Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Bethezer

The Walking Dead

Polecane posty

Jak tam się czujecie po przejściu końcówki sezonu ? Moje odczucia :

Dobrze że Jane wróciła, troche szkoda Luke'a ale shit happens(biggrin_prosty.gif), ja wybrałem opcje żeby go osłaniać chociaż pewnie bez względu na wybór byłby martwy(nie przechodziłem gry z innymi wyborami, fajnie gdyby ktoś to potwierdził),broniłem Avro w każdej możliwej sytuacja a tu lekki numer mi z Bonnie i Mike'm wywineli,Bonusowy epizod 400 days był w kasze dmuchać, zapłaciłem 5 euro za epizod, aby postacie(prócz Bonnie która odegrała jakąś rolę w historii) mógł zobaczyć w drugim epizodzie może z 30 sekund ? serio Telltale ? Wybrałem aby zabić Kenny'ego więc Jane trochę lipnie go sprowokowała tym że miała "wypadek" i straciła dziecko, stwierdziłem że Jane będzie lepiej rokującym partnerem na przyszłość więc zastrzeliłem Kenny'ego, do tego po powrocie do bazy Cartera przyjąłem tą rodzinkę

A jak tam u was ?

chyba po raz pierwszy wybór ma znaczenie bo

możemy zostać z Jane w bazie Cartera i przyjąć/odrzucić rodzinkę, zostać z AJ'em z Wellington bez Kenny'ego albo całą trójką pójść w inne miejsce, możemy pójść sami bez względu kto przeżył pojedynek

czyli czekamy do 2015 na 3 sezon, mam nadzieje że w końcu wybory będą takie jak te w każdym odcinku a nie tylko na zakończenie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ograne.

Sezon jest słabszy niż pierwsze The Walking Dead i słabszy niż The Wolf Among Us. Po pierwsze, dlatego że formuła się już trochę zużyła. Po drugie, dlatego że epizody są krótsze. Po trzecie, dlatego że jest coraz mniej interaktywne; większość czasu sama nas przenosi od dialogu do dialogu, od trzeciego epizodu chyba nie było lokacji, w której faktycznie mogliśmy trochę poeksplorować. Po czwarte, writing trochę siadł; za dużo postaci, które nie miały czasu rozwinąć skrzydeł; brak jakiegoś motywu przewodniego <poza dorastaniem Clementine, ale to nie wystarcza>, który sprawił, że w serii wystąpiło to, co kompletnie mnie odepchnęło od serialu - postacie snują się bez celu i ich motywacje są bardzo naciągane.

That said, to dalej jest gra, przy której głośno mówię "NIE!" przy gwałtownym zwrocie akcji, która potrafi mi zagrać na emocjach i która pozostawia po sobie dobre wrażenie. Już nie >wow<, jak przy jedynce, ale dalej wyczekuję kolejnych epizodów. Więc czekam na TWD3; a wcześniej na Tales From Borderlands i Game of Thrones.

Co do samego piątego epizodu. Podobały mi się:

Scena przy ognisku, scena na jeziorze ze śmiercią Luke'a, próba ucieczki Mike'a, Bonnie i Arvo skończona postrzeleniem Clementine, flashbackowa scena z Lee <all the feels>, możliwość porzucenia Jane.

Nie podobały mi się <oprócz problemów wymienionych wcześniej>:

Writing Kenny'ego, forced conflict między Kennym i Jane, mało emocjonująca końcówka.

