Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Knight Martius

Age of Wonders

Polecane posty

Nie wiedziałem, że możliwa jest walka 2 vs. 1... Fajnie. W taki sposób będziemy mogli nieźle "szachrować"... I wiesz co, Knight? Możemy spróbować tych tru jednoczesnych. Najwyżej zmienimy... xD

No cóż: Widzę, że sobie radzicie. Nieźle... Jak się trzyma wasze zaplecze ekonomiczne(łącznie z magią)?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiedziałem, że możliwa jest walka 2 vs. 1... Fajnie.

Nie wiedziałeś też, że można uciekać z pola bitwy (co prawda, tylko atakujący może, ale to i tak coś).

I wiesz co, Knight? Możemy spróbować tych tru jednoczesnych. Najwyżej zmienimy... xD

A spróbujemy... Możemy także wczytać ten nasz stan gry (już wiem, jak to zrobić! :)).

No cóż: Widzę, że sobie radzicie. Nieźle... Jak się trzyma wasze zaplecze ekonomiczne(łącznie z magią)?

U mnie to wychodzi w sumie in plus. Mam na razie 5 miast, niezłe dochody złota (grubo ponad 300!), mnóstwo many i niezbyt wielki, ale i tak niezły, jej dochód. Specjalizacje - mam wszystkie, a jestem magiem specjalistą chyba na 5 poziomie. Czarów nie za wiele, bo skupiałem się na specjalizacjach. Nie oznacza to jednak, że mam nieprzydatne.

I gdybym tylko mógł opracować wskrzeszenie bohatera... Nie wiem tylko, czy w sferze ognia jest coś takiego możliwe...

Ach tak, jeszcze raport. Wczoraj o godz. 18:00 ja i Rankin kontynuowaliśmy nasz scenariusz. Zaczęliśmy w momencie, kiedy pokonaliśmy ostatecznie Julię. Byłem wówczas w sojuszu z Rankinem i Ke-nanem (nomadowie), a także w pokoju z Wszechpożeraczem. Ale w ciągu tej gry zdążyło się właściwie wszystko pozmieniać. Udało mi się podbić stolicę, w której siedziała Ariana (Archonci). Ale nie została ostatecznie pokonana, bo miała jeszcze jedno miasto w wymiarze cienia (ale po pewnym czasie Ke-nan je zajął). Jeszcze od boga wojny dostałem zadanie, by wypowiedzieć wojnę Wszechpożeraczowi, co też uczyniłem. Rankin też to zrobił. Ale i tak Ke-nan go pokonał. Czyli w momencie zapisywania gry zostało już tylko trzech graczy.

A co się bardzo pozmieniało w naszej grze? Ano to, że potem bóg wojny dał mi zadanie, bym zerwał przymierze z... Rankinem. Potem to zrobiłem. To głównie dlatego, że dostałem właśnie taką misję. Ale potem nie zawarłem znowu przymierza ani przedtem nie odrzuciłem tego zadania, bo chciałem przeżyć rywalizację z żywym graczem. Przecież nie mogłem być wiecznie w sojuszu. ;)

I niemal wszystkie bitwy to było pasmo wydarzeń przemawiąjących na korzyść Rankina oraz na moją niekorzyść. Moje dosyć doświadczone jednostki potem wyginęły (nawet moja główna bohaterka :(), a kolejne bitwy kończyły się byle jak. A nawet te pierwsze szły kiepsko. To dlatego, że... moje jednostki nie mogły trafić jednostek Rankina, a te nie dość, że trafiały, to jeszcze zabijały dwoma, góra trzema ciosami. :x Miałem po prostu pecha, ale Rankin wygrywał jak najbardziej uczciwie. Nawet się zapytałem, czemu tak się dzieje. No i otrzymałem odpowiedź, że moje jednostki nie są za dobrze wyćwiczone, jego zaś... No właśnie.

Ale mówi się trudno, bo wielka bitwa miała dopiero nadejść. Udało mi się w stolicy zebrać cztery oddziały po osiem jednostek (maga i jego 7-osobowej ekipy nie liczę), które potem wysłałem do ataku. Nadeszły z północy, zabierając mu gdzieś przy górach miasto, potem kolejne na południu. Starałem się, żeby te cztery oddziały były zawsze razem, żeby przypadkiem Rankin nie dopadł pojedynczo jakiegoś oddziału i go nie pokonał. I udało się. Potem ruszyłem nimi dalej i Rankin też wysłał kilka swoich. W efekcie wyszło tak, że w tej bitwie uczestniczyły trzy moje oddziały (razem 24 jednostki), a u niego też trzy (razem 20). I... wygrał. Ledwo, ledwo (zostały mu chyba trzy bądź cztery jednostki), ale jednak. Na szczęście moim czwartym oddziałem, który nie brał udziału w bitwie (po prostu się nie załapał ;)), zdążyłem dopaść niedobitki i je dobić. Ale skończyło się na tym, że ten mój oddział też został pokonany, bo Rankin zdążył wysłać oddział z rusałkowym i czerwonym smokiem na czele. Udało mu się... Ale jeszcze tu wrócę! :D

A po tej bitwie zapisaliśmy grę i się wyłączyliśmy. Zanim jednak to zrobiliśmy, to się spytałem, kiedy moglibyśmy zagrać znowu. I napisał coś w rodzaju, że "najbliższy sensowny termin to po majówce" (cytat z pamięci, na pewno jest niedokładny). Zresztą to i tak dobrze, bo chcę trochę ochłonąć. Poza tym, dzisiaj gram w sieci w Heroes III.

Czyli co? Kiedy będziecie mieli najwcześniej czas? Podajcie tylko jakąś konkretną datę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiedziałeś też, że można uciekać z pola bitwy (co prawda, tylko atakujący może, ale to i tak coś).

To akurat wiedziałem xD.

Co do Boga Wojny: Ja bym nie zrywał przymierza. Nie daj się manipulować Bogom! Czasem chcą tak durnych rzeczy, że aż oczy bolą... szkoda tylko, że ci bogowie lubią się mścić... i to dość boleśnie.

Jestem po egzaminach... więc można "zaszaleć" xD. Hmm... Może w najbliższym długim tygodniu(w "łikend")?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja wtrącę jeszcze coś od siebie:

No cóż: Widzę, że sobie radzicie. Nieźle... Jak się trzyma wasze zaplecze ekonomiczne(łącznie z magią)?

