Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość

"Prometeusz" (2012), Ridley Scott

Polecane posty

Jeżeli chodzi o czepianie się szczegółów, to sobie daruję. Dosłownie KAŻDY film, szczególnie każdy film sci-fi może zostać poddany takiej krytyce drobnych rzeczy (ojezu jak ona mogła ruszać palcem, skoro wcześniej go złamała, obożee!!1 :F). Przymykam oko, bo gdyby te elementy były super-zgodne z nauką/teorią/whatever, to nie wpłynęłyby na fabułę i ogólną całość.

Tu nie chodzi o to żeby film był ultrarealistyczny bo nie taka jest misja filmów niedokumentalnych. Chodzi tu o to żeby reżyser odciągnął wzrok widza od tych drobnostek elementami świetnymi. Im więcej pozytywów tym mniej widz zwraca uwagę na niedociągnięcia i nierealność. Im więcej drobnych smaczków tym mniej odczuwalne są drobne potknięcia. Jeżeli film jest dobry to odpowiednia ilość potknięć i nieścisłości jest ignorowana, jeżeli słaby automatycznie urastają do rangi problemów i niewybaczalnych błędów. Na tym polega magia kina.

Co do filmu no to też srodze się zawiodłem. Byłem nastawiony pozytywnie - reżyser, tematyka, aktorzy, na domiar złego trailery były na tyle dobrze zmontowane że jeszcze bardziej zostrzyły apetyt. Liczyłem na to że Scott powróci do korzeni, że będzie budował napięcie przez atmosferę "obcości" planety. Że tak jak w realnym przedsięwzięciu naukowcy będą ultraostrożni, że każdy krok będzie dyskutowany, że budowana będzie atmosfera niepewności, napięcia które automatycznie będą się przekładać na stosunki w ekipie. Atmosfera stanie się gęsta i niektórzy będą się załamywać.Ponadto ukazane będą różne postawy w obliczu spotkania z obcą cywilizacją a szczególnie z ich zamiarem naszej zagłady. Myślałem że reżyser odważnie postawi pytania które zadawane były w "Dzień w którym zatrzymała się ziemia" czyli altruizm globalny vs altruizm wszechświata. Ale tam też to bardzo spłycono (jak to w Ameryce).

Takich rzeczy się spodziewałem po reżyserze formatu Scotta. Niestety kolejny raz dostałem "hamerykański" ultra-optymizm, brawurę i traktowanie widza jak idiotę. Ot przylatujemy na obcą planetę, jest fajne powietrze? No to zdejmujemy kaski , a co! Przecież jesteśmy amerykanami! Łazimy kompletnie nieuzbronieni (w razie ataku przecież mamy siarczyste "[beeep] you!"), ze sprzętem łączności na poziomie hipermarketowych krótkofalowych (bo kasa poszła na fryzjera dla Davida) , ignorujemy kompletnie odczyty o obcych formach życia (przecież na obca forma życia na obcej planecie to zupełnie nieprawdopodobna możliwość!) i zamiast czuwać nad kolegami zostawionymi w budowli kompletnie nieznanej ludzkości idziemy się [ciach] bo przecież nie odmówimy sobie bzykanka na obcej planecie. Szczątki Inżynierów badamy kompletnie bez żadnych osłon ani kombinezonów (ultramodne niebieskie maski hirurgiczne w zupełności ochronią nas przed ewentualnym promieniowaniem, zarazkami, wirusami, substancjami itp). Tak można by wymieniać i wymieniać ale chyba nie o to chodzi.

Jedyny fajny motyw to ten że Scott nie wyjaśnił do końca pytań postawionych przez bohaterów. Kim był ten Inżynier który popełnił samobójstwo na początku, dlaczego Inżynerowie mieli tam taki "bałagan" (trupy, itp) i dlaczego chcieli nas zniszczyć. Ale odpowiedzi bardzo łatwo się domyśleć i prawdopodobnie to będzie tematem sequela. A szkoda bo to powinno zostać nieodpowiedziane dlatego ...