Generalnie to, jak napisana została kłótnia o kierunek, w którym grupka powinna się udać położyło trochę końcówkę. Racje obojga były tak absurdalne, że trudno było się poczuć przywiązanym do kogokolwiek, rozmowy na ten temat powodowały tylko frustrację, kiedy Clementine nie była w stanie im przemówić do rozsądku <to niedobrze, gdy gra tego typu ma sytuację "nie ma opcji dialogowej, jakiej bym użył", a tu taka występowała stale, bo potrzebowałem ciągle opcji "are you clinically insane"; pojawiła się dopiero pod koniec. Dlatego cieszę się, że Clem miała chociaż możliwość odejścia po wszystkim i zostawienia Jane; fajne też, że w sumie to również było słodko gorzkie rozwiązanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Artius - skoro napisałem, że poniżej są spoilery, to jednocześnie doceniam inteligencję Forumowiczów, że nie będą brnęli dalej w tekst, jeśli chcą uniknąć zdradzania treści gry, a nie na siłę sprawdzą, czy aby na pewno nie robię sobie jaj i czy przypadkiem nie kłamię. Zbyt optymistyczne podejście?

Ale ok, by nie było wątpliwości

Zakończenie słabsze, mniej dotykające niż w pierwszym sezonie TWD, ale nadal dość mocne i parę razy zastanowiło mnie, czy aby na pewno ten czy tamten wybór był słuszny. Mój problem w postrzeganiu serii jest taki, że w pierwszym sezonie nie mieliśmy żadnego wpływu na decyzje, tj. wszystko kończyło się jednakowo - tutaj pewnie jest podobnie, więc nie miałem też jakoś silnej refleksji w stylu "cholera, trzeba było rozegrać to inaczej", bo domyślam się, że ogólnie nic by się nie zmieniło, ale może się mylę. Jakie wybrałem zakończenie? Odrzuciłem przeprosiny Jane i wyruszyłem w solową drogę, która zakończyła się przedzieraniem przez zgraję zombiaków. Nie wiem w sumie, czy to dobry wybór, ale przez całą grę byłem za Kennym, jednak jego zachowanie w pewnym czasie zaczęło autentycznie sprawiać, że dawało się wyczuć w nim zagrożenie dla bezpieczeństwa grupy, a coś takiego nie powinno być akceptowalne. Dlatego go zastrzeliłem, ale gdy okazało się, że całość była wielką mistyfikacją, to jednak punkt widzenia mocno mi się zmienił - to nie był pierwszy numer Jane (raz nas zostawiła, teraz to), po drugie narażenie dziecka i sprowokowanie Kenny'ego sprawiło, że postanowiłem wybrać solową drogę rozgrywki, zobaczymy, czy wybór ten okaże się słuszny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ukończyłem ostatni odcinek tego sezonu. Mam mieszane uczucia, co do tej części gry. Jedynka bardziej wciągała, była Clem i miało się jednego, najważniejszego na świecie Lee. A tutaj jakoś nie przywiązałem się do bohaterów, bo ciągle ktoś ginie. Nie ma tego najjaśniejszego punktu na nocnym niebie, za którym się podąża.

Kenny strasznie mnie drażnił w tym epizodzie. Wyłaziła z niego zła bestia i trzeba było go zlikwidować (w sumie szkoda, że to Luke a nie on wpadł do tej rzeki). W ogóle cały ten konflikt i zachowanie innych bohaterów było strasznie irytujące i sztuczne. Mam nadzieję, że w 3 sezonie wymyślą coś bardziej konkretnego i prawdziwego. Koniec końców wylądowałem w starej siedzibie Carvera wraz z Jane oraz napotkaną "rodzinką"

Mam też nadzieję, że niebawem The Wolf Among Us będzie na jakiejś fajnej wyprzedaży, bo mam również ochotę na ten tytuł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ukończyłem drugi sezon. Dla mnie bomba! Jeśli ktoś się obawiał to nadal mamy ciężkie wybory i niezły klimat. Historia przedstawiona w grze potrafi wzruszyć, naprawdę w kilku momentach było mi żal kilku decyzji, tylko końcówka jest trochę słabsza od poprzedniego sezonu, ale naprawdę zastanawiałem się nad tym czy

strzelić do Kenny'ego. Strasznie lubiłem tę postać i szkoda było mi patrzeć jak cały czas tracił nad sobą kontrolę, mimo to jestem pewien swojego wyboru.

