Skocz do zawartości
Pzkw VIb

Twórczość własna forumowiczów cz. 2

Polecane posty

Witam!

Jesteśmy dwoma studentami, którzy postanowili poświęcić swój wolny czas na tworzenie gier (są to nasze pierwsze kroki w tej dziedzinie). Chcieliśmy się po prostu pochwalić naszym najnowszym dziełem smile_prosty.gif

Chciałbym Wam zaprezentować nadchodzącą grę na platformę android: ?The Eye?. Jest ona osadzona w świecie fantasy. Data premiery to 20.12.2014, tutaj możecie zobaczyć trailer, który stworzyliśmy wczoraj:

http://youtu.be/sNXLzqQAwTM

Link do gry: https://play.google....SomaLabs.TheEye

Krótko historia, czyli o co tutaj chodzi:

Smok śpi na stosie zagrabionych skarbów, gracz wciela się w rolę bohatera, który próbuje je wykraść. Dotarcie do skarbów nie jest prostym zadaniem ze względu na przeszkody w postaci spadających wielkich kamieni. Dodatkowym utrudnieniem jest konieczność ukrywania się przed smokiem, który budzi się co jakiś czas aby sprawdzić stan swojego bogactwa.

Kilka screenów:

oDVmMse.png

?The Eye? to prosta gra zręcznościowa, która daje możliwość rywalizacji z przyjaciółmi i ludźmi z całego świata. Chodzi o to, aby zdobyć jak największą ilość punktów w danej rozgrywce. Jeden wykradziony skarb daje jeden punkt.

W dzisiejszych czasach wiele osób posiada smartfony, dlatego też postanowiłem powiedzieć Wam o tej grze smile_prosty.gif. Co sądzicie? Jesteśmy ciekawi Waszych opinii.

PS Jeżeli korzystacie z facebooka to możecie śledzić nowości również tutaj:

https://www.facebook.com/TheEyeAndroidGame

Edytowano przez tsg
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam was ludziska. Chciałbym zaprosić was na mój kanał. Na razie znajduje się na nim niewiele, lecz jak wiadomo, na początku zawsze tak jest.

Co mam do zaoferowania:

1) League of Legends - nagrywane przy okazji gier ze znajomymi, kolejne odcinki wychodzić będą tak często, jak często będę z nimi grał, choć nie wykluczam, ze na prośbę widzów mogę zacząć nagrywać samemu.

2)Command & Conquer 3: Wojna o Tyberium - póki co brak odcinków, pierwszy pojawi się zapewne 20 grudnia.

Póki co tyle, uważam iż na początek należy skupić się na niewielkiej ilości rzeczy i zrobić je dobrze. Chyba, ze macie jakieś pomysły, jeśli tak to zostawcie je w komentarzach pod którymś filmem na kanale.

Link do kanału - https://www.youtube.com/user/MMaySix/

PS.Posiadam także kanał twitch - http://www.twitch.tv/gimemoa gdzie także serdecznie zapraszam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może ja dodam coś od siebie?

W przeciwieństwie do wielu powyżej - nie będzie to kanał YT (nie żebym nie miał, udzielam się tam dość aktywnie, ale jakoś nie zamierzam się tutaj reklamować).

Tekst teoretycznie znalazł się już w dziale "Proza", ale odniosłem wrażenie, że osoby tam urzędujące to już własne zamknięte grono, rozmawiające tylko na temat jakiegoś opowiadania, które regularnie jest dopisywane.

Generalnie próbuję napisać książkę, rzeźbię to sobie już od jakiegoś czasu, ale do tej pory nie pokazałem tego nikomu. Dlatego też jakąkolwiek (mile widzianą oczywiście) krytykę prosiłbym przedstawić mi w delikatny sposób, żebym sie nie załamał wink_prosty.gif

Tutaj wklejam: Prolog, pierwszy mały rozdział i pierwszy duży (łącznie 18 stron A4). Oczywiście napisałem dużo więcej, ale czasem brak mi weny/zachęty, żeby pisać dalej, nawet biorąc pod uwagę, że plan na fabułę z grubsza mam.

Przepraszam za formę, ale niestety zmuszony jestem pisać bez polskich znaków (to samo jest przyczyną ciągle pojawiającego się dużego "i" zamiast małego), więc czeka mnie jeszcze przepisanie całości na czysto.

Co do gatunku: planuję coś typu post-apo z dodatkiem fantasy.

Z podobnych klimatów przeczytałem tylko Metro 2033/34. Pozostałe "Metra..." i "Stalkery" czekają na półce aż sam skończę pisać - nie chciałbym podświadomie wzorować się na autorach czy kopiować ich pomysłów.

Prolog (możliwe, że go jakoś wydłużę, co sądzicie?):

Przebudzenie

Radek ocknal sie w mroku. Pomimo natarczywego mrugania oczami, nie mogl zobaczyc wokol najmniejszego zarysu. Sprobowal podniesc reke do oczu, jednak jego cialo odmowilo posluszenstwa. Jestem zwiazany? Cala sila woli sprobowal napiac miesnie, jednak znowu nie odczul zadnego posluszenstwa ze strony ktorejkolwiek z konczyn. Dopiero teraz poczul, ze na twarz ma naciagnieta maske, obejmujaca obszar od nosa po brode. Gdzies z daleka doszly go odglosy miarowego stukania. Oto zapewne zrodlo mej pobudki. Tylko co dalej? Halas wyraznie zblizal sie do niego, co oznaczalo, ze ktos/cos wie o jego polozeniu. Chyba, ze to czysty przypadek I za chwile cos przebije go na wylot.

Znowu sprobowal napiac miesnie, niestety nadal bez efektu. Jedyne, co udalo mu sie osiagnac, to ciche harczenie wydobywajace sie gdzies z glebi gardla. Zabolalo.

Radek postanowil sprobowac sobie przypomniec gdzie jest I jak sie tutaj znalazl. W jego pamieciu znajdowala sie wielka, czarna dziura, ktorej zadna krawedz nie pozwalala na chociazby zaczepienie odleglego skojarzenia naprowadzajacego go na ostatnie wydarzenia. Popilem za duzo I wpadlem do jakiejs studni? Na obecna chwile to jedyne sensowne rozwiazanie. Tlumaczyloby to tez luki w pamieci. Miarowy stukot stawal sie coraz glosniejszy. Kilof? Zupelnie jakby ktos drazyl tunel. Dopiero teraz do Radka dotarlo, ze halas ow nie dochodzi nigdzie z gory, lecz bardziej z boku, co oznaczalo, ze kopiacy jest mniej wiecej na tej samej wysokosci co on. O tyle pocieszajace, ze zmniejsza to ryzyko zostania przebitym przez narzedzie kopiacego. Co nie zmienia faktu, ze bycie zakopanym, bo najwyrazniej to spotkalo chlopaka, budzi spory niepokoj. Mysl, mysl! Co ostatniego pamietasz? Studia medycyny, praca magisterska, popijawy z kolegami, spotkania z profesorami... Wszystkie wspomnienia na swoim miejscu, jednak trudno zlokalizowac to, ktore doprowadzilo do obecnej sytuacji. Jedyny pocieszajacy fakt byl taki, ze ktokolwiek zakopal Radka, nie zrobil tego z zamyslem zabicia go, inaczej po co maska tlenowa?

Stukot na chwile zamilkl, prawdopodobnie pare metrow dalej. Chlopak slyszy przytlumione glosy, jednak odleglosc I warstwa pomiedzy nim, a kopiacymi ? bo na pewno slychac rozmowe, wiec jest to wiecej niz jedna osoba ? nie pozwala rozroznic ani slow, ani nawet tonu glosu jego przyszlych wybawcow. Slychac kolejne uderzenie, pojedyncze, jednak wyraznie mocniejsze niz wszystkie wczesniejsze. Radek poczul wibracje pod soba, a nastepnie zaraz przed twarza uslyszal gluchy odglos kamienia uderzajacego o szybe. Chlopak chcial odruchowo odsunac glowe, jednak jego cialo znowu nie zareagowalo. Czyli przede mna jest szyba? Moze metro sie zawalilo I jestem zakopany gdzies w gruzach tunelu? Tak, ta opcja miala przynajmniej jakis sens. W koncu kolejki, ktorymi chlopak poruszal sie po swojej okolicy byly stosunkowo swieze, a ludzie czesto rozsiewali plotki, ze na terenach pokopalnianych nie powinno sie konstruowac tego typu srodkow transportu, bo to grozi tragedia. Klang okazal sie wystarczajaco donosny, zeby kopiacy rowniez go doslyszeli, poniewaz po wymianie kilku glosnych zdan wrocili do kopania ze zwielokrotniona sila. Tak, z pewnoscia teraz kopie wiecej niz jedna osoba. Radek chcial zawolac, prosic o pomoc, jednak znowu z jego gardla dobylo sie tylko charczenie. Kilka kolejnych kamieni osunelo sie na szybe przed nim wydajac to glosniejsze, to cichsze dzwieki, gdy szklo zarezonowalo. Czesc stukniec da sie slyszec nie tylko przed twarza czy torsem chlopaka, ale rowniez nizej, jakby szyba znajdowala sie na calej dlugosci jego ciala.

Nagle slychac glosne gruchniecie, Radek zostaje oslepiony jasnym swiatlem, nadal nic nie widzi, ale teraz dla odmiany jego swiat stal sie bialy, zamiast czarnego. Jego uszu dobiega mocno przytlumione ?Znalezlismy go, oglos fajrant!?. To ostatnie co uslyszal, zanim stracil przytomnosc...

Pierwszy "mały" rozdział (bohater tutaj wymieniony ma na imię Łuka):

Poznanie I

Radek ocknal sie slepy... Nie, tym razem to nie mrok spowija jego swiat, a biale swiatlo tak jaskrawe, ze nie jest w stanie zobaczyc nic. Wiec ta pobudka nie rozni sie prawie niczym od poprzedniej. Nawet halas jest podobny. Miarowy... szum? Nie stukot. Chlopak uswiadamia sobie, ze gdzies juz slyszal tego typu odglosy. Zaciskajac powieki I ignorujac pomaranczowa poswiate, Radek sprobowal zlokalizowac zrodlo dzwieku. Po lewej, prawdopodobnie gdzies na wysokosci jego dloni.

Szum, przerwa, inny szum, przerwa, szum, przerwa, inny szum. Chlopak zidentyfikowal je sobie jako szum A I szum B. Po chwili dotarla do niego niepokojaca prawda ? respirator! Taki sam odglos towarzyszyl kazdej wizycie w szpitalnym OIOM'ie. Czyli co, umieram? Ta mysl uderzyla niczym dzwon I zaczela rozbrzmiewac w umysle chlopaka. Po to sie obudzilem, zeby zaraz odpasc? Przeciez to bez sensu, nawet nie wiem co sie stalo, ej no! Radek mial ochote krzyczec, plakac, cokolwiek, byle udowodnic, ze wcale nie umiera, ze jeszcze tu jest I domaga sie zainteresowania, pomocy, wyjasnienia... Cialo znowu nie zareagowalo. Paraliz! Moz jestem sparalizowany? Od razu pojawily sie dziesiatki wizji reszty zycia spedzonego na wozku inwalidzkim, sterowanym przez jakis pilot, picie przez slomke kislowatej brei oraz bycie podcieranym przez jakas pielegniarke. O dziwo wizja pielegniarki zablysla calkiem kuszaco, moze bylaby to jakas mloda adeptka sztuki medycznej, ochoczo pomagajaca swojemu podopiecznemu w ulzeniu trudow zycia codziennego. W krotkim fartuszku, z lekko rozpietym guziczkiem, no moze dwoma, ponizej mostka. Tyle by wystarczylo, zeby ukazac kawalek kuszacego cialka, na ktore... Rozwazania chlopaka przerwalo nagle drgniecie, nieznaczne, jednak odczuwalne. Cos sie poruszylo. Jeden, niewielki (chociaz Radek zbulwersowalby sie, gdyby go takim nazwac) skrawek jego ciala stwardnial nieco. Czyli jednak nie byl sparalizowany. To go bardzo uspokoila, chociaz wizja pielegniarki nadal krazyla gdzies na obrzezach swiadomosci, kuszac niespelniona obietnica. Nagle jego uszu dotarl glos, choc nadal niewyrazny I przytlumiony, to jednak dalo sie zrozumiec wypowiedz mowiacego:

-Ho, ho! Widze, ze nasze wykopalisko jest zywe I w niektorych miejscach bardziej sprawne niz by sie moglo wydawac! - rozbawiony,niski oraz z pewnoscia meski glos. Nie moze nalezec do ponetnej pielegniarki, o ktorej przez chwile marzyl chlopak. Szkoda. Ale przynajmniej to jakies towarzystwo. Sprobowal otworzyc oczy, jednak znowu zalala go biala fala, zmuszajac do ponownego zacisniecia powiek.

-Spokojnie ptaszyno, minie jeszcze troche czasu, zanim bedziesz w stanie ogladac swiat. Jestes w stanie chociaz ze mna pogadac?

-Nghhhh! - to byl jedyny dzwiek, jakim udalo sie Radkowi odpowiedziec. Dodatkowo poczul nacisk rurki znajdujacej sie w jego gardle. Tracheotomia to nigdy nic przyjemnego, ale dzieki temu respirator prawidlowo dziala. Marne pocieszenie, gdy przewod w gardle uciska.

