Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Sefnir

Sword Art Online

Polecane posty

Hm, mogę wyjaśnić, czemu 'przechodzą' z SAO do ALO. Uwaga, spoilerz. BIG spoilerz.

ALO powstało mniej więcej rok po zamknięciu graczy w SAO, stworzone zresztą na podstawie bazy danych z tegoż. Po uwolnieniu graczy SAO okazuje się, że niektórzy z nich się nie wybudzili, wśród nich znajduje się także Asuna. Kirito dowiaduje się w końcu, że Asuna (i inni gracze) zostali w świecie ALO uwięzieni, więc to, co początkowo jest chęcią sprawdzenia, czy Asuna rzeczywiście się w ALO znajduje przeistacza się w misję ratunkową. W sumie stworzenie anime bez wydarzeń z ALO byłoby bezcelowe, bo tak czy inaczej musiałby powstać 2 sezon. No chyba, że twórcy zmieniliby zakończenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja natomiast po odcinkach z Yui naprawdę niesamowicie czekałem na powrót do właściwej akcji. Po prostu nie dało się tych odcinków oglądać, takie były słabe.

Pomijając oczywiście główne postaci arcu i moba - z całej reszty widzę tylko seiyu (Miyuki Sawashiro again), która znalazła się tam tylko jako głos, a nie istotna dla czegokolwiek postać. W mordę. Zaczynam się bać że jak jeszcze raz przeczytam ten rozdział z noweli to straci on sens, tak bardzo jak ten odcinek. A w noweli wszystko było okej.

Podobnie wszystkie odcinki ss, czy nawet te ryby w wersji animowanej wydały mi się po prostu głupimi zapychaczami. Pewnie dlatego że chciałem SAO jako tasiemca i epickiego rozwalania bossa na każdym piętrze ^^ Fragmenty z bossami ciągną to anime mocno do góry, bo cała reszta jest słaba, co najwyżej przeciętna.

Chcę całego odcinka z walką z bossem. Niech wielki One Piece się schowa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda One Piece anime ogladalem tylko do konca Arlong Park, ale akurat takich walk z bossami jak tam byl nie chcial - zwyczajnie byly one zbyt rozciagniete (w mandze ten problem nie wystepuje). Problem z epickimi walkami z bossami na caly odcinek polega wlasnie na koniecznosci odpowiedniego zaplanowania akcji i przygotowania odpowiednio duzo materialu - genialna walka z pewnym demonem sprawiala, ze widz siedzial w napieciu na krawedzi fotela, ale jesliby owa walke (moment, kiedy wszedl Kirito) rozciagnac na jakies 10 minut to zamiast ekscytacji widz czulby jedynie znudzenie i tylko spogladal na zegarek zastanawiajac sie kiedy to sie skonczy (no chyba, ze autorzy wymysliliby dziesiatki technik by owa walke urozmaicic).

W mojej ocenie SAO ma dwie gigantyczne zalety:

Pierwsza jest niemal perfekcyjny balans pomiedzy dramatem, akcja, komedia i momentami obyczajowymi. Trudno poczuc sie znudzonym, gdyz nawet odcinki poboczne (jak chociazby te poswiecone Yui) praktycznie w kazdej scenie poszerzaja uniwersum anime, tutaj chyba kazda scena ma znaczenie - sprawia, ze lepiej poznajemy postaci, ich motywacje badz tez sam swiat SAO (Sefnir pisal dawno temu, ze jedna z pierwszych smierci w SAO bylo samobojstwo - ten w istocie nieistotny fabularnie aspekt zostal m.in. w odcinkach poswieconych Yui napomkniety, nawiasem mowiac dzieki tym odcinkom nieco lepiej mozemy zobrazowac sobie presje pod jaka znajduja sie gracze, a takze, ze w istocie Kirito jest bardzo odporny psychicznie - chociaz wynika to po czesci z tego, ze nie do konca uswiadamial sobie konsekwencje bycia zamknietym w swiecie SAO - bo chyba najlepiej znosil cala sytuacje).

Druga cecha jest niesamowita kompleksowosc swiata - tutaj gra nie jest jedynie pretekstem do stworzenia kolejnego quasi-sredniowiecznego uniwersum, lecz chyba kazdy aspekt swiata jest podporzadkowany temu, ze bohaterowie znajduja sie w grze. Widac to wlasnie w detalach takich jak chociazby mieso z upolowanego zwierzaka jest wieksze niz sam ow zwierzak, czy tez w scenie gdy Kirito traci reke - i zupelnie sie tym nie przejmuje (inna sprawa, ze ma wowczas wazniejsze zmartwienia na glowie), bo system gry nie uwzglednia mozliwosci zostania okaleczonym, wiec w nastepnej scenie widzimy go calego i zdrowego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Autorowi. Masz tu rysunek z książki i opis tego niemilca.

