Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Sefnir

Sword Art Online

Polecane posty

Ok, jestem, w końcu nadrobiłem zaległości :3

Najpierw odwołując się do moich poprzednich wypowiedzi. Jaki charakter ma Kirito jest rzeczą niewątpliwą. To co pisałem wcześniej było moimi oczekiwaniami w stosunku do bohatera po obejrzeniu kilku odcinków. Niestety (dla mnie), został on wykreowany inaczej (ale może być, nie narzekam smile_prosty.gif).

Próbowałem czytać temat, jednak miałem wrażenie jakbym sobie wrzucał jakiś mega spojler. Więc przestałem. Pisaliście o mandze, visual novelach?

Co do zakończenia serii, spodziewałem się czegoś podobnego. Nie bardzo wiem co o nim napisać, po pierwsze, dziwny wydał mi się motyw z tym, jak Kirito, a właściwie ta wróżka otworzyła wejście na szczyt drzewa. Jak dobrze pamiętam mówiła coś w stylu, że aby wykorzystać kartę, musi korzystać z terminala. Po drugie ciekawe czy planują kontynuację. Akihiko Kayaba podczas ostatniego spotkania powiedział do Kirito "Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy." Może to po prostu zwykłe pożegnanie, ale po ostatniej scenie w której do ALO przylatuje SAO, wydaje mi się, że mają niezły materiał na kontynuacje skupiając się bardziej na konkurowaniu ze sobą graczy.

Na razie w sumie to tyle, jak coś jeszcze mi do głowy przyjdzie, to co nieco dopiszę.

Offtop:

Swoją drogą ostatnio nie mogę spotkać się z głównym bohaterem który by mi się w gust wpasował. W ciekawych projektach jak Btooom! czy Mirai Nikki główni bohaterowie są jakby wzięci z innej bajki. (na szczęście Gasai Yuno przywróciła mi wiarę, że może coś ciekawego jeszcze kiedyś zobaczę)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to po prostu zwykłe pożegnanie, ale po ostatniej scenie w której do ALO przylatuje SAO, wydaje mi się, że mają niezły materiał na kontynuacje skupiając się bardziej na konkurowaniu ze sobą graczy.

Owszem, mają niezły materiał na kontynuację, ale tak samo jak to co teraz widzieliśmy- jeśli będzie, to pewnie na podstawie kolejnych tomów napisanych przez Reki Kawahare, twórcy anime sami niczego nie wymyślą, najwyżej odpowiednio skrócą materiał z noveli. Odnośnie zarysu fabuły ewentualnej kontynuacji dla tych co novelki nie czytają-

dalej rzeczywiście będzie konkurowanie ze sobą graczy, ale już nie w ALO, Kirito chwilowo będzie musiał dostosować się do innych realiów żeby znaleźć pewną niebezpieczną osobę, a po tym jest tom gdzie skupiono się bardziej na Asunie i smutnej historii pewnej dziewczyny, będzie w tym trochę ALO.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zqEeA.jpg

Pomyślałem sobie aby dać jakiś obrazek z końcówki anime, ale pomyślałem, że ten też się nada. Tożsamość nadprogramowej osoby niech będzie powodem do zapoznania się z novelkami (tak, Black to do ciebie ;p )

Sword Art Online się zakończyło. Początkowo do tytułu podchodziłem jak pies do jeża. Ilość tomów novelki skutecznie odstraszała mnie przed długi czas. Potem nadszedł czas ekranizacji Accel World, fabularnie było nawet nieźle, więc zacząłem wyglądać za adaptacją tej najsłynniejszej książki Reki Kawahary. Teraz, gdy minęło parę dni od ostatniego odcinka, pora na małe podsumowanie animca. Było dobrze, bardzo dobrze. Seria spełniła wszystkie pokładane w niej, przeze mnie, nadzieje.

Studio stanęło na wysokości zadania, animacja nie zawodziła. Muzyka była niezła, Yuki Kajiura po raz kolejny udowodniła, że zna się na swojej robocie.

Fabularnie? Nie jestem w stanie niczego zarzucić. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób krytykowało pierwszą część SAO za side story, które były ekranizowane, bo to fillery, itp. Ale prawdę mówiąc, chciałbym aby w każdym anime fillery tak wyglądały. Coś jeszcze? Czekam na dalszą część. Phantom Bullet jest rzeczą zdecydowanie wartą ekranizacji (już widzę ten hejt na wygląd Kiritoicon_biggrin.gif). A tymczasem Sword Art Online otrzymuje ode mnie ocenę 9+.

Pisaliście o mandze, visual novelach?

Light novel.

ostatniej scenie w której do ALO przylatuje SAO

Tak gwoli ścisłości to pojawił się Aincrad. A czy mają materiał? To już ci Pewker odpowiedział. Sword Art Online ma obecnie 11 wydanych tomów, z czego cztery z hakiem (Aincrad, Fairy Dance i A Murder Case in the Area z ósmego tomu) zostały zekranizowane.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie bardzo dziwi to, że obecnie SAO jest chyba najbardziej hejtowanym tytułem na MALu. Te wszystkie recenzje, z większym i mniejszym sensem wypisujące ogromne wady tego "gniotu", ludzie narzekający jakie to słabe i tragiczne. Ba! Pojawiła się wręcz moda na recenzje uparcie wstawiające tytułowi 3. Przykładem kompletnej prawie że ignorancji na to, co pokazywano i wyjaśniano podczas anime jest ten fragment bardzo popularnej recenzji

In the same way, the two main characters come to be the server's top players. Was it through hard training? Scarcely. Long trials of stunning difficulty? Nay. The characters became the most powerful players through... time skips. When a mere time skip acts as the trigger for change in a character, no actual merit is achieved, save for perhaps self-insertion, whose interest is akin to the usage of cheat code: insipid and no better than fanfiction writing. And what better way is there to ruin such an interesting premise ? the concept of real death in a video game ? than making the protagonist so powerful that he never has to face perilous situations?

