Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość

"Prometeusz" (2012), Ridley Scott

Polecane posty

Dude, trzeba było obejrzeć trailery (choć uprzedzając: wiem, że żaden trailer nie odda tego, czym jest film; to tylko najlepsze sceny - ale mi to pasuje).

Tu się wtrącę i powiem że oglądanie trailerów Prometeusza to najgorsza decyzja jaką można podjąć przed obejrzeniem samego filmu, trailery zdradzają dosłownie każdą scenę w filmie poza tą absolutnie końcową.

Nieważne. Prometeusz! Film, którego oczekiwałam cały rok i który był tak zły że chciałam sobie podciąć żyły.

Ma swoje dobre strony, mianowicie:

- Film był naprawdę ładny, scenografia była niesamowita i czuć było Gigera w architekturze.

- Fassbender jest nie dość, że absurdalnie seksowny to jest najlepszym aktorem w całym filmie.

- Scena aborcji była naprawdę niekomfortowa i ogólnie creepy, chyba najlepsza scena w filmie.

No i tyle. Reszta filmu to tragedia, za którą winię Scotta i to, że scenariusz pisał gość, który pisał scenariusz od Lost, czego ja się spodziewałam?

- Aktorstwo poza Fassbenderem i Elbą leży totalnie, widać, że aktorzy próbują coś zrobić z tym, co dostali, ale po prostu nie mogą, kończy się to żałosną i czasem przezabawną porażką.

- Istnienie postaci Weylanda absolutnie nie ma sensu poza tym fragmentem, gdzie był hologramem. Pojawia się, nie robi absolutnie niczego i umiera po 15 minutach.

- To samo Vickers. Ona i Weyland są kompletnie wymienni i możnaby ich skondensować do jednej roli.

- Vickers jest córką Weylanda i...? Albo to żałosna próba nadania patosu scenie, albo po prostu scenarzysta zapomniał o tym.

- Janek dosłownie w pewnym momencie opowiada całą fabułę filmu patrząc w kamerę. Najbardziej spektakularny sposób zawalenia zasady "Show, not tell" w historii kina.

- Idiotyczne ilości fanserwisu.

- Beznadziejne potwory. Pływający penis? Wielka ośmiornica, która wygląda jak z Facetów w Czerni? Facet z połamanymi nogami i wodogłowiem? Co?

- Niesamowicie zabójcza burza piaskowa nie była nawet trochę zabójcza.

- Czy tak trudno jest znaleźć starą osobę, żeby grała starą osobę?

- Czemu David zainfekował Hollowaya? "Ponieważ chciał zobaczyć co się stanie" to nie odpowiedź.

- Jak znał język space jockeyów? Nie da się poznać języka analizując pismo.

- Kto wymyślił, żeby w superciężkiej tajemniczej scenie umieścić granie na flecie?

- "To największe odkrycie w historii ludzkości. Ehhh chodźmy się napić."

- Żaden z naukowców nie zachowuje się jak naukowiec. Geolog jest psychopatycznym kretynem, biolog, zatrudniony po to, żeby badać kosmiczne formy życia, odchodzi od zakonserwowanego martwego ciała kosmity. Archeologów nawet nie obchodzi co znaleźli.

- Millburn, przed chwilą przerażony, zachowuje się jak nastolatka, jednocześnie drażniąc kosmicznego penisa węża który jest gotów do ataku.

- Jak Fifield zgubił się w piramidzie? Był widoczny na mapie. On MIAŁ mapę. I narzędzia do wydostania się z piramidy.

- Nagła zmiana tonu rozmowy z "Największego odkrycia w dziejach ludzkości :|" do "NIE MOGĘ MIEĆ DZIECI" była tak nagła, że komiczna.

- Scena aborcji, mimo, że dobra, nie miała ani trochę sensu. Maszyna nie może wykonać cesarki, bo jest zaprojektowana dla meżczyzn. Czemu maszyna medyczna miałaby być zaprojektowana tylko dla mężczyzn? Czemu Vickers ma w swojej szalupie maszynę dla mężczyzn? Na pewno nie dla Weylanda, on jest zamrożony. Shaw wybiera w takim razie usunięcie ciała obcego. Co robi maszyna? Wykonuje perfekcyjną cesarkę.