Póki co dla mnie jedna z najlepszych produkcji tego roku, z niecierpliwością wyczekuję jakiegoś info o nowym sezonie smile_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wow. Cały drugi sezon (oprócz pierwszego epizodu) był dla mnie nudny. Ale ostatni epizod sprawił, że mam wielką ochotę na 3 sezon. Jednak niech poczekają przynajmniej półtora roku by go wypuścić. Co do zakończenia

wybrałem Kenny'ego choć trochę tego żałuję. Podczas walki on vs. Jane bez większego zastanowienia się wybrałem jego. Kochałem jego postać i po Lee to on był mi najbliższy. Lecz później kiedy AJ został znaleziony w samochodzie pomyślałem ''choć lubię Kenny'ego to przecież on długo nie pożyje z jednym okiem i jego wybuchowością'', ale co się stało to się nie odstanie. Lubiłem też Jane, tylko jej i Luke'a los obchodził mnie w tej grze. Gdy doszliśmy do Wellington pomyślałem o dziecku. Bałem się, że te schronienie może być czymś jak Woodbury, ale może być też jednak bezpiecznym schronieniem. Po namyśle wybrałem jednak drogę z Kenny'm z powodu tego iż mogłem mu zaufać, choć jest trochę nieprzewidywalny to jednak będzie umiał wychować Alvina Jr. oraz ma stosunki z Clementine prawie takie jak miała ona z Lee.

Teraz inne wyboru: Gdy pod nogami Luke'a lód się załamał to osłaniałem, go z powodu tego że zombie było mało, a gdybym poszedł możliwe że utopiłbym się razem z nim. Niestety Bonnie której nie lubiłem, ot bezbarwna postać poszła tam przez co zginął Luke. Uratowałem ją tylko z powodu tego, że każdy zaufany człowiek podczas apokalipsy jest wart wszystkiego. Później okazało się, że był to błąd. Zachciało się jej, Mike'owi (go lubiłem, przypominał mi lekko Tyresse'a i Arvo, który do tego postrzelił Clem próbowali uciec. Chciałbym, żeby powstał jakiś specjalny epizod taki jak 400 Days opowiadający o ich podróży na południe.

Ogółem grę oceniam na bardzo mocną 8/słabe 8+.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie zatrzymałem się na 4 odcinku sezonu. Jestem troche zniesmaczony, pierwszy odcinek był w miarę ok i zapowiadał świetną kontynuację. Jednak jak dla mnie

świat w którym to ludzie stają się największymi wrogami nie jest już taki jak ten z pierwszego sezonu. Czegoś mi w tym sezonie brakuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym napisać tu swoją teorię na temat połączenia wszystkich zakończeń w jedną całość podczas TWD3. Niestety moja teoria jest pesymistyczna i zakłada to, że bez znaczenie co się wybierze w następnym sezonie będziemy sami. Jane zginie, bo np. zabiła ją tamta rodzinka, Kenny zginie, bo np. nie wytrzymał psychicznie i popełnił samobójstwo. Mam nadzieję, że tak się nie stanie no, ale trudno o inne rozpoczęcie skoro jest tyle dróg do wyboru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam, że również zwlekałem z drugim sezonem. Jakoś tak skończyłem na drugim epizodzie i grę zostawiłem, w międzyczasie pojawiło się kilka innych tytułów i gra poszła w odstawkę.

Ale teraz gdy wbijanie paragonów w diablo 3 lekko się znudziło, postanowiłem wrócić do walking dead.

Wcale się nie zawiodłem. Jak dla mnie drugi sezon jest równie interesujący jak pierwszy.

W ogóle cała gra, jej koncepcja i wykonanie to jak dla mnie majstersztyk. Wybory, ich konsekwencje, świetnie podkładane głosy - wszystko to sprawia, że bardzo łatwo wczuć się w klimat.

W moim prywatnym rankingu gra zajmuje wysokie miejsce. W kwestii rozrywki dostarczanej graczowi stoi o niebo wyżej niż wszelkie gry z oklepanymi schematami i coraz to lepszą grafiką.

