Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black Shadow

The Gamers

Polecane posty

-Wreszcie trochę raźniej - mruknąłem do siebie, widząc ogromne liczby NPC-ów kręcących się po okolicy. Fajnie, czuć życie, ale trzeba się wziąć do roboty. Przydałby się przede wszystkim lepszy ekwipunek, bo asortyment który posiadam, jest delikatnie mówiąc, średni.

- Jestem za tym, żeby na początku trzymać się razem. Jak słusznie ktoś dodał, nie wiemy, co nas tu czeka i z czym przyjdzie nam się zmierzyć- odezwałem się, po czym dodałem. -Proponowałbym ruszyć w teren oraz rozejrzeć się za jakimś zadaniem, którego wykonanie przyniesie nam jakieś profity.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po zdecydowaniu o trzymaniu się razem grupa ruszyła na poszukiwanie zadań, które dały by im możliwość podłapania doświadczenia oraz środków potrzebnych na zdobycie lepszego sprzętu. Wirtualni mieszkańcy metropolii byli bardziej niż chętni na wskazanie gdzie przyda się pomocna dłoń co świadczyło przy okazji o tym jak system generujący zadania jest potężny - ledwie udało im się rozprawić z niewielkim problemem, już atakował ich drugi. Nie tylko NPC mogli dawać zadania, różne słupy czy tablice ogłoszeniowe były pełne losowo tworzonych ofert akurat dla niskopoziomowej grupy poszukiwaczy przygód. Od czasu do czasu natrafiali także na aktywowane przez ich obecność eventy, które zwyczajnie działy się same z siebie, ale również oferowały nagrody... generalnie na razie nie napotykali na większe trudności.

Pod koniec dnia każdy z graczy zdołał wbić czwarty poziom doświadczenia oraz zarobić około trzydziestu srebrnych monet. Przy okazji zorientowali się mniej więcej jak wyglądają znaczne części Lion's Arch, gdzie znaleźć handlarzy, NPCtów najczęściej dających różnorakie zadania pewne punkty, które w przyszłości mogą ich zainteresować (*1). Oprócz tego zauważyli, że cała strefa tej metropolii fantasy skaluje się wraz z ich poziomem doświadczenia. Na początku, jeżeli musieli, tłukli szczury pierwszego poziomu, żeby potem trafić na inne mniejsze i upierdliwie stworki na trzecim itd. Przynajmniej dzięki temu mogli mieć nadzieję, że nie spadnie im na głowę coś co byłoby w stanie powalić ich jednym ciosem.

Siedzieli właśnie w jednej karczmie, gdzie - o dziwo - nie było opłaty za nocleg, gdy w lewym górnym rogu, przy ikonce wiadomości, właśnie pojawiła się jedna z nich. Nadawca był zaszyfrowany a treść wiadomości krótka:

Północ

Południowe Lion's Arch, port, latarnia Paktu

Nie spóźnijcie się

---

1 - innymi słowy, biorąc na oko wasze postacie zdołały poznać jakieś 33% całego miasta (naturalnie za stówkę będzie nagroda biggrin_prosty.gif)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gałęzie i liście na mojej głowie, zaczęły w pewien dziwaczny sposób reagować na dość przyjemną temperaturę wewnątrz lokalu. Jakby się rozluźniły, po całym dniu spędzonym w tym wielkim mieście. Zmęczona nie byłam, co aż dziw po tylu przeżyciach. Nowe miejsca, nowe postacie, całkiem przyjemna walka. Nawet pomimo tych dziwacznych motylków na początku. Trochę tej obiecanej zabawy już dostałam, nie jest źle.

Zajadałam się jakimś tutejszym owocem, gdy przed oczami podświetliła się jakaś ikonka. Dokładniej zawiadomienie o nowej wiadomości. Dużo ona nie mówiła, ale końcówka raczej wskazywała, że nie jestem jedyną odbiorczynią.

- Też dostaliście wiadomość przed chwilą? O latarni?

Tajemniczy nadawca i tajemnicze zaproszenie. Niech reszta się wypowie i obaczymy. To ciągle w okolicy, więc i bez większych problemów powinno się obyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wiedziałam, że zabijanie potworów może dawać tyle przyjemności. Nie myślałam, że to miasto będzie takie duże. Spędziliśmy tu cały dzień, spacerując i szukając pracy, a nie zdołaliśmy go zobaczyć w całej okazałości. Ciekawe co jeszcze uda nam się tutaj odnaleźć. Chyba...