- Czemu nikomu nie powiedziała o ośmiornicy?

- Skoro jestem przy ośmiornicy, skąd wzięła dodatkową masę bez łamania zasad fizyki?

- Czemu co chwilę Shaw zachowuje się tak, jakby nie mogła się ruszać po przecięciu mięśni brzucha, skoro i tak wykonuje skoki, biega i turla się jak normalna osoba? Jedno z dwóch!

- Czemu Vickers nie potrafiła uciec przed turlającym się statkiem? To chyba najgłupsza scena z wszystkich.

- Czemu Shaw chce polecieć na planetę Białych Olbrzymów bez zapasów ani niczego tylko po to, żeby zadać parę pytań, skoro wszystko co wie o nich, to to, że potrafią oderwać głowę człowiekowi jedną ręką?

No chciałam lubić ten film.

e: Jeszcze homoseksualny wątek Millburn/Fifield był dobrze zrealizowany. Same postacie nie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezusie Nazareński! Polać taj Pani szampana w ilościach zdolnych do kąpieli w nim :) Wymianiłaś dokładnie wszsytko to co mnie w tym filmie raziło a czego nie chciało mi się wymianiać :D

I nadal ważne, że uważasz "film" za całkiem "niezły" - tylko film i tylko niezły, jakich dziesiąstki ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po obejrzeniu Prometeusza miałem mieszane uczucia. Generalnie nie jestem żadnym fanem Obcych, widziałem tylko dwie pierwsze części, dlatego najnowszy film Ridleya obejrzałem raczej jako "hit, który trzeba zobaczyć", a nie z jakichś uczuć do serii. Muszę powiedzieć - film jest bardzo dobry. Zrealizowany iście po mistrzowsku, dopieszczony i okraszony solidną porcją akcji. Urzekły mnie przepiękne scenerie, które może nie mogą się równać z Pandorą z Avatara, ale są na pewno jednymi z najciekawszych jakie widziałem ostatnio. Widać, że producentom nie zabrakło budżetu - w tym film jest chyba wszystko, co mogli umieścić, by wyglądał tak jak wygląda. Ale nie wszystko niestety wyszło tak dobrze. Po pierwsze i najważniejsze - nie podobała mi się fabuła. Jest nad wyraz przeciętna, mało zaskakująca i niezbyt oryginalna. Wyprawa w poszukiwaniu życia na obcej planecie... gdzieś już to widziałem. Kilka razy. Drugą rzeczą, którą muszę spisać na minus jest muzyka. Nie porywa. Nawet nie wpada w ucho. Od czasu do czasu się pojawia, ale niezbyt nachalnie i niezbyt klimatycznie. No właśnie... Klimatu w tym filmie za grosz. O ile w Ósmym Pasażeru Nostromo był taki fajny klimat zaszczucia, zdania na samego siebie, tutaj wszystko niszczy dość szybko rozgrywająca się akcja. Chciałem się bardziej wczuć w ten film, naprawdę się starałem... Ale on mi na to nie pozwalał.

Ogółem jednak jak już wspomniałem, film jest bardzo dobry, daję mu 8/10. Zawsze mógł być lepszy, ale i tak nie jest źle. Gdyby tylko bardziej popracowano nad pewnymi elementami, moglibyśmy otrzymać solidnego kandydata do filmu roku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ozma - z wieloma Twoimi zarzutami się zgadzam, ale z tymi, których nie rozumiem polemizuję w spoilerze :-).

- Aktorstwo poza Fassbenderem i Elbą leży totalnie, widać, że aktorzy próbują coś zrobić z tym, co dostali, ale po prostu nie mogą, kończy się to żałosną i czasem przezabawną porażką. - Noomi była świetna, podobnie kilku drugoplanowców (piloci!).

