Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Sefnir

Zetsuen no Tempest

Polecane posty

Zetsuen no Tempest

????????

YWo7j.jpg

Producent

Bones

Gatunek

Akcja, tajemnica, dramat, fantasy, shounen, psychologiczny

Fabuła

Historia dwóch przyjaciół, Yoshino Takigawy, oraz Mahiro Fuwy, którego rodzina została zamordowana przed rokiem. Z powodu zastoju w śledztwie, i braku jakiegokolwiek śladu odnośnie sprawdy, Mahiro postanawia samemu znaleźć mordercę i wymierzyć mu sprawiedliwość. Szczęście (lub nieszczęście) sprawiło że na swej drodze napotkał Hakase Kusaribe. Owe dziewczę jest potężną czarodziejką i liderką klanu Kusaribe, która z powodu pewnych okoliczności została uwięziona na bezludnej wyspie. Od czego jednak jest magia? Można zrobić coś na kształt laleczki voodoo i wysłać w butelce. Chłopak zgadza się pomóc dziewczynie, w zamian za wsparcie w poszukiwaniu zabójcy. A ta pomoc wcale nie będzie łatwa, bowiem będzie musiał powstrzymać klan Kusaribe przed obudzeniem "Drzewa Zetsuen", którego moc może doprowadzić do zagłady świata.

Szczerze mówiąc to o tym tytule wiedziałem tyle co nic. Serio, pierwszy odcinek obejrzałem bo spodobał mi się screen na jednej stronce. Pomyślałem, co szkodzi spróbować. Przecież nie muszę oglądać do końca jeśli mi się nie spodoba. Spodobało. Nawet bardzo. Morderstwo w tle, żądza zemsty, tajemnicza organizacja/kult/sekta, magowie i czarodziejka zostawiona na pastwę losu na bezludnej wyspie. A na dodatek klimaty apokaliptyczne i nie do końca jasne relacje między bohaterami. I to właśnie ci bohaterowie mogą być jedną z mocniejszych zalet tego anime. Mahiro i Yoshino są przyjaciółmi, to widać. Fuwa chce pomścić rodzinę, to zrozumiałe, ale już w związku zAiką i Takigawą nie ma tak łatwo. Chłapak zdaje się być zwykły, przeciętny wręcz, ale już w drugim odcinku widać mocną zmianę w jego zachowaniu. Coś jeszcze? Całkiem fajny opening, ending za to w ogóle jakoś mi nie pasuje do tego anime. Graficznie całkiem nieźle. Za serię odpowiada Bones, więc o stronę techniczną, jakoś nie za bardzo się martwię, tym bardziej że mają na koncie rewelacyjnego i zakręconego Star Drivera. Bardziej wątpić można w samą historię, skoro manga ciągle wychodzi. Ja będę oglądał to do końca. Chyba jeden z najmocniejszych faworytów w tym sezonie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obok Shinsekai yori jest to dla mnie drugi najmocniejszy kandydat na najlepsze anime sezonu a wszystkie powody zostały przedstawione w poście powyżej ^_^ W kwestii fabularnej szykuje się naprawdę ciekawi miks z mieszaniem się wątków bardziej osobistych jak poszukiwanie mordercy sprzed lat oraz tych większych jak zbliżająca się apokalipsa świata, mag zostawiony na bezludnej wyspie itd. co naprawdę daje mocne nadzieje na niezwykle solidną historię jaka może i liczę, że zaskoczy w paru momentach/elementach. Oprócz tego mamy całkiem fajną plejadę postaci w tym IMO sensownych głównych bohaterów i na razie to Fuwa wydaje się być większym badassem - skoro bierze head on podobno jednego z najsilniejszych sługusów tego głównego złego to coś jest na rzeczy - ale liczę na to, że jego przyjaciel nie będzie ustępował pola w kwestii rzucania się w niebezpieczeństwo. Nie powiedziałbym jednak, że Mahiro jest nijaki, powiedziałbym nawet, że jego relacji z Aiką jest jednym z fajniejszych elementów tej układanki i ma spory potencjał na przyszłość np. co może się stać, kiedy Fuwa odkryje prawdę w ten czy inny sposób ;] Od strony mechanicznej nie mam się za bardzo do czego przyczepić, bo normalnie animacja nie boli, w walce otrzymuje kilka szlifów i pojedynki wyglądają efektownie a muzyka też nie zgorsza. Czego zatem oczekuje? Solidnej pozycji z zacną, sensownie prowadzoną fabułą bez dziur fabularnych i może paroma twistami, epickimi pojedynkami, fajnie prowadzonym character developingiem oraz rozwalającym na kawałki finałem :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok... Siedzę sobie spokojnie, oglądam 5 epizod z dość sporym zainteresowaniem, ale bez szaleństw a tu nagle BAM! Cliffhanger taki, że zbierałem szczękę z podłogi zastanawiając się, co właśnie obejrzałem. Potem obejrzałem końcówkę jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Powiem tyle - to było mocne. I zupełnie niespodziewane. Pozostaje czekać na wyjaśnienie tego paradoksu. Chwilowo anime ma bardzo mocną pozycję, w przeciwieństwie do kilku, które wydają się słabnąć i przynudzać wraz z kolejnymi epizodami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo nie chce mi się bawić w te stare spoilery:

