Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black Shadow

Mass Effect Alternative - dyskusje

Polecane posty

Imię: Saran Limen

Płeć: Męska

Wiek: 29

Rasa: Salarianin

Klasa: Szpieg

Ojczysta Planeta: Sur'Kesh

Stosunek do Rady: Neutralny

Stosunek do Cerberusa: Wrogi

Charakter:

Saran jest postacią pozytywnie nastawioną do życia. Możliwość przeżycia kolejnego dnia i być może poznania nowych ludzi sprawia mu wielką radość. Jest pozytywnie nastawiony do przedstawicieli każdej z ras, ponieważ uważa, że nie wszyscy są winni grzechów popełnionych przez niektóre osobniki. Miły, uprzejmy i bardzo gadatliwy co może niektórym przeszkadzać. Wobec siebie jest bardzo rygorystyczny, uważa że każde (nawet najprostsze) zadanie musi wykonać w idealnym stylu, gdy napotka w jej trakcie cywila stara mu się pomóc, a każde niepowodzenie traktuje bardzo poważnie.

Historia:

Rok 2174

- Rekruci! Nazywam się major Kilos Reon Znajdujecie się w bazie szkoleniowej OZS położonej na odległej o kilka układów od Sur'Kesh planecie. Nie musicie znać jej nazwy, i tak do niczego się wam ona w tej chwili nie przyda. Przez kilka najbliższych miesięcy będziecie brać udział w wymagającym i trudnym treningu, który ma was przygotować do służby w obronie naszej i innych ras należących do sił Cytadeli. Nie wszyscy dotrwają do końca i nie wszyscy dostaną się do OZS, część z was być może dostanie się do innych służb wywiadowczych.

- W trakcie szkolenia wymagane jest całkowite przestrzeganie panujących tutaj reguł, z którymi mam nadzieję zostaliście już zapoznani. Jeśli tak się nie stało, to każdy z was dostał notes z regulaminem. Za nie przestrzeganie regulaminu grozi wydalenie z ośrodka. Proszę o zabranie głosu przez majora Sulina.

- Dziękuję majorze. Kadeci! Jest was tutaj około 30 mężnych i odważnych Salarian, każdy z was może być przyszłością OZS ale by tak się stało musicie przez odpowiedni trening pod moim czujnym okiem. Ostrzegam, że będę od was wymagał rzeczy niemal niemożliwych i musicie się liczyć z tym, że najsłabsi z was odpadną już w ciągu najbliższych tygodni. Rozejść się!! I przypominam, że jutro równo o 5:00 wszyscy mają być gotowi do rozpoczęcia szkolenia.

Rok 2175

- Cieszę się, że mogę widzieć część z was po trwającym blisko rok szkoleniu. Część z was może mnie nie pamiętać, jestem major Reon.

- Ci którzy przede mną stoją mają szansę zabłysnąć i zasłużyć się naszej rasie. Pamiętam was, gdy przemawiałem do was po raz pierwszy. Byliście przestraszeni i zestresowani, teraz zaś wyglądacie na pewnych siebie i swoich umiejętności Salarian, którzy nigdy się poddadzą.

- Wszyscy... prawie wszyscy z was będą służyć w OZS pod dowództwem kapitana Kirrahe. Dwoje z was będzie zaś współpracować z kapitanem Sedo, którego jedynym przełożonym jest nasz radny na Cytadeli. Mam nadzieję, że żaden z was nas nie zawiedzie i już niedługo usłyszymy o waszych sukcesach!

Rok 2178, Proteus

- Kapitanie?

- Tak, Saranie? Jak wygląda okolica?

- W promieniu kilometra od naszego celu nie widać żadnego przeciwnika, w bliższej odległości zauważyłem ciała kilku naszych naukowców, którzy prawdopodobnie zostali zastrzeleni w trakcie ucieczki z ośrodka. Brak śladów jakiejkolwiek obecności wroga. Być może wraz z zakładnikami znajdują się wewnątrz budynku. Co robimy?

- Musimy się dostać do tego ośrodka. Podzielimy się na dwie drużyny. Weź część ludzi i sprawdźcie wejście od zachodniej strony. Aha, powiedz Talesowi, że idzie z tobą. Wiem jak dobrze ze sobą współpracujecie, a to może się w tej sytuacji bardzo przydać. Ja z pozostałymi wejdę od wschodu. Gdybyście zauważyli wroga lub naszych naukowców dajcie natychmiast znać.

......

- Tales, widzisz coś?

- Nie, ani śladu czyjejkolwiek obecności.

- Dobra wracaj do mnie i ruszamy dalej.

......

- Saranie! Tutaj kapitan Sedo. Nie wykryliśmy niczyjej obecności. Aghhh!! To zasadzka! Jesteśmy... przez... otoczeni... to... Cerberus!... Labor... Pomocy!!!

- Kapitanie!!? Kapitanie !!?

- Co się stało?

- Talesie, musimy natychmiast dostać się do laboratoriów! Kapitan jest pod ostrzałem wroga, to chyba Cerberus!!

......

- To tutaj, powinien ktoś tutaj być. Przecież nie mogli zniknąć, a jeszcze przed chwilą słyszeliśmy odgłosy strzału! Jak to możliwe? Oni muszą tutaj jeszcze być. Rozproszyć się dwójkami i przeszukać laboratorium. Miejcie się na baczności, to może być kolejna zasadzka.

......

- Saranie, nikogo nie znaleźliśmy. Można wręcz powiedzieć, że nie znaleźliśmy niczego co mogłoby świadczyć o jakiejkolwiek walce. Żadnych pochłaniaczy ani dziur w ścianach. Wszystko wydaje się być w idealnym porządku.

