Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black Shadow

Mass Effect Alternative

Polecane posty

Saran Limen

Coraz bardziej lubię tego Kroganina. Jego metody i sposób myślenia wydaje się wręcz idealny dla kogoś takiego.

- Problemem Sarena jest to, że ma on zbyt wielu wrogów. Prędzej, czy później i tak ktoś dokopie mu się do tyłka, więc powinniśmy się spieszyć jeśli chcemy zrobić to jako pierwsi. Czy wy też uważacie, że ten ludzki kapitan, Anderson, również ma jakiś problem z Sarenem? W każdym razie dziwi mnie to, że mimo wszystko stara się nam pomóc. W przeciwieństwie do Udiny.

Saren ma reputację twardego i idącego do celu po trupach. Dosłownie... Nie dziwi mnie więc zainteresowanie Vaara, którego pracodawca z pewnością należy do światka przestępczego. Inaczej chyba nie miał by oporów przed jego ujawnieniem.

- Garry, ja się z tobą wybiorę. Gdyby szło na jak po grudzie zawsze będzie można wykorzystać moje umiejętności. Przecież po coś odbyłem te wszystkie szkolenia w OZS (eng. STG - Special Tasks Group). A umiejętność wyciągania informacji jest rzeczą oczywistą w takich formacjach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Helios

Ech, politycy. Jakoś nigdy nie miałem do nich ani przesadnego respektu, ani tym bardziej zaufania. Są ludzie dobrzy, są i gorsi, lecz władza każdemu potrafi uderzyć do głowy, nawet najlepszym.

Nie wtrącałem się zbytnio w rozmowę. Nie dlatego, iż każde słowo zbywałem i konwersacja nic mnie nie interesowała. Po prostu składna wypowiedź obydwu panów, razem z wstawkami Vaara, jasno deklarowała co powinniśmy zrobić. Decyzje padły szybko. Garry i Saran idą do Chora's Den, ja wyruszam do Prezydium. W sumie nawet dobrze się złożyło. We wspomnianym wcześniej miejscu spędziłem w przeszłości i tak wystarczająco dużo czasu, próbując zapomnieć o poprzednim życiu, aby po zaczęciu nowego, zaraz tam wracać. Miejsce to, najzwyczajniej w świecie, przywoływało u mnie złe wspomnienia. A tak poza tym, pewnie znowu będę musiał działać w dużej mierze na własną rękę, co jakby nie patrzeć, bardzo mi odpowiada.

Mój ojciec by tego nie pochwalił. Zawsze pieprzył, że drużyna jest najważniejsza. Niestety im dalej w las tym bardziej utwierdzałem się w tym przekonaniu. Szkoda, iż wciąż ciężko mi przyznać ojczulkowi rację

Chociaż w sumie nieważne, teraz i tak wszystko jest historią, a ja nie chciałbym zakończyć jej z depresją więc powinienem chyba w końcu się ruszyć. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Wstałem rozprostowując jeszcze obolałe kości przypominając sobie jednocześnie o wciąż dającej się we znaki, pulsującej bólem, ranie. Chociaż nie ma tego złego, przecież każdy szanujący się żołnierz ma przynajmniej jedną bliznę, pomyślałem.

- Skoro wy wybieracie się do Chora's Den, mnie nie pozostaje nic innego jak poszukać naszego przyjaciela w Prezydium ? wyobraziłem sobie tą rozmowę. Zwykle luzie, którzy znają cenne informacje niechętnie puszczają parę z ust. No cóż, zawsze pozostaje mi zaciągnąć typka do jakiegoś bardziej odosobnionego pokoju i po żołniersku przywalić parę razy w pysk. No, może ponoszą mnie trochę emocje. Ale ten [beeep] Saren...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Syzyf

