Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

RoZy

Zastrzel nudę - Celowniczki

Polecane posty

No to temat znalazłem...

Dobry celowniczek? Na PC? Z tłoku różnego śmiecia pokroju Kurek Wodnych, można wyłowić coś tak niesamowicie grywalnego jak Virtua Cop 2. Dynamika, grywalność i... Grywalność. Gra się w to wybornie, mimo że krótkie i właściwie ogranicza się do trzech plansz. Mogę strzelać w tym wiecznie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do serii Kurka Wodna - wszystkie trzy gry nawet mi przypadły do gustu, zwłaszcza "Zemsta Pana Franka". :) Ale jakos słuch o serii zaginął i wątpię by powstały kolejne części. Chociaż natrafiłem raz na grę "Kurka w Kosmosie 3d", ale była to produkcja innego developera (mały plagiacik zrobili :twisted:).

ps Swoją drogą, fajny temat. Tylko nie dajmy umrzeć celowniczkom! :faja:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh... w końcu jest :P . Wielkie dzięki Rozy :D:wink: .

Z tłoku różnego śmiecia pokroju Kurek Wodnych

Uważasz że Kurka Wodna to śmieć :?: , prawda, nie ma porównania do takiego GTA czy Stalker'a ale bez przesady :!: , w swoim gatunku - celowniczkach - jest grą świetną, zapewniającą dużo frajdy i jako odstresowywacz lub "turniejowiec" sprawdza się zadziwiająco dobrze. Co do Virtua Cop 2 rzeczywiście jest grą dobrą i podobnie jak "Kurki" jako odstresowywacz (lub wyżywacz) jest dobry :wink: . Jeszcze House of the Dead, nie zapominajmy o tej Grze (serii), zabawa też jest przednia i po ciężkim dniu w pracy lub szkole, gdy szef/nauczyciel da ci popalić to możesz się porządnie "na nim" wyżyć :twisted:.

Tylko nie dajmy umrzeć celowniczkom!

heh...racja :twisted: :!: . Celowniczki 4Life :D . Pozdro :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kurka wodna- fajna gra. Zabawna i grywalna. Oczywiście jako relaksator.

a poza tym - The House of The Dead- nie ma to jak zmasakrować kilkadziesiąt zombiaków... niby nic, a wciąga jak nie wiem co...

pomimo lat, jak dla mnie - król celowniczków, pomimo tego, że straszliwie krótki. Przeszedłem go chyba 20 razy, jeśli nie więcej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak najbardziej podoba mi się seria Kurka Wodna. Tylko to taki dla relaksu i nie na dłużej niż pół godziny jednorazowo. Kiedy ktoś ma właśnie trochę czasu to czemu nie odpalić celowniczka? I się jakiegoś gothica, GTA, albo nic internetowego nie zdąży włączyć i przejść chociaż jedną misję/ wygrać rundę.

Nie wiem czy powinienem się tu o to pytać, ale nie bijcie jak nie. Czy zna ktoś jakiś fajny celowniczek na komórkę. Taki sprawdzony, w który sami graliście, bo jak znajdziecie jakiś w googlach i mi dacie adres to lepiej w ogóle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie też najbardziej podoba się Kurka Wodna i również jestem zdania iż to taki przerywnik pomiędzy innymi grami. Warto dodać że ciekawy ten przerywnik i dostarcza dość sporo rozrywki. W dużych ilościach potrafi się szybko znudzić dlatego grywam w to od czasu do czasu po jakieś piętnaście bądź tez dwadzieścia minut. Zależy jak szybko zechce mi się robić coś innego. Grafika mi nie przeszkadza, choć kojarzy mi się z grami Online. A cała rozgrywka przypomina trochę tą z pegazusa, z tym że tam się taki fajny pistolet miało :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miło wspominam wakacje sprzed dwóch lat nad morzem i kilka wypadów do salonu z automatami razem z kuzynem. Był Tekken 2 [sic !], Rigde Racer I [sic ! sic !], jakiś Metal Slug [również sprzed ponad dekady XD] ale my upatrzyliśmy sobie House of the Dead I - dwa pistole i pełno drobnych w portfelach. Trochę się nastrzelaiśmy XD mimo, że gram mało to gier przeszedłem dosyć sporo i po skumaniu pewnych schematów w grze przechodziliśmy większośc etapów na jednym żetonie co wywoływało apaul zgromadzonej w salonie widowni. [inna sprawa że większość "widzów" nie sięgała mi do pasa XD]

Świetna część, chciałbym jeszcze jak i do następnych części wrócić, tylko tym razem bez bulenia za żetony ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie Kurka Wodna (grałem w "Zemstę pana Franka") nawet mi się spodobała, choć grałem krótko. Ale to strzelanie do kurczaków naprawdę sprawiało mi frajdę.