-No tak, tego sie moglem spodziewac. - rozmowca nie wydaje sie w zaden sposob zaskoczony czy poirytowany - No nic, w takim razie teraz posluchasz kilku rzeczy, pogadamy za dzien albo dwa, jak odlacza Cie od tej calej aparatury. Nie mozesz tego zobaczyc, ale to ja jestem czlowiekiem, ktory Cie znalazl wczoraj. Jako znalezne, przydzielono Ci mnie jako opiekuna. W praktyce oznacza to, ze jestem wykluczony z jakichkolwiek prac, dopoki nie bedziesz zdolny samodzielnie funkcjonowac. Nie wiemy jeszcze ile spales, bo wiesz, ze spales, prawda? Tak czy siak jeszcze nie odczytano danych z twojej kapsuly, wiec niewiele wiadomo mi na temat tego, co mam ci przekazac. Mamy rok 112 p.r.z. Uprzedzajac twoje zdziwienie, jest to skrot od ?Po Roku Zero?, chociaz potocznie przyjelo sie ?Po Roku Zaglady?. Krotko mowiac, 114 lat temu rozpetala sie jakas wojna. Nie wiem o co, nie wiem miedzy kim, nie wiem z jakim skutkiem. Wiem natomiast, ze po dwoch latach trwania wojny, na calym swiecie zostaly zdetonowane kolosalne ilosc ladunkow atomowych. Nie znam daty, nie wiem nawet ktory to byl rok wedlug starego kalendarza. Ofiary byly liczone w miliardach. Nawet po dniu wybuchu ? bo wszedzie bomby wybuchly niemalze jednoczesnie, jak na zawolanie ? ludzie umierali dlugimi miesiacami. Choroby popromienne, poparzenia, skazenie srodowiska I zywnosci, walka o terytorium, bron czy jedzenie. Ludzie umierali z tych blachych powodow przez caly rok zero. Potem bylo juz ich zbyt niewielu, zeby dalsze walki mialy sens, z reszta z racji bezpieczenstwa, trzeba bylo znalezc schronienie przed czynnikami zewnetrznymi, bo pogoda stala sie taka, jaka utrzymuje sie do dnia dzisiejszego. Niestabilna, nieprzewidywalna I dziwna. Dziwna dla was, z przeszlosci, dla mnie to teraz chleb powszedni, chociaz nadal bycie zlapanym przez ostry deszcz budzi we mnie dreszcze.

-Co by tu jeszcze... - podjal mezczyzna po chwili przerwy, podczas gdy Radek sluchal z rosnacym przerazeniem. 114 lat temu? Wojna? Co do cholery?! - A no tak, po roku zero. Czesc ludzi zeszlo do podziemi, jednak nie jestesmy stworzeni do zycia jak szczury w ciemnosci. Ponoc kiedys istnialo cos takiego jak Czarna Dziura, teraz mamy jej przeciwienstwo. Nazywamy to Bialy Parasol. Sa to strzepy atmosfery, chroniace nas przed szkodliwym, kosmicznym promieniowaniem. Na szczescie nie przemiszczaja sie, wiec ludzie moga zyc w konkretnych miejscach, jesli sa w stanie poradzic z tamtejsza... fauna I flora. Bialych Parasoli sa tysiace, obejmuja obszar od kilku, do kilkudziesieciu kilometrow kwadratowych. Poza nimi oczywiscie mozna sie poruszac, ba, nawet zyc jakis czas, jednak wymaga to przedwsieziecia odpowiednich krokow.

-Hm, chyba powiedzialem wszystko co moglem. A przynajmniej tyle co mi przyszlo do glowy ? slychac szuranie krzesla, najwyrazniej mezczyzna wstal. Radek nie chcial, zeby odchodzil, chcial wiedziec wiecej, jednak nie mial jak tego powiedziec, chociaz probowal.

-Ghhhrrr!

-Ach tak, na imie mam Luka. Mysle, ze przez najblizsze dni spedzimy troche czasu, a gdy zaczniesz wreszcie sie odzywac, to nawet sobie porozmawiamy. - To mowiac, mezczyzna po prostu wyszedl. A Radek zostal sam, w ciemnosci I kompletnej ciszy, przerywanej tylko przez cykl respiratora.

Szszszszsz.

Haaaaaa.

Szszszszszsz.

Haaaaaa.

Szszszszszsz....

Pierwszy "duży" rozdział:

Monstrum

Radek spogladal przez okulary przeciwsloneczne na chmury otaczajace miasto. Mammatusy bialego koloru zwiastowaly spokojny dzien. Upowszechnienie sie zjawiska mamma nadal zadziwialo chlopaka, gdyz w swoim bylym zyciu nigdy go nie uswiadczyl. Dziewczyna stanela obok niego I zerknela z pogarda w gore.

-A ty znowu gapisz sie w chmury! Rozumiem, ze pogoda moze miec dla nas kluczowe znaczenie, ale nie musisz przed kazda podroza obserwowac nieba przez kilka minut. To irytujace! Stoisz na uboczu I sie gapisz, zamiast pomoc nam w sprawdzeniu mocowan motocykla!

Motocykl, jakze smiesznie to brzmi. Struktura, skladajaca sie na trzy kola I pojemnik w ksztalcie misy na srodku. Oczywiscie nikt nie jezdzi tym cholerstwem, brak mu silnika. Sluzy po prostu do transportu. A ludzie wykorzystuja go do oporu, mocujac dodatkowe torby na wysiegnikach prowadzacych od kol do rdzenia.

-Poza tym popatrz, te chmury wygladaja jak cycki! O to ci chodzi? Po prostu baby ci potrzeba? - dziewczyna spojrzala na niego z dziwna mina, mruzac lekko swoje lazurowe oczy. Dopiero teraz chlopak przestal spogladac w gore I obejrzal sie na towarzyszke.

-Nie Mani, nie potrzeba mi baby, jak to okreslilas. Ksztalt chmur jest ode mnie calkowicie niezalezny, a obserwuje je, bo nadal moga duzo nam powiedziec o nadchodzacych warunkach. Kiedys dzieki temu uratuje nas przed ostrym deszczem, a ty bedziesz mi wdzieczna.

Dziewczyna prychnela, odwrocila sie na piecie I odeszla pewnym krokiem, bujajac biodrami I spogladajac przez ramie, czy Radek wodzi za nia wzrokiem. Nie wodzil. Nie, zeby pietnastolatka byla nieatrakcyjna, chociaz trzeba przyznac, ze atuty swej urody skrzetnie ukrywala. Szara, workowata bluza, ciemnozielone spodnie buggy, skladajace sie chyba z pozszywanych kieszeni, niedlugie, ciemne wlosy dodatkowo spinala zawsze w praktyczny kucyk albo dwie kitki. Chlopak nie potrafil zrozumiec, czemu takie... dziecko interesuje sie nim, prawie dwa razy starszym osobnikiem. Co prawda w obecnym swiecie samice jej wieku juz zostawaly matkami albo przynajmniej sie do tego szykowaly, jednak Radek nadal pamietal jak w jego bylym zyciu jakiekolwiek blizsze kontakty z osobniczka w tym wieku moglyby sie dla niego zle skonczyc. Tym bardziej, ze dziewczyna z pewnoscia nie miala partnera oraz czestokroc przejawiala zainteresowanie starszym kolega z przeszlosci.

Chlopak postal jeszcze chwile, napawajac sie przyjemnym wiatrem targajacym jego dlugimi wlosami. Nigdy nie mial dlugich wlosow, zawsze obcinal sie na jeza. Jednak w kapsule lezal nadspodziewanie dlugo, a co za tym idzie, nawet spowolniony przyrost wlosow mial swoj finalny efekt. Na szczescie srodowisko, w ktorym spal bylo dosc sterylne, wiec nie potworzyly sie zadne koltuny ani dredy. W koncu postanowil opuscic maly pagorek, z ktorego prowadzil obserwacje I wrocic do przygotowujacego sie zespolu.

-No chlopaki, przepakowaliscie graty? Wszystko posprawdzane I mozemy wyruszac dalej?

Dwoje mezczyzn pochylajacych sie nad motocyklem podnioslo wzrok na dziewczyne. Ten po prawej, byl roslej budowy. Teoretycznie w wieku Radka, jednak twarz poorana bliznami oraz bruzdami postarzala go niemal dwukrotnie, jedynie oczy pozostawaly mlode, pelne zycia I wiecznie spokojne. Pomimo niewysokiej temperatury, mial na sobie tylko bezrekawnik, ukazujacy kolejne dziesiatki blizn na ramionach oraz czarne, proste spodnie przypominajace dres. Jego szyje okalalo cos na wzor obrozy nabitej cwiekami. Zapytany o celowosc tego, mezczyzna stwierdzil, ze to do ochrony, poniewaz duszenie go z taka przeszkadzajka moze byc wyjatkowo ciezkie. Radek nigdy nie uwazal sie za kurdupla, jednak jego glowa znajdowala sie z reguly na wysokosci barku Bogdana. Towarzysz wielkoluda byl zgola innym typem czlowieka. Niewysoki, przerazliwie chudy osiemnastolatek z twarza poznaczona wciaz trwajacym tradzikiem mlodzienczym. W przeciwienstwie do Bogdana, Arek mial wlosy. Co prawda krotkie, blond, ale jednak wlosy. Wydawal sie wiecznie czyms zafrasowany, poddenerwowany. Jego ruchy byly szarpane, gwaltowne, jakby zawsze robil cos pilnego gdy sie do niego mowi. Radkowi chlopak wydawal sie bardzo luzacki, wrecz przesadnie, jednak mimo to mily I pomocny. Tylko przy Mani czasami zachowywal sie nazbyt... Mesko? Najwyrazniej probowal zaimponowac dziewczynie, zeby wybrala jego na partnera. Jednak ona nie wydawala sie tego dostrzegac.

-Dobra dziecino, nastepnym razem Ty sie tym bedziesz zajmowac, a ja pojde robic maslane oczy do zwiadowcy ? gdyby Radek nie znal olbrzyma, to pewnie w jego spokojnym glosie doszukiwalby sie grozby, jednak wiedzial juz, ze to po prostu zart. Widac to bylo w jego zielonych, wesolych oczach. Mezczyzna zapial ostatnia klamre przy pojezdzie I wyprostowal sie. Jego mlodszy kolega chyba nie do konca zrozumial dowcip I wyraznie sie zasepil, ale nie powiedzial nic. Dziewczyna natomiast stanela za uchwytem pojazdu I zakrzyknela do druzyny:

-No dobra panowie, teraz babeczka pokaze wam jak nalezy pchac! - na te slowa Radek parsknal smiechem, Arek zrobil sie caly czerwony, a Bogdan zmruzyl oczy I usmiechnal sie lekko ? Chodzilo mi oczywiscie o wozek! ? Mani, cala czerwona na twarzy, zreflektowala sie po chwili, juz wyraznie ciszej I bez takiego entuzjazmu. Z lekko niepewna mina dziewczyna zaczela popychac wozek ze znaleznymi, a mezczyzni ruszyli powoli idac wokol niej I wzrokiem skanujac okolice. To dopiero cos ? pomyslal Radek ? lata temu bylaby wielka obraza, gdyby powiedziec, ze kobieta ma pchac wozek, podczas gdy czterech facetow idzie sobie spokojnie obok. A tutaj prosze, pelne rownouprawnienie, przyszla jej kolej, to zajmuje sie robota bez marudzenia.

Miasto, ktore przemierzali nie napawalo optymizmem. Gruz I walace sie budynki, to tutaj codziennosc. Radek nadal pamietal szok, jaki przezyl po pierwszym opuszczeniu pokoju opieki. Ogolnopanujace brud I brzydota krajobrazu potrafily byc przytlaczajace. Codzienne wypady w poszukiwaniu znaleznych to standard, ktory chlopak jak najbardziej rozumial. Zastanawial sie tylko ile potrwa, zanim najblizsza okolica zostanie calkowicie wyeksploatowana I trzeba bedzie sie przeniesc gdzies indziej. W obecnej osadzie nikt nie mieszkal od urodzenia, wszyscy tu przybyli w poszukiwaniu stosownego miejsca na najblizsze lata zycia.

-Ktore to twoje wyjscie z osady, starszy? - Bogdan skierowal pytanie do Radka. Chlopak nadal nie mogl sie przyzwyczaic, ze malo kto mowil do niego po imieniu, tylko wlasnie ?starszy?. Oczywiscie jest to powiazane nie z wiekiem, a z jego przeszloscia. Albo raczej z faktem, iz jest on z przeszlosci.

-Trzeci.

-Powiedz no rudzielcu, bardzo ten swiat sie rozni od tamtego? - Mani oczywiscie musiala wtracic sie do rozmowy. Jako jedna z nielicznych, nie miala zadnych oporow przed nazywaniem Radka innymi okresleniami niz owy ?starszy? - Po trzecim wyjsciu moglbys juz chyba cos wiecej powiedziec, niz to, ze wtedy bylo bardziej kolorowo, a jednoczesnie mniej zielono. Ok, mamy tu troche trawy. Nawet. Troche. Duzo! - kazde kolejne slowo bylo przerywane steknieciami, gdy dziewczyna przez chwile silowala sie z wyjatkowo spora kepka trawy, przez ktora kolko nie chcialo przejechac ? drzewka I te sprawy tez sie znajda, ale nie wierze, ze to jedyna roznica. Powiedz, jak wygladaly te wszystkie gruzy w latach swej swietnosci? Jak wysokie byly? Najwyzszy budynek jaki do tej pory widzialam, mial moze z 6 pieter, ale slyszalam, ze ostaly sie nawet 11-sto pietrowce! I ze to wcale nie sa najwyzsze te... no...

-Wiezowce? - dopowiedzial Radek ? Owszem, 10 czy 11 pieter to raczej standard, jesli chodzi o duze budynki mieszkalne. Z reguly w jednym takim bloku mieszkalo wiecej ludzi, niz liczy cala nasza osada. Ale nie to mnie najbardziej szokuje na kazdym kroku. A chcesz wiedziec, czemu nie potrafie sie nadziwic? - chlopak przystanal na chwile, nasluchujac wiatru. Reszta druzyny rowniez sie zatrzymala, kazdy z wyczekiwaniem patrzac na rudzielca. W koncu to pierwszy starszy jakiego spotkali ? Najbardziej mnie dziwi wszechogarniajaca cisza I pustka.

