Skocz do zawartości
niziołka

Forumowicze o Sobie X

Polecane posty

puszczenie na full power metalowego tracka
Ty i metalowy utwór? Nie rozśmieszaj mnie. Wystarczyłoby, żebyś puścił "On tańczy dla mnie" czy inny tego typu... hit i by było po sprawie. trollface.gif Natychmiast uciekną w popłochu i już nigdy więcej nie zbliżą się w okolice Twojego bloku.

Nie wszystkie dzieci pragną towarzystwa innych rówieśników. Ja na przykład zawsze płakałam, kiedy miałam rano jechać do przedszkola, mimo że często jeździła tam ze mną moja przyjaciółka. Kiedy tata wychodził do pracy, to też zawsze cyrki się rozgrywały... Ach, życie. Teraz to marzę, żeby rodziciele wyjechali sobie na kilka dni gdzieś w góry albo za granicę i najlepiej zabrali ze sobą mego brata. biggrin_prosty.gif

Tylko w nocy z Ciebie diabeł wychodzi 120px-Face-devil-grin.svg.png .
Przyganiał kocioł garnkowi, o. tongue_prosty.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczyłoby, żebyś puścił "On tańczy dla mnie" czy inny tego typu... hit i by było po sprawie.

Wtedy jeszcze ten utwór nie był popularny, ale prędzej by ich przybyło niż ubyło :P. U nas się ludzie nie wstydzą słuchania jedynej słusznej muzyki biggrin_prosty.gif.

Nie wszystkie dzieci pragną towarzystwa innych rówieśników. Ja na przykład zawsze płakałam(...)

No wiadomo, nie każdy jest super towarzyski, Ty pewnie knułaś w tym czasie swoje plany i ćwiczyłaś pacanie na muchach.

Teraz to marzę(...)

Brakuje w końcówce zdanie "Najlepiej na stałe" :D .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas się ludzie nie wstydzą słuchania jedynej słusznej muzyki
A daj spokój, słysząc coś takiego każdy by się przestraszył i zaraz brał nogi za pas. chytry_prosty.gif To już lepiej by było wylać na nie wiadro wody i wygrażać ręką.
knułaś w tym czasie swoje plany i ćwiczyłaś pacanie
Ano knułam. Plany podboju świata i uczynienie ze wszystkich ludzi moich niewolników, a jakże. Niestety przedszkole skutecznie mi to uniemożliwiało. Za to mogłam tamtejsze dzieci pacać.
Brakuje w końcówce zdanie "Najlepiej na stałe" biggrin_prosty.gif .
Nie no, aż takich marzeń jeszcze nie snułam. Na początek wystarczyłoby kilka dni... ;P
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do gr86 i innych narzekających na komary: metody są na komary. Świeczka zapachowa je odstraszająca albo jeszcze inna- umyć głowę szamponem z cytrusów. Druga metoda (sprawdzona! wszystkich na wyjeździe gryzły komary poza mną) przy silnym zakomarzeniu terenu działa do 12 godzin.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do psów, pamiętam jak raz z kolegą jechaliśmy na rowerze przez jakąś wioskę, z pięć domów na krzyż, nagle na środku drogi stoją sobie dwie panie radośnie konwersujące ze sobą. Obok niewiast przechadzało się bydle zwane bernardynem, luzem i bez kagańca. Przejeżdżamy obok i tu standardowy tekst "spokojnie nie gryzie". Po kilku godzinach wracamy tą samą drogą, zrobiliśmy sobie mały odpoczynek od siodełka i wlekliśmy się powoli prowadząc rowery obok, a tu nagle z podwórka wybiega wspomniany bernardyn, tym razem bez właściciela. Przyczepił się do kumpla, a że ten psów się boi, to miał prawie pełne gacie. Nigdy nie wiadomo co takiemu psu strzeli do głowy, to tylko zwierze kierujące się instynktem.