Ale dla mnie niekwestionowanym królem celowniczków jest Virtua Cop 2. Choć krótka, to jednak świetnie odstresowywująca. Znakomicie mi się w nią z bratem grąło. Sterowanie z klawiatury nawet lubię. Taka rada dla was: jeśli macie jakiegoś kolegę/brata, który się takimi grami interesuje, to zaciągnijcie go do gry. Obaj będziecie stanowić świetną parę. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastrzel cokolwiek - niech no tylko ten temat jakiś nawiedzony znajdzie. :twisted:
Dziękujemy! =D>

:chick: No to na pierwszy ogień idzie oczywiście Kurka Wodna – godziny spędzone na zdejmowaniu impertynenckiego drobiu. Jedynka i Wielkanocne Jaja takie sobie – jeden z nielicznych przykładów gdzie sequel jest lepszy od oryginału.

Klawisz B w Zemście Pana Franka to genialny patent, który ocalił niejednemu skórę w biurze/pracowni informatycznej (niepotrzebne skreślić). o_O:D

The House of The Dead- nie ma to jak zmasakrować kilkadziesiąt zombiaków... niby nic, a wciąga jak nie wiem co...

pomimo lat, jak dla mnie - król celowniczków, pomimo tego, że straszliwie krótki. Przeszedłem go chyba 20 razy, jeśli nie więcej.

Czas to podstawowa wada House of the Dead – szczególnie w przypadku trójki, za którą w momencie premiery dystrybutor żądał 100 zł (więcej niż FarCry w reedycji), a którą dało się ukończyć w ok. 40 minut.

A teraz przyznać się bez bicia: kto zna taką gierkę jak Shanghai Dragon? Jeszcze nikt tu nie wspomniał o tym celowniczku :> .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszelkich Kurek Wodnych nie tykam dla zasady. Natomiast mam pierwszego Virtua Cop, jak i pierwszy House of the Dead.

Swojego czasu myślałem, o kupieniu House of the Dead 3, ale jakoś wtedy już chęci zabrakło.

Mimo wszystko miło sobie tak pojeździć celownikiem po ekranie i posłać do piachu parę tuzinów niemilców. Ot, taka mała przerwa na odreagowanie stresu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz przyznać się bez bicia: kto zna taką gierkę jak Shanghai Dragon? Jeszcze nikt tu nie wspomniał o tym celowniczku :> .

Ja znam :) Bardzo dobry celowniczek. Nie przeszedłem go, byłem wtedy dużo młodszy. Ale gra bardzo mi sie podobała. Choć miałem dostęp do gier typu GTA: Vice City, to bardzo chętnie grałem w Shanghai Dragon. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oprócz Virtua Cop 2 muszę wyróżnić celowniczek Operation Wolf. Doprawdy była to znakomita produkcja, mam bardzo dobre wspomnienia po niej, a konkurencja długo jej nie podskoczyła Ja w każdym razie grałem w ten tytuł na pgesuusie, ale na PC chyba też bnył, o ile się nie mylę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszelkich Kurek Wodnych nie tykam dla zasady.
He he, nie wiesz, co tracisz... Dostać jajkiem egg: w ekran komputera i oglądać spływające żółtko i biało – bezcenne.
A teraz przyznać się bez bicia: kto zna taką gierkę jak Shanghai Dragon? Jeszcze nikt tu nie wspomniał o tym celowniczku :> .

Ja znam :) Bardzo dobry celowniczek. Nie przeszedłem go, byłem wtedy dużo młodszy. Ale gra bardzo mi sie podobała. Choć miałem dostęp do gier typu GTA: Vice City, to bardzo chętnie grałem w Shanghai Dragon. :D

=D> Brawa dla tego pana! Shanghai Dragon to diablo dobry celowniczek był, mimo, że opierał swą fabułę na konflikcie, którym nie interesuje się nikt, oprócz entuzjastów historii.