Mamy więc dwie opcje, dużo więcej niż się spodziewałem! Grunt to pozytywne myślenie, skoro Garry i Saran idą do Chora's Den, mnie nie zostaje nic innego jak dołączenie do Heliosa w wędrówce do Prezydium, im więcej informacji zbierzemy tym lepiej. Szkoda tylko, że Marcus i Anran postanowili iść własną drogą zamiast trzymać się druży... heh, zabawne, mimo ukończenia misji większość z nas wciąż trzymamy się razem, choć teraz bardziej z obowiązku niż z chęci. Choć kto wie co nas czeka w przyszłości... a ja jako żywy świadek mogę powiedzieć że dużo dziwnych rzeczy już się wydarzyło, więc wizja nas jako prawdziwej drużyny jest na razie najnormalniejszą możliwością. Muszę tylko pamiętać żeby porozmawiać z Ashley kiedy już wszystko się wyjaśni, czuje się źle pamiętając jak bardzo się o nas martwiła.

- W takim razie ja wybiorę się z Heliosem do Prezydium. - Odpowiedział Syzyf.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mam przeczucie, że moje umiejętności bardziej przydadzą się w Norze Chory. - Vaar odparł na zapytanie Garry'ego. - Prezydium jakoś nie wydaje się specjalnym polem do popisu dla łajz pokroju Sarena...

* * *

...i intuicja kroganina nie okazała się zbyt daleka od prawdy. Choć Cytadela uchodziła za centrum znanego wszechświata miała również wyjątkowo powszechne przypadłości znane z innych planet. Miejsca, w które nie zależy się zapuszczać samemu, bary o szemranej reputacji albo zaułki oblegane przez niezbyt przyjemnych, często uzbrojonych panów. Nora Chory nie była może najgorszym na co można się było natknąć, ale nie można było odrzucić wrażenia, że znajdowała się w tej mniej... ekskluzywnej części stacji.

Vaar, Saran i Garry byli już w pobliżu wejścia gdy mimowolnie zauważyli brak żywej duszy w pobliżu. Chwilowe wrażenie. Sekundę potem z zaułków wyłoniła się dwójka zamaskowanych, zapewne w średnich pancerzach, nieznajomych. Nie bawili się w specjalne podchody zamiast tego otwierając ogień.

* * *

Znalezienie przedstawiciela niewielkiej wzrostem rasy nie było specjalnie trudnym zadaniem jeśli wiedziało się gdzie go szukać. Rasa volusów miała to do siebie, że ciągnęła w miejsca największego przerobu gotówki... Helios i Syzyf spotkali Barla Vona w jednym z banków:

- Panowie szukają jakieś propozycji biznesowej? - rzucił niezbyt pewnym tonem co dwa albo trzy słowa biorąc aż nadto słyszalny oddech. - Czy... może informacji?

---

Hm, pardon za krótkość posta za czas oczekiwania, ale a) jest gorąco i spociłem się jak świnia w masarni, b) nie chce mi się myśleć, c) czas mnie goni, bo w piątek wybywam :|

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ihaaaaaaaaaaa! - krzyczę mimowolnie, chowając się za najbliższą osłonę. Tego mi było trzeba. Wreszcie jakaś strzelanina! O dziwo Saren dba o nas lepiej niż politycy, którzy więzili nas na oddziale zamkniętym. Przynajmniej w kwestii rozrywki. Przylegam do pionowej powierzchni i zdejmuję z pleców mój ukochany karabin szturmowy, tuningowaną Zjawę. Szybko uruchamiam amunicję zapalającą i wychylam się na ułamek sekundy zza zasłony, aby zorientować się w sytuacji. W sumie nawet nie muszę tego robić, radar w omni-kluczu dokładnie określa pozycję wrogów. Ale zawsze lepiej się ubezpieczyć, urządzenia elektroniczne łatwo zhakować.