A co do komarów to wypróbowałem wiele sposobów i żadne nie przyniosło upragnionego skutku. W wakacje zawsze jestem pogryziony co niemiara.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do psów ja mam pecha, już trzy psy mnie pogryzły na szczęście nie groźnie. Teraz unikam ich jak ognia jeśli nie są z właścicielami. Co jest najzabawniejsze to że ugryzł mnie pies babci która mi mówiła że jak byłem mały to rzucałem w niego patykami choć ja tego nie pamiętam. Psy mają dobrą pamięć i chyba po około 9 latach się zemścił. Kiedyś mama podeszła do tego psa i zaczęła głaskać, mówi do mnie żebym podszedł ja nie chciałem ale nalegała więc podszedłem. Na początku było dobrze, jednak po minucie między nogami mamy i moimi wpakował swoją głowę i mnie uchlał. Od tamtej pory nawet nie zbliżałem się do niego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro temat zszedł na psy, to i ja coś skrobnę.

Nigdy nie miałem z nimi większych problemów, chociaż parę nieprzyjemnych sytuacji faktycznie miało miejsce. Pewnego razu szedłem spokojnie chodnikiem do kolegi. Idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, idę, aż w końcu usłyszałem za sobą jakiś hałas. Gdy odwróciłem głowę zobaczyłem dwa wielkie psy lecące w moją stronę. Oczywiście zachowałem zimną krew i powoli maszerowałem dalej - na szczęście okazało się, że jeden z tych psów gonił drugiego i przebiegły obok mnie. Najadłem się wtedy strachu, oj, najadłem.

Druga sytuacja była bardziej "drastyczna". Byłem wtedy młody (ok. 9 lat) i gdzieś szedłem z kolegą. Zaczął gonić nas jeden z psów - typowy mały, szczekliwy kundel. Spanikowaliśmy i zaczęliśmy uciekać. Pies ten mieszkał tuż obok domu trzeciego kolegi i musieliśmy wbiec bez pytania do jego domu. Tam jego mama uspokoiła tego psa, no i wszystko okej. Idziemy znów i znowu zaczął nas gonić. Z dziesięć minut nas gonił, aż w końcu jakoś go zgubiliśmy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze jest by nie tracić zimnej krwi. Jeden gwałtowny ruch, może być różnie odebrane przez psa. To tylko zwierze kierujące się instynktem. Dużo też zależy od właścicieli, aby sami nie powodowali niebezpiecznych sytuacji, zamykać za sobą furtkę, jeśli czworonóg biega po podwórku np.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie znoszę takiego dużego psa na parceli pewnej rodziny, może nie zrobi krzywdy za bramką, ale to się drze się na każdego kto koło niego podchodzi.

Nawet jak cie widział juz wiele razy to dalej to samo, ale jak ktoś z rodzinki jest w pobliżu to go uciszą i przeproszą że ich psiak tak wrogo jest nastawiony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem kiedyś u kuzynów mających labradora, a przy nim nie można było podnosić rąk. Kiedy poszedłem do pokoju, on wlazł ze mną i mnie wystraszył. Podniosłem minowolnie ręce i skoczył na mnie, a ja spadłem na klatkę z chomikiem czy innym gryzoniem. :D

Albo kiedyś wracam ze szkoły, myślę, i przestaję bujać w obłokach przed ogonem WILCZURA! Jak się wystraszyłem! Na szczęście, siostra mi powiedziała, że był łagodny, ale nadepnięcie na niego to by było straszne przeżycie... :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nigdy nie miałem żadnych starć z psami. Nigdy nie robię gwałtownych ruchów, zachowuję się spokojnie i nie patrzę mu w oczy. I zawsze udaje mi się wyjść bez szwanku z takich sytuacji. Sporo zależy też od zachowania właścicieli i tego, jak on jest wytresowany. Na komary też się nie uskarżam, wystarczy coś o silnym zapachu. Nie lubię za to mrówek, włażą do butów i już sam ich widok napawa mnie lękiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze jest by nie tracić zimnej krwi. Jeden gwałtowny ruch, może być różnie odebrane przez psa.

Kiedyś ktoś mi powiedział o dwóch sposobach na psy, stosuje je i go nie zawiodły. Ja ich nie stosuje bo są dla mnie nie pewne.