The Walking Dead mogę z czystym sumieniem polecić każdemu, kto lubi tego typu rozgrywkę - dla mnie bomba i pozycja obowiązkowa dla każdego kto lubi tytuły z zombiakami :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wybrałem Kenny'ego choć trochę tego żałuję. Podczas walki on vs. Jane bez większego zastanowienia się wybrałem jego. Kochałem jego postać i po Lee to on był mi najbliższy. Lecz później kiedy AJ został znaleziony w samochodzie pomyślałem ''choć lubię Kenny'ego to przecież on długo nie pożyje z jednym okiem i jego wybuchowością'', ale co się stało to się nie odstanie. Lubiłem też Jane, tylko jej i Luke'a los obchodził mnie w tej grze. Gdy doszliśmy do Wellington pomyślałem o dziecku. Bałem się, że te schronienie może być czymś jak Woodbury, ale może być też jednak bezpiecznym schronieniem. Po namyśle wybrałem jednak drogę z Kenny'm z powodu tego iż mogłem mu zaufać, choć jest trochę nieprzewidywalny to jednak będzie umiał wychować Alvina Jr. oraz ma stosunki z Clementine prawie takie jak miała ona z Lee.

Ja na początku pomyślałem tak samo ale to pożegnanie z Clementine pod Wellington uświadomiło mnie że zawsze chciał jak najlepiej

Nie ogarniam jak można

zastrzelić Kennego. Serio.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, pochwalę się, że tydzień temu z okazji wyprzedaży Steamowej zaopatrzyłem się w "The Walking Dead". Zapewne gdybym wcześniej nie zainteresował się serialem, to do dziś nie wiedziałbym jak genialna gra mogła mnie ominąć i zarazem tak wspaniale napisana w każdym szczególe. Zanim przejdę do zakładki "Spoiler", bo tylko tak będę mógł swobodnie się wyrazić, to napiszę, że ostatnia gra, która potrafiła ciągnąć mnie za emocje to był "The Last of Us" (przedtem "Mafia"), ale stwierdzam teraz, że Joel i Ellie nie są tak świetnym duetem jak Lee z Clim. W "Tlou" może końcówka mnie potrafiła poruszyć, która tylko uświadczyła mnie, że to już koniec fajnej przygody i nara, w sezonie pierwszym "The Walking Dead"...prawie płakałem, naprawdę nigdy gdziekolwiek nie przywiązałem się do bohaterów niż tu!

Podczas całej swojej przygody, mocno przywiązałem się do głównych postaci. Polubiłem bardzo Kenniego i często stałem po jego stronie. Pomagałem jego rodzinie, nigdy nie podniosłem ręki na niego, nawet pokojowo rozegrałem zatrzymanie pociągu przekonując go, że nie ma sensu ciągnąc żywot jego chorego niestety synka. Postać ta była ze mną do końca, aż do momentu kiedy postanowił próbować uratować Bena (pomimo, że wszystko psuł, też go lubiłem go). Naprawdę byłem załamany kiedy mój najlepszy przyjaciel postanowił się poświęcić i ukrócić męki Bena i nie pozwolić aby to czego się najbardziej bał, stało się naprawdę (czyli zjedzenie przez zombi). Christi i Omid nie byli w stanie zastąpić tej postaci, nawet na strychu zwierzyłem im, że jeżeli dojdzie co do czego to niech Kenny się zajmie Clim.

A końcówka? Nie mogłem uwierzyć, że Lee został ugryziony, starałem się nawet ratować odcinając mu rękę, no ale było za późno. Ostatnia rozmowa z Clim naprawdę mnie rozkleiła i zdanie pożegnalne:"Będę za tobą tęsknić"

Zaciekawiła mnie opcja statystyk i fajnie wiedzieć, że:

Należę do 19%, które wybrało Douga zamiast pani reporter. Szkoda, że gość zginął przez głupotę córki Larrego. A swoją drogą, z Kennym zabiłem go kiedy siedzieliśmy w chłodni. Ja wolałem nie ryzykować.