OK. Taktyka, Garry. Mamy przewagę liczebną. Saran pewnie użyję swojej snajperki, a jeśli ci najemnicy nie będę ostrożni, może i szybko zakończy ich mało warte żywoty. Vaar jak to Kroganie najpewniej zaraz przeprowadzi szturm, w końcu ze swojego shotguna raczej nie trafi za dużo z takiej odległości. W takim razie poczekam, aż Vaar ruszy i wtedy uczynię to samo. Pozostanę trochę z tyłu i poosłaniam go. W sumie, mamy pierwszą okazję do zobaczenia go w akcji. Sprawdzam jeszcze raz stan broni i odwracam się w stronę Kroganina.

- Dawaj! Widzę, że nie możesz wytrzymać. Będę cię osłaniać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saran Limen

Widzać rywali szybko kucam i chowam się za barierkami. Nie spodziewałem się, że uda nam się spotkać z kimś kto może coś wiedzieć o Sarenie beż żadnych kłopotów, więc i na ewentualny atak byłem przygotowany. Jak widać opłaciło się takie myślenie, gdyż zgodnie z przewidywaniami zostaliśmy zaatakowani tuż przez Norą Chory. Spodziewałem się jednak czegoś więcej niż dwójki bandytów, którzy z pewnością nie będą dla nas żadnym kłopotem. Może po prostu Saren stara się nam w ten sposób powiedzieć, że wie o naszych ruchach i w odpowiednim momencie spróbuje nam przeszkodzić? Walka, walka... Snajperka, czy pistolet? W praktyce mogę wychylić się zza zasłony, użyć wybuchu spalającego na jednym z przeciwników i ewentualnie dobić go celnymi strzałami z pistoletu. Drugim pewnie zajmie się Vaar lub Garry. Nie pozostaje mi chyba nic innego jak tylko wykonać plan, który przed chwilą wymyśliłem. Nie powinno być żadnych kłopotów...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Syzyf

Pozostawię rozmowę Heliosowi. Nie jestem najlepszą osobą jeśli chodzi o negocjacje, szczególnie jeśli sytuacja jest tak... delikatna. Mimo iż Barla Von wydaje się chętny do podzielenia się informacjami, zapewne będzie chciał coś w zamian, więc nie mogę tego skopać, choć to i tak dobry początek. Ciekawe jak idzie reszcie, pewnie mają wszystko pod pełną kontrolą....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Helios

Spojrzałem kpiącym wzrokiem na tego konusa Barla Vona i wywaliłem to co nam leży na wątrobie (tzn. mnie i Syzyfowi):

- Słuchaj. Nie jestem w nastroju na pogaduszki więc przejdę do rzeczy. Chcemy informacji i jeśli jeszcze nie zauważyłeś my ich wręcz żądamy. Nie prosimy, żądamy. Nie dostaniesz od nas za nie złamanego grosza, ale niech ci będzie wiadome, iż jeżeli ktoś kiedyś zajdzie ci za skórę własnoręcznie odstrzelę mu łeb. Kapujesz?

Nie zamierzałem silić się na uprzejmości bo zaprowadzą nas one donikąd. Zbliżyłem się mimowolnie do Volusa, wyraźnie mierzył mnie wzrokiem i chyba dedukował czy powinien skwitować mój ostry ton śmiechem czy raczej wkurzony Turianin i Geth naprawdę mogą mu zrobić krzywdę.

- Dodam że oboje jesteśmy oskarżeni o dość nieprzyjemne rzeczy więc wiedz, iż, przynajmniej ja, mogę się posunąć bardzo daleko aby wydobyć z ciebie informację. A zanim zdążysz wezwać ochronę ja zdążę odstrzelić ci łeb. Więc jak, mówisz nam ładnie co chcemy wiedzieć czy mam cię złapać za fraki i porozmawiamy na osobności?

Nie żartowałem. Jeżeli nie będzie chciał współpracować jestem gotów wziąć tego knypka za te jego śmieszne rurki i spuścić z niego powietrze.

Wykorzystując moment gdy bankier rozmyśla nad odpowiedzią powiedziałem szeptem do Syzyfa.