Liczę, że dwójka będzie lepsza

... raczej jest bardzo naiwne. Ja na dwójkę nie czekam w ogóle, bo wiem o czym będzie i mogę już teraz się domyślać jaka będzie.

6/10

PS. No i mały plusik za polski akcent - autorem zdjęć jest Dariusz Wolski.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@M@TH3V - od siebie dołożę tylko parę bzdur, które Doman18 pominął:

1) Rok akcji - 2093. Robot chirurgiczny nie obsługuje cesarskiego cięcia, ale naturalnie obsługuje usunięcie ciała obcego przebiegające tak samo.

2) Rok akcji - 2093. Robot chirurgiczny operuje na żywca. Polecam książkę "Stulecie chirurgów" Thorwalda, opisuje ona początki anestezji. Nie wypadały one na rok 2094, tylko 1847.

3) O co niby chodziło z tym zombie?

4) David maczający palucha w szampanie. Po co, na co, dlaczego? Wątek z rzyci.

5) Jedyni posiadacze trójwymiarowej mapy tuneli gubią się w nich. Legit as hell.

6) Kobieta zapłodniona przez otrutego mężczyznę po 2 dniach rodzi kalmara. Słów brakuje, by opisać ten absurd.

7) Kalmar + Voldemort = Alien. Fully understandable.

cool_prosty.gif Tajemnicze półprzeźroczyste filmy. Ło so choziii!?!

9) Robienie tajemnicy z obecności na pokładzie fundatora całego interesu. Po co, na co?

10) Ludzie, którzy zgubili się w tunelach uciekają, jak tylko słyszą, że gdzieś w ich pobliżu jest źródło życia. Co robią, jak spotykają tajemniczego fallusa węża? Próbują go pogłaskać.

11) Kalmar najwyraźniej musi wyjątkowo sprawnie żywić się energią kosmiczną, bo urósł na 5 metrów po porodzie będąc zamknięty w pustym pomieszczeniu. Nie wspominam już o tym, że w czasie ciąży matka je więcej, bo wewnątrz niej rozwija się dziecko. Żeby zrekompensować rozmiar urodzonego kalmara, pani archeolog musiałaby jeść jak 4 słonie. Obawiam się, że ktoś by zauważył.

12) Pościg za matką kalmara tajemniczo się urywa. Zapomnieli o niej, jak im na chwilę uciekła?

13) Rogal o masie przypuszczalnie równej wielu milionom ton spada na ziemię. Posadzka chyba z kauczuku, bo żadnej fali sejsmicznej nie zauważyłem.

Dodaj do tego to co masz w poście wyżej i już można uznać, że ten film to kawał placka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ad1. Robot "męski", wyjaśnia to czemu nie obsługuje cesarki. A czy to głupota? No niby tak i niby nie, organizmy kobiety i mężczyzny różnią się od siebie. A to, że operacja "wygląda" tak samo? W praktyce są różnice i tyle. Bzdura wymyślona na siłe.

ad2. Po 1 komora coś rozpylała po 2 o ile pamiętam akcja działa się w niej szybko, w normalnych warunkach zapewne podano by znieczulenie miejscowe. Tutaj przyczepiłeś się w jeszcze głupszy sposób.

ad.3 Nie przypominam sobie żadnego zombie.

ad.4 Sprawdzenie jak organizm ludzki zareaguje na kontakt z substancją "obcych" - co tu niby jest niejasnego? David proawdził własne badania.

ad.5 Tu jest racja.

ad.6 Słów brakuje na to, że nie rozumiesz idei filmu SF. Star Warsy to jest dopiero absurd, świecące miecze i bzi bziu błskawice z rekawa... Prawda? biggrin_prosty.gif

ad.7 Czepiasz się kwestii wyglądu "inżyniera"? No litości.

ad.8 O nic.