Kto oglądał dość dokładnie sam się zorientuje, ile bzdur zawarto w tym krótkim przecież fragmencie.

Osobiście uważam, że o ile SAO bardzo dużo do świetnego anime brakuje, tak zdecydowanie nie jest to (tak jak wiele osób go przedstawia) największy gniot jaki pojawił się od dawna w światku anime. Zarówno czytając jak i oglądając bawiłem się dobrze, wystawiłem z czystym sumieniem 7 i nie myślę, żebym specjalnie zaniżył ocenę. I o ile jeszcze dobrze rozumiem ludzi wystawiających SAO choćby 5 (bo anime można uznać za średnie), tak ocenianie go na Very Bad (czyli MALowe 3) to już duża, duża przesada.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie bardzo dziwi to' date=' że obecnie SAO jest chyba najbardziej hejtowanym tytułem na MALu.[/quote']

Gdzie ty tam widzisz hejt, przecie 9 i 10 mają ponad 50% w ocenie ogólnej. trollface.gif

Mnie cała sytuacja raczej nie dziwi. Cały hejt, który na SAO wyrósł, to czysty wynik popularności (>artykuł na Kotaku o pierwszym parcie, lol) i statusu jaki ten tytuł osiągnął. Animu ma swoje zalety, jak i ma wady - ale przy okazji jest łatwo przystępne dla ludzi, którzy swoją znajomość z japońska animacją kończą gdzieś na linii "Code Geass-Death Note-jakiś znany shounen". Cool bohater który jest normalnym nastolatkiem (czyt.: podobnym do widza z targetu), romans z piękną dziewoją, całkiem sporo akcji. A na zachwyty nowych, zwykle hard otaku lubują odpowiadać hejtem - taka Madoka broniła się przed nimi dziwactwami Shaftu, ale SAO jest za normalnym tytułem dla nich.

foreversuguha.th.jpg

A co do samego animu - zrobiłem sobie maraton przed Świętami i było całkiem przyjemnie. Najbardziej mi się podobał środek wydarzeń z SAO (vide Lisbeth, WeAreHappyFamily arc z mmo Yamadą, czy ten ze śledztwem), gdzie zamiast koncentrowania się tylko na Kirito i jego uber solo playa(+hax), można było zobaczyć normalny tok żywota/problemy pomieszkiwania w wirtualnym świecie. W Fairy Dance z Forever Suguha, tempo posuwania akcji było imo za szybkie (może przez ten urżnięty fragment? brak jakiegoś dokładniejszego przedstawienia sytuacji świata w którym są?), co na minus spisałem. Ze strony technicznej żadnych zastrrzeżeń, chociaż Kajiura mogłaby, przy niektórych kawałkach, trochę odejść na bok od swojej stylistyki, bo zaczyna trochę kółeczka zataczać jak J. Soule w grach. trollface.gif

No i tak swoją drogą - w starciu SAO animu i AW animu, to jednak wolę wieprzowinkę. Częściowo z powodu klimatu, a częściowo postaci, których przyjemniejszych było, jak dla mnie, więcej w opowieści z chlewika, zamiast z Laputy.

już widzę ten hejt na wygląd Kirito

Pewien imageboard to akurat jest z wyglądu Kirito w Phantom Bullet bardzo zadowolony. Ja zresztą też. trollface.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mhm, musze przyznac, ze sposob pokonania krola zlodziei sprawil mi wiele satysfakcji. W tym momencie warto zwrocic uwage na rzecz w sumie oczywista, czyli sposob wykreowania glownych zlych poszczegolnych serii: Kayaby, a pozniej Sugou. Nie ma sensu sie tutaj jak sadze rozpisywac, bo te roznice sa nader oczywiste, jednak zarazem zestawienie ich ze soba to ciekawy material na krotkie przemyslenia.

Ale konczac nudna pewnie dygresje i przechodzac do podsumowania serii.

Czesc pierwsza uznaje za niemal perfekcyjna, pisze niemal, gdyz koncowka serii miala jednak kilka baboli (niejasne przedstawienie co sie stalo tak w zasadzie podczas walki z Kayaba, co w gruncie rzeczy popsulo doznania owej walce towarzyszace), ktore wymienilem zreszta wczesniej. Jednak poza owymi bledami jest to kawal swietnego anime i samej pierwszej czesci jestem gotow wystawic ocene 9+. Czesc ALO niestety byla juz slabsza, co jak sadze jest wynikiem ciec - zaburzeniu ulegla znakomita w pierwszej czesci proporcja watkow fabularnych do akcji do humoru, nadto wiele postaci zostalo wprowadzonych... hmmm, moze nie tyle niepotrzebnie, co po ilosci poswieconego im czasu mozna by sie spodziewac, ze beda pelnic wieksza role (general Salamander, czy pewien zdrajca). Podobnie kwestia ma sie z otoczka polityczna ALO: watek ow jest wysuniety na pierwszy plan, jednakze faktyczny jego wplyw na bohaterow jest bardzo znikomy, w efekcie odcinek poswiecony sojuszowi - mimo, ze fabularnie istotny - w praktyce ma w perspektywie silniejszy posmak fillerowy, niz odcinki fillerowe pierwszej czesci. Za plus traktuje tutaj oczywiscie kreacje Oberona, ktory potrafi wzbudzic szeroki wachlarz emocji (poczynajac od pogardy przez odraze, konczac na nienawisci) w widzu. Druga czesc zatem oceniam na 6+.