- Czemu David zainfekował Hollowaya? "Ponieważ chciał zobaczyć co się stanie" to nie odpowiedź. - ale dlaczego nie? To byłoby świetnym argumentem za tym, że David stał się czymś więcej, niż androidem, bo powodowała nim ciekawość. A może Weyland mu kazał?

- Jak znał język space jockeyów? Nie da się poznać języka analizując pismo. - da się :-). Poza tym, że nie znał języka space jockeyów tylko mówił jakimś praindoeuropejskim (uprawiał przez dwa lata dekonstrukcję, żeby dojść do najdawniejszych form).

- Kto wymyślił, żeby w superciężkiej tajemniczej scenie umieścić granie na flecie? - imho świetny pomysł, totalnie znienacka dodał kolejny poziom "innosci" do inżynierów.

Czemu maszyna medyczna miałaby być zaprojektowana tylko dla mężczyzn? Czemu Vickers ma w swojej szalupie maszynę dla mężczyzn? Na pewno nie dla Weylanda, on jest zamrożony. - no ale co z tego? Skoro jest zamrożony, to może być odmrożony, a Vickers jest IMHO androidem, więc po co jej biokapsuła?

Shaw wybiera w takim razie usunięcie ciała obcego. Co robi maszyna? Wykonuje perfekcyjną cesarkę.

- Czemu nikomu nie powiedziała o ośmiornicy? - kiedy miala to zrobic, skoro akcja pedzila pod koniec na leb, na szyje?

- Czemu Shaw chce polecieć na planetę Białych Olbrzymów bez zapasów ani niczego tylko po to, żeby zadać parę pytań, skoro wszystko co wie o nich, to to, że potrafią oderwać głowę człowiekowi jedną ręką? - to już czepialstwo :-D.

Wczoraj byłem na filmie drugi raz i muszę przyznać, że w zestawieniu IMAX-Helios ten drugi ledwo dycha. O ile w IMAXie czułem się częścią filmu (wielki ekran + TE BASY), tak w Heliosie było piu-piu i idiotyczne 3D (przez pół filmu nie trzeba było mieć okularów!)... Ale oba razy były warte zobaczenia :-).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troche się boję wypowiadać bo szybkim przejrzeniu waszych postów szaleje tu chyba regularna bitwa. Powiem tylko od siebie tyle. Film mi się strasznie nie podobał. Najpewniej moja opinia jest nic nie warta bo ja jestem strachliwy jak sto diabłów! Ja się na Osadzie bałem! Dlatego ten film też mi wiele nerw zafundował a bać się nie lubie. No ale do rzeczy. Cały film naćkany jest zwykłymi debilizmami. Jak można być naukowcem i pomyśleć "a co tam raczej nic mi się nie stanie jak zdejme hełm na obcej planecie więc raz kozie śmierć"biggrin_prosty.gif. I takich sytuacji w filmie jest cała masa. Jedyne co mi się w tym filmie podobało to na samym początku sceny "dziewiczej" ziemi. Widoki były przepiękne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dobrą(przynajmniej dla mniewink_prosty2.gif) wiadomość. Prometeusz 2 zjawi nam się w 2014 lub 2015 roku. http://www.filmweb.pl/news/Będzie+%22Prometeusz+2%22+z+Fasbenderem+i+Rapace-87641

Występ jest pewny dla Fassbendera i Noami Rapace. Liczę na wyjaśnienie wielu niejasności z jedynki, a tymczasem już nie mogę się doczekać po tym newsie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi spodobała się ta recenzja, z którą generalnie się zgadzam. Dodam, że te wszystkie nawiązania do Obcego, choć poczynione dla zwiększenia zainteresowania filmem, czyli dla kasy to nie uważam, żeby to było coś złego. Poza tym pierwsza połowa filmu jak dla mnie bardzo dobrze kreowała nastrój. No i jeszcze co do gry aktorskiej: była bardzo dobra, aktorzy zagrali to co mieli zagrać, świetny Fassbender, bardzo dobrzy Theron i Idris Elba, Noomi Rapace dobra.

