Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Knight Martius

Age of Wonders

Polecane posty

Wszyscy rozumieją tą aluzję, SR. Nie wysilaj się...
Ja tutaj żadnej aluzji nie dawałem, ale muszę przyznać, że jak na to spojrzeć z dystansu, to rzeczywiście mogłeś to wziąć do siebie. Mnie chodziło tylko o to, że czasem robią się takie lagi, że nawet przez 10 minut trudno dostać się do skrzynki i zobaczyć PW. Nic więcej!

Sprawdziłem pierwszą część AoW i muszę z przykrością przyznać, że do mnie ona nie trafia. Może to przez grafikę, a może przez co innego, ale ja będę się trzymał Magii Cienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Knight, przy następnej sesji ci fabułę streszczę... Chyba, że mam to zrobić tutaj.

W porządku, możesz mi przedstawić dosyć pobieżnie historię Evermore w czasie gry. Możesz to nawet zrobić w temacie o Age of Wonders w Komentarzach, kiedy tam napiszę. A że przy komputerze teraz będę raczej rzadko siedział (chyba że w ramach pracy), to teraz nie ma na co liczyć. ;)

Sprawdziłem pierwszą część AoW i muszę z przykrością przyznać, że do mnie ona nie trafia. Może to przez grafikę, a może przez co innego, ale ja będę się trzymał Magii Cienia.

Ja też, choć gry nie widziałem. Ale za tydzień w weekend zapewne sprawdzę z ciekawości, z czym to się je. Może nawet cię w czasie gry zapytam o tamte rasy, których w nowszych częściach nie było...

A co do gry: OK, to termin ustaliliśmy na środę o godz. 17:00. Móglibyśmy nawet przełożyć o godzinę wcześniej, ale... W każdym bądź razie, jeszcze się zobaczy.

Rankin, byłbyś w stanie zagrać z nami w tym naszym terminie? Specjalnie wybrałem środę, gdyż chciałem, żebyśmy byli we czwórkę... Choć gra będzie się toczyła nieco wolniej (wiadomo, jest się skazanym na oglądanie wyczynów innych graczy w czasie bitew...), to jednak miło będzie. I przy okazji z tobą pomówię na pewien temat, który jakiś czas temu poruszyłem z Bethezerem...

Więc jak? Na pewno wszyscy trzej będziecie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrecenzuję dokończenie naszej przygody:

Zacznę od siebie, bo dopiero pod koniec Ja, Bethezer i Qwertis połączyliśmy siły. Przez większość czasu skoncentrowany byłem na rekrutacji tanich jednostek i ciągłym odpieraniu ataków wrogich szpiegów na moje źródła zasobów. Po dłuższym czasie miałem na tyle dużą armię, że przy użyciu sporej ilości many i mocnych zaklęć zdobyłem stolicę Vorsara i zabiłem go praktycznie bez strat. W międzyczasie koledzy załatwili większość wrogich magów, pozostawiając przy życiu tylko jednostki Nomadów. Posuwając się sukcesywnie na zachód spotkałem wreszcie Legiony Bethezera i praktycznie natychmiast zawarliśmy pokój. Zaraz potem podpisałem pokój z Qwertisem i powymienialiśmy się zaklęciami. Przeglądając mapę odkryliśmy położenie stolicy Nomadów Nomadów po kilku turach zbierania armii podbiliśmy ich miasto. Problem zrodził się w chwili, kiedy to kilka tur wcześniej armia wroga zdobyła jedno z moich miast z wieżą magów. Przez to, że cała moja armia poszła podbijać stolicę Nomadów, Nomadów mag nie szczędził na ulepszenia, to po dwóch turach miałem gotowy teleportator. Szybko przeniosłem się w pobliże miasta wroga i zniszczyłem go mając miażdżącą przewagę sił (wróg – 5 jednostek, Ja 24 jednostki, głównie Bombardy ze złotymi i srebrnymi medalami, kilku władców i trzej bohaterowie z obłędem w oczach).