Tsk, mam jakąś dziwną przypadłość, że - nie sprawdzając backgroundu dla danego tytułu - mieszam płeć autora bądź autorki mangi, novelki itd. tongue_prosty.gif

Zresztą to i tak lepsze niż zakończenie pierwszego Code Geass i czekanie na kontynuację. Tydzień wytrzymaszicon_biggrin.gif Tym bardziej że jest na co.

Akurat miałem ten komfort, że oba sezony Code Geass oglądałem zaraz po sobie, więc nie było tego nerwowego wyczekiwania ;] Niemniej, wracając do SAO, faktycznie było na co.

Za to potem następuje takie coś że ho ho. Jest na co czekać.

Faktycznie, nastąpiło takie coś co zostawiło mnie przez moment z niewielkim opadem szczęki ;] Kiedy już chciałem narzekać, że wszystko tak szybko się skończyło obrywam w twarz cegłą z czymś takim... ostro biggrin_prosty.gif

BTW. skoro zbliżamy się do 14 odcinka to mam zagadkę. Popatrzcie na twarz Heathcliffa, czy coś wam świta?

Niech za odpowiedź służy tylko i wyłącznie jedna emotka - :]

Aż wierzyć mi się nie chce, że jeszcze nikt tutaj nie wpadł podzielić się wrażeniami po ostatnim odcinku Sword Art Online, bo - może przesadzam, ale - urwał mi głowę przy samym zakończeniu pleców ^_^ Wyglądało to mniej więcej w ten sposób, że było świetne wejście z dokończeniem walki Skull Reapera, ale też bardzo krótkie, bo zmieścili się przed openingiem a ja już zamierzałem narzekać, że tak fajną walkę niesamowicie skrócili, kiedy nagle... No, właśnie. Heathcliff oraz Kirito, który dzięki wcześniejszemu pojedynkowi miał swoje podejrzenia i dosłownie znikąd widzowie obrywają w twarz IMO największym twistem serii - że przywódca topowej gildii i najsilniejszy gracz jest bossem ostatniego poziomu oraz twórcą gry. Nie wiem, może inni czuli to z kilometra (albo czytali spoilery na wiki), ale dla mnie ten patent naprawdę autorowi się udał i mnie osobiście bardzo pozytywnie zaskoczył. Już można było szykować się z myślą, że czeka nas jeszcze kolejnych dwadzieścia pięć pięter jeszcze potężniejszych bossów, kiedy w jedną chwilę sytuacja ulega odwróceniu i nagle w rękach Kirito znajduje się los wszystkich pozostałych przy życiu graczy. Crowning Moment of Awesome, I tell you that! Natomiast to co nastąpiło potem, ten pojedynek... animatorzy raz jeszcze się popisali. Był gniew, smutek, trochę dramaturgii a całość chyba nie trwała dłużej jak pięć minut. Właściwie mam tylko jeden zgrzyt, który liczę na to, że wyjaśnią mi zaznajomieniu z novelką - co odpalił/aktywował Kirito, że miał a) "złote" oczy oraz b) mimo wszystko nie zginął mimo, że pasek życia spadł mu do zera? Przywrócił się do istnienia swoim fighting spirit jak Jack Rakan z Negimy? =] Niemniej cały odcinek oceniam bardzo wysoko a całe Sword Art Online mogę bez dwóch zdań wręczyć 9+, które teraz zostawiło mnie z bardzo podstawowym pytaniem - co dalej? biggrin_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

^

Pewnie kryształ z duszą Yui sam się aktywował w tej sytuacji. Yui była oprogramowaniem z błędem, dlatego GM nic o tym nie wiedział.

Jestem podobnego zdania na temat serii i dałbym jej na tą chwilę 9/10. Ciekawi mnie co będzie w następnych odcinkach?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tsk, mam jakąś dziwną przypadłość, że - nie sprawdzając backgroundu dla danego tytułu - mieszam płeć autora bądź autorki mangi, novelki itd. tongue_prosty.gif

Ja jakoś specjalnie nie sprawdzam płci czy innych rzeczy o autorze/autorce danego tytułu. Tu akurat wiedziałem bo sprawdzałem inne dokonania Kawahary.

Akurat miałem ten komfort, że oba sezony Code Geass oglądałem zaraz po sobie, więc nie było tego nerwowego wyczekiwania ;] Niemniej, wracając do SAO, faktycznie było na co.

No widzisz, miałem ten nie komfort czekając kilka miesięcy na drugi sezon CG. Przy SAO było na co czekać i zdecydowanie nadal jest.

