Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black Shadow

Apocalypse World

Polecane posty

Lin nie jest typem człowieka, który pozostawia sprawy przypadkowi i szczęściu. Na przykład teraz, gdy wkroczył do pomieszczenia w towarzystwie czterech łysych dryblasów o mordach rasowych grzeszników, uzbrojonych w strzelby SPAS-12, ubranych w ciężkie kamizelki kuloodporne oraz z rękojeściami noży bojowych wystającymi z pochew na pasie.

- Twa gościna jest doprawdy godna legend, które cię sławią, Gubernatorze. Modlę się o to, by tak samo przyjmowano cię w innym świecie- mówię, podnosząc się ciężko z krzesła.- Orchidea pewnie już opowiedziała ci historię o brodatym kolesiu w garniaku? Powiedzmy, że to może być mieć coś wspólnego z czymś, co straciłeś jakiś czas temu, ale mało kto wie, że już tego nie masz. Chyba wiesz, do czego zmierzam?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całuję Orchideę w dłoń i śmigam czym prędzej za Linem. Nie odszedł zbyt daleko, więc szybko nadrabiam te kilkanaście sekund forów i przy przytłumionych przez ściany i drzwi głosach wchodzę do.. celi czy jakkolwiek nazwać to pomieszczenie. Nie wiem dlaczego, ale chcę się dowiedzieć czegoś więcej o całej sytuacji, najlepiej z pierwszej ręki. Może jego przesłuchanie rzuci światło na zagrożenie, a przy okazji pozwoli rozwiązać kilka problemów. Mam jeno nadzieję, że zbyt wiele nie straciłem z rozmowy. Opieram się o ścianę i obserwuję w skupieniu i ciszy całą sytuację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc Kapelan idzie ze mną? Dobrze. Zawsze przyda się zaufany człowiek.

Zaraz po wejściu do celi staję po drugiej stronie stołu, przy którym posadzono Ezekiela. Krzyżuję ręce na piersi. Mam dość tej całej sytuacji.

Wzdycham ciężko.

- Nie muszę chyba przypominać czemu zostałeś przywitany, i ugoszczony w ten sposób. Powinieneś raczej być wdzięczny, mogłem kazać podziurawić cię przed bramą.

Raz jeszcze wzdycham, po czym robię kilka kroków w tył. Śladem Kapelana opieram się o ścianę.

- I co ja mam z tobą zrobić... Może wiem, może nie wiem do czego zmierzasz. Utraciłem wiele rzeczy, ale nie sądzę by był to powód do opowiadania wszystkim. Ezekielu, nie pogrywaj ze mną. Mów co masz do powiedzenia, i zakończmy to.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lin w końcu przeszedł do konkretów, więc czas, żebym zrobił to samo.

- Nie będę owijał w bawełnę, Gubernatorze. Jesteś w ciemnej d*pie. I nie chodzi tu wcale o zemstę, jak mogłeś usłyszeć. O nie, to tylko cwana wymówka, zasłona dymna i pretekst, żeby zebrać pod swoje sztandary biednych, zazdrosnych ludzi mających robić za mięso armatnie.

Zacząłem z emocji stukać pomarszczonymi palcami w stół.

- Gdy po raz pierwszy się spotkaliśmy, zaoferowałem ci moje usługi jako herold, posłaniec. Nim podjąłeś decyzję, byłem zmuszony cię opuścić. Mój powrót teraz wiąże się z niedawno otrzymaną robotą.

Wstałem z krzesła i skrzyżowałem dłonie na piersi. Mój głos zmienił się, tak jakby należał do mężczyzny w sile wieku, a nie starca o rozwichrzonej brodzie i szalonych oczach.

- Wiem o Księdze i zmierzam po nią. Tylko ona jest moim celem, nie mam zamiaru spalić twej osady ani zabić domowników. Nie czyń mi trudności, a rozstaniemy się w pokoju, ty o wiele bogatszy, zaś ja z Księgą w dłoni. Zdaj sobie sprawę, że nawet jeśli wygrasz walkę, to poniesiesz ogromne straty. Zjawię się w południe trzeciego dnia po tym, jak posłaniec przyniesie wiadomość. Dobrze się zastanów.

Pochyliłem głowę w kierunku Lina i usiadłem na krześle.

- To wszystko, co miałem do przekazania- odezwałem się skrzekliwym głosem.- Od ciebie zależy, co z tym zrobisz, choć na pewno mogę cię wesprzeć radą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czuję, że gdyby doszło co do czego mogę się na niewiele przydać, ale chyba jednak tu zostanę. Nie gonią mnie żadne zobowiązania zawodowe. Przez jakiś czas mogę więc tu pobyć i przyjrzeć się najbliższym wydarzeniom z najlepszej perspektywy. Może pojawi się sytuacja, w której moje umiejętności okażą się przydatne albo odkryję coś ciekawego i przydatnego na przyszłość? Gubernatora z pewnością ma wiele tajemnic, których istnienie woli skrzętnie ukrywać. Tymczasem poczekam tu na moich chłopców. Chętnie zwiedziłabym tą wspaniałą posiadłość, ale nie chcę naruszać tej wspaniałej gościnności jaką obdarzył nas gospodarz. Przynajmniej nie chcę tego robić jeszcze teraz...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...