Każde z nas miało odrębną taktykę walki. Bethezer zdawał się prowadzić duże ilości słabych oddziałów nieumarłych i kiedy tylko miał możliwość rekrutacji Rozpruwaczy, większość armii wymienił. Qwertis stosował strategię kawalerii, wzywając głównie jeźdźców i w razie czego wysyłając na pomoc grupę przyzwanych kościanych smoków. Ich było na to stać, bo szybko zdobywali duże ilości zasobów, przez co byli daleko przede mną. Ja może nie dysponowałem sporymi sumami, ale moje oddziały artyleryjskie składające się z ogromnych ilości Bombard skutecznie uprzykrzały i ostatecznie kończyły życie wszystkich wrogów w okolicy. Jako pocieszenie dla mnie mogę stwierdzić, że spośród wszystkich bitew (a było ich całkiem sporo), przegrałem tylko jedną małą bitwę 8).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wiem, czy to były takie... tanie jednostki? Przecież musiałem skorzystać z innych miast, bo sama stolic za szybko by to nie robiła... Ja bym powiedział, że to były "średno-drogie jednostki". Ale to prawda, że zmieniałem armie kiedy dorwałem się do Rozpruwaczy ^^.

Jeśli chodzi o złoto i manę:

Grę zakończyłem z wynikiem ponad 6000 sztuk złota i dochodem ponad 800(brutto- ponad 1300).

Mana: Ponad 4000 i dochód ponad 500. Zapytacie pewnie, skąd. Otóż, odkryłem wszystkie zaklęcia i wszystkie specjalizacje dla mojego maga, więc na cóż miałem przeznaczyć moją moc?

BTW: Knight, czy ty wiesz, co piszesz!? To nie ja napisałem, ze mi się AoW1 nie podoba, tylko SR! Mi się AoW1 podoba... ta grywalność... Ale bacz, co psziesz!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Knight, czy ty wiesz, co piszesz!? To nie ja napisałem, ze mi się AoW1 nie podoba, tylko SR! Mi się AoW1 podoba... ta grywalność... Ale bacz, co psziesz!

Wyjaśniłem to jeszcze przed grą, ale jeszcze raz powtórzę. Ja tutaj zacytowałem SR-a, tylko zapomniałem zmienić nicka tego, kto napisał zacytowany przeze mnie fragment, z "Bethezer" na "SR". Mało tego, nie zmieniłem koloru z niebieskiego na czarny. Wybacz, mój błąd. ^_^'

A teraz znowu będziecie musieli poczytać kilka kilobajtów nudnego smęcenia jakiegoś Smoczego Rycerza. :) Wczoraj były spore plany: mieliśmy grać ja, Bethezer, Qwertis i Rankin. Ale tak się złożyło, że lagi na forum były spore, a w związku z tym nie zdążyłem i wysłać na IP na czas. Potem SR usiadł i powysyłał całej trójce IP. Nie wiedzieć czemu, kilka minut po tym, jak usiadł, forum zaczęło lepiej działać. A ostatecznie zjawił się tylko Bethezer. Postanowiliśmy więc kontynuować tę naszą grę.

No to w niewielkim skrócie: Ariana miała sporo miast i tyleż armii. Jej oddziały w stolicy nie były jednak takie ogromne, ale i tak ze dwie jednostki straciłem (wystawiłem trzy oddziały). Ostatecznie moja kampania pt. "Rajd na Arianę" zakończyła się sukcesem. Pokonałem wreszcie tę archontkę, która trochę krwi mi i Bethezerowi napsuła...

Wtedy wreszcie moje królestwo zaczęło się porządnie rozrastać. Wybudowałem budynki zwiększające dochód many (jej dochód był wcześniej bardzo ujemny, ale potem wreszcie wyszedłem na swoje), a także ulepszyłem miasta. Przez to we właściwie wszystkich moich miastach mogłem rekrutować czerwone smoki.

Potem postanowiłem ruszyć swoimi siłami na Meandora. Jego siły były teraz najbliżej moich terenów, więc należało go pokonać. Kilka tur po tym postanowieniu... wypowiedziałem wojnę (zerwałem pokój) z Anonem, kolejnym archontem. Z jakich pobudek - postanowiłem nie mówić.

I wszystko było dobrze... dopóki Anon nie zajął mi byłej stolicy Ariany. Miał tylko jedną jednostkę i nawet nie zauważyłem, jak mi wchodził. Przez to w idiotyczny sposób utraciłem drugie najważniejsze miasto mojego królestwa. Co gorsza, nie mogłem tej stolicy odbić. Tj. produkowałem po kilka jednostek, ale i tak zostały bez problemu wybite. Zdenerwowałem się i wysłałem jeszcze więcej jednostek. Też nie pomogło. Pewnie bym walnął w blat biurka, gdybym miał na to ochotę...

