Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Cardinal

Forumowicze o Sobie VI

Polecane posty

nikt się z umiejętnością kierowania samochodem nie rodzi, trzeba go tego nauczyć

Na przykład kuzynka która ostatnia z naszej rodziny zdawała na prawo jazdy (cosik koło 2 lat już bedzie) przed przystąpieniem do praktyki jeździła z wujkiem,moim tata po leśnych i polnych drogach gdzie policji nie była a szansa na wypadk jest mała.

Zdała za piewszym razem.Zatem ja życzyłbym sobie wiekszej ilosci godzin jazdy lub mozliwosc trzymania jakiegos zaswiadczenia o tym iz dana osoba uczy sie jezdzic.

Cóż moze kiedyś Zdanie na prawo jazdy nie bedzie Horrorem a lekka i przyjemną przygoda. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

umyje się nim Very Happy Przyznaj, nie rozpatrywałeś takiej możliwości?

Psiakość, no tu mnie masz! Ale nie ma tego złego - w końcu podczas kąpieli nasza hipotetyczna dziewoja będzie musiała to mydełko trzymać w łapce, a zważywszy na jego kształt i podobieństwo do wiadomo czego, już się nam robi dwuznaczna atmosferka. I jest wesoło! :D

Bijta mnie laciem @_@, od 3 dni sypiam po 4-5 godzin niestrzymuje @_@>.. mam czas tylko na jedzenie... dobijcie mnie....

Hmm, to spanie po 4 - 5 godzin jest rzeczą niezwykłą? Jeśli tak, to jestem niezwykły! A nawet oryginalny, co zresztą ludzie dość szybko zauważają, niestety. Ale tak czy inaczej, przeznaczanie czasu na spanie na inne rzeczy jest niezwykle dobrym pomysłem, jednakowoż jeśli wynika to z nadmiaru obowiązków, to współczuję. Chociaż zawsze można pospać w autobusie, na lekcji/wykładzie albo się po prostu przyzwyczaić. Jak ja. Tylko minusem jest tutaj wygląd zombie, no ale na to akurat poradzić nic się nie da. Chyba, że jakiś makijażyk, ale to nie dla mnie... :clown:

W kwestiach prawa jazdy powiem tak: lepiej przed jazdami trochę pośmigać po jakichś lasach i innych tego typu wsiach, zawsze jest to jakieś oswojenie się z maszyną. Sam jeździłem małym fiacikiem mając jakieś 10 lat, potem były inne auta, a nawet traktor czy kombajn (!). Zatem problemów ze zmianą biegów i tego typu innymi drażetkami nie mam, ale zobaczymy, jak to się sprawdzi na jazdach. I tak radzę od początku nowego roku nie wychodzić za często na ulice. ;]

No i ta nieszczęsna Nasza Klasa. Mówiąc szczerze, nie lubię takich stronek, Fotek i tak dalej, ale jeśli to ma komuś pomóc w poszukiwaniach ziomów szkolnych, to czemu nie. U mnie w budzie, tak w gimku, jak i w LO, wszyscy mieli/mają budy na tyle dosyć, że o babraniu się jeszcze w jakieś sprawy z nią związane w necie nie ma mowy. No i bardzo pysznie! ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepszym sposobem jest samokontrola, pamięć i chęć. Ja nieważne ile miałbym takich organizatorów to i tak w końcu zapomnę o samym kalendarzu Confused

PIONA! Takie organizatory chyba sprawdzają się w przypadku dziewczyn- o ile organizator jest ładny :) . Z reszta za dużo tego czasu na wpisywanie, wyciąganie chowanie :? . Samokontrola, pamięć i chęć to jest to. Ja sobie co ważniejsze info w komórze zapisuje bo wiem że tego nie zgubie :P . Pozdro

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DMS: Oczywiście, że wiem. Tylko taki słoń ma powodzenie w stadzie, bo niesie optymizm...czy jak to się nazywa :D

Vito:Oj nie zgodzę się z Tobą. Taki mini dzienniczek jest bardzo przydatny. Oczywiście w erze komputerów i telefonów takie dzienniczki są już w owych przedmiotach, ale jednak wolę kawałek papieru posklejany z datami, niż kalendarz i organizer w telefonie. Dzięki starannemu prowadzonemu kalendarzykowi możesz uniknąć wpadki, np. zajrzysz i będziesz wiedział kiedy masz np. klasówkę i nie zapomnisz. O szerszych zastosowaniach metody jaką jest kalendarzy proszę pytać przedstawicielki płci pięknej :P . Wyciąganie małego kalendarzyka, zajmie tyle co wyjęcie telefonu, tylko odblokowywać nie trzeba. No i zawsze możesz coś sobie narysować czy naskrobać swoim magicznym pismem i będzie wiedział więcej niż jakbyś napisał 100 słów. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ahojte!