Faktycznie, nastąpiło takie coś co zostawiło mnie przez moment z niewielkim opadem szczęki ;] Kiedy już chciałem narzekać, że wszystko tak szybko się skończyło obrywam w twarz cegłą z czymś takim... ostro biggrin_prosty.gif

Powtórzę się. Mówiłem? Mówiłem? No to teraz możesz mi wierzyć że dalej też będzie coś co trafi cię podobną cegłą. Tym bardziej że samo zakończenie ALO jest tak naprawdę prawdziwym zakończeniem SAO.

Aż wierzyć mi się nie chce, że jeszcze nikt tutaj nie wpadł podzielić się wrażeniami po ostatnim* odcinku Sword Art Online

Ostatnim w sensie dosłownym i przenośnymicon_biggrin.gif

*pogrubienie moje

Wyglądało to mniej więcej w ten sposób, że było świetne wejście z dokończeniem walki Skull Reapera, ale też bardzo krótkie, bo zmieścili się przed openingiem a ja już zamierzałem narzekać, że tak fajną walkę niesamowicie skrócili

W ramach wytłumaczenia napiszę tylko że w novelkach było tak samo, więc to nie wina twórców anime. Nie mniej Skull Reaper był animowany rewelacyjnie. Udźwiękowiony też nieźle.

Heathcliff oraz Kirito, który dzięki wcześniejszemu pojedynkowi miał swoje podejrzenia i dosłownie znikąd widzowie obrywają w twarz IMO największym twistem serii - że przywódca topowej gildii i najsilniejszy gracz jest bossem ostatniego poziomu oraz twórcą gry.

Zaczekaj do końca z tym wyrokowaniem o największym twiscie serii. IMO pod koniec ALO następuje coś co też mocno wali po łbie.

Nie wiem, może inni czuli to z kilometra (albo czytali spoilery na wiki), ale dla mnie ten patent naprawdę autorowi się udał i mnie osobiście bardzo pozytywnie zaskoczył.

Albo czytali novelkęicon_biggrin.gif Tak czy inaczej Reki Kawahara naprawdę się tutaj postarał. Pamiętam że byłem zdrowo zaskoczony jak do tego doszedłem. Jeszcze ten finał.

Właściwie mam tylko jeden zgrzyt, który liczę na to, że wyjaśnią mi zaznajomieniu z novelką - co odpalił/aktywował Kirito, że miał a) "złote" oczy oraz b) mimo wszystko nie zginął mimo, że pasek życia spadł mu do zera? Przywrócił się do istnienia swoim fighting spirit jak Jack Rakan z Negimy? =]

Złote oczy? Nie mam najmniejszego pojęcia. W novelce chyba czegoś takiego nie było. Na bank to nie ma nic związanego z Yui, jak proponował Zikmu. Anime tego nie wspomina, ale podczas walki zmysły Kirito były podkręcone/przyśpieszone do maksimum. I to prawdopodobnie przez to te oczy. Ot taka wizualizacja.

Odnośnie śmierci. Pamiętaj że po zniknięciu paska HP do pełnej śmierci potrzeba dziesięciu sekund. Kirito był nieco przyśpieszony przez tę walkę i zaatakował Heathcliffa w tym właśnie czasie. To że się rozpada i składa ponownie to tylko: a)wymysł studia; b)wyobraźnia chłopaka.

Zaś odnośnie sceny po wszystkim, to Kayaba chciał porozmawiać wyłącznie z Kirito i Asuną dlatego stworzył to miejsce ponad Aincradem. Jeszcze jakieś pytania?icon_biggrin.gif

Niemniej cały odcinek oceniam bardzo wysoko a całe Sword Art Online mogę bez dwóch zdań wręczyć 9+, które teraz zostawiło mnie z bardzo podstawowym pytaniem - co dalej? biggrin_prosty.gif

Oceniam podobnie. Novelkę może nawet lepiej, i wcale nie dziwię się tak wysokiego miejsca na topce MALa.

Co dalej? Jak to co? ALOicon_biggrin.gif

Przecież to był dopiero 14 odcinek z 25? Czy może coś się zmieniło? Ponadto w końcówce jest zapowiedź następnego odcinka pt. "The return".

Ależ jedno nie wyklucza drugiego. To naprawdę był koniec Sword Art Online, jednocześnie nim nie będącicon_biggrin.gif Po prostu nie uświadczymy już znajomych lokacji z Aincradu, ale nie oznacza to końca serii. Ba, prawdziwe zakończenie SAO dopiero przed nami.

W zasadzie to pasowałoby bym coś napisał. Tylko nie wiem co. Moja opinie nie różni się zbytnie od tej wyrażonej przez Blacka, z tym że w moim przypadku dotyczyło to novelki a nie anime. Nie mniej zdanie jest takie samo. Bardzo fajnie wypadła szczerość Kirito z samym sobą (żal że zostawił Kleina na początku), czy prośba aby Heathcliff/Kayaba powstrzymał Asunę przed samobójstwem. Sword Art Online się zakończyło, ale to wcale nie oznacza że seria się zakończyła. Za tydzień poznamy ALfheim Online i uroczą Lyfę.

