Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

Crossover

Polecane posty

Pojawiła się kolejna porcja dziwaków i cyrkowców, ale mnie bardziej zaaferowała postać barmana. Może to jakiś konstrukt? Mówi strasznie monotonnie i rozwala głową ściany, pasowałoby. Z drugiej strony wygląda zbyt... żywo. Dobra, kogo to obchodzi.

- Dawaj ten kociołek i jeszcze, hm... wiem! Stek z wodnego smoka, natychmiast!

Ciągle pamiętam porażkę naszego polowania na ten delikates. 3 lata w ziemi, dobre sobie! W międzyczasie ten z białymi włosami przestawił się jako Geralt z Rivii.

- Mam uwierzyć, że nigdy nie słyszałeś o pięknej i potężnej Linie?! Linie Inverse? Pogromczyni smoków i Mazoku? Lepiej dla ciebie, żebyś naprawdę był z innego świata.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam nie mam pojęcia, czemu jeszcze nie wstałem i nie wyszedłem. Na pewno miałem okrutną ochotę trzepnąć kelnera kastetem, ale powstrzymywała mnie myśl, że to może nie jego wina, że tak się zachowuje. Na pewno zastanawiający był fakt, że żaden z obecnych mnie nie rozpoznał, a przecież osobiście dopilnowałem ewakuacji wszystkich żywych ludzi podczas inwazji piekła. Miecze, smoki, wiedźmy, psoczłeki... Może przeniosło mnie w czasie? Czy powinienem się zatem przedstawić? Czy nie jest za późno? E, co tam. Jeśli to przeszłość, to chyba jeszcze pora, a transportu się nie doczekam.

- Reaper, Guy Reaper jestem - powiedziałem. - Nie widziałem smoków, ani rywji, ale byłem w piekle i, cóż, piekło skapitulowało.

Jej, nie myślałem, że będę miał okazję to powiedzieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kelner żwawo zabrał się za spełnianie życzeń gości. Choć "żwawo" nie jest tu właściwym słowem - jego ręce pracowały jak szalone, z taką prędkością, że rozmazywały się w czarną plamę. Reszta ciała była niemal nieruchoma, wykonywała jedynie wyliczone, oszczędne ruchy, aby w zasięgu rąk pojawiło się cokolwiek akurat było potrzebne.

- Znam jedynie mój cel - odpowiedział kelner Batmanowi, nagle nieco innym głosem, w którym Mroczny Rycerz wyczuł nawet nie cień, ale wspomnienie emocji. - Obsługa gości. Domyślam się jednak, że Mistrz Ger nie karze wam zbyt długo czekać - to ostatnie zdanie było już wypowiedziane zwykłym, sztywnym, bezbarwnym głosem.

Tymczasem między stolikami pojawiło się coś nowego. Srebrzysta tafla o lekko falującej powierzchni. Nad nią natomiast pojawił się krótki napis:

"Odpowiedzi"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stałem przez chwilę w milczeniu, po czym odparłem Białowłosemu:

- Mordechai, zwycięzca Interplanetarnego Kunkursu Strzelniczego.- po czym znowu zamilkłem.

Moją uwagę natychmiast przykuło coś innego, mianowicie dziwne zachowanie kelnera obsługujące wszystkich tu zebranych. Wydawało się co najmniej ekscentryczne. Nie będę jednak tak stał, wypadałoby napić się. Powoli zbliżyłem się do kelnera.

- Rocket Fuel, tylko bez lemoniady, bo mam ochotę na coś mocnego. - wymamrotałem.

Odwróciłem się, powoli rozluźniając się, gdy nagle między stolikami coś zabłysło. Podzeszłem bliżej i ujrzałem srebrzystą taflę i napis "ODPOWIEDZI" nad nią. Co to mogło znaczyć? Mam nadzieję, że wkrótce cała ta sprawa się wyjaśni, bo zaczynam być zdezorientowany całą sytuacją. Jeśli jednak ktoś myśli, że zdezorientowany nie potrafię strzelać, zobaczy na własne oczy, w jakim jest błędzie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Tsk.- zareagował Rugal na pojawienie się tafli.

