Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Ghost

Praktyki w redakcji CD-Action

Polecane posty

Ponieważ pojawia się trochę pytań na ten temat, postanowiłem przygotować mały FAQ z informacjami

1. Czy redakcja przyjmuje na praktyki?

Tak. Redakcja przyjmuje studentów na praktyki.

2. Kogo przyjmujecie?

Preferujemy osoby studiujące dziennikarstwo i takie będą przyjmowane w pierwszej kolejności. Osoby z innych kierunków mogą zostać przyjęte na praktyki, jeśli w danym momencie nie będziemy mieli innych studentów. W takim wypadku preferowane są osoby z kierunków filologicznych, następnie osoby studiujące kierunki związane z grafiką komputerową, składem i poligrafią.

3. Dostanę jakieś pieniądze za praktyki?

Nie. Praktyki są bezpłatne.

4. Czy możemy przyjść na praktyki razem z kolegami?

Nie. Na praktyki przyjmujemy jedną osobę na raz. W wyjątkowych przypadkach mogą być dwie, ale nie więcej.

5. Uczelnia każe mi odbyć 60 godzin praktyk, ile to będzie trwało?

Praktyki trwają 6 godzin dziennie, od 9 do 15, tak więc 60 godzin to 10 dni roboczych czyli niecałe dwa tygodnie kalendarzowe.

6. Czy potrzebne są jakieś dokumenty do odbycia praktyk?

Przed podjęciem praktyk musi koniecznie zostać podpisana umowa pomiędzy uczelnią, w której dana osoba studiuje, a redakcją.

Sposób rozliczania studentów z ich odbycia zależy od uczelni. Czasem jest to dzienniczek praktyk, czasem sprawozdanie, czasem dokument z redakcji potwierdzający, że taki fakt miał miejsce.

7. Czy po praktykach mam szansę na pracę u was?

Odbycie praktyk nie zwiększa szans na zatrudnienie w redakcji. Takie szanse zwiększa stała współpraca z pismem.

8. Co robią studenci w trakcie praktyk?

Odwalają czarną robotę. Jeśli liczycie, że przyjdziecie do redakcji i dostaniecie jakąś grę do zrecenzowania to od razu informuję, że nie ma na to najmniejszych nawet szans.

9. Z kim należy kontaktować się w sprawie praktyk?

Ze mną. Na maila imię.nazwisko@cdaction.pl (jakie to dane zostawiam dociekliwym, jak ktoś jest leniwy to nie poszuka i dobrze, bo za leniwych i nierozgarniętych praktykantów - dziękujemy).

W razie dodatkowych pytań odnośnie praktyk piszcie na maila lub w moim wątku na forum.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W temacie dotyczącym praktyk napisałeś aby w razie pytań pisać w Twoim temacie. Mam nadzieję, że o ten temat chodziło. Chciałbym poruszyć kilka kwestii, które mnie nurtują i czasami tyczą się one nie tylko praktyk w CDA, lecz ogólnie. Ciężko znaleźć osobę, która chciałaby na ten temat podyskutować, więc postanowiłem skorzystać z okazji. A więc do rzeczy...

Zastanawia mnie fakt, dlaczego tak bardzo preferowani są studenci kierunków dziennikarstwa lub innych humanistyczno-społecznych? Domyślam się, że zdecydowana większość redakcji kończyła tego typu studia i w tej pracy potrzebne jest "lekkie pióro". Jednak osobiście znam wiele umysłów ścisłych, którzy również potrafią dobrze posługiwać się naszym językiem. Dla przykładu, mój kolega studiujący obecnie medycynę, w liceum wygrał olimpiadę języka polskiego (tylko po to by nie pisać z niej matury). Dążę po prostu do tego, że studenci innych kierunków również mogliby sporo wnieść do firmy. Chciałbym o tym napisać więcej, ale...