-No chyba zartujesz! - wybuchnal Arek ? Cisza? Posluchaj tylko! Wiatr szumi, jakies robale cwierkaja w trawie, gdzies cos szura, nawet nie chce wiedziec co! Woda w oddali kapie, a nasze gderanie ploszy pewnie jakakolwiek jadalna zwierzyne w promieniu kilometra! I jaka pustka? Wszedzie gruz, smieci, jakies wraki tych waszych sa-mo-cho-dow, dziwne zardzewiale struktury, ktore nie wiadomo czym byly I inne rzeczy! Jaka pustka, jaka cisza?

-Byc moze masz racje. - zastanowil sie Radek ? Jednak kiedys ulice byly pelne ludzi I na kazdym kroku mozna bylo slyszec gwar rozmow. Wiatr mozna bylo odczuc na policzku, na rece, zobaczyc po lopoczacym drzewie czy fladze. Jednak nigdy nie bylo tak cicho, zebys mogl go faktycznie uslyszec. Z ta pustka chodzi mi dokladnie o to samo. Jest tutaj balagan I zgliszcza wszedzie wokol, ale mimo to, trudno tu dostrzec jakies towarzystwo. A wlasnie potencjalne towarzystwo, swiadomosc bycia czescia spoleczenstwa wypelnialy przestrzen w moich czasach. A Tutaj co? Ta wasza spolecznosc liczy sobie raptem 30 osob, to mniej niz w bloku, w ktorym mieszkalem, a nie nalezal on wcale do duzych. Wychodzac z domu na 10 minut, przy pogodzie takiej jak dzisiaj, mijalem bez problemu trzy razy tyle osob, nizli teraz widze codziennie w osadzie.

Reszta kompanii zasepila sie nieco, kazdy na swoj sposob wyobrazajac sobie jak mogl wygladac swiat przed rokiem zero. W obecnych czasach rzeczywiscie malo bylo miejsc, gdzie w ciagu chocby godziny spotkac wiecej niz setke roznych osob. Wspolczesne spolecznosci skurczyly sie do bardzo malych rozmiarow, zajmujacych dosc spore obszary, siegajace niejednokrotnie dziesiatek lan na osade.

Dla neutralnego obserwatora cala druzyna moglaby wygladac jak wycieczka krajoznawcza. Ot trzech mezczyzn I dziewczyna przemieszczajacy sie spokojnym krokiem oraz obserwujacy pobliska okolice. Wprawniejszy obserwator szybko dostrzeglby szczegoly pozwalajace mu sprecyzowac, ze ta czworka moze byc nieco niebezpieczniejsza, nizli zwykli turysci rodem z XXI wieku bylej ery. Olbrzym idac mial na barkach zawieszony dluga, metalowa rure, na ktorej opieral dlonie, niczym niewiasty noszace wiadra z woda setki lat temu. Pryszczaty mlodzieniec za pasem mial bron przypominajaca lugera z czasow pierwszej wojny. Oczywiscie nikt by nie uwierzyl, ze taka bron mogla przetrwac kilkaset lat, wiec kazdy spodziewalby sie, ze to jakas ladna replika I przede wszystkim zabawka. Nie bylo wszak mozliwosci, zeby chlopak mial tam zaladowana jakakolwiek amunicje, jednak mniej pewni siebie obcy mogli by dac sie zastraszyc przez sam widok lufy. Obecnie bron palna byla duza rzadkoscia, a Arek byl jedynym mieszkancem Osady przy Goethego 16, ktory mogl sie pochwalic posiadaniem jednej. Ba, nawet uwazal, ze zdarzylo mu sie juz z niej strzelac, chociaz zaden ze wspolmiekszancow w zyciu tego nie widzial, o amunicji do pistoletu nie wspominajac. Jednak matowy, czarny ksztalt przy pasie chlopaka potrafil wzbudzic szacunek czy nawet strach nawet najbardziej zaprawionego w bojach zbieracza. Oczywiscie nie mogac polegac wylacznie na efekcie zastraszania, mlodzieniec mial jeszcze przewieszony przez plecy dlugi, plaski ksztalt. Obywatel z XXI wieku moglby przesadnie nazwac ten ksztalt mieczem, podczas gdy czlowiek roku panskiego 1400 uznalby to za marna podrobe, niegodna nawet miana brzeszczotu. Tym bardziej, ze ilosc wyszczerbien, jakie znajdowaly sie na owym, metrowym ostrzu, bardziej przypominaly pile do drewna, nizli bron jednoreczna. Idacy na przedzie dlugowlosy rudzielec, jak na zwiadowce przystalo, nie nosil przy sobie zadnej wiekszej broni. De facto nie chcial nosic zadnej broni, nie byl nawykly do walki I niebezpieczenstw obecnego swiata, jednak wszyscy sie upierali, ze musi miec ze soba COKOLWIEK. Tak wiec po dluzszym zastanowieniu I szukaniu, zdecydowal sie zabrac pas, zawierajacy 12 metalowych szpikulcow. Co prawda nie mial duzo czasu na trening, szczegolnie biorac pod uwage wymog przeydatnosci chlopaka, jednak udalo mu sie opanowac sztuke walki tymi wielkimi gwozdziami do tego stopnia, ze bylby w stanie dzgnac kilka razy potencjalnego przeciwnika, a nawet rzucic w niego celnie, zaraz przed podjeciem ucieczki. W srodku, pomiedzy nimi szla dziewczyna pchajaca wozeczek, zwany chlubnie motocyklem. Jej bron lezala ukryta pod plachta na misie przed nia, totez jakikolwiek obserwator nie moglby sie domyslic co tam jest. Oczywiscie ten o bystrzejszym wzroku moglby zauwazyc kolczan na plecach dziewczyny, co sugerowaloby bron dalekosiezna. Jednak trudno bylo dostrzec dlugosc pociskow, totez trudno bylo odgadnac czy dziewczyna pod plachta skrywala luk czy byc moze kusze.

Radek idac przegladal recznie narysowana mape okolicy. Najwyrazniej umiejetnosci pseudo-kartograficzne byly tutaj na wage zlota. Poprzedni zwiadowca zginal ponad 3 miesiace temu. Znacznie to spowolnilo kolejne wyprawy poszukiwawcze. Z reszta, to byl glowny impuls do znalezienia chlopaka. Zaczeto intensywne poszukiwania mozliwosci kontynuowania kreslenia map okolic I tak tez trafiono na informacje o nim. Plotki o ludziach z przeszlosci mowily, ze ich znajomosci kartograficzne u kazdego doroslego sa na bardzo wysokim poziomie. Radek nigdy by tak o sobie nie powiedzial, dopoki nie zobaczyl prostoty map tworzonych przez wspolczesnych ludzi. Totez gdy tylko odzyskal pelna sprawnosc mobilna, zostalo mu przydzielone stanowisko zwiadowcze. Pierwsze dwa wyjscia byly zapelnione obserwacja, poznawniaem okolic oraz uzupelnianiem mapy o przeszukane tereny. Dopiero dzisiaj chlopak zaczal aktualizowac szkice swojego poprzednika biorac udzial w prawdziwej wyprawie poszukiwawczej. Znacznie to spowolnilo kazda wyprawe, poniewaz druzyna musiala zatrzymywac sie niemal na kazdym skrzyzowaniu I z pamieci dyktowac Radkowi gdzie byli, ile przeszli, co widzieli oraz ktore lokacje przeszukali. Dodatkowo chlopak musial sporzadzac notatki do okolicznych budowli czy gruzow oraz rozszyfrowac I poszerzyc legende obrazkowa u dolu arkusza. Wlasciwie nie bylo w tym nic trudnego, dlatego tez chlopak nie rozumial, czemu nikt nie potrafil sie tym zajac do tej pory. Do calej kartograficznej zabawy dostal olowek I kredki. Najwyrazniej do ludzi najbardziej przemawialy kolory, bo pomimo braku umiejetnosci tworzenia map, z czytaniem ich juz nie bylo szczegolnych problemow. I tak: na zolto zaznaczano kreskami droge, budynki szkicowano olowkiem. Bardziej chodzilo o ich rozmieszczenie I rozmiar, niz o sam ksztalt, jednak Radek uznal, ze dodanie ksztaltu moze byc dodatkowym atutem, jesli chodzi o kwestie planowania obrony albo ucieczki w przyszlosci. Ponoc takie sytuacje czesto sie zdarzaja, wiec dobrze jest byc na nie przygotowanym. Budynki po przeczesaniu zaznaczano kolorem. Zielony dla przeszukanego (prawdopodobnie) do cna, niebieski dla tych, ktorych z jakiegos powodu nie mozna bylo sprawdzic. Tutaj dla pomocy dopisywano najczesciej cyfre, do ktorej opis wprowadzano z tylu mapy. Oczywiscie nikt nie potrafil pisac, ani czytac, wiec opisy byly czysto obrazkowe, przypominajac nieco starozytne hieroglify. Wiele takich budowli nie bylo, jednak z reguly przy numerkach byl dopisek mowiacy o zawalonych schodach, zalanym przejsciu I tym podobnym. Czarnymi zawijasami oznaczano gruzowiska. Najrzadziej uzywanym kolorem byl czerwony, oznaczal on obszary, na ktorych dostrzezono zagrozenie. Miejsca te byly pozniej omijane szerokim lukiem, tak, ze czesto wokol jednego czerwonego budynku przynajmniej po jednym najblizszym z kazdej strony, byly tylko zaznaczone, z czerwonym pytajnikiem, oznaczajacym ?nieprzeszukane z uwagi na niebezpieczenstwo?. Dodatkowo laczono niejednokrotnie kolory. Czerwony I zielony oznaczaly budynek przeszukany, ale spotkano niebezpieczenstwo. Niebieskim I czerwonyn zaznaczano obszar nieprzeszukany do konca ze wzgledu na napotkane zagrozenie.

Po chwili spaceru druzyna dotarla do skrzyzowania, ktora konczylo mape. W tym miejscu byly tylko narysowane dwie krzyzujace sie zolte kreski, bez zadnych zaznaczonych budowli, rumowisk, ani tym bardziej obszarow zbadanych. Wszyscy poza Radkiem wyraznie sie spieli, poniewaz jak powiedzial Bogdan, nigdy wczesniej tutaj nie byli. Ktokolwiek zaznaczyl to skrzyzowanie na mapie, od tego miejsca nie doszedl nigdzie dalej, a bylo mu na tyle spieszno, ze nawet nie naszkicowal widocznych scian okolicznych budynkow. Ten po prawej przypominal kamienice, wybudowana prawdopodobnie jeszcze przed 1950 rokiem gorne pietra byly zawalone, jednak gruz zostal zdmuchniety gdzies dalej, dzieki czemu potencjalnie mozliwe bylo sprawdzenie pierwszych trzech kondygnacji budynku. Z lewej wygladal jak zdemolowane centrum handlowe. Rudzielec dlugo nie myslac naniosl na mape gruzowisko z lewej strony obecnego skrzyzowania. Jednoczesnie spojrzal w prawo I lewo, wzdlu drog, azeby naniesc potencjalne znaki szczegolne. Nie dostrzegl zadnych. Gruzowiska, dziury, zniszczone wraki samochodow na drogach. Nic, co wyroznialoby dalszy obszar od tego, ktory juz mineli. Dwa bloki, z ktorych gorne pietra sie zawalily tak, ze gruz wysypywal sie drzwiami I oknami parteru, na mapie byly zaznaczone tylko jako zarys od strony tej ulicy. Bez koloru, co oznaczalo, ze nikt ani tam nie zajrzal, ani nie sprawdzil z pozostalych stron czy gdzies nie ma niezniszczonego kawalka nadajacego sie do przeszukania. Przynajmniej nikt z ich osady.

-Mysle, ze na razie mozemy zignorowac gruzowisko, tam zawsze ciezko cos znalezc, szczegolnie, jesli to ma byc nadal zdatne do uzytku. A materialow na bron nie potrzebujemy ? Bogdan zlustrowal budynek po prawej. U szczytu schodow na rogu budowli nie bylo drzwi. Nawet najmniejszego sladu. Czarna otwor wial chlodem I tajemniczoscia. - Dobra, ja I Arek sprawdzimy front, ty tu poczekaj, Mani bedzie cie pilnowac.

-Wydawalo mi sie, ze skoro jestem zwiadowca, to ja powinienem sprawdzac budynki? - zdziwil sie Radek ? Nie wiem, moze narysowac mape wnetrza czy cos?

-Mani, wytlumacz mu. - Arek za sztucznym znudzeniem ruszyl w strone wejscia. Bogdan wzruszyl ramionami I poszedl za nim. Pierwsza zasada zwiadu, to nie chodzic nigdzie samemu.

-Po kolei kochasiu. - gdy tylko towarzysze znikneli w budynku, dziewczyna od razu strzelila zalotnie wzrokiem w strone chlopaka ? Po pierwsze, jako zwiadowca I kartograf jestes zbyt cenny, zeby puszczac cie przodem. Jesli nie daj Boze w srodku czailoby sie cos brzydkiego, musielibysmy znowu stracic miesiace bez aktualizowania map, co potrafi byc wybitnie irytujace, bo nie mozna robic swobodnej rotacji druzyn zwiadowczych. Po drugie, jesli w srodku czailiby sie mutanci albo jakies zwierzaczki, jest spore prawdopodobienstwo, ze mieliby straznikow albo czujki w poblizu wejscia, a twoje uzbrojenie I doswiadczenie pozwoli co najwyzej obronic sie I uciec, ale w otwartym starciu nie masz szans. Po trzecie, szukac sam niczego nie bedziesz, raz w mysl pierwszej zasady zwiadu, dwa poniewaz niekoniecznie mozesz wiedziec gdzie szukac przydatnych rzeczy, w koncu nie jestes na biezaco ze swiatem wspolczesnym.