Widzę, że pojawił się temat pamięci. A skoro o niej mowa, pomyślałem sobie, że warto Wam o sobie przypomnieć <pauza na jęk zawodu>

Tak jakoś kurczę wyszło, że Forum CDA kompletnie wypadło z mojej codzienności, a to wcale nie za dobrze, bo nieładnie jest palić za sobą mosty. Poza tym, maaaaasa ludzi, miejsc i wspomnień mi się zawsze z tym środowiskiem będzie kojarzyć ;-)

Toteż do Was piszę (obecnie z akademika w Pradze, gdzie siedzę na erazmusie) i przesyłam pepiczkowe pozdrowienia. Przyznam, że nie wiem do końca, co tu, na forum, się pozmieniało, kto jeszcze pisze, a kto się ulotnił itd., ale parę znajomych "twarzy" (hi Qbuś, niziołka) mi się przewinęło ;-) Miło Was "widzieć" ;-)

Cóż, nie ma się co rozpisywać, nie chcę Was zanudzać, może tylko dodam, że Praga jest śliczna, tak samo Pilzno i Brno, ale na Czechach się zawiodłem - myślałem, że są bardziej sympatyczni (ale trzeba dodać, że w mniejszych miastach jest dużo lepiej, tylko Praga jakaś taka "bucowata").

Preji vam lasky, stesti, uspechu a penez, doufam, ze se jeste nekdy setkame. Mejte se, na shledanou!

Wybaczcie, musiałem przyszpanować (pewnie błędy są, ale jeśli nikt tu nie zna czeskiego i ich nie odkryje, to szpan i tak będzie :P)

Tłumaczenie: życzę wam miłości, szczęścia, sukcesu i pieniędzy, mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy. Trzymajcie się, do zobaczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIech wam sexowna azjatycka mikołajka/druidyczny mikołaj przyniesie wór wypełniony po brzegi szczęściem i drugi taki sam wór pełen zdrowia :).

Jak spotkacie czerwonego to pozdrówcie odmnie, skoro mógł być Wiedźmikołaj to czemu nie Pan_Mikołaj :D:wink: :santa:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jak można poważać kogoś, kto nazywa się Doupa z Zasady?" :D Czechy rządzą, szczególnie Velvet i Pilsner Urquell 8)

Przyłączam się do życzeń Feanora (chociaż wybieram opcję nr 1). Na obecny tydzień św. Mikołaj nazywa się Jack Daniels ;] Ahoj!

No i pamiętajcie: http://ize.hu/click.php?id=5312&url=ht...elapoelmarad%2F

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weź dobrego kumpla i poćwiczcie gdzieś na polach, łąkach czy jakiś szuwarach

Alarm! Wołać niziołkę ^_^' .

"Jak można poważać kogoś, kto nazywa się Doupa z Zasady?" :D Czechy rządzą, szczególnie Velvet i Pilsner Urquell 8)

To może i ja się wtrącę - jako że mieszkam niedaleko Czech, to mam często okazję poznać osoby i inne istoty zza granicy - szczególnie, gdy buszują u nas po sklepach. Ogólnie Czesi z małych przygranicznych miasteczek wydają mi się sympatyczni, normalni ludzie...

Zaskakujące, że Czesi nie mają większych problemów ze zrozumieniem co się do nich po polsku mówi, natomiast w odwrotną stronę jest z tym różnie :shock:.

Ale język gdzie zderzenie to srá?ka, a głupek to janek jest istotnie egzotyczny :).

Ho! Ho! Ho!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą to ja w wieku 16 lat nawet teraz nie umiałbym wrzucić więcej aniżeli "3".

Heeh...Ja mam lat 21 na karku i muszę się przyznać, że podczas "oswajania się" z samochodem nie wyszedłem poza "1" Tata trochę się zdenerwował i po 10 minutach lekcji wygonił mnie z auta :P I prawka do tej pory nie mam, poruszam się zwykle autobusem, albo per pedes :)

Ja osobiście cieszę się, że mogę utrzymać kontakt ze znajomymi, których adresu, gg itd nie udawało mi się nigdzie znaleźć

Nasza klasa jest bardzo fajna... Zawsze dobrze jest wiedzieć, czy znajomi nie pozmieniali wymienionych przez Ciebie rzeczy, no i plus jeszcze zmiany numeru telefonu. Poza tym z ziomkami z klasy łatwiej się umówić na spotkanie klasowe, dużo wygodniej, niż przez "głuchy telefon".