Ocena laczna w tym wypadku to 8 i plus, bo jednak to kawal dobrego anime, a hejterzy sie nie znaja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okay, trzecie podejście do tego postu.

Z perspektywy kogoś, kto na różnych MMO spędził parę dobrych lat i poprzez MMO zawarł wiele różnorakich znajomości, część z których przetrwała prawie dekadę, muszę stwierdzić, że pierwsze 14 odcinków było nie tylko świetne, ale pozwoliło także na "memory trip" po masie wspaniałych wspomnień z tym związanych.

Rozwój fabuły podobał mi się - nawet jeżeli przeskok z pokonania pierwszego bossa do pobytu front lines już na xx piętrze był dość drastyczny, to nie można też oczekiwać, że każde większe osiągnięcie zostanie ujęte w czasie antenowym. Co prawda było nieco rozczarowania związanego z faktem,

że nie było możliwości zobaczyć rozwoju planu wedle oryginalnego planu Kayaby

, ale to chociaż mogło pokazać jak bystrym zawodnikiem jest Kirito.

Nie miałem też nic przeciw rozwojowi postaci Kirito i przekształceniu jego introwertycznej strony w postać bardziej socjalną - może dlatego nie narzekałem ani na Asunę ani jej charakter oraz relacje z głównym bohaterem. Znowu, szkoda trochę, że poboczne postaci, jak Klein czy Agil dostały dość niewiele uwagi (nie mówię o SAOffline).

No tak - po pierwszych 14 odcinkach zostało jeszcze 11 do finału sezonu - i niefortunnie w tym zakresie musiałem się zasadniczo zmuszać do oglądania. I cóż...

Quasi-incest? Wybrakowany villain?

Po SAO arcu oczekiwałem jednak czegoś więcej i nawet nie chce mi się szczególnie rozpisywać w tej kwestii - czas chyba sięgnąć po nowelki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nadto wiele postaci zostalo wprowadzonych... hmmm, moze nie tyle niepotrzebnie, co po ilosci poswieconego im czasu mozna by sie spodziewac, ze beda pelnic wieksza role (general Salamander, czy pewien zdrajca). Podobnie kwestia ma sie z otoczka polityczna ALO: watek ow jest wysuniety na pierwszy plan, jednakze faktyczny jego wplyw na bohaterow jest bardzo znikomy, w efekcie odcinek poswiecony sojuszowi - mimo, ze fabularnie istotny - w praktyce ma w perspektywie silniejszy posmak fillerowy, niz odcinki fillerowe pierwszej czesci.

Powiem jeszcze że twórcy nie za bardzo mogli coś z tym zrobić, bo w novelce ten wątek wygląda właściwie tak samo i wątek wymienionych przez Ciebie postaci też nie jest bardziej rozbudowany. Po prostu kolejna przygoda w czasie podróży Kirito i Lyfy, pretekst do ukazania fajnego pojedynku i wyjaśnienie dla późniejszego pojawienia się wsparcia w odpowiednim momencie. W sumie to nie wiem czego tu się czepiać. Fajne było to że przy okazji pokazano że w ALO dzieje się coś konkretnego.

A anime oceniam bardzo dobrze- 8/10. Minus za pominięcie fragmentu który jednak chciałem zobaczyć w wersji animowanej, ale autorzy postarali się jak mogli żeby jakoś sensownie zmieścić się w danej liczbie odcinków i pokazać to co było istotne w noveli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coz, czepiam sie bo caly ten fragment sprawia wrazenie strasznie wymuszonego i de facto dodanego na sile tylko po to by moc pozniej uzasadnic pojawienie sie wsparcia. Na dobra sprawe juz za bardziej wiarygodne bym uznal, jakby Kirito zebral swych kolegow z SAO i namowil ich do pomocy w przebiciu sie przez ta komnate prawie pewnej smierci.

Elfhelm - mi sie wlasnie koncepcja Sogou bardzo podobala. Prawdziwy przeciwnik serii - Kayaba zostal juz pokonany przez bohatera, teraz pozostalo tylko bohaterowi rozgniesc zalosnego robaka. Ten aspekt zas zostal zrealizowany bardzo milo i patrzenie jak Oberon jest ownowany bylo prawdziwa przyjemnoscia. Jestem wrecz zdania, ze zrealizowanie tej walki w jakikolwiek inny sposob mogloby zniszczyc ow celowy sposob kreacji Sogou jako uniwersalnego obiektu niecheci, sklaniajac widzow do poczucia choc przez chwile wzgledem niego czegos na ksztalt respektu. Tak zas mamy piekne zestawienie dwoch villainow - Kayaby, ktory mimo bycia szalonym naukowcem poznal przynajmniej swa produkcje do tego stopnia, ze Kirito obawial sie korzystac z systemu skilli wbudowanego w SAO, bo wiedzial, ze zostanie natychmiast skontrowany; z drugiej zas strony Sogou - ktory pozostaje do konca zalosnym zlodziejem i to do tego stopnia, ze okazuje sie w finalowym pojedynku, ze nawet nie jest w stanie korzystac z wspomagania systemowego walki, czyli czegos, czego gracze ucza sie naturalnie w pierwszych starciach.