Zaś w centrum mapy jest miasto Kidora. Bethezer przedtem obiecał mi, że je odda. Tylko musiałem wysłać kilka jednostek, by tłumiły bunt w czasie emigracji. To dlatego, że to było miasto archontów, zaś moja rasa ich lubi, a Bethezer nie chciał psuć z nimi stosunków. I tak się złożyło, że Bethezer oddał Kidorę za wcześnie. Co prawda, mogłem odrzucić, ale nie zrobiłem tego. Przez to bunt nie został stłumiony, a moje jednostki (nawiasem mówiąc, były trochę ranne po jednej bitwie) padły w walce. Potem przywołałem afryta, a w pobliskim targu kupiłem balistę. Co prawda, już wygrałem, ale znów nie stłumiłem buntu. Przez to musiałem się wycofać i... mój oddział (a raczej balista, bo tylko ona została) został pokonany.

I jeszcze na wschodzie mam miasto, które jest zagrożone atakiem ze strony Meandora. Raczej nie zdołam go obronić, niestety... Chyba bym się załamał...

Plan więc mam taki: główny oddział skierować do byłej stolicy Ariany, jeden poboczny do Kidory, a drugi poboczny do Hifu (bo tak to miasto zagrożone atakiem się nazywa). Jak to wszystko wyjdzie - nie wiem.

Jak grałem, pewnie zapytacie. Najpierw nieźle (pokonałem w końcu Arianę, prawda?), ale potem średnio. Znowu nie zauważyłem, jak wróg do mnie dotarł, a do tego nie mogłem odbić jakoś tego miasta (tego już neutralnego też). Muszę się przyłożyć...

To jak, Bethezer, kiedy kontynuujemy? Sobota o 9:00 pasuje?

A, jeszcze jedna sprawa: w następnym tygodniu mnie nie ma od poniedziąłku do piątku, więc jakakolwiek gra sieciowa ze mną wtedy odpada. Dopiero w weekend po tej nieobecności będę miał czas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, sobota o 9:00.

Jeśli chodzi o grę... nie narzekam. Chociaż z wojny z Arianą więcej uzyskał KM, to IMO ja też nie najgorzej. Chociaż... prawdę powiedziawszy, mógłbym się nie mieszać w wojnę z nią. Ale gdyby nie ja, KM miałby niezłe problemy.

Obecnie staram się dostać do stolicy Anona. Póki mam z nim pokój. Gdy dojdę do niego... złamię pakty, załatwię dziada, a jego miasta przekupie. Prosto, łatwo i przyjemnie będę jednym z najpotężniejszych "graczy na stole".

Mab: Nie wiem czemu, ale ta gościówa tworzy ogromne armie... Goblinów Samobójców. I wygląda na to, że dość się jej to opłaca...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj o 9:00 odbyła się między mną a Bethezerem gra sieciowa w Age of Wonders: Magii Cienia. Kontynuowaliśmy ten nasz scenariusz, w którym to nasze królestwa zaczęły się porządnie rozrastać. Ja zaś byłem w sytuacji, kiedy straciłem miasta Kidora i byłą stolicę Ariany. Swój główny oddział skierowałem do Kidory, jeden poboczny do tego drugiego, a drugi poboczny dalej do Meandora. Tym pierwszym po kilku turach zająłem Kidorę i czekałem na to, aż emigracja się skończy. Tym ostatnim zaś zająłem miasto Meandora sąsiadujące z jego stolicą i też czekałem na emigrację. Ten pośrodku zaś ruszał do Islodir (tak to miasto się nazywało). Nie był jednak potrzebny, bo i tak zdążyłem zająć miasto, kiedy on był w połowie drogi (zapamiętać: katapulty nie nadają się do podróżowania po mapie).

Ano właśnie, co do miasta – jak wiadomo z tamtego raportu, zajął je Anon (chyba wiadomo, tak?). Ja zaś kombinowałem jak największy oddział, byleby tylko zabrać znowu Islodir z jego łap. Kiedy robiłem armię do ataku na miasto, Bethezer przy stolicy Anona zerwał z nim przymierze i ją zaatakował. Potem domyślił się dwóch rzeczy. Pierwsza: zapomniał wystawić bohatera, przez co był pozbawiony możliwości rzucenia czaru. Druga: przez moją wpadkę Anon miał jeszcze jedną wieżę magów, dzięki czemu nawet jeśli Bethezer by wygrał, i tak czekała ponowna walka z nim. Mój sojusznik więc wycofał oddziały, a po chwili ruszył znowu, tym razem wraz z bohaterem. I wiecie co? Wyszło mu. W następnej turze, kiedy Anon przeniósł się do stolicy, tym razem ja musiałem go pokonać. Oczywiście przez boską burzę miałem kilka zranionych jednostek (a dwie zabite), ale nie przeszkodziło mi to w ataku. Wystawiłem wielu zgniataczy i parę innych jednostek, a Bethezer wziął kransoludzkiego herosa i ze dwie jednostki tej rasy. I pokonaliśmy dziada raz na zawsze. Miasto przejąłem i tylko czekałem na przesiedlenie… Po kampanii „Rajd na Anona” mieliśmy świetne statystyki w królestwie. To dlatego, że Bethezer miał już aż 11 miast, a ja 8. Naprawdę niezły wynik, to muszę przyznać.