Pierwszy sposób to taki:

Jak widzisz psa że jest już blisko i leci bez właściciela na ciebie, stawaj na baczność i jak to kolega powiedział nie tracić zimnej krwi, patrząc w jego oczy nie ruszając się.

Drugi sposób:

Jak widzisz go z daleka że leci na ciebie, a nie zdążysz zwiać kleknij na kolana, głowę połóż na ziemi, załóż ręce na głowę i bądź nie ruchomy.

Nie wiem ile w tym ziarnka prawdy, ale ja się do tego nie stosuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.

Nie wiem ile w tym ziarnka prawdy, ale ja się do tego nie stosuje.

Rozumiem, że Ciebie psy jedzą na żywca? :P Ja nigdy nie miałem nieprzyjemności z psami i aż sam się dziwię, bo jestem na tyle głupi, że nie czuję strachu nawet przed pozornie groźnymi czworonogami znajomych. Jeszcze żaden mnie nie ugryzł, więc może one czują intencje człowieka...? Nie mam pojęcia, a pies to przecież nie tygrys, ręki nie odgryzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojojoj! Właśnie przed chwilą miałem taki ubaw, że postanowiłem się tym podzielić. Zadzwoniła do mnie, skąd inąd całkiem miła pani z firmy telekomunikanycjnej z ofertą nowego abonamentu. Oczywiście oferowała mi niska cenę, kwadrylion darmowych minut itp. Popełniła jeden błąd: na wstępie zapytała się czy to ja jestem właścicielem telefonu. Odpowiedziałem, że nie. Ja płacę abonament, natomiast telefon jest kota. Przez zasiedzienie (dosłownie). Myślałem, że to wystarczy, ale nie, Pani chciała rozmawiać z właścicielem telefonu. No to kazałem schwytać synowi kota i doprowadzić do słuchawki. Rozmowny nie był, więc trzymając panią cały czas na linii i licząc, że słyszy nasz dialog najpierw kazałem synowi urwać kotu ogon, a potem jedną tylną łapkę (na trzech może się sobodnie poruszać). Kot był dzielny, ani miauknął. Otrzegłem panią, że dalsze zmuszanie własciciela telefonu do sładania jakichkolwiek oświadczeń będzie traktowane jako podżeganie do znęcania się nad zwierzętami. A do tego nie przyłożę ręki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmowny nie był, więc trzymając panią cały czas na linii i licząc, że słyszy nasz dialog najpierw kazałem synowi urwać kotu ogon, a potem jedną tylną łapkę (na trzech może się sobodnie poruszać). Kot był dzielny, ani miauknął. Otrzegłem panią, że dalsze zmuszanie własciciela telefonu do sładania jakichkolwiek oświadczeń będzie traktowane jako podżeganie do znęcania się nad zwierzętami. A do tego nie przyłożę ręki.

No to teraz tylko kotu możesz wypominać, że nie będziesz miał bilionów darmowych minut, nielimitowanych internetów oraz szałowego sprytfona za złoty dwajeścia czy.

Odnośnie metod na spławianie uroczo namolnych pracowników call centrów - najłatwiejszą i najszybszą (poza rozłączaniem się od razu) jest poinformowanie, że nie wyrażamy (my król) zgody na nagrywanie rozmowy. Powód już można sobie wymyślić dowolnie absurdalny (jaszczury z kosmosu i podsłuch tajnych służb never gets old) i voila - koniec rozmowy.

Jeszcze żaden mnie nie ugryzł, więc może one czują intencje człowieka...? Nie mam pojęcia, a pies to przecież nie tygrys, ręki nie odgryzie.