Jesli zas chodzi o quasi-incest, coz - prywatnie nie mam nic przeciwko, chociaz zgodze sie, ze akurat w tym przypadku zostal ten watek wcisniety nieco na sile, byle tylko dodac dramatyzmu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po pierwsze, dziwny wydał mi się motyw z tym, jak Kirito, a właściwie ta wróżka otworzyła wejście na szczyt drzewa. Jak dobrze pamiętam mówiła coś w stylu, że aby wykorzystać kartę, musi korzystać z terminala

Możliwe. Co prawda samego tekstu nie pamiętam, ale wydaje mi się, że niekoniecznie chodziło jej o jakiś fizyczny przedmiot a może po prostu obszar jaki umożliwia skorzystanie z panelu Mistrza Gry w świecie ALO smile_prosty.gif Tak tylko przypuszczam i równie dobrze mogę się mylić albo próbuję wyjaśnić jakoś oczywisty przykład bad writingu... BTW. - jak zostało mi powiedziane - w novelce sprawę przedostania się przez drzwi rozwiązano zupełnie inaczej i możliwe, że lepiej w stosunku do tego co zaserwowało anime.

Po drugie ciekawe czy planują kontynuację. Akihiko Kayaba podczas ostatniego spotkania powiedział do Kirito "Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy." Może to po prostu zwykłe pożegnanie

Zakładając, że anime zyskało wystarczającą oglądalność i na siebie zarobi to ekranizacja kolejnych nowelek jest jak najbardziej możliwa biggrin_prosty.gif Co do dalszej kwestii to sam Kayaba powiedział, że nie jest faktycznie żywą osobą, ale czymś w rodzaju cyfrowego echa swojej świadomości skopiowanej do systemu, na którym stał Aincrad a tym samym mógł także pojawić się w Alfheim ^_^ Jeśli Kirito trafi do jakiegoś świata stworzonego na bazie nasionka wręczonego przez Akihiko to można się tam gościa spodziewać IMO.

W ciekawych projektach jak Btooom! czy Mirai Nikki główni bohaterowie są jakby wzięci z innej bajki. (na szczęście Gasai Yuno przywróciła mi wiarę, że może coś ciekawego jeszcze kiedyś zobaczę)

Heh, akurat najwięcej narzekań poza fabułą w drugiej części animca to nasłuchałem się właśnie na postać głównego bohatera, który jest... ideałem. Po prostu. Naprawdę na palcach jednej ręki można poszukać czegoś czego Kirito nie potrafi albo potrzebuje pomocy innych tongue_prosty.gif Jasne, komuś może to przeszkadzać. Mnie? Po tonie ofiar życia/losu z jaką zetknąłem się w japońskiej animacji z otwartymi rękami powitałem wreszcie kogoś kto jest - mówiąc w skrócie - DA MEN.

Tożsamość nadprogramowej osoby niech będzie powodem do zapoznania się z novelkami (tak, Black to do ciebie ;p )

Jeżeli mowa o pani snajper z GGOto chyba już się zapoznałem ;] A poza tym po co brać się za novelki jak pewnie za sezon albo dwa będzie naszykowana kontynuacja animca? smile_prosty.gif

Mnie bardzo dziwi to, że obecnie SAO jest chyba najbardziej hejtowanym tytułem na MALu. Te wszystkie recenzje, z większym i mniejszym sensem wypisujące ogromne wady tego "gniotu", ludzie narzekający jakie to słabe i tragiczne.

W przypadku tak popularnych tytułów zawsze dochodzi do dwóch rzeczy: 1) wykreowania się fandomu jaki będzie bronił animca jak niepodległości nie dopuszczając żadnego głosu krytyki i jednocześnie narzekać na ludzi, że "jakim cudem jeszcze anime nie obejrzeli" (tongue_prosty.gif) albo 2) zbiegowisko totalnych hejterów jacy będą próbować wyolbrzymić każdy błąd oraz unicestwić wszelkie zalety. Jak dla mnie to obie skrajności są równie niewskazane.

No i tak swoją drogą - w starciu SAO animu i AW animu, to jednak wolę wieprzowinkę. Częściowo z powodu klimatu, a częściowo postaci, których przyjemniejszych było, jak dla mnie, więcej w opowieści z chlewika, zamiast z Laputy.

U mnie jest z kolei na odwrót. Accel World miało jednak IMO bardziej rozwleczony środek i wolniejsza akcję a poza tym - choć to kwestia wybitnie subiektywna - wolę Czarnego Rycerza niż Świnkę za całokształt biggrin_prosty.gif Jasne, nadal na ALO można sporo kręcić nosem i powodów jest całkiem sporo i moi szanowni przedmówcy je wskazali, ale do przygód prosiaczka mam więcej zastrzeżeń (szczytem były te dwa fillerowe odcinki tej całej sempai... myślałem, że padnę z nudów). Cóż, dla każdego coś miłego.

Co jeszcze? Hm, wypada w sumie zarzucić szerszą opinią, ale najpierw - obowiązkowo - obrazek ^_^

saoo.th.jpg

Ogółem nie żałuję ani jednej minuty spędzonej na oglądaniu SAO. Zwłaszcza jego pierwsza część była zrealizowana świetnie bym powiedział, z animacją nie schodzącą poniżej pewnego poziomu, całkiem fajną muzyką oraz side story o jakie każde inne anime powinno się bić ^_^ Ludzie narzekający na fillery choć one tymi fillerami w moim rozumieniu nie są powinni zobaczyć jak wygląda filer w dwóch topowych shouenach (o wybielaczu i pomarańczy oraz o narwanym ninja) to wtedy docenili by historie przedstawione poza wątkiem głównym. Zresztą do licha, to niby w side story poznaliśmy Yui jaka okazała się jedną z ważniejszych postaci całej historii, więc tym bardziej nie rozumiem narzekań. A skoro o postaciach mowa - sorry za chaotyczność, ale tak mam ;p - to o ile uważam, że autorowi wyszło zrobienie antagonistów i widz, tzn. ja, odczuwałem ogromną satysfakcję kiedy ci przegrywali (może nawet większą w przypadku Sugou, aż kiedy został pociachany w wirtualnym świecie miałem ochotę krzyknąć "HELL YEAH") oraz głównych postaci (tu mam na myśli Kirito i Asunę) tak te drugoplanowe... Nie mieli wystarczająco dużo czasu antenowego. Szkoda, bo pokazanie może jakiegoś wspólnego wypadku Kleina, Vigila, tej pani kowal plus zakochanej pary mogło by być fajne. Niemniej autor novelki stworzył świat i obsadę do jasnej sytuacji, w której przez ogromną część czasu liczyło się tylko przebicie głównego questa biggrin_prosty.gif