http://www.horror.co...cka.php?id=2553

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również do wielkich fanów Obcego i w ogóle filmów SF nie należę, ale na dobre filmy lubię chodzić. Szkoda tylko że akurat ten był mocno przeciętny. Najsłabsza strono to zdecydowanie scenariusz. Na ekranie co jakiś czas rozgrywały się takie głupoty, że głowa mała (nie będę ich wymieniać, bo zostały nie raz tu przytoczone). A ten na zapowiedziany sequel raczej do kina nie pójdę, bo wystarczy, że na pierwszą część pieniądze wydałam. Nie żeby film był szczególnie zły, bo nie był... raczej mocno przeciętny, a szkoda - zapowiadał się ciekawie. Plus za aktorów, bo spisali się dość dobrze; scenografia dała radę; jeśli chodzi o 3D to właściwie nie wiem, czego więcej można się spodziewać, bo efekty we wszystkich tych filmach są na takim samym poziomie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

Cóż, powiem Ci szczerze, że przy zapoznawaniu się z kulturą materialny aspekt sprawy jest ważny? A biorąc pod uwagę fakt, że film zapewne pojawi się za góra 2 lata w tv (oczywiście nie mam na myśli polskich stacji) i zaryzykuję, że w trójwymiarze, więc i tak mnie nie ominie, wydanie 30 zł na bilet w moim przypadku nieco chybiona inwestycja. I pisząc wcześniejszy post miałam na myśli to, że ewentualnego sequela doczekam się prędzej czy później w tv, a jak będę bardzo zniecierpliwiona to skoczę do wypożyczalni i wydam trzy razy mniej.

Btw. czy to nie pieniądze są w tym całym biznesie najważniejsze? Bo "Prometeusz" to chyba czysta komercja, a nie kino niezależne.

Odnośnie do 3D - ja też nie jestem specem, ale nie oczekuję, że będę przeżywać w każdym filmie dzięki tym efektom stany przedzawałowe. Najważniejsza w tym wszystkim jest głębia obrazu i to widać przez cały czas we wszystkich bajkach i filmach. I ani 'Spiderman' ani 'Prometeusz' efektami mnie nie powalił. Chodziło mi o to, że nie widzę zbytniej różnicy pod względem jakości 3D w żadnym z dotychczasowy widzianych w tej technologii filmów (nie było ich zbyt wiele; wykluczam filmy animowane)... Pewnie dlatego, że się na tym nie znam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te 3d to "wyskakiwanie iekrani" i wrażenie głębi, no całkiem fajniem ładny bajerek ale na dłuższą metę męczy - a to dla tego że męczy oczy, po pół godzinie takiego oglądania wyraźnie czuje piasek w oczach a i film sam w sobie jest przyciemninony... Ja tam wole "klasyczne" 2D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Avatar" robił wrażenie, bo po pierwsze był chyba pierwszym filmem, który tak spopularyzował (nie wiem czy to dobre słowo) 3D i z tego co pamiętam - faktycznie tutaj efekty stały na najwyższym jak do tej pory poziomie. Szkoda że nie mogę obejrzeć go jeszcze raz, bo być może to dobre wrażenie zostało spowodowane tym, że film powstał już jakiś czas temu i była to pod pewnym względem nowa jakość w kinie. Może gdybym teraz oglądała "Avatara" to tak cudnie by nie było. A jeśli chodzi o "Prometeusza" to nie poczułam się szczególnie "wciągnięta" tymi efektami 3D, dla mnie to był tyko kolejny film, jaki oglądam w tej technologii. Ogólnie wygląda to (3D) fajnie, tj. ciekawiej niż 2D i chyba daje ogólnie lepszą jakość obrazu, ale nie rzucam się na każdy film w tej technologii, bo są rzeczy ważniejsze od efektów, prawda? Podsumowując nie rzuciła mi się specjalnie w oczy różnica między 3D w "Prometeuszu" a jakimkolwiek innym filmem, które ostatnio w 3D widziałam, i tyle. U mnie to jest tak jak z soundtrackiem: albo jest dobry i od razu rzuca się w uszy, ale po prostu jest i fajnie, bo nie wyobrażam sobie filmu bez muzyki.