To już, królu złoty, zależy jak duży i silny jest to pies. Jamniki i pudle nie budzą we mnie zbyt dużych emocji, ale nie mogę powiedzieć, żeby nie podnosił mi ciśnienia biegnący luzem owczarek niemiecki albo pitbull. Tobie pewnie też.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nienawidzę telefonów od pracowników call centrów. Wiem, że to ich praca, ale mam uczulenie na wszystkich akwizytorów i call center. Jak słyszę w telefonie, że dzwonią z banku/sieci komórkowej itp od razu dziękuję i kończę połączenie. Są pracownicy, którzy od razu dziękują za rozmowę, a niektórzy nie dają za wygraną. Sposób na kota bardzo dobry :-)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie metod na spławianie uroczo namolnych pracowników call centrów - najłatwiejszą i najszybszą (poza rozłączaniem się od razu) jest poinformowanie, że nie wyrażamy (my król) zgody na nagrywanie rozmowy. Powód już można sobie wymyślić dowolnie absurdalny (jaszczury z kosmosu i podsłuch tajnych służb never gets old) i voila - koniec rozmowy.

Wiesz, czasami to po prostu mnie to bawi. Dawniej próbowałem po prostu mówić 'nie, dziękuję', ale ich namolność i powtarzanie 'ale może jednak', 'może by się pan zastanowił' itp. doprowadzało mnie do szału. A w ten sposób ja mam radochę ze słuchania gulgotu, który wydają słysząc niestandardowe odpowiedzi, a oni i tak przez to nie zużywają więcej czasu na rozmowę ze mną niż im szef przykazał. Swoją drogą to stadami chodzą te superoferty. Jakieś pół godziny temu dostałem kolejną. Znowu bardzo miła pani chciała mi zrobić dobrze, znaczy się obniżyć abonament. Rozmowa przebiegała mniej więcej tak:

-chciałam panu zaoferować obniżkę abonamentu

-a po co?

-żeby pan płacił mniej

-a po co?

-noo... dla oszczędności

-ale mnie stać

-a ile w ogóle pan płaci?

-nie wiem

-jak to pan nie wie?

-nie interesuje mnie to, tym zajmuje się mój osobisty doradca finansowy

-to może z nim bym się skontaktowała?

-a po co?

-w sprawie obniżenia tego abonamentu

-przecież mówiłem, że obecny mi odpowiada, jestem rentierem i nie muszę się liczyć z pieniędzmi

-ale jeśli mogłabym panu jeszcze trochę przeszkodzić...

-nie bardzo, właśnie piję piwo i oglądam pornosa w internecie, chciałbym skończyć zanim żona wróci z solarium

-<bliżej niezidentyfikowany gulgot> to przepraszam, do widzenia

A co do szybkiego ucinania takich i innych rozmów, to ja mam lepszy patent. Wszyscy moi znajomi wiedzą, że są godziny, w których się do mnie nie dzwoni, gdyż przeważnie wtedy śpię. Jak wtedy dzwoni telefon to są dwie możliwości albo jakieś call center, albo teściowa. Zwykle staram się przeczekać, obrócić na drugi bok i spać dalej, ale jak ktoś jest na tyle namolny, że wyciągnie mnie z barłogu, to mam dwa teksty, które mówię po podniesieniu słuchawki: 'Spółdzielnia Inwalidów Daremny Trud' albo 'Zakład Pogrzebowy Arlekin'. Jeśli był to akwizytor, to słychać gulgot w słuchawce, słowo 'przepraszam' i rozłącza się. Jeśli teściowa, 'znowu cię obudziłam, zadzwonię później'.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co by nie gadać, to jest ich praca i z szacunku dla nich zawsze wysłucham oferty jaką mają mi do przekazania. Nigdy jeszcze na żadną się nie zgodziłem, ale jednak dam im się wypowiedzieć. Sam wiem jak to jest jak klient szybko ucina gadkę (nie pracuję w call center tylko gdzieś indziej gdzie muszę namawiać do dodatkowego zakupu mimo, że towar jest po astronomicznie wysokich cenach) i nie jest to przyjemne.

Gdy konsultant jest namolny zaczynam zadawać podchwytliwe pytania. Przechodziłem kiedyś szkolenie jak mam rozmawiać ze swoimi klientami (w poprzedniej pracy) i umiem wyciągnąć takie informacje jakie chcę. W ostatniej rozmowie miałem miej więcej taki dialog, pani z T - Mobile próbowała mnie namówić na dodatkowy abonament w super cenie z dobrym telefonem za 1zł.