A właśnie bo zapomniałem. Krótka zapowiedź ALO.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatniego odcinka SAO co prawda jeszcze nie oglądałem, skończyłem za to Phantom Bullet. Znów dość ciekawy (choć na pewno nie oryginalny, ale Aincrad też oryginalny nie był) pomysł na świat i zasady nim rządzące. Postać Sinon z jej problemem i główna fabuła, wokół której toczyły się wydarzenia napisane były bardzo dobrze, rozwiązanie też przypadło mi do gustu.

Przed chwilą zacząłem Mother's Rosario i jednego z problemów dało się domyślić już po obrazkach początkowych.

Rygorystyczna matka, która chce narzucić córce drogę życia i partnera życiowego. Chwilowo jestem dopiero po kolacji, na której Asunie 'zasugerowano' przeniesienie się do 'odpowiedniej' szkoły i odizolowanie się od 'nieodpowiednich' znajomych. Do tego Absolute Sword, który pojawił się w Aincradzie i pokonał samego Kirito. Dość ciekawy motyw, który pewnie jakoś powiąże się z problemami Asuny. Co do samego pokonania Kirito - niespecjalnie mnie to ruszyło, w końcu to już nie ten wykoksany do granic możliwości Black Swordsman, bo w końcu Kazuto zdecydował się na reset postaci. Cóż, w każdym razie Reki nie zawiódł mnie jeszcze w żadnym z tomików nowelki, więc pewnie i teraz będzie dobrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Co do Mother's Rosario i wyniku walki Kirito vs. Absolute Sword.

O ile dobrze pamiętam to Kirito nie walczył wtedy "na maxa" i używał tylko jednego miecza. Ale ogólnie to Mather's Rosario też się dobrze czyta, chociaż to już znacznie bardziej poważna i smutna historia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troche z opoznieniem, ale trzeba pracowac na rzecz zywotnosci tematu: ogolnie odcinek zacny, plot twist ciekawy, tylko w sumie mialbym kilka uwag:

Pierwsza - najmniejsza - jest zwiazana z zakonczeniem odcinka - zwyczajnie po dwoch latach lezenia nie ma szans by ktos samodzielnie mogl wstac z lozka tak jak Kirito i ot tak sobie pojsc na spacer. Jest to takie moje prywatne czepianie sie, gdyz mozna zalozyc, ze w przyszlosci dostepne beda techniki zapobiegajace atrofii miesni i spadkom wydolnosci krazenia. Zwyczajnie animatorzy w mej opinii powinni troche wiekszy nacisk polozyc na wysilek zwiazany z zwleczeniem sie z lozka szpitalnego itd.

Na marginesie w tym momencie ciekawa obserwacja - Kirito w pokoju jest sam, zadnej rodziny itp. - w sumie ciekawy kontrast dla tych wszystkich zachodnich filmow, w ktorych przy pacjencie w spiaczce nieustannie koczuje rodzina.

Druga - troche wieksza, ale tez nieistotna - troche rozczarowalo mnie wyjasnienie powodu, dla ktorego "bad boss" zorganizowal cala ta afere. Z jednej strony - mozna sie tego domyslac, poza tym co by nie mowic gorzkie stwierdzenie "nie pamietam juz dlaczego to zrobilem" jest na swoj sposob klimatyczne i bardzo realistyczne - wielkie zlo zostalo uczynione bez jakiegos wiekszego celu, w sumie jak w zyciu, z drugiej strony - sprawilo to, ze jednak widz mogl sie poczuc rozczarowany. Anyway - jest jeszcze druga seria, ktora zapewne rzuci wiecej swiatla na wydarzenia i motywacje.