- Co tu się stało? Musi być jakieś wyjaśnienie. Przecież to niemożliwe, żeby wszyscy zniknęli.

- Saranie!! Saranie!! Coś znaleźliśmy. Posłuchaj tego nagrania...

- Jasna cholera!! Czyżby rzeczywiście nie było żadnej walki, a odgłosy strzałów były tylko nagraniem? To dlaczego kapitan wołał przez radio o pomoc? I gdzie się on teraz znajduje? O co tutaj chodzi?

- Nie wiem co tu się stało ale musimy wracać na Cytadelę i przekazać raport radnemu i dowództwu OZS.

- Tak, masz rację. Chłopaki, wracamy na statek. Ciągle coś mi tutaj nie gra, więc w trakcie powrotu miejcie oczy szeroko otwarte.

Rok 2181, Cytadela

- Kapitanie Limen? Radny Salarian prosi cię do swojego gabinetu.

- Dobrze, już idę.

Wolnym krokiem zmierzając ku gabinetu radnego przyglądałem się mieszkańcom Cytadeli. Odkąd częściej tutaj przebywam poznałem wiele wspaniałych osób. Mam wielu przyjaciół, którzy sprawiają, że zapominam o tęsknocie za Sur'Kesh i za moim bratem Salarem. Ciekaw jestem co u niego słychać, gdy ostatni raz się z nim kontaktowałem pracował nad jakimś projektem dla jakiejś korporacji. Po wejściu do odpowiedniego budynku przywitał mnie piękny kobiecy głos:

- Witam cię kapitanie. W czym mogę pomóc?

- Zostałem wezwany przez radnego. Czy jest w tej chwili w swoim gabinecie?

- Momencik, zaraz sprawdzę.

Mówiąc włącza interkom i informuje radnego o moim przybyciu.

- Możesz wejść, radny już cię oczekuje.

- Dzięki, Tiffa.

Odchodzę od biurka Tiffy i zmierzam w kierunku drzwi do gabinetu, które po chwili otwierają się. Widzę, że radny z kimś rozmawia, więc próbuję się wycofać, jednak grzecznie zostaję poproszony o podejście.

- Witam kapitanie. Poznaj proszę Raula Garso, ludzkiego dyplomatę.

- Miło mi pana poznać panie Garso.

- Mi ciebie również. Słyszałem wiele dobrego na twój temat i twoich ludzi.

- Może usiądziemy? - zaproponował Salarianin i wskazał na stół przy którym stoją fotele.

Po zajęciu odpowiedniego miejsca radny rozpoczął naszą rozmowę:

- Saranie, ty i twój zespół jesteście jednym z naszych najlepszych oddziałów infiltracyjnych. W związku z tym przybył do nas właśnie pan Garso, który ma dla ciebie pewną propozycję.

......

Z wielkim zaciekawieniem wysłuchałem całej opowieści i byłem zdumiony, że to właśnie ja miałbym się tym zająć.

- Cóż, nie będę ukrywał, że jestem bardzo zaskoczony pańską propozycją, lecz muszę przyznać, że jestem nią bardzo zainteresowany. Już od jakiegoś czasu dochodziły do mnie informacje o ludzkiej organizacji zwanej Cerberusem. A więc chcecie bym zbadał pewien ośrodek na Zionie? Cóż od dawna nie mam niczego ciekawego do roboty, więc z wielką chęcią wam pomogę.

- To wspaniała wiadomość. Dziękuję kapitanie. Myślę, że na mnie już czas. Dowidzenia. ? rzekł najwyraźniej bardzo uradowany ludzki dyplomata

- Kiedy masz zamiar wylecieć Saranie?

- Jeśli tylko dostanę od radnego jakiś statek wraz z załogą, to mam nadzieję, że uda mi się odlecieć natychmiast.

- Oczywiście, gdy dojdzie na lądowisko będzie już na ciebie czekał jeden z naszych statków.

- Dziękuje panu. - odrzekłem i skierowałem się ku kwaterom, by zebrać ekipę. Następnie udaliśmy się na lądowisko skąd mieliśmy udać się na Zion.

Rok 2181 - jakiś czas później, Cytadela

Zaraz po powrocie na Cytadelę zdecydowałem, że natychmiast udam się do ludzkiej ambasady, by porozmawiać z ich dyplomatą na temat wyników mojego śledztwa.

- A więc? Udało wam się ustalić czegoś więcej?

- Cóż, wygląda na to, że Cerberus prowadzi tam badania nad jakąś nową bronią. Naukowcy tam pracujący nie wyglądają na zadowolonych z tego powodu ale nie mają innego wyboru. Co bardzo mnie zaskoczyło. Naukowcami tymi nie są ludzie, to przedstawiciele głównie Salarian, choć nie zabrakło tam również i przedstawicieli innych ras. W tym momencie wydaje mi się, że wskazane byłoby włączenie do tej rozmowy mojego radnego.

Włączyłem swój komunikator i poinformowałem radnego o moim przybyciu i poprosiłem go o przybycie.

- Miło mi cię widzieć żywego Saranie. Przejdźmy jednak do meritum, bo mam dzisiaj jeszcze kilka spotkań.

- Chodzi o to, że po zbadaniu ośrodka... Powiem prosto z mostu. Myślę, że odnalazłem naszych naukowców z ośrodka na Proteusie.

Opowiedziałem radnemu wszystko od początku do końca. Podjęto działania mające na celu wspólny atak na ośrodek Cerberusa przez Ludzi i Salarian. Po chwili zostały do mnie skierowane słowa radnego.