Moim następnym wrogiem jest Meandor. To miasto sąsiadujące z jego stolicą zająłem, dwoma oddziałami przybyłem, teraz tylko czekam na trzeci. Bethezer zaś powiedział, że ruszy na Mab. Z pewnych powodów nie widziałem za bardzo, jak wyglądała bitwa z jedną z jej głównych armii, ale wiedziałem jedno – to nie jest łatwy przeciwnik. No cóż, po Meandrze chyba wezmę się za Nimue, więc jeszcze nie wiem, jak to wszystko się potoczy.

Teraz mogę już powiedzieć, że mam w swych smoczych rękach spore królestwo. Dochody przekraczają już 400 (licząc utrzymanie), z maną też jest dobrze. Jeszcze w chwili zakończenia gry miałem trzy miasta z wieżą magów. Co jak co, ale to naprawdę dobry wynik. Jeszcze tylko Meandor i parę innych miast i już będę mógł powiedzieć, że mam najpotężniejsze królestwo w grze.

Gra skończyła się na tym, że w czasie bitwy Bethezera… gra się zacięła. Tj. cały czas był ekran bitwy, a Bethezer się nie ruszał. Do tego twierdził, że bitwa się skończyła. Mogłem się z nim komunikować. Więc się wyłączył, a ja zastosowałem Ctrl+Alt+Delete.

No to jak, w sobotę o 9:00? Bo na tę porę ustaliliśmy najbliższą grę… W każdym razie, będzie się działo.

Jeszcze jedno: w ciągu tygodnia nie będę odpowiadał, bo będę na wycieczce i wracam dopiero w piątek. Nie dziw się więc, że cokolwiek napiszesz, w ogóle nie odpowiem w tym czasie. Ale spokojnie, nasza potyczka powinna się odbyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok... no to tak.

Po pierwsze: Może być sobota. O tej godzinie.

Po drugie: Raport:

Kiedy Knight zajmował się łupami wojennymi(i bólami... <Anon>), ja postanowiłem załatwić Mab, która teraz mi jawnie zawadzała. Jako, że widziałem wszystkie jej miasta(hehe... Świadomość Ziemi) i widząc, ze armię ma raczej chińską(czyli: "jako-taką") ruszyłem. Skończyło się to dla mnie fatalnie... pomijając fakt, że straciłem dużo wojsk... To zrozumiałem na czym polega strategia Mab. Ona stwarza sobie mnóstwo goblinów-kamikaze i patrzy, jak oni rozsmarowywują mi armię...

Ta masakra ma swoje dobre strony: Mab straciła wtedy około 50 kamikaze. Teraz, kiedy widzi otwartą wojnę ze mną, raczej nie będzie się zbytnio rzucać na wschód, z którego idą moje amie na jej stolicę... Szkoda tylko, ze ma 2 wieże. Druga dobra strona: Mogę teraz spokojnie rozprzestrzenić krasnali... Bo archontów już w armii "ni huhu!". A Mab jeszcze ubije.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za opóźnienie związane z napisaniem tego raprotu, ale albo byłem zbyt leniwy, by go napisać, albo nie miałem czasu. Teraz jednak udało mi się znaleźć i czas, i wysiłek, by to napisać.

To tak: TYDZIEŃ TEMU W SOBOTĘ odbyła się gra sieciowa w Aow: Magii Cienia między mną a Bethezerem. Kontynuowaliśmy ten nasz losowy scenariusz, w którym działo się baaardzo wiele. Co prawda, była jedna wpadka przed grą, ale okazało się, że nic specjalnego się przez nią nie stało.

O sobie powiem tak: moje imperium nabrało niewyobrażalnych rozmiarów. To dlatego, że miałem ok. 10 miast i bez większych problemów mogłem nie tylko sukcesywnie rozbudowywać miasta, ale również kosić innych magów bez większego wysiłku. Miałem trzy potężne oddziały (i ze 12-13 jednostek, licząc maga, które broniły głównej stolicy). Budowałem wieże magów i rekrutowałem jednostki (mało ich w końcu wyrekrutowałem, bo przecież nie było w tym wypadku za bardzo potrzeby...).