Zazwyczaj oceniam, w pierwszej chwili, animca za fun factor i tutaj SAO spokojnie zasługuje na 9. Jasne, mogę zgodzić się ze wszystkimi sensownie stawianymi zarzutami wliczając w to masę niesamowicie szczęśliwych zbiegów okoliczności jakie pozwoliły Kirito uratować swoją ukochaną w niecały tydzień jak i to, że cały świat Alfheim został tylko ledwie zarysowany a parę postaci pojawia się tam w roli statystów, ew. jako część backgroundu do wytłumaczenia obecnej sytuacji (konkretnie mówię tu o cat-girl i tej drugiej podczas spotkania nt. sojuszu). Na ALO można kręcić nosem, na całokształt zamiaru najmniejszego nie mam. Zwłaszcza w pierwszej części dostałem parę świetnie wyglądających walk choć dalej też nie było źle, side story o idealnie wyważonym tempie, niezły acz nie genialny pomysł fabularny, całkiem fajną galerię postaci na czele z Kirito jaki jest totalną odwrotnością ofiary losu i chwała mu za to oraz cieszącą oko animacją. Wątpię czy będzie to tytuł jaki będzie wspominać się z rozrzewnieniem parę lat po jego premierze, ale na pewno to porządna produkcja jakiej IMO warto poświęcić czas smile_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z drugiej zas strony Sogou - ktory pozostaje do konca zalosnym zlodziejem i to do tego stopnia, ze okazuje sie w finalowym pojedynku, ze nawet nie jest w stanie korzystac z wspomagania systemowego walki, czyli czegos, czego gracze ucza sie naturalnie w pierwszych starciach.

Może i faktycznie przyjemnie oglądało się upadek marnego robaka - ale po apetycie, jakie zrobiło mi pierwsze 14 odcinków, naturalną koleją rzeczy było oczekiwanie na coś lepszego, na większe wyzwanie - druga część wyglądała bardziej jak filler w porównaniu, nawet jeżeli jakość produkcji i wykonania była przyzwoita; po prostu część pierwsza przyćmiewała.

Co do porównania Kirito i prosiaka z Accela - obejrzałem Accela po SAO, ale aż do ostatniego odcinka cały czas trzymało się mnie przekonanie, że świniak niezmiennie pozostał żałosną postacią z plot no jutsu przebłyskami, dzięki którymi to można było pociągnąć fabułę. Kirito nawet jeżeli czasem się wahał, to jednak miał w swoim charakterze potrzebną siłę.

A skoro już o Accelu mowa (offtop - ale Accel nie ma chyba własnego tematu) kobieca kasta była równie fatalna, co główny bohater, słabo wykreowana, z nadmiarem fanserwisu i niczym, co pozwoliłoby je na dłużej zapamiętać. Nawet Black King, mimo początkowego potencjału bardzo szybko uplasowała się na poziomie równym reszcie kabaretu.

Eh, na MALu dałem 9 po ponownym obejrzeniu 14 epów - nawet mając w pamięci rzeczy, które mi się nie podobały, bo ogółem pozostałem z bardzo dobrymi wspomnieniami po tym tytule, nie mówiąc o pewnych sentymentach. Plus, zmusił mnie do ściągnięcia RaiderZ, bo głód MMO się odezwał.

btw. pełny OST wychodzi koło 23~ stycznia - nie mogę się doczekać *_*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, co zawsze najbardziej raziło mnie w ALO to taki natłok zbiegów okoliczności i szczęśliwych przypadków, że wystarczyłoby na obdarowanie kilku innych serii.

Bohater od razu po logowaniu spotyka Lyfę co w nowelkach przynajmniej wytłumaczyli, chociaż samo tłumaczenie durne było, w anime chyba nawet o tym nie wspomnieli. Następnie szczęśliwie okazuje się, że nie dość, że zachował masę pieniędzy to również wszystkie skille na poziomie z SAO, dzięki czemu jest niezrównanym przekoksem. Następnie podczas podróży odkrywa spisek Salamander i jednego z Sylphów, zupełnie przypadkiem idealnie zgrany w czasie z przybyciem Kirito do ALO. Co więcej, spisek ten jest wynikiem równie fartownego zdarzenia, jakim jest planowany sojusz Caith Sith i Sylphów. Kirito dzięki Dual Wieldowi pokonuje najlepszego wojownika Salamander dzierżącego jedną z dwóch najlepszych broni w grze, której to broni moc specjalna zupełnie przypadkowo kontrowana jest właśnie przez wspomniany Dual Wield. Aby szczęśliwych przypadków nie zabrakło sojusz obu ras miał na celu inwazję na Yggdrasil, co niespodziewanie jest na rękę Kirito. Pieniędzy, które Kirito ma przy sobie zrządzeniem losu jest na tyle dużo, że pomogą uzbroić sojusz w najlepszej jakości broń, przez co atak będzie mógł zostać przeprowadzony szybciej. Pieniędzy tych zresztą dotyczy chyba jedna z największych głupot tej części, bezpośrednio powiązana z SAO. Jeśli dobrze pamiętam Kirito i Asuna kupując dom na tym dwudziestym którymś piętrze Aincradu, żeby spędzić tam miesiąc miodowy wydali wszystkie oszczędności, sprzedając nawet jakieś rzadkie itemy, w których posiadaniu byli. Następnie bezpośrednio z urlopu wezwani zostali do czyszczenia 75 piętra, więc nie mieli czasu 'wyfarmić' dodatkowego złota. Skąd więc Kirito w ALO ma takie góry gotówki? Najwidoczniej magia. Wracając do głównego tematu - po dotarciu do miasta przy Drzewie Świata Kirito dostaje w prezencie kartę, która służy do obsługi terminali admina w ALO. Oczywiście szczęśliwie Asuna ją posiada i udaje się ją rzucić dokładnie w miejsce, gdzie czeka Kirito. Po jakimś czasie main hero decyduje się na atak, w którym wspiera go Lyfa i jej znajomy, oczywiście sojusz również się zjawia. Kirito przedziera się do drzwi, których nie da się otworzyć chyba że... TAK! Zupełnym przypadkiem ma ze sobą zarówno kartę jak i jedyną osobę (Yui), która jest zdolna jej użyć. Na koniec pojawia się jeszcze "duch" Kayaby, który ratuje bohaterowi tyłek, chociaż akurat to jest w miarę sensownie wytłumaczone.