- Przykro mi Saranie ale nie możesz uczestniczyć w tej akcji. Mam dla ciebie inne zadanie... a raczej prośbę. Przyjdź do mnie za jakiś czas, to ci o niej opowiem.

- Tak jest. Jeśli panowie pozwolę chętnie się oddalę.

Rok 2183, Sur'Kesh

Od kilku tygodni nie pracuję dla radnego. Moje miejsce zajął Tales, dobrze że tak się stało, ufam mu i wiem, że nie zawiedzie. Zmęczyła mnie już ta robota.

Odkąd wróciłem polepszyły się moje kontakty z bratem. Zaprzyjaźniłem się z kilkoma osobami. Najbliższą z nich jest Karen, ludzka dziewczyna pracująca dla jednej z kompani handlowych. Wspaniała z niej towarzyszka, więc zawsze bardzo chętnie z nią rozmawiam.

Skąd biorę kredyty na życie? Od czasu do czasu biorę jakieś małe zlecenia od OZSu, za które dostaję wystarczające do życia przez jakiś czas pieniądze.

Mam jednak nadzieję, że ta sytuacja nie będzie trwać wiecznie i gdy tylko znajdę motywację do ponownej działalności, znajdzie się dla mnie jakieś poważne zajęcie, które pomoże mi w spełnieniu swego marzenia.

Aspiracje:

W przyszłości chcę znaleźć grupę kilku osób, na których będę mógł w każdej chwili polegać. Mam zamiar latać z nimi na naszym statku i wykonywać różne robótki dla rady Cytadeli, czy OZSu. Moim największym marzeniem jest jednak co innego. Mam nadzieję, że będę mógł udowodnić, że zasługuję na to, by wkroczyć w szeregi najbardziej elitarnej jednostki w galaktyce... Chcę w przyszłości zostać jednym z WIDM.

Doświadczenie Wojskowe:

Przez jakiś czas pracowałem razem z kapitanem Sedo. Wspólnie wykonaliśmy kilka zadań. Po jego zaginięciu zająłem jego miejsce i wraz z moimi towarzyszami wykonywałem różnie zadania dla radnego i OZS.

Umiejętności:

- Kamuflaż taktyczny

- Wybuch spalający

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na chwilę obecną widzę, że męski team się tu tworzy. Karty ciekawe, duża różnorodność rasowa (trochę biotyków mało).

Ale przechodząc do sedna:

@Doxtradus

Może ty wrzucisz karty osób, które jeszcze tego nie zrobiły? Jestem ich bardzo ciekawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Wath, Klan Magotów

Płeć: samiec

Wiek: 124

Rasa: Kroganin

Klasa: Żołnierz

Ojczysta planeta: Tuchanka

Stosunek do Rady: Jej działania w żaden sposób mu nie przeszkadzają. Irytuje go jedynie, że w jej skład wchodzi turianin.

Stosunek do Cerberusa: Wath szanuje istoty, które siłą chcą do czegoś dojść. Nie ważne, czy są to terroryści czy nie - uważa, że siła jest jedynym sposobem na załatwienie wielu spraw. Ostatecznie jednak jego współpraca z Cerberusem nie wyszła pozytywnie.

Wygląd: szary kolor skóry, ciemno fioletowe oczy, twarda narośl na twarzy biała, na plecach uwydatniony duży garb.

Charakter: wulgarny, złośliwy. Liczy się tylko z innymi Kroganami. Nie szanuje wszystkich pozostałych ras. Nie potrzebuje dużego pretekstu, by wpaść w furię, podczas której niszczy wszystkich i wszystko na swojej drodze. Najgorzej mają Turianie - przedstawicieli tej rasy może zabić gołymi rękami bez najmniejszego pretekstu.

Umiejętność bazowa: skok adrenaliny

Historia: Wath narodził się na Tuchance. Nigdy nie poznał swoich rodziców - matka zginęła po narodzinach Wath'a, ojciec natomiast podczas Rebelii Krogańskich. Narodził się w Klanie Magotów, więc oni byli jego jedyną rodziną. Od najmłodszych lat, strofowany i męczony przez starszych od siebie Krogan, dorastał w złości i ciągłej walce z przeciwnościami losu. Można by powiedzieć, że wychowywany był jak każdy Kroganin. Gdy tylko pojął podstawy polityki Krogan, zrozumiał, kto jest ich największym wrogiem ? Turianie. Starszyzna Klanu opowiedziała mu, co spotkało jego ojca, opowiedzieli mu także o genofagium. Od tamtej pory, poprzysiągł sobie, że żaden Turianin nie będzie miał prawa do życia. Zawsze dużo ćwiczył; czy to walkę wręcz, strzelectwo czy podstawy strategii. Był w tym nadgorliwcem. Starał się dojść do perfekcji, by zostać championem Krogan. Liczne bitwy, kolejne blizny ? były atutami, dzięki którym szybko został mianowany na championa. Starszyzna liczyła się z jego zdaniem. Młody, narwany. Ostatecznie został przedstawicielem Klanu we Wszechświecie. Swego czasu pracował jako najemnik w Cerberusie. Imponowała mu ich siła. Zresztą, siła jest chyba jedyną rzeczą, którą można zaimponować Kroganowi. I tu była dość dziwna sprawa. To nie Wath zgłosił się do Cerberusa, lecz Człowiek Iluzja się z nim skontaktował. Wykonał dla nich parę misji, za których kupił dobry sprzęt, lecz potem współpraca z nimi zaczęła się psuć. Ostatecznie, Wath odszedł od Cerberusa i zajął się własną ?działalnością?. Wiele różnych ras zatrudniało go jako najemnika do przeróżnych misji. ?Zabij kogoś, zdobądź coś tam, ochroń kogoś innego?. Był dobry w tym co robił, do tego wojaczkę miał we krwi, jak każdy Kroganin. Nigdy jednak nie przyjmował misji od Turianina. Na to nie pozwalał jego honor. Ostatecznie, wrócił na Tuchankę, gdzie nauczał młodszych Krogan. Miał spore doświadczenie, więc nauki u niego, były nie lada wyzwaniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się tylko wtrącę...