ad.9 Hahhaha - bo tak? Część fabuły i co w tym absurdalnego? Ale proste do wyjaśnienia, żeby nie było podejrzeń co do zamiarów wobec planety, ekipa miała inne niż fundator. Jednymi kierowała ciekawość, drugimi chęc rozwoju a fundatorem- chciwość.

ad.10 O tym wspomniałem - największy absurd tego filmu.

ad11. Mrówka potrafi ponieść nawet ciężar 40 krotnie jej mase własną przewyższający, Panu Bogu to wypomnisz? Po prostu Ksenomorfy miały takie tempo rozwoju. A wyobraź sobie, że mozna stworzyć obiekt wielkości pudełka zapałek którego nie podniesie mały dźwig towarowy? No jak to, przecież taki obiekt musiałby być wielkości domu jednorodzinnego.

ad. 12 Cięzko mi odpisywać bez przypomnienia sobie tej sceny.

13. Jest to bląd stricte techniczny - za słabe efekty przy upadku.

Z ciekawości zapytałem o błędy bo byłem przekonany, że podasz te które faktycznie były ale niestety nie podałeś, jedynie pokazałeś, że SF nie jest gatunkiem dla Ciebie. Dyskusje z Tobą kończe już teraz bo nie ma sensu, oceniasz SF wedle jakiegoś absurdalnego szablonu który nie wiem skąd wziąłeś i podajesz za błędy coś co jest subiektywnym aspektem. Oczekujesz logiki od filmu który nie może nam jej dać.

Chętnie zaś podejmę dyskusje z Domanem po podał to co sam zauważyłem, tylko potrafiłem na to przymknąć oko z pewnych względów.

Piszesz o ściąganiu kasku? Nie wiem jaką wersję ogladałeś ale w tej bez dubbingu jasno było zaznaczone, że to głupota, wyrywał się 1 człowiek z ekipy, nie chce mi się pisać tego 2 raz więc zacytuje to co napisałem na fm:

1 scena - zbadali atmosferę, "okazała się czystsza niż na ziemi" - można przypuszczać, że teoretycznie zbadali więc powietrze, z resztą Shawn miała wątpliwości a Holloway był trochę "idiotą" i lekkoduchem więc odważył się zdjąć kask a, że stado podąża za baranem (choćby najgłupszym) to kaski zdjęli wszyscy. Nie widze naciągania w tej scenie.

2 scena- po częsci masz racje, zgubili się bo mieli złe odczyty, uciekli przed czymś do miejsca im znanego a pod wpływem emocji człowiek działa irracjonalnie. Nie widzę dużych uchybień w tej scenie. Masz za to zupełną racje co do zachowania z obcym. W końcu jakoś do zarażenia dojść musiało, szkoda, że w tak głupi sposób.

Odwołam się do życia codziennego. Zbyt dużo głupich zachowań widziałem i to u ludzi obeznanych ze swoim fachem, wiele zgonów z nim związanych jest absurdalnych, ludzie z 30 letnim doświadczeniem zapominali o uziemieniu.

Brak uzbrojenia - racja.

Dbanie o załogę w tunelach - no cóż, Charlize to piękna kobieta, oczywiście żart, głupi moment to był.

Trzeba zauważyć jedno, film Prometeusz musiał opierać się na ludzkich słabościach, niestety czasem dobrano zbyt trywialne metody ich wizualizacji. Jako czyste SF film jest jednak spójny i ciekawy, niestety ludzie zapominają o tym, że:

To fantastyka

Obarczona z góry jest tym co będzie dalej.

Część druga będzie czystą kartą, nie naznaczoną Alienami dlatego licze na film lepszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brak umiłowania absurdów sprawia, że "SF nie jest gatunkiem dla Ciebie"? Argumentum ad personam sobie daruj. "Prometeusz" okazał się po prostu dowcipem z logiki, i to w tym leży problem.

Twoje odpowiedzi na niektóre z absurdów filmu są jeszcze bardziej śmieszne, niż same sceny.