Pewnie cię zaskoczę, ale prawdopodobnie to, co robi większość społeczeństwa - umyje się nim Przyznaj, nie rozpatrywałeś takiej możliwości?

Nie dość, że kosmate stopy, to jeszcze takież myśli :P

Wiesz, co jest najlepszym sposobem na kontrolowanie obowiązków i czasu? Notatniko-kalendarz, podobny do tych nauczycielskich

Aaaaa... <wyjmuje krucyfiks i wodę święconą> Takie notowanie zabija całą zabawę :twisted:

A tfu, tfu, nie cierpię takich organizatorów, bo człowiek staje się przez nie więźniem terminów. My nie zabijamy czasu, to czas zabija nas... Wolę czuć się wolny

Bratnia dusza ;) Wszystko da się i zdąży się zrobić, bo przecież jutro też jest dzień, prawda? Poza tym strasznie motywujące jest, jak przypomni się o czymś ważnym na ostatnią chwilę i trzeba to na gwałt robić. Wtedy wszystko mi najlepiej wychodzi :P

U mnie w budzie, tak w gimku, jak i w LO, wszyscy mieli/mają budy na tyle dosyć, że o babraniu się jeszcze w jakieś sprawy z nią związane w necie nie ma mowy. No i bardzo pysznie!

Docenisz to, bracie, kiedy się troszkę zestarzejesz i zatęsknisz za koleżkami. Ręczę :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście cieszę się, że mogę utrzymać kontakt ze znajomymi, których adresu, gg itd nie udawało mi się nigdzie znaleźć

Nasza klasa jest bardzo fajna... Zawsze dobrze jest wiedzieć, czy znajomi nie pozmieniali wymienionych przez Ciebie rzeczy, no i plus jeszcze zmiany numeru telefonu. Poza tym z ziomkami z klasy łatwiej się umówić na spotkanie klasowe, dużo wygodniej, niż przez "głuchy telefon".

Właśnie. Nasza klasa skłoniła mnie do napisania tego posta i przypomnienia sobie o braciach i siostrach z FA :) Piszę rzadko, ale sami kazaliście mi zająć się życiem, co niniejszym czynię cały czas. Miłość kwitnie w najlepsze, studia toczą się zwykłym trybem, a tu kolokwium, a tam zaliczenie fakultetu. Nic nowego pod słońcem. Przejrzałem ostatnią stronę tematu, ale jakiś dominujących wątków tu nie ma. Dlatego zajmijmy się dniem obecnym.

6 grudnia - Mikołajki - fajnie, ale jakoś to święto nie było dla mnie zbytnio przekonywające. Jest bo jest, zawsze jakiegoś mikołaja z czekolady można dostać. To już coś. :)

7 grudnia - urodziny Radia Maryja - punkt obowiązkowy jeśli studiuje się w Rydzykowie, Mieście Aniołów etc. Tym razem już bez premiera i wicepremierów pewnie, ale i tak 10 tys. moherowych beretów na posiwiałych łowach będzie można zobaczyć. Tym bardziej, że muszę przejść obok kościoła RM idąc na swój wydział. ;)

8 grudnia - tja, moje urodziny. 20 lat na karku, koniec bycia nastolatkiem, ogólnie nie do pozazdroszczenia sytuacja. Coraz mniej wypada robić, bo ludzie jakoś dziwnie się patrzą, że człowiek z prawa, 20-tka na karku, a tu taki niepoważny. ;) Wracam do nauki - logout. Niech moc FAIRCC będzie z Wami ;0

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do naszej-klasy.

Cóż portal jak to portal...ale ostatnie 6 dni to ciągle "przepraszamy serwer jest obciążony".

Pozatym ja sam mam około 70 osób i dodaje tylko i wyłącznie osoby które znam...i to w miare dobrze...Co mnie dziwi ?? 1 rzecz

2 przykłady: Kolega dodał do znajomych moja znajomą tylko dla tego iż obydwoje chodzili do tej samej szkoły (ale w różnych latach)

Koleżanka moja dodaje mojego kolege tylko dla tego że ten jest moim znajomym...Przy czym ta 2 ma cos okolo 350 znajomych...tja...

Coś z naszej-klasy robi sie nie stronka ktora pomaga odnalezc dawnych kolegow a raczej "Patrzcie mam półtora tysiaca znajomycj!!...łe...ja ma 2 tys.).

Coż cala idea NK idzie w łeb. :P.