Btw. większe niż efekty w "Prometeuszu" zrobił na mnie mecz Barcelona vs. Real oglądany w tej technologi w tv, ale wiadomo to trochę co innego.

W kwestii kina ogólnie zgadzam się z Tobą. Założę się, że niewiele osób w Białymstoku i okolicach wydaje więcej w ciągu roku na kino ode mnie (może nie licząc zwariowanych maniaków, bo pewnie tacy są). I większość filmów, które widuje w kinie, mam okazję zobaczyć ponownie w tv po jakimś roku od kinowej premiery. I zdaje sobie z tego sprawę zanim kupię bilet, ale jednak go kupuję. Tylko nie lubię wydawać kasy na wątpliwej jakości rozrywkę, a pierwsza część do tej kategorii należy. Fajnie, że obejrzałam ją w kinie, bo fakt atmosferę kina trudno podrobić, ale na drugą część poczekam (bo jak pisałam wielką fanką "Obcego" czy tam Scotta nie jestem), a pod względem ogólnej jakości pierwsza część nie napawa optymizmem. Te 30 zł można wydać zdecydowanie lepiej (zostając przy kinie) niż na "Prometeusza", chociaż akurat z datą premiery trafili, bo niczego ciekawego w kinach wtedy nie było (ale dobra niech będzie, przyznam, że jeśli przy sequelu też nic innego nie będzie, to pewnie w końcu trafie na salę kinową).

"Prometeusz" to zdecydowanie kino komercyjne i nie ma co się kłócić. Ale film jest mocno przeciętny, ale raczej nie z winy Scotta, to scenarzyści wykopali sobie (i nie tylko) grób. A fabuła rzutuje chyba najmocniej na odbiór całego filmu. Nie wiem o czym myśleli scenarzyści, że robią film dla stada mało wybrednych idiotów, którzy nie zwrócą uwagi na głupoty w prezentowanej historii. Okej film to film, a SF to SF, ale na Boga bez przesady trochę logiki w tym nie zaszkodzi... Bo jakoś nie potrafię zauważyć tej pasji, serca i chęci w opracowaniu fabuły. A wręcz przeciwnie - fuszerkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film nierówny. Pierwsza część fajne rozbudzająca nadzieje, powoli budująca napięcie i historię... a potem kiepskie i momentami pozbawione logiki zakończenie (ciekawe czy będzie sequel sequelu prequela). Nawiązanie do obcego to chyba tylko po to by starych fanów oryginału przyciągnąć do kina. Nie powiem oglądało się fajnie, ale niedosyt pozostał.

Bo jakoś nie potrafię zauważyć tej pasji, serca i chęci w opracowaniu fabuły. A wręcz przeciwnie - fuszerkę.

A to ostatnio dość częsta przypadłość w kinie. Ja mam taką własną mała teorię... od momentu gdy technika zaczęła umożliwiać realistyczne przedstawienie każdej wizji reżysera czy scenarzysty ci przestali się wysilać. Tam gdzie 20 lat temu widz musiał się domyślać co się stało po dźwiękach czy cieniach teraz ma podane w HD i z tradycyjnym Hollywoodzkim przesadyzmem (bo czarny charakter musi być zabity porządnie, a więc dwa razy co najmniej)..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film jest przeciętny przez beznadziejny scenariusz, który ociera się wręcz o tandetę. Osobiście po "Prometeuszu" nie oczekiwałem niczego wybitnego i dzięki temu się na nim nie zawiodłem. Z kolei zaskakują mnie oceny co poniektórych "krytyków". Mam wrażenie, że co poniektórzy wybrali się nie do kina, żeby się rozerwać i zapomnieć o otaczającym nas świecie, a co najmniej na jakiś wysoko postawiony festiwal filmowy. Ludzie - wy naprawdę oczekiwaliście tutaj jakiegoś arcydzieła?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film jest przeciętny przez beznadziejny scenariusz, który ociera się wręcz o tandetę. Osobiście po "Prometeuszu" nie oczekiwałem niczego wybitnego i dzięki temu się na nim nie zawiodłem. Z kolei zaskakują mnie oceny co poniektórych "krytyków". Mam wrażenie, że co poniektórzy wybrali się nie do kina, żeby się rozerwać i zapomnieć o otaczającym nas świecie, a co najmniej na jakiś wysoko postawiony festiwal filmowy. Ludzie - wy naprawdę oczekiwaliście tutaj jakiegoś arcydzieła?