Dopóki Martius nie wkroczył tą czwórką oddziałów miałem jakieś 2000 (+trzysta-coś) złota i spore zapasy many. Aktualnie jestem bankrutem :)

Nie wiedziałem, że możliwa jest walka 2 vs. 1... Fajnie.

Możliwe jest starcie tylu graczy ile pól, czyli maks. 7.

I niemal wszystkie bitwy to było pasmo wydarzeń przemawiąjących na korzyść Rankina oraz na moją niekorzyść. Moje dosyć doświadczone jednostki potem wyginęły (nawet moja główna bohaterka :(), a kolejne bitwy kończyły się byle jak. A nawet te pierwsze szły kiepsko. To dlatego, że... moje jednostki nie mogły trafić jednostek Rankina, a te nie dość, że trafiały, to jeszcze zabijały dwoma, góra trzema ciosami. :x Miałem po prostu pecha, ale Rankin wygrywał jak najbardziej uczciwie. Nawet się zapytałem, czemu tak się dzieje. No i otrzymałem odpowiedź, że moje jednostki nie są za dobrze wyćwiczone, jego zaś... No właśnie.

Po części tak, poza tym zazwyczaj miałem bohatera ze zdolnością Przywództwo, na wszystkich jednostkach Zaklęcie Broni, na najważniejszych Płynną Formę i Tarczę Statyczną... Ale nie było lekko, parę razy były spore emocje ;), szczególnie że zdarzały mi się wpadki w stylu Uzdrawiający Deszcz zamiast Gradu...

Po tym pierwszym starciu został mi jeden bohater (więcej przyzwać nie można) więc dla odmiany chciałem ruszyć Ken'ana. Odszedłem główną grupą gdzieś dalej w bok w poszukiwaniu dobrego miejsca do ataku...

Ale mówi się trudno, bo wielka bitwa miała dopiero nadejść. Udało mi się w stolicy zebrać cztery oddziały po osiem jednostek (maga i jego 7-osobowej ekipy nie liczę), które potem wysłałem do ataku. Nadeszły z północy, zabierając mu gdzieś przy górach miasto, potem kolejne na południu. Starałem się, żeby te cztery oddziały były zawsze razem, żeby przypadkiem Rankin nie dopadł pojedynczo jakiegoś oddziału i go nie pokonał. I udało się. Potem ruszyłem nimi dalej i Rankin też wysłał kilka swoich. W efekcie wyszło tak, że w tej bitwie uczestniczyły trzy moje oddziały (razem 24 jednostki), a u niego też trzy (razem 20). I... wygrał.

Jak przyuważyłem tę grupkę to lekko spanikowałem i zacząłem w pośpiechu formować wojsko, co kosztowało mnie całą kasę, jednocześnie wracając herosem. Gdyby Martius podróżował w nieco szybszym tempie, pewnie bohater by nie zdążył... A na dodatek przy ustawieniu przed bitwą zamiast 8-osobowej grupy ze smokami do walki poszła czwórka innych jednostek... Sporą część walki byłem przekonany że przegram... Najbardziej żal mi było bohatera, to był chyba ostatni dostępny dla neutralnych :(

Czyli co? Kiedy będziecie mieli najwcześniej czas? Podajcie tylko jakąś konkretną datę...

Jak już mówiłem, dopiero za dwa tygodnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja wtrącę jeszcze coś od siebie:

No cóż: Widzę, że sobie radzicie. Nieźle... Jak się trzyma wasze zaplecze ekonomiczne(łącznie z magią)?

Dopóki Martius nie wkroczył tą czwórką oddziałów miałem jakieś 2000 (+trzysta-coś) złota i spore zapasy many. Aktualnie jestem bankrutem :)

Nie wiedziałem, że możliwa jest walka 2 vs. 1... Fajnie.

Możliwe jest starcie tylu graczy ile pól, czyli maks. 7.

I niemal wszystkie bitwy to było pasmo wydarzeń przemawiąjących na korzyść Rankina oraz na moją niekorzyść. Moje dosyć doświadczone jednostki potem wyginęły (nawet moja główna bohaterka :(), a kolejne bitwy kończyły się byle jak. A nawet te pierwsze szły kiepsko. To dlatego, że... moje jednostki nie mogły trafić jednostek Rankina, a te nie dość, że trafiały, to jeszcze zabijały dwoma, góra trzema ciosami. :x Miałem po prostu pecha, ale Rankin wygrywał jak najbardziej uczciwie. Nawet się zapytałem, czemu tak się dzieje. No i otrzymałem odpowiedź, że moje jednostki nie są za dobrze wyćwiczone, jego zaś... No właśnie.

Po części tak, poza tym zazwyczaj miałem bohatera ze zdolnością Przywództwo, na wszystkich jednostkach Zaklęcie Broni, na najważniejszych Płynną Formę i Tarczę Statyczną... Ale nie było lekko, parę razy były spore emocje ;), szczególnie że zdarzały mi się wpadki w stylu Uzdrawiający Deszcz zamiast Gradu...

Po tym pierwszym starciu został mi jeden bohater (więcej przyzwać nie można) więc dla odmiany chciałem ruszyć Ken'ana. Odszedłem główną grupą gdzieś dalej w bok w poszukiwaniu dobrego miejsca do ataku...

Ale mówi się trudno, bo wielka bitwa miała dopiero nadejść. Udało mi się w stolicy zebrać cztery oddziały po osiem jednostek (maga i jego 7-osobowej ekipy nie liczę), które potem wysłałem do ataku. Nadeszły z północy, zabierając mu gdzieś przy górach miasto, potem kolejne na południu. Starałem się, żeby te cztery oddziały były zawsze razem, żeby przypadkiem Rankin nie dopadł pojedynczo jakiegoś oddziału i go nie pokonał. I udało się. Potem ruszyłem nimi dalej i Rankin też wysłał kilka swoich. W efekcie wyszło tak, że w tej bitwie uczestniczyły trzy moje oddziały (razem 24 jednostki), a u niego też trzy (razem 20). I... wygrał.

Jak przyuważyłem tę grupkę to lekko spanikowałem i zacząłem w pośpiechu formować wojsko, co kosztowało mnie całą kasę, jednocześnie wracając herosem. Gdyby Martius podróżował w nieco szybszym tempie, pewnie bohater by nie zdążył... A na dodatek przy ustawieniu przed bitwą zamiast 8-osobowej grupy ze smokami do walki poszła czwórka innych jednostek... Sporą część walki byłem przekonany że przegram... Najbardziej żal mi było bohatera, to był chyba ostatni dostępny dla neutralnych :(

Czyli co? Kiedy będziecie mieli najwcześniej czas? Podajcie tylko jakąś konkretną datę...