- Nie wiem czy akceptujesz moje metody, ale jeżeli będziemy grzeczni i pobłażliwi równie dobrze już możemy iść do celi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Syzyf

Cóż, to jeden sposób żaby załatwić sprawę! Helios postanowił być bezpośredni i brutalny. Nie podoba mi się takie podejście, ale nie stać nas teraz na zabawy w handel i targowanie się o informacje. Będę musiał po prostu iść za ciosem i wspomagać Heliosa w jego... taktyce.

- Nie wiem czy akceptujesz moje metody, ale jeżeli będziemy grzeczni i pobłażliwi równie dobrze już możemy iść do celi.-

- Byle tylko zadziałało...- odpowiedział szeptem Syzyf.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saran, ilu dodatkowych zabójców (nie przesadzajmy jednak z liczbą, tak do pięciu) wpadło jeszcze na potyczkę z wami?

Garry (to w sumie oznacza, że będziesz musiał poczekać na odpowiedź od towarzyszki), jak szybko i efektownie zdołaliście poradzić sobie z nasłanymi zabójcami?

- Pheh - Vaar prychnął z niesmakiem lekko kopiąc jedno z trucheł asasynów. - Naprawdę? Spodziewałem się czegoś więcej...

Cóż, ktokolwiek ich nasłał może nie upewnił się co do ich zdolności, w końcu ich cele nadal oddychały, ale mógł być pewny co do zachowania tajemnicy. Nie było szansy aby wyciągnąć z ich trupów jakiekolwiek przydatne informacje albo śladowe poszlaki na tożsamość mocodawcy. Nie mając co zbierać z miejsca strzelaniny Vaar wraz z Saranem i Garry'm udali się prosto do Nory Chory nie napotykając na dalsze problemy, nawet bramkarz, również kroganin, wpuścił ich bez zbędnego robienia sceny. W środku znalezienie Harkina okazało się trywialną sprawą.

- Heh... - zaśmiał się na wpół znudzony, na wpół ironicznie. - Czymże zawdzięczam sobie tą niespodziewaną popularność dzisiejszego dnia?

- Słowem znajomego. Udina? Coś ci to mówi? - odpowiedzią był chichot rozmówcy. - Szukamy informacji o Sarenie.

- Nie wy jedyni. Zalazł wam za skórę czy to Andersonowi nagle zebrało się na wyrównanie starych porachunków? - przy dalszej rozmowie wyszło na to, że i ludzi kapitan miał historię z Widmem. Podobno byli razem na jednej misji i wedle raportu turianina Anderson zawalił na całej linii powodując przy okazji śmierć iluś tam cywilów. W końcu dodał: - Niejaki Garrus Vakarian również szuka dodatkowych informacji o tym całym Sarenie. Słyszałem, że bodaj... doktor Micheal w tutejszej klinice może coś wiedzieć. Może jeszcze zdążycie.

* * *

Volus najpierw długo patrzył na Heliosa, na moment spojrzał na Syzyfa i wrócił do tego pierwszego. Po chwili wydał z siebie coś co brzmiało jak próba zduszenia wybuchu śmiechu i potem w miarę opanowanym głosem odpowiedział:

- To dla równości podzielę się może informacją, że Shadow Broker również znany jest z niezbyt przyjemnych rzeczy i generalnie ci, którzy zaszli mu za skórę mają tendencję do... znikania, ujmijmy to w ten sposób. A zatem, skoro wymieniliśmy już między sobą uprzejmości proponuję przejść do spraw ważniejszych. - wziął dłuższy wdech. - Zakładam, że jesteście tutaj w sprawie Sarena? Wątpię aby dwóch dżentelmenów o takim usposobieniu w innym wypadku znalazło by się właśnie tutaj. W normalnych okolicznościach informacja, którą wam "sprzedam" kosztowałaby was małą fortunę, ale tak się składa, że Saren postanowił zdradzić Shadow Brokera i, jak możecie się domyślić, mój szef nie jest z tego powodu zadowolony. Co więcej w jakiś sposób zdołał przekonać Fista, swojego agenta w Cytadeli, aby przeszedł na jego stronę. Aby rozwiązać ten problem Shadow Broker wynajął już krogańskiego łowcę nagród, ale z tego co mi wiadomo jeszcze nie wykonał swojego zadania. Podejrzewam, że jeżeli uda się wam wziąć Fiska żywego może uda się wam wydusić z niego przydatne informacje. Z mej strony to tyle co mam do zaoferowania.