W pierwszej chwili nie do końca zczaiłem o co tak naprawdę biega z ostatnią sceną i beczką, i gdybym nie zespoilował sobie całej sprawy na wiki to następny odcinek też tego nie wyjaśnia ;] Sama pani mag nie ma pojęcia skąd Samon może mieć jej ciało co wprowadza naprawdę fajny element niepewności do historii... oczywiście dla reszty widzów. Ja tam już co nie co wiem chyba, że autorzy postanowią coś zmodyfikować na potrzeby animca. Mnie tam w odcinku po beczce podobał się także nowy wprowadzony bohater - i to jak zgasił gościa z włócznią ;] - oraz działania Mahiro. Zupełnie nie doceniłem gościa w kwestii jego badassowatości, jest ona po prostu inaczej przedstawiana. Jak Fuwa to typowy berserker pchający się na frontalny atak tak jego kolega to chessmaster z krwi i kości potrafiący zachować pokerową twarz... naprawdę ładnie go wyrolował i to jeszcze tak, że ten niczego nie podejrzewa... Albo jak sam stwierdził, nie chce nic podejrzewać biggrin_prosty.gif Relacje między nimi mogą być jednym z lepszych elementów składowych fabuły, zresztą chyba nie pierwszy raz to mówię ^_^

Also, słowo o pewnym elemencie jaki również niesamowicie mi się podoba a mianowicie walka. Mieliśmy już gigantyczną masę serii gdzie postacie nawalały się kulami energii, power blastami zdolnymi niszczyć planety, wymieniali się tysiącami uderzeń albo po prostu rzucali w siebie górami ;] Tutaj mamy coś co powinno sprawić, że walki - ładnie animowane przy okazji dodam - nigdy nie powinny stać się nudne. Mianowicie magia Kusaribe teoretycznie służy do ochrony. Wszelkie pola siłowe, regeneracje, coś zbliżonego do teleportacji/blinka aby uniknąć zagrożeń a mimo wszystko można to logicznie wykorzystać do pojedynków co jest ideą niesamowicie zacną. Przy okazji także - niejako - wymuszającą drugą rzecz czyli sporo "enviroment fighting" czyli korzystanie z elementów otoczenia na swoją korzyść. Co prawda nie jest to poziom Jackie Chana chociażby, ale i tak fajnie widzieć, że pojedynki nie są płaskie i wymagają od bohaterów odrobiny kombinowania zwłaszcza wobec silniejszych oponentów. Coś takiego lubię biggrin_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo nie chce mi się bawić w te stare spoilery

Leń tongue_prosty.gif

W pierwszej chwili nie do końca zczaiłem o co tak naprawdę biega z ostatnią sceną i beczką, i gdybym nie zespoilował sobie całej sprawy na wiki to następny odcinek też tego nie wyjaśnia ;]

Miałem podobnie. Tyle że ja sobie zaspoilerowałem po twoim poście, na MALu. Nie powiem, nie powiem ciekawe. Nawet bardzo. Chcę to zobaczyć.

oraz działania Mahiro

Cóż, jakby ci to powiedzieć... Odnoszę wrażenie że ty cały czas mylisz Yoshino Takigawę z Mahiro Fuwą tongue_prosty.gif

chessmaster z krwi i kości potrafiący zachować pokerową twarz... naprawdę ładnie go wyrolował i to jeszcze tak, że ten niczego nie podejrzewa... Albo jak sam stwierdził, nie chce nic podejrzewać

I to jest jedna z najlepszych rzeczy w tym anime. Bohaterowie są różni od tego czego można by się po nich spodziewać. Yoshino początkowo kreowany był na takie niewiniątko będące czymś w rodzaju moralnego hamulca dla Mahiro. A jak widać chłopak ma różki i potrafi je pokazać. Jest przeciwieństwem przyjaciela. Myśli, analizuje i manipuluje.

Also, słowo o pewnym elemencie jaki również niesamowicie mi się podoba a mianowicie walka. [...]Mianowicie magia Kusaribe teoretycznie służy do ochrony. Wszelkie pola siłowe, regeneracje, coś zbliżonego do teleportacji/blinka aby uniknąć zagrożeń a mimo wszystko można to logicznie wykorzystać do pojedynków co jest ideą niesamowicie zacną.

To moim zdaniem druga najlepsza rzecz w tym anime. Zetsuen no Tempest w pewien sposób łamie kanon i stereotyp magi, w podobny sposób jaki robiło to Fate/Zero z wizerunkiem magów (chodzi mi tu o Kiritsugu i Kireia). Nie ma tu spamu kolejnych coraz potężniejszych zaklęć, kul ognia i tym podobnych. To co służy do ochrony, odpowiednio wykorzystane może służyć do ataku. I wcale nie jest to sprzeczne z logiką.