Rebelie Krogan skończyły się około 800 CE (Ery Rady? :f) a atak Gethów na Eden Prime miał miejsce w 2183 CE. :f

Twój ojciec jakimś cudem zginął ponad tysiąc lat przed twoim urodzeniem. Yay.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Up

Masz rację, jednak na Tuchance walka krogan o dominację wśród klanów toczy się w zasadzie nieustannie, można to podpiąć pod jedną z potyczek. Swoją drogą nie mam pewności, jak długa jest żywotność tej rasy, będę to musiał sprawdzić.

@Mysquff

Nie mogę tego zrobić, wrzucenie tutaj karty oznacza zakończenie jej przeróbek (poza jakimiś zmianami kosmetycznymi, np. literówkami) nie chciałbym, aby ktoś został w ten sposób pokrzywdzony. No i w zasadzie dostałem już wszystkie karty, jeszcze tylko Lunatyx musi wrzucić swoją. Tak, niestety, ale kilka osób odpadło z gry, może skuszą się w późniejszym terminie.

DOWN:

Tak, masz rację, też się na to natknąłem. Tak więc postać Nicka po prostu uległa hibernacji czy cuś. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam to sprawdzałem, bo również planowałem zrobić kroganina (nim pomysł upadł, bo nie miałem jak go ubrać w słowa :P). Angielska wiki poświęcona serii twierdzi, że najstarszy przedstawiciel rasy liczył sobie koło tysiąca lat, to był jakiś warlord albo ktoś powyżej ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra jak widzę tylko na moją karte czekacie :). Aha oczywiście muszę podzienkować DoxtraduS-owi i Punishment-owi za pomoc w dopracowaniu i podaniu kierunku w którym trzeba ją rozbudować. Aha to moja pierwsza karta więc bądzcie wyrozumiali ;)

Imię: Ilar

Płeć: męska

Wiek: 45 lat

Rasa: Kroganin

Klasa: Strażnik

Umiejętność bazowa: Pancerz technologiczny(K) i Krio-wybuch

Ojczysta Planeta: Omega

Stosunek do Rady: Sam nie raz się nad tym zastanawiał. Z jednej strony trzymali jako taki pokój w galaktyce, a z drugiej z wieloma sprawami nic nie robili, jak na przykład z genofagium.

Stosunek do Cerberusa: Neutralny. Nie miał z nim jeszcze styczności.

Charakter: Silny, wytrwały, błyskawicznie podejmuje decyzje. W sumie ma dobry charakter, ale zawsze zachowuje się odpowiednio do sytuacji. Życie nauczyło go, że warto czasami nagiąć prawo. Nigdy nie stosuje przemocy jeśli sytuacja tego nie wymaga. Gdy trzeba potrafi być świetnym przyjacielem, ale potrafi być również tak zaciętym wrogiem, że nawet na końcu galaktyki nie będziesz czuł się bezpieczny.

Wygląd: Jest bardzo wysoki nawet jak na kroganina. Jego kołnierz (to coś na głowie nie mam pojęcia jak to nazwać) jest krwisto czerwony. Najbardziej nietypową cechą jego wyglądu jest metalowa płytka zasłaniająca mu całą lewą stronę twarzy. Z lewego oka został tylko oczodół, z którego złowrogo świeci czerwone światło. Część implantu, dzięki któremu może widzieć na oboje oczu.