,,Odpowiedzi?'' W końcu, lecz i tak nie jestem zachwycony tym, że sam się tu nie zjawił ten.... ,,Mistrz'' Ger? Czy ten kelnerzyna przypadkiem nie mówił, że to on jest szefem? Nie podoba mi się to, ale cóż począć, zaczynam się nudzić a ja nienawidzę się nudzić.

Rugal podszedł do tafli w poszukiwaniu ,,odpowiedzi''.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyżby to miało być wreszcie to? Odpowiedzi? Parę się przyda, to na pewno. Podchodzę powoli do tafli i ciężko wzdycham. Tyle w życiu już przeszedłem. Tyle klęsk i upokorzeń. Nie mogę poradzić sobie ze Strusiem jak mój ojciec. Zatem, co robię źle? I gdzie jestem? Oraz dlaczego?

Dotykam tafli. Zaraz pewnie wybuchnie...

Odpowiedz mi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natychmiast po otrzymaniu posiłku biorę się za konsumpcję. Nie jestem pewna, czy nie zwinęłam przypadkiem kęsa lub dwóch z talerzy osób obok, ale mniejsza z tym. Wszyscy i tak bardziej interesują się tym portalem. Odkładam sztućce, wzdycham głęboko i wstaję.

- "Odpowiedzi", tak? Kto pierwszy ten lepszy!

Zrywam się i podbiegam do srebrzystej tafli, zanim ta zniknie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oho! Teleturniej czas zacząć! - rzuciłem beztrosko, póki nie zareaguje pajęczy zmysł nie mam zbytnio czym się martwić. Poza tym jeśli chciałby nas zabić to miał już okazję - No, najadłem się, napiłem, czas poznać te... odpowiedzi.

Wystrzeliłem szybko sieć w stronę sufitu i niczym Tarzan (aczkolwiek bez sławetnego okrzyku) bujnąłem się w kierunku tafli. Starając się nie trafić Kojota, który wyglądał już na dość wystraszonego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy tylko pierwsza osoba podeszła do tafli, ta natychmiast aktywowała się i wessała ją do środka. To samo zrobiła z czterema kolejnymi śmiałkami, którzy tłoczyli się tuż za nią. Gdy cała piątka zniknęła tafla rozproszyła się niczym mgła. Kelner wydał z siebie dźwięk, który najlepiej można opisać jako parsknięcie osoby, która nie tylko nie pojmuje pojęcia "humor", ale też nie wie jak można mieć jego "poczucie". Następnie dodał:

- Zawsze dają się na to złapać...

***

Mordechai, Rugal, Spiderman, Lina i Wille pojawili się wewnątrz murów miejskich. Przed nimi górował pałac ze strzelistymi wieżami. Mury, ulice, oraz sama potężna budowla były zbudowane z białych kamieni i były niezwykle czyste. Nigdzie nie było widać ani jednego mieszkańca, ale zza jednej z uchylonych bram dobiegał głośny gwar. Cała piątka miała głębokie, podświadome niemal uczucie, że zostali obarczeni misją i dowiedzą się co się dzieje tylko jeśli tą misję wykonają. Niestety szczegóły nie zostały im wyjaśnione, niemniej ten sam instynkt kazał im iść w kierunku gwaru. Weszli na duży plac tuż przed pałacem. Trybuny wokół placu były wypełnione ludźmi, sam plac rycerzami w pełnych zbrojach płytowych. Na balkonie zamku, wysoko nad głowami zgromadzonych dostrzec można było przemawiającego mężczyznę, najpewniej władcę tych ziem:

- ... z łap piekielnej bestii. Jeśli zdarzy się, że zwycięzca turnieju nie wróci, zajmujący drugie miejsce dostanie swoją szansę, i tak dalej i tak dalej. Wielu z was może przypłacić tą misję życiem, ale to ryzyko, na które jestem gotów.

Nagle przez bramę weszły kolejne dwie postacie.

- Co to? To odrażające! - wykrzyknął zdziwiony władyka.

- To nie było zbyt miłe - odpowiedział ogr. - To tylko Osioł. Tak czy siak jestem tutaj żeby...

- Nowe zasady! Kto zabije ogra zostaje zwycięzcą turnieju!