...no właśnie - bardzo mnie cieszy, że od razu z góry nie owijacie w bawełnę i mówicie wprost, że student będzie odwalał czarną robotę (domyślam się, że są to prace, które nie wymagają nawet zadnego wykształcenia i wiedzy specjalistycznej). Zastanawiam się dlaczego w naszym kraju ustalił się taki właśnie stereotyp, że praktykant = gość do kserowania, skanowania, archiwizowania... I nie mówię tu tylko o Waszej redakcji, ale o zdecydowanej większości firm. Zdaję sobie sprawę, że musicie ponieść pewne koszty (choćby przygotować nowe stanowisko pracy), ale czy to by się nie opłaciło? Zamiast robić jakieś badziewne praktyki trwające raptem 10 dni, można zorganizować nawet cztery trzymiesięczne praktyki i macie w zasadzie jednego człowieka za darmo przez caly rok - tylko dajcie mu do zrobienia od czasu do czasu coś innego niż ksero, ale jakieś zadanie o chociaż minimalnej odpowiedzialności. Nie mówię tu o recenzowaniu jakiegoś megahitu, ale np. jakaś pomoc w dziale DTP... Student trzeciego roku ambitnego kierunku jest w stanie naprawdę dużo zdziałać. Szkoda tylko, że nikomu z dobrych pracowników nie zależy na tym, aby choć odrobinę wiedzy przekazać, tak aby te praktyki nie były zmarnowanym czasem i w przyszłości można było sobie wpisać coś w CV. Polska jest pod tym względem jakimś antyfenomenem...

5. Uczelnia każe mi odbyć 60 godzin praktyk, ile to będzie trwało?

Praktyki trwają 6 godzin dziennie, od 9 do 15, tak więc 60 godzin to 10 dni roboczych czyli niecałe dwa tygodnie kalendarzowe.

Rozumiem, że to tylko taki przykład? Każda uczelnia sama decyduje bowiem o tym, ile tych godzin ma być.

7. Czy po praktykach mam szansę na pracę u was?

Odbycie praktyk nie zwiększa szans na zatrudnienie w redakcji. Takie szanse zwiększa stała współpraca z pismem.

Skoro odbycie praktyk nie zwiększa szans na zatrudnienie, to naprawdę współczuję praktykantom. Spytam z czystej ciekawości - ilu rocznie macie praktykantów? Bo skoro pracodawca z góry zaznacza, że praktykant się na nich niczego nie nauczy, nic z nich nie wyniesie oraz co więcej i tak nie zwiększy swojej szansy na prace - to stwierdzam, że muszą to być jacyś desperaci, albo ludzie, którzy przez całe życie akademickie nie zrobili kompletnie nic.

Można wiedzieć co rozumiesz poprzez stałą współpracę z pismem?

Od razu mówię, aby ten temat nie został odebrany jako roszczenie pretensji o to, że praktyki w Waszej redakcji są mało wartościowe. Tak jest niemal wszędzie i naprawdę dziwi mnie, że nikt nie ma zamiaru nawet kiwnąć palcem, aby choć trochę się polepszyło. Domyślam się, że głównym powodem są zapewne pieniądze, ale tak to jest w kraju, w którym politycy kupują sobie nowe telewizory za pieniądze podatników, którym miesiąc temu zabrali ulgi prorodzinne... Ech, szkoda gadać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę od tego, że w redakcji zajmuję się praktykantami od ponad 8 lat (dokładnie nie pamiętam już ilu) i przez moje ręce przewinęło się już kilkaset osób z różnym wykształceniem, z różnych szkół w Polsce, z różnych kierunków, w różnym wieku, o różnym zaangażowaniu w praktyki i różnej płci.

Zastanawia mnie fakt, dlaczego tak bardzo preferowani są studenci kierunków dziennikarstwa lub innych humanistyczno-społecznych?

Dlatego, że tych osób nie musimy uczyć pewnych ważnych spraw związanych z tym zawodem, a potrzebnych w późniejszej pracy dziennikarza. Chodzi o takie rzeczy jak: prawo prasowe, umiejętność wyszukiwania materiałów, a potem potwierdzania ich wiarygodności, czytanie znaków korektorskich itp.

Poza tym chcemy dać studentom tego kierunku szansę poznania pracy redakcyjnej i dziennikarskiej w praktyce. Bo nawet wykonując "czarną robotę" może zapoznać się z procesem obróbki tekstu, obiegiem dokumentów, schematami produkcyjnymi i kontrolnymi oraz wieloma innymi rzeczami, które potem mogą mu się przydać w pracy zawodowej.

Student z innego kierunku nie skorzysta z tej wiedzy, bo po co mu ona?

Domyślam się, że zdecydowana większość redakcji kończyła tego typu studia.

Nie całkiem. Spora część ludzi piszących dla naszego pisma ma całkiem inne wykształcenie.

Jednak osobiście znam wiele umysłów ścisłych, którzy również potrafią dobrze posługiwać się naszym językiem.

Co rozumiesz przez dobre posługiwanie się naszym językiem? Poprawność językową? Taką umiejętność posiada większość zgłaszających się do nas praktykantów. Że piszą dobrze i ciekawie? Nie zamykamy im drogi. Zawsze mogą spróbować zostać naszymi współpracownikami i do tego wcale nie muszą odbywać w naszej firmie praktyk. W FAQ na forum są podane warunki jakie trzeba spełnić, aby dostać szansę zostania naszym współpracownikiem.