Opinii takich jak ta czytałem i słyszałem wiele i nie powiem - trochę zraziłem się do Prometeusza. Postanowiłem jednak przełamać się i obejrzeć. Kurcze naprawdę zaintrygowała mnie ta historia, od groma tu niejasności, tajemnic, zagadek. Ten film daje do myślenia, pozwala wysnuwać wnioski oraz własnie teorie, na weryfikację których trzeba będzie trochę poczekać. Czekam więc z niecierpliwością.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No przecież to jest logiczne' date=' że zakończenie jest pełne niejasności, bo będzie dwójka[/quote'] Zakończenie to pół biedy, ciekawe czy 'dwójka' wyjaśni np.

zachowanie naukowców w tym, powiedzmy, labiryncie - którzy zachowywali się jak małe dziecko, co właśnie dostało nową zabawkę albo dlaczego doktorek wypił to, co podał mu David - ja raczej podziękowałbym za napój, do którego ktoś wsadzał łapy... i jak kurcze w tej jaskini czy czymś mógł zgubić się gość, który był niejako przewodnikiem?

a oprócz tego kilka innych bzdur.

Mam wrażenie' date=' że co poniektórzy wybrali się nie do kina, żeby się rozerwać i zapomnieć o otaczającym nas świecie, a co najmniej na jakiś wysoko postawiony festiwal filmowy. Ludzie - wy naprawdę oczekiwaliście tutaj jakiegoś arcydzieła?[/quote'] Jasne, bo przecież do rozerwania się wystarczy byle gniot bez fabuły. A jak zechcę zobaczyć coś przyzwoitego, to pojadę sobie, dajmy na to, do Wenecji. Jest rozrywka i... rozrywka.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze? Ten film nie wzbudził żadnych uczuć. Tylko niesmak. Żałuję pieniędzy które wydałem na ten film. Sorki za spoilera ale

Do końca tej burzy z kwarcem było naprawdę dobrze ale później? [beeep]. Ta dziewczyna jak może mieć w sobie tego kosmitę? I jak do jasnej cholery ten doktor się zaraził?

no jak więc ja mogę mu wystawić tylko 3/10. Teraz szukajmy pieniędzmi na Jesteś Bogiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Repartee

"dlaczego doktorek wypił to, co podał mu David - ja raczej podziękowałbym za napój, do którego ktoś wsadzał łapy..."

Po wcześniejszym wypiciu butelki szampana może czasem złapać lekka dezorientacja tongue_prosty.gif

@Crunchips

"Ta dziewczyna jak może mieć w sobie tego kosmitę? I jak do jasnej cholery ten doktor się zaraził?"

David dodał mu do szampana tą dziwną, czarną maź, przez co się zaraził, a dziewczyna zaraziła się od niego podczas "zbliżenia płciowego"

Niestety nie znam odpowiedzi, dlaczego Ci naukowcy co zostali w jaskini to idioci tongue_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie 4/10 (czyli ujdzie, nie mam jakiegoś zboczonego systemu 6-punktowego, gdzie 1-4 to kaszanka).

Po pierwsze. Rozumiem nawoływania fanów tego filmu, którzy twierdzą, że nie jest to prequel Aliena, pomimo wyraźnych na pierwszy rzut oka podobieństw. Historia dzieje się na innej planecie w porównaniu do akcji Obcego, pewne różnice to również świadomy zabieg reżysera. Nie da się jednak ukryć, że rzecz dzieje się w uniwersum Aliena (korporacja Weyland, wszechobecny Giger, podobny system nazywania planet, design skafandrów oraz wnętrza statków). I tego Scott już się nie wyprze. Bo jeśli tworzy nowy film s-f, i nie chce mu się nawet zmienić "znaków towarowych"...