Pierwszy mag, który wpadł w tej naszej ostatniej grze sieciowej, nazywał się Meandor (nieumarli). "Your capitol is mine.", powiedziałbym, ale nie przyszło mi to wtedy do głowy. Miałem kolejną stolicę, innymi słowy. Potem wypowiedziałem wojnę Nimue (ludzie), bo skoro Meandor pokonany, a Bethezer zajmował się Mab (gobliny)... Ale w końcu doszło do tego, że to ja przypuściłem szturm na stolicę Mab i ją zdobyłem (wcześniej ja i Bethezer osłabialiśmy ją czarem "Wybuch kuźni"...).

Udawało nam się, nie ma co. Bethezer, przed i po ataku na stolicę Mab, zajmował i burzył jej miasta (bóg ładu dał mi potem zadanie, bym jedno z nich odbudował). A ostateczny cel był jeden - Nimue. A skoro miałem potężną armię, to pokonanie jej było tylko kwestią czasu.

Pozajmowałem dwa byłe miasta Meandora, które były niedaleko stolicy Nimue. Walka była nie fair - wygrywałem ciągle! :) Potem rzucałem na nią czar "Wybuch kuźni", który przy Mab sprawdził się genialnie (Bethezer też pewnie rzucał). Miałem ogromną ilość many, więc mogłem sobie na to pozwolić. Czemu tyle - opowiem za chwilę. Następnie zaatakowałem dwoma oddziałami stolicę ludzką, a Bethezer przysłał mi posiłki do pomocy. Ale, tak szczerze mówiąc, mogłoby ich równie dobrze nie być. Miło jednak, że mi pomógł...

W końcu naszą grę zakończyliśmy dnia 219 czasu gry. Statystyki przemawiały zdecydowanie na moją korzyść (no, nie wszystkie). Teraz wiem, do czego jestem zdolny w czasie gry...

Jak grałem? Cóż, myślę, że dobrze. Ale znowu zrobiłem ten sam błąd - ciągle tylko rozbudowywałem miasto, zamiast rekrutować jednostki (choć robiłem to drugie w sytuacjach kryzysowych). Przez to jedno z mniej ważnych miast mi zajęto (chyba dosyć osławioną Kidorę), ale potem Bethezer odzyskał i mi dał. Ale, nie licząc babola z rekrutacją jednostek, grałem świetnie. Teraz już wiem, do czego jestem zdolny, że tak powtórzę. :twisted:

A teraz pewnie się zastanawiacie, dlaczego mogłem rzucać bez problemu "Wybuch kuźni" na stolice Mab i Nimue i skąd wziąłem tyle many. Otóż jest takie zaklęcie, które się nazywa "Potęga magii ognia". Zbadałem je sobie, a w czasie gry rzuciłem. Przez to wszystkie chramy przekształciły się w chramy ognia, a ja byłem ich posiadaczem. Także królestwo poszerzało się wokół nich. Przez to także moja zdolność badań znacznie wzrosła. A że po krótkim czasie nie miałem już czego badać, to zyskiwałem co turę bardzo dużo many (nawet nie obchodziło mnie to, że jej dochód był ujemny, jak napisano). Przez to pod koniec gry miałem już grubo ponad 10 000 many. Efekt? Dostałem najpotężniejsze królestwo, jakie kiedykolwiek wpadło w moje łapy.

Bethezer, ten raport jest jednocześnie zgodą na to, żebyśmy zagrali ze sobą w AoW w sieci jutro o 9:00. Mam sporo czasu, więc mi to nie zaszkodzi (chyba...).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgoda jest, ale ty?

Raport:

Ogólnie:

Jak to zwykle bywa, każdy, kto raportuje, mówi o sobie jako najlepszym. ^_^. Nie zaprzeczam potęgi KM, ale... ja królestwo liczę od zajętych miast. A tego miałem... może więcej(nie jestem pewien ;) ).

Armia:

Jeśli idzie o armię... coś koło 6 głównych sił, każda(z 1 wyjątkiem) licząca po 8 żołnierzy. Pod koniec gry zacząłem ich zwalniać, bo i tak by mi się już nie przydali. Ale coś sobie zostawiłem ^_^'.

Wojna:

Mab zabił Knight, ale ja osłabiłem jej główne siły. Bo trzeba wam wiedzieć, że gdyby główne siły Martiusa trafiły na jej główne siły... to pa pa, Smoki i Feniksy.

Co ciekawe, walcząc z Mab mogłem, prawdopodobnie, zabić jej koło 60 jednostek! A może więce, zważając jakie miała siły...