---

BTW. jak, kurczę, przetłumaczyli nazwę Shadow Broker? Handlarz Cieni? blink_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saran Limen

A więc klinika. Naszym następnym celem jest klinika, w której znajdziemy tą doktor Micheal, a od niej dowiemy się gdzie znaleźć tego Vakariana. Myślę, ze turianin nie będzie nam robił żadnych problemów i pomoże nam w sprawie Sarena. On też musi mieć z nim na pieńku skoro poszukuje informacji na temat WIDMA. Cała ta sprawa: nasza i Sarena zdaje się być coraz większa. Saren, ludzki kapitan Anderson... teraz Vakarian. A założę się, że oprócz nich i nas nie są to jeszcze wszystkie osoby, którym zależy na pozbyciu się tego problemu.

- Jeśli tym razem nie natkniemy się na żadne niespodzianki nie powinniśmy mieć problemów z dotarciem do kliniki oraz odnalezieniem Vakariana. Myślę, że powinniśmy się pospieszyć. Z każdą chwilą mamy coraz mniej czasu.

Już mieliśmy ruszać, gdy zdaje się, że przypadkiem wykrakałem kłopoty. Nie powinienem był liczyć na to, że może pójść zbyt łatwo. Do wnętrza baru weszła uzbrojona grupa. Jest ich tylko czterech, więc nie powinno mieć problemów. Tamci nie sprawili nam problemów, więc i ci nie powinni tego zrobić. Saren chyba poskąpił kredytów na najemników, którzy mają się nas pozbyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garry Johnson

Źle przewidywałem działania salarianina. Chyba zbytnio patrzyłem na niego poprzez pryzmat mojego sposobu myślenia, a on przecież został wyszkolony przez STG, więc ma zakodowane pewne schematy działania. Wybuch okazał się jednak dobrym pomysłem. Pokonał praktycznie nieistniejące tarcze naszych przeciwników i skutecznie osłabił ich pancerze. Później Saran wyciągnął pistolet, ale z takiej odległości chyba nic już nie trafił. Osłabienie przeciwników chciał wykorzystać Vaar, który rozpoczął swoją słynną krogańską szarżę. Lekko zdziwiony nadnaturalną prędkością towarzysza (w stosunku do jego masy) próbowałem go dogonić. Przeciwnicy początkowo próbowali do nas strzelać, ale spłoszyły ich pociski Sarana wbijające się w ścianę tuż za ich plecami. Kroganin dopadł ich za osłoną, a po chwili dane mi było tylko oglądać sunące szybko po podłodze dwa ciała. Zabójcy nie wykazywali widocznych oznak życiowych, lecz dla pewności oddałem jeszcze dwie króciutkie serie między zasłonięte hełmami oczy.

*****

Niby rozumiem sytuację Harkina, mnie także irytowała powolność i przesadzone zbiurokratyzowanie C-Sec. Mimo to nasz rozmówca jest na tyle zgorzkniałym, nieumiejącym przyznać się do własnych błędów człowiekiem, że nie potrafię poczuć w stosunku do niego nawet najmniejszego współczucia. Nie zasługujący na szacunek cienias. Trudno go inaczej określić.

Sprawa Andersona wydaje mi się ciekawa, ale obecność Harkina jest tak przygnębiająca, że nie zamierzam kontynuować rozmowy.