Oprócz wszechobecnej głupoty w scenariuszu jakiej zarzuca się temu filmowi należy zwrócić uwagę na nawoływania mniejszej grupy "hardorowych" fanów Aliena, a przede wszystkim fanów Hansa Rudolfa Gigera. Grupa ta nie uznaje Space Jockeya, którego Scott zaprezentował w "Prometeuszu". W Alienie SJ był biomechanicznym stworem wyrośniętym z fotela. Żebra widoczne na jego ciele były w istocie kośćmi, a nie elementami skafandra. Czyli tak naprawdę nie mógł chodzić, był zdeformowanych humanoidem. Taka koncepcja wydaje się dziwna, ale jest zgodna z twórczością Gigera, przepełnioną biomechanicznymi zdeformowanymi postaciami humanoidalnymi stanowiącymi jedność z dziwnym otoczeniem pełnym przewodów i kabli. Zaiste, fenomen Aliena tkwi nie tylko w perfekcyjnych ujęciach, ale przede wszystkim w scenografii, której współtwórcą był Szwajcar.

Stąd też pochodzą częściowe narzekania na film, który poszedł po najmniejszej linii oporu i jest kwintesencją lenistwa i braku pomysłów ze strony scenarzysty. Scott chciał za wszelką cenę wdrożyć motyw panspermii, a głupi widz nie kupi tego widząc zdeformowaną postać, która z człowiekiem ma wspólne tylko ręce.

Jak przed chwilą usłyszałem wypowiedź Jona Spaihtsa, że całymi miesiącami przebudowywali fabułę to myślałem, że zaraz rozłożę się na podłodze i nie wstanę.

Ale potraktujmy ten film jako osobny s-f nie mający nic wspólnego z Alienem.

+ Świetne scenografie, detale, wykonanie, charakteryzacja, słowem otoczka. Nie sposób się do tego przyczepić.

+ Efekty specjalne, w tym 3D. Możliwe, że najlepsze jakie istnieje obecnie na rynku (nie jest nachalne, odpala się wtedy gdy trzeba i widać, że włożono w nie dużo pracy, czego o Avatarze nie byłem w stanie powiedzieć nawet będąc pijanym).

+ Motyw panspermii rzadko występujący w filmach, do tego ciekawie (może nawet oryginalnie, jeśli chodzi o kinematografię) przedstawiony.

- Koncepcje na scenografię to tak naprawdę zrzynka z Aliena oraz niewykorzystane koncepcje Gigera (świątynia to tak naprawdę stary concept art do Dune'a Jodorowskiego, który oczywiście nie ukazał się w takiej postaci jak uprzednio zakładano).

- Ta sama substancja niszczy i tworzy życie? Jasne...

- Naukowcy idioci. Szczytem jest gość, który skanuje wnętrze statku. I co? No właśnie to on się gubi...

- Zdejmujemy hełmy bo nie chce nam się wciągać własnych bąków. A o wirusach czy innym syfie wiatropylnym to nie pomyśleli, co? Naukowcy...

- Po znalezieniu głowy obcego gatunku... traktujemy go prądem 30 AMPEROWYM? Co oni, Frankensteina się naoglądali? Nie dziwię się, że ta głowa eksplodowała widząc głupotę ludzi, którzy podłączają go pod piorunochron.

- DNA w 100% zgodne? Ki ___, przecież w ludzkich genomach jest 38 milionów różnic między poszczególnymi osobnikami ludzkimi. Skoro różnimy się między sobą to niby jak mamy być w 100% zgodni ze Space Jockeyami?