Jak już mówiłem, dopiero za dwa tygodnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To akurat wiedziałem xD.

Tak? No to czemuś mi powiedział, że nie można uciec z pola bitwy, a? :>

A na poważnie: no cóż, z czasem zawsze poznajemy coś nowego...

Co do Boga Wojny: Ja bym nie zrywał przymierza. Nie daj się manipulować Bogom! Czasem chcą tak durnych rzeczy, że aż oczy bolą... szkoda tylko, że ci bogowie lubią się mścić... i to dość boleśnie.

Ja jednak postanowiłem zerwać przymierze. Chciałem po prostu zobaczyć, jak wyglądałaby nasza rywalizacja... i się dowiedziałem.

Ale jeśli bym chciał, to mógłbym zaraz po misji ponownie zaproponować przymierze, ale mnie się nie chciało. Wiadomo, chciałem zobaczyć to, co napisałem powyżej. A bogowie karzą tylko wtedy, kiedy nie wypełnię jakiegoś ich zadania na czas. Kiedy odrzucam daną mi misję, to nic mi nie robią. A gdybym tak na 100% chciałbym być w sojuszu, to bym tę misję po prostu odrzuciłem. I w pewnych momentach tak zrobiłem, np. musiałem raz podbić miasto demonów cienia. A że po kilku turach zdążył je podbić mój sojusznik, to to odrzuciłem... I na tym koniec filozofii.

Ale jak będziemy grać we trójkę, to nie powinny być takie sytuacje, chyba że wybijemy wszystkich CPU. ;)

Jestem po egzaminach... więc można "zaszaleć" xD. Hmm... Może w najbliższym długim tygodniu(w "łikend")?

We dwójkę - tak. We trójkę niemożliwe, bo przecież Rankin jest wolny dopiero po tym długim weekendzie. Pytanie tylko, który dzień byś proponował. I czy wczytujemy tamten nasz save?

Dopóki Martius nie wkroczył tą czwórką oddziałów miałem jakieś 2000 (+trzysta-coś) złota i spore zapasy many. Aktualnie jestem bankrutem :)

Też przeżywam coś w rodzaju bankructwa. Wiadomo, na armię zbieram... I jeszcze tu wrócę! :D

Jak przyuważyłem tę grupkę to lekko spanikowałem i zacząłem w pośpiechu formować wojsko, co kosztowało mnie całą kasę, jednocześnie wracając herosem. Gdyby Martius podróżował w nieco szybszym tempie, pewnie bohater by nie zdążył... A na dodatek przy ustawieniu przed bitwą zamiast 8-osobowej grupy ze smokami do walki poszła czwórka innych jednostek... Sporą część walki byłem przekonany że przegram... Najbardziej żal mi było bohatera, to był chyba ostatni dostępny dla neutralnych :(

No niestety... Dla mnie to cios potrójny, bo:

a) nie znam zaklęcia wskrzeszającego,

B) ale i tak pewnie go nie poznam, bo mój mag jest ze sfery ognia,

c) a miałem jeszcze nomadkę imieniem Ashela, była na 7 poziomie w chwili śmierci. :(

Żal mi po prostu... Zresztą potem też mi się wydawało, że tamtą bitwę przegram. I faktycznie - przegrałem. Ale przynajmniej nieźle osłabiłem armię Rankina...

No cóż, ja mam obecnie aż 6 miast (w tym 4 jako pewnik, że nie powinny zostać zajęte), więc i dochody są spore. To znaczy, że zdołam uzbierać ogromną armię... A wtedy No Mercy (a nawet Noontide)! :twisted:

Aha, zapomniałem wspomnieć o jednej sprawie: udało mi się raz... zabić maga Rankina. Czemu? On akurat wyszedł z miasta w jakimś celu, a mój oddział był akurat niedaleko. Zdążyłem zaatakować i go pokonałem. Nie wiem tylko, czy jeszcze siedzi w którymś mieście (mógł zostać wskrzeszony albo co...).

Jak już mówiłem, dopiero za dwa tygodnie.

Czyli będziemy mogli pomłócić we trójkę dopiero w piątek za dwa tygodnie. Nikt nie wyraża sprzeciwu? Nikt? To dobrze. :)

PS Rankin, tak na przyszłość: na przycisk "Wyślij" klikaj lepiej raz, inaczej ci się takie multiposty robią, jak powyżej. ;) A jak ci się jakoś zrobią, to je kasuj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż' date=' ja mam obecnie aż 6 miast (w tym 4 jako pewnik, że nie powinny zostać zajęte), więc i dochody są spore. To znaczy, że zdołam uzbierać ogromną armię... A wtedy No Mercy (a nawet Noontide)! :twisted:[/quote']

Ejże... znam to skądś ;). A poza tym mam przeczucie że zanim cokolwiek zrobimy to Ken'an zdecyduje się zrobić porządek na peryferiach ;)

Jak już mówiłem' date=' dopiero za dwa tygodnie.[/quote']

Czyli będziemy mogli pomłócić we trójkę dopiero w piątek za dwa tygodnie. Nikt nie wyraża sprzeciwu? Nikt? To dobrze. :)

:(

Piątki, soboty, niedziele odpadają zawsze.

PS Rankin, tak na przyszłość: na przycisk "Wyślij" klikaj lepiej raz, inaczej ci się takie multiposty robią, jak powyżej. ;) A jak ci się jakoś zrobią, to je kasuj.

Ze względu na koszmarną jakość kompów i lagi samo wysłanie postów (i ogólnie nawigacja po forum cda) wymaga sporej dozy czasu i cierpliwości, a także kilku logowań. Zresztą zaraz po wysłaniu musiałem odejść więc nawet nie miałem jak sprawdzić co doszło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze względu na koszmarną jakość kompów i lagi samo wysłanie postów (i ogólnie nawigacja po forum cda) wymaga sporej dozy czasu i cierpliwości, a także kilku logowań. Zresztą zaraz po wysłaniu musiałem odejść więc nawet nie miałem jak sprawdzić co doszło.
Nie musisz mi o tym przypominać. Raz zrobił mi się taki głupi błąd, że trzynaście razy próbowałem wysłać wiadomość na Poligon, ale wciąż wyskakiwała mi wiadomość, że nie można wyświetlić strony. Za każdym razem wyłączałem stronę i sprawdzałem, czy wiadomość się wysłała. Nic nie było, więc próbowałem od początku. Po trzynastej próbie, kiedy nic nie było na stronie, dałem sobie spokój. Kilka godzin później znowu wszedłem na stronę i wtedy wszystko już dobrze działało. Z przerażeniem odkryłem, że wszystkie posty się jednak wysłały. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, ale wspomnienie pozostanie pewnie na zawsze.