Przerywam swoją wypowiedź w momencie, gdy zapaliła się ikonka wiadomości. Otwieram ją i czytam. Ciekawe kto ją nam przysłał.

- Również ją dostałam. Ciekawe od kogo? Przecież dopiero co się tutaj pojawiliśmy, a nie widzę nigdzie innych graczy. Myślę, że powinniśmy to sprawdzić. W grupie nic nie powinno się nam przydarzyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roboty dla naszej drużyny było sporo, ale sprawiała mi, zresztą chyba nie tylko mi, sporą przyjemność. Do kabzy wpadło około trzydziestu monet, poznałem trochę tutejsza okolicę. Po ostatniej harataninie ze szczurami postanowiliśmy się udać do karczmy. Popijałem jakiś tutejszy trunek, gdy przed oczami zajaśniała mi okienka z kopertą. Wziąłem łyk napoju i zacząłem czytać. Wiadomość była niezwykle tajemnicza, miejsce rzekomego spotkania były porty, co niezbyt dobrze rokowało.

- Widzę, że nie tylko ja dostałem ta dziwną wiadomość.- odezwałem się do towarzyszy, którzy także przebywali w pomieszczeniu - Ta cała sprawa niezbyt dobrze mi wygląda, choć równie dobrze może to być po prostu nasz przyszłe zlecenie. Co robimy więc w takiej sytuacji?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po dniu zmagań z niezbyt wymagającymi przeciwnikami trafiliśmy do karczmy. Podano nam trunki o jakże realnym smaku, jednak to tylko złudzenie. Brakuje mi czegoś... nie czujemy głodu, nie musimy iść za potrzebą, a to właśnie wydaje mi się określeniem normalności. To wszystko jest sztuczne i piękne, a wręcz mistyczne.

Patrzę na ikonkę migającej wiadomości i spostrzegam, że inni też ją zauważyli. Czytam i stwierdzam, że. . .

- Zatem wszyscy ją dostaliśmy. Wychodzi na to, że może być to sprawka tego ,,pajaca", chociaż z drugiej strony może nie jesteśmy jedynymi, którzy są tutaj więzieni. Nigdy nie wiadomo- powiedziałam zamyślona- Proponuję wyruszyć w drogę i sprawdzić. Raczej wszyscy się w tym względzie zgadzamy.

Wstałam i oparłam się o brzeg stołu.

- Chociaż zalecam być w gotowości. Z tego, co zauważyłam istnieje tu coś w rodzaju ,,dynamicznych wydarzeń". Przy czym nocą możemy mieć prawie pewność, że napotkamy na jakieś typki z pod ciemnej gwiazdy. Lepiej też według mnie znaleźć się tam wcześniej- powiedziałam, a moje liściaste błękitne włosy poczęły ruszać się, jakby poruszone powiewem wiatru.

Moje ciało jest niezwykłe. Mam świadomą kontrolę nad wszystkim, co się z nim dzieje i jest to miła odmiana. . . przynajmniej tam mi się wydaje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzionek był nawet miły, oczywiście nie licząc tego, że lataliśmy z konta w kont i bawiliśmy się w deratyzatorów i innych takich. Nie, nie narzekam. Przynajmniej jakoś poznałem podstawy, zdobyłem doświadczenie i nieco zarobiłem. Tak, to zdecydowanie był miły, i dobry dzień. No i ta darmowa karczma. Żyć, nie umierać by się chciało rzec gdyby w pamięci nie pozostawał ten pajac z rana... Moje wspaniałe rozmyślania przerwało pojawienie się ikonki symbolizującej wiadomość. Teraz chociaż wiem, jak tego używać.

Jakoś ulżyło mi gdy inni zaczęli o tym rozmawiać. Czyli, że nie jestem jedynym szczęśliwcem. Dobra, w grupie może nie będzie tak źle. Po wysłuchaniu innych postanowiłem zabrać głos.