-Nie wydaje ci sie, ze kto jak kto, ale ja akurat powinienem dobrze wiedziec gdzie I czego szukac? Ten budynek strukturalnie przypomina mi taki, w jakim mieszkala moja babcia, a co za tym idzie, jest on z moich czasow I doskonale bede sie orientowal w potencjalnej jego budowie, rozmieszczeniu pomieszczen czy wlasnie zlokalizkowaniu roznych znaleznych. Z tego co widzialem, nawet nie wiecie jak wyglada lodowka, wiec jak moglibyscie znalezc w niej jakiekolwiek jedzenie?

-Haha, zartujesz, co nie? - Mani wygladala na szczerze rozbawiona ? Lodowka to ta szafka na prad, ktora trzyma jedzenie w chlodzie? Naprawde wydaje ci sie, ze to urzadzenie dzialaloby nadal przez ponad 100 lat? Kto dostarczalby zasilanie do jakiegos anonimowego budynku? Poza tym wodz mowil, ze w lodowkach trzymano jedzenie, ktore moze sie szybko zepsuc w normalnej temperaturze, wiec niewazne co by w tej twojej szafeczce bylo, przez ostatnie kilka lat na pewno sie zepsulo. Jedyne jedzenie jakie udaje nam sie znalezc, to jakies dobrze schowane puszki, ale I tak wiekszosc z nich jest przegnila albo kilkadziesiat lat po terminie waznosci. Dlatego tez nie jedzenie nas interesuje, powinienes to juz w sumie wiedziec, widziales osade. Moze nie jest to jakosc I ilosc jaka z pewnoscia widziales w swoich czasach, ale jakos sobie poradzilismy, glodni nie chodzimy. W sumie, to masz sporo szczescia, ze trafiles akurat do naszej osady, slyszalam, ze wielu innym nie wiedzie sie tak dobrze jak nam.

-Tak, juz mi tak mowiono ? Radek przypomnial sobie rozmowe z Luka.

-Hej ferajna, wyglada na to, ze jest czysto! - Arek wychynal z budynku ? Zaparkuj motocykl tak, zeby nie rzucal sie w oczy malenka. A potem chodzcie, trzeba jakos sie podzielic.

Dziewczyna przesunela pojazd w poblize schodow I ustawila go obok w takim miejscu, azeby nie blokowal w zaden sposob schodow. Druga zasada zwiadu brzmiala ?zawsze miej czysta droge ucieczki?. I trzeba przyznac, ze kazdy z zespolu staral sie bacznie obserwowac otoczenie, zeby miec tego typu mozliwosc. Radek nie do konca rozumial to zachowanie, mogl tylko przypuszczac jakie straszne rzeczy do tej pory mogly spotkac jego kompanow ? on sam do tej pory nie spotkal sie z zadnym niebezpieczenstwem, nie liczac mdlych medykamentow, ktore budzily w nim odraze.

Budynek do ktorego weszli wbrew oczekiwaniom chlopaka nie smierdzial. Radek oczekiwal zapachu stechlizny albo przynajmniej jakiegos tynku, ktory sypalby sie regularnie z sufitu. Nie, jedyny zapach jaki mozna bylo wylowic, to kurz, ktory regularnie unosil sie przy kazdym kroku postawionym na niezbadanej powierzchni. Pocieszajace w tej sytuacji bylo to, ze w kurzu mozna bylo wypatrywac sladow wczesniejszych wizytatorow struktury. Nie bylo zadnych. Mani weszla za Radkiem niosac dwie male latarnie. Zapalila obie, jedna wreczajac Bogdanowi, a druga unoszac w gore, zeby swiatlo moglo rozproszyc sie jak najdalej nim dotrze podloza. W kurzu byly wyraznie widoczne slady ciezkich buciorow Bogdana I szmaciakow Arka, co oznaczalo, ze sprawdzili co znajduje sie za zalomem kazdego korytarza odchodzacego od glownego holu ? a byly ich dwa, nie liczac schodow do gory.

-Pojdziemy dwojkami ? zarzadzil olbrzym ? Ja wezme ze soba Radka, Arek pojdzie z Mani. Widzimy sie tutaj za 4 klepsydry, pojdziemy wtedy do gory. W razie problemow krzyczcie.

Mlodzieniec wydawal sie wniebowziety, dziewczyna natomiast lekko sie skrzywila, ale dosc nieznacznie, nikt nie zauwazyl. Rudzielcowi wyraznie nie robilo to wiekszej roznicy, de facto nawet troche mu ulzylo, bo zmniejszalo to ryzyko, ze Mani bedzie sie do niego przystawiac, co zmniejszyloby ich efektywnosc. Z drugiej strony to pewnie ona bedzie teraz w podobnej sytuacji, czego w sumie jej nie zazdroscil, bo Arek potrafil byc nieco zbyt nachalny w swych staraniach.

Wszyscy po kolei nakrecili klepsydry, genialny wynalazek, dzialania ktorego Radek ni w zab nie pojmowal. Klasyczne zegarki byly w obecnych czasach o tyle rzadkie, co traktowane z duza nieufnoscia, ktorej zrodlem bylo nieznane dzialanie, a co za tym szlo, czesta awaryjnosc. Tutaj nikt nie uzywal godzin jako miary czasu ? pory dnia okreslano polozeniem slonca. Natomiast klepsydry same w sobie byly bardzo ciekawym wynalazkiem. Nieduzych rozmiarow podwojna obrecz, w srodku wewnetrznej znajdowala sie nieduza klepsydra wypelniona jakims proszkiem. Na zewnetrznej obreczy znajdowalo sie dziesiec malych pokretel, ktore mozna bylo przesunac o 90 stopni. Kazde pokretelko odnosilo sie do cyklu klepsydry ? gdy caly piasek przesypal sie na dno, jedno z kwadratowych pokretelek wracalo do pozycji wyjsciowej, a klepsydra obracala sie do gory nogami. Jak to dzialalo, Radek nie mogl pojac, dla niego calosc przeczyla prawom grawitacji. Dodatkowo, pomiedzy oboma pierscieniami zostal gdzies zamontowany zyroskop, dzieki ktoremu wewnetrzny okrag z klepsydra zawsze byl w pozycji pionowej. Cala konstrukcja byla wielkosci rozcapierzonej dloni Radka i wisialo na lancuszku. Niektorzy nosili klepsydry przy pasie, inni na szyi, co zdaniem rudzielca musialo byc wysoce niewygodne. Ow przyrzad byl ponoc latwo dostepny w wiekszych osadach, jednak jego cena byla na tyle niewygodna, ze nie kazdy mogl sobie pozwolic na posiadanie go. W osadzie, ktora obecnie zamieszkiwali bylo lacznie piec klepsydr, z czego dwie zawsze zostaly wydawane na potrzeby zwiadu. Chlopak kiedys probowal policzyc I wyszlo mu, ze jedno przesypanie sie piasku trwalo ok. 5 minut, co oznaczalo, ze teraz rozdzielaja sie na 20.

Bogdan pierwszy wyciagnal wysoko przed siebie latarnie, ruszajac w kierunku lewej odnogi budynku. Radek z zaciekawieniem stapal za nim, katem oka widzac Mani idaca z lekkim ociaganiem przed Arkiem, ktory juz cos probowal zagadywac. Korytarz ktorym szli z lewej sciany mial okna wychodzace na ulice, po prawej zas czworo drzwi. Swiatlo wpadajace przez rozwalone okna bylo na tyle jasne, ze nie dalo sie dostrzec gdzie pada swiatlo latarni. Pierwsze drzwi o dziwo byly zamkniete, co wrozylo bardzo dobrze. Chlopak spojrzal pytajaco na wielkoluda, na co ten, ze wzruszeniem ramion po prostu pociagnal do siebie klamke. Klamka zostala mu w rekach, zamek sila pociagniecia wypadl z drzwi, w ktorych zostala dziura wielkosci piesci. Bogdan kolejnymi trzema ruchami skruszyl drzwi, tworzac dla nich swobodne wejscie.

Wnetrze malego przedpokoju bylo puste I wyplowiale, na scianach widnialo spruchniale drewno, podloga trzeszczala I pekala przy kazdym kroku, az dziw, ze panele sufitowe nie sypaly im sie na glowy. Caly przedsionek byl wylozony drewnem, Radek spodziewal sie w kazdej chwili dziesiatek kornikow, nie dostrzegl zadnego. Korytarz mial wyjscia do trzech pomieszczen, a na koncu plynnie przechodzil w jeszcze jedno, z ktorego saczylo sie blade swiatlo, prawdopodobnie z dworu. Na prawo znajdowal sie ciemny pokoj, swiatlo latarni wyciagnelo z ciemnosci wyzarta wersalke nie nadajaca sie do dotykania nawet, o spaniu nie wspominajac. Na podlodze pod przeciwlegla do lozka sciana lezalo cos, co prawdopodobnie kiedys bylo telewizorem, jednak plastik z obudowy oraz ekran byly calkowicie przegnile. Z komody na koncu pomieszczenia wysypywaly sie wiory, ktore prawdopodobnie kiedys byly ubraniami, teraz juz nie nadajacymi sie do niczego. Tutaj poszukiwacze nic nie znalezli.

Nastepny pokoj, rowniez po prawej byl zawalony przegnilymi szafami. Najwyrazniej szafy poprzewracaly sie podczas tego samego wstrzalu, podczas ktorego spadl telewizor w poprzednim pomieszczeniu. Ziemia pelna byla szpargalow, ktore wysypaly sie z mebli: zniszczone szmaty, talerze, porcelana I cala masa szkla. Wchodzenie dalej byloby niebezpieczne nawet dla obutych stop.

Kolejnym pomieszczeniem, z lewej korytarza, byla lazienka. Kolor wanny sugerowal, ze piorko polozone na jej dnie, zarwie je cale. Lustro wiszace na wprost drzwi mgliscie odbilo swiatlo latarni, Bogdan postapil do przodu I przetarl je dlonia, ktora momentalnie pokryla sie gruba warstwa brudu I kurzu. Lustro za wyjatkiem zanieczyszczen wydawalo sie nienaruszone, olbrzym wydal sie zainteresowany. Wyciagnal jakas szmatke I zaczal metodycznie przecierac cala powierzchnie szkla, najwyrazniej w poszukiwaniu mocowan.

-Moglbys zajrzec do nastepnego pomieszczenia? Moze mi tu chwile zleciec, a nie widze sensu tracic czas na obserwowanie mnie. Gdybys zobaczyl cokolwiek niepokojacego, krzycz.

Chlopak ruszyl do ostatniego pokoju, ktory okazal sie najwiekszym. Struktura na srodku przypominala zaprochnialy stol, przed ktorym, stala rozklekotana kanapa I dwa pagorki smieci, kiedys bedace zapewne pufami. O dziwo z czterech okien, tylko to duze, sluzace za drzwi balkonowe bylo stluczone. Reszta byla brudna I zakurzona, jednak jak najbardziej w calosci. Po lewej stronie pokoju, za kanapa, a przed wyjsciem na balkon, znajdowalo sie jeszcze jedno przejscie, ktore Radek zlokalizowal jako wejscie do kuchni. Tam wszystko bylo zakurzone, jednak poza tym szczegolem nie wygladalo na zniszczone. Chlopak badajac zawartosc mebli przekonal sie, ze nawet talerze I garnki sa w calosci, a poza gruba warstwa kurzu, nie wygladaly, jak naczynia lezace ponad 100 lat w ciemnosci. Brak kuchenki gazowej na rzecz elektrycznej nieco zaskoczyl rudzielca, poniewaz nie spodziewalby sie tego typu rozwiazania w tak starym budownictwie. Na koncu dlugiego pomieszczenia staly dwie wysokie szafy. Nietrudno bylo sie domyslic, ze jedna z nich to pewnie zabudowana lodowka, a druga to po prostu mini-spizarnia. Otwarcie tej pierwszej bylo sporym bledem. Odor, ktory uderzyl chlopaka w nozdrza, od razu rzucil nim w tyl, sprawiajac, ze nieomal zwymiotowal. Krztuszac sie I wydajac nieprzyjemny gardlowy odglos, Radek zamknal drzwiczki lodowki kopniakiem I rzucil sie na balkon. W drzwiach nie bylo szyb, wiec chlopak przesliznal sie przez dolny otwor, lapiac swiezsze powietrze haustami.

Po chwili, gdy torsje ustaly, chlopak rozejrzal sie po podworzu, na ktore wychodzily jedyne okna mieszkania. W razie czego, jest to inna droga ewakuacji pomyslal, patrzac na wysoka trawe muskajaca podloge balkonu od spodu, niemal metr powyzej ziemi. Jedno drzewko w rogu placyku przeslanialo spory kawal budynku, ktory I tak w duzym stopniu pokryty byl winorosla, spomiedzy ktorej zielonych listkow wystawaly czerwone fragmenty budynku. Radek przez chwile podziwial trawe o dziwnie szerokich zdzblach. Nie pamietal, zeby trawa gdziekolwiek w Europie byla taka duza.