Trzecia - najwieksza - nie podoba mi sie sposob w jaki zanimowane zostalo pokonanie bad bossa. Tak naprawde dopiero po wyjasnieniach Sefnira zrozumialem jak to sie odbylo: ginie Asuna, chwile potem zostaje dziabniety Kirito, a sam doslownie ulamek chwili pozniej wykonuje swoje uderzenie wygrywajace gre - na marginesie, skoro Kirito zyje bo wygral gre, to sam tworca gry tez teoretycznie powinien byc caly i zdrowy, moze z poturbowanym ego, ze mu luke w systemie walki znaleziono. Ogladajac anime niestety ta scena wygladala dosc dretwo - caly ladunek emocjonalny gdzies sie niby w tle paleta, ale nie jest on wyrazny, bo patrzymy na Kirito, ktory w rozpaczy daje sie dzgnac ciosem, ktory w teorii najwiekszy noob w grze bylby w stanie sparowac, po czym spokojnie obserwuje spadajacy pasek zycia nie podejmujac zadnej akcji, dopiero zas w ostatniej chwili (w mysl zasady, ze zawsze znajdzie sie czas na jeszcze jedna ostatnia chwile) zalatwia swego oponenta takim samym prostym dziabnieciem, jakim oberwal wczesniej. Podsumowujac - o ile sam pojedynek jest naprawde zacny, o tyle ta ostatnia scena w mym rozumieniu zostala skopana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzecia - najwieksza - nie podoba mi sie sposob w jaki zanimowane zostalo pokonanie bad bossa. Tak naprawde dopiero po wyjasnieniach Sefnira zrozumialem jak to sie odbylo: ginie Asuna, chwile potem zostaje dziabniety Kirito, a sam doslownie ulamek chwili pozniej wykonuje swoje uderzenie wygrywajace gre - na marginesie, skoro Kirito zyje bo wygral gre, to sam tworca gry tez teoretycznie powinien byc caly i zdrowy, moze z poturbowanym ego, ze mu luke w systemie walki znaleziono. Ogladajac anime niestety ta scena wygladala dosc dretwo - caly ladunek emocjonalny gdzies sie niby w tle paleta, ale nie jest on wyrazny, bo patrzymy na Kirito, ktory w rozpaczy daje sie dzgnac ciosem, ktory w teorii najwiekszy noob w grze bylby w stanie sparowac, po czym spokojnie obserwuje spadajacy pasek zycia nie podejmujac zadnej akcji, dopiero zas w ostatniej chwili (w mysl zasady, ze zawsze znajdzie sie czas na jeszcze jedna ostatnia chwile) zalatwia swego oponenta takim samym prostym dziabnieciem, jakim oberwal wczesniej. Podsumowujac - o ile sam pojedynek jest naprawde zacny, o tyle ta ostatnia scena w mym rozumieniu zostala skopana.

True. Od odcinka 12 zakładaliśmy się z kumplami, kiedy Asuna zostanie w końcu zabita - choć z początku miło było patrzeć jak pomiędzy nią i Kirito rodzą się uczucia, to pod koniec ta lovey-dovey atmosfera zaczynała już nieco mdlić. Ja obstawiłem zgon w czternastym epie, no i mam, co chciałem... Problem w tym, że wedle mojego scenariusza po jej śmierci Biggest Badass miał wygłosić tyradę, zaśmiać się Kirito w twarz, po czym zniknąć, a echo jego drwin by się niosło po komnacie. Potem wiadomo - Kirito dostaje szału, zaczyna szlachtować niewinnych, ktoś mu ewentualnie przemawia do rozsądku (PRZESTAŃ! CHCESZ BYĆ TAKI SAM? CHCESZ ZOSTAĆ MORDERCĄ?)/wali pałą przez łeb (Niepotrzebne skreślić), młody się opanowuje i postanawia dokończyć grę, tym razem napędzany czystą nienawiścią i chęcią zemsty. Dość potencjału na 11 epów? IMO dość. Może trochę banalne i bez polotu, ale przynajmniej nie byłoby takiego dziwacznego cliffhangera. Bo oto jesteśmy ledwo poza połową serii, a główny bohater już ukończył grę i idzie szukać swojej dziewczyny IRL. Nie mówię że to zły rozwój akcji, broń Boże. Martwi mnie tylko to, że do końca serii zostało aż 11 odcinków i wilałbym, żeby nie sprowadzały się do wędrowania po szpitalach w poszukiwaniu swoich półżywych towarzyszy i uścisków tonących w łzach, bo takich tearjerkerów to było już aż nadto.

A, Mav - tak na zaś, trzymaj kod do starej wersji spojlerów (Chyba, że obecne ci bardziej podpasowały, in this case disregard that plz):

 [color=000000][background=#000000] Zaspojlerowany tekst [/background][/
color]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zwyczajnie po dwoch latach lezenia nie ma szans by ktos samodzielnie mogl wstac z lozka tak jak Kirito i ot tak sobie pojsc na spacer.

Wiesz, Shiki w Kara no Kyoukai nawet skakała i walczyła niedługo po wybudzeniu z dwuletniej śpiączki. Ale fakt, studio trochę dało tu plamę. Jeśli dobrze pamiętam to w novelce miał problemy z ruszaniem się, ale i tak ruszył szukać Asuny.

na marginesie, skoro Kirito zyje bo wygral gre, to sam tworca gry tez teoretycznie powinien byc caly i zdrowy

Zasmucę cię, nie dowiesz się tego. Przynajmniej nie szybko.

patrzymy na Kirito, ktory w rozpaczy daje sie dzgnac ciosem, ktory w teorii najwiekszy noob w grze bylby w stanie sparowac, po czym spokojnie obserwuje spadajacy pasek zycia nie podejmujac zadnej akcji, dopiero zas w ostatniej chwili (w mysl zasady, ze zawsze znajdzie sie czas na jeszcze jedna ostatnia chwile) zalatwia swego oponenta takim samym prostym dziabnieciem

Sama novelka też dość podobnie to przedstawia, ale myślę że można to interpretować jako, że Kirito naprawdę chciał wtedy umrzeć. Stracił powód do życia. Dopiero w ostatnich chwili zebrała w nim złość i zaatakował. Zresztą jest tu też jedna mała nieścisłość. W książce Kayaba obniżył ich poziom HP, tak że jedno mocne uderzenie wystarczyło do zabicia. Zresztą myślę że Heathcliff tak naprawdę pozwolił chłopakowi na to. Proszę fragment z novelki.