Szalenie ciekawie przedstawiają się wszelkie relacje bohaterów. Z odcinka na odcinek wszystko co dotyczy Aiki zaczyna się coraz bardziej komplikować. Spotyka się z Yoshino, ale po ostatnich odcinkach można dość do wniosku że Mahiro wcale nie był jej obojętny, i bynajmniej nie chodzi mi o relacje brat-siostra. Ta dziewczyna jest jedną wielką zagadką, jak na razie. Podobnie ma się sprawa z Hakaze. Mocno zdziwił mnie fakt że to ona i Tree of Genesis mają być największym zagrożeniem. Jestem zadowolony. Jeśli twórcy nic nie schrzanią, to naprawdę będzie to jedna z lepszych serii ostatnio.

Swoją drogą to mamy siódmy odcinek, tak? Początkowo anime miało mieć 12 odcinków (teraz MAL milczy na ten temat), a z zapowiedzi wynika że szykuje nam się szturm na Samona, to co będzie dalej? Walki raczej aż tak nie rozciągną. Jestem naprawdę ciekawy co będzie dalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jakby ci to powiedzieć... Odnoszę wrażenie że ty cały czas mylisz Yoshino Takigawę z Mahiro Fuwą tongue_prosty.gif

Taaak... zorientowałem się w momencie wysłania posta tylko, że jakoś później nie miałem w ogóle ochoty tego poprawiać ^_^ W końcu obaj to świetnie wykreowane postaci o zbliżonym poziomie badassowatości :D

I wcale nie jest to sprzeczne z logiką.

Co lepsze to nawet fakt, że narzędzia służące do zabijania mogą służyć jako ofiara dla wzmocnienia/odnowienia magii Kusaribe, głównie bariery, co też ma sens dla każdego kto uważnie ogląda anime :)

Podobnie ma się sprawa z Hakaze. Mocno zdziwił mnie fakt że to ona i Tree of Genesis mają być największym zagrożeniem.

Świetna rzecz. Obie strony prezentują swoje rozumowanie, które ma podstawy do bycia prawdziwym i wsparcie niewłaściwego przez duet bohaterów może poskutkować końcem świata jaki znają... nie, żeby Mahiro się tym specjalnie przejmował :D

Natomiast odnosząc się do twojego ostatniego pytania na temat rozciągnięcia walki to mimo wszystko nazwałbym to sporym przedłużeniem negocjacji choć nadal seria jest tak dobra, że w żaden sposób mnie nie nudzi ;] Fajnie to pokazali jak zmienia się pozycja i nastawienie Mahiro, Yoshino oraz Samona a już gęba tego ostatniego, kiedy zdał sobie sprawę, że Fuwa ma gdzieś obecny świat mnie totalnie zniszczyła. Zresztą z jednej strony trochę się dziwię, że ktoś tak inteligenty jak on nie przewidział, że akurat trafi na takiego gościa jak Mahiro a z drugiej strony jego osoba mi się podoba. Nie mamy do czynienia z typowym "for the evulz!" tylko już bardziej Anti-Villanem jaki wierzy w słuszność swojej sprawy i nawet tłumaczy, że śmierć wszystkich ludzi przy wyciąganiu pojedynczych kawałków "kwiatów"/"drzewa" (te kulowate cosie z oczkami ;p) to sprawka Tree of Genesis. Do końca zostało już niewiele i jeżeli scenarzyści nie popełnią jakiegoś tragicznego błędu to dla mnie mamy do czynienia z pozycją numer jeden tego sezonu :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile K również mi się bardzo podoba to to jest świetne. Anime mi zbiegło się z graniem w Dishonored, więc sposób walki polegający na ciągłych teleportach bardzo mi się spodobał(W Dishonored często wczytywałem save i robiłem masakrę z mieczem w jednej ręce i blinkiem w drugiej). Niebanalni bohaterowie, akcja gdzie nic nie jest do końca jasne i zakończenie którego nie jak nie mogę teraz przewidzieć. Swoją drogą, jaja będą jeśli okaże się

że Aika żyje(może z ciałem znalezionym przez Mahiro jest jak ze szkieletem Hakaze?).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ nie chce mi się robić typowego, chaotycznego posta w formie ściany tekstu poniżej punkty:

- przyznam szczerze, że jedna akcja na finał rozprawy z Samonem mnie zaskoczyła i ten moment kiedy obie główne postacie nagle umarły a potem musiały zostać wskrzeszone ;] W ogóle całe negocjacje z Samonem były całkiem fajne choć lekko się dłużyły, zwłaszcza rozwalił mnie moment jak Yoshino go po prostu psychicznie zniszczył i rozwalił całe "time prison". Gdyby był po stronie złych to naprawdę tytuł Magnificent Bastard miałby już w kieszeni bez popity. Z drugiej strony czy tylko ja czułem lekki niedosyt całym rozwiązaniem sytuacji z szalejącym Tree of Genesis/Exodus? Ot, coś się działo, my nie mieliśmy okazji tego ujrzeć i bohaterowi budzą się już w nowym, lepszym świecie bez wojny itd ^_^