Historia: Jego matka z nieznanych przyczyn musiała uciekać z Tuchanki. W młodości ten kroganin nie miał łatwo, zaczęło się od śmierci jego matki. Stało się to pewnego dnia gdy Ilar miał 16 lat. Wrócił do domu po jednej z jego licznych wędrówek po Omedze. W klitce w której mieszkał z matką zastał kompletne pobojowisko oraz jego matkę... w kałuży krwi. A nad nią stał mężczyznę z omni-ostrzem. Ilar nie myśląc długo rzucił się na niego z pięściami. Nawet 16 letni wściekły kroganin nie daje żadnych szans w starciu z człowiekiem. Ale ów mężczyzna miał niestety omni-ostrze. Walka, o ile można to coś tak nazwać, trwała chwilę. Po tej chwili Ilar siedział skulony w kącie, trzymał się za twarz. Patrząc się na ciało zabójcy jego matki oraz ją samą, leżących w jednej, zmieszanej kałuży krwi. Ale po chwili wstał i wtedy na podłogę zaczęła ściekać krew. Podczas starcia jego przeciwnik zdążył zadać jedno cięcie omni-ostrzem i było to cięcie bardzo celne. Uszkodziło Ilarowi oko i zmasakrowało mu lewą część twarzy. Pomimo że był oszołomiony całym zajściem wiedział że w takim stanie nie pociągnie długo. Z tego co miał w mieszkaniu zrobił prowizoryczny opatrunek. Nie wiedział co dalej zrobić więc po prostu wyszedł z domu. Przez parę godzin snuł się sam po Omedze, znalazł go wtedy kroganin, który jak się dowiedział nazywał się Dorian i był członkiem Błękitnych Słońc. Zrobiło mu się go szkoda, a poza tym wiedział, że każdy kroganin jest na wagę złota, więc zabrał go do bazy. Tam po krótkiej, ale intensywnej rozmowie postanowiono mu pomóc. Jak się okazało jego oka, jak i sporej części twarzy nie dało się uratować. Więc postanowiono wstawić protezę, ale Słońca nie miały zamiaru wydawać milinów kredytów na taką protezę, która wygląda jak prawdziwa twarz. Więc wstawiono tam metalową płytę wraz z oczodołem, z którego świeciło czerwone światło, cześć implantu dzięki której Ilar dalej mógł widzieć obojgiem oczu. Proteza została opłacona przez Błękitne Słońca, ale Ilar nie dostał tego za darmo. Miał odbyć długie szkolenie, aby stać się pełnoprawnym członkiem Słońc i odrobić swój dług. Tak się też stało. Przez wiele lat Ilar ciężko trenował głównie umiejętności związane z walką karabinami szturmowymi i ciężkimi pistoletami oraz mocami technicznymi do których miał, jak się okazało, wrodzony talent. Przez cały ten trudny proces szkolenia wspierał go Dorian, który stał się dla niego mentorem. Podczas jednego z treningów Ilar usłyszał od niego radę, która w dużym stopniu zdefiniowała jego charakter. Powiedział: "Nigdy nie zastanawiaj się nad czymś dwa razy. To co pomyślisz za pierwszy razem pochodzi z głębi ciebie i jest właściwym wyborem". I tak upływały mu lata długie poświęcone doskonaleniu umiejętności. Gdy dorósł dostawał najważniejsze zadania. Jednym z najbardziej znanych o którym się długo mówiło wśród Błękitnych Słońc było wyeliminowanie przywódcy grupy przestępczej, która ostro sobie pogrywała na Omedze. Ów boss miał przybyć na Omegę by dopiąć jakieś bardzo ważnej "lewej" transakcji. Całość oczywiście miała być przeprowadzona po cichu ale siatka wywiadowcza Błękitnych Słońc nie próżnowała. Udało jej się przechwycić informację gdzie i kiedy miał się on pojawić. Ilar całą akcję zaplanował bardzo sprytnie. W doku C45 gdzie miał wylądować boss znalazł zaciemnione miejsce gdzie on sam był niewidoczny a jednocześnie mógł obserwować wszystko to co się tam dzieje. Gdy statek bossa wylądował Ilar czekał. Dopiero gdy boss razem z obstawą ruszyli w stronę wyjścia a statek odleciał kroganin wybiegł ze swojej kryjówki. Rozrzucił parę granatów. A gdy przeciwnicy starali się oddalić od granatów ,samego bossa zaatakował krwiowybuchem. Można się domyślić jak skończył. Tych co przeżyli wybuch granatów dobił serią z karbinu sztumowego. Po całej akcji jak gdyby nigdy nic wrócił do bazy. Krążyły również plotki, że miał dostać awans na jakieś prestiżowe stanowisko. Nie każdemu to pasowało. Szczególnie przeszkadzało to weteranom, którzy służyli o wiele dłużej od Ilara, a nie byli tak rozpieszczani przez dowództwo. Doprowadziło to do tego, że paru z nich zawiązało spisek, mający na celu pozbycie się Ilara z organizacji. Wymyślili to bardzo sprytnie, jeden z nich - turianin Relir z okropną blizną przecinającą mu całą twarz na skos miał na tyle wysoką pozycje, że mógł mu zlecić zadanie, był to oczywiście podstęp. Zamiast klienta, którego miął ochraniać czekało tam 20 najemników. Czyli za mało by sobie z nim poradzić. Dał radę, ale nie wyszedł z tego bez szwanku. Ciężko postrzelony w bok i nogę ledwo dał radę dojść bazy by powiedzieć o zasadzce, ale nie miał takiej możliwości. Gdy zbliżył się do bazy od razu otworzono do niego ogień. Wiedział, że teraz ranny i zmęczony nie miał żadnych szans, nawet z tymi paroma strażnikami przy wejściu. Więc zaszył się na parę dni w najciemniejszych kątach Omegi, ale nie próżnował. Wykorzystał swoje znajomości by dowiedzieć się kto i dlaczego go zdradził. Po paru dniach udało mu się tego dowiedzieć, ale została jeszcze jedna zagadka. Dlaczego w bazie otworzono do niego ogień? Ta sprawa też się rozwiązała. Po wielu próbach udało mu się spotkać z Dorianem. Na miejsce spotkania wybrali najgorszy bar na całej Omedze - "Astra" zbierało się tam szemrane towarzystwo, więc widok dwóch krogan z zamaskowanymi twarzami nikogo nie zdziwił. Rozmawiali szybko i krótko, ale udało dowiedzieć się Ilarowi to czego chciał. Okazało się, że w bazie został zamordowany jeden z dowódców. A ci, którzy wcześniej próbowali go zabić postarali się o to, żeby oskarżono o morderstwo właśnie Ilara. Dodatkowo miejsce zabitego zajął jeden ze spiskowców a dokładniej Elir brat Relira jeszcze bardziej zawzięty i bez skrupułów. Ilar wiedział, że nie ma czego szukać na Omedze. Postanowił więc nie czekać dłużej tylko zniknąć. Nie miał za bardzo pomysłu jak to zrobić, ale znowu z pomocą przyszedł mu Dorian, który oddał mu swój mały statek "Ostrze". Nie był to żaden cud techniki, ale latał, i to całkiem nieźle, i raczej nie miał zamiaru rozpaść się podczas podróży przekaźnikiem masy. Nie zwlekając dłużej ruszył w tułaczkę po galaktyce. Kompletnie nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Krążył od jednej zamieszkanej planety do drugiej. Na paru został na dłużej i nawet raz podjął się pracy, ale nigdzie nie zagrzał miejsca. Pewnego razu gdy na kacu obudził się na podłodze baru, postanowił, że czas coś ze sobą zrobić. Szansa na to przyszła już nie długo, dowiedział się, że SOC szuka nowych funkcjonariuszy. Jak to miał w zwyczaju nie zastanawiał się ani chwili i za dwa dni był już na Cytadeli oraz stawił się do biura SOC. Tam byli byli zachwyceni jego umiejętnościami. Dlatego szybko został przyjęty. Błyskawicznie awansował i zdobywał szacunek, słyną z zdolności bojowych i z błyskawicznego podejmowania decyzji. Pracował przez pewien czas z turianinem Garrusem Vakarianem, który z niewiadomych przyczyn odszedł z SOC. Niestety z czasem się wypalił, nic nie sprawiało mu już przyjemności i nie dawało satysfakcji. Zauważyło to też dowództwo, które z czasem dawało mu coraz mniej ważne zadania. Dzisiaj jest już trochę na uboczu, dostaję najczęściej zadania związane z ochroną różnych osób. W czas wolny głównie trenuję na strzelnicy, takie treningi strzeleckie zawsze go uspokajały i odstresowały. I tak było przez długi czas, aż do pewnego dnia gdy dostał wiadomość od Doriana. Wiadomości była bardzo krótka i jej przekaz był bardzo prosty "Przybądź na Eden Prime, potrzebuję cię". Bardzo go to zdziwiło, bo po ucieczce z Omegi kontaktowali się bardzo rzadko, a ostatnio prawie wcale. Lecz Ilar pamiętał co ten dla niego zrobił, więc nie wahając się długo wziął urlop na żądanie i wyruszył na Eden Prime. Podróż nie trwała długo, staruszek "Ostrzę" trzymał się dalej całkiem nieźle. Dziś będąc już na Eden Prime stara się skontaktować z Dorianem, lecz niestety na razie bezskutecznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie! Już dziś postanowiłem ogłosić wam listę startową. Jestem naprawdę zadowolony z kart, które mi nadesłaliście. Przede wszystkim doceniam waszą pomysłowość, cieszę się, że wyszliście poza ramy świata Mass Effecta. Jest to wersja alternatywna, nie widzę więc przeszkód w nagięciu niektórych faktów. Do listy startowej załączam swój komentarz, dość lakoniczny, od kilku dni walczę jednak z wirusem, który niezwykle mocno przeszkadza mi w siedzeniu przed laptopem. W każdym bądź razie, oto lista sześciu graczy, którzy już niebawem wkroczą w świat Mass Effecta. Życzę wszystkim udanej zabawy, w razie pytań jestem zawsze do waszych usług, preferuję wiadomości na moją forumową pocztę, temat dyskusyjny nie lubi być zaśmiecany, prawda Black? :)