Rok akcji - 2093. Robot chirurgiczny operuje na żywca. Polecam książkę "Stulecie chirurgów" Thorwalda, opisuje ona początki anestezji. Nie wypadały one na rok 2094, tylko 1847.
Po 1 komora coś rozpylała po 2 o ile pamiętam akcja działa się w niej szybko, w normalnych warunkach zapewne podano by znieczulenie miejscowe. Tutaj przyczepiłeś się w jeszcze głupszy sposób.

Mam dla Ciebie kilka złych wiadomości. First of all - to, że akcja działa się szybko nie znaczy, że robot działał jakkolwiek inaczej, niż zwykle. Po drugie - na skórę coś jej rozpylił, ale w scenie przecinania brzucha ta drze się jak opętana, więc chyba ją boli, ergo - znieczulenie nie zadziałało. Szkoda, bo już od ponad 150 lat wiadomo jak to zrobić, żeby pacjent nie wyrywał się w czasie operacji.

Nie przypominam sobie żadnego zombie

A szkoda, bo jest tam dość zabawna scena, jak jeden z zabitych przez węża ludzi wraca na statek i robi kupę bałaganu.

Sprawdzenie jak organizm ludzki zareaguje na kontakt z substancją "obcych" - co tu niby jest niejasnego?

Z tego co pamiętam David rzekomo wypełniał polecenia sponsora całej imprezy, a nie prowadził własne badania. A mimo to nie ładował ludziom do żarcia wszystkiego, co wpadło mu w ręce, tylko tę jedną substancję. Dlaczego? Ta akcja jest jakimś takim osieroconym dzieckiem fajnego zamysłu, który umarł w trakcie realizacji filmu.

Kobieta zapłodniona przez otrutego mężczyznę po 2 dniach rodzi kalmara. Słów brakuje, by opisać ten absurd.
Słów brakuje na to, że nie rozumiesz idei filmu SF. Star Warsy to jest dopiero absurd, świecące miecze i bzi bziu błskawice z rekawa... Prawda?

Nieprawda. Star Warsy od początku trzymają się nierealistycznych założeń, świat jest w miarę spójny. W "Prometeuszu", który rości sobie prawa do świata "Aliena" konwencja jest taka, że wszystko miało imitować możliwy realistyczny układ wydarzeń. To thriller SF. Po czym Ridley ni z gruchy, ni z pietruchy wyskakuje z kobietą, w której rozwija się kalmar. Żeby nie było niedomówień - w przypadku samego Obcego rzecz miała się nieco inaczej - człowiek był jedynie żywicielem, z którego miał się wykluć Obcy, i był "zarażany" przez facehuggera. A tu mamy normalny stosunek płciowy, który jednak kończy się zaciążeniem z głowonogiem.

Kalmar + Voldemort = Alien. Fully understandable.
Czepiasz się kwestii wyglądu "inżyniera"?
Nie czepiam się wyglądu Voldemorta. Czepiam się tego, że jak już dziesięciornica go zabiła, to z tego związku powstał Alien. Nie widzę podobieństwa, ani sensu w całym tym wybiegu fabularnym.
Robienie tajemnicy z obecności na pokładzie fundatora całego interesu. Po co, na co?
Hahhaha - bo tak? Część fabuły i co w tym absurdalnego? Ale proste do wyjaśnienia, żeby nie było podejrzeń co do zamiarów wobec planety, ekipa miała inne niż fundator. Jednymi kierowała ciekawość, drugimi chęc rozwoju a fundatorem- chciwość.

Ekhem, chcesz mi powiedzieć, że normalne jest to, że gość, który może sobie pozwolić na statek kosmiczny i opłacenie robota chirurgicznego (chyba, że tego ostatniego kupił na bazarze, co usprawiedliwiałoby ten tajemniczy brak obsługi znieczuleń) musi się kryć ze swoimi zamiarami? Poza tym o ile dobrze pamiętam - sam dobrał ekipę. Czemu nie dobrał takiej, która nie miałaby nic przeciw?