- nie spodziewałem się tego, że seria nagle pójdzie w klimaty a'la superhero z tym całym kostiumem dla maga Exodusu jaki z kolei jest jedną z większych ciamajd jakie widziałem w animcu, taki naprawdę chłopak z przypadku jaki dostaje baty od każdego, ale jeśli już się zbierze to pokazuje, że moc konkretną ma... no i przynajmniej wreszcie wygarnął Mahiro tak naprawdę coś co chciałby mu powiedzieć każdy. Nic, że dostał zaraz kopa na twarz, było dobrze ^_^ Na razie po tym co prezentuje, co ma oraz do czego go zaprzęgają to obstawiam, że właśnie reszta serii będzie polegać na jego jak najefektowniejszym niszczeniu Tree of Genesis i zastanawiam się kiedy do licha Drzewko się obudzi i zrobi coś bardzo niemiłego.

- ciągle nie mogę się zorientować tak naprawdę o co biega z morderstwem Aiki i kto za nim stoi... coś czuję, że rozwiązanie tej tajemnicy może być całkiem mocne biggrin_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi brakuje akcji. Tych wcześniejszych świetnych starć polegających na seriach mini teleportów i barierach. Teraz tylko gadanie, wzdychanie Hakaze do Yoshino i jak na razie słaby wątek z magiem Exodusa. Akcja i atmosfera tajemniczości gdzieś wyparowały. Mam nadzieję że to jeszcze wróci, bo inaczej będzie słabo i będę żałował że nie skończyło się po uwolnieniu Hakaze.

BTW., a może Aika popełniła samobójstwo? icon_lol.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Meh :| Szczerze mówiąc po obejrzeniu ostatniego odcinka i przemyśleniu sobie sprawy stwierdziłem, że jednak Zetsuen no Tempest od połowy serii mocno zawodzi oraz nudzi co ostatecznie przełożyło się na niższą ocenę, ale o niej za chwilę...

Do momentu wskrzeszenia Hakaze anime oglądało się całkiem przyjemnie. Miało sensowne dynamic duo gdzie każdy był badassem pod trochę innym kątem (a Yoshino robił za spanner in the works) i na innej płaszczyźnie, były bardzo efektowne oraz mądre pojedynki nie polegające na szastaniu zaklęciami zniszczenia na lewo i prawo, były fajne flashbacki z Aiką (choć to akurat zostało sensownie zrobione także w drugiej połowie serii ^_^) oraz nieźle zrealizowane spotkanie z Samonem choć IMO przegięte o jeden odcinek i tyle dobrego, że w międzyczasie były przebitki na to co dzieje się gdzie indziej jak np. wejście Junichiro i jego kozackich technik na pokonywanie magów. Ogółem jednak gdy kurz bitewny opadł i bohaterowie obudzili się w tym nowym, wspaniałym świecie kontrolowanym przez Tree of Genesis seria po prostu poszła w stronę, która IMO okazała się tą złą i dostarczała zupełnie czegoś innego w stosunku do tego do czego przyzwyczaił mnie początek sezonu. Pierwsza część była zwyczajnie dynamiczniejsza, nie skupiała się np. na naprawdę durnych teoriach Evki Yamamoto z kosmiczną bronią (i tym, że ludzie jej słuchali i w ogóle poddawali te teorie rozmyślaniom) i była znacznie mniej przegadana - poza spotkaniem z Samonem - niż część druga. Właściwie jedyne fragmenty jakie mi się podobały to moment, w którym Yoshino nagle przestał być stoikiem i balansował na skraju heroic blue screen od death, potem sekwencja w przeszłości z Aiką i wyjawieniem, że a) jest magiem Exodusu i patrząc na to jaki mieczyk przyzwała mogła by bez popitki pokonać Hakaze co zresztą potem zrobiła oraz b) popełniła samobójstwo właściwie dla uratowania świata (co było odrobinę mniejszym zaskoczeniem, bo patrząc na to jakie mieli problemy ze znalezieniem mordercy ta opcja zaczynała być coraz bardziej prawdopodobna). Mógłbym do tej listy dodać jeszcze sam finał gdyby nie fakt deus ex machiny z tym całym przyzwanym mieczem, na który nie było żadnego foreshadowingu ani niczego innego i ani jednego słówka wyjaśnienia. Po prostu zwyczajnie uważam, że wszystko mogło by być lepsze gdyby nie kulejący strasznie pacing w części drugiej, bo głównie mój największy zarzut to nuda. Pierwsze odcinki zapowiadały coś zupełnie innego i głównie z tego powodu moja ocena animca wynosi 6+ głównie za part I i zwyczajnie dobre wykonanie audio-wizualne smile_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miał być długi post, ale się skasował przed wysłaniem przez moja głupotę, więc konkretnie:

Bardzo symboliczna jest zmiana openingu, która nastąpiła wtedy kiedy był wiadomy przełom w fabule. Pierwszy opening- konkretny, fajny, oryginalny, szybki. Nie miałem ochoty go przewijać, zachęcał do oglądania. Drugi opening- opening jakich wiele, niby nie jest fatalny, ale przyjemność z oglądania go dosyć średnia, jakiś fragment czasem miałem ochotę zobaczyć, ale momentami zawodzenie było irytujące i część wolałbym pominąć.