------

http://www.youtube.com/watch?v=ie8pPDfeXIE

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleport? Intrygujące, aż muszę sam sprawdzić...... hmmm, wygląda na to, że jesteśmy...... tak, to średniowiecze, ale gdzie konkretnie? Jakiś hałas, zobaczę o co chodzi. Turniej? Brzmi obiecująco, jednak..... eh, nie czuję w tłoku zbyt obiecujących sygnatur chi, z wyjątkiem istot z restauracji i tego zielonego typka. Nie mam zamiaru plamić garnituru tak marną hołotą, na razie popatrzę jak zielony eliminuje konkurencję i jeśli zrobi to dostatecznie szybko, to obdaruję go honorem śmierci z mojej ręki. Mam na dzieję że jednak silniejszych wojowników ma ten na górze w zanadrzu.

Rugal oparł się o najbliższą ścianę i obserwował przebieg wydarzeń popijając wino, które przypadkowo ze sobą zabrał z ,,restauracji''.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tego się nie spodziewałem... Hordy wściekłych mutantów, dziwacy w lateksowych rajtuzach, ale gadający ogr i osioł?

- Koledzy? - spytałem dla pewności Kojota, w moim głosie słychać pewnie było co najmniej potężne zdziwienie - Cóż, w każdym razie na moich oczach nikogo posiekać nie pozwolę. Nawet, jeśli lubię salami.

Po tych słowach podbiegłem do najbliższej ściany i wykorzystując całą swoją zręczność zacząłem wspinać się w kierunku kierownika imprezy. Wypadałoby najpierw porozmawiać, zanim zacznę kopać tyłki jego konserwom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmph, i to są nasze odpowiedzi? Widzę tylko jeszcze więcej pytań. Jakiś władyka, mnóstwo rycerzy, zielony stwór i... gadający osioł? Dobrze, że to nie ryba. Mam złe wspomnienia z gadającymi, chodzącymi rybami. Aż mi się włosy jeżą na karku na samą myśl.

- Ej, ale kogo właściwie...

Osiłek zignorował nas wszystkich, a cyrkowiec zaczął wdrapywać się na górę. Właściwie to jakim cudem wdrapuje się tak szybko po tak gładkim kamieniu? I dlaczego czuję się bezceremonialnie olana? Zostałam tu sama z tym zabiedzonym wilkołakiem i facetem w głupiej czapce, czując rosnącą frustrację. W ręce pojawia mi się kula ognia.

- Z drogi, chłystki!

Nie ważne, w kogo trafię. Grunt, że ktoś oberwie, ja poczuję się lepiej, a po zakończeniu tej farsy dostaniemy odpowiedzi.

---------------------------

PP: 4

Pomniejsze zaklęcia (Fireball konkretnie) w grupę zbrojnych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie my się znajdujemy? Czemu zamiast odpowiedzi pojawia się więcej pytań? I ten gadający osioł... Co tu robić?

Koleś w czerwonym wdzianku zaczął się wspinać na górę, jakaś babka rzuciła kulę ognia... Chyba zacznie się robić ciekawie.

-Krwawoskrzydły- zawołałem do mojego pupila- bądź gotowy w każdej chwili.

Tymczasem wyjąłem snajperkę i zarepetowałem ją, po czym czekałem na dalszy rozwój sytuacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, oj. Ktoś się chyba nie wywiązuje z umowy. Miały być odpowiedzi, a co otrzymałem wraz z innymi? Pytania, wielkie zielone coś, salami i mnóstwo ludzi. Moi towarzysze najwidoczniej ruszyli do ataku na ludzi, nie nowo przybyłych. Walka jest nie dla mnie, zatem...

Schodzę z drogi płomieni i ruszam na ring, skąd zabieram opasujące go elastyczne liny. Zaczynam szukać jakiegokolwiek warsztatu w pobliżu areny lub na niej samej, przy okazji zgarniając z placu boju kawałki drewna i jakiś dłuższy, twardszy i ostry. Korzystam z narzędzi i szybko montuję...

Miotacz liny! Zaraz na pewno się przyda.