Pierwszy sezon tak mi się podobał, że zaraz zakupiłem "DLC" oraz Dwójkę, którą już na starcie pochwalę, że dla mnie jest równie świetna co jedynka, szkoda tylko, że krótsza.

Powaga, nie pamiętam, w której grze ostatnio mówiłem głośno do siebie, czy łapałem się za głowę albo inaczej, jak to mówiąc, przeżywałem. Już w pierwszej części drugiego sezonu zostałem skopany tą akcja:

Gdy Clim spotkała psiaka. Wpierw miałem nadzieje, że zaprowadzi mnie on do swojego właściciela i potem jakoś się potoczy. Jednak gdy oglądałem obóz to już coś nie pasowało, pewnie został ograbiony przez tych samych co zapewne zabili Christi (nie wierzę, że przeżyła). Widziałem zdjęcie gdzie psiak był wśród jakiejś rodziny, widziałem lalki, jego zabawkę, aż potem związanego zombie. To wszystko ułożyło mi pewną sensowną teorie, właściciele psa nie żyją, a sam zwierzak błąkał się po okolicy szukając jedzenia i trzymając się tego miejsca mając nadzieje, że jego właściciele wrócą. Niby to była chwila, a już związałem się z tym czworonogiem, głaskałem go po głowie, rzuciłem mu jego zabawkę i naprawdę miałem nadzieje, że będę miał towarzysza. Aż do momentu kiedy otworzyłem puszkę z fasolką, w ramach przyjaźni, chciałem podzielić się z nim, a ten wyrwał posiłek i przy próbie odzyskania zaatakował. Gdy Clim wykopała go za pień drzewa i zobaczyłem co się stało psiakowi to powaga, złapałem się za usta i prawie się rozpłakałem. Naturalnie nie mogłem patrzeć jak biedne zwierze się męczy i poderznąłem mu gardło. Jeżeli kiedykolwiek będę przechodził drugi raz tą grę to nigdy nie odważę się zostawić tego czworonoga.

Kolejną sceną, przy której się rozkleiłem było:

spotkanie się z Kennym. Nie wyobrażam sobie innego powitania ze starym przyjacielem jak przytulenie go i potem zignorowanie Luka przy stole. Co mnie się tu spodobało to Clim często powtarzała to co mówił jej Lee kiedy umierał, w moim przypadku "trzymaj się z dala od miast". Pomimo, że przez całą grę każdy krytykował Kenniego, nie chciano go w grupie, to tylko z nim byłem szczery i zawsze stałem po jego stronie. Jedynie próbowałem go uspokoić w momencie kiedy gnębił młodego Rosjanina, co potem okazało się błędem, to mały drań chciał uciec z Bonnie i Mikiem oraz zapasami.

Ogólnie moje zakończenie w pełni mnie usatysfakcjonowało:

Jane próbowała mnie do siebie przekonać, ale do końca byłem wierny Kenniemu. Bałem się, że dojdzie do kłótni, a potem do walki. Ale co ona uczyniła to tylko na własne życzenie. Byłem zaskoczony, że mogłem zastrzelić swojego przyjaciela, nie zrobiłem tego, pozwoliłem mu dokończyć walkę. Potem kolejna opcja, że mogę dalej go zastrzelić, że co?! Zdecydowanie wybrałem opcje z tekstem, że "Nie musiało to się tak skończyć!" i nagle odkrycie, że Jane blefowała. Co jak co, ale sam bym dostał furii, gdyby ktoś mi powiedział, że pozwolił zginąć niemowlakowi, za którego wziąłem odpowiedzialność, więc cieszę, że manipulantka zginęła, zasłużyła tak samo jak Carver. A jak finał? Widok oblanego łzami Kennego, który dar się na Clim, żeby została w tym obozie, który w końcu znaleźli naprawdę też mnie rozkleił, ale w końcu zdecydowałem się, że jak Kennego nie chcą wpuścić, to ja też nie chcę aby Clim została. Razem odeszli ku zachodzącego słońca z zapasami.