Kalmar najwyraźniej musi wyjątkowo sprawnie żywić się energią kosmiczną, bo urósł na 5 metrów po porodzie będąc zamknięty w pustym pomieszczeniu. Nie wspominam już o tym, że w czasie ciąży matka je więcej, bo wewnątrz niej rozwija się dziecko. Żeby zrekompensować rozmiar urodzonego kalmara, pani archeolog musiałaby jeść jak 4 słonie. Obawiam się, że ktoś by zauważył.
Mrówka potrafi ponieść nawet ciężar 40 krotnie jej mase własną przewyższający, Panu Bogu to wypomnisz? Po prostu Ksenomorfy miały takie tempo rozwoju. A wyobraź sobie, że mozna stworzyć obiekt wielkości pudełka zapałek którego nie podniesie mały dźwig towarowy? No jak to, przecież taki obiekt musiałby być wielkości domu jednorodzinnego.

I tu już kompletnie nie rozumiesz o co mi chodziło. Zasada zachowania energii, ever heard of it? Mrówka jej nie narusza, a kalmar rośnie, mimo, że nie jadł. Ksenomorfy rosły tak szybko, więc też dużo jadły, pamiętasz?

Ciężko jest mi ten film oceniać w oderwaniu od universum Aliena, czy od poprzednich dokonań Ridleya Scotta. Na ich tle wypada jak zakalec na weselu. Gdyby był samodzielnym filmem z innym reżyserem, to pewnie dałbym mu jakieś niewinne 5/10, bo widziałem w życiu dużo gorsze filmy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby był samodzielnym filmem z innym reżyserem, to pewnie dałbym mu jakieś niewinne 5/10, bo widziałem w życiu dużo gorsze filmy.

Haha dzisiaj dokładnie to samo mówiłem kumplowi o filmie. Gdyby to nakręcił jakiś debiutant, z nieznanymi aktorami no to byłoby oczko wyżej no bo chcąc nie chcąc trzeba by przymknąć oko na to i owo. Ale że palce w tym maczał taki gigant jak Scott, który właściwie w tym temacie powinien się czuć jak ryba w wodzie, a wraz z nim profesjonalni aktorzy oraz miał do dyspozycji kupę szmalu do wydania, no to helooooł! Jak płacę za film/bilet to nie ma zmiłuj , jak nie podpasi mam poczucie straty kasy i koniec.

Co prawda też nie dam mu poniżej 5 bo jednak to nie jest kompletna szmira. Niektóre efekty były niezłe, nie było ludzi przebranych za potwory w gumowych przebraniach ani piranii wklejonych z painta, jakiśtam suspens też był i montaż oraz zdjęcia też były na poziomie. Ale to za mało... za mało na twórcę tego formatu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoje odpowiedzi na niektóre z absurdów filmu są jeszcze bardziej śmieszne, niż same sceny.

Nie mniej śmieszne od braku zdolności samodzielnego myślenia i próby zrozumienia słabości ludzkich przedstawionych (dość mocno przejaskrawiono je, to fakt) w filmie.

First of all wmieszaj jeszcze w swoją wypowiedź niemiecki, włoski i łaciński w końcu nasz język jest taki ubogi, am i right?

I tu już kompletnie nie rozumiesz o co mi chodziło. Zasada zachowania energii, ever heard of it? Mrówka jej nie narusza, a kalmar rośnie, mimo, że nie jadł. Ksenomorfy rosły tak szybko, więc też dużo jadły, pamiętasz?

Co ma zasada zachowania energii do rozwoju nieznanego organizmu w obcym świecie? Na takiej zasadzie to niestety wiele świetnych sf można zniszczyć.