Słowa którymi opisuje openingi całkiem nieźle pasują również do reszty anime, właśnie z tym podziałem na dwie części.

Nie jest to wtopa na poziomie innego anime, które z początku miało masę akcji i świetny klimat, a potem w większości okazał się durnym romansem, ale mam wrażenie że "Zetsuen" powinien zakończyć się mniej więcej po takim czasie jak inne anime które zaczęło się niemal równocześnie z nim- mówię tu o "K", które za całokształt osobiście teraz cenię wyżej niż Zetsuena, pewnie dlatego że nie było zbędnego przedłużania.

Swoją drogą, w mojej poprzedniej wypowiedzi napisałem tutaj :

BTW., a może Aika popełniła samobójstwo? icon_lol.gif

A głównym powodem dla którego tak uważałem nie były jakieś wskazówki z fabuły.

Magia magią, ale jaki morderca zostawia swoją ofiarę siedzącą w taki sposób na krześle? wink_prosty2.gif A taka teatralna poza akurat pasowała do charakteru Aiki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, pozwole sobie sie nie zgodzic z powyzszymi opiniami i serii wystawic ocene 8+ (w zasadzie to wacham sie pomiedzy czysta 8 a tym plusem, ale doszedlem do wniosku, ze w kontekscie pozostalych moich opinii na temat innych anime czysta 8 bylaby mimo wszystko zdziebko niesprawiedliwa).

Stanardowo nie lubie spoilerow i jestem zdania, ze reguly nakazujace ich uzywanie w kontekscie dzialu, w ktorym wypowiada sie moze z 10 osob na krzyz sa cokolwiek nieprzemyslane. Anyway - jako, ze jestem tagowo uposledzony i nie mam zamiaru poswiecac wiecej czasu na sprawdzanie co takiego robie nie tak, ze nie chce mi sie pojawiac to czarne tlo, niz na pisaniu calego posta, to cala swa opinie wrzucam do jednego wielkiego spoilera subtelnego niczym cenzura w serii Blood-c. Jesli ktokolwiek z potencjalnych czytelnikow nie widzialem jeszcze serii, to fragmenty oznaczone czarna czcionka to sa te, ktore mialy byc oryginalnie zakryte. Jesli potencjalny czytelnik uzywa jasnej skorki tla to niech pamieta, ze poprzednie zdanie nie obowiazuje.

Byc moze fakt, ze jestem sporo przychylniej nastawiony do serii wynika stad, ze ogladalem ja niejako w dwoch rzutach (najpierw pierwsza czesc, a druga dopiero po blisko 2 miesiach przerwy), moze zas dlatego, ze zarwalem nocke. Prywatnie jednak zrzucam ma odmienna ocene serii na karb odmiennego podejscia do niej: dla mnie Zetsuen to Tempest byl przede wszystkim dramatem kladacym silny nacisk na relacje pomiedzy Aika, Yoshino i Mahiro, a takze ewolucje charakterow tych postaci - efektowne walki zas byly jedynie milym urozmaicaczem, nie zas sila napedowa serii. Serii zas trzeba przyznac jedno: pod tym wzgledem jest naprawde znakomita i nietuzinkowa (dosc wskazac na moment kiedy dochodzi w koncu do konfrontacji protagonistow w kwestii "chlopaka Aiki" - po wplywem duzej ilosci ogladanych przeze mnie shounenow praktycznie spodziewalem sie jakiejs "dramy" robienia fochow, dziecinnych emo-klotni itp. ku memu milemu zaskoczeniu jednak okazalo sie, ze obaj protagonisci podeszli do tej kwestii niezwykle dojrzale, a co wiecej wiarygodnie), nie trzeba tez wspominac o znakomitej kreacji postaci Aiki (i swietnemu poprowadzeniu jej watku, chociaz akurat fakt, ze byla oryginalnym magiem Exodusu oraz popelnila samobojstwo podejrzewalem juz wczesniej, tym niemniej pochwala sie nalezy za dosc nietypowe rozegranie tego watku... swoja droga Aice trzeba przyznac, ze jak na kogos, kto zginal kawal czasu przed rozpoczeciem serii miala ogromny wplyw na postepowanie calej obsady i to do stopnia, w ktorym udalo sie jej skutecznie przechwycic i pokierowac dzialaniami podroznika w czasie. Z drugiej strony jej tragedia sprawiala, ze trudno mi bylo sie pogodzic z zakonczeniem serii i do samego konca liczylem na literalny cud i jej wskrzeszenie. W tym miejscu scenarzystom nalezy sie jednak plusik, ze zrezygnowali z takiego tandetnego zagrania i poprzestali na fabularnie znacznie lepszym bitter-sweet ending).