Nagle katem oka dostrzegl ruch po prawej, obracajac sie w tym kierunku nie ujrzal nic interesujacego. Przywidzenie? Po chwili zobaczyl Mani wychodzaca na drugi balkon po ich stronie, pewnie otwierala drzwi na zewnatrz I to zwrocilo jego uwage. Dziewczyna od razu przystapila do szukania czegos. Chlopak zdziwil sie ? coz takiego mozna znalezc na balkonie? Rozejrzal sie wiec po swoim I ujrzal nieduza szafeczke. Postanowil wiec pojsc za przykladem kolezanki I wysunal szuflade. Szafka rozpadla sie z hukiem, zawartosc w postaci zardzewialych narzedzi rozsypala sie z brzekiem po podlodze. W rece rudzielca pozostal tylko uchwyt szuflady. Podniosl wzrok I ujrzal, ze Mani mu sie przyglada. Na jego bezradna mine wzruszyla tylko ramionami I usmiechnela sie, po czym pomachala do niego. Odpowiedzial unoszac reke, po czym doszlo do niego, ze macha raczka od szuflady. Dziewczyna zachichotala. Po chwili obejrzala sie, najwyrazniej Arek ja zawolal. Zrobila do Radka mine, wskazala palcem w strone mieszkania, z ktorego wyszla I wrocila do srodka. Chlopak postanowil pojsc za jej przykladem.

W kuchni na szczescie nie unosil sie juz zaden zapach, a drzwi od lodowki byly zamkniete. Rudzielec postanowil zajrzec do drugiej polowki szafki z nadzieja, ze zgodnie z jego przewidywaniami przechowuja tam suchy prowiant, ktory nie mogl sie zepsuc tak latwo. Zblizyl sie do szafki I szybkim ruchem otworzyl drzwiczki, gotow zamknac je spowrotem I wybiec z pokoju. Wtedy kilka rzeczy wydarzylo sie jednoczesnie.

Z szafy wytoczylo sie cos w strone Radka, wiec chlopak odskoczyl z przestrachem.

Za jego plecami uslyszal donosny brzek I przeklenstwa Bogdana.

Polki w szafce pospadaly jedna na druga, tak, ze wszystko wyladowalo na dnie wsrod drzazg.

Chlopak uderzyl o blat przy wyjsciu z kuchni I jego uszu dobiegl niebezpieczny syk.

-Nic mi nie jest, tylko to cholerne lustro peklo ? Bogdan najwyrazniej nie byl swiadomy co dzialo sie kuchni.

Radek nieco zdezorientowany spojrzal na toczacy sie po podlodze przedmiot. Puszka. Najzwyklejsza w swiecie konserwa, jakims cudem nadal w jednym kawalku. Podniosl ja z ziemi, splowiala etykieta byla ciezka do odczytania, jednak rozszyfrowujac czesc znakow oraz nasluchujac chlupoczacej zawartosci, chlopak zidentyfikowal, ze to chyba fasolka po bretonsku. Ciekawe czy nadaje sie do zjedzenia? Zagladajac do wnetrza szafki zlokalizowal jeszcze kilka nienaruszonych opakowan makaronu, kolejne dwie puszki ? tym razem z brzoskwiniami oraz ananasem. Po podlodze z szafki wyciekala gesta maz, prawdopodobnie sloiki z jakimis gotowymi przetworami popekaly przy upadku. Szkoda, zapach sugerowal, ze nadal nadawaly sie do uzytku. Chlopak pozbieral to, co uznal za przydatne I postanowil wycofac sie do kolegi, zeby zapytac czy jest sens to zabierac.

I w tym momencie przypomnial sobie o syku, ktory caly czas slyszal. Radek rozlozyl swoja zdobycz na blacie, na ktory wpadl wczesniej I zaczal rozgladac sie za zrodlem odglosu. Co prawda nigdy nie slyszal weza, jednak byl w stanie stwierdzic, ze dzwiek jest zbyt jednostajny I ciagly, zeby mogl byc wydawany przez jakiekolwiek zwierze. Schylil sie I delikatnie otworzyl drzwiczki szafki pod blatem. W srodku znajdowaly sie kolejne zakurzone garnki, jednak zaden z nich nie wygladal na tworce syczacego halasu. Jednak nozdrzy chlopaka doszedl nieprzyjemny, lekko odurzajacy zapach. Szybkim ruchem rozepchnal naczynia na boki, przypadkowo stracajac dwa na podloge. Na koncu szafki, juz przy scianie, w bladym swietle dojrzal blysk koncowki metalowego wezyka. Kilka centymetrow dalej... druga koncowka! Miedzy nimi byl odstep I wyraznie saczyl sie stamtad jakis gaz.

Radek w panice zgarnal rzeczy pozostawione na blacie I rzucil sie w strone przedpokoju. U wejscia do pokoju wpadl z impetem na Bogdana, niasacego polowe lustra. Mezczyzna zachwial sie, o malo nie upadajac, jednak udalo mu sie przeniesc ciezar ciala w strone sciany I zablokowac sie o nia.

-Uwazaj, prawie bym upuscil to cholerstwo, a I tak juz stracilem polowe! - olbrzym byl wyraznie poirytowany.

-Przepraszam! - wykrzyknal Radek ? Musimy sie stad zawijac I to w podskokach. Tam sie ulatnia gaz! Jesli zblizymy sie tam z latarnia, to dupnie tylko raz, a z nas nic nie zostanie!

-Gaz? Zartujesz? Moze to bedzie dla ciebie zaskoczenie, ale po tak dlugim czasie nie ma szans, zeby gaz byl nadal pompowany rurami do mieszkan. Wiec cokolwiek jest w rurach, nie ma tego wiele. Chociaz z drugiej strony ? Bogdan zasepil sie nieco ? skoro nikogo tu nie bylo, jest spore ryzyko, ze gaz nie zostal spuszczony w zadnym z innych mieszkan. Wiec nawet jesli nie byl pompowany, jakies pozostalosci moga byc. Dobra, wracamy, wez latarnie I idz przodem, ja zabiore lustro.

Radek bedac w holu, przy drzwiach wejsciowych zwatpil. A kto poinformuje druga pare zwiadowcow? Gaz w kazdej chwili moze wybuchnac, przeciez trzeba ostrzec towarzyszy. Jego rozmyslania przerwalo mocne pchniecie w plecy, nawet nie uslyszal, kiedy Bogdan go dogonil I niemal sila wypchnal na zewnatrz. W drzwiach olbrzym nie zwalniajac uderzyl trzonkiem dziwnego, cylindrycznego przedmiotu o framuge upuszczajac go. Nim dotarli do stop schodow za nimi rozlegl sie glosny, wwiercajacy sie w uszy gwizd. Radek zaslonil uszy, Bogdan wydawal sie niewzruszony.

Po chwili z budynku, zatykajac uszy, wybiegli Arek I Mani. Chlopak w biegu zlapal urzadzenie I juz bedac na ulicy, mocno przycisnal jednym koncem do ziemi. Halas ucichl.

-Co do cholery sie stalo!? - wykrzyknal blondyn ? Jestesmy atakowani? Uciekamy, walczymy, co jest?

-Nic az tak drastycznego. ? odpowiedzial Bogdan ? Wy tu poczekacie, ja wroce, I sprobuje wyeliminowac zagrozenie. Radek znalazl ulatniajacy sie gaz. Budynek wydaje sie nieruszany od bardzo dawna, wiec jest ryzyko, ze gazu bylo wiecej. Wroce tam z flara I srobuje jakos go zdetonowac. Jesli uznam to za zbyt niebezpieczne ? wracamy. Poczekajcie tu chwile.

Bez dalszych dywagacji I nie czekajac na opinie innych olbrzym odwrocil sie I ruszyl w gore schodow. Rudzielec rozlozyl bezradnie ramiona, podczas gdy pozostali popatrzeli na niego pytajaco. Wiec po krotce opowiedzial, co I jak znalazl. Przy okazji prezentujac swoj lup.

-Puszek bym nie otwieral, ? stwierdzil Arek ? ale suchy prowiant powinien nadawac sie do uzytku, jesli bedzie mozna to nadal ugotowac. Jak nie sprobujemy, to sie nie dowiemy. Zapakuj to do motocykla, moze dzis na kolacje zjemy makaron.

Radek podszedl do pojazdu, podniosl lekko plachte I zaczal wkladac do srodka woreczki z jedzeniem. Puszki kladl na ziemi, pod sciana budynku. Z budynku dalo sie slyszec szybki tupot ciezkich butow, a nastepnie lekkie lupniecie. Pyl I troche gruzu posypaly sie z wyzszych kondygnacji kamienicy, potegujac wrazenie, jakie tworzyla eksplozja. Kroki olbrzyma byly spokojniejsze I znowu zaczely oddalac sie od drzwi. Po krotkiej chwili, gdy Radek skonczyl pakowac motocykl I wrocil do podstawy schodow, dalo sie slyszec, ze Bogdan wraca. Tym razem jednak nie zwiastowal tego odglos jego krokow, a raz po raz powtarzane przeklenstwa. Gdy wylonil sie z wejscia, zrozumieli co jest powodem jego zlosci. Rura, ktora ze soba nosil byla popekana u obu koncow. Mani odezwala sie pierwsza:

-Jak to sie stalo?

-Musialem jakos zdetonowac gaz, tak? Przeciez nie moglem po prostu podlozyc flary prosto pod zrodlo gazu, bo bylo ryzyko, ze wybuch zrobi mi krzywde. Z reguly jestem przygotowany na takie sytuacje, dlatego sam modyfikuje flary, ktore otrzymujemy od Architekta ? tutaj mezczyzna wyciagnac podluzny przedmiot, przypominajacy nieco ksztaltem niemiecki granat z czasow II wojny swiatowej ? popatrzcie, na gorze I u podstawy montuje male koleczka. Dzieki temu, jestem w stanie zrobic wachadlo na dwa sznurki. Montuje to tak, ze plomien po kilku sekundach przepala jeden, a flara na drugim, jak na hustawce, leci w strone zrodla gazu. Tak jest w teorii. Niestety tym razem nie mialem mozliwosci zmontowac mojej konstrukcji, a smrod sie rozprzestrzenial, co zwiekszalo ryzyko z kazda sekunda. Wiec zmodyfikowalem nieco moj pomysl. Rure ulozylem w kuchni pod ukosem tak, zeby koncowka, ktora dotyka ziemi, celowala w strone kuchni. Jednoczesnie do flary przywiazalem sznurek I wlozylem ja do srodka, zrodlem plomienia w gore. Dzieki temu mialem kilka sekund na ucieczke, a flara po przepaleniu materialu zjechala jak po zjezdzalni wprost do kuchni, gdzie wywolala oczekiwana przeze mnie eksplozje. Niestety nie przewidzialem pewnej rzeczy, ? mezczyzna zaprezentowal druzynie uszkodzone konce rury ? ze gaz doleci do mojej prowizorycznej konstrukcji I wybuch nastapi jeszcze w srodku. W ten oto sposob, zostalem pozbawiony broni, przynajmniej w takiej formie, w jakiej ja mialem do tej pory. Teoretycznie nadal nadaje sie do walki, jednak wolalbym uniknac uzywania tego... czegos. Szczegolnie, ze wole bron obuchowa, a jak widzicie, tutaj krawedzie sie nieco zaostrzyly.

Przez dluzsza chwile wszyscy stali wokol Bogdana kontemplujac sytuacje. W koncu postanowili, ze jesli ktos znajdzie element nadajacy sie na bron dla olbrzyma, dadza mu o tym znac. Wrocili wiec do budynku podejmujac przerwane poszukiwania. W kolejnych dwoch mieszkaniach Radek I Bogdan nie znalezli nic ciekawego. Pierwsze bylo pelne poprzewracanych gratow I smieci, kuchnia byla w oplakanym stanie, balkonu nie bylo. Ostatnie mieszkanie, na koncu korytarza bylo doslownie puste. Na srodku pokoju widoczny byl przypalony okrag, ktory sugerowal, ze ktos tutaj rozpalal ognisko. Ale musialo to byc dawno temu, co najmniej kilka lat, poniewaz nawet bierwiona byly pokryte gruba warstwa kurzu. Poszukiwacze postanowili nie wchodzic dalej ? cokolwiek lub ktokolwiek tu byl, na pewno upewnil sie, zeby wykorzystac wszystkie zasoby. Az dziw, ze nie przeszukal calego budynku.

Radek I Bogdan wracajac do holu sprawdzili klepsydre. O dziwo, zostalo jeszcze pol piasku w gornej polowie, nawet pomimo przygody z gazem, po ktorej nikt nie nakrecal mechanizmu dodatkowo. Rudzielec zaproponowal sprawdzic czy koledzy nie potrzebuja pomocy, Olbrzym natomiast postanowil zostac przy wejsciu I blizej przestudiowac jego uszkodzona bron ? byc moze mozna ja jeszcze ocalic.

Chlopak idac korytarzem zauwazyl, ze z tej strony budynku sa cztery mieszkania, nie trzy jak w czesci, ktora on sprawdzal. Minawszy czworo otwartych drzwi wydedukowal, ze reszta zespolu musi byc w ostatnim domostwie. Nie wolal ich wiedzac, ze glosne zachowanie jest wysoce niewskazane, gdyz glos ludzki z odleglosci mogl byc rozpoznany przez rozne... istoty. Oczywiscie nie wiedzial dokladnie jakie, odkad sie obudzil widzial tylko mieszkancow swojej osady. Tak czy siak dlatego wlasnie przy wczesniejszej ?sytuacji wyjatkowej?, Bogdan uzyl wizgacza, nie nawolujac zadnego z towarzyszy do wycofania sie.