But at last, the silver rapier reached the center of Kayaba's chest. Kayaba didn't move. His expression of surprise had already disappeared? a soft, peaceful smile had taken its place.

My arm covered the remaining distance, half propelled by my determination, and half moving by some inexplicable force. Kayaba closed his eyes and received the blow as the rapier pierced his body soundlessly. His HP bar had also vanished.

Martwi mnie tylko to, że do końca serii zostało aż 11 odcinków i wilałbym, żeby nie sprowadzały się do wędrowania po szpitalach w poszukiwaniu swoich półżywych towarzyszy i uścisków tonących w łzach, bo takich tearjerkerów to było już aż nadto.

Nie chcę aż nadto spoilerować, ale mogę zagwarantować że akurat tego nie będzie. Owszem płacz będzie, ale w ilościach całkowicie strawnych. Tym bardziej że Kirito dość szybko znajdzie się w ALO, czyli innej grze vrmmo. Oprócz tego wypłynie całkiem ciekawa afera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedno akurat ALO (czyli ciągu dalszemu SAO) można przyznać - wie jak na dzień dobry wprowadzić głównego złego, albo jednego z nich, w taki sposób, żeby widz od razu go znienawidził i gorąco dopingował bohaterowi w jego dążeniu do skopania mu tyłka oraz uratowania swojej ukochanej ^_^ Będę bardzo, ale to bardzo zaskoczony jeśli ten cały Nobuyuki Sugou nie okaże się powodem, dla którego Asuna nie powróciła do świata tych prawdziwie żywych, bo w sumie gość ma motywację oraz zasoby, przynajmniej tak zrozumiałem, że jego robota mogła dać mu możliwość skopiowania części albo wszystkich plików z serwerów SAO aby postawić własną wersję świata online. Teraz pozostaje tylko cierpliwie wyczekać na wejście do świata, powitanie nowych i starych twarzy oraz zabranie się za tłuczenie kolejnych bossów, mam nadzieję, że i tutaj autorowi oryginału starczyło pomysłowości na jakieś stworki ;] I jeszcze BTW. dodam, że na jakieś stronce a'la blog recenzentów przeczytałem naprawdę niesamowity rage na całe anime oraz stwierdzenie, że wątek Asuny zabijał dosłownie wszystko co dla mnie jest grubą przesadą. Może ktoś nie lubi wątków romantycznych, ale IMO ten został zrealizowany całkiem sensownie ;)

*no i dzisiaj nietypowo, bo bez cytatów, ale jakoś dyskusja poszła dalej i bez mojego udziału na szczęście ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedno akurat ALO (czyli ciągu dalszemu SAO) można przyznać - wie jak na dzień dobry wprowadzić głównego złego, albo jednego z nich, żeby widz od razu go znienawidził

Patrząc na Accel World, myślę Że Reki Kawahara wie jak tworzyć takie postacie. Tyle że o ile Noumi miał jako takie podłoże psychologiczno-przeszłościowe, tak o Sugou novelka nic nie mówi. No, oprócz tego, że jest świrem większym od Noumiego. I to naprawdę niezłym psycholem.

mam nadzieję, że i tutaj autorowi oryginału starczyło pomysłowości na jakieś stworki ;]

Starczyło. Tylko tyle powiem, aby potrzymać cię w niepewności.

że wątek Asuny zabijał dosłownie wszystko co dla mnie jest grubą przesadą. Może ktoś nie lubi wątków romantycznych, ale IMO ten został zrealizowany całkiem sensownie wink_prosty.gif

Jakoś nie widzę SAO bez tego. No nie czarujmy się ale tak naprawdę miłość Kirito do Asuny napędza większość wydarzeń.

Jeszcze słówko tylko odnośnie endingu. O ile sama piosenka jakoś mnie nie powala to myślę że całość, utrzymana w takim lekko melancholijnym klimacie, doskonale pasuje do Suguhy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądam prawie na bieżąco więc się wypowiem :3

SAO jest dla mnie jednym z najlepszych anime tego roku, choć miałem nadzieję, -po obejrzeniu czterech pierwszych odcinków- że pójdzie nieco innym torem. To że Asuna będzie istotną postacią było pewne od pierwszej walki z bossem, nie spodziewałem się jednak, że aż tak wpłynie na głównego bohatera, że zmieni "Beatera solującego na froncie" w spokojnego gościa, który pragnie żyć w spokoju w wirtualnym świecie.

