i do wielu aspektow zycia podchodzili na zasadzie kalkulacji matematycznej i rachunku prawdopodobienstwa. Nie byli tez rasa odizolowana, zamieszkiwali rozne planety i stacje kosmiczne, mieli wlasny wywiad i sily specjalne. Zniwiarze atakujacy Ziemie oraz planety Turian i Asarii to nie sa jakies tam "mitologiczne" stwory, ale kataklizm odbywajacy sie tu i teraz, na podworku sasiada, jak najbardziej realny i zagrazajacy im samym. W tej sytuacji tym bardziej dziwne jest, ze tak inteligentna rasa, nawet w obliczu smiertelnego zagrozenia, nawet w momencie, kiedy przeciwko Zniwiarzom wystapily polaczone sily ludzi, Asarii, Turian, Krogan, Quarian, Gethow, Elcorow i Volusow, postanowila strzelic focha i nie wesprzec Sheparda tylko dlatego, ze nie rozwiazal on kwestii Krogan tak, jak Salarianie tego chcieli. To raczej dowodzi tego, ze Salarianie byli rasa krotkowzroczna i malostkowa, a nie cywilizacja bardzo inteligentnych istot o analitycznych umyslach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Jedno nie ma zwiazku z drugim. Salarianie mogli wierzyc w to co odkryli, zbadali i co moga wyjasnic, ale jak nieznana im sila sprowadza zaglade na sasiednie planety, to logika (z ktorej przeciez slyneli) oraz pierwotny instynkt samozachowawczy kazdego stworzenia nakazuja sie przed zagrozeniem bronic na kazdy mozliwy sposob, a nie bezczynnie siedziec z zalozonymi rekami i miec nadzieje, ze uda im sie to przeczekac przy jednoczesnym wypieciu sie na sojusznikow. Nie ma tutaj sensownego fabularnie wytlumaczenia takiego zachowania sie Salarian, bo postapili nieracjonalnie, impulsywnie i calkowicie wbrew temu, co stanowilo cechy charakterystyczne dla ich rasy. Gdyby tak postapili Kroganie, to mozna by to bylo jeszcze zrzucic na ich dume, agresywna nature, wiare we wlasne sily jako rasy wojownikow i gloryfikowanie smierci poniesionej w heroicznej walce, ale Salarianie? Nie, jesli juz, to mozna tu mowic co najwyzej o niedopatrzeniu ze strony scenarzystow.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie zakończyłem Mass Effect 3, więc postanowiłem kilka słów o grze naskrobać.

Według mnie, jest to najlepsza część serii. Przed zagraniem bałem się, jak zostanie poprowadzona fabuła oraz jak zbudowany będzie świat. Wojna ze Żniwiarzami rozpoczęła się na dobre, czy w grze zostanie więc miejsce na drobne zadania i zabawę, czy wszystko będziemy robić w strachu i patosie? Prawda, większość zadań polega na przygotowywaniu się do wojny oraz naprawianiu jej skutków, ale nie czuło się tak wielkiej presji, można się było bawić. Dodatkowo, w grze znajduje się dużo żartów i zabawnych sytuacji rozładowujących napięcie. Oczywiście, są też bardzo poważne zadania, mające spory wpływ na świat gry. Na przykład:

Na Cytadeli znajdował się salariański agent Widm, który poprosił o pomoc w rozpracowaniu hanarskiego ambasadora, podejrzanego o współpracę ze Żniwiarzami. Istotnie Hanar działał na rzecz wroga, czego wynikiem było zniszczenie całej jego planety, wraz z Hanarami i Drellami, gdy wybrałem to, zamiast skazać Salarianina na śmierć. Wim, że można było uratować i agenta i planetę, gdybym w poprzedniej części miał pewnego towarzysza z DLC, niestety, nie posiadałem go.

Początkowo nie podobało mi się, że Cytadela jest jedynym neutralnym miejscem które możemy odwiedzić poza misjami. Ostatecznie, nie było to złe, gdy w połowie gry pojawiły się tam nowe postaci. Doskonałym pomysłem było odwiedzanie Cytadeli przez naszych załogantów w czasie dokowania tam. Podobały mi się również inne interakcje naszej załogi - przemieszczanie się po statku, odwiedzanie innych postaci. Wykonano to perfekcyjnie.

Przypadł mi do gustu system walki. Przewroty, większe wykorzystanie osłon, rozwinięcie walki wręcz, wiele typów przeciwników. Bezdyskusyjnie najlepszy system walki w serii. Ciekawym rozwiązaniem było uzależnienie tempa odnawiania mocy, od wagi noszonych broni. Grałem postacią klasy Adept, więc było to kluczowe. statecznie, grę zakończyłem z karabinem szturmowym Windykator, pistoletem Orzeł oraz karabinem snajperskim Modliszka. Wcześniej w serii nigdy nie korzystałem ze snajperki, teraz wydała mi się bardzo przydatna.

Do muzyki nie mam żadnych zastrzeżeń. Mam jednak co do grafiki. Efekty graficzne, pancerz bohatera i twarze postaci z reguły wyglądały bardzo ładnie. Jednakże tekstury ubrań niektórych postaci był strasznie rozmazane. Ten sam problem występował w poprzedniej części. Najbardziej rzucało mi się to w oczy patrząc na członków Rady. Dziwi mnie, dlaczego tak było.