Ogólnie to ciekaw jestem jak teraz rozwiążą problem z 3 sezonem. Skoro zakończeń dali nam aż 4, które diametralnie się różnią to jak to będzie wyglądać? Oby nie poszli na łatwiznę i:

Jak na początku drugiego sezonu, na dzień dobry zabili Ormida. Wkurzyłbym się jakby to samo zrobili i od razu ukatrupili Kenniego, mam szczerą nadzieje, że jeżeli jego wybrałem to będzie ze mną już do końca całej gry.

No i jeszcze statystyka jedna:

Naprawdę? Byłem w zdecydowanej mniejszości, która postanowiła nie zastrzelić Kennego? To jak reszta graczy traktowała go w pierwszym sezonie? Dla mnie to jest to do pomyślenia!

Podsumowując, grając w obie części starałem się podejmować takie decyzje jakie bym podjął naprawdę. W wielu było ciężko, bo żadne nie było dobrym wyjściem.

Dodatkowo, dwójka ma zdecydowanie więcej opcji, odnośnie decyzji, co jest już zauważalne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdawało mi się, że taki skrót był używany w grze, pewnie się pomyliłem. No ale wiadomo o kogo biega.

Ja sam rzuciłem się z pomocą na Ducka, zamiast na syna Herszela, dla mnie jego zachowanie nie było dziwne. Pierwsze dni plagi, jeszcze nie przyzwyczajony i raczej normalne, że liczyło się dla niego dobro jego rodziny. Później jednak zaczął myśleć także o grupie jak stał za tym aby wyjechać z motelu, w którym przebywali, jedynie Lilly była toporna i sądziła, że przeżyją zimę w takim miejscu. Chyba, że nie widzę tego i jak to powiedział Lee, kiedy któraś postać oznajmiła, że jest się takim samym jak Kenny, cytując "Najwyraźniej jestem takim samym dupkiem".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę? Byłem w zdecydowanej mniejszości, która postanowiła nie zastrzelić Kennego? To jak reszta graczy traktowała go w pierwszym sezonie? Dla mnie to jest to do pomyślenia!

Cóż mimo, że w większości przypadków drugiego jak i pierwszego sezonu najczęściej stawałem z Kennym (jednak nie zawsze) to jednak zdecydowałem się na

strzał. Nie mogłem już patrzeć na to jak coraz bardziej popada w obłęd, mimo że starał się to robić dla mego dobra. Jane nie uważałem za manipulantkę, rozmawiając z nią można się dowiedzieć, że także doświadczyła już naprawdę dużo. W końcówce chciała po prostu pokazać, że Kenny robi się coraz bardziej nieobliczalny i niebezpieczny zarazem.

Swoją drogą po tym co zrobiłem, Kenny

mi podziękował

i to mnie poruszyło wink_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również nie zastrzeliłem Kenny'ego i wybrałem takie samo zakończenie jak @Osioł

Mam tylko nadzieje że te 70% które zastrzeliło naszego przyjaciela zrobiło to ponieważ chciał zabić 2 osobę oraz przez niezrozumienie dlaczego stał się takim człowiekiem a nie bo "go nie lubiło"