Ps. Kiedyś wpisałem swoje imie i nazwisko w Wyszukiwarce i nie dosc ze te same nazwisko to jeszcze TEŻ DZIAŁA NA FORUM CDA... KTÓRY TO ??? :).*

*No i oczywiscie co??...Ta sama ksywka wpisane w rubryce :evil:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś z naszej-klasy robi sie nie stronka ktora pomaga odnalezc dawnych kolegow a raczej "Patrzcie mam półtora tysiaca znajomycj!!...łe...ja ma 2 tys.).

Daltego tez nawet nie rejestrowalem sie na tej stronce. Nie widze powodu, zeby byc uzytkownikiem na dwoch dublujacych sie serwisach. Wystarczy, ze mam grono i nie widze potrzeby zmiany z dwoch powodów. Po pierwsze jest bardziej uniwersalne, a po drugie jest po prostu duzo wieksze, wiec prawdopodobienstwo, ze znajdziesz znajomego spore. Nie jest to specjalnie trudne :P.

A statsowanie w zaporoszeniach nie jest niczym nowym. Ja dostaje zaproszenia od osob ze szkoly z kotrymi nigdy nawet nie zamienilem slowa :P. Szczytem sa tematy "Zapros osobe powyzej".

6 grudnia - Mikołajki - fajnie, ale jakoś to święto nie było dla mnie zbytnio przekonywające. Jest bo jest, zawsze jakiegoś mikołaja z czekolady można dostać. To już coś. Smile

Ogolnie, gdyby nie czekoladki kolo lozka to zapomnialbym o tej okazji :). Zreszta Mikolajek nigdy jakos specjalnie nie ochodzilem w domu ;).

Tym razem już bez premiera i wicepremierów pewnie, ale i tak 10 tys. moherowych beretów na posiwiałych łowach będzie można zobaczyć.

Moze prezydenta podesla ;).

Prawko jazdy>>> Zdaje pierwszy raz praktyke w poniedzialek. Z poczatku nie przezywalem, ale od wczoraj zdalem sobie sprawe, ze to juz blisko i lekko sie denerwuje. Jednak fajnie byloby zdac ;). Ale zobaczymy, grunt, zeby nie zrobic glupiego bledu na placu, dalej pojdzie z gorki :P.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż moze kiedyś Zdanie na prawo jazdy nie bedzie Horrorem a lekka i przyjemną przygoda.

Dodałbym jeszcze pluszowe samochody (User Friendly!) i drogi wyłożone creme brulee. Bajka.

Ubieganie się o dokument nie ma być przyjemne. Przy całej zabawie z kursem przypuszczalnie chodzi o to, żeby po przeforsowaniu się przez te wszystkie cholerne procedury samo jeżdżenie lekkim i przyjemnym było - głównie dla innych, zwłaszcza w sensie bezpieczeństwa (gdyby kogoś to interesowało - ja póki co zapewnić go w stanie nie jestem absolutnie nikomu - ale pracuję nad tym :P).

Nawiasem mówiąc: zdaje się zasadniczo egzamin na prawo jazdy, a nie ono samo.

Pilsner Urquell

Bah... Punkt dla Cardiego ;].

dalej pojdzie z gorki

A krew zawsze można zmyć... :P

Dziś jestem Egzemplarzem Poirytowanym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siemanko! Daaaaaaaaaaawnoooooooo mnie tu nie było, a tęskniłem za tym forum jak diabli :)

Turbulencje związane z rodzicami przez około rok nie pozwoliły mi utrzymać stałego łącza (mimo,że sam płacilem) i rozłączyłem się na trochę;(

Na razie (w nowym miejscu zamieszkania, już bez rodziców:) ) internet komórkowy, w planach stały, ale jak to będzie - niewiadomo. Nic to. po tym krótkim przywitaniu zasiadam do zwiedzania forum - przez te kilka miesięcy na pewno sporo się zmieniło :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolę czuć się wolny, co z tego, że wszyscy mi kołki ciosają na głowie za to? Poza tym kto się ceni, ten się leni
Może i tak, ale mi zależy również na tym, żeby inni mnie wysoko cenili - a, że osób, których zdanie się dla mnie liczy jest naprawdę niewiele, tym bardziej warto się starać dla tych, którzy pozostają :)
Fizyka:

"Ja bym chciałabym, w podtekście macie wyrobić, i nie podpowidaj mi, za jakiś okres, który musi być opracowany, skoro ja Wam cos zleciłam, jak mnie nie zmienicie, to się uwzgledni, albo nie" (ocb Very Happy )