Po przekroczeniu progu mieszkania, Radek uslyszal glosy towarzyszy dochodzace z kierunku, wskazujacego, iz sa gdzies w okolicach balkonu. A przynajmniej tak pomyslal, bo zblizajac sie tam odkryl, ze balkonu w ogole nie ma, tylko okna. Domostwo okazalo sie blizniaczo podobne do pierwszego, ktore chlopak przeszukiwal z Bogdanem ? tak samo pod katem ukladu pokoi jak I stanu. Stajac w drzwiach kuchni zauwazyl, ze oboje sa do niego odwroceni tylem, w dosc dziwnej pozycji. Mani wygladala jakby siegala do szafki wiszacej nad stolikami, podczas gdy Arek stal za nia I spogladal jej na tyl glowy. Dziwnosc tej pozycji polegala na tym, ze chlopak mial rece wyciagniete opierajac sie o blat, a jego cialo bylo podejrzanie blisko ciala dziewczyny. Nie stykali sie tylko dlatego, ze dziewczyna wyraznie z wysilkiem przyciskala sie wlasnie do blatu unikajac kontaktu z kolega.

-Mani, daj spokoj, przeciez wiesz, ze jestem w tej kwestii idealna partia, nie rozumiem dlaczego sie opierasz.

-Powiedzialam nie. Chce sama sie zdecydowac, kiedy bede gotowa do podjecia tego typu decyzji, a nie wtedy, kiedy przyjdzie jakis samiec, ktory uzna, ze ma ochote sie rozmnarzac.

-Ales ty nieprzystepna. - ton Arka wyraznie wskazywal na jego niezadowolenie ? A moze... - chlopak zwezil momentalnie rece, obejmujac dziewczyne I nieco brutalnie przywierajac do jej plecow -a moze ty wlasnie tak chcesz to rozegrac? Chcialabys, zeby wlasnie jakis samiec sila cie wzial, nie dajac ci wyboru? Powiedz, jesli tylko chcesz, moge stac sie nieco brutalny.

-Przestan, to nie jest ani smieszne, ani przyjemne, nie zycze sobie tego typu... - nie dokonczyla czego dokladnie sobie nie zyczy, bo w tej chwili zamierzala sie obrocic do chlopaka, ale dostrzegla Radka stojacego w drzwiach ? Radek! Skonczyliscie juz?

Zachowala sie, jakby nic sie nie stalo, ale kolor jej twarzy mozna bylo przyrownac do cegiel, z ktorych zbudowano kamienice. Arek tymczasem wyraznie sie zasepil, ale powoli puscil dziewczyne, przeciagajac rece po jej kibici, gdy sie odsuwal.

-Tak, chcialem sprawdzic czy nie trzeba wam w czyms pomoc. - rudzielec postanowil nie peszyc nikogo, wiec rowniez nie drazyl tematu. - Niestety u nas bieda, jesli chodzi o kolejne znalezne, poza lustrem I suchym prowiantem z pierwszego mieszkania, nie mamy nic ciekawego. Nie zauwazylismy tez niczego, co nadawaloby sie na nowa brona dla Bogdana. A jak u was, wiecej szczescia?

-Wlasciwie to niezbyt, na korytarzu zostawilismy jedna rurke, ktora moglaby mu sie spodobac. Problem polega na tym, ze ta rurka jest nieco... mala. Dla takiego olbrzyma to co najwyzej bron jednoreczna, wiec nie wiem czy bedzie zadowolony. Ale lepszy rydz niz nic, prawda?

Bez dalszych rozmow druzyna ruszyla w strone wejscia. Po drodze Arek zlapal rure lezaca miedzy gruzem w korytarzu. Przy wejsciu Bogdan mocowal sie ze swoja zniszczona bronia, nie wydawal sie zadowolony. Slyszac kroki towarzyszy, wstal ze schodow I oparl swoja stara rure o sciane. Arek bez slowa wyciagnal do niego ich zdobycz. Mezczyzna przygladal sie chwile przedmiotowi w milczeniu. Po chwili wzial przyrzad do reki I porownal go ze swoim starym orezem. Niestety bylo widac roznice na kazdej plaszczyznie, przez co nowa bron wygladala nieco tragicznie. Byla krotsza, ciensza, scianki miala wyraznie wezsze, do tego cala byla pokryta rdza, ktora zostawiala na dloniach pomaranczowe slady. Po tych krotkich ogledzinach mezczyzna pokiwal smutno glowa I odrzucil prezent.

-Dzieki za checi mlodziezy, ale jednak tak malym czyms nie bylbym w stanie nic zrobic, ile ta rurka ma? 30 centymetrow? Doceniam, ale wole moja stara uszkodzona bron. Ona przynajmniej ma pewna wage I zasieg, gdyby to bylo mi potrzebne. Niejednokrotnie sie to juz sprawdzilo, wierzcie mi.

-Mozemy chwile porozmawiac? - wypalila nagle Mani, po chwili niezrecznej ciszy jaka nastala. Patrzyla sie prosto w oczy Bogdana, jakby chcac uniknac wzroku kolegow. Jednoczesnie kiwnela glowa lekko w bok, dajac do zrozumienia, ze ta rozmowe chce odbyc na osobnosci. Olbrzym nieco zaskoczony odszedl z nia na bok. Dluzsza chwile rozmawiali, glownie mowila dziewczyna, gestykulujac przy tym zywiolowo. Zaden z mezczyzn sie nie odzywal, czekajac grzecznie, az tamta dwojka skonczy konwersowac. W koncu, gdy Bogdan najwyrazniej zostal przekonany przez dziewczyne, pokiwal ze zrezygnowaniem glowa I ruszyl spowrotem do reszty zespolu.

-Dobra, idziemy dalej szukac, moze na drugim pietrze znajdziemy cos ciekawego.

Wrocili do srodka budynku, ruszajac po kretych schodach, idac gesiego. Bezpieczenstwo przede wszystkim. Na kolejnej kondygnacji podzial korytarzy byl podobny ? klatka schodowa na srodku, w mini-holu, gdzie zamiast drzwi na zewnatrz wychodzily okna; dwa korytarze prowadzacze do kolejnych mieszkan. Olbrzym popatrzyl po towarzyszach, westchnal I powiedzia:

-Zmiana druzyn ekipa. Teraz ja pojde z Mani do dluzszego korytarza, - zarowno dziewczyna, jak I blondyn spojrzeli na Bogdana spode lba - a wy chlopaki do krotszego. Schemat ten sam: szukamy czegos ciekawego I niezaleznie od wyniku spotykamy sie tutaj za 4 klepsydry. - Z tymi slowami olbrzym podal Arkowi swoja latarnie.

Ruszyli. Arek wydawal sie pierwotnie nieco przygasly, jednak po wejsciu do pierwszego mieszkania (brak drzwi, oczywiscie), od razu sie rozchmurzyl. Przeszukujac pokoje, nawet juz cicho pogwizdywal pod nosem. Radek sprawdzil lazienke I kuchnie. Niestety bezowocnie ? zadnych luster, zywnosci czy chociazby przedmiotow nadajacych sie na bron. Zgnilizna, rdza i prochno. Blondyn rowniez wrocil z pustymi rekoma I ustabilizowanym humorem. Nie byl juz ani przesadnie ponury, ani przesadnie wesoly. Kompani ruszyli do kolejnego mieszkania. Tutaj drzwi byly podziurawione jak ser, prawdopodobnie przezarte przez jakies myszy albo korniki, aczkolwiek nikt nie zastanawial sie nad tym glebiej, ani tym bardziej nie probowal tego sprawdzac, najwazniejsze, ze do domostwa mozna wejsc bez zbednego wysilku. Sito udajace drzwi rozpadlo sie przy lekkim pchnieciu, co Arek skwitowal smiechem, jakby uslyszal wyjatkowo zabawny zart. Tutaj mezczyzni podzielili sie podobnie, nie chcac wzajemnie sobie przeszkadzac. Radek znowu w lazience nie odniosl zadnego sukcesu, jednak w kuchni udalo mu sie natrafic na nieco suchego prowiantu w szafeczce oraz sporo suszonych przypraw w kredensie. Chlopak buszowal dumny z siebie, wyciagajac kolejno kilka kilogramow cukru, dwukilowy woreczek soli, sloiczki z suszonym tymiankiem...

Skrzypniecie.

Rudzielec zastygl bez ruchu, nasluchujac. Czyzby po drodze do kuchni minal kogos, lub co gorsza cos? Nie slyszal zadnego oddechu, nastepne skrzypniecie rowniez nie nastapilo. I wtedy jego uszu dotarlo przeciagle szurniecie metalu o metal, z rownie metalicznym pobrzekiem na koncu. Chlopak momentalnie odwrocil sie wstajac z kleczek I stanal niemal oko w oko z... Arkiem. Kompan w reku trzymal miecz, ktory od reki rudzielca dzielily tylko centymetry.

-Co jest? - wyszeptal Radek wystraszony, ze kolega dostrzegl cos, czego on nie zauwazyl ? Cos nam grozi? Widziales jakies niebezpieczenstwo?

-Tylko jedno. - glos blondyna byl niepokojaco spokojny ? Brudnowlosego szczura, ktory paleta sie gdzie nie powinien I podglada ludzi wtracajac nos w nieswoje sprawy. Myslisz, ze powinienem sie tego typu osoby ? tutaj chlopak potarl lekko plazem klingi o reke towarzysza ? obawiac?

Umysl Radka panicznie zaczal szukac sposobu na wybrniecie z tej sytuacji. Przeciez nie wtracal sie w sprawy grupy, byl swiezakiem w osadzie I wiedzial, ze pomimo jego potencjalnej wysokiej wartosci, w praktyce musi zapracowac na szacunek. Ostatnie czego chcial, to nakrywac Arka I Mani na dwuznacznej sytuacji. Ale jak wyjasnic to koledze?

-S-sluchaj ? nie jakaj sie! - Nie chcialem cie zdenerwowac. Uwierz, nie interesuje mnie to, co widzialem. Albo nawet wiecej: ja nic nie widzialem! Co robisz, jest wylacznie twoja sprawa, nie chce robic sobie z ciebie wroga, a tym bardziej nie zamierzam wtracac sie w twoje samcze sprawy.

-Jestes pewien ze tak wyglada twoje stanowisko? - Arek spojrzal na niego podejrzliwie. Nie doczekawszy sie zadnej odpowiedzi, szybko podniosl miecz I schowal spowrotem do pochwy na plecach ? W takim razie zobaczmy jakie to skarby znalazles w szafeczce! - chlopak rozesmial sie radosnie, jak gdyby cala sytuacja przed chwila nie miala miejsca ? No dalej, pokaz czy cos dobrego znalazles, moze zrobimy dobre wrazenie wracajac z pierwszego zwiadu z jakims przydatnym lupem. Ho, ho, ho! Sol! I cukier! I przyprawy! Od tygodni nie znalezlismy zadnych przypraw, a to jest zapas na kolejne tygodnie! Dobra robota przyjacielu ? poklepal Radka serdecznie po plecach ? Dawaj, pakuje to I wracaj do holu. Ja sprawdze na szybko ostatnie mieszkanie I zaraz do ciebie dolacze.

Rudzielec nie sprzeczal sie, wzial do reki podana mu przez kolege siatke I zaczal powoli umieszczac w niej znalezione towary. Co to do cholery bylo?! Zachowanie blondyna bylo naprawde dziwne, Radek nigdy w zyciu nie posadzilby go o tak zimnokrwiste grozby. Poczul, jak przes naruszone opakowanie, drobinki soli przyklejaja mu sie do spoconych dloni. Postanowil jednak dluzej tego nie rozpatrywac I chocby nie wiadomo co sie dzialo, nie powtorzyc bledu przypadkowego nakrycia jakiegokolwiek mezczyzny z jakakolwiek kobieta na czymkolwiek. Nigdy. Tak bedzie bezpieczniej. Dla niego. Nie po to przespalem Bog wie ile lat, zeby teraz dac sie pociac jakiemus zazdrosnemu wariatowi!

W holu nie bylo jeszcze nikogo, wiec chlopak polozyl znalezne na ziemi I wyjrzal przez okno na ulice. Ogolna pustka nadal byla dla niego nienaturalna. Z odeglosci slyszal co jakis czas stukniecia, prawdopodobnie zamykanych szafek po przeszukaniu. W sumie po co je zamykac? Pewnie to najzwyklejsze przyzwyczajenie. Z kierunku, w ktorym ruszyl Arek nie dale sie slyszec nic. Najmniejszego dzwieku, jakby chlopak zapadl sie pod ziemie. Radka wcale by to nie zmartwilo, bo chociaz do tej pory lubil go, teraz mial mieszane uczucia co do jego osoby.

Kroki. Nieco spiesze. Rudzielec obrocil sie I zobaczyl kompana idacego szybkim krokiem od strony ostatniego mieszkania w ich korytarzu. Jego mina byla cokolwiek niepewna, nie wyrazala zadnego z uczuc, jakich doswiadczyl do tej pory. Podszedl na tyle blisko, ze chlopak zobaczyl pot perlacy sie na jego czole. To z pewnoscia nie bylo standardowe.

-Znalazlem cos dziwnego, mysle, ze powinienes to zobaczyc. Nigdy nie widzialem czegos takiego, ale moze to standard w mieszkaniach przeszlosci, a ja niepotrzebnie panikuje.

Radek bez slowa zwloki ruszyl za Arkiem do ostatniego mieszkania. Po przekroczeniu progu, jego nozdrza zaatakowal specyficzny zapach, kojarzacy sie z zamknietymi wybiegami w zoo. Po przejsciu malego przedpokoju, znalezli sie w duzym pokoju na koncu domostwa. Nic tutaj nie wygladalo standardowo. Okien po prostu nie bylo. Szyby, framugi, drzwi, parapet. Pomieszczenie od balkonu oddzielal tylko niewielki murek, ktory byl pozostaloscia sciany. Po prawej byly drzwi do jeszcze jednego pokoju, jednak cale byly zasloniete jakims dziwnym materialem ? ni to nitka, ni to siatka.