Ostatnio zaczynam grać bardziej w Magię Cienia i moim faworytem są Demony Cienia. Staram się dużo trenować i powoli zaczynam się wyrabiać, więc mógłbym z kimś zagrać w sieci.. Problem będzie polegał tylko na znalezieniu oponenta, ale jak dobrze pójdzie, to mógłbym zagrać prawie o każdej porze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co wy na Sobotę 28 kwietnia? Tak o... 9?

SR, ciesze się, że dołączasz do naszego grona spragnionych krwi i gwałtu istot... Demony Cienia, tak? Heh... Czyli muszę znaleźć inną rasę do pokierowania. Hmm...

Archoni: Coś jak moim ulubieni Paladyni... + Rzymianie. Nie wiem czemu, ale oni wyglądają mi na Rzymian.

Co do gry: Jestem za dużo mapą. Ze średnią ilością bogactw i kopalń. Rasy wrogów: Dowolnie. Najlepiej, żeby na mapie było jak najwięcej ras.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SR, ciesze się, że dołączasz do naszego grona spragnionych krwi i gwałtu istot...

Tyle że jest jeden mały problem... Otóż ja i SR mamy tylko jeden komputer, a nie znam żadnego sensownego miejsca zakwaterowania. Czyli w poszczególnych potyczkach będzie trzeba wybrać: albo on, albo ja.

To co wy na Sobotę 28 kwietnia? Tak o... 9?

No cóż, Rankina nie ma, ale zgadzam się. Z tymże są niedogodności opisane powyżej, więc pograsz albo ze Smoczym Rycerzem, albo z... Xenomorphem? W każdym razie, jest wybór.

Ale osobiście powiem, że nic się nie stanie, jak wybierzesz SR-a. Ja po prostu chcę trochę ochłonąć po tym wszystkim (grałem w sieci trzy dni z rzędu...), więc tym razem nie powiem co do mojej gry sieciowej "tak". Ale jeśli już BARDZO będziesz chciał grać ze mną, to i nie powiem "nie".

Piątki, soboty, niedziele odpadają zawsze.

No to jedyny sensowny termin, jaki jestem w stanie zaproponować, to środa 9 maja o godz. 17:00-18:00. W czwartek tego samego tygodnia jadę na znów na konkurs ortograficzny (tym razem III etap - zakwalifikowałem się! :)), więc i w środę będe miał czas. Więc nie martw się, pogramy we trójkę (czwórkę? Raczej wątpię...).

Ejże... znam to skądś ;). A poza tym mam przeczucie że zanim cokolwiek zrobimy to Ken'an zdecyduje się zrobić porządek na peryferiach ;)

No cóż, tamto "No Mercy" zacytowałem od ciebie (żeby nie mówić "pożyczyłem"). Mam nadzieję, że nic się nie stało, że coś takiego napisałem? Nie wiem, bo troszkę mnie poniosło, jak zwykle...

A Ke-nan szybko nas nie załatwi. Tym bardziej ciebie, bo ty jesteś z nim sprzymierzony, ja zaś mam z nim zawarty jeno pokój. Kto wie, może odbędzie się walka na dwa fronty?... Heh, postaram się, by do tego w ogóle nie doszło.

Ze względu na koszmarną jakość kompów i lagi samo wysłanie postów (i ogólnie nawigacja po forum cda) wymaga sporej dozy czasu i cierpliwości, a także kilku logowań. Zresztą zaraz po wysłaniu musiałem odejść więc nawet nie miałem jak sprawdzić co doszło.

Fakt, ale dobrze by było kliknąć na przycisk "Wyślij" tylko raz, a i to wtedy, kiedy strona do końca się wczyta (albo kliknąć na przycisk "Zatrzymaj" w przeglądarce, jeśli nie ma się cierpliwości).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SR, ciesze się, że dołączasz do naszego grona spragnionych krwi i gwałtu istot...

Tyle że jest jeden mały problem... Otóż ja i SR mamy tylko jeden komputer, a nie znam żadnego sensownego miejsca zakwaterowania. Czyli w poszczególnych potyczkach będzie trzeba wybrać: albo on, albo ja.

To co wy na Sobotę 28 kwietnia? Tak o... 9?

No cóż, Rankina nie ma, ale zgadzam się. Z tymże są niedogodności opisane powyżej, więc pograsz albo ze Smoczym Rycerzem, albo z... Xenomorphem? W każdym razie, jest wybór.

Ale osobiście powiem, że nic się nie stanie, jak wybierzesz SR-a. Ja po prostu chcę trochę ochłonąć po tym wszystkim (grałem w sieci trzy dni z rzędu...), więc tym razem nie powiem co do mojej gry sieciowej "tak". Ale jeśli już BARDZO będziesz chciał grać ze mną, to i nie powiem "nie".

Piątki, soboty, niedziele odpadają zawsze.

No to jedyny sensowny termin, jaki jestem w stanie zaproponować, to środa 9 maja o godz. 17:00-18:00. W czwartek tego samego tygodnia jadę na znów na konkurs ortograficzny (tym razem III etap - zakwalifikowałem się! :)), więc i w środę będe miał czas. Więc nie martw się, pogramy we trójkę (czwórkę? Raczej wątpię...).

Ejże... znam to skądś ;). A poza tym mam przeczucie że zanim cokolwiek zrobimy to Ken'an zdecyduje się zrobić porządek na peryferiach ;)

No cóż, tamto "No Mercy" zacytowałem od ciebie (żeby nie mówić "pożyczyłem"). Mam nadzieję, że nic się nie stało, że coś takiego napisałem? Nie wiem, bo troszkę mnie poniosło, jak zwykle...

A Ke-nan szybko nas nie załatwi. Tym bardziej ciebie, bo ty jesteś z nim sprzymierzony, ja zaś mam z nim zawarty jeno pokój. Kto wie, może odbędzie się walka na dwa fronty?... Heh, postaram się, by do tego w ogóle nie doszło.