Hm, w takich przypadkach nasz nauczyciel od fizyki mówi "a co wam się nie podoba<demoniczny śmiech>. To jest proste jak czajnik!". I wszystko jasne :wink:
A jak o nim zapomnę to zapomnę o wszystkim Wink Wolę polegać na swej ułomnej pamięci, która funkcjonuje na zasadzie, że najpierw trzeba coś zapomnieć, żeby to zapamiętać. I proszę mi tu paradoksów nie wytykać.
Może i, ale dla mnie to najlepsze rozwiązanie :wink: bo skoro i tak codziennie mamy sprawdziany/kartkówki/prace domowe, fajnie jest chociaż pamiętać, z czego :P Poza tym, taki organizatorek ma również drugą funkcję - bardzo przyjemnie się tam zaznacza, ile dni jeszcze zostało do ferii :D Ja np. zaczęłam już we wrześniu xD
Ewewntualnie można rozważyć zakup wielkiego, spoconego faceta z pejczem, który będzie robił za 'delikatnego przypominacza'.
Hm... wydaje mi się, że mój mężczyzna mógłby mieć pewne obiekcje względem takiego 'organizatora' :D
No i ta nieszczęsna Nasza Klasa. Mówiąc szczerze, nie lubię takich stronek, Fotek i tak dalej, ale jeśli to ma komuś pomóc w poszukiwaniach ziomów szkolnych, to czemu nie.
W tym portalu to właśnie jest fajne, że każdy może go wykorzystywać wg. własnych potrzeb - albo zrobić sobie z tego drugą 'fotkę'(chociaż darmowych miejsc na zdjęcia jest chyba tylko 10), albo wykorzystywać do zbierania 'pokemonów'(tzn. znajomych :P ), albo właśnie do szukania ich i odświeżania z nimi kontaktu :)

Swoją drogą, zainspirowana pewnym felietonem, zakładam dzisiaj moim dziadkom profile :D Bo wszystkie ich dzieci i wnuki mają, to czemu nie oni? :D

PIONA! Takie organizatory chyba sprawdzają się w przypadku dziewczyn- o ile organizator jest ładny Smile . Z reszta za dużo tego czasu na wpisywanie, wyciąganie chowanie Confused .
Ignorant :D Ja mój 'darmowy kalendarz UJ' dostałam od siostry, bo ona przy ~13 godzinach nie potrzebuje zapisywać sobie nic. A ja, przy 3x większej ilości zajęć, już tak :P A wyciągam go po prostu z innymi zeszytami ;]
Widzę, że pojawił się temat pamięci. A skoro o niej mowa, pomyślałem sobie, że warto Wam o sobie przypomnieć <pauza na jęk zawodu>
Czechy tylko zwiedzasz, czy się tam przeprowadziłeś? :wink: Miło cię znów widzieć na pokładzie, mam nadzieję, że na chociaż trochę dłużej :)
Ale język gdzie zderzenie to srá?ka, a głupek to janek jest istotnie egzotyczny Smile.

Ho! Ho! Ho!

I gdzie lepiej nie mówić, że się zgubiłeś i *szukasz* rodziców xP

Niko- najlepsiejszego, rośnij duży, okrąglutki xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niziołko - w Czechach jestem na Erazmusie, tzn. do czerwca 2008 i potem powrót do polskiej rzeczywistości ;-)

Jeśli chodzi o czeski, to jest masa naprawdę niezłych zwrotów ;-) Np. jest tutaj taka sieć salonów bukmacherskich "Fortuna". Ich sloganem jest "Fortuna - vsad'te se!" (co oznacza "załóż(cie) się"). Albo ich słowo na "dowcip" to "vtip" (czytane mniej więcej: fćip). Tudzież zapowiedź meczu w gazecie: "Dukla se v derby bude prat!"

Pozdrowienia ;-)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Docenisz to, bracie, kiedy się troszkę zestarzejesz i zatęsknisz za koleżkami. Ręczę

Nie, to nie do końca tak. Z dobrymi ziomami mam kontakt cały czas, wszystkimi numerami gg, telefonami się powymienialiśmy zawczasu i zwyczajnie korzystać z Naszej Klasy nam nie potrzeba, tym bardziej na siłę "bo każdy tak robi". Fakt, jak czasem się wspomni stare, dobre czasy gimka, aż łezka się może w oku zakręcić, ale to tyle. Pogadać jest z kim, a szukanie kontaktów z ludźmi, z którymi takowego kontaktu się nie miało w szkole, jest według mnie nietrafione. Ale każdy sobie rzepkę skrobie, jak mówi poeta. ;]

Ps. Kiedyś wpisałem swoje imie i nazwisko w Wyszukiwarce i nie dosc ze te same nazwisko to jeszcze TEŻ DZIAŁA NA FORUM CDA... KTÓRY TO ???