Konsultant: Ale nie rozumie pan, że to dla pana więcej darmowych minut za jedyne ileś-tam złotych, super telefon z internetem bla bla bla.

Ja: Rozumiem, ale jest mi to niepotrzebne bo wystarczają mi te minuty które mam, do tego nie chcę tracić tego numeru, który teraz posiadam.

K: Ale to dla pana zabezpieczenie, w razie jakby pan chciał porozmawiać więcej.

J: Zabezpieczenie które będzie leżało na półce.

K: Ale to naprawdę dobra oferta.

J: A czy pani rozumie, że jak ktoś mówi, że nie jest zainteresowany to tak naprawdę jest, prawda (ostatnie to słowo klucz bo klient ma zawsze rację, ale jeśli pani przytaknęłaby mi oznaczałoby rozsypanie się tego wszystkiego co mówiła wcześniej i tym bardziej nic by mi nie wcisnęła)?

I wtedy zapadła cisza. Po chwili pani życzyła mi miłego dnia i podziękowała za rozmowę. Do końca rozmowy starałem się być miły, czy mi wyszło sami oceńcie.

Raz tylko rozmawiałem z taką konsultantką jaka powinna dawać przykład. Jak mówiłem "nie" - okej, skoro nie to nie. Jak zaproponowała umowę na internet stacjonarny i odmówiłem chciała mnie wpisać do kolejki za dwa lata. Nie zgodziłem się - okej, nie to nie. Byłem tak zdziwiony, że zapomniałem zapytać czy rozmowa jest nagrywana bo jeśli by była to pochwaliłbym panią za piękną postawę w stosunku do klienta.

Także kończąc ten przydługi wpis - z drugiej strony kabla jest człowiek który chce zarobić. Nawet jeśli nie mam zamiaru nic od nich zamówić to słucham do końca. Sam stoję z tej drugiej strony i wiem jak to jest.

Edytowano przez crowmaster
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dzwonią do mojej chaty, to te kobiety z call centrów tak cicho mówią, jakby miały ze sto lat. :D I gadają "Chciałabym bla bla bla", a ja na to "Rodziców nie ma w domu"

"Kiedy będą?"

"Nie wiem."

"Aha, do widzenia"

Po kilku godzinach znowu, ale po 2-3 razach dają sobie spokój. Na szczęście. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomoslav, to zachowujesz się tak samo jakbyś np. widział panią sprzątającą jakiś korytarz, poczekał aż do końca umyje podłogę po czym wszedłbyś na to specjalnie z ubłoconymi buciorami. Albo jakbyś widział ludzi grabiących liście i specjalnie rozwalił im te kupki gdzie je sobie przygotowują do wywózki. Miło by Ci było jakbyś powiedzmy wyjechał z myjni świeżo umytym samochodem i ktoś wylałby Ci na szybę wiadro brudnej wody? Też nie lubię konsultantów, ale jak pisałem wyżej - znam życie z drugiej strony lady i wiem, że takie sytuacje nie należą do najmilszych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak chcesz stosować takie analogie, to raczej w drugą stronę. Swego czasu na polskich drogach była plaga 'przecieraczy szyb'. Jak samochód zatrzymywał sie na światłach, to od razu wyskakiwało kilku gości, którzy bez Twojej zgody smarowali Ci brudną szmatą szyby i żądali za to zapłaty. Mnie tam jest w sumie żal tych osób, które w takich CC pracują i dlatego nigdy ich nie wyzywam. To nie ich wina tylko ich pracodawców. Natomiast nie życzę sobie, żeby ktoś mnie nagabywał. IMO tak agresywny marketing bezpośredni powinien być karalny. I to nie jak agresywne żebractwo, które jest wykroczeniem, ale jak stalking, który jest przestępstwem. I nie mówię tu o karaniu bogu ducha winnich operatorów, tylko o kierownictwie firmy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...