Główny problem jest w tym, że wielu osobom wydaje się, że umieją dobrze pisać i gdy przychodzą do naszej redakcji na praktyki lub wysyłają nam tekst do sprawdzenia, spotyka ich dosyć brutalne rozczarowanie. Bo niestety okazuje się, że tylko im się wydawało, że umieją dobrze pisać.

Redakcja dostaje rocznie kilkaset tekstów od kandydatów na współpracowników i tylko niewielka ich część przechodzi przez gęste sito eliminacji.

...bardzo mnie cieszy, że od razu z góry nie owijacie w bawełnę i mówicie wprost, że student będzie odwalał czarną robotę (domyślam się, że są to prace, które nie wymagają nawet żadnego wykształcenia i wiedzy specjalistycznej).

Nie całkiem. Są i takie prace, że rzeczywiście w zasadzie każdy może je wykonać, ale mam też zadania dla praktykantów, gdzie wiedza dziennikarska jest przydatna.

Zastanawiam się dlaczego w naszym kraju ustalił się taki właśnie stereotyp, że praktykant = gość do kserowania, skanowania, archiwizowania... I nie mówię tu tylko o Waszej redakcji, ale o zdecydowanej większości firm. Zdaję sobie sprawę, że musicie ponieść pewne koszty (choćby przygotować nowe stanowisko pracy), ale czy to by się nie opłaciło?

Opłaciłoby się tylko w przypadku osób, które przychodzą na praktyki na czas dłuższy niż miesiąc.

Zamiast robić jakieś badziewne praktyki trwające raptem 10 dni, można zorganizować nawet cztery trzymiesięczne praktyki i macie w zasadzie jednego człowieka za darmo przez cały rok - tylko dajcie mu do zrobienia od czasu do czasu coś innego niż ksero, ale jakieś zadanie o chociaż minimalnej odpowiedzialności.

Tu trochę trzeba rozdzielić rodzaje praktyk. Są firmy, gdzie organizuje się praktyki, żeby sprawdzić potencjalnych kandydatów na stanowisko i wtedy robi się takie rzeczy jak opisałeś.

Natomiast nasza redakcja ma inne podejście do praktyk. Uczelnie wymagają do studentów, żeby odbyli jakieś praktyki zawodowe. Wbrew pozorom nie ma aż tak wielu firm, które chciałyby takich studentów przyjmować. Bo wymaga to zaangażowania jednego z pracowników, żeby takim praktykantem się opiekował, przeszkolił go, nadzorował. Wymaga to też przygotowania dla takiego praktykanta stanowiska pracy. Dla firmy są to dodatkowe koszty. Bo osoba, która się opiekuje studentem czy uczniem jest mniej produktywna, bo część czasu musi poświęcać na studenta. Jak również stanowisko pracy nie pracuje tak wydajnie, bo siedzi przy nim osoba, która się dopiero czegoś uczy, a nie doświadczony pracownik, który wykorzystałby je o wiele bardziej efektywnie.

Inna sprawa, że nie mamy możliwości przyjęcia na raz kilku czy kilkunastu praktykantów. Przyjmujemy tylko jednego na raz. We Wrocławiu nie ma aż tak wielu firm związanych z mediami, prasą itp. Biorąc jakąś osobę na rok, odebrałbym szansę odbycia praktyk związanych z zawodem dziennikarza kilkunastu studentom.

Szkoda tylko, że nikomu z dobrych pracowników nie zależy na tym, aby choć odrobinę wiedzy przekazać, tak aby te praktyki nie były zmarnowanym czasem i w przyszłości można było sobie wpisać coś w CV.

Nie w naszym przypadku. smile_prosty.gif Zawsze w rozmowie wprowadzającej mówię praktykantom, że jak chcą się czegoś dowiedzieć o redakcji, o procesie produkcji, korekty itd. to niech pytają. Miałem takich, którzy skorzystali z tej propozycji i poznali dokładniej pracę redakcji.

5. Uczelnia każe mi odbyć 60 godzin praktyk, ile to będzie trwało?

Praktyki trwają 6 godzin dziennie, od 9 do 15, tak więc 60 godzin to 10 dni roboczych czyli niecałe dwa tygodnie kalendarzowe.

Rozumiem, że to tylko taki przykład? Każda uczelnia sama decyduje bowiem o tym, ile tych godzin ma być.