Może na to nie wpadłeś, ale... to Ty? :D

skoro i tak codziennie mamy sprawdziany/kartkówki/prace domowe, fajnie jest chociaż pamiętać, z czego

E, tam! Ja tam preferuję styl "łodewa", czyli np. jak masz w jakimś dniu kilka sprawdzianów, to i tak ci o tym przypomną w szkole rano, pożyczą ściągę, powiedzą, z czego jest i tak dalej. Wiem, jest to nieco głupawe i ignoranckie, ale jakie fajne! ;] Naturalnie bywają wyjątki od reguły, jak klasówki arcyważne, od których zależy ocena końcowa, do których uczę się czasem dzień wcześniej w domu (!), ale to margines i mego nieuporządkowanego stylu życia za nic nie zmienię. Za krótkie jest życie, ażeby go sobie jeszcze układać czy coś. ;)

w Czechach jestem na Erazmusie, tzn. do czerwca 2008 i potem powrót do polskiej rzeczywistości

Hyh, od kiedy mieszkam na południu i uczę się w Cieszynie, Czechy mam na wyciągnięcie ręki, a nawet bliżej. Wspomniane wcześniej złote trunki mają tam dobre, podobnie jak zakłady bukmacherskie (jak wejdzie mi kuponik Ligii Mistrzów, będę bogaty w korunki!), a kilku Czechów znam bardzo dobrze i fajni z nich goście są. Poza tym, kiedy pod koniec Grudnia wejdzie ten śmieszny traktat w życie, różnice między polską a czeską częścią Cieszyna staną się praktycznie niewidoczne, bo też znikną granice. Fajnie. Będzie gdzie na wagary łazić, tak na Lentilky, jak i w innych celach. :mrgreen:

Post sponsorowany przez literki układające się w słowo weekend. Hejaho!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E, tam! Ja tam preferuję styl "łodewa", czyli np. jak masz w jakimś dniu kilka sprawdzianów, to i tak ci o tym przypomną w szkole rano, pożyczą ściągę, powiedzą, z czego jest i tak dalej. Wiem, jest to nieco głupawe i ignoranckie, ale jakie fajne! ;] Naturalnie bywają wyjątki od reguły, jak klasówki arcyważne, od których zależy ocena końcowa, do których uczę się czasem dzień wcześniej w domu (!), ale to margines i mego nieuporządkowanego stylu życia za nic nie zmienię. Za krótkie jest życie, ażeby go sobie jeszcze układać czy coś.

Nie, no. Ty to jesteś... :P Robie tak niezmiernie rzadko, w wypadku przedmiotów śmiesznych, małych. Ostatni miesiąc boleśnie, mnie doświadczył. Trzytygodniowe pasmo kartkówek, pytań i sprawdzianów. Jedynie mój system (uczenie sie parę dni przed sprawdzianem) pomógł mi wyjść z tych ekhm.. opresji. Oceny nie są złe, jako że chce zapracowac na stypendium. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nauka? Heh, nie mam z tym nic wspólnego. Nie przemogę się nawet, żeby chociaż ten nędzny kwadrans poświęcić na pobieżne przejrzenie tematów itd. Potem oczywiście zawsze żałuję, ale cóż począć? Może chociaż to matury się jakoś przygotuję...

A skoro już o tym mowa. Na poniedziałek (to już ostateczny termin) muszę oddać konspekt pracy maturalnej z polaka. Na szczęście tylko nieoficjalnej, wszak w drugiej klasie jestem dopiero. Wybrałem sobie teamt, w którym muszę porównać kreację światów fantasy i science fiction... Nawet proste, problem tkwi w tym, że ja oczywiście nie podjąłem jeszcze żadnych kroków, które przybliżyłyby mnie do ukończenia planu. Ściślej mówiąc, jeszcze tego nie zacząłem robić. Nawet nie wiem, jakimi książkami się posłużę, więc znowu będę wszystko sklejał na ostatnią chwilę. Najlepsze jest to, że facet od polaka zapowiedział nam to i podał tematy już we wrześniu... Mogłem się spodziewać, że zacznę to robić dopiero dzień przed, jednak przez cały ten czas żyłem w złudnej nadziei, że tym razem postąpie inaczej. No i wyszło jak zwykle. :P Całe szczęście, że to tylko... w zasadzie próbna próbna matura, ale na tą prawdziwą mam zamiar przygotować się już zawczasu. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E, tam! Ja tam preferuję styl "łodewa", czyli np. jak masz w jakimś dniu kilka sprawdzianów, to i tak ci o tym przypomną w szkole rano, pożyczą ściągę, powiedzą, z czego jest i tak dalej. Wiem, jest to nieco głupawe i ignoranckie, ale jakie fajne! ;] Naturalnie bywają wyjątki od reguły, jak klasówki arcyważne, od których zależy ocena końcowa, do których uczę się czasem dzień wcześniej w domu (!), ale to margines i mego nieuporządkowanego stylu życia za nic nie zmienię. Za krótkie jest życie, ażeby go sobie jeszcze układać czy coś. Wink

Myślę inaczej.