I to wszystko w niecały tydzień! Takie rzeczy tylko w ALO, psze państwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elfhelm - coz, tutaj sie zgodze, ze niestety ALO bylo znacznie slabsze niz czesc pierwsza, braklo pewnej dozy epickosci w tej serii, jakiegos poteznego Dragona, ktory moglby stanowic godne wyzwanie dla Kirito. Moze jakby przy wejsciu do wnetrza drzewa dodali jakiegos poteznego bossa, miast nieskonczona liczbe mookow; albo jeszcze lepiej - jakby Kirito zechcial swym kolegom wytlumaczyc o co chodzi tak w ogole, o calej intrydze zwiedzial sie np. Sigurd i jako wredny opurtunista wykorzystal okazje by sprzymierzyc sie z Sogou w zamian za status itp.; generalnie cala intryga ALO byla juz niestety prosta i nudna, a napiecie z "co sie stanie dalej" zostalo przeniesione na "kiedy w koncu Oberonowi sie dostanie".

Fellesan, coz czesc owych przypadkow mozna by w miare sensownie uzsadnic, badz przymknac oko (chociazby spotkanie z Leafa); duza ilosc srodkow moze byc efektem tego, ze SAO bylo bardziej rozbudowane od ALO przez co Kirito mogl dosc szybko zgromadzic dosc duzo srodkow; z kolei dual wield w serii jest przedstawiany jako Ultimate skill - w sumie sie nie dziwie, po walkach mozna odniesc wrazenie, ze odczuwanie bolu nie jest calkowicie wylaczone, przez co postac odnoszaca obrazenia zostaje na chwile oszolomiona, dual wield po prostu pozwala zadawac ciosy na tyle szybko by wprowadzic przeciwnika w stan ciaglego oszolomienia, a na to nie ma mocnych (i tak to sadzac po walkach wyglada: badz co badz gdy ktos juz wpadnie w mlyniec Kirito to ten z nim juz robi co chce); kwestia przeniesienia eq i skilli tez jest jasna o tyle, ze ALO zostalo de facto zbudowane na silniku SAO. Nie zmienia to oczywiscie faktu, ze o ile czesc rzeczy jest w miare sensowna, to wciaz w ALO mamy do czynienia z duza iloscia badwritingu i zwyczajnych dziur (chociazby to, ze umiejetnosci Sprigganow maja ograniczac sie do iluzji srednio przydatnych w walce, a chwile pozniej okazuje sie, ze przemiana w Godzille tez jest jak najbardziej w zasiegu mozliwosci - bylo to fajne, tym niemniej dziura to dziura).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co można powiedzieć o serii, która daje nam na początek dwa kapitalne odcinki, później masę przeciętnych, dwa niezłe, trzy wręcz katastrofalne, jeden całkiem w porządku i finałowe 10 odcinków podczas których zastanawiam się tylko nad tym, czy to już moment by dać sobie z tym spokój. Cały hejt na SAO, jest w pełni uzasadniony, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę hajp, jaki seria zapewniła sobie pierwszym i drugim odcinkiem. Zwłaszcza ALO kompletnie ssao. Ciekawy wyraz xD

Nowelki Fairy Dance nie były jakieś wybitne, ale zrobić anime ucinając wszystko, co tylko mogło uwiarygodnić postępowanie bohaterów jest po prostu idiotyczne. Mieliśmy mieć dobrego shounena fantasy w świecie MMO, napakowanego akcją i trzaskiem mieczy, a skończyło się jako tanie romansidło, bez jakiegokolwiek sensu. Wsio.

Ale Main Theme z Soundtracku dalej mi się podoba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowelka SAO była cudna, manga denna, a anime jest zmienne.

Dostrzegłem początkowo ogromny ślinotok na tę produkcję, więc i ja postanowiłem trochę obczaić ten tytuł(rzuciłem wtedy Haruhi w kąt). Żadnej sekundy z anime nie żałuję aczkolwiek są pewne silne potknięcia.