BTW: Gra ktoś? Jeśli tak, to kiedy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgoda jest, ale ty?

Napisałem ci już na PW, że gdzieś przed 9:30 wyłączyłem serwer. Ok. pół godziny na ciebie czekałem, a ty się nie zjawiłeś.

A co do terminu, to mnie pasuje ogólnie cały ten weekend (brat na studiach, więc i ja wolny :)).

Jak to zwykle bywa, każdy, kto raportuje, mówi o sobie jako najlepszym. ^_^.

Heh, trochę mnie poniosło... Ale nie zaprzeczysz, że choć miałem odrobinę mniej miast niż ty, to jednak miałem potężne oddziały, ogromną ilość many, jej dochód z niewykorzystanych punktów badań, wszystko zbadane, a także świetnie rozbudowane miasta? Z tych powodów mówiłem o sobie jako najlepszym (albo jednym z najlepszych) na mapie.

Mab zabił Knight, ale ja osłabiłem jej główne siły. Bo trzeba wam wiedzieć, że gdyby główne siły Martiusa trafiły na jej główne siły... to pa pa, Smoki i Feniksy.

Zdaję sobie z tego sprawę, więc dzięki za jej osłabienie. Ale cóż - ta gra sieciowa odbyła się tydzień temu, więc i najwięcej nie pamiętam. ;)

Więc tak: zapytałeś się mnie na PW, czy mogę zagrać z tobą jutro o 9:00. Odpowiedziałem tam, więc odpowiem i tutaj: tak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to tak....

1) Ale... nie wysłałeś mi IP. Więc jak mógłbym znaleźć serwer? Bo nie wiem, czy sie automatyczne szukanie...

2) Ale ja nie umniejszam ci chwały... tylko dodaje swoje 3 grosze.

3) Nie dziękuj- cała przyjemność po mojej stronie ^_^.

4) Czas pasuje, tym razem biorę jeszcze 2 dodatkowe budziki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Ale... nie wysłałeś mi IP. Więc jak mógłbym znaleźć serwer? Bo nie wiem, czy sie automatyczne szukanie...

Wysłałem, wysłałem, tylko po wyłączeniu serwera skasowałem.

A teraz raport. Biorę się za niego dzisiaj, ponieważ jutro mnie już nie ma (przez resztę tygodnia także). No to tak: dzisiaj o 9:00 (właściwie to o 9:15 - Bethezer spóźnił się kwadrans ;)) rozpoczęła się gra sieciowa, w której uczestniczyliśmy ja i Bethezer. Ja wybrałem jak zwykle smokowców, a Bethezer demony cienia. Wzięliśmy wygenerowany scenariusz epicki (nawet się zastanawiałem, czy nie wziąć scenariusza bitwy... ale się powstrzymałem).

U mnie sytuacja na samym początku była taka, że miałem poza magiem 7 jednostek, w tym też bohatera nomada (zbieg okoliczności czy mi się wydaje? Grając w scenariusze, najpierw z Rankinem, potem z Bethezerem, też miałem na samym początku bohatera nomada. Pewnie gra chce mi w ten sposób przypomnieć, bym kiedyś tę rasę wypróbował). Normalnie było - krążyłem po terenie, zbierałem surowce, zajmowałem budynki, walczyłem z neutralnymi stworzeniami etc. Wystartowałem w centrum południa mapy. A potem, nieco bardziej na zachodzie, zająłem kolejne miasto. Należało ono do neutralnych nieumarłych, więc zająłem je i szybko zamieniłem nieumarłych na smokowców (chciałbym kiedyś mieć w armii nieumarłych smokowców, nie powiem... :D). Odrobinę jednostek mi ginęło, ale szybko to sobie nadrabiałem, ponieważ przychodzili do mnie to nowi bohaterowie. W końcu pod koniec naszej potyczki miałem ich już czterech: nomada, smokowca, szroniaka i człowieka. I sprawdzają się całkiem, całkiem.

Po krótkim czasie spotkałem pierwszego gracza (komputerowego) - Tempesta (smokowcy). Zabierając mi wiatrak, wypowiedział wojnę. Ale i tak po pewnym czasie się złożyło, że zaproponował mi... pokój. Co prawda, zgodziłem się, choć wolałbym kuchnię... :) A jeśli o dyplomacji mowa, to tak: z Bethezerem mam sojusz, z w/w Tempestem pokój, z Arachną (mroczne elfy) wojnę (jeśli dobrze pamiętam, to zaatakowałem jedną z jej jednostek), z Ke-nanem (nomadowie) tak samo (zajął mi to drugie miasto :/), a reszta mnie jeszcze nie poznała. Dodam tylko, że na mapie jest ośmiu graczy. A Bethezer ma jeszcze gorszą sytuację, ale on już chyba o tym opowie.