Ze względu na koszmarną jakość kompów i lagi samo wysłanie postów (i ogólnie nawigacja po forum cda) wymaga sporej dozy czasu i cierpliwości, a także kilku logowań. Zresztą zaraz po wysłaniu musiałem odejść więc nawet nie miałem jak sprawdzić co doszło.

Fakt, ale dobrze by było kliknąć na przycisk "Wyślij" tylko raz, a i to wtedy, kiedy strona do końca się wczyta (albo kliknąć na przycisk "Zatrzymaj" w przeglądarce, jeśli nie ma się cierpliwości).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh... teraz na ciebie padło, Knight.

Co do osoby, z którą mam grać, to nie ma różnicy.

Xenomorph: Niezłe. Ale nie obrażajmy Demonów Cienia. To silna, robacza, ciężko pracująca rasa. A tak na serio: Nie wolno ich lekceważyc. Oni i parę innych ras mają "Wędrowiec Cienia", dzięki czemu mogą swobodnie chodzić po Wymiarze Cieni. :shaking2: . Poza tym, nieźle radzą sobie w tunelach.

Co do "No Mercy": Tak to już bywa... Wojna Totalna. And nothing else matters(Master's of Chant).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SR, ciesze się, że dołączasz do naszego grona spragnionych krwi i gwałtu istot...

Tyle że jest jeden mały problem... Otóż ja i SR mamy tylko jeden komputer, a nie znam żadnego sensownego miejsca zakwaterowania. Czyli w poszczególnych potyczkach będzie trzeba wybrać: albo on, albo ja.

A spróbujcie ustawić coś jakby hotseat, przypisać jeszcze jednego człowieka oprócz ciebie i Bethezera. Da się? (naprawdę nie wiem, ale wpadłem dziś na taki pomysł a nie mam jak wypróbować)

Co prawda to wymusza tury klasyczne...

Mam nadzieję, że nic się nie stało, że coś takiego napisałem? Nie wiem, bo troszkę mnie poniosło, jak zwykle...

:shock:

Fakt, ale dobrze by było kliknąć na przycisk "Wyślij" tylko raz, a i to wtedy, kiedy strona do końca się wczyta (albo kliknąć na przycisk "Zatrzymaj" w przeglądarce, jeśli nie ma się cierpliwości).

:lol:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh... teraz na ciebie padło, Knight.

Rzucałeś monetą? :D A na poważnie: OK, zgadzam się. Tylko nie wiem, czy zagrać jakąś inną rasą, bo przecież ciągle przerabiać smokowców nie będę.

To jak, gramy dalej na tamtym scenariuszu czy rozpoczynamy od nowa na innym?

A spróbujcie ustawić coś jakby hotseat, przypisać jeszcze jednego człowieka oprócz ciebie i Bethezera. Da się? (naprawdę nie wiem, ale wpadłem dziś na taki pomysł a nie mam jak wypróbować)

Co prawda to wymusza tury klasyczne...

Niestety, nie da rady, a sprawdzałem... Po prostu na danym komputerze jest stanowisko tylko dla JEDNEGO gracza, więc ta możliwość odpada.

Jedynym sensownym rozwiązaniem jest zakup drugiego komputera. Tyle że o czymś takim będę mógł myśleć dopiero za co najmniej kilka lat.

:shock:

Tutaj znowu wziąłem wszystko za bardzo do siebie. Ale tak to już mam... Dobra, "pożyczyłem" od ciebie ten tekst i wszyscy zadowoleni. :)

:lol:

Ech... Jakby to powiedzieć... Nie wiem, skąd mi się ten multipost zrobił, kiedy na przycisk "Wyślij" kliknąłem tylko raz. :? Od dzisiaj zwalam też na serwer. :D

Ale tury klasyczne przebolejemy... Ale wyobraźcie sobie tylko: 4 ludzi na 6 kompów... Masakra. xD. Wątpię, czy udało by im się przebić przez granicę... Padli by na peryferiach :twisted: Złoooo...

Inna sprawa, że ja nie jestem człowiekiem, jeno półsmokiem. :twisted:

Ale fakt, masakra by była... Ale jednak nie będzie, chyba że za co najmniej kilka lat. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolałbym jakąś inną mapę, ale możemy grać też na tamtej.

Hm... Po dłuższym zastanowieniu się postanowiłem, żebyśmy jednak zaczęli grać od nowa w inny scenariusz. A tamten save chyba skasuję. ;)

Pamiętaj, jutro o 9.

Na sklerozę jeszcze AŻ TAK nie cierpię. Termin pamiętam. :)

A co do rasy, to nie mam jeszcze sensownej propozycji dla siebie. Więc pewnie znów wypadnie na smokowców... :twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To w porządku: dzisiaj o godz. 9:00 odbyła się gra sieciowa w Age of Wonders: Magię Cienia między mną a Bethezerem. Wybraliśmy wygenerowany przez generator scenariusz. Bethezer lekko się spóźnił, bo śniadanie jadł (bez pustego żołądka grać się nie da :)). Ale i tak zaczęliśmy szybko. Ustawiłem wszystkim poziom trudność "Rycerz", tury jednoczesne, zwycięstwo sojuszu itp. parametry. Ja wziąłem smokowców (cóż za zaskoczenie!), a Bethezer elfy. I się rozpoczęła roz... masakra. :twisted:

Ja przez pierwsze kilkadziesiąt tur byłem w miarę dobrej sytuacji. Choć dochody miałem raczej kiepskie, to i tak złota mi w ogóle nie brakowało i mogłem spokojnie inwestować na rozbudowę miasta. Ale z maną była inna sprawa: nie dość, że miałem jej mało, to jeszcze dochody były bardzo niskie (czasem nawet były ujemne albo w ogóle miałem tyle samo many). Mnie to jednak zbytnio nie przeszkodziło w tym, żeby przyzwać... Nie, to już za chwilę.

Moją główną bohaterką była ta sama, którą miałem w grze z Rankinem (nomadka Ashela ^_^). Całkiem nieźle ją rozwijałem, a nawet na parę niezłych artefaktów się załapała...