Chodzi tu o agresję Japonii na Chiny 8 lipca 1937 roku. Jak to się tym wyspiarzom udało porwać na o wiele liczniejszy naród, stworzyć marionetkowe państewko i puścić z dymem kilka wielkich miast – nie wiadomo :D. To znaczy wiadomo. Wykorzystali chaos polityczny powstały po zwycięstwie w Chinach rewolucji i Zgromadzenia Narodowego. Ale nie o tym ten temat. Zainteresowani mogą o japońskiej okupacji poczytać TU . Japońska Cesarska Armia, pod dowództwem gen. Iwane Matsui dokonała masakry Chińczyków w Nankinie, gładząc setki tysięcy ludzi.

Dla współczesnego Europejczyka Japonia kojarzy się raczej z technologią, kulturą, herbatą, no i z... grami, a nie ze zbrodniami wojennymi. Temat gry może wydawać się kontrowersyjny, ale skoro powstało tyle gier, gdzie eksterminujemy setki Niemców, Rosjan, itp. to i Japonii mogło się dostać, nie powinni kręcić nosem. Tym bardziej, że tło historyczne to raczej pretekst do rozwałki, a i historia została potraktowana dość pobłażliwie. Mamy więc i samurajów wytrzymujących kilka strzałów z shotguna na klatę w dodatku walczących ramię w ramię z ninja (!), oczywiście wszyscy na usługach armii (tja...). No i efekty eksperymentów naukowych (to w sumie też dalekie echo wydarzeń historycznych – Japonia zarówno w czasie II wojny światowej, jak i wcześniej również nie stroniła od eksperymentów medycznych na jeńcach wojennych – w ogóle coś strasznie dużo się Japończykom w historii upiekło, może za dużo :-s) jako posuwające się w tempie ślimaka w depresji, ryczące w niebogłosy (do tajnych operacji, tak? :lol:) obandażowane biedaczyska, które niezmiernie trudno załatwić (hint: celować w zbiorniczki z chemikaliami). Najśmieszniejsi są jednak grubi oficerowie (z generałem na końcu), którym nie straszna jest cała seria headshotów. To by nie robiło tak głupiego wrażenia (w końcu arcadowy celowniczek!), tylko, że cała reszta otoczenia zachowuje się normalnie – szeregowcy padają po strzale (a nawet przy upadku potrafią zgubić hełm, czy wypuścić z ręki broń – kto widział taką dbałość o szczegóły w celowniczkach???), da się rozbijać szyby, doniczki, trafione beczki z paliwem wybuchają (posyłając kilku skośnookich nieprzyjaciół do nieba), no i kwestia zakładników. Kto przeszedł misję w kościele, ten pamięta jakie nerwy towarzyszyły mierzeniu w głowę wroga, który na dosłownie ułamek sekundy wychylał swój zakazany łeb zza ciało trzymanej dziewczyny. To było coś. Nie jakieś tam ratowanie frajerów przed zombiakami z House of the Dead. W Shanghai Dragon ZAWSZE pilnowałem, by licznik „victim” nie wysunął się powyżej 0. MOCNA była scena w łaźni oficerów, gdzie nasz bohater mógł, nie bacząc na żadne prawa wojenne, po prostu zemścić się na okupancie i powystrzelać nieuzbrojonych przerażonych golasów... W efekcie wyszła więc hybryda arcadowego celowniczka z współczesną wojenną strzelaną. I mimo wszystkich nierzetelności gra wzięła z obydwu tych gatunków to co najlepsze. Z jednej strony mamy wiernie odwzorowane miejsce akcji, przedmioty, staruteńkie bronie z duszą (pistolet, karabin snajperski Mauser, bazooka, granaty, Thompson), osnutą na motywach realnych wydarzeń fabułę, a z drugiej strony formuła zręcznościowa gry pozwala nam nie przejmować się tym, że w gruncie rzeczy sterujemy supermanem :rambo: pokonującym całą armię, zdolnym do zestrzeliwania w locie shurikenów (!).