Budownictwo idzie nieźle. W stolicy już mam wieżę magów III (teraz tylko wybudować ulepszenia do niej), a w pobocznym mieście, które mi Ke-nan zajął, też zdążyłem się niezgorzej obstawić, jeśli chodzi o struktury. Teraz w stolicy rekrutuję jednostki, które będą jej bronić (mam tylko jedną wieżę magów, a jak tam mi maga zabiją...).

Z ciekawostek wymienię jedną rzecz - to chyba jakaś pomyłka generatora. Mianowicie: Bethezer (a potem i ja) zauważył wrak na statku na... trawie. Faktycznie, niezłe LOL było wtedy...

Magia - tutaj idzie dobrze. Ze specjalizacji wybrałem na początku mistrza przetrwania, a potem zbadałem maga specjalistę I. Z zaklęć mam kilka zbadanych, a badam między innymi te szybkie, ponieważ chcę dojść do przywołania feniksa. Zaklęciem, które badam teraz, jest "Potęga magii ognia". Zostało mi na jego zbadanie 5 tur. Tylko nie wiem, co będzie wtedy, kiedy rzucę to zaklęcie. To dlatego, że Bethezer rzucił czar "Potęga magii śmierci" (jego sferą magii jest śmierć) i przez to przejął wszystkie chramy na mapie. Potem jego liczba punktów badań zaczęła spadać, bo wrogowie przejmowali chramy. Zresztą jeszcze się zobaczy, co wtedy będzie.

To jak, kiedy będziemy kontynuować? Może po następnym tygodniu w którymś dniu powszednim? To dlatego, że wtedy oceny powinny być już powystawiane, więc i wolnego czasu jest więcej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to tak...:

Po pierwsze:

Mam prze... rąbane. Mam wojnę z 7 graczami(dzięki, Knight, przynajmniej ty zostałeś po właściwej stronie barykady). I na dodatek większość z nich wpakowała się mi na "maskę". I teraz liczę na to, że wytrzymam ok. 10 tur... Po tylu mniej więcej będę miał drugą Wieżę Magów. Ech, żałuje tego zaklęcia... Teraz walczę o przeżycie... I zastanawiam się, jak to zrobić. Kasy za bardzo nie mam, wojska... wojska muszą pozbyć się niebezpiecznego oddziału składającego się z 4 Rycerzy...Jedyna moja szansa w tym, ze odkryję Kupca i Mistrza Przetrwania już niedługo(ok... 10 tur xD). Główne siły: Mózg, Żniwiarz, 2 Bombardy, 3 Oślizgi i 1 Larwa. <cry>.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„Matka Roju przemówiła. Potrzebne nam są nowe ofiary by zaspokoić jej wielki głóg. Drżyjcie więc wszyscy bo nadszedł czas krwawych żniw.” – Uranch-Zark, Władca jednej z kohort Demonów Cienia.

Poszukuję chętnych do gry sieciowej. Termin dowolny w tym tygodniu.

Moja rasa: Demony Cienia.

Sfera: Kosmos – Śmierć/Ogień (3/3).

Cechy początkowe: Mistrz przetrwania.

Kolor: zobaczy się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie...

Skąd wziąłeś tą... maksymę?

To ja proponuję:

Czwartek 7 czerwca 2007

Godzina: 10:00(zaszalejmy xD)

Rasa: Ludzie(albo Nomadzi)

Sfera: Powietrze(lub Ziemia)

Cechy początkowe: Kupiec

Kolor: SR, ustaw mi czerwony... bo jakoś dobić się do niego nie mogę. Ciągle ten brązowy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd wziąłeś tą... maksymę?
Mam Bestiariusz drugiej serii Warhammera. W dziale z informacjami o istotach z tego uniwersum była część „Sami o sobie” w której autor przekazywał słowa wypowiedziane przez przedstawicieli danej rasy. Powyższy tekst jest moim własnym pomysłem, wzorowanym na ww. dziele.

Jeśli idzie o grę, to warunki przyjmuję.

Gra będzie następująca:

Mapa: Losowy scenariusz epicki

Ilość graczy: 8

Wolne miejsca: są

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

xD...

Ja tam wolę: "Życie jest więzieniem, śmierć zaś wyzwoleniem."

Z Warhammer'a 40000: Dawn of War.