A co do many, to fakt - miałem jej bardzo mało. Ale ta, która wpływała z niewykorzystanych punktów badań, spokojnie wystarczyła, by przyzwać... feniksa. Tak, tak, oczy was nie mylą. Dosyć wcześnie udało mi się opracować chyba jeden z najlepszych czarów, jaki występuje w magii ognia - Przywołanie feniksa. Nie dość, że bestia miała mniej więcej takie statystyki, co czerwony smok, to jeszcze pozyskałem ją bardzo wcześnie! Naprawdę, to był dobry łup wojenny i duży krok do zasilenia mej smokowatej armii. Mało tego, poza Ashelą dołączyli do mnie jeszcze trzej bohaterowie - dwoje szroniaków i jeden smokowiec. Troje w jednej stali armii (nie w tej głównej ;)). Przy okazji, jeszcze zasiliłem ten oddział czerwonym smokiem, smoczym pisklęciem, lataczem i kimś tam jeszcze. W każdym bądź razie, armia dobrze się trzymała.

Wspomnę jeszcze o tym, że do tej pory udało mi się zdobyć cztery miasta. Również z jednym dobrze się trzymałem, ale wraz z tymi pozostałymi moje dochody były jeszcze większe.

Ale po kilkudziesięciu turach moja dobra passa się skończyła. Bóg wojny dał mi misję, żebym wykończył jednego bohatera wroga. Z tym oponentem byłem w stanie wojny, więc nic w dyplomacji nie straciłem. Ale cóż - misja nosiła poziom trudności "Trudny". No, jakieś większe wyzwanie, pomyślałem. Ale mina mi zrzedła, kiedy zobaczyłem jeszcze jeden oddział obok tamtego (oba miały po 6 jednostek). A w mieście, w którym był mój mag, były zaledwie cztery jednostki, nie licząc maga. Na początku następnej tury dołączył się do mnie bohater z rasy ludzi, który wspomógł obronę, ale i tak to sytuacji w bitwie nie zmieniło. Zabiłem ledwie 5 (?) jednostek wroga, zaś ja poległem. Całe szczeście, że w porę ulotniłem się magiem. Tamtym pobocznym oddziałem ruszyłem, by odbić stolicę, ale sytuacja była beznadziejna. Mianowicie: jego oddział był w mej stolicy i miał 5-6 jednostek, zaś ja miałem 8. I był w pełni sił. Co się okazało? W PIERWSZEJ TURZE trzy moje jednostki (takie jedne z podstawowych) poległy, zaś potem jeszcze dwie (czerwony smok i hydra). Nie pozostało mi nic innego jak zwianie bohaterami. Ale i oni się nie popisali potem. Po prostu uderzyłem nimi w pobliski rydwan (jednostkę Archontów). Kiedy myślałem, że wygram, to jednak... przegrałem. Szroniackimi bohaterami się ulotniłem, ale smokowiec zginął. Potem oboje zostali dobici. Niestety, ale tak zakończyli żywot moi bohaterowie (przynajmniej czterech)... Zaś mój główny oddział był daleko.

Okazało się potem, że TEN SAM wróg zajął mi jeszcze dwa miasta. Byłem trochę zirytowany, ale wiedziałem, co zrobić. Mianowicie: chciałem koniecznie moim głównym oddziałem ruszyć na stolicę, eskortując przy tym maga, któremu przyzwałem feniksa (many miałem bardzo mało, ale że Bethezer mnie wspomógł, wysyłając mi trochę many - dzięki, tak swoją drogą). Złota miałem bardzo mało, dochody były żenujące, zaś dochód many ujemny. Ale jestem już niedaleko miasta...

Bethezer powiedział, że jedno z tych miast odbije (akurat był niedaleko). Prowadził potem jego oblężenie. Minęło pierwsza tura wroga, potem nastąpiła pierwsza tura Bethezera... i w tym miejscu skończyła się gra. Nie wiedzieć czemu, ale w CZASIE JEGO BITWY się najwyraźniej wyłączył. Bo jednostkami w bitwie się nie poruszał, na moje wiadomości nie odpowiadał, a przecież nie pojawił się komunikat, że wyszedł z gry. Postanowiłem sobie poczekać do 14:00 (była 13:40). Potem ponownie wszedłem do wiadomości, by coś napisać. I spojrzałem, kto tam jest. Okazało się, że Bethezera tam nie było... Potem zminimalizowałem grę i wyłączyłem Ctrl + Alt + Delete (bo w tej sytuacji inaczej się nie dało...). Później wczytałem autozapis i zapisałem grę na jakimś pliku. Potem już usiadłem przed komputerem dopiero o 16:30.

Aha, zapomniałem - ja i Bethezer graliśmy w sojuszu, kiedy tylko się spotkaliśmy.

A jeśli chodzi o to, jak grałem, to mogę powiedzieć dwa słowa - było dobrze. Jedynym błędem było to, że zamiast przygotować jakąś sensowną obronę stolicy przed najeźdzcami, ciągle rozbudowywałem miasto. A to zemściło się okrutnie, bo co to za miasto, nawet bardzo dobrze rozbudowane, jeśli nie miało żadnej sensownej obrony w postaci armii? Nie zmienia to jednak faktu, że pod innymi względami grałem naprawdę należycie.

No i Bethezer, jesteś tam? Jeśli tak, to czemu nagle zniknąłeś, i to w CZASIE TWOJEJ WALKI, kiedy grę mogłem wyłączyć jedynie Ctrl + Alt + Delete? :/ Mógłbyś odpowiedzieć?

No i kiedy gramy znowu? Od razu mówię, że jeszcze się odegram na Arianie... :twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę od tego, że to ty się raczej wyłączyłeś... Nie wiem czemu(miałem nadal internet), ale nic nie chciało działać. Pisało "Czynność w toku." Pomyślałem- "Nosz, k****, albo jemu, albo mi serwer padł... Akurat teraz!? Ja p(...)". Internet u mnie działa, więc nie pozostało mi nic innego jak wyłączyć grę. Niestety... TT.

Co do następnej gry:

Poniedziałek, 30 kwietnia, o 18.

A teraz moje sprawozdanie:

Gra zaczęła się dość niewinnie. Ot, gram Elfami, dobrze jest. Bohatera mam(Syron TT). Szybko znajduję 2 miasto(tuż nade mną)... akurat syrońskie(TT x2). No nic. Wyruszam małą grupką(2x Jeźdźców Elfów) na zwiad... szybko się okazuje, że trafiam na Vorsara. I, z czystej nienawiści do niego, postanowiłem go zaatakować... niedoceniając siły jego rycerstwa. Oczywiście, wojsko(z posiłkami włącznie) zostało rozsmarowane. Vorsar wysłany w Otchłań... ale cóż z tego, skoro ma wieżę? No właśnie...