Oczywiście nie kwestionuję tego, że Tobie jest tak lepiej. Ale jeśli chodzi o mnie, to każdy dzień, który nie jest według jakiegoś mniejszego, bądź większego zaplanowania - jest dla mnie dniem rozbitym i straconym. Rano z góry muszę wiedzieć, co tam w ciągu dnia będę robił, bo inaczej nie zrobię nic. Jeśli nie zrobię nic - dzień będzie bezproduktywny. Jeśli tak będzie - potem będę żałował, że zmarnowałem ten czas, zamiast robić coś sensownego.

Oczywiście szybko zapominam, że taki dzień był. Ale to nie zmienia faktu, że przez kilka godzin jestem zły na siebie.

Poza tym dzięki dobrej organizacji mam więcej czasu na różne rzeczy i dużo łatwiej mi ten czas wygospodarować, jeśli mi go brakuje. Wystarczy kilka drobnych korekt w planie. Wygodniej, jak dla mnie.

Ale żeby ktoś sobie nie pomyślał, że ja, o zgrozo!, mam plan dnia rozpisany na kartce A4 i wisi mi nad łóżkiem^^ W paranoję nie popadłem. Po prostu lubię rano ułożyć sobie w głowie jakąś konkretną kolejność zajęć w czasie wolnym i potem się do tego dostosować ;]

Także ja po prostu nie lubię żyć inaczej :P

Co do nauki - mam kilkoro zaufanych informatorów i oni zawsze powiedzą mi, kiedy jest jaki sprawdzian. Bo ja zwykle nie pamiętam i przeważnie w sobotę rano stukam eska i za chwilę wiem na co mam się uczyć ;]

Oceny nie są złe, jako że chce zapracowac na stypendium. Razz

I Ty śmiałeś wyzywać mnie od kujonów z biochemu? -_-

Będziesz coś chciał :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

każdy dzień, który nie jest według jakiegoś mniejszego, bądź większego zaplanowania - jest dla mnie dniem rozbitym i straconym.
Jał, u mnie jest zupełnie inaczej. Owszem, planuję sobie co nieco, ale są to tylko najważniejsze dla mnie wydarzenia. I wcale nie chodzi tu o klasówki, sprawdziany, kartkówki itp. i ogólnie szkołę. W tej kwestii często (zbyt często...) postępuję podobnie jak Poli, czego czasami (a raczej często...) żałuję. :P Ale chyba nie ma większego funu niż iść na żywioł na lekcję biologii (która jest moim przedmiotem kierunkowym tak btw). xD
Jeśli tak będzie - potem będę żałował, że zmarnowałem ten czas, zamiast robić coś sensownego.
Oj, takie coś, to ja miałem przez ostatnie dwa tygodnie. I bynajmniej nie chodzi to u naukę, ani o szkołę...

Tego opisywał nie będę. ;] Wybaczta.

Oczywiście szybko zapominam, że taki dzień był. Ale to nie zmienia faktu, że przez kilka godzin jestem zły na siebie.
I tracisz te kolejne kilka godzin, bo się wściekasz. Taa, znam ten ból. Właśnie o tym też mówiłem chwilę wcześniej...
Ale żeby ktoś sobie nie pomyślał, że ja, o zgrozo!, mam plan dnia rozpisany na kartce A4 i wisi mi nad łóżkiem^^
Myślałem bardziej o notesiku noszonym w kieszonce na piersi.

Co do szkoły, to u mnie w liceum jest fajnie. Nauczyciele cisną tylko z przedmiotów rozszerzonych, więc z tych przedmiotów mam automatycznie słabsze oceny, ale nie jest źle. Nie jestem najgorszy w klasie, a wręcz przeciwnie w wielu wypadkach. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę inaczej.

Oczywiście nie kwestionuję tego, że Tobie jest tak lepiej. Ale jeśli chodzi o mnie, to każdy dzień, który nie jest według jakiegoś mniejszego, bądź większego zaplanowania - jest dla mnie dniem rozbitym i straconym. Rano z góry muszę wiedzieć, co tam w ciągu dnia będę robił, bo inaczej nie zrobię nic. Jeśli nie zrobię nic - dzień będzie bezproduktywny. Jeśli tak będzie - potem będę żałował, że zmarnowałem ten czas, zamiast robić coś sensownego.