Ekhem, chcesz mi powiedzieć, że normalne jest to, że gość, który może sobie pozwolić na statek kosmiczny i opłacenie robota chirurgicznego (chyba, że tego ostatniego kupił na bazarze, co usprawiedliwiałoby ten tajemniczy brak obsługi znieczuleń) musi się kryć ze swoimi zamiarami? Poza tym o ile dobrze pamiętam - sam dobrał ekipę. Czemu nie dobrał takiej, która nie miałaby nic przeciw?

Czemu Beck z Lipskim nie dogadali się Hitlerem? Tak wyszło i już. Nie potrafisz sobie sam odpowiedzieć na swoje pytania? Sa proste - bo może to byli najlepsi fachowcy w tej dziedzinie, albo jedyni którzy zgodzili się na podróż, albo nie chcieli zbyt wiele pieniedzy za swoją usługe?

Z tego co pamiętam David rzekomo wypełniał polecenia sponsora całej imprezy, a nie prowadził własne badania. A mimo to nie ładował ludziom do żarcia wszystkiego, co wpadło mu w ręce, tylko tę jedną substancję. Dlaczego? Ta akcja jest jakimś takim osieroconym dzieckiem fajnego zamysłu, który umarł w trakcie realizacji filmu

Akurat ta akcja jest dobrze wkomponowana. Zamysł misji był prosty, ratować umierającego faceta - potrzeba było po drodze organizmu testowego a Davidowi tam akurat hulało kto to będzie.

Nieprawda. Star Warsy od początku trzymają się nierealistycznych założeń, świat jest w miarę spójny. W "Prometeuszu", który rości sobie prawa do świata "Aliena" konwencja jest taka, że wszystko miało imitować możliwy realistyczny układ wydarzeń. To thriller SF. Po czym Ridley ni z gruchy, ni z pietruchy wyskakuje z kobietą, w której rozwija się kalmar. Żeby nie było niedomówień - w przypadku samego Obcego rzecz miała się nieco inaczej - człowiek był jedynie żywicielem, z którego miał się wykluć Obcy, i był "zarażany" przez facehuggera. A tu mamy normalny stosunek płciowy, który jednak kończy się zaciążeniem z głowonogiem.

Hyhy to dobiero głowa mała na Aliena, tam w organizmie niekoniecznie kobiecym(!) rozwijał się zarodek obcego a co najlepsze, że do zapłodnienia dochodziło przez stosunek... Oralny z facehugger'em. To jest dopiero chora rzecz.

A szkoda, bo jest tam dość zabawna scena, jak jeden z zabitych przez węża ludzi wraca na statek i robi kupę bałaganu.

Po prostu pasożyt przejmował kontrole nad ciałem żywiciela...

Nie wiem czemu edycja posta wczoraj się nie udała więc dziś to napisze.

Nie ulega wątpliwości, że Prometeor to skok na kasę, że jest wiele niedopracowań, że w pościgu za logiką wydarzeń dopuszczono się znacznych uproszczeń pewnych sytuacji. Jednak całościowo otrzymaliśmy film przy którym się człowiek nie nudzi (niestety również nie odczuwa strachu), z dobrymi aktorami i ogólną niezłą akcją. Scott zbyt mocno żeruję na ludzkich słabościach, w zasadzie film sprawia wrazenie szybkiego wstępu do nowej historii. Jednocześnie problemem filmu jest bezkrytyczne podchodznie do ludzkiej natury przez ludzi, dla widza absurdem jest zdjęcie kasku ale już nie zauważy jak sam zakłada instalacje elektryczną stojąc po kolana w wodzie.

Szukałem w filmie:

akcji - dostałem ją, gry aktorskiej na dobrym poziomie - dostałem ją, dobrej "wizji" innego świata - dostałem ją, horroru (choćtrochę) - nie dostałem go. Szedłem z nastawieniem na mocne SF i nie ukrywam, logika zdarzeń była na 2 planie, to samo z odzwierciedleniem natury świata realnego ale... Jak kupuje się Land Rovera to nie po to by ścigać się nim na torze a o tym ludzie zapominają.