Jesli zas chodzi o wady serii - przede wszystkim nie ma co ukrywac, ze scenarzysci mieli pewne problemy z utrzymaniem wlasciwego tempa (jestem zdania, ze jakies 20 minut materialu mozna by spokojnie wyciac - najbardziej bylo to widoczne podczas koncowki pierwszej czesci, kiedy protagonisci prowadza pertraktacje z Samonem), sama intryga (relacje pomiedzy dwoma drzewami) tez byla przedstawiona w nie do konca tak jasny sposob, jakiego moznaby sobie zyczyc, pozwole zas sobie nie zgodzic sie z Blackiem w kwestii rewelacji fraulein Yamamoto - badz co badz jej szalone teorie nie tyle mialy na celu rozwiklanie zagadki pochodzenia czy przeznaczenia drzew, co zobrazowanie mozliwych zaleznosci pomiedzy nimi, a swiatem i wskazanie mozliwego punktu odniesienia (sama Evka zreszta cieszy sie, ze Hakaze jej teorii nie wziela bezkrytycznie, gdyz jej zdaniem znaczy to, ze ksiezniczka jest wciaz w stanie spojrzec na sytuacje obiektywnie). Scenarzysci pozwolili sobie tez na kilka dosc ryzykownych zagran, ktore nie do konca przysluzyly sie serii: o ile np. cala akcje z superbohaterem traktuje w sumie in plus (badz co badz byla to sciema majaca na celu manipulacje opinia publiczna, ktora zreszta nie wypalila z powodu ingerencji Hakaze), o tyle juz ciamajdowaty charakter Hanemury byl zdecydowana przeginka (doceniam jednak przy tym intencje swego rodzaju dekonstrukcji potencjalnego "czarnego charakteru", scenarzysta po prostu nazbyt przegial przez co postac ta stala sie cokolwiek groteskowa. Nie do konca tez podobalo mi sie jak zostal do serii wprowadzony - tak troche znienacka, w tym momencie brak foreshadowingu traktuje akurat jako przyklad badwritingu: zwazywszy, ze obsada serii byla nader niewielka, a sama seria opierala sie na interakcjach pomiedzy nimi, to wprowadzenie nowej postaci znienacka w polowie serii bylo cokolwiek niezgrabne). Sama koncowka pozostawia mnie z mnieszanymi uczuciami - o ile zgodze sie z Blackiem, ze caly ten motyw w stylu deus ex machina faktycznie byl cokolwiek kiczowaty (przy czym wydaje mi sie, ze laska/wlocznia jaka przyzwala Aika na zakonczenie pojedynku z Hakaze zwienczona byla na ksztalt owego miecza, co w sumie mozna traktowac jako swego rodzaju foreshadowing, zwazywszy ze Aika w przeciwienstwie do Hanemury byla jednak kompletnym magiem Exodusu), o tyle trzeba jednak zwrocic uwage, ze trudno o serie w klimatach magiczno/apokaliptycznych, ktore unikaja takich sztamp, a tak po prawdzie jednak Zetsuen no Tempest ograniczyl metafizyczny belkot na dobra sprawe praktycznie do zera (aby troche metafor na temat swiatla, a potem jedno zdanie na temat odcinania falszywego raju); prywatnie obawialem sie, ze ostatnie paredziesiat minut serii bedzie pokazem dziwnych swiatelek i tekstow typowych dla osob regularnie szpikowanych ciezkimi halucynogenami - co zreszta by serie wowczas skutecznie popsulo - innymi slowy na mocy "zwazywszy, ze moglo byc znacznie gorzej, to nie jest zle" oceniam zakonczenie walki o ocalenie swiata jako calkiem dobre. Przypominam jednak, ze prawdziwym zakonczeniem serii jest przemowa Mahiro nad grobem Aiki, to zas jest znakomite, a wrecz osmiele sie stwierdzic, ze perfekcyjne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza połowa (do ok 13 odcinka) była naprawdę świetna, tajemnicza, z kolei druga była już trochę bardziej banalna i przewidywalna. Nic nie szokowało już jak na początku, nawet sprawa z zabójcą Aiki była dość przewidywalna (albo po prostu podświadomie rozważałem taką opcję). Dobrze wykreowani bohaterowie - Aika była świetna, tajemnicza i trochę przerażająca aż do samego końca (końcowe nagranie ^^), bardzo polubiłem Yoshino i jego charakter, Hakaze też dało się lubić. Samon był w porządku, i te jego żarty heh :D Seria godna polecania. Niestety w połowie coś straciła i mimo, że wciąż oglądało się bardzo dobrze, nie mogę z czystym sumieniem wystawić najwyższej noty, ale 9/10 jak najbardziej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Meh :| Szczerze mówiąc po obejrzeniu ostatniego odcinka i przemyśleniu sobie sprawy stwierdziłem, że jednak Zetsuen no Tempest od połowy serii mocno zawodzi oraz nudzi co ostatecznie przełożyło się na niższą ocenę [...]

To zależy jak bardzo przyzwyczai się do "rozkładu jazdy" z pierwszej połowy serii. Mnie np. nie zraził zabieg zmiany kategorii "akcja", na "supernatural okruchy życia" ; uważam to za oryginalny i całkiem ciekawy zabieg.