To IMO jeden z najlepszych celowniczków! Polecam! Ale historii raczej nie radzę się z niego uczyć... [-X ;D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chociaż grałam przez pewien czas w "Kurkę Wodną", najbardziej podobała mi się dosyć stara gra "Jeleni Łowca"(Deer Hunter), w której graliśmy jako uzbrojony w strzelbę Jeleń polujący na skradających się między drzewami myśliwych - po to, aby móc później na specjalnych, drewnianych deskach powiesić sobie ich głowy nad kominkiem. O ile się również nie mylę(to było NAPRAWDĘ dawno temu), to wypowiedzi Jelenia były prawie tak dobre, jak Duka z DN3D.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do gry Władca Bulionu - okropny crap. Pograłem kilkanaście minut i odinstalowałem. Oprawa graficzna tez pozostawia sporo do życzenia. To ja już pierwszą część Kurki Wodnej poproszę. 8)

Kiedyś pamiętam jak w The Games Factory (taki programik do robienia minigier) próbowalem zrobić celowniczek. Nie udało mi się za bardzo, ale mam pytanie - znacie jakiś program, w którym można by było coś takiego stworzyć? ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kojarzycie może coś co się nazywa Beach Head (czy jakoś tak ) fajna gierka z 1999... jesteś w bunkrze i niszczysz wszystko co sie rusza na terenie ( swoją drogą nie zmienia się on przez 129 leveli ) za pomocą karabinu, armaty, rakiet i od czasu do czasu wsparcia zaprzyjażnionych bombowców. Grafa jest "beeee" ale gwarantuje że nie oderwiecie się od kompa przez co najmniej tydzień!!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do gry House of the Dead III - dosyć fajna (na PC ukazała sie z niemalym poslizgiem w stosunku do konsol, ale grafika jest w porzadku), ale bardzo krotka i w praktyce tylko na raz. No chyba ze gramy ze znajomymi (najlepiej by bylo przy jak najwiekszym monitorze ;) ). Ale jednak warto zagrac.

ps Przejscie wersji demo zajmuje kilka minut! Jak chcecie zagrac w House of the Dead III Demo - http://www.gpdownloads.co.nz/dl.dyn/Download/3522.html (wybierz downloads.sega-europe.com)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Celowniczki twój przyjaciel :lol: Szkoda że większość internetowych celownicków to chłam. Kochałem celowniczki na koloni zawsze szukałem celowniczka inna sprawa że nigdy go nie znajdowałem :wink: zostawał mi "tylko" tekken i soul calibur :wink: nie ma to jak zagrać sobie z zupełnie obcą osobą w celowniczek i pobić swój rekord. :roll:

Szukam takiego celowniczka "jesteś agentem rządowym wykradasz jakieś dane z muzeum wtedy pojawia się big boss tluścioch i go gonisz przez muzeum oczywiście horda ochroniarzy i turystów zapewniona"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najbardziej podobała mi się dosyć stara gra "Jeleni Łowca"(Deer Hunter), w której graliśmy jako uzbrojony w strzelbę Jeleń polujący na skradających się między drzewami myśliwych

Odchodząc nieco od tematu... natknąłem się ostatnio w necie na podobną gierkę we flashu, z tym że sterowało się gajowym, a jego zadanie polegało na wystrzeleniu z lasu wszystkich... no, spragnionych wzajemnej miłości facetów (w nazwie gry było inne określenie, ale przemilczę, bo wszyscy wiemy o co chodzi). Jeśli nie udało mu się to, jego niedoszła ofiara robiła mu jesień średniowiecza z...

Grało się ciekawie... przez może 3 minuty. A i tak miałem kaca moralnego. Nie polecam. Nawet (p)osłowi Wierzejskiemu.

A tak poza tym - idea celowniczków nie umiera. Można się natknąć na nie w wielu grach. I nie mówię tu o etapy celowniczkowe w wielu FPSach. Ostatnio motyw celowniczkowy pojawił się na przykład w Rayman 4.

Ale nawet w tak "poważnym" i rasowym RPGu jak KotOR też dostajemy od czasu do czasu okazję do "strzelenia sobie" w statki wroga, czy wybiegających zza winkla Sithów.

Upodobania graczy nie dają im zginąć.

A więc niech żyją celowniczki!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...