Chcę ambitne kino? Oglądam 12 angry man, proces itp...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ma zasada zachowania energii do rozwoju nieznanego organizmu w obcym świecie? Na takiej zasadzie to niestety wiele świetnych sf można zniszczyć.
Problemem jest to, że właśnie jeden taki kretyński zabieg niszczy spójny świat, który był wykreowany w Alienach. Gdyby ksenomorfy i w poprzednich częściach puchły bez jedzenia - nawet bym nie mrugnął, widocznie tak miało być. Ale tu ogromna kałamarnica, która tak wyrosła na samym świeżym powietrzu i energii kosmosu jest błędem.
Akurat ta akcja jest dobrze wkomponowana. Zamysł misji był prosty, ratować umierającego faceta - potrzeba było po drodze organizmu testowego a Davidowi tam akurat hulało kto to będzie.
Yyyeee? Nie pamiętam momentu, w którym zarażenie kogokolwiek było konieczne do otworzenia drzwi...
Hyhy to dobiero głowa mała na Aliena, tam w organizmie niekoniecznie kobiecym(!) rozwijał się zarodek obcego to najlepsze, że do zapłodnienia dochodziło przez stosunek... Oralny z facehugger'em. To jest dopiero chora rzecz.

Endopasożytnictwo. Chora rzecz, a jednak występuje i na Ziemi.

Po prostu pasożyt przejmował kontrole nad ciałem żywiciela...
No powiedzmy... Nie widzę powodu dla obecności tego wątku w fabule, ale niech będzie...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemem jest to, że właśnie jeden taki kretyński zabieg niszczy spójny świat, który był wykreowany w Alienach. Gdyby ksenomorfy i w poprzednich częściach puchły bez jedzenia - nawet bym nie mrugnął, widocznie tak miało być. Ale tu ogromna kałamarnica, która tak wyrosła na samym świeżym powietrzu i energii kosmosu jest błędem.

Jest to niespójność której fakt tłumacze sobie wielkością samego inżynieria, walka z małym stworem byłaby śmieszna więc po najmniejszej linii oporu - powiększono do przesadnych rozmiarów "osmornice".

Yyyeee? Nie pamiętam momentu, w którym zarażenie kogokolwiek było konieczne do otworzenia drzwi...