- Mam pewien pomysł. W pełni zgadzam się z przedmówczynią, że powinniśmy mieć się w gotowości. Możemy naciąć się tam na jakąś pułapkę czy inną niespodziankę od tego gościa z rana. Ale czemu by nie przygotować własnej niespodzianki? Jestem złodziejem, więc, przynajmniej w teorii, powinienem spokojnie dostać się niezauważony we wskazane miejsce i skutecznie ukryć. Mamy też między nami kogoś parającego się magią, prawda? Możemy to wykorzystać, jakaś iluzja czy coś w tym stylu. Co o tym myślicie? Oczywiście wszystko co powiedziałem może nie mieć sensu, jeśli tajemniczy nadawca korzystając z jakiś uprawnień będzie nas dokładnie śledził. Wtedy takie przygotowania nic nie dadzą, ale to już dość ekstremalna sytuacja. I dość nieuczciwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plan był sensowny. Możliwości, odrobinę ograniczone jeszcze niskim poziomem doświadczenia, także. Wystarczyło zabrać się za jego egzekucję i gdy drużynowy złodziej badał sytuację reszta czaiła się w bezpiecznej odległości.

- Dalej będziesz się czaił jak szczerbaty na suchara? - Zephir usłyszał za swoimi plecami czując jak nagle jego zasłona zostaje zdjęta a właściwie jej działanie zostało zakłócone. Dodatkowo umysł musiał stymulować dziwnym szum na granicy słyszalności, tenże słyszała także reszta graczy. - Tymczasowy jammer konstrukcji serwera aktywowany z sukcesem. Teraz możemy porozmawiać. - grupa dosyć szybko zauważyła zmianę w otoczeniu. Latarnia, przy której się znajdowali była głównym drogowskazem dla statków wchodzących do Lion's Arch i przez to chronił ją sześcioosobowy oddział straży miejskiej. Tymczasem, czymkolwiek ten jammer miał nie być, strażnicy zniknęli a miejsce wydawało się w pewien sposób odizolowane, jakby w bańce, od reszty wirtualnego świata.

Nieznajomy był trochę mniejszej postury niż typowy norn i na pierwszy rzut oka wydawał się po prostu człowiekiem otulonym w ciemno-czerwone szaty. Jednakże niemalże trupio blada skóra oraz karmazynowe oczy sprawiły, że w zagłębiach podświadomości grupy zapaliła się lampka z jednym słowem - wampir. Tenże przez kilka chwil, niemalże nieruchomo, przypatrywał się Zephirowi i pozostałym czekając na ich jakąkolwiek reakcję. W końcu westchnął ciężko i rzucił:

- Rozumiem, że mnie nie poznajecie? Pięknie... - po tym nastąpiła co najmniej minutowa wiązanka różnych przekleństw w wielu obcych językach a i pewnie ze dwoma wymarłymi. - Czyli musiał was dopaść. To znaczy wam się nie udało. Na jedno wychodzi. I mogę ze sporą dozą prawdopodobieństwa założyć, że mnie nie poznajecie? Cudnie. Od czego by tu zacząć? - przybrał na moment ciężko zamyślony wyraz twarzy. - Po pierwsze, nazywam się... wróć, w Sieci znają mnie jako Viral. Po drugie, ten przyjemny i niewidoczny dla was program ma ograniczony czas działania. Mam może dwadzieścia minut na powiedzenie wam tego co wiem i tego o co możecie mnie spytać nim wasz admin zorientuje się z kim rozmawiacie, zdoła mnie stąd wykopać i załatać lukę w systemie bezpieczeństwa. Och, nie łudźcie się. On będzie wiedział, że z kimś się spotkaliście, ale nie będzie wiedział o czym rozmawialiście i z kim... jeśli się pospieszymy. Wszyscy zrozumieli? Zatem... co chcecie wiedzieć najpierw? (*1)

---

1 - bo nie chciało mi się robić wielkiego infodumpa, którego i tak by nikt nie przeczytał tongue_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plan przedstawiony przez towarzysza był niezły, toteż postanowiliśmy się udać na miejsce, a on w tym czasie będzie się podkradał i śledził z bezpiecznej pozycji. W teorii było pięknie, jednak w praktyce nic z tego nie wyszło, gdy za sobą usłyszeliśmy dziwny głos. Gdy odwróciliśmy się, ujrzeliśmy go, a cały świat w jednej chwili zniknął. Znaleźliśmy się w innym, wydzielonym miejscu.

Jegomość, który nas tu sprowadził, przypominał... no nie wiem kogo, jednak na pewno nie był normalnym człowiekiem z krwi i kości. Miał białą, nawet trupio bladą skórę, i dziwne oczy, jakieś... takie karmazynowe. Nagle olśniło mnie - wampir! Ale co on tutaj robił i czego od nas chciał?