Część z SAO uważam za niezwykle udaną. Prezentuje poważny poziom, ukazując ludzi którzy wiedzą, że liczy się teraz przetrwanie i nie można sobie pozwolić na błędy, ale wnoszą też trochę swojego realnego świata by poczuć się swojsko. Biesiady, spotkania z przyjaciółmi, ciepła i urokliwa miłość między Kirito i Asuną, która nie ulega fanserwisowi. W ogóle anime unika fanserwisu co jest sporą zaletą.Animacje walk z początku są dosyć mizerne, ale potem budżet mówi "hello" i walki wyglądają widowisko, lecz zdarzają się zniekształcenia w kresce.Jako MMO anime niestety prezentuje się fatalnie, głównie przez nagły skok w czasie o 2 lata. Oglądacz nie wie jeszcze nic o Aincrad, nie wie że można mieć chowańców, nie zna w ogóle skillów. Nie wie nic! Dlatego należy to anime traktować jak anime i pozwolić mózgowi na chwilę zapomnieć czym jest mmorpg.

Część z ALO jest już gorsza. Wkroczenie do nowego świata niesie ze sobą pewne zmiany, których wolałbym na oczy nie widzieć. Widząc szpiczaste uszy, tak sobie myślę "Elfy, ano szlachetna rasa". Wróżki....Pomyślałem, że to jakiś żart. Z poważnej produkcji Sword Art zamienia się w Piotruś Pana. Nie zdziwiłbym się jakby, ktoś mi stanął nad ramieniem i nie powiedział "chińska bajka".

Bohaterowie robią się mętni, nie czuć w nich już tego "ognia" (co najwyżej Kirito, który za wszelką cenę chce odzyskać Asunę). Końcowa walka była za to bardzo ciekawa, i nie powiem, potargało trochę emocjami.

Ścieżka dźwiękowa wpada w ucho, ale to pierwszy opening Crossing Field Lisy daje czadu. Z radością zaliczę go do gatunku legendarnych, jak Agony z Kannazuki no Miko.

Ogółem anime wypada całkiem nieźle, choć spodziewałem się czegoś więcej, no i to ALO, ble.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako MMO anime niestety prezentuje się fatalnie, głównie przez nagły skok w czasie o 2 lata.

Wybacz, ale kompletnie nie czaję o co ci chodzi. Piszesz o LNce czy anime? Jeśli to pierwsze, to fakt jest ten przeskok o dwa lata od razu na 74 piętro, ale reszta rzeczy, o których piszesz tak na prawdę nie ma znaczenia. Chowańce i tak w pierwszym tomie się nie pojawiają w ogóle, a skille są podawane czytelnikowi na bieżąco. No i niezbędne informacje o Aincradzie są na początku książki. Jeśli zaś piszesz o anime to... Też się nie zgodzę. Wszystkie wydarzenie są przedstawione chronologicznie, zanim dochodzimy do 74 piętra to widzimy side story i nie ma żadnego przeskoku o dwa lata.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie cytuje się całego poprzedniego posta - Felessan

Tak, mówię o anime. Bodajże już w drugim epizodzie, jest przeskok fabuły o dwa lata. był chyba wtedy świąteczny event w Aincradzie. Nie mogliśmy odkrywać świata razem z głównym bohaterem, gdyż od razu zostaliśmy wpakowani w środek historii. Side story rozpoczynają się raczej od 74 piętra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... w zasadzie to o jakis rok, w dodatku na raty, bo epizod o ktorym mowisz obejmowal dosc dlugi okres czasu, nadto ow odcinek jest wlasnie ekranizacja side-story.

Jesli chodzi o zarzut przeskakiwania z akcja - coz, osobiscie sie ciesze, ze owe przeskoki wystepuja - dzieki temu mamy mozliwosc od razu zaglebic sie w watki istotne fabularnie miast ogladac nudny grind.

Nawiasem mowiac pomiedzy pierwszym, a drugim epizodem jest przeskok trwajacy ponad miesiac, a drugi epizod skupia sie wokol walki z pierwszym bossem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak pozwolę sobie spytać, czytałeś to w ogóle? W LNce mamy od razu przeskok do roku 2022 i 74 piętra. Anime ekranizuje najpierw wszystkie side story z drugiego tomu, które rozgrywają się przed właściwą akcją z pierwszej książki, a więc nie mogą rozpoczynać się od tego piętra. Największy przeskok w anime był o około rok do gwiazdki 2023 i 46 piętra gdzie ma miejsce Red-nosed Reindeer, potem luty (35 piętro) Black Swordsman, kwiecień (57 piętro) A Murder Case in the Area, czerwiec (48 piętro) Warmth of the Heart i dopiero październik z 74 piętrem i właściwą historią (oraz powrót na 22 piętro i Morning Dew Girl).

Tak jak Maverick jestem zdania, że dobrze, iż nam szczędzono tego całego grindu tyko skupiono się na wątkach fabularnych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, nie bardzo wiem jak zacząć pisać swoją opinię o tym anime tak aby nie była przesadnie długa i nużąca. Najlepiej chyba będzie walnąć prosto z mostu i zacząć od tego, że... anime mnie zawiodło. sad_prosty.gif

Tak jest, człowiek, który łyka bez popitki i ze smakiem najgorszy szajs czuje się zawiedziony. Nie dla tego, że to anime jest słabe, czy mało ciekawe, wręcz przeciwnie jest całkiem interesujące i ogólnie mi się podobało, ale... kompletnie schrzaniono w nim rozkład akcentów. Co by nie mówić, praktycznie cała para poszła w wątek romantyczny i to on podobał mi się tu bez dwóch zdań najbardziej. Nie było ściemniania, ani niezrozumiałych intencji, między bohaterami zaiskrzyło w zasadzie od samego początku i oni sami zgrabnie to dostrzegli i nie starali się niczemu zaprzeczać. Biorąc pod uwagę inne tego typu produkcje spodziewałem się czegoś innego, a tu proszę. smile_prosty.gif

Jednak ze względu na to, że para poszła w romans mocno zaniedbano inne elementy z dużym potencjałem. Na przykład weźmy mechanikę gry. Nosz kurcze, przecież taki tytuł aż się prosi o to by szerzej opisać warstwę mechaniczną, dostępne moce, statystyki, ekwipunek i całą tą matematykę! Nie wspominając już o wyszukiwaniu bugów i naginaniu zasad do swoich potrzeb. Owszem pojawiło się parę takich elementów na początku, ale ani nie zostały zaprezentowane zbyt interesująco, ani nie było tego wiele. To samo można powiedzieć też o całej tej MMO otoczce. Wiemy, że ludzie wiążą się w drużyny i gildie, wiemy, że te gildie mają różne cele, ale tu znów zabrakło detali. Czy nie można by się trochę bardziej skoncentrować na gildii zabójców? Jak udaje im się dokonywać zamachów? Jaką mają motywację? Jakaś gildia poluje na cenne artefakty? Poświęćmy jej trochę czasu. Niestety tego brakuje i to bardzo.