Jednak najdziwniejszy w tym wszystkim byl srodek pokoju, gdzie znajdowal sie duzy, kragly ksztalt zbudowany najprawdopodobniej z patykow, szmat, mniejszych deseczek oraz owego dziwnego materialu.

-To gniazdo! - szeptem wykrzyknal Radek. Przerazenie wwiercilo mu sie w umysl, momentalnie zmuszajac do uwazania na kazdy ruch, w obawie przed stworzeniem przesadnego przesadu, mogacego zwrocic uwage wlasciciela gniazda. Poniewaz srednica struktury miala na oko dwa metry srednicy.

-Gniazdo? - zdziwil sie Arek ? Slyszalem ta nazwe, ale zawsze myslalem, ze to jest jakas... Nie wiem... Baza wypadowa mutantow albo cos takiego. Nie spodziewalbym sie zestawu patykow I galezi. Myslisz, ze powinnismy sie wycofac?

-Poczekaj, jak studiowalem medycyne, mielismy pare zajec z zoologii, chyba bylo tam cos o gniazdach, daj mi chwile pomyslec.

-Eeee... Co robiles? Me-co? Zoo-co? Wybacz, nie zrozumialem ani slowa.

-Hm, no tak. Niewazne, chodzi po prostu o to, ze kiedys uczylem sie nieco o zwierzetach. Jesli mnie pamiec nie myli, mozna sprawdzic temperature gniazda, wkladajac do niego reke. Jesli wewnatrz temperatura bedzie ta sama co otoczenia, gniazdo jest opuszczone dluzej niz dobe. Jesli w srodku jest jakkolwiek cieplej, zwiewamy jak najszybciej.

Arek zblizyl sie do gniazda z wyciagnieta dlonia.

-Tylko uwazaj, zeby nie dotknac niczego! Musisz miec dlon kilka milimetrow nad powierzchnia podlogi gniazda I nie dotknac zadnej scianki. Inaczej wlasciciel zorientuje sie po zapachu, ze byl tu obcy. A nie chcemy, zeby nas wyweszyl, tym bardziej, jesli nie wiemy co to. A sadzac po rozmiarach, raczej cos duzego.

-Wiesz co? Moze jednak ty to zrob, ja moge o cos zahaczyc I zle to sie dla mnie skonczy. Ty brzmisz jakbys mial jakas wiedze I doswiadczenie w tym temacie, do dziela!

Radek nie chcial sie klocic. Sprzeczanie sie kosztowaloby ich cenny czas, ktory mogl przyblizac powrot tego, co uwilo ta konstrukcje. Chlopak bez zbednych ceregieli zblizyl sie do struktury I powoli wsunal reke do srodka. Nie odczul zadnej zmiany w roznicy temperatur. Czyli nikt tam nie zasiadywal w ciagu tego dnia, badz nocy. Czy gniazdo jest opuszczone? A moze jego wlasciciel po prostu ma w zwyczaju tak dlugie nieobecnosci? Albo jego cialo ma tak niska temperature, ze nie ogrzewa wnetrza? Ale wtedy w sumie nie potrzebowalby tak zawilej konstruckji.

-Jest dobrze, zadnej roznicy temperatur. Ale osobiscie uwazam, ze lepiej sie stad wycofac I mimo wszystko zaprzestac poszukiwan. Lepiej nie podejmowac zbednego ryzyka.

-W stu procentach sie zgadzam, nie chce spotkac wlasciciela tego... gniazda.

Obaj kompani powolnymi krokami wycofali sie najpierw do przedpokoju. Nagle uslyszeli ciche klikniecie. Jednak sami starali sie byc tak cicho, jak to tylko mozliwe, wiec ow dzwiek zabrzmial jak uderzenie dzwonu. Klepsydrka przy pasku Arka dokonala ostatniego obrotu, co oznaczalo, ze minelo ustalone 20 minut czsau zwiadu. Blondyn I rudzielec nadal idac tylem dotarli do korytarza. Dopiero tutaj zdali sobie sprawe, ze caly czas wstrzymywali oddech, wiec odetchneli z ulga. Juz nieco pewniej I spokojniej ruszyli w strone glownego holu z klatka schodowa. Tam spotkali reszte druzyny, przegladajaca zawartosc ich torby.

-No niezle chlopaki! - zakrzyknela uradowana dziewczyna, na co obaj kompani skrzywili sie jak na komende ? Ej co jest? Czemu sie tak krzywicie?

Arek pokrotce opisal ich zwiad. Oczywiscie pominal krotka wymiane uprzejmosci w drugim mieszkaniu. Gdy opisywal gniazdo, Radek uznal, ze nieco przesadza z barwnoscia opisu, jednak domyslil sie, ze chodzi o zaimponowanie kolezance. Ta o dziwo spojrzala na rudzielca ze zmartwieniem, jak gdyby w tej historii cos go ukasilo. Bogdan z kamienna sprawa nakazal reszcie zostac I sam (pomimo protestow Arka I Mani) poszedl sprawdzic gniazdo.

Wrocil stosunkowo szybko. Na pewno szybciej, niz gdyby poszedl tam ktorykolwiek z jego towarzyszy. Wyraznie w jego zachowaniu odbijalo sie doswiadczenie. Szybko uspokoil cala druzyne, ze nie powinno byc zadnego niebezpieczenstwa, oraz ze gniazdo wyglada na opuszczone przynajmniej od kilku tygodni. Co prawda nie zdradzil w jaki sposob to sprawdzil, ale wszyscy wiedzieli, ze z pewnoscia ma racje.

Postanowiono wiec kontynuowac zwiad I sprawdzic ostatnia kondygnacje. Musieli tylko chwile poczekac, az Arek zaniesie obecne znalezne do motocykla. Gdy wrocil, ruszyli dalej w gore. U szczytu schodow Mani zaproponowala, ze skoro co pietro zmieniaja druzyny, to teraz ona idzie na zwiad z Radkiem, a olbrzyma zostawi z blondynem. Tylko ten ostatni wydawal sie niezadowolony z tej propozycji, jednak nie odwazyl sie jako jedyny zglaszac sprzeciwu. Dziewczyna przejela od kolegi swoja latarnie, usmiechajac sie do niego slodko, po czym bez slowa obrocila sie na piecie I ruszyla w strone korytarza, ktory mieli sprawdzic.

Gdy wchodzili do pierwszego mieszkania, Mani zatrzymala sie nieco zbyt gwaltownie, czego Radek nie przewidzial, wpadajac lekko na nia. Dziewczyna obejrzala sie na kolege I nieco zalotnie zatrzepotala powiekami, jednak poza tym nie skomentowala sytuacji, obserwujac przedpokoj, w ktorym sie znalezli. Rudzielec obawial sie, ze dziewczyna bedzie potrzebowala w jakis sposob porozmawiac o sytuacji, w jakiej wczesniej kolega ja przylapal. Zdziwil sie, gdy powiedziala:

-Moge to mieszkanie sprawdzic sama? Chcialabym chwilke odetchnac samotnoscia, jesli nie masz nic przeciwko ? spojrzala na niego z lekkim smutkiem, rumieniac sie nieco.

-Jasne, nie ma sprawy, co tylko zechcesz! - odpowiedzial chlopak pelen ulgi, ze nie bedzie zmuszany do powiernika zmartwien kolezanki ? Jakbys mnie potrzebowala, to bede w ktoryms z nastepnych mieszkan.

Odwrocil sie I wyszedl.

Wejscie do kolejnego domostwa okazalo sie zawalone, najwyrazniej ten kawalek pietra po prostu sie zapadl. Chlopak nie wiedzial, czy cale mieszkanie jest zasypane, czy tylko drzwi do niego. Postanowil jednak tego nie sprawdzac I po prostu ruszyc do nastepnego domostwa.

Tutaj bylo lepiej, prog przekroczyl nie napotkawszy zadnych przeszkod. Po lewej byl zasypany pokoj, co pozwalalo myslec, ze jednak nie tylko minione drzwi byly zawalone. Pomieszczenie na prawo okazalo sie lazienka, w ktorej jednak chlopakowi nie udalo sie znalezc nic, za wyjatkiem rdzy I brudu. Radek zblizyl sie do kolejnego pokoju po lewej ? o dziwo ? zamknietego. Polozyl reke na klamce I zamarl w bezruchu. Jego uszu dotarlo ciche pochlipywanie. Wyraznie ktos lkal nieopodal. W pierwszej chwili pomyslal o Mani, jednak placz dobiegal gdzies z wnetrza mieszkania, nie z korytarza. Chlopak wbrew krzyczacemu instynktowi ruszyl powoli wglab domostwa, zblizajac sie do duzego pokoju. Tutaj musial sie na chwile zatrzymac, zeby sluchem odszukac kierunek z jakiego dochodzil dzwiek. Balkon.

Rudzielec powoli zblizyl sie do zdemolowanych drzwi balkonowych. Mimo ostroznosci, przekraczajac je, zahaczyl stopa o jedna ze zlamanych desek framugi, przez co konstrukcja poruszyla sie. Na prawo uslyszal szurniecie. Powoli obrocil glowe I ujrzal... Dziecko.

Prawdopodobnie dziewczynka, na oko szescioletnia. Ubrana w dwa kawalki skory ? jeden zakrywal pas, niczym krotka spodniczka, a drugi zarzucony na ramiona funkcjonowal w formie kurtki. W tym stroju dziecko przypominalo jaskiniowca, jakie pokazywano na lekcjach historii jeszcze w starych czasach. Dziewczynka byla niesamowicie brudna, sprecyzowanie koloru jej skory sprawiloby wiele problemow, chociaz na pewno byla to karnacja europejki. Wlosy nieokreslonego koloru siegaly jej niewiele za ramiona. Bedac w nieladzie, czesc z nich tak poplatana, ze utworzone koltuny przypominaly kiedys popularne dredy, nierownomiernie rozlozone teraz na glowie. Twarz dziewczynki ukryta byla w dloniach. Nie podlegalo zadnej watpliwosci, ze to ona jest autorka lkania. Radek nie mial pewnosci jak zareagowac, jednak instynkt starszego brata wzial gore.

-Hej, co sie stalo? - wyciagnal do niej reke, dziewczynka jednak zerkajac na niego szybko spomiedzy palcow, cofnela sie szybko. Chlopak jednak znal tego typu zachowanie I nie zamierzal latwo dac za wygrana. - Nie boj sie, nie jestem wrogiem. Co ty tutaj robisz? Skad sie wzielas w takim miejscu sama? Nie powinno tutaj z toba byc jakiegos opiekuna?

Male, zaplakane oczko mrugnelo do niego spomiedzy rozszerzonych palcow. Jednak nie padla zadna odpowiedz. Dziewczynka nie lkala juz, choc lzy nadal powoli ciekly jej z jedynego widocznego oka, ktore patrylo sie w niego tepo. I w tym momencie rudzielec zrozumial ? ona nie potrafi mowic. Gorzej, ona w ogole nie zna mowy ludzkiej. Gdziekolwiek sie wychowala, jest dzikuska. Dokladnie jak jaskiniowcy, z ktorymi sie kojarzyla. Bez wiekszej ilosc pomyslow, chlopak po prostu postaral sie przywolac najbardziej pokrzepiajaca mine, jaka potrafil z siebie wykrzesac I rozlozyl rece w gescie zapraszajacym do przytulenia.

Gest ten okazal sie uniwersalny. Dziewczynka znowu rozpoczynajac lkanie, opuscila rece I rzucila mu sie w ramiona. Ciche lkanie zamienilo sie w szloch pelen rozpaczy. Chlopak nie wiedzac co wiecej poczac, po prostu tulil dziewczynke, glaskajac ja po malej glowce I powtarzajac raz po raz:

-Juz dobrze, ciii, malenka, wszystko bedzie dobrze...

Minuty mijaly, dziewczynka nadal wyplakiwala w jego ramie caly swoj strach. Radek natomiast katem oka zobaczyl ruch. To Mani szla przez mieszkanie, szukajac towarzysza. Dostrzegla go, jednak z pewnoscia nie mogla zobaczyc dziewczynki przed nim, gdyz byla ukryta przez scianke dzielaca pokoj od balkonu.

-Nad czym ty tam kucasz kochasiu? Czyzbys znalazl cos cieka... - slowa zamarly jej w ustach, gdy ujrzala dziecko w ramionach kolegi. Radek probowal jakos mina jej pokazac, zeby zachowala spokoj I takt, jednak nastolatka zdawala sie nie zwracac na niego uwagi, gapiac sie szerokimi oczami I z rozdziawionymi ustami na osobe przed nim.

I wtedy dziewczynka podniosla glowe, patrzac na nowa przybyla osobe. Miala troje oczu! Trzecie oko bylo na czole, jak w filmach o cyklopach. To jedno oko mialo pionowa, zolta zrenice, a bialko bylo kompletnie czarne. Skora twarzy ? teraz chlopak to dostrzegl ? byla wyraznie nie tylko roznego kolor, ale takze roznej faktury. Niektore kawalki twarzy wygladaly jak po oparzeniach, gdzieniegdzie mozna bylo dostrzec czarne, owlosione plamki. Z bliska dziecko z pewnoscia nie wygladalo na zdrowe. Radek zesztywnial, jednak wbrew checi, nie odepchnal od siebie dziewczynki, nie chcial stracic zyskanego juz zaufania.

Mani zapiszczala glosem, jakiego chlopak by sie nie spodziewal po niej. Krzyknela ?Mutant!? I odwracajac sie na piecie, popedzila na leb, na szyje przez mieszkanie, byle dalej od dwojki na balkonie, byle do wyjscia.

Dziecko wystraszone probowalo sie wyrwac z objec rudzielca, jednak on przewidujac takie zachowanie, w momencie krzyku kolezanki napial miesnie, dzieku czemu teraz dziewczynka nie mogla sie wyrwac jednym szarpnieciem.