Ogólnie strasznie szkoda też mi było Luka i posmutniałem gdy nie mogłem nic zrobić oprócz patrzenia jak szwendacz ciągnie go w dół. Naprawdę szkoda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ograłem dwa pierwsze odcinki trzeciego sezonu, i jestem bardziej niż zadowolony. W koncu mam produkcje starego, dobrego telltate, które dało nam pierwszy sezon TWD i Wolf Among Us. Bałem sie ze po arcysłabym i ultragównianym sezonie drugim dostaniemy znowu kaszanke, ale na szczescie sie myliłem. Dobrze po prowadzona fabuła, świetne postacie (w koncu fajnie zarysowani bohaterowie, a nie te thrashtardy z drugiego sezonu), końcówna drugiego odcinka to już totalny opad szczęki, genialny plot twist którego za nic bym się nie spodziewał. Wybory bardzo przyzwoite, nie wiem oczywiscie jak duzy wpływ mają na różnorodnosc gry, bo jestem swiezo po skonczeniu, a gameplayi nie ogladałem, ale to co zaserwowali trzymało poziom. Ogólnie polecam każdemu kto myśli, że Telltate juz sie skonczyło, w koncu po paru crapiszczach pokazali ze potrafią zrobic cos dobrego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki letniej wyprzedaży Steamowej w końcu dorwałem się do 3 sezonu "The Walking Dead". Szczerze bałem się cholernie podchodzić do tytułu, ze względu na:

Spoiler

Kennego. Drugi sezon ukończyłem wybierając najpiękniejsze zakończenie, czyli odejście ze wspomnianą postacią nie wchodząc do tej opancerzonej i niby bezpiecznej wioski. Bałem się przez to zaczynać kolejną część ze względu na to, że w swojej myśli może lepiej byłoby porzucić tytuł i myśleć sobie, że Kenny oraz Clem radzą sobie świetnie.

Ogromnym zaskoczeniem było, że nie kieruję postacią Clem, a jedynie Javierem. Wspomnę, że przed zagraniem w ogóle nie czytałem żadnych zapowiedzi czy nie przeglądałem żadnych filmów z powodu strachu przed dziećmi, które zdradzają za dużo z fabuły. Jedynie widząc jakieś małe zrzuty ekranu sądziłem, że nowa postać będzie nowym towarzyszem Clem, która pod koniec

Spoiler

Umrze, ale się na szczęście myliłem.

Już na początku nowego sezonu zaczęło się dziać dużo, bardzo spodobało mi się wprowadzenie, w którym obserwujemy początek końca znanego nam świata. A później po kawałeczku dowiadujemy się co w rodzinie Javiera się działo i dzieje. Tak zżyłem się z postacią, że póki na scenę nie wkroczyła Clem, to w ogóle o tej dziewczynie w ogóle zapomniałem. Ze względu na:

Spoiler

wątek rodzinny, a bardziej na relacja brat z bratem byłem bardziej w stanie wczuć się postać, że normalnie widziałem samego siebie. To zrozumieją chyba tylko osoby, które mają starsze rodzeństwo.

Co cholernie mi się nie spodobało i czego niestety się spodziewałem to:

Spoiler

Jak potraktowanego Kennego. Serio? Wypadek samochody i gość się połamał i koniec? Powtórka normalnie z drugiego sezonu "nie chce nam się już tych postaci trzymać przy życiu to jedna zostanie zastrzelona przez gówniarę, a druga zgubi się w lesie i nara". Mogli po prostu rozdzielić tą parę, nie wiem, Kenny uciekł w jedną stronę, a Clem w drugą i za nic nie mogli się odnaleźć, a w przyszłości mogli znów się spotkać, albo został porwany i Clem nie mogła nic zdziałać, tyle wyjść, ale nie..."zróbmy 4 różne zakończenia, które i tak nic nie znaczą, bo zabijemy te postacie". Już ktoś zauważył, że najlepiej byłoby zostawić Kennego gdy ten zabił tą babkę, przynajmniej mniejszy ból byłby oraz myśl, że pewnie sobie jakoś radzi. Bo nawet do A'Jeja w ogóle nie czuję żadnego przywiązania.

W każdym razie, przechodząc sobie sezon i dokonując wyboru, twórcy zrąbali jedno. Decyzje pewne np:

Spoiler

Pierwszy odcinek, wybór zostać z Clem i zastrzelić dupków co zabili moją bratanicę czy uciec z resztą rodziny bezpieczne miejsce. Tutaj dokonałem wyboru, który serio, podpowiadało mi serce, rodzina przede wszystkim i co widzę? Ponad 80% ludzi zostaje z Clem i to pewnie nie wina tego, że kochają tą dziewczynę i starali się podejmować decyzje tylko w taki sposób, aby ona była zadowolona.