_______

FP:4

Geniusz techniki na stworzenie kuszy linowej

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nim ktokolwiek mógł się zorientować cyrkowiec w niebiesko-czerwonym kostiumie zwany także Spider-Manem błyskawicznie wspiął się po płaskich i kamiennych ścianach lądując zaraz obok organizatora całej imprezy (*1). Patrząc od kuchni okazało się, że gospodarz nie należał do wielkich władców... przynajmniej w jednym tego słowa znaczeniu. Tylko stołek pomagał mu w pokazaniu swej osoby zgromadzonemu tłumowi. Spojrzał zirytowanym wzrokiem na nieproszonego przybysza i w tym samym momencie pajęczy zmysł ostrzegł Spider-Mana o kusznikach celujących w jego plecy.

- Cóż to za cyrkowe sztuczki?! - huknął władca. - Chciałem rycerzy a nie nic nie wartych kuglarzy...

Przerwała mu eksplozja, która odrobinę wstrząsnęła całym towarzystwem. Wystrzelona przez Linę kula ognia znokautowała kilkunastu rycerzy przy okazji nadpalając ich pancerze a teraz niedawni pretendenci do wygranej w turnieju leżeli rozrzuceni po czterech kątach zamku (*2). Tymczasem Kojot czując rzadki przypływ artystycznego natchnienia w błyskawicznym czasie ukończył skleconą z okolicznych materiałów kuszę linową jaka teraz dumnie stała mniej więcej na środku placu (*3). Mordechai i Rugal na razie trzymali się z boku czekając na rozwój wydarzeń.

- Shrek! - zawołał uradowany osioł. - Darmowy pokaz trupy cyrkowej!

- Ośle... - odparł ogr z rezygnacją.

- Nowe zasady! - władca ryknął głośniej niż ostatnio. - Kto pozbędzie się tej cyrkowo-zwierzęcej-magiczno...coś tam bandy a przy okazji pokona ogra jest zwycięzcą turnieju! Brać ich!

W tej samej chwili kolejny raz odezwał się pajęczy zmysł i Spidey uniknął podziurawienia przez całą masę bełtów (*4). Władca ziem nie musiał nawet specjalnie nurkować, żeby je ominąć.

---

1 - a nie chciało mi się rzucać :P

2 - +5 na zaklęcie a, że oponenci to mooki... efekty są dobre ;]

3 - +7 na geniusz nauki i techniki (na kostkach 4, 5, 5, 5) :P

4 - +4 na akrobatykę

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Whoaaa, hola hola, Wasza WYSOKOŚĆ - krzyknąłem odskakując z toru lotu bełtów - Z NAJWYŻSZYM uszanowaniem, tak się nie traktuje gości. Ktoś WYSOKO urodzony powinien o tym wiedzieć. Jakże NISKO upadły dzisiejsze obyczaje - kręcę głową z udawanym bólem. W kierunku kuszników wystrzeliłem sieć, która powinna dać im trochę zajęć. Tylko co zrobić z tym tutaj... Po chwili miałem już pomysł. Zwinnie skacząc w jego kierunku wystrzeliłem jednocześnie sieć, która powinna oplątać nogi władcy. Jeśli się uda to mając tak przygotowany ładunek wędruję z nim na szczyt najwyższej wieży i wieszam go do góry nogami, huśtając trochę, żeby się nie nudził. Po całej akcji ruszam w kierunku bijatyki (niezależnie od wyniku zabawy w Powieś Lorda). Zawsze marzyłem o skopaniu tyłka jakiemuś rycerzowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ten na górze chce się nas pozbyć? No jak to tak obchodzić się z gośćmi? Za długo juz stałem i przyglądałem się sytuacji.

-Krwawoskrzydły, chyba czas włączyć się do akcji- rzekłem zimno, jednocześnie przykładając celownik do prawego oka. -Atakuj tych, którzy będą mieli czelność podejść zbyt blisko. A ja z chęcią powystrzelam tych w blaszanych konserwach- powiedziałem, po czym wstrzymałem oddech i oddałem pierwsze strzały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bułka z masłem. Teraz można pomyśleć. Hmm, to turniej, a ja właśnie wyeliminowałam większość konkurencji, więc teoretycznie jestem blisko nagrody. Kto wie, ile będzie w stanie zapłacić ten...