I w tym momencie robi się dramatycznie. Miasto koło Vorsara zostaje przezeń zajęte(wcześniej było moje). Niskie dochody, brak wojska i zagrożenie ze strony rasisty(jak go sam określam) w żadnym wypadku mnie nie cieszyło.

Jeśli idzie o sukcesy: Moja Stolica jest ulepszona "niemalże" na "maxa"(nie licząc struktur magicznych). Zawarłem 2 sojusze(z Arianą("Zieloną Czarodziejką", jak ją nazywam) i Anonem(Biały Mag). Obydwoje mają ogromne państwa, duże dochody, duże wojsko... A ja na odwrót.

A sytuacja się pogarsza. Knight traci stolicę(na szczęście zwiał magiem(+ dla niego)) i to z rąk wojsk Ariany. Pod koniec naszej gry(przed feralnym "brakiem połączenia") wypowiedziałem wojnę, żeby ratować Martius'a(straciłby wszystkie miasta=> brak dochodów=> bunt w armii=. osamotnienie). Sam może "super" nie jestem, ale na to było mnie stać. Teraz odbiorę Arianie to, co wzięła na moim terenie(oko za oko...), a Martius'owi oddam miasto, które miałem odbić. Jeśli zbuduje tam Wieżę, ma szanse na powrót... Ale dobrze by było, żeby ktoś ubił Arianę... Albo większość jej miast.

Ogólnie, jak państwo widzą, jest do d***. ^_^'. Ale zemścimy się... :twisted:

Dodam tylko jeszcze, ze zaczynam doceniać potęgę maszyn. Jeśli "bozia" pozwoli, to odbiję część miast... albo zrobię coś, czego jeszcze nie robiłem, założę fort tylko po to, żebym mógł z niego ściągać podatki... I się bronić. Najlepiej by było, żeby znajdował się koło miast Knight'a...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę od tego, że to ty się raczej wyłączyłeś... Nie wiem czemu(miałem nadal internet), ale nic nie chciało działać. Pisało "Czynność w toku." Pomyślałem- "Nosz, k****, albo jemu, albo mi serwer padł... Akurat teraz!? Ja p(...)". Internet u mnie działa, więc nie pozostało mi nic innego jak wyłączyć grę. Niestety... TT.

Fakt, wyłączyłem się. Ale to dlatego, że w ogóle nie odpowiadałeś. Nie poruszałeś się jednostkami, nawet nie odpowiadałeś na moje wiadomości. Więc po pół godziny czekania pozostało mi tylko powiedzieć "Game Over" i się wyłączyłem. Myślałem, że ci się nagle coś stało, że odszedłeś od gry, nie robiąc przy tym ŻADNEJ czynności w czasie walki.

Co do następnej gry:

Poniedziałek, 30 kwietnia, o 18.

Mnie pasuje. Akurat pół godziny wcześniej wrócę do domu, więc zdążę.

Tylko jeszcze się zobaczy, czy się zjawię (tj. nie najdą mnie problemy zdrowotne). Akurat teraz żołądek mnie boli i czuję się lekko chorowity, więc może się zdarzyć, że odpadnę od rozgrywki. Ale nie powinno do czegoś takiego dojść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oby nie... wiesz, jaki ja jestem teraz żądny krwi? Uuu, bracie, normalnie nowa rasa: Blood Elf's. :D

Nie roztrząsajmy się już nad sprawą, kto pierwszy się wyłączył. Bo tak można bez końca.

Ok. Taki mam plan:

Obydwaj zakładamy forty. Na początku nic nam to prawie nie da... ale jak się to rozwinie we wieś, to już jakieś zyski idą. Pytanie tylko gdzie. Ariana raczej wolnej ręki mi nie da- z pewnością znowu zachce się jej znowu odebrać ci miasta. Niech spróbuje :twisted: .

Szkoda tylko, że jesteśmy na takiej pozycji. Ja mam trochę lepiej, bo mam 2 miasta(ty masz góra "miasteczka"). Stan armii- tragedia.

A odnośnie jej rydwanu:

Źle sprawę rozegrałeś. Jakbyś go okrążył wszystkimi jednostkami, to byś go migiem ubił... Ale, niestety, czaiłeś się, dając mu szanse na strzelanie. Rydwan w walce wręcz jest... dobry, ale:

- atak 3 jednostek zeżarłby mu punkty ruchu. A to oznacza, ze nie mógłby strzelać(kontratak również bierze PR)

- bez strzelania miałby mniej więcej... 1 atak. Niezły, ale jeden.

- twoi bohaterowie nie byli źli, więc jakieś DMG by było...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do naszej sprawy z tym wyłączeniem się z gry, to po prostu napisałem, czemu wyszedłem z gry i jakie domysły miałem. Ale rozumiem, że wyłączyłem się pierwszy...

A dzisiaj raporcik. :) Wczoraj o godz. 18:00 graliśmy ja i Bethezer. Kontynuowaliśmy ten nasz losowy scenariusz. Rozpoczęliśmy rozgrywkę w momencie, gdy ja powoli zbliżałem się do stolicy, a Bethezer wypowiedział wojnę Arianie. A potem był moment, na którym skończyła się tamta gra - atak Bethezera na miasto, które mi gwizdnęła Ariana. Wygrał bez jakichś większych problemów. Ja zaś parłem do przodu, to stolicy. I po kilku turach doszedłem. Miałem ze dwa feniksy (całkiem nieźle...) i kilka innych stworzeń do walki o miasto. W końcu wygrałem, ale ze sporymi stratami (z mojego głównego oddziału zostały zaledwie trzy jednostki - Ashela, starszak i feniks, a z 3-osobowej armii mego maga przeżyli sam mag i kolejny feniks...). Zostało mi tylko pięć tur do emigracji Archontów i zamiany miasta na smokowców (nie wiedzieć czemu, smokowcy nie lubią Archontów). Nie pozostało mi nic innego jak czekanie w mieście, aż emigracja się skończy. Tymczasem przyzwałem pomiot chaosu i trzeciego feniksa, a bohaterem smokowców z bardzo oddalonego ode mnie miasteczka (przyłączył się przed moim atakiem na stolicę) ruszyłem w stronę głównej armii. Po emigracji i przyzwaniu odpowiednich stworzeń jeszcze trochę poczekałem w mieście. To po to, że chcę wyrekrutować czerwonego smoka, zbudować staw hydry i nająć hydrę. A pomiot chosu zginął w najbliższej walce. ;)