1. Dromader - Takie karty właśnie chciałem otrzymać. Byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony, w dodatku ta historia otwiera przede mną, jako MG, bardzo ciekawe możliwości. Mam nadzieję, że nie zmarnuję okazji. :)

2. Soaps - Rzetelnie wykonana karta, w dodatku sam pomysł ciekawy. Może i brakuje takiego wykorzystania universum jak w wykonania Dromadera, jednak jak na debiutanta spisałeś się świetnie.

3. Punishment - Widać, że sesje RPG sprawiają Ci przyjemność, rozbudowana fabuła, dobre wątki poboczne, będziesz miał co robić w sesji. :)

4. Daedroth - Chyba najbardziej "żywo" opowiedziana historia. Był pomysł, został dobrze zrealizowany, jak dobrze odegrasz swoją postać w sesji, to powinna ona sporo wnieść do drużyny.

5. Mysquff - Odbyliśmy dość ciekawą rozmowę, prawda? Przyjęcie tej karty było wyzwaniem zarówno dla Ciebie jak i dla mnie. Inni sesjowicze póki co tego nie dostrzegą, ale z czasem zobaczą jak dużo Twoja postać może wnieść do rozwoju fabuły.

6. Sergeyevich - Masz ciekawe zapatrywanie się na sesję, w ogóle mam wrażenie, że Twoja karta nieco obrazuje Ciebie samego. Powiedziałeś mi, że chcesz wnieść do gry nieco ożywienia i humoru, mam nadzieję, że tak będzie.

Lista rezerwowych: Nick Wazalski i Lunatyx - tak więc dwóch krogan mamy w zapasie, mam nadzieję, że sesja będzie toczyła się szybkim tempem i w niedługim czasie i wy dołączycie do załogi kapitana Andersona. Mam pomysł na wprowadzenie was do zabawy, jednak nie wiem, w którym momencie będziecie mogli do nas dołączyć, cóż pewnie moja koncepcja zmieni się jeszcze dziesiątki razy. W każdym bądź razie cierpliwości, i na was przyjdzie kolej.