- Nowe zasady! - władca ryknął głośniej niż ostatnio. - Kto pozbędzie się tej cyrkowo-zwierzęcej-magiczno...coś tam bandy a przy okazji pokona ogra jest zwycięzcą turnieju! Brać ich!

... zdradziecki, wypełniony łajnem, kłamliwy #@$@%$#. Teraz to my jesteśmy celem? Już ja mu pokażę, kto tu jest ofiarą, a kto łowcą.

----------

Więcej fireballi!

PP: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje dzieło było pomnikiem dla improwizacji i radosnego wymyślania planów na poczekaniu. Było perfekcyjne i z pewnością posłużyłoby moim celom, gdybym tylko jakieś miał. Strusiakość. Rozejrzałem się szybko po placu i znalazłem jakiś cel. Tamto miejsce, gdzie stał ich przywódca. Miejsce daleko od tego placu walki.

Szybko przewiązałem się liną i wycelowałem kuszę w odpowiednim kierunku. Spokojnie nacisnąłem spust. Może zaboleć, ale po tym, co przeszedłem...

____

FP:4

Geniusz nauki i techniki na opanowanie kuszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Hmpf- Rugal parsknął zupełnie ignorując władcę i jego podwładnych, wciąż popijając swój drink.

To może być nawet zabawne..... zostanę tu i popatrzę jak te błazny rzucają się na pionki tego ona górze, jeśli jednak któryś podejdzie za blisko.....

Rugal uśmiechnął się szyderczo wyczekując następujących wydarzeń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poprzedni wyczyn Liny nie zniechęcił pozostałych rycerzy do dalszej walki, którzy mimowolnie sformowali się w trzy, kilkunastoosobowe grupki wspierane jeszcze przez dwa szeregi łuczników gospodarza. Zirytowana czarodziejka cisnęła kolejną kulę ognia w najbliższych kandydatów na skwarki i kilku z nich miało pecha stanąć na drodze zaklęcia, ale większość wiedząc co się święci zdążyła się rozbiec (*1). Teraz z okrzykami bojowymi ruszyli wprost na nią wymachując mieczami, ale bez większego efektu (*2). Nagle kątem oka Lina zobaczyła jak coś przecina powietrze nad jej głową... i czy to był Kojot?

W międzyczasie zadowolony Mordechai organizował własny turniej strzelecki z tarczami w postaci kuszników na murach. Bam! Jeszcze jedna zakuta głowa odskoczyła do tyłu w towarzystwie czerwonej chmurki dołączając do kilku pechowych kolegów (*3). Nie zastanawiając się długo kusznicy zmienili cel posyłając serię bełtów w snajpera, które zdołały tylko powbijać się w ziemię dookoła niego (*4). Kątem oka zauważył też, że grupka rycerzy, która nie zdążyła dorwać Kojota nim ten zrobił z siebie żywy pocisk ruszyła już w jego stronę. Taka kolekcja mieczy mogła już coś zrobić Krwawoskrzydłemu.

* * *

W innym świecie nikt nie śmiałby do niego podejść, ale najwidoczniej tutaj Rugal przyciągał naturalną uwagę. Przykładowo, kilka pewnych siebie zakutych łbów jakie pewnie podchodziły do wojownika.

- Patrzcie go... - rzucił rozbawiony rycerz. - Strach go obleciał taki, że nawet uciekać nie próbuje... No... - nakierował ostrze na twarz Rugala. - Zmiataj stąd pókim dobry.

Nie widząc reakcji zamachnął się celując w głowę, ale jego miecz zdążył przeciąć tylko powietrze (*5). Biedak nie zdążył nawet zauważyć pięści jaka wbiła się w jego hełm i posłała bezładne ciało kilka metrów do tyłu przy okazji taranujące pozostałych rycerzy jacy mieli pecha stać za wspomnianym (*6). Pozostali nie wyglądali już na tak pewnych siebie.

- No, na co jeszcze czekacie?! Brać go!