Z takim przymuszeniem do siebie sam bym nie potrafił żyć. Najważniejsza w życiu jest spontaniczność, brak nerwów i spokój ducha, a odgórny plan życia w każdy dzień jest niepotrzebnie stresujący dla człowieka.

Co do nauki - mam kilkoro zaufanych informatorów i oni zawsze powiedzą mi, kiedy jest jaki sprawdzian. Bo ja zwykle nie pamiętam i przeważnie w sobotę rano stukam eska i za chwilę wiem na co mam się uczyć ;]

Wyżej piszesz, jaki to zorganizowany człowiek z Ciebie, a tutaj mówisz, że jednak do zajęć ten szlif nie dochodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też niby snuję rozmaite plany na temat mojej najbliższej przyszłości, ale z tych planów nic nie wychodzi, bo zazwyczaj prześpię pół dnia, a następne pół w ten czy inny sposób zmarnuję. Codziennie mówię, że się to więcej nie powtórzy... ale nic na to nie poradzę. Mi to nie przeszkadza, gorzej z rodzicami, którzy na każdym kroku informują mnie, jaki jestem leń, że niczego nie osiągne, itp, itd... ;]

Co do nauki - mam kilkoro zaufanych informatorów i oni zawsze powiedzą mi, kiedy jest jaki sprawdzian. Bo ja zwykle nie pamiętam i przeważnie w sobotę rano stukam eska i za chwilę wiem na co mam się uczyć ;]
U mnie jest podobnie, tyle że, o sprawdzianach, pracach domowych i innych głupotach dowiaduję się w wieczór, dzień przed. Nawet do nauki czterech stron czasowników nieregularnych z niemieckiego nie potrafię się zmobilizować wcześniej, niż dzień przed.

Wczoraj urządziłem sobie przedsmak świątecznych porządków - powywalałem z szafek wszystkie spleśniałe kanapki, które się tam znajdowały z trzy tygodnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z takim przymuszeniem do siebie sam bym nie potrafił żyć. Najważniejsza w życiu jest spontaniczność, brak nerwów i spokój ducha, a odgórny plan życia w każdy dzień jest niepotrzebnie stresujący dla człowieka.

Bla, bla bla. Spontaniczność, brak nerwów, spokój ducha etc. Nigdy nie rozumiałem, co ma brak nerwów do tego, że mniej-więcej wiem, co kiedy robię.

Ziomek, ja nie zaplanowałem sobie każdej minuty swojego życia. I wiele rzeczy też robię spontanicznie... Jeśli zaburzą mi to, co wcześniej zaplanowałem.

Poza tym jakoś nie zauważyłem, żeby stresowało mnie to, że rano wiem, że po szkole najpierw sobie odpocznę i poczytam książkę, potem odrobię lekcje, a potem obejrzę jakiś film. Czy też nie stresuje mnie fakt, że w piątek po lekcjach zaplanowałem sobie, że skoczę do znajomych z internatu. Czy też nie jestem znerwicowany, bo wiem ile czasu mogę poświęcić na robienie prezentacji na biologię.

Ech, nie umiem opisać dokładnie tego, jak ja to widzę. Bo nie żyję według grafika z dokładnym rozplanowaniem każdej chwili. Ale też nie żyję tak, jak niektórzy mówią. Zero planów itp.

Owszem, planuję sobie co nieco, ale są to tylko najważniejsze dla mnie wydarzenia. -> co przez to rozumiesz? :>

I wcale nie chodzi tu o klasówki, sprawdziany, kartkówki itp. i ogólnie szkołę. W tej kwestii często (zbyt często...) postępuję podobnie jak Poli, czego czasami (a raczej często...) żałuję. Razz

Haha, no widzisz. Dlatego też nie lubię nie wiedzieć, jaki tydzień pod tym względem się zapowiada.

Ja też niby snuję rozmaite plany na temat mojej najbliższej przyszłości, ale z tych planów nic nie wychodzi, bo zazwyczaj prześpię pół dnia, a następne pół w ten czy inny sposób zmarnuję. Codziennie mówię, że się to więcej nie powtórzy... ale nic na to nie poradzę. Mi to nie przeszkadza, gorzej z rodzicami, którzy na każdym kroku informują mnie, jaki jestem leń, że niczego nie osiągne, itp, itd... ;]

Może chociaż Ty mnie dobrze rozumiesz :P Pomimo, że nie wdrażasz tych planów w życie ;D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...