Male, smutne oczka spojrzaly w gore. Wszystkie trzy. Przez ulamek sekundy chlopak mial wrazenie, ze dostrzegl slad zrozumienia w tych oczach. A potem dziecko rozplakalo sie na nowo, padajac mu w objecia.

Radek uslyszal tupot, obrocil lekko glowe I zobaczyl jak przez mieszkanie biegnie do niego Arek, a w slad za nim Bogdan. Mani widocznie nie zamierzala tutaj wracac. Chlopak probowal dac mina sygnaly towarzyszom, zeby zachowali spokoj, jednak I tym razem wyraznie mu sie to nie udalo.

Blondyn pierwszy dopadl drzwi balkonowych, jego wzrok przesliznal sie po koledze I utkwil w dziecku przed nim. Ze swistem wciagnal powietrze w pluca. Dziewczynka podniosla wzrok I ze zdziwieniem spojrzala na nowo przybylego.

Radek nie zauwazyl wczesniej, ze jego kompan w biegu wyciagnal pistolet zza paska. Teraz szybkim ruchem podniosl reke I oddal jeden, szybki strzal, trafiajac idealnie pomiedzy troje oczu dziecka.

Dziewczynka poleciala w tyl, prawdopodobnie ostatnim, nieswiadomym juz ruchem probujac sie wyrwac z ramion chwilowego opiekuna I uciec. Radek z szoku nawet nie probowal jej zlapac.

Dziecko z lomotem zwalilo sie na plecy.

Dluzsza chwile wszyscy milczeli.

Pierwszy odezwal sie Arek:

-Uf, zabilem to monstrum.

Z innej beczki - ktoś wie, czy można jakoś sprobować do redakcji uderzyć z propozycją opublikowania takiego fragmentu na płytce? Oczywiście w finalnej formie, nie takiej jaką ma teraz.

Edytowano przez ZygfrydQ
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj zapodam wam link, który zresztą mam w sygnaturce, czyli blog o grach ogólnie, ich światku etc. Dopiero co wystartowałem, ale mam nadzieję pisać w miarę często. -> http://www.saveerror00.blogspot.com

A wkrótce, gdy wreszcie zakończę korektę kilku pierwszych rozdziałów, powoli będę publikował taką tam powieść fantasy... co to już 11 lat ciągnę jej pisanie, co jakiś czas kasując wszystko i pisząc na nowo (:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapraszam na stronę, którą wykonałem z moim kumplem. Jak tylko będziemy mieli wolny czas, pojawią się nowe posty, strona będzie aktualizowana/rozbudowywana na bieżąco. Tematyka naszej strony to przede wszystkim gry z naciskiem na GTA. Z czasem także będziemy zamieszczać informacje odnośnie postępów z naszą własną grą. Strona powstała niedawno, więc proszę nie martwić się o ilość artykułów/postów smile_prosty.gif. Polecam i zachęcam do oceny na stronie głównej oraz do odwiedzenia podstrony "O nas" smile_prosty.gif.

www.madabesteam.cba.pl

Wszelkie uwagi proszę wysyłać na madabesteam@onet.pl

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

YouTuber: Ptakhu

Ilość subskrypcji (w dniu dodawania tematu): 1300

Ilość filmików (w dniu dodawania tematu): 8

Tematyka: GRY/GAMEPLAY/LETSPLAY itd.

Gatunki gier: Wszystkie dostępne

Moja ocena: Myślę, że idzie mi w miarę dobrze, co prawda jest trochę do poprawienia i ulepszenia, ale ciągle staram się to robić i słuchać przede wszystkim opinii innych, czego również od Was oczekuje

Opis: Aktualnie na kanale prowadzę serie z TWD, Dont Strave, Minecraft. Dodaje tez rożne filmy z innych gier jak Wow z prywatnego serwera Hellground czy tez szorty z Dayz Standalone. Serdecznie zapraszam

Pozdrawiam! Zapraszam do lajkowania, subowania i oglądania! Have Fun smile_prosty.gif

https://www.youtube....l7_0x2InrFzpaTQ

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fishes - bubble attack - nowa minigierka mojej produkcji. Jeśli szukacie czegoś na krótką chwilę, żeby się odstresować wyluzować a przy tym i porywalizować zapraszam do wzięcia udziału w alpha testach. Gra dostępna na windowsa, androida i nie testowanego linuksa. Linki do downloadu dostępne są na stronie http://wolfingame.com/fishes-bubble-attack-alpha-release . Żeby nie spamować - jeśli chcecie możecie zostawić komentarz na http://wolfingame.com albo na stronie indiedb.

Edytowano przez wolfingame
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołem,

całkiem niedawno miałem przyjemność napisać grę przeglądarkową. Jest to piłkarska gra "rpg", gdzie wcielamy się w stworzonego przez siebie piłkarza. Pomysły znane z innych gier postanowiłem rozwinąć na swój sposób, stąd rozwój postaci opiera się na Punktach Doświadczenia, które z czasem możemy wymienić na specjalne umiejętności w meczach (Punkty Psychiki i Talenty). Póki co interfejs jest średnio przejrzysty, jednak wciąż nad tym pracuję.

Gra aktualnie jest w fazie testów - także kilka rzeczy może nie działać, czasem się wywalać. Byłbym wdzięczny za wszystkie opinie. smile_prosty.gif

Adres: http://footballgame.pl

info.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich serdecznie.

Widzę, że pojawia się tu bardzo dużo postów i nie będę oryginalny w tym co napiszę, ale cóż. Mam ogromną prośbę do forumowiczów. Otóż, prowadzę na yt kanał poświęcony grom, który jak do tej pory nie jest żadnym hitem (i nie taki był cel jego powstania). Moja prośba jest związana z tym, abyście jako gracze i z pewnością użytkownicy youtube dali mi jakiś feedback dotyczący tego co jest dobrze, a co źle jeśli chodzi o wspomniany kanał i filmy.

Nie jest to moja reklama i nie chcę, żebyście tak to postrzegali. Chcę po prostu rozwinąć swoje hobby i poznać opinię ludzi na temat tego co robię, a jak na razie trudno mi jest się wybić i uzyskać jakiekolwiek komentarze. Proszę o jak najbardziej szczere opinie na temat tego co jest na kanale. Wiem, że dźwięk jest średni, ale jeśli widzicie coś jeszcze to proszę dajcie znać. Im więcej będę wiedział, tym lepsze filmy będę mógł tworzyć i bardziej się dzięki temu rozwinę.

Link do kanału: https://www.youtube....s3hvNvcUkMjqLHQ

Z góry dzięki i pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gra w produkcji: Phantaruk. Sneak peek gameplay z wczesnej wersji poniżej. Zapraszam na stronkę: www.phantaruk.com

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Screenshot_Saturday_Phantaruk_1.png

Grę tworzą dwie osoby, pracujemy na Unity3D. smile_prosty.gif

Ps: szukamy testerów, którzy chcieliby obadać wczesną wersję gry i zostawić nam swój komentarz. Więcej info u mnie na PW.

Edytowano przez Kordgorn
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Slide_Greenlight.png

Stało się! Phantaruk, nasza mała gra tworzona po godzinach, wylądowała na Steam Greenlight i już czeka na Waszą pomoc oraz głosy na ?TAK?.

Przypomnijmy, czym jest Phantaruk:

To mały horror, dziejący się na opuszczonym statku kosmicznym. Zadaniem gracza jest przetrwać i uciec z opuszczonej maszyny. Wykorzystując dostępne środki i przekradając się, rozwiązujemy zagadki i walczymy o każdą minutę życia.

Gra aktualnie jest w fazie beta - wszystkie główne systemy takie jak np. AI, inwentarz, przedmioty zostały zaimplementowane. Tak naprawdę teraz tworzymy ?nakładkę? produktu, czyścimy wszystkie drobne rzeczy. Z większy spraw pozostała nam tylko implementacja zaawansowanego HUD?a oraz? nowego typu przeciwnika.

Już niedługo, bo prawdopodobnie za kilka dni opublikujemy wersję beta demo gry, w którą każdy będzie mógł sobie zagrać i ocenić Phantaruka. Jeżeli ktoś chce być z tym na bieżąco, może zapisać się na naszej stronie głównej.

Tak więc życzcie nam szczęścia, wciśnijcie ?TAK? i podzielcie się ze znajomymi. To będzie bardzo pomocne! smile_prosty.gif

STEAM: http://steamcommunit...s/?id=403584625

Slide_Greenlight_2.png

  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Wspólnie z dziewczyną stworzyliśmy bloga, gdzie będziemy zamieszczać nasze recenzje. Liczymy na wasze wsparcie w postaci udostępnień, lajków, oraz typowego trzymania kciuków. Każda krytyka i uwaga mile widziana.

Link bloga: Tutaj

Portale społecznościowe:

FB: Tutaj

Twitter: Tutaj

Google Plus: Tutaj

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to mój pierwszy post na forum więc witam wszystkich bardzo serdecznie.

Chciałem pochwalić się realizacją prostej, małej gierki na Androida.

Nic specjalnego (zwykłe podbijanie balonów i zbieranie gwiazdek) ale jak to mówią - od czegoś trzeba zacząć.

Kilka screenów:

post-1106338-0-16691600-1426289054_thumb post-1106338-0-41266100-1426289084_thumb post-1106338-0-50528400-1426289066_thumb post-1106338-0-07284900-1426289076_thumb post-1106338-0-01181900-1426289094_thumb

Gdyby ktoś miał ochotę rzucić okiem to tutaj jest link do gry:

https://play.google....ouncingBalloons

Wszelkie komentarze - zwłaszcza te konstruktywne - mile widziane.

Pozdrawiam.

- healthbar

post-1106338-0-16691600-1426289054_thumb

post-1106338-0-50528400-1426289066_thumb

post-1106338-0-07284900-1426289076_thumb

post-1106338-0-41266100-1426289084_thumb

post-1106338-0-01181900-1426289094_thumb

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam dziś chce pokazać wam moją pierwszą grę komputerową proszę o szczerą opinie na temat gry i proszę o powiedziedzenie co jest złe. zid 2d to jest Zręcznościowa gra dla dzieci która polega żeby kulą zbierać punkty przez które przechodzisz na kolejny poziom które są coraz trudniejsze , dopiero są tylko 5 poziomy ale już wkrótce będzie więcej etapów.

Premiera

Link do Gry : https://mega.co.nz/#!Yg4GRKRQ!NpHM7XxoJfSv1EHfTYsI38UquNAdAEJR8BoVWd8m_CI

GamePlay :

dziękuje w góry ....

Edytowano przez POLSKILL
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołem!

Poniżej zamieszczam kilka swoich artykułów dotyczących średniowiecza. Zapraszam do lektury :)

http://histmag.org/5-najbardziej-nietypowych-broni-sredniowiecza-10833#comment - 5 najbardziej nietypowych broni średniowiecza

Dla zainteresowanych średniowieczem jeszcze parę dodatków:

http://histmag.org/Miecz-zabojczo-skuteczny-symbol-10475 - ciekawostki o mieczu które warto znać

http://histmag.org/Turniej-pilka-luk...-Kultura-fizyczna-sredniowiecznej-Europy-9281 - trochę o sporcie w średniowieczu. Wbrew pozorom to nie tylko turnieje rycerskie :)

http://histmag.org/Pojedynki-sadowe-w-Polsce-sredniowiecznej-8620 - lubicie duele w Warbandzie? To zobaczcie jak to się robiło w średniowiecznej Polsce ;)

http://histmag.org/6-wynalazkow-ktore-zmienily-oblicze-sredniowiecza-10658 - 6 wynalazków które zmieniły oblicze średniowiecza

Życzę miłej lektury i pozdrawiam!

  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam jakiś czas temu zacząłem tworzyć własną grę i w ciągu ~20 dni udało mi się osiągnąć spory progres (jak na moje prawie zerowe umiejętności) i z początku nie planowałem w ogóle jej tworzyć miało to być takie tylko hobbistyczne zajęcie, lecz Unity to tak potężne narzędzie z ogromem tutoriali i assetów, że każdy może stworzyć swoją wymarzoną grę. Byłaby to gra w uniwersum Obcego (bardziej tej drugiej części). Gdy ją skończę chciałbym ja po prostu udostępnić każdemu za darmo(gra byłaby COOP-em). I tutaj pojawia się moje pytanie... Chodzi o prawa autorskie. Nieliczni wiedzą, że był kiedyś projekt "Aliens Vs Marines", który po prostu zniknął, również twórca nigdy po tym nie był online(cholernie dziwna sprawa). Także jak to jest publikować grę za darmo w filmowym uniwersum?

Tutaj jest link do projektu http://www.moddb.com/games/project-xenos

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

zapraszam Was wszystkich do posłuchania i obejrzenia moich creepypast :) Na razie mam tylko 4, ale zamierzam się dalej rozwijać :D Poniżej wklejam link do jednego z opowiadań, jeśli komuś się spodoba i będzie chciał zobaczyc inne, to znajdzie je na moim kanale youtube. Acha, będzie mi miło, jeśli zostawicie jakieś komentarze- dowiem się wtedy, co jest fajne, a co należy poprawić :)

https://www.youtube.com/watch?v=mpe6f0Z4q-A

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, jeżeli ktoś z was nie grał w wiedźmina lub chce sobie całą przygodę przed trójeczką przypomnieć to zapraszam do serii zagrajmy w, właśnie z wiedźmina Edycja Rozszerzona wzbogaconego o mod powrót białego Wilka. Jestem dopiero świeżakiem w nagrywaniu dlatego proszę was o komentarze co mógłbym poprawić\zmienić.

Bywajcie ).gif

link --> https://www.youtube.com/channel/UCgMmO513mHrUKYsnxInfNqw?view_as=public

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...