ZnT to niebanalna produkcja (Bones nie zawodzi), historia jest bardzo dobrze nakreślona, wielowątkowa, mocno poplątana, ale nie przekombinowana. Całkiem ładna gromadka dobrze napisanych bohaterów, świetnie animowane starcia; dodatkowych walorów wizualnych dostarczają jaskrawe barwy aur magów.

Co mnie się bardzo spodobało, to realistyczne nakreślenie reguł świata, zarówno używanie magii Kusaribe, jak i parę innych spraw. Z konsekwencją w światach. powiedzmy "fantasy" w anime bywa różnie ;).

Nie podobało mi się natomiast niejasne przedstawienie konfiktu między Drzewami (przynajmniej ja tego nie zrozumiałem). Szkoda też, że zrezygnowano z post apo realiów w dalszej części opowieści, bo sceny takie jak

dzieci zmienione w żelazo w paru

dodawały tragizmu historii.

solidny pakiet, jaki tworzą: dopieszczona oprawa audiowizualna, zawiła, wielowątkowa fabuła, a także konsekwentnie rozpisani bohaterowie, to coś obok czego niby można przejść obojętnie, ale ominie się kawał porządnej animacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://anidb.net/per...=anime&aid=9214

Obejrzałem Zetsuen no Tempest i muszę powiedzieć, że jestem bardzo zawiedziony. To anime okazało się niczym więcej jak płyciutkim i głupim shounenem z przeciętnymi bohaterami, a w dodatku z totalnie gniotowatym zakończeniem. Większość pozostałych odcinków również przeciętna lub słaba. Nawet w pierwszym odcinku była durna scena z udziałem Evangeline Yamamoto to znaczy

zaatakowała głównego bohatera jak pozbawione rozumu dziwactwo. Kompletnie bez powodu mierząc w niego z pistoletu.

Najbardziej wnerwiające było to jak postacie zostały zmienione w trakcie serii. Do około połowy anime wydawały się całkiem inne niż później. Stoczyły się niesamowicie, czyli zamiast polubić ich coraz bardziej to było dokładnie odwrotnie z powodu ich zachowań.

Zresztą widać, że twórcy później mieli gdzieś powagę, więc zaczęli wprowadzać jakieś idiotyczne scenki i komiczne zachowania (chociażby Samon i jego pieski), a dodanie takiej postaci jak Hanemura to było jedno z najgłupszych posunięć jakie widziałem w anime. Zamiast wprowadzić kogoś kto zachęci do oglądania anime to zrobiono dokładnie odwrotnie.

Poza tym warto wspomnieć o czymś tak absurdalnym jak złość (a nawet przemoc fizyczna) skierowana do głównego bohatera (i jego kolegi) wyłącznie dlatego, że nie opłakują i nie lamentują po śmierci bliskiej dla nich osoby. Brak słów na kretynizm takich scen.

Jeśli chodzi o główną żeńską bohaterkę czyli Kusaribe Hakaze.

Jak była na tej wyspie to nawet ją polubiłem, ale to co później z niej zrobili było żenujące. Z fajnej bohaterki i potężnej bohaterki o bardzo ważnej roli uczynili jakąś zwyczajną i przeciętną dziewczynę (jak na standardy anime), która nawet nie wie czy kogoś kocha czy nie. Dno. Tak zawalić postać (o ostatnim odcinku to już nawet nie ma co pisać bo to maksymalna porażka).

Fuwa Aika i jej postępowanie również w skrócie można określić jako durne. Przecież nie wiadomo co by się stało jakby

nie popełniła samobójstwa.

Miałem nadzieję, że będzie to wszystko pokazane zupełnie inaczej, a nie tak idiotycznie. Najbardziej liczyłem na to, że

uda się ją ocalić.

Okazało się dokładnie odwrotnie niż w Steins;Gate.

Również chwilami miałem już dosyć tych wspomnień z jej udziałem. Ile można?

Tak w ogóle to jej zachowanie w najmniejszym stopniu nie było zabawne (nie przejmowanie się i żarty ze śmierci to nic fajnego). Może jakby była aktywną postacią w anime to inaczej bym ją oceniał.

Największą zaletą zarówno Hakaze jak i Aiki okazała się ich uroda i nic poza tym (ładna kreska i dobra jakość grafiki).

ffcwa1.jpg

Podsumowując to jedno z tych anime, które zapowiadały się bardzo dobrze, a okazały się przeciętne lub słabe.