Konieczne samo w sobie nie było ale David z ciekawości sprawdził co się dzieje z ludzkim organizmem po kontakcie z tą substancją. A, że wybral tę osobę a nie inną - nie lubili się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam, że pisałem w jednym z poprzednich postów w temacie, że trailery sprawiają wrażenie jakby miały zareklamować film najszerszej publice i chyba sam wspominałem, że jakimś wielkim fanem serii Aliena nie jestem. Oba zdania podtrzymuję ^_^ Jak w jednym słowie mógłbym określić Prometeusza? Średni. Ot co, średni. Nie urywa głowy, IMO nie ma szans aby pretendować do miana filmu dekady albo w ogóle czegoś co zapadnie milionom na lata w pamięć i tak naprawdę sprawia u mnie wrażenie, że mógł zostać nakręcony jeszcze przez kilka innych osób z podobnym budżetem. Do aspektów technicznych przyczepiać się nie zamierzam, tutaj akurat całość zrealizowano poprawnie. Podobna mi się design statku (i to nie tylko tytułowego ;]), kombinezonów i reszty sprzętu; reżyseria też jakoś nie daje plam i... Po prostu, o ile filmowi można wytknąć masę błędów w scenariuszu i nielogiczności w fabule, tak nie mogę powiedzieć, żeby były one pokazane źle, były rozwleczone albo zmontowane przez amatora. Mam nadzieję, że chociaż parę osób załapie o co mi chodzi. Co do gry aktorskiej to z jednej strony na pewno można pochwalić Davida/Fessbendera a ze swojej strony muszę rzec, że kapitan statku - Janek - też mi się spodobał, natomiast z drugiej jest ten problem, że w filmie występuje też sporo mooków, których widzimy przez parę scen i najczęściej w momencie, w którym służą jako mięso do zabicia. Nie wpływa to dobrze na budowanie więzi widza z załogą, najwyżej jest to paru ich najważniejszych członków. O tychże nielogicznościach mówić mi się za bardzo nie chce, bo były wałkowane już kilkukrotnie, ale te uderzyły mnie najbardziej: dwójka gości w bazie obcych gubi się pomimo posiadania mapy obiektu (jak?!; zresztą w ogóle ten biolog jaki cieszył się na widok "wensza" był żałosny), protoplasta facehuggera-kalmar i jego cudowny wzrost na bazie energii kosmicznej... była jeszcze jedna rzecz, ale nie do końca nielogiczna tylko strasznie mnie rozśmieszyła - ucieczka przed wielkim rogalem, miałem z tego sporą pompę biggrin_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio obejrzałem ten film.... i wrażenia są raczej mizerne film nudny jak flaki z olejem, efekty specjalne jakoś mnie nie powaliły, jest bardzo dużo niewyjaśnionych spraw co mnie osobiście się nie podoba bo zapewne miał to być zabieg, który przyciągnie ludzi do kina na 2 część... ja wiem, że na pewno nie pójdę na 2 część o ile takowa się ukaże.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze tak przy pierwszej części Aliena to miernie wypadł. Ostatnio kupiłem na dvd, żeby obejrzeć jeszcze raz, bo na sali kinowej miałem wrażenie, ze strasznie pogmatwany jest. W domu obejrzałem już dwa razy i mam coraz gorsze zdanie o nim. Owszem fabuła stała się bardziej zrozumiała dla mnie, ale z drugiej strony też z biegiem czasu można zauważyć coraz więcej błędów czy też całkowicie nielogiczne zachowanie załogi. Gdyby nie Pasażer Nostromo pewnie miałbym lepsze wrażenia po seansie, jednak wydaje mi się, że parę rzeczy Scott wziął żywcem ze swojego najlepszego filmu. Jedynie strona wizualna mi się strasznie podobała, cała reszta na średnim poziomie. Mimo to i tak wiem, że wybiorę się do kina na trójkę - tak dobry reżyser chyba nie wypuści dwóch bubli z rzędu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie ludzie, ktorzy ogladali Prometeusza w kinie beda mieli mieszane uczucia, bo Scott dopuscil sie haniebnego czynu- nakrecil film, powycinal conieco, a potem to co zostalo sprzedal do kin, a "pelna" wersje zachowal na wydania DVD/BluRay. Jako ogromny fan Aliena i ogolnie tworczosci Scotta po seansie bylem troche zawiedziony, lecz wersja na BluRay rozwiala wiekszosc watpliowsci. No i koncowka- jako fan Aliena w kinie az podskoczylem z podekscytowania. =D Krotko mowiac film oceniam dobrze, ale tylko wersje BluRay. W dodatku dzis z dziewczyna ogladalismy sobie wersje rezyserska Aliena i niestety widac nie tyle nawiazania do najslynniejszego dziela Ridleya, ale wrecz czerpanie garsciami i nawet wyjete zywcem niektore schematy. Nie mowie tu o ponadczasowym Space Jockeyu i ogolnie designie kosmicznego statku, bo to wiadomo, ze mniej wiecej takie samo musialo zostac, z reszta malo kto, kto zna geniusz Gigera probowalby to zmienic.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj obejrzałem Giftbearer - fanowska przeróbka montażowa Prometeusza z dorzuconym materiałem który został nakręcony ale nie znalazł się w oryginale. Owszem wygląda to trochę mniej Hollywoodzko ale nadal dla mnie Prometeusz jest największym rozczarowaniem filmowym jakiego kiedykolwiek doznałem. Dałbym naciągane 7 czyli o oczko wyżej niż wcześniej. Ale nadal naciągane. Z resztą niektóre dodatki niekoniecznie przysłużyły się modyfikacji (przydługa przemowa Weylanda)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...