Zaczął mówić. Mówił ogólnikowo, po jego wypowiedzi było jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi. Trzeba było zadać temu kres.

- Mamy, albo przynajmniej ja mam, sporo pytań. Kim jesteś, czemu nas tu ściągnąłeś, gdzie nas przeniosłeś, kogo masz na myśli mówiąc, że nas dopadł, i skąd niby mamy cię znać?

Liczę, że ten cały Viral udzieli mi odpowiedzi, bardziej obfitych w szczegóły niż wtedy, gdy się przedstawiał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Viral. Haker, właściwie to haker i aktywista. Przez długi czas byłem więźniem tego miejsca takim jak wy. Współpracowaliśmy. - westchnął; - Oczywiście macie prawo uznać to za stek kłamstw. Niestety nie posiadam programu zdolnego do przywrócenia waszej pamięci. Ostatecznie, po części z waszą pomocą, udało mi się wydostać z tej pułapki. Teraz wróciłem tutaj aby upewnić się co do waszego losu a widząc obecną sytuację... zapewne także aby wam pomóc w nadchodzących tygodniach i miesiącach. Do tego w jaki sposób pomóc jeszcze dojdziemy. Co do tego gdzie się znajdujemy... jesteśmy ciągle w wirtualnym świecie na obrzeżach Lion's Arch. Jammer zwyczajnie zakłóca synchronizację tego konkretnego miejsca z resztą serwera pozwalając mi na ukrycie was przed okiem admina.

W ręku pojawił mu się niewielki hologram przedstawiający - jak ochrzciła go grupa - pajaca z rana. Dokładniej rzecz ujmując, jego portret, na którym wystrojony był w najpewniej jeden z najdroższych garniturów na świecie.

- On was dopadł. Admin serwera. Zarządca waszego wirtualnego więzienia. Teraz wiecie o kim mówię? Spędziłem trzy długie miesiące na serfowaniu w Sieci poświęcone tylko i wyłącznie odkryciu kim jest w rzeczywistości. W końcu jednak znalazłem. Nazywa się Theodore Ramsey Willson i jest młodocianym geniuszem oraz szefem dywizji cybernetycznej FutureLabs Corp. a przy okazji synem dyrektora całej firmy, który zapewne też macza swoje palce w projekcie więzienia... Dobra, słucham dalej. (*1)

---

1 - wydaje mi się sensowniej odpowiadać na większość pytań graczy osobno aby nie robić nawału informacji i lepiej symulować rozmowę smile_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki urządzeniu Virala świat częściowo zmienił swe oblicze. Mam nadzieję, że ono rzeczywiście działa w taki sposób jak mówi nasz rozmówca. Gdyby dowiedział się o tym nasz oprawca, mogłoby się to dla nas źle skończyć. A z całą pewnością wyładowałby na nas swoją złość. Po wysłuchaniu odpowiedzi na pytania naszego towarzysza sama postanowiłam o kilka rzeczy zapytać:

- Po pierwsze. Czy wiesz dlaczego on nas tu trzyma? Dlaczego się tutaj znaleźliśmy? Po drugie. Jak konkretnie udało ci się stąd uciec? Może gdybyśmy wykryli podobną lukę nam też mogłoby się udać... Poza tym jaka w tym wszystkim jest nasza rola?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Szczerze? Pies jeden wie. Może robi to w ramach jakiegoś niezwykle tajnego i kosztownego eksperymentu jaki ma wynieść jego firmę na szczyt... to znaczy bardziej niż już jest teraz. Może po prostu mu się nudzi i potrzebuje żywych zabawek, nad którymi mógłby się pastwić i trzymać je w wiecznym zamknięciu. Naprawdę mogę tylko przypuszczać co kryje się w jego chorej głowie, ale jednego mogę być pewnym... nie jest to nic dobrego. Dla nas na pewno nie. - zamilkł na kilka dobrych chwil nim zebrał się aby odpowiedzieć na następne pytanie:

- Co do historii mojej ucieczki to po pierwsze, znajdowaliśmy się z zupełnie innym świecie niż teraz. Po drugie, mieliśmy już sprzęt z najlepszej półki i szykowaliśmy się do wyprawy na ostatecznego bossa wirtualnego świata, który może, powtarzam, może dałby nam coś... cokolwiek co miałoby nam pomóc w ucieczce z więzienia. Większość naszych działań wtedy opierała się na desperackiej chęci a nie logicznym myśleniu, niestety. Jednakże dzień przed wyprawą przyszedł do mnie porozmawiać jeden z was. Na osobności. Nie mam pojęcia kto, bo teraz macie inne awatary. W każdym razie wskazał mi drogę do czegoś co ostatecznie okazało się terminalem Mistrza Gry. Gdy wy toczyliście swoją batalię i skupiliście, zapewne, uwagę Willsona ja mogłem w spokoju łamać zabezpieczenia terminalu. Jak widać udało mi się... ale... nie pamiętam jak. Kilka ostatnich minut mojego pobytu na serwerze przed wylogowaniem musiało zostać wymazanych. Jak? Nie wiem. Czemu tylko kilka minut? Też nie wiem. Czy mógł to zrobić Willson? Oczywiście, to bóg wirtualnego świata. Jeżeli to on to czemu nie powstrzymał mnie całkowicie? - Viral wzruszył ramionami. - Powiedziałem to raz i powiem drugi, nie wiem co czai się pod czaszką tego człowieka. W każdym razie czekałem chyba koło dwóch tygodni na jakikolwiek sygnał od was i gdy go zabrakło postanowiłem was poszukać. I tym samym doszliśmy do sytuacji obecnej.

---

1 - naturalnie po jednym poście nie czekajcie koniecznie na mój, jak możecie zrobić odpis to róbcie tongue_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plan niezły, wykonanie gorsze... zaraz, zaraz. Wykonanie było w porządku, ale oczywiście musiałem mieć rację odnośnie potencjalnego skorzystania z nie wiadomo jakich uprawnień i nieuczciwego zachowania tajemniczego nadawcy. Następnym razem lepiej ugryzę się w język.

Spokojnie wysłuchałem co ten cały Viral miał do powiedzenia i pytań zadanych przez towarzyszy, po czym włączyłem się do rozmowy.

- Myślę, że wszyscy mamy podobne pytania. Kim jest ten pajac co nas tu trzyma i gdzie jesteśmy. Na to już odpowiedziałeś... częściowo. Wiesz gdzie jesteśmy? Naprawdę, nie w tym świecie. Przede wszystkim jak możemy się wydostać? No i co będzie gdy zginiemy? Odrodzimy się tutaj, czy zostaniemy gdzieś przeniesieni?

Było jeszcze jedno pytanie, o którym myślałem. Pytanie, którego bałem się zadać... a raczej bałem się usłyszeć odpowiedzi. Pajac powiedział rano pewną rzecz. Ta rzecz może zachwiać tą grupą... Ale musimy to wiedzieć. Ciekawe tylko czy ktoś o to spyta. Wątpię. Nie zrobią tego z tego samego powodu. dla którego ja się waham... Ponieważ to mogę być ja.

- Ten facet, Willson, powiedział rano, że ostatnim razem nam się nie udało ponieważ ktoś spośród nas mu pomagał. Kto to?

Teraz nie było już odwrotu. Spróbowałem sobie przypomnieć wydarzenia z rana. Pierwsze spotkanie z tym pajacem, to co mówił...

- Niech to. Że też wcześniej tego nie zauważyłem. Nie ma co się czaić jak szczerbaty na suchara, prawda? Do tej pory tylko jedna osoba użyła tego sformułowania. Theodore Ramsey Willson. Ty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Viral wpatrywał się w Zephira z niedowierzaniem na twarzy przez dobrą minutę. Może dwie. W końcu jednak zdołał zebrać się na tyle aby odpowiedzieć:

- Przepraszam panie i panowie, ale to oskarżenie zasługuje na obrazek...

W tym momencie w jego ręce, zamiast sylwetki Willsona, pojawił się obrazek:

zCI8kLN.jpg

Wziął głęboki wdech:

- Podsumujmy... najpierw wyrażasz chęć, podobnie jak inni, do zdobycia informacji mogących wam pomóc w zrozumieniu tego świata i możliwości ucieczki. Następnie oskarżasz mnie o bycie nikim innym jak sku*****nem, którzy trzyma was w zamknięciu Bóg jeden wie ile czasu. Dla twojej i waszej wiadomości, przybyłem tutaj po was. Gdy postawiłem pierwsze kroki w wirtualnym świecie wy byliście już doświadczoną drużyną jaka miała co najmniej jedną nieudaną próbę ucieczki za sobą. Po drugie czyżbyś widział gdzieś koło mnie pasek życia? - Zephir i reszta zlustrowali dokładnie Virala. Faktycznie HUD nie podawał żadnych mechanicznych wartości dotyczących jego postaci. - Dla twojej wiadomości podam ci starą zasadę z gier roleplaying: jeżeli coś nie jest oprawione w mechaniczne ramy nie ma możliwości jego pokonania. Sam byłbym w stanie wbić was w ziemię w mniej niż pół sekundy nie roniąc łezki potu. Wróciłbym was do samego początku. Pierwszy poziom, żadnych środków, żadnego ekwipunku. To oznacza śmierć waszego awatara w tym świecie. Odrodzenie i wtaczanie wielkiego kamienia na szczyt góry od samego początku. - spojrzał po wszystkich. - Jeżeli uważacie, że rację ma Zephir (*1) możemy zakończyć nasze spotkanie. Możecie także zapomnieć o jakichkolwiek informacjach z prawdziwego świata oraz potencjalnej lokalizacji części sprzętu jakie został przez was zostawiony, tzn. przez waszych "poprzednich" was w tamtej wersji świata, które można także zsynchronizować aby pojawiły się w tej wersji wirtualnej rzeczywistości. Jeżeli jednak sądzicie, że jestem Viralem a nie Willsonem możemy dalej rozmawiać. Zakładam, że nadal macie kilka pytań.

---

1 - btw. wasze imiona postaci są widoczne nad sylwetkami, tak tylko piszę aby nie podlewać bardziej paranoia fuel ^_^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spokojnie, spokojnie. Nie pamiętamy niczego sprzed tego świata, więc proszę, nie dziw się takiej reakcji. Kimkolwiek byliśmy, co robiliśmy, kto był naszym towarzyszem...nic.

Kolejne spotkanie w stylu tego porannego. Teoria, że ten gościu to po prostu wcześniejszy błazen...chyba nikła szansa jest, żeby ją w jakikolwiek sposób potwierdzić, albo zaprzeczyć, przynajmniej dostępnymi środkami. Ale z drugiej strony proponuje nam pomoc, więc o parę spraw nie zaszkodzi zapytać. W najgorszym przypadku i tak nic nie uradzimy.

- Przechodząc do pytań. - pomyślałam przez moment - Kojarzysz może coś takiego jak Tabela Rusa, czy Tabula Rasa...no ewentualnie coś w tym stylu? I czy pamiętasz czy, i jak dużo było innych graczy w tamtym poprzednim przypadku? Ktoś istniał oprócz nas?

Przysiadłam na chwilę i jeszcze jedna rzecz mi wpadła na myśl.

- I jak się robi takie fajne obrazki, jak zrobiłeś przed chwilą?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Na razie nie możemy wydać osądu, za mało wiemy, nawet nie rozumiemy mechanizmów, które kierują tym światem. Dlatego nie złość się, po prostu chcemy dowiedzieć się prawdy. Przynajmniej ja mam jeszcze kilka pytań do Ciebie - odrzekłem, starając się go

uspokoić. W jego groźbie było coś, co naprawdę przyprawiało o gęsią skórkę.

Poczekałem, aż jeden z towarzyszy skończy, po czym ponownie odezwałem się do Virala.

- Mówiłeś że chcesz nam pomagać. Ale jak chcesz nam pomóc, skoro, o ile dobrze pamiętam każdy nasz krok śledzony jest przez tego...no... o,mam, Wilsona?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jestem spokojny, Feilea. - po chwili, mimo wszystko opanowanym głosem odparł Viral. - Jeszcze. Człowiek może się zirytować gdy ryzykuje swoim tyłkiem a w zamian za to dostaje stek oskarżeń... a właściwie bzdur na twarz i zero wdzięczności.

Westchnął kolejny raz:

- Zatem przechodząc do rzeczy ważnych to raz... Tabula Rasa. Z łaciny oznacza "niezapisaną tablicę". U Arystotelesa tą tablicą był człowiek zaraz po urodzeniu a zapisywał ją doświadczeniami ze swojego życia. Chyba tyle. Nie pamiętam aby nazwa była związana z jakimkolwiek miejscem, graczem, artefaktem albo NPCtem w wirtualnym świecie, to jest w jego poprzednich wcieleniach. Co do kwestii numer dwa byliśmy trzymani w góra dziesięcioosobowych grupach, więc jak widzę obecnie paru nam brakuje. Pamiętam, że tylko raz znalazła się niemalże setka graczy na jednym serwerze, ale nie wpłynęło to na naszą sytuację, próby ucieczki w większym gronie i tak skończyły się niepowodzeniem. - na ostatnie pytanie uśmiechnął się nieznacznie: - Obce oprogramowanie z zewnątrz. Gdybym je wam dał odpaliłbym bodajże z milion najróżniejszych alarmów i oczywiście powiadomił Willsona dokładnie kto się z wami kontaktuje.