Zalety:

- grafika/kreska

- początkowe odcinki i 21 (za to że był zaskakujący odnośnie Aiki - chociaż mam tu na myśli głównie końcówkę 20 odcinka)

- chwilami bardzo ładna muzyka

Wady:

- ogólnie słaba i głupiutka seria shounen

- nieciekawe i płytkie charaktery postaci (praktycznie wszystkie łącznie z głównymi bohaterami), które często zachowywały się jakby były pozbawione rozumu

- wiele bardzo nudnych epizodów (większość od połowy anime i te, które były głównie oparte na wspomnieniach)

- przeciętna fabuła (a jej kulminacja w 12 odcinku pokazana maksymalnie beznadziejnie)

4/10

Obok Shinsekai yori jest to dla mnie drugi najmocniejszy kandydat na najlepsze anime sezonu a wszystkie powody zostały przedstawione w poście powyżej

Nawet nie ma co porównywać. smile_prosty.gif Shinsekai yori to była prawdziwa perełka anime, która zarazem nie była ani shounenem ani shoujo. Było to anime uniwersalne i prawie doskonałe. Natomiast Zetsuen no Tempest to nic więcej jak przeciętny shounen z płytkimi i trochę głupimi postaciami.

Z drugiej strony czy tylko ja czułem lekki niedosyt całym rozwiązaniem sytuacji z szalejącym Tree of Genesis/Exodus? Ot, coś się działo, my nie mieliśmy okazji tego ujrzeć i bohaterowi budzą się już w nowym, lepszym świecie bez wojny itd ^_^

To również jedna z wielu wad tego nędznego serialu shounen.

Pierwszy opening- konkretny, fajny, oryginalny, szybki. Nie miałem ochoty go przewijać, zachęcał do oglądania. Drugi opening- opening jakich wiele, niby nie jest fatalny, ale przyjemność z oglądania go dosyć średnia, jakiś fragment czasem miałem ochotę zobaczyć, ale momentami zawodzenie było irytujące i część wolałbym pominąć.

Drugi OP był nawet lepszy niż pierwszy (to samo ending), ale zarazem pokazywał jak się zmienił klimat anime.

Z poważnego na gówniarski.

Ok... Siedzę sobie spokojnie, oglądam 5 epizod z dość sporym zainteresowaniem, ale bez szaleństw a tu nagle BAM! Cliffhanger taki, że zbierałem szczękę z podłogi zastanawiając się, co właśnie obejrzałem.

I to właśnie była dobra scena, ale niestety jedna z nielicznych.

Mieliśmy już gigantyczną masę serii gdzie postacie nawalały się kulami energii, power blastami zdolnymi niszczyć planety, wymieniali się tysiącami uderzeń albo po prostu rzucali w siebie górami ;] Tutaj mamy coś co powinno sprawić, że walki - ładnie animowane przy okazji dodam - nigdy nie powinny stać się nudne. Mianowicie magia Kusaribe teoretycznie służy do ochrony. Wszelkie pola siłowe, regeneracje, coś zbliżonego do teleportacji/blinka aby uniknąć zagrożeń a mimo wszystko można to logicznie wykorzystać do pojedynków co jest ideą niesamowicie zacną.

Piałem to już wiele razy czyli, że każdy pomysł może być dobrze lub źle wykonany.

W Zetsuen wszystko zepsuli, więc po obejrzeniu całości trudno doszukiwać się istotnych zalet.

Nie ma tu spamu kolejnych coraz potężniejszych zaklęć, kul ognia i tym podobnych. To co służy do ochrony, odpowiednio wykorzystane może służyć do ataku. I wcale nie jest to sprzeczne z logiką.

A bądź pewien, że anime byłoby dużo lepsze, gdyby używano potężnych i widowiskowych ataków ofensywnych. Zresztą walk w tym anime było tyle co nic i wszystkie nędzne.

Najlepsza scena pod tym względem była wtedy jak Hakaze pokazała co ma na języku (scen z przeszłości). Wtedy sądziłem, że jest naprawdę niesamowita. A kim się okazała po powrocie z wyspy? Przeciętną, trochę głupiutką i nieudolną w sprawach miłosnych dziewczynką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, muszę ci podziękować za odkopanie tego tematu, bo tytuł mnie zaciekawił. Zdaje się być tym czego zwykle szukam. Muszę o nim pamiętać jak wrócę do domu.

Oczywiście próbuj. Może dla ciebie to będzie coś więcej niż 4/10. smile_prosty.gif

Jeśli bardzo lubisz shouneny z takimi postaciami smile_prosty.gif

15mnqm9.jpg

Jak dla mnie prawie wszystkie istotne postacie stoczyły się w trakcie anime, ale może dla ciebie będzie odwrotnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie po 12 odcinku anime nieco się stoczyło i przestało mnie do niego ciągnąć, może kiedyś je odkopie.

Też cała historia z początku wydawała Wam się niezrozumiała? Chodzi mi o pierwsze 2-3 odcinki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie po 12 odcinku anime nieco się stoczyło i przestało mnie do niego ciągnąć, może kiedyś je odkopie.

Też cała historia z początku wydawała Wam się niezrozumiała? Chodzi mi o pierwsze 2-3 odcinki.

Ja zawsze oglądam całość w ciągu 2-4 dni, więc na pewno nie będę przerywał oglądania.

Historia w anime była dosyć tajemnicza, więc szkoda, że później spłycono postacie i zepsuto klimat.

Najlepszy był ten odcinek z powrotem do przeszłości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...