Spodziewałem się raczej scen i postaci kreowanej na styl pokazany w drugim odcinku (scena w której uzyskał przydomek Beater), czwartym (scena z gankiem pomarańczowych i epicki monolog Kirito), dziewiątym ("Starburst Steram") i dwudziestym (pojedynek z dowódcą (chyba) Salamandrów).

Wole takie ukazanie bohatera, coś jak Lelouch, Kira czy bohaterowie Higurashi którzy

po obraniu celu, dążą do niego "po trupach" (może w Higurashi nie było to do końca tak, ale nie będę tutaj spojlował o Hinamizawie biggrin_prosty.gif..

Troszkę też naciągany wydaje mi się wątek z tą dziewczynką którą Kirito i Asuna przygarnęli jako dziecko i motyw z przeniesieniem jej do ALO , ale to znośna drobnostka. Generalnie jednak, uważam serię za udaną, fajnie, że w

ALO postawili bardziej na pvp, choć pve, z racji jednego życia, w SAO było zdrowo przegięte.

Czekam na kolejne odcinki i spróbuję w wolnym czasie udzielać się na temat ( i może w końcu cały przeczytać... ). Może tu będzie jakaś dyskusja, bo w temacie o Higurashi znowu zamarła, poczekam :3 Btw, pisaliście coś o Accel World, warto obejrzeć?

Edit. Jak robicie te zaczarnienie tekstu, przez użycie "spojler" mój post jest trochę za duży i nieczytelny. Jak wrócę to go poprawię, z góry dzięki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

Ponieważ jestem trochę zmęczony nie mam zbytnio ochoty odnosić się do całego postu - ta, serię nadal oglądam regularnie, ale nie mogę zebrać się do napisania czegokolwiek ;] -, ale na ruszt wezmę kwestię ukazania głównego bohatera. No can do. Tutaj nie ma absolutnie mowy, żeby Kirito był jak Lelouch, przecież to są zupełnie dwa bieguny charakterów i nie mam zielonego pojęcia skąd wzięło Ci się takie porównanie ^_^ Przecież filozofia bohatera, zwłaszcza w SAO choć i w ALO ten tekst (parafrazując: Nie pozwolę aby ktokolwiek z mojej drużyny zginął!) powtarza kilka razy, jest całkowitym zaprzeczeniem jakiegokolwiek makiawelizmu - to nie jest dążenie do celu po trupach, ale sprawienie, żeby tych trupów nie było, więc IMO nawiązanie trochę nietrafione tongue_prosty.gif Kirito ma w sobie w cholerę determinacji, to fakt, ale bez przesady.

Co do tych czarnych, klasycznych spoilerów to chwytaj:

[color=#000000][background=#000000]treść[/background][/color]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważ jeszcze, że to co Kirito pokazał w drugim odcinku, było grane. On od samego początku był kreowany na postać, która owszem będzie dążyła za wszelką cenę, ale do tego aby zminimalizować ofiary SAO. I właśnie to widać choćby w przytoczonym przez ciebie odcinku dziewiątym. Chłopak ryzykował własnym życiem, aby uratować Asunę i członków Armii. Walka z przywódcą Salamander to znowu próba pomocy komuś. Efektywna, bo efektywna, ale nadal próba pomocy. On z tego nie miał wyraźnego zysku, a na chwilę obecną jedynie by stracił, bo w chwili śmierci był by kawałek do tyłu.

Także podzielam zdanie Blacka. Porównanie trochę nietrafione.

Btw, pisaliście coś o Accel World, warto obejrzeć?

Myślę, że warto. Anime powstało na podstawie LNki Reki Kawahary, czyli autora Sword Art Online. Setting nieco inny, też gra ale w całkowitym ujęciu. Coś jeszcze? Oba tytuły rozgrywają się w tym samym świecie, tylko Accel World jest oddalony o jakieś 20 lat. Środek nieco przynudza, za to początek, i w szczególności, końcówka całkiem niezłe.

serię nadal oglądam regularnie, ale nie mogę zebrać się do napisania czegokolwiek

Heh, mam tak samo, a szkoda bo swego czasu temat był całkiem żywy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up & 2up.