* * *

Mówi się, ze plany brzmią najlepiej na papierze dopóki nie pojawi się jakiś nieprzewidziany czynnik. Parker mógł dodać, że do takich na pewno zalicza się mknący w twoją stronę Kojot, który staranował go chwilę potem. Obaj wylądowali na murze przy okazji zajmowanym przez szereg łuczników jacy celowali w tej chwili w Rugala. Jednakże zorientowali się w sytuacji kiedy kilka niecelnych strzałów białej, lepkiej sieci przeleciało im przed nosem (*7). Tyle dobrego, że zdolności akrobatyczne Parkera nie zawiodły kiedy kolejna seria bełtów przeleciała obok niego (*8 ).

---

1 - +4 na atak; cała grupa nie poszła do diabła w jednym ataku ;]

2 - 0 na wytrzymałość na korzyść broniącego się

3 - +1 na strzelectwo

4 - +3 na zręczność i założyłem, że z tego się bronisz

5 - +2 na zwinność... eh, będę musiał jakoś ustalić co służy do obrony a co nie :P

6 - +4 na atak

7 - 1 na 1... 0 w ataku na korzyść broniącego się

8 - +3 na akrobatykę a jako, że skupili się na tobie więc... no ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nawet szkoda mi was, mogliście jeszcze dożyć późnej starości..... ale, przez was wylałem trochę wina.- Zwrócił się do reszty żołnierzy, po czym zacisnął pięść wraz z kieliszkiem, roztrzaskując go na drobne kawałki.

-Chyba mogę trochę rozprostować kości.- Prawe oko Rugala zaczęło świecić na czerwono niczym u terminatora. -Zabawmy się.- Bez przyjmowania nawet postury do walki Rugal rzucił się na rycerzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udało się? Udało! Niech mnie! Trochę się poobijałem, no ale osiągnąłem sukces. Trzeba kuć żelazo póki gorące. Rozglądam się za kierującym całym tym zamieszaniem i ruszam w jego kierunku, pozostawiając przebierańcowi tych kuszników. Pochylam się nisko i zaczynam biec. Przypominają mi się rozliczne pogonie za strusiem, ale chyba tym razem nie powinienem mieć problemów. Taki władyka nie jest przyzwyczajony do szybkiego poruszania się o własnych siłach w przeciwieństwie do mnie. A kiedy go złapię, pokaże mu cały zestaw mych kłów...

Grzecznie dając do zrozumienia, że jego ludzie mają przerwać atak.

___

FP:4

Pogoń(liczę na w miarę niski poziom trudności), walka w zwarciu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na widok kolejnej odstrzelonej głowy tylko się uśmiechnąłem pod nosem. Szło jak z płatka, a tak dobrze nie bawiłem się nawet podczas eliminowania gangu bandytów w Howling Defile. Wtem dostrzegłem, że grupa kuszników wycelowała w moją stronę. Jednak zmasowany atak chybił, a wystrzelone bełty powbijały się w ziemię dookoła mnie. Nie był to jednak koniec kłopotów. Kątem oka dostrzegłem, że grupa rycerzy, do tej pory ścigająca kojota, ruszyła na mnie i mego towarzysza, Krwawoskrzydłego.

-Tak śpieszno wam do śmierci, to się zabawimy-rzekłem zimno i załadowałem karabin snajperski amunicją wybuchową. - Mam nadzieję, że prezencik się wam spodoba.

Wystrzeliłem cały magazynek, a ja błyskawicznie przeładowałem broń, i lekko się wycofując, celowałem w ewentualne niedobitki zakutych konserw, które mogły przeżyć wybuchową niespodziankę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O mamusiu, moja głowa... Wstałem jeszcze trochę oszołomiony. Widocznie mój pajęczy zmysł nie uznaje za zagrożenie kojotów przekraczających prędkość dźwięku.

- Wiedziałem, że powinienem zrobić mu przegląd, ale nieeee, po co, prawda? - zadałem retoryczne pytanie celującym we mnie łucznikom w momencie, kiedy ukształtowana w sieć pajęczyna mknęła już w ich stronę - A teraz się cholerstwo widocznie rozregulowało.

Uważając na dalszy ostrzał przyglądam się uważnie kojotowi, zarówno z ciekawości jak i kierowany świeżo nabytą przezornością. Wydaje mi się, że lepiej na siebie uważać w jego towarzystwie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...