Na te wszystkie czynności wydałem sporo, gdyż mi się śpieszyło. Po trzech turach rekrutacji czerwonego smoka przyśpieszyłem jego kolejkę (a że miałem dużo złota, to mogłem sobie pozwolić na coś takiego...). W stawie hydry i samej hydry to samo, tyle że od razu przyśpieszyłem. W efekcie straciłem sporo złota, ale chyba było warto. Obok mnie zaś stał oddział przyzwanych stworzeń Bethezera (nie wszystkie były przyzwane, ale chociaż większość). Chciałem też odbić utracone miasto na południowym wschodzie, ale tam armia była zbyt mocna. Potem niemiło się zdziwiłem, kiedy zobaczyłem na południe od mej stolicy wielką armię Ariany pędzącą w moją stronę. Bo zobaczcie: są trzy oddziały dowodzne przez rydwany. Jeden ma 6 jednostek, drugi 5, a trzeci 8. I jeszcze na północnym wschodzie oddział dowodzony przez balistę, liczący do tego 8 jednostek. Ale byli dosyć daleko. Ja zaś u swego maga robiłem armię. Potem co się okazało? Te trzy oddziały chciały mnie ominąć. Bethezer chciał zaatakować. Cóż, ja też się zgodziłem. Powiedział, że przy dobrym ustawieniu ta ósemka zostanie nienaruszona. I miał rację.

Tak więc ruszyliśmy do ataku. Ofiarą był ten oddział po prawej (było takie rozstawienie na mapie przygody - po lewej ósemka, na środku piątka, po prawej szóstka). Ósemka została nienaruszona. No i wygraliśmy. Ja straciłem hydrę i bohatera smokowców, ale mówi się trudno (chociaż żal mi bohatera :(). I do tego many nie mam w ogóle! :/ Potem swoim głównym oddziałem ruszyłem w stronę swojej stolicy. Gdzieś o 21:00 (czyli zaraz po końcu tej bitwy) powiedziałem Bethezerowi, że muszę kończyć. Zapisałem grę i się wyłączyłem.

To jak, Bethezer, na kiedy się umawiamy? Jeszcze tylko zobaczę, kiedy będę mia grę sieciową w Heroes III i ustalimy termin. Dodam tylko od siebie, że chcę trochę ochłonąć po tym wszystkim :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm...

Na początku chciałem powiedzieć, ze to miasto jest na południu. I nigdy nie należało do ciebie, więc przykro mi... ^_^'

A teraz raport:

Gra rozpoczęła się w momencie, nie przemierzając, naszego upadku. Martius traci miasta, a ja nie mam złota/many. Sprawa leci na pysk w momencie, kiedy Knight stawia wszystko na jedną kartę- atakuje swoją niegdysiejszą stolicę Magiem i swoim najlepszym oddziałem. Na swoje szczęście, wygrał.

Nie oznaczało to jednak, że mamy święty spokój. Ariana, jako jeden z najlepszych władców na mapie, ma dalej sporo wojska, kasy, dochodów.

Pierwszą zagrywką wymierzoną w nas było zaklęcie "Wyssania Mocy"... przez co obaj z Martius'em tracimy punkty badań(niech ją piekło pochłonie).

Kiedy Knight odzyskuje potęgę(skubaniec miał mnóstwo złota), ja zajmowałem się formowaniem... jako takiej armii. I udało się. Wiem, że Ariana ma 2 miasta na północ ode mnie. Prawdopodobnie, teraz mieszkają tam Archońci(jeśli pomyliłem się w ich nazwie- poprawcie mnie ^_^'). 2 miasta, prawdopodobnie bronione w sumie przez 7 Dziczych Jeźdźców(wojska Krasnoludów) + jacyś Archońci. Jeśli zdobędę te 2 miasta, zadam niezły cios w plecy Arianie, ponieważ będzie się wtedy znajdować w zamkniętym kręgu. Daje nam to pewną szansę, że dobijemy się do jej stolicy... A teraz Ariana sama nam dała możliwość!

I tutaj zwracam się do ciebie, Knight, żebyś uważnie słuchał:

Ariana wysłała ogromne ilości wojska, żeby ciebie ubić. Ogromne. W sumie, to ok. 27 jednostek, z czego ponad 50% to Rydwany i Mściciele. Ubiliśmy na razie 11. Jeśli pozbędziemy się tamtej 16, nieważne, że po kosztach, to obaj zdobędziemy szanse wbicia się w jej teren. Tamto miasto, które mieliśmy zdobyć jest teraz prawie puste(tak myślę). Jeśli zajmę jej 2 miasta(na północ ode mnie- to są twoje miasta ^_^) + miasto krasnali + miasto Archontów, również na południu, to odetniemy ją od kasy. Jedno z tych miast(a może i 2 :wink: ), które należały do ciebie mogę ci oddać.

Plan mam taki:

Trzeba jak najszybciej ubić tamte 2 oddziały. I ja, i ty, musimy mieć swoje forty na przeciwległych królestwach(ja u ciebie i na odwrót). Ja swoją armią zdobędę z 2-3 miasta, a ty tamto na południ od siebie. Bez miast Ariana raczej zbyt cwana nie będzie.

A teraz koniec raportu:

W ostatniej bitwie(nie musiałeś tak dramatyzować, Knight) brały udział wojska Martiusa(3-4 Feniksy, 1 Czerwony Smok, 1 Smokowiec-Bohater + jakieś tam jednostki) oraz moje wojska(same przywołańce, absolutnie same). Dobrze, że w porę zrozumiałem błąd Martiusa, w przeciwnym wypadku mielibyśmy niezłą drakę... Zaatakowaliśmy wroga od tyłu, wiążąc walką tylko część wojsk Ariany, co doprowadziło do zwycięstwa.

A teraz mała dygresja, na temat: "Skąd on, do jasnej cholery, wziął tyle przywołańców?"

Mam ich stąd, że mam aktywny "Zew Kniei". To zaklęcie sprawia, że na terenie mojego królestwa, co jakiś czas, pojawiają się leśne jednostki bojowe. Są to: Czatownik, Nimfa, Dzik, Wilk, Rusałka. Niestety, ale będe musiał cofnąć to zaklęcie, bo nie wytrzymam większego naporu przywołanych stworzeń. A ktoś przecież musi bronić fortu, który do ciebie leci... i przy okazji tobie pomóc.

Proponuję dzisiaj, o 18., czyli:

Wtorek, 1 maja, 18:00

Co ty na to?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...