Rzeczywiście, źle się wyraziłem porównując całą postać do Leloucha czy Kiry. Miałem na myśli raczej cechę charakteru, dążenie do obranego celu za wszelką cenę. Że cel Kirito różni się od ww. postaci to oczywiste. On miał ukończyć grę jak najszybciej minimalizując liczbę ofiar które poniosły śmierć w wyniku błędu, porażki czy ganku innych graczy. W 4tym odcinku było to fajnie pokazane podczas potyczki z pomarańczowymi. Kirito wyraźnie był w stanie zabić przywódczynie, gdyby się nie poddała (przy okazji wykorzystał gracza, któremu zabili peta, bo wiedział, że jest kolejną ofiarą, użył go jako przynęty). Pokazał swoją wyższość nad "standardowymi" graczami w 2gim odcinku, kiedy śmiał im się w twarz mówiąc, że był najlepszym beta testerem. Spodziewałem się, że do końca będzie trzymał ten sam poziom, kiedy nagle poświęca czas i swoją grę solo dla dziewczyny zamiast kontynuować walkę.

Z innej beczki, fajnym motywem są przyzwyczajenia z SAO w normalnym życiu i w ALO. Wspomniany przez Black Shadow cytat "Nie pozwolę aby ktokolwiek z mojej drużyny zginął", walka dwoma mieczami (Nie mogłem się doczekać aż podczas pojedynku z salamandrem krzyknie "Starburst Stream", który pasowałby idealnie. Nawet ten sam motyw muzyczny gra w tle :3, a scena z solowania bossa, była moim zdaniem jedną z najlepszych w anime), czy pojedynek z siostrą po przejściu SAO.

Ciekawe kiedy Kirito zorientuje się, że jego towarzyszka w ALO to jego siostra. Choć stawiam, że ona pierwsza odkryje prawdę.

Na razie to tyle, jak nadrobię dwa ostatnie odcinki to -jak będzie warto- opiszę wrażenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać że twórcy anime się śpieszą, bo zdaje się że pominęli całkiem zacny fragment podróży Kirito i Lyfy w podziemiach, co pewnie zajęłoby jeden odcinek więcej. Swoja drogą, tym co przeczytali też Phantom Bullet polecam side story Caliber, gdzie Kirito z drużyną (w tym osoba poznana w GGO) wyruszają w celu zdobycia itemu który Kirito i Lyfa wypatrzyli w owych podziemiach, co znowu wyjaśnia pewny szczegół z Mother's Rosario i jest wspomniane w Alicization Beginning.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kirito wyraźnie był w stanie zabić przywódczynie, gdyby się nie poddała

Bynajmniej. Kirito nigdy by jej nie zabił. Co najwyżej siłą wrzucił do portalu.

Spodziewałem się, że do końca będzie trzymał ten sam poziom, kiedy nagle poświęca czas i swoją grę solo dla dziewczyny zamiast kontynuować walkę

Tylko, że już wcześniej było pokazane jak Kirito do tego podchodzi. A Murder Case in the Area/piąty odcinek. Jeśli byś nie zauważył, to Asuna była znacznie bardziej nastawiona na jak najszybsze oczyszczenie Aincradu, podczas gdy chłopak starał się... no korzystać z życia, jeśli można tak to nazwać.

Widać że twórcy anime się śpieszą, bo zdaje się że pominęli całkiem zacny fragment podróży Kirito i Lyfy w podziemiach

Co fakt to fakt. Szkoda wielka, że Jötunheimr wycieli bo akcja tam zacna wielce była. Może wypuszczą to kiedyś jako OAVkę. W sumie to też jest pewne oszczędzanie pieniędzy, ponieważ zekranizowanie tamtych walk trochę by kosztowało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę Jötunheimr jako taki kompletnie nic poza Excaliburem do fabuły nie wnosił. A i on pojawia się dopiero w Mother's Rosario, bardziej jako bajer niż rzecz związana z fabułą. Nie dziwi mnie więc, że go usunęli, niemniej szkoda, bo rzeczywiście ciekawie byłoby obejrzeć walki, które się tam rozgrywały.

W tym momencie zastanawia mnie tylko, czy skoro anime jest tak hype'owane to zdecydują się też wziąć na warsztat Phantom Bullet.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne, zgadzam się, że na fabułę Jötunheimr nie miał najmniejszego wpływu, ale mimo wszystko miło było by to zobaczyć. Walki były całkiem niezłe, a i Tankiego bym chętnie zobaczył.

Na MALu masz ranking sprzedaży konkretnych LN w 2012 roku. Sword Art Online jako książka radzi sobie całkiem nieźle. Anime jest całkiem dobrze oceniane, więc pewnie zdecydują się na kontynuację, szczególnie jeśli przełoży się to na konkretny zysk.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A i on pojawia się dopiero w Mother's Rosario, bardziej jako bajer niż rzecz związana z fabułą.

No i znacznie wcześniej też w wyniku pewnego "cheatu"(jeśli można to tak nazwać), ale tutaj chodzi raczej tylko o efekt "aaa, to tamten miecz!".

A kontynuacja pewnie będzie. Sam Phantom Bullet to nie jest materiał na nie wiadomo jaką ilość odcinków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...