Black Shadow(le?), proszę uprzejmie o otwarcie tematu sesjowego, już ślę Niezbędnik.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To sesja dla początkujących, więc napiszę wam jakie tematy możecie poruszyć we wpisie:

- wasz stosunek do tej misji (jako przemyślenia wewnętrzne, bądź też zwyczajne marudzenie do kompanów)

- decyzja o pójściu w konkretnym kierunku, najlepiej z argumentacją

- opis tego jak zamierzacie walczyć, np. szukanie osłon, uruchomienie sondy bojowej, czy też użycie jakiejś innej umiejętności

No i jeszcze jedna uwaga. To historia alternatywna, być może już podczas 2-3 wpisu ktoś z NPC zginie! Wszystko zależy od tego, jakie podejmiecie decyzje. Stwierdziłem, że wybory moralne w ME3 były znacznie lepsze niż w części pierwszej, dlatego zamierzam stawiać przed wami trudne pytania bez jednoznacznej odpowiedzi.

Jeżeli ktoś nie jest pewny swojego wpisu, to może najpierw wysłać go do mnie na PW, ja poprawię błędy, dam wskazówki itp.

EDIT:

@DOWN

Nie, tutaj obejdzie się bez kolorów. Najlepiej napiszcie po prostu na górze odpisu imię waszej postaci, tak będzie mi łatwiej. Możecie poczekać na bardziej doświadczonych graczy, faktycznie tak powinno być wam łatwiej. Ogółem RPG to w dużej mierze sandbox, robicie co chcecie, ma to jednak być w mirę możliwości logiczne. Ja w sesji Black Shadowa, Wastlandzie skupiam się na zawieraniu myśli bohatera w odpisach. Staram się wcielić w postać, którą stworzyłem, dlatego tak ważne są karty. Jeśli założyłeś, że będziesz istnym wcieleniem zła, to staraj się tak postępować - w tym wypadku leć po nadajnik, a pomoc kolonistom sobie odpuść - taka decyzja jednak będzie miała swoje konsekwencje. Jesteście zespołem, nikt nie każe wam razem współpracować, ale pamiętajcie, że jeżeli chcecie więcej osiągnąć, to niestety jesteście na siebie skazani. Ten jeden raz wam podpowiem - spróbujcie się rozdzielić, najlepiej w dwie grupy po trzy osoby, w ten sposób powinniście najwięcej zyskać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki. Przeczytałem ten wpis i nie wiedziałem co tam zawrzeć. Chciałem czekać na jakiegoś bardziej doświadczonego gracza, ale teraz to mogę sam napisać.

I jeszcze jedno. W twojej serii "Za Easthaven!" gracze musieli pisać swoimi kolorami. Tu też panuje jakaś tego typu zasada?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteście zespołem, nikt nie każe wam razem współpracować,

Czyżbym tylko ja tutaj widział błąd logiczny? Zespoły tworzy się właśnie po to, aby przez współdziałanie poszczególnych członków osiągać zamierzone efekty. Bardziej pasowałoby tutaj "zbieranina".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są razem z przymusu, póki co się nie znają, w zasadzie póki co są do siebie (chyba) nastawieni neutralnie. To oznacza, że tylko od nich zależy jaką drużynę stworzą. Na dobrą sprawę mogą wykonać misję całkowicie po swojemu, wytyczne mają proste. W zasadzie póki co ścieżki do wyboru mają dwie, nawet bez współpracy wykonają zadanie, nie da się po prostu zadziałać na niekorzyść reszty graczy. Poza tym dalszy ciąg zdania to

ale pamiętajcie, że jeżeli chcecie więcej osiągnąć, to niestety jesteście na siebie skazani.
- choć i "zbieranina" by pasowało, jednak słowo "zespół" według mnie nie jest złe. Na przykład w szkole jest praca w grupach, tworzymy drużynę, choć osobiście nie znoszę niektórych osób. Mimo to chcę dostać dobry stopień, więc współpracuję. ;)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miał być taki trochę wkurzający, trochę zabawny. Ma być barwną postacią, nie trzymającą się sztywno jednego utartego charakteru. Cieszę się, że w jakimś tam stopniu przyjemnie się czyta to co tam udało się napisać. Dodatkowo, Kaidana najbardziej nie lubię ze wszystkich towarzyszy ME. Jak umrze, nie będę płakać :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Doxtradus

Nie chcę być jakiś upierdliwy, ale mam dwa (EDIT: trzy) pytania (ZNOWU?!):

1. Czy posiadamy medi-żel? Jeśli tak to spartaczyliśmy sprawę, bo można było znieczulić Kaidana przynajmniej na tyle, aby mógł się przeczołgać za osłonę. Mielibyśmy problem z głowy.

2. Jeśli napisałem już posta (w sesji) to nie mogę go zedytować? Bo chciałbym dodać, że osłaniam Soapsa. Nie da się już nic zrobić?

EDIT: @Punishment Więc nic nie da się zrobić?

3. Czytać opisy wydarzeń, których mój bohater nie widzi (Anran i "Syzyf")?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może ja odpowiem na drugie pytanie:

Edycja postów w każdej sesji jest zakazana, przez taką edycję z czystej korekty kiedyś o mało co "Za Easthaven" by wyleciało. wink_prosty.gif

@Down

Też prawda. Tylko wszyscy gracze których ta sytuacja dotyczy już napisali posty. Najrozsądniejszym wyjściem będzie skontaktowanie się z Doxem. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysquff, masz dwa rozwiązania:

a) Piszesz do MG, informując go o tym, by zawarł to w odpisie. Możesz także napisać do drugiego gracza, którego to dotyczy, aby on mógł to u siebie napisać(dodając "konsultowane z X").

b) Prosisz moderatora o edycję posta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Czy posiadamy medi-żel? Jeśli tak to spartaczyliśmy sprawę, bo można było znieczulić Kaidana przynajmniej na tyle, aby mógł się przeczołgać za osłonę. Mielibyśmy problem z głowy.