- Sama operacja. Pomijam fakt, że maszyna nie potrafi zaaplikować środków przeciwbólowych i używa zszywek zamiast nici (piercing? kto broni tej sceny powinien sobie zaaplikować ten sam zestaw zszywek w brzuch za pomocą pistoletu pneumatycznego stosowanego w stolarniach). Najgorszy jest fakt, że babka, mając rozcięty brzuch (czyli NIE MA mięśni brzucha, nie są związane więc nie działają) jest w stanie błyskawicznie wstać, podciągać nogi i kopać, przeskakiwać 3 metrowe rozpadliny, wciągnąć się i sprintem przebiec Bóg wie jaki dystans. No tak, w końcu po co mięśnie brzucha w ogóle są? Pozdrawiam zoperowanych biggrin_prosty.gif

- Samochód pędzi w waszą stronę. Wasza reakcja? A: Schodzicie mu z drogi. B: Rzucacie się pod koła. C: Kopiecie schron. D: Uciekacie przed nim licząc, że jesteście szybsi od samochodu. Co genialni naukowcy robią w Prometeuszu gdy kilkuset tonowy statek pędzi w ich stronę? Odpowiedź D oraz C (jak Shaw przeżyła to do prawdy nie mam pojęcia, zarówno statek jak i kamień musiały być z ADAMANTUM!!!)

Sorry, ale Alien z 1978 roku wykazuje się dużo większą konsekwencją na każdym polu. i jest zdecydowanie lepszy jako horror.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi film się podobał, choć bez rewelacji. Za dużo pytań, za mało odpowiedzi - choć to z pewnością zabieg celowy. Takie "skłanianie do myślenia" zgrywa się z przesłaniem filmu na temat religijności, szukania źródła życia itp.

Pod względem technicznym - świetne. Lubię styl Scotta. Chodzi mi o ujęcia, długość scen, dobry montaż i takie tam "pierdoły" :P Gra aktorów też na plus, Fassbender wypadł bardzo dobrze.

Jeżeli chodzi o czepianie się szczegółów, to sobie daruję. Dosłownie KAŻDY film, szczególnie każdy film sci-fi może zostać poddany takiej krytyce drobnych rzeczy (ojezu jak ona mogła ruszać palcem, skoro wcześniej go złamała, obożee!!1 :F). Przymykam oko, bo gdyby te elementy były super-zgodne z nauką/teorią/whatever, to nie wpłynęłyby na fabułę i ogólną całość.

Dobre, choć nie bardzo dobre, science fiction. Tyle. Tylko tyle.

A propos pytań bez odpowiedzi - ciekawi mnie po co David zaraził. Polecenie korporacji? Ale po co mieliby to robić, skoro nie wiedzieli czym zarażają nawet i co z tego wyniknie? Czy może to wybryk androida po prostu?

"Alien" na końcu był całkiem spoko, tylko zastanawiające jest jak on niby przetrwa, by później w jakiś sposób opuścić planetę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, no ja z każdym, kto twierdzi, że najnowsze dziecko Ridleya Scotta jest czymkolwiek innym, niż potworem jestem gotów walczyć na śmierć przy użyciu szpady bądź szydery. Ilości potwornych nielogiczności nie tłumaczy nawet gatunek filmu, zaś historyjka jest tak drewniana, że ręce opadają. Przez pierwszą godzinę seansu miałem nadzieję, że za moment zapalą się światła i usłyszę: "to oczywiście taki mały żart, teraz zapraszamy na prawdziwy film Ridleya". Niestety nic takiego się nie stało, więc dotrwałem w bólu do końca. A że bzdur przybywało wykładniczo z każdą minutą filmu, nie było to łatwe. Tak w ogóle, to wciąż tliła się we mnie nadzieja, że cały ten bezsens jest do uratowania, pozornie łatwym wytłumaczeniem:

za wszystkim stał David, a wskazówką do tego miało być zatrucie przez niego szampana

niestety Ridley nie skorzystał z tej furtki. Smuteczek, choć co się pośmiałem przez łzy na seansie, to moje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podaj te bzdury bo jestem bardzo ciekawy o co chodzi.

Co do filmu - dla mnie mocne 8/10, uwielbiam Aliena, ta część była bardzo ograniczona tym, że jest bezpośrednim prequelem. Przyzwoite pomysły, 2 bardzo absurdalna scena - interakcja z obcym jaką podjęli Fifield i Millburn(?), żenująca scena.

Liczę, że dwójka będzie lepsza

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...