Dobra. Ale raczej wątpię, żeby ktoś jeszcze doszedł. No, może Zio... Ale on chyba jeszcze nie ma AoW.

BTW: SR, wiesz, co będzie w najnowszym CDA? Elder Scrolls 3: Morrowind PL. Nooo... To teraz zaszaleli. Szkoda tylko, że nie dali jeszcze Bloodmoon'a i Tribunal'a. Ale 1 giga modów mnie też uszczęśliwi. Ale, ale... kupujesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że i tak muszę napisać o najbliższej grze, to piszę dodatkowo sprawozdanie.

Dzisiejsza gra zaczęła się o 10.00. Ludzkimi graczami byliśmy Ja, grający Demonami Cienia i Bethezer grający Ludźmi. Stara prawda mówi, że w grze najczęściej najważniejszym krokiem jest jej właściwe rozpoczęcie. W tym przypadku wszystko sprowadzało się do pierwszych jednostek wysoko poziomowych, które dostaliśmy ba starcie. Bethezer otrzymał Zielarkę, a ja Żniwiarza. Innymi słowy, było dobrze. Kolejne etapy gry były zwyczajowe dle tego typu gier. Przemieszczenie się po różnorakich terenach, przejmowanie chramów i innych budynków, oraz oczywiście opracowywanie nowych zabawek w stolicy i w palecie zdolności maga. Poprzez kilkukrotne przejęcie zasobów szybko dorobiłem się budowli pozwalającej mi na werbowanie Władców, co dało mi znamienitą przewagę nad wojskami Julii, która pozbawiona instynktu samozachowawczego weszła na moje ziemie. Kilka tur po naszym pierwszym zetknięciu spotkałem oddział Bethezera, co zaowocowało natychmiastowym sojuszem. Zająwszy miasto na południowo-wschodnich rubieżach i przekształcając je w siedzibę Demonów zdobyłem świetną bazę wypadową, która w razie czego stanowiła również świetną fortecę. Szczęśliwie okazało się, że Julia miała swoją stolicę dosłownie kilka pól od mojej pozycji, gdzie miałem swoje główne siły. Wkrótce potem w pobliżu pojawił się Bethezer z jednym ze swoich oddziałów i wspólnie, mając po swojej stronie powiększony obszar wpływów (za sprawą jednostki zwanej Mózg), dręczyliśmy Julię rzucając na przemian Burzę z piorunami i Wybuch kuźni. Ostatecznie z większej armii przyzwanych żab, jednorożców i kilku oddziałów strzeleckich zostały tylko ranne niedobitki. Nasze zwycięstwo było oczywiste. W dalszych etapach gry nie działo się nic ciekawszego. Odkrywaliśmy tereny, zawieraliśmy nowe znajomości, itd.., itp..

Jedyną ciekawostką może być fakt, że na skutek moich działań: Duch Wojny nie odzywa się do mnie (obraził się?), Duch Ładu uważa mnie za kogoś w rodzaju przyjaciela, a większość okolicznych ras albo ma ze mną przymierze, albo sojusz. Nie zdziwiłoby mnie to, gdyby to byli tylko nieumarli i mroczne elfy, ale tam są nacje dobre. Na dodatek rzucają takie teksty, jakby akcja naszej gry działa się w czasach, kiedy jeszcze nikt nie rozumiał zagrożenia idącego ze strony Demonów Cienia. Albo chcą mnie obłaskawić czułymi słówkami, albo zapraszają na ucztę! Jakbym mógł, to bym tam poszedł... ze szwadronem Żniwiarzy :twistem:.

Bethezer>>

Jutro o 10 mi odpowiada.

I niestety nie mam nic o gildiach do Morrowinda. Wybacz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie masz? Noo... To sie nie dziwię. Quest'ów niezwiązanych z główną linią fabularną Morrowind'a jest od groma, nie licząc tylko gildii. CZasem trzeba przynieśc np. ...spodnie.

Termin pasuje.

Raport:

A czy ja wiem, ze tak... nieciekawie jest? Mam inne zdanie, bo:

Arachna, np., straciła miasto w wyniku buntu... i już miała go odzyskać... ale okazałem się szybszy. A to peszek...

Poza tym: Widziałem młyn wodny na łące pozbawionej dostępu do wody... Edytor na prawdę robi się "dowcipny"... najpierw pisze "Kasowanie idealnej mapy", a potem takie "jaja" daje... Chyba na serio skasował...

Mi się całkiem dobrze powodzi. Kasa jest, miasta są... Era Lodu w trakcie działania... Ogólnie- nie narzekam.

Wiem, to nie jest raport... ale mówi się trudno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...