Tylko raz:

Spoiler

Stanąłem za Clem, mówiąc, że przez przypadek zastrzeliła typa, który sprzedał jej fałszywą amunicje.

A tak, starałem się trzymać bardziej z rodziną, przy której wybory też nie były banalne. Co do jeszcze jednego wyboru to na przykład spotkanie z:

Spoiler

Jezusem, też mogli wpierw inaczej rozwiązać. Na przykład nie pokazując jego twarzy póki nie podejmiemy wyboru, czy mu ufamy czy też nie. Bo tutaj wybrałem aby w 100% dać mu kredyt zaufania tylko dlatego, bo wiem jaki był na przykład w serialu (wiem wiem, serial i komiks nie równy sobie, bo ten pierwszy jest ładnie spierdzielony, ale i tak go lubię oglądać), a większość osób, które sięgnęły po tytuł na pewno są fanami, więc ogarniają kto to.  Statystyki mówią same za siebie.

Co do dalszego rozwoju akcji, ogromne problemy miałem:

Spoiler

z bratem. Chciałem dobra Kate i zgodziłem się na romans, ale z kolei poczułem też pozytywną więź z Davidem i zarazem stawałem po jego stronie kiedy uważałem to za racjonalne i zarazem przykro mi było, że rozwaliłem mu związek. Podobnie z jego synem, którego chroniłem jak mogłem i starałem się być jak najlepszym autorytetem oraz pomagałem mu szybko dorosnąć. Więc kiedy brat odkrył, że my z Kate i zaczął mnie tłuc za to, to przy okazji dotrzymałem obietnicy dla ojca i nie stanąłem do walki z nim. To był moment, w którym naprawdę się wzruszyłem do łez mówiąc Davidowi, że go kocham obrywając dalej.

Zakończenie patrząc po statystykach też można było uznać za niesprawiedliwe przez:

Spoiler

Clem. Musiałem nieźle namieszać, skoro dziewczyna podjęła decyzje, że idzie z Kate ratować wioskę i zatkać dziurę w mieście (pewnie obrażona, bo nie chciałem zabić doktora, który wiedział co z A.J'em się dzieje). Ja z kolei myśląc o bratanku, pojechałem za Davidem. Co skutkowało niestety śmierć brata oraz...zaginięcie Kate i z rodziny pozostaje mi jedynie bratanek. A przez Clem, bo na pewno większość szła za dziewczyną, w każdym razie kierowałem się tym, że skoro nasza bohaterka jest już taka super, to poradzi sobie z Kate, jak tu się przykro pomyliłem i zawiodłem...

Ogólnie trzeci sezon bardzo mi się podobał. Dalej wyboru często prowadzą do jednego, ale są momenty, które nieco zmieniają rozrywkę np.
 

Spoiler

Pozostawienie przy życiu Conrada. Co prawda ja go zastrzeliłem nie ze względu na to, aby chronić biedną Clem, tylko bałem się o bratanka. Tutaj założę się, że większość dokonało takiego wyboru, bo...nie chcę się już powtarzać.

I pewnie coś się jeszcze znajdzie. Szkoda trochę, że w 4 sezonie na pewno:

Spoiler

nie spotkamy już Javiera i znów przejmiemy kontrolę nad Clem, bo pomysł z inną postacią osobiście bardzo mi się spodobał.

Na kolejną część pewnie poczekam znów jakieś 2 lata, czekając jak grę będzie w rozsądnej cenie na wyprzedaży, bo bulić prawie 90 złotych za na pewno 8 godziny gry to trochę za dużo. W szczególności, że tylko pierwszy sezon jakoś potrafili zrobić na 14-16 godzin gry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...