Fabuła. Została ciekawie poprowadzona. Dokonaliśmy kilku wielkich czynów na rzecz galaktyki. Wszystko miało odpowiedni rozmach, znalazło się miejsce dla wielu postaci z całej serii. Widząc pewne wydarzenia w grze, zastanawiałem się, jak wyglądały by, gdyby nie było jakiejś kluczowej postaci, która przecież mogła przeze mnie zginąć w poprzedniej części. (ME2 skończyłem bez stracenia kogokolwiek.) Uważam, że historia gry była bardzo dobra, w niektórych miejscach zaskakująca. Trochę jednak zmęczyło mnie, że Cerberus zawsze był krok przede mną. Po misji na Tessi strasznie mnie to zdenerwowało. Mnie oraz Shepard, jak się za chwilę okazało. Niestety, nie posiadałem większości DLC do gry. Posiadałem jedynie "Z prochów", które było bardzo ciekawe fabularnie, a Javika, ostatniego Proteanina wyjaśniła wiele zagadnień dotyczących Protean, jak i przeszłości świata. Z tego względu, żałuję, że zawarto to w DLC, a nie w oryginalnej grze, poruszano tam przecież bardzo ważne tematy.

Zupełnie nie spodobał mi się pomysł połączenia multi z single, gdzie postępy w multi przekładały się na gotowość bojową galaktyki w single. Obecnie strasznie trudno znaleźć graczy, udało mi się zagrać tylko jeden mecz. Na szczęście, można przejść grę bez multi.

Zakończenie. (Grałem z oryginalnym zakończeniem.) Wielu graczy było zbulwersowanych zakończeniem, nie wiem jeszcze dlaczego. Od premiery unikałem informacji o nim, a teraz jeszcze nie zagłębiłem się w tę sprawę.

Udało mi się zgromadzić dużą siłę bojową, zapełniającą cały pasek w podsumowaniu przebiegu wojny. Cały epilog, walka w kwaterze głównej Cerberusa, potem w Londynie była bardzo dobra. Gdy dotarłem na Cytadele, aby pokonać Żniwiarzy, zabiłem Człowieka Iluzję, który postrzelił Andersona. Nie posiadałem odpowiedniej ilości punktów Idealisty bądź Renegata, aby skorzystać z tych opcji. Następnie mój Shepard przeniósł się do centrum Cytadeli i odkrył Katalizator. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że tajemnica Żniwiarzy, ich celu oraz twórcy zostanie tak wyjaśniona. Ostatecznie wybrałem zakończenie Kontroli, jako jedyne, pozwalające zachować pokój, bez dalszych zmian w strukturze świata. Po wyborze zobaczyłem przerywnik filmowy, bez żadnego podsumowania, co zostawiło pewne niedopowiedzenia.

Jestem ogólnie zadowolony, na pewno nie zbulwersowany, jak ludzie po premierze gry.

I to by było chyba na tyle. Mass Effect to świetna seria, którą poznałem, gdy pierwsza część trafiła do CD-Action. Cieszę się, że mogłem zagłębić się w ten świat. Zamierzam zrobić to znowu, przy Andromedzie. smile_prosty.gif

EDIT: Obejrzałem trochę filmików o zakończeniu i widzę teraz wiele dziur fabularnych obecnych w nim.

Edytowano przez Kirrin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednakże tekstury ubrań niektórych postaci był strasznie rozmazane. Ten sam problem występował w poprzedniej części. Najbardziej rzucało mi się to w oczy patrząc na członków Rady. Dziwi mnie, dlaczego tak było.

Takich "bubli" graficznych w grze było tak naprawdę masę. Rozmazane tekstury postaci, które za bardzo nie było związane ze światem a pełniły tylko funkcję "tłumu" to tak naprawdę pikuś w porównaniu z pewnymi sytuacjami. A chociażby na początku, gdy nagle znikąd wylewają się ludzie pędzący do promu ratunkowego. Pojawiają się jeden za drugim a wyglądają jakby byli narysowani a poruszani starymi, animacyjnymi metodami.

Ale takie teksturowe gamonie zauważyłam wiele razy nie tylko w Mass Effect ale i w innych grach studia BW (chociażby DAII czy Inkwizycja).

Co do zakończenia to ja osobiście przez kilka dni chodziłam do tyłu i tylko godziny odliczałam do wydania dodatku "uzupełniającego". Lewiatan również wiele wyjaśnił. Po tym wszystkim mogłam względnie spokojnie zasnąć.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@BladyPiter, w przyszłości postaram się kupić DLC do wszystkich części, aby w końcu doświadczyć serii w całości.

@NielichaZosia, tych uciekających ludzi nie zauważyłem. Zobaczyłem ich natomiast dziś w jednym filmiku na YT. Żałośnie to wygląda. tongue_prosty.gif

Edytowano przez Kirrin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, są błędy. Nie tylko w RPGach. Ale wspomniałam tutaj o ME bo tak naprawdę pierwszy raz spotkałam się z błędem zamierzonym. Bo co jak co, ale to robota BW. Tak kolokwialnie mówiąc poszli na łatwiznę bo można było to zrobić lepiej.

Ale to tylko narzekanie. Tak naprawdę w niczym to nie przeszkadzało a sama gra jest majstersztykiem :)

  • Upvote 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie DLC trzeba kupić za tzw. Bioware Points, choć mają być wkrótce usunięte.

Pod tym linkiem masz mój ranking DLC do Mass Effect.

http://forum.cdaction.pl/index.php?app=blog&module=display&section=blog&blogid=2356&showentry=40748

Edytowano przez Scorpix
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...