W zasadzie tak, choć stwierdzam, że 90% osób przychodzących do nas na praktyki taką właśnie ma podaną ich długość.

Skoro odbycie praktyk nie zwiększa szans na zatrudnienie, to naprawdę współczuję praktykantom.

Samo odbycie praktyk takiej szansy nie daje, zwłaszcza że trafiają też do mnie osoby, które przychodzą tylko po to by je zaliczyć i nic więcej.

Natomiast są też osoby ambitniejsze. Gdy widzę, że z taką mam do czynienia, dostaje ona zadanie ściśle dziennikarskiej do wykonania. Jak się dobrze z niego wywiąże, ma szansę napisać jakiś tekst do pisma czy na naszą stronę. Już kilkukrotnie zdarzyło się, że takie teksty zostały opublikowane. Mam na myśli np. tekst o sztukach walki w grach i ich odniesieniu do rzeczywistości czy np. tekst o instrumentach wirtualnych. To są właśnie dzieła praktykantów.

Niestety zdarzały się też inne przypadki i były one częstsze. Praktykant pisał tekst, potem dawał do sprawdzenia, poprawiał, potem znowu sprawdzaliśmy, następowały kolejne poprawki i po dwóch tygodniach okazywało się, że mimo całej tej pracy i poprawek ten tekst nadal nie nadaje się do publikacji. Mimo, tego nie skreślaliśmy jeszcze takiej osoby. Dawaliśmy im możliwość dalszego poprawienia tekstu, już nie w ramach praktyk, ale prywatnie i podesłania gdy już będzie gotowy. Z tej możliwości skorzystał jeden, może dwóch praktykantów, spośród kilkudziesięciu, którzy otrzymali takie propozycje.

Na szczęście są też chlubne przykłady. Jak być może zauważycie, od pewnego czasu jako autorka tekstów pojawia się osoba o nicku 9kier. To właśnie praktykantka, która tak dobrze wywiązała się zadania dziennikarskiego jakie jej dałem, a potem z napisania próbnego tekstu, że daliśmy jej szansę zostania współpracownikiem i z tej szansy skorzystała.

Niestety spośród setek praktykantów, którzy przeszli przez naszą redakcję tak dobrze zaprezentowało się zaledwie kilku z nich.

Bo skoro pracodawca z góry zaznacza, że praktykant się na nich niczego nie nauczy, nic z nich nie wyniesie oraz co więcej i tak nie zwiększy swojej szansy na prace - to stwierdzam, że muszą to być jacyś desperaci, albo ludzie, którzy przez całe życie akademickie nie zrobili kompletnie nic.

Nigdzie nie twierdzę, że praktykant u nas niczego się nie nauczy. Wszyscy studenci mają możliwość skorzystania z wiedzy i umiejętności osób w redakcji. Również wykonując zlecone zadania (nawet te "czarne") zdobywają wiedzę i doświadczenie. Bo przecież nie każemy im przerzucać węgla w kotłowni czy myć samochodów. Nawet tzw. czarna robota jest w jakiś sposób związana z pracą redakcyjną.

To nie są desperaci. Uczelnia wymaga odbycia praktyk to robią to. To gdzie wybiorą się na praktyki oraz co będą od nich robić zależy przede wszystkim od nich samych. W końcu co to za problem podpytać się innych co robili na praktykach w naszej redakcji i czy są z nich zadowoleni? Jak się im nie spodoba mogą wybrać inną firmę.

Dodatkowo w pierwszy dzień odbywam z nimi rozmowę kwalifikacyjną oraz dostają zadanie dziennikarskie. Od wyników tych dwu rzeczy zależy, czy spędzą resztę praktyk na jakichś ambitniejszych zadaniach, czy też na prostych pracach.

Można wiedzieć co rozumiesz poprzez stałą współpracę z pismem?

Mamy w redakcji dwa rodzaje współpracy.

Pierwszy to współpraca klasyczna, od czasu do czasu. Czy my prosimy o napisanie czegoś czy autor sam nam podsyła.

Drugi to współpraca stała. Ta z kolei oznacza, że mamy z daną osobą regularny kontakt, wykonuje też ona co miesiąc jakieś zadania dla redakcji.

Dobrym przykładem są nasi rysownicy. Marek Lenc i Otis co miesiąc podsyłają do redakcji swoje nowe rysunki oprócz tego tworzą też grafiki i ilustracje na nasze zamówienie (to jest współpraca stała). Z kolei Błażej Wiśniewski raz na jakiś czas podsyła nam pakiet swoich dzieł, które stopniowo wykorzystujemy (to zwykła współpraca).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...