Przed odpowiedzeniem na kolejne pytania rzucił jeszcze:

- Mam prawdopodobnie jeszcze z dziesięć minut nim będę musiał się ewakuować. A co do kwestii pomocy na pewno zamierzam was wspierać informacją. Wiedza, zwłaszcza teraz, to potęga. Na dobry początek postaram się wam przesłać dane dotyczące położenia zostawionego przez was sprzętu oraz urządzenia do ich zsynchronizowania z obecną wersją serwera. Oczywiście będę potrzebował czasu na naszykowanie wszystkiego i zadbanie o bezpieczeństwo, nie chcemy w końcu niepotrzebnych alarmów... no i fakt, że będę szmuglował kontrabandę pod nosem Willsona sprawy nie ułatwia. Postaram się wypracować jakiś alternatywny system mailowy albo skrytek... albo czegoś jeszcze. Zobaczymy. Co do niego to zgadza się, zapewne obserwuje i będzie obserwował każdy wasz krok. Wasz. Nie mój. Jeżeli zachowam ostrożność i będę postępował wedle procedur bezpieczeństwa powinien móc przemieszczać się po serwerze bez większych problemów tak długo jak nie będziemy spotykać się "twarzą w twarz". Czy będę mógł was wesprzeć w jakimś innym zakresie to czas pokaże. Czy taka odpowiedź was satysfakcjonuje?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wygląda na to, że nikt nie ma już więcej pytań. Minęło już trochę czasu, więc chyba nie warto ryzykować, że zostaniesz wykryty. - powiedziałam, gdy po dłuższym oczekiwaniu żaden z towarzyszy nie zabrał głosu.

- Masz dla nas teraz jakieś rady? W każdym razie myślę, że możemy się teraz pożegnać i życzyć sobie nawzajem szczęścia aż do następnego spotkania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Na tę chwilę musi nam to obecnie wystarczyć - rzekłem, gdy jedna z towarzyszących osób skończyła mówić. - Mój towarzysz ma rację, jeśli nikt już nie ma, to dla twojego bezpieczeństwa powinieneś się stąd ewakuować. Do następnego zobaczenia!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam zamiaru pytać o nic więcej tego gościa. Ciężko mi mu zaufać. Tak naprawdę wszystko co mówi może być kłamstwem Willsona. O ile cały ten Willson naprawdę istnieje. Na dzień dzisiejszy wolę być ostrożny w jego obecności.

Odwracam się.

- Zbieramy się? - spytałem - To już trwa za długo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Yep. - skierowałam wzrok jeszcze w stronę przybysza - Dzięki za wszelakie info i do następnego razu.

Czas się zwijać, trochę przemyśleć co ten Viral powiedział i się przygotować do kolejnego dnia w tym świecie. Zapewne pełnego wrażeń dnia, wnioskując jak przebiegł pierwszy.

Chociaż szkoda z tymi obrazkami, grrr.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ekhm... pula pytań została raczej wyczerpana. Wybacz naszą podejrzliwość, jednak nie mamy możliwości zbadania dokładnie twojej ,,dobrej woli", no i jedyne co nam pozostało po wcześniejszej ucieczce to pustka w głowach, więc nie powinieneś narzekać- powiedziałam do Virala.

Pojawia się i od razu chce by mu zaufać. Bardzo tandetne podejście ma ten haker.

- Albo nie czekaj chwilę, ostatnia sprawa. Skoro mówisz, że nas tu więzi i nie są to nasze prawdziwe ciała to, gdzie było twoje, jak się uwolniłeś?