Owszem. posiadacie. W zasadzie to ja spartaczyłem, bo teraz dopiero zauważyłem, że nie opisałem waszego ekwipunku podczas odprawy. Co ciekawsze, liczyłem na to, że któryś z waszej czwórki go użyje.

2. Jeśli napisałem już posta (w sesji) to nie mogę go zedytować? Bo chciałbym dodać, że osłaniam Soapsa. Nie da się już nic zrobić?

Nie. kategorycznie nie. Teraz jednak już wiem, że chcesz osłaniać Soapsa, więc uwzględnię to we wpisie. Na przyszłość: na PW możecie konsultować ze sobą wasze wspólne akcje.

3. Czytać opisy wydarzeń, których mój bohater nie widzi (Anran i "Syzyf")?

Twój bohater nie wie co się z nimi dzieje. więc i Ty w zasadzie nie powinieneś tego wiedzieć. Jeśli jednak przeczytasz treść przeznaczoną dla nich, ale nie wpłynie ona na Twoje działania. to w zasadzie się na to zgadzam, zresztą, i tak nie mam jak tego sprawdzić.:) Ja czasem czytam sobie książkę, by gdzieś tak w połowie podejrzeć sobie zakończenie, trochę psuje to potem przyjemność z dalszej lektury, tu byłoby podobnie.

No i nie bójcie się zadawania pytań. Od tego tu jestem. No i brylant też czuwa nad sesją, więc z pewnością pytać warto. :) A jeśli już koniecznie nie chcecie rozmawiać z MG, ani z postronnymi obserwatorami sesji, to pytajcie Dromadera, Punisha, czy Daedrrotha, oni też ogarniają. :)

@Punishment

Pamiętam ten dzień, gdy Darth edytował posta, było ostro. teraz jednak się to miło wspomina. :D

@Sergeyevich

Ja też nie lubię Kaidana. :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja zawsze lubiłem Kaidana (gorzej, że tak samo było z Ashley - miałem nie lada dylemat na Virmirze), więc chętnie użyłbym na niego medi-żelu.

@Sergeyevich

Marcus najpierw sprawiał wrażenie człowieka, który chce wykonać zadanie, aby zarobić - dlatego ruszył w stronę nadajnika. Ale już za chwilę wspomina Kaidanowi o Sarenie - za to raczej bonusu nie dostanie. Nie ma tu jakiejś sprzeczności?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No popatrzcie, nie tylko ja nie bardzo przepadam za tą postacią, chociaż mimo to postanowiłem jej pomóc. Następnym razem możemy konsultować się na PW lub tutaj o swoich wspólnych akcjach. Nie rozumiem też do końca tego trybu niedokonanego. To znaczy: wiem o co chodzi, ale nijak nie mogę tego wyłapać gdy piszę posta do sesji. Przykładowo: chciałbym użyć medi-żelu i potem pobiec za osłonę, więc teoretycznie powinienem napisać użyłem medi-żelu i pobiegłem za osłonę, ale nie mogę ponieważ użyłem to tryb dokonany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może ja odpowiem przy okazji...

Wystarczy trochę pokombinować przy samej konstrukcji zdania. Jeśli chcesz zachowywać tryb niedokonany [powiedzmy sobie szczerze - są sytuacje na sesji, kiedy tryb niedokonany istotnie nie ma prawa bytu] wówczas możesz - w tym konkretnym przypadku - napisać coś w stylu: "Biegnę w kierunku osłony zaraz po tym, jak korzystam ze swojego zapasu medi-żelu by pomóc rannemu". Problem z głowy. ;)

A sprawa właściwa brzmi - czy mam prawo założyć, że w przyszłości będzie jeszcze możliwość dołączenia do sesji? Co prawda już się Dox'a o to pytałem, ale czas temu jakiś, więc być może ówczesne założenia uległy zmianie? [a spamować na skrzynce non-stop nie wypada... ;P]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sergeyevich

Marcus najpierw sprawiał wrażenie człowieka, który chce wykonać zadanie, aby zarobić - dlatego ruszył w stronę nadajnika. Ale już za chwilę wspomina Kaidanowi o Sarenie - za to raczej bonusu nie dostanie. Nie ma tu jakiejś sprzeczności?

Nie ma, bo nikt nie powiedział że Saren jest jedynym możliwym pracodawcą w tym świecie i tylko u niego da się zarobić. Za sprzedanie go też przecież może być jakaś nagroda. Co to za radocha słuchanie rozkazów niczym kukiełka. Zresztą, doszedłem do wniosku, że skoro Saren nie przepada za rasą ludzką, to i nie wiadomo jakich kokosów u niego czarny nie zarobi. Niekonwencjonalne podejście do tematu trzeba czasami stosować i wczytać się w tekst, aby wyłapać takie szczegóły, które potem można wykorzystywać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liczę na pojawienie się mojej Ash

Być może ją zobaczysz, o ile nie zginie w najbliższych wpisach. :P

@Veldrash

Dla Ciebie miejsce się znajdzie. :) W zasadzie mam jeszcze 6 wolnych lokat. Potencjalni chętni to: Nick Wazalski (mam kartę). Lunatyx (mam kartę), KotMroku, Black Shadow, chłopak, który na forum chyba już nie wchodzi, darthmetalus - tak więc przyszłość widzę w jasnych barwach. Inna sprawa, że zanim Was dopuszczą do gry, minie kilka ładnych miesięcy. No ale jak ładnie poprosicie, to może aktualni sesjowicze zostawią wam kilku Żniwiarzy do zabicia. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...