- Mamy trop, chodźmy już. Później porozmawiamy osobiście z kapitanem - zwracam się towarzyszy.

Ledwo wypowiadam te słowa, a w barze pojawia się czteroosobowa grupa najemników. Bez żadnych konwenansów otwierają do nas ogień. W tym miejscu nie ma zbyt dużo osłon, do cholery! Przewracam kopniakiem stolik, za którym chowam się razem z Saranem. Vaar szybko przylega do barku i oddaje kilka strzałów. Niestety strzelba nie jest zbyt celna na dalszych odległościach. Goście są chyba przyzwyczajeni do burd, ponieważ lokal opustoszał natychmiastowo. Ukryli się w jakimś innym pomieszczeniu? Wyciągam Zjawę, ustawiam amunicję zapalającą. Wychylam się i nie zwracając uwagi na przyjmowane obrażenia, wpakowuje cały magazynek w najbliższego z napastników. Kiedy tylko pada na ziemię, ja ponownie chowam się za osłoną. Straciłem całkowicie tarcze... Saran wykorzystując chwilowy przestój u oponentów zabija drugiego z nich celnym strzałem w głowę i rzuca granat spalający. Pozostała dwójka odskakuje od wybuchu, ale w tym momencie Vaar jest już przy nich. Jednego przeszywa na wylot strzałem z shotguna. Zamierza podobnie uczynićz następnym, ale ten ginie od strzału z karabinu snajperskiego salarianina. Prędko przeszukujemy trupy, uzupełniamy amunicję i ruszamy w kierunku kliniki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Syzyf

Cóż, to poszło..... inaczej niż się spodziewałem. Eh, najważniejsze że zadziałało. Dobra. Dorwać Fiska i wydusić z niego informacje. Czekam na decyzję Heliosa, on tu się bardziej zna na planowaniu, i może mieć coś w zanadrzu więc lepiej się nie wyrywać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Helios

- Nie wiem jak dla ciebie Syzyf, ale dla mnie chyba sytuacja klaruje się jasno. Musimy dorwać tego całego Fiska i wydobyć od niego kolejne informacje. Może być trochę ciężko bo coś mi podpowiada, iż w tych zakątkach im większy śmieć tym ma większą ochronę. W każdym bądź razie, musimy go odszukać. Raczej ktoś z przydatnymi informacjami nie powinien się bardzo wyróżniać, jeśli jest inteligentny. Byłoby też dobrze gdybyśmy znaleźli go, ale zamiast dawać od razu znaki, że mamy do niego sprawę chwilę za nim połazili i dorwali go w bardziej ustronnym miejscu. W razie jakiś kłopotów mogę liczyć na Twoją pomoc? Bo jeśli tak, to chyba nie ma na co czekać. Chyba, iż coś pokręciłem i masz lepszy pomysł jak to rozegrać, bo ja też nie jestem nieomylny i mogę się gdzieś rąbnąć w obliczeniach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każde życie, każdy krok, każdy cykl... prowadził nas do tego momentu...

ctE4LYfm.jpg

...the only thing we can do. We fight or we die!

Choć w tej wersji wszechświata Shephard nie miała okazji rzucić tych słów podczas ataku Żniwiarzy na Ziemię to nadal znalazł się ktoś gotów, nieświadomie, wcielić się we właściwą rolę... On i jego kompani, którzy przebili długą drogę od pierwszego spotkania z Sarenem i jego zdrady przez atak na Cytadelę, niejasne kontakty z Cerberusem, ambicjami Człowieka Iluzji aż w końcu do starcia z ostateczną siłą we Wszechświecie pragnącą rozpocząć nowy cykl...

Nie tym razem.

Zegar nie został zresetowany i choć przyszłość jest niepewna a zniszczenia ogromne ci, którzy przetrwali są gotowi podjąć kolejne wyzwanie...

...ale ta historia jak i wiele innych może nie zostać nigdy opowiedziana.

The (cleaning) End

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...