Mógłbym napisać też, że nie zaszkodziłoby aby pokazano trochę questów, fabuły świata i samego świata, bo w zasadzie niczego konkretnego o nim nie wiadomo. Tylko po co, skoro już w połowie przerzuca nas do Alfheim z wróżkami i elfami (znam co najmniej kilka osób, które na ten widok dostałyby zapaści przed monitorem wink_prosty.gif), w którym do tego pojawia się główny zły. Straszny zbol i fetyszysta. wink_prosty.gif

Ech, dla mnie SAO to po prostu kawał zmarnowanego potencjału. Bezbłędnie udała się tam tylko ta jedna rzecz (romans) i choćby dla niej warto anime obejrzeć, ale cała reszta jest po prostu zbyt blada i chaotyczna by przyciągnąć uwagę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anime jak dla mnie było ciekawe tylko do czasu jak Kirito i Asuna byli w świecie Sword Art Online, jak już potem pojawili się w świecie wróżek odechciało mi się oglądać. Zaczęło się robić jak dla mnie monotonne i nudne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ode mnie SAO dostało na MALu dumną 9. Zjadłem je na raz - dosłownie. Przysiadłem i obejrzałem 25 odcinków pod rząd. Sama tematyka trafiła prosto w mój gust (sentyment do MMO?), grafika (już pierwszy ep i rozmowa Kleina z Kirito na polane na tle zachodzącego słońca zaparły dech w piersi), główny bohater który nie próbuje być jakiś odizolowany na siłę, po prostu jego podejście jest naturalnym efektem zdarzeń

najlepszy gracz bety bo grał solo czy śmierć przyjaciół z gildii za którą się obwiniał

, Asuna którą autentycznie pokochałem za jej "zbalansowanie", nie jest typową amazonką, nie jest też ofermą, czasem jest nieśmiała ale wie czego chce + te miłe (naturalne wobec obcych osób) interakcje bohaterów na początku znajomości

przeradzające się w spięcia między nią a Kirito które powoli dojrzewają by zamienić się w uczucie oparte na poświęceniu i realnym partnerstwie

, w ogóle sam fakt, że część o SAO

kończy się dość nietypowo, bo przecież główny bohater krzyżuje plany Kayaby dużo wcześniej niż ten by sobie tego życzył i nagle ucina grę daleko przed jej planowanym końcem.

Podsumowując - jest to anime które wdziera się z łatwością do głowy, przykleja do ekranu i nakazuje wręcz oglądanie kolejnych odcinków nawet jeśli po połowie raczy nas lekkim zawodem. Jeśli jesteś/byłeś kiedyś zapalonym graczem MMO to "braki" szczegółów np. gildii tak jak one są podane w Fairy Tail z łatwością uzupełnisz sobie sam wytężając pamięć lub wyobraźnię przez co dodatkowo wtopisz się w obraz.

Podsumowując - za pierwszą część daje 10 (

Dawno nie bałem się o to czy główna bohaterka nie zginie dla urealnienia anime tak jak strachałem się o Asune

), za "drugą" 8 - więc średnia wypada 9 smile_prosty.gif

Ciekawostka: Czytając sobie Light Novel i porównując chociażby z pierwszym odcinkiem widać jak dobrze twórcy je odwzorowali dodając masę humorystycznych elementów, nastrojowej muzyki i pięknych teł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem Sword Art Online i muszę przyznać, że to zdecydowanie jedno z najlepszych anime (dramatyzm, emocje, miłość i świetne walki). Oczywiście jak chyba każdy mam na myśli świat SAO, a nie ALO. Oczywiście ALO też było fajne, ale niestety do SAO sporo mu brakowało. Po prostu to już nie był taki świetny, emocjonujący i wciągający klimat.

W SAO niektóre walki z bosami były niesamowicie efektowne i wciągające (powiedziałbym, że 3), ale wielka miłość Asuny i Kirito została tak idealnie pokazana, że nigdy nie sądziłem iż to będzie największa zaleta tego anime.

Nagle

w jednym odcinku wszystko poszło momentalnie do przodu to znaczy pocałunek, seks i małżeństwo.

, a kolejny odcinek był jeszcze bardziej zaskakujący, a zarazem cudowny. Wspaniała miłość w świecie, w którym ryzyko śmierci jest bardzo duże. Od pewnego odcinka, aż do końca miałem cały czas nadzieję, że Asuna się obudzi.

A odnośnie 10 odcinka to niestety wycięto fajną scenę, która była w nowelce. Asuna wyjaśniała o co chodzi z "Ethic Code Off". : )

SAO oceniłbym 9/10, a ALO 7/10.

Warto dodać, że na ten klimat w dużym stopniu wpływała przepiękna muzyka, która zarówno podczas walk jak i romantycznych scen bardzo mi się podobała. Strona wizualna też stała na dosyć wysokim poziomie (jak na serię TV).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...