Sposób w jaki dostaliśmy się do tego sztucznego świata może podpowiedzieć nam, gdzie ,,my" tak właściwie jesteśmy i jak doszło do uwięzienia nas tutaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po ostatnim pytaniu zapadła cisza. Viral przez dobrych kilka chwil przypatrywał się zgromadzonych z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Odwrócił się plecami do graczy i gdy wydawało się, że zniknie bez słowa powiedział:

- Usłyszeliście, że udało mi się uciec z łap Willsona. To prawda. Nie ma nade mną żadnej władzy, nie jest w stanie zamknąć w mnie swojej wirtualnej rzeczywistości. - jego sylwetka zaczęła się rozpływać: - Nigdy nie powiedziałem jednak, że zdołałem wrócić do swojego ciała.

Z tymi słowami zniknął.

* * *

Choć pozostawała kwestia słów zostawionych przez hakera gracze zamknięci w wirtualnym świecie natrafili nazajutrz na nowy problem. Okazało się, że pomimo wykonaniu kilku dodatkowych zadań jakie wpadły po drodze nie są w stanie wejść na piąty poziom doświadczenia. Pasek uparcie zatrzymał się na 99% i nie miał zamiaru drgnąć. Pytaniem pozostawało co z tym zrobić oraz jak rozwiązać ten problem... oczywiście nie przyszła żadna wiadomość z wskazówki. W każdym razie jeszcze nie (*1).

* * *

Tymczasem gdzieś indziej, w stanie zawieszenia, budzą się nowe świadomości. Niepewne co się dzieje, co robiły wcześniej... (*2)

---

1 - podpowiedź co macie zrobić jest w którymś z poprzednim postów, tam gdzie opisuje to niby intro =]

2 - UWAGA: okazja dla potencjalnych chętnych/nowych graczy aby wbić się do gry! Proces tworzenia postaci jest na pierwszej stronie TEGO tematu, ciężko przegapić smile_prosty.gif

PS. Odpisy na inne sesje będą... wkrótce. Tutaj nie musiałem się rozpisywać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba jakiś błąd świata, ale nie możemy dobić do 5 poziomu. Na pewno gdzieś musieliśmy widzieć lub słyszeć jakąś wskazówkę, która nam w tej sytuacji pomoże. Musimy sobie to tylko przypomnieć. Ten filmik wprowadzający! Mówił coś o Strażnikach... Strażnicy Świata. Z tego co mówiono w tym filmie mają oni coś co da nam odpowiedzi na nasze pytania. Czyżbyśmy musieli dostać się do takiego strażnika? Problem w tym, że mają oni jakichś czempionów, a nie wiem, czy jesteśmy wystarczająco silni, by z nimi walczyć.

Powiem o tym pozostały. Jeśli to nie o to chodzi, to może oni sobie coś przypomną.

- Pamiętacie ten filmik, gdy zostaliśmy przeniesieni do tego miejsca? Mówił coś o Strażnika Świata i ich czempionach. Z tego co pamiętam to było powiedziane, że Strażnicy mają coś co może nam pomóc. Myślicie, że to o to może chodzić? A może po prostu obejrzymy jeszcze raz ten poradnik? Jestem pewna, że coś musieliśmy gdzieś przeoczyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co?...

Co się dzieje? Dziwnie się czuję... Tak jakbym właściwie w ogóle nie istniał. Widzę tylko jakieś okna, komunikaty, coś o tworzeniu postaci...

Ok, skup się i czytaj, bo co innego ci pozostaje? "Witamy w procesie tworzenia postaci, bla bla, wybierz jedną z dostępnych ras..." Znaczy, mam wybrać kim chcę być? Jakiś kot, szczuropodobne stworzonko, człowiek, roślinna wersja człowieka i ktoś podobny do wikinga... Hmmm... zawsze, a przynajmniej tak mi się wydaje, byłem człowiekiem, ale skoro mam możliwość wyboru czegoś innego, nie będę się nudził w takim samym ciele, wybiorę coś niestandardowego.

Ten kocurek może być całkiem całkiem. Zwinny, szybki, cichy... dokładnie to, czego chciałem. Ciało będzie mocno przypominać dużego kota-drapieżnika, a ciemne futro w brązowe prążki to będzie idealny kamuflaż. Niewysoki, ale odpowiednio zbudowany. Płeć oczywiście męska. Jeszcze tylko pozostaje wybrać klasę... Jako charr raczej nie chcę być żadnym wojownikiem, na uczonego też się raczej nie nadaję, więc zostają ci podróżnicy. W inżyniera nie mam zamiaru się bawić, złodziej to też raczej nie jest profesja dla mnie. Pozostaje ranger.

Zatwierdzam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...