Skocz do zawartości
niziołka

Forumowicze o Sobie X

Polecane posty

.

Jak dla mnie lato może być bardzo upalne, lubię takie temperatury. Z resztą jestem zwolennikiem ciepłych klimatów.

Mam pytanie byłeś w Egipcie? Ja byłem na 2 tygodnie jeżeli u nas były by takie temperatury to ja wyjechałbym w jakieś chłodniejsze miejsce. Nie na widzę takiej pogody. U mnie powyżej 30 stopni to już jest ciężko.

Ja uwielbiam jeździć na rowerze, i jak to Mack ujął robić maratony rowerowe. Tylko tyle że ja uwielbiam jeździć jak jest temperatura normalna, a nie jak jest upał lub co najgorsze skwar. Przy upałach to ja nawet nie siadam na rower. Bieganie to nie dla mnie, już po pół kilometra jednym słowem wysiadam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależy kto co lubi, osobiście od tylu lat biegam i jeźdze w maratonach górskich że przyzwyczaiłem się do wysokich temperatur. Nie mówię tu o jakiś astronomicznie wysokich, ale nie widzę problemu jak powiedzmy lipiec i sierpień byłaby temp koło 25-30C. Za to można w takich przedziałach popracować i nieźle sobie poprawić wydolność organizmu podczas treningów, świetna sprawa i potem nic nie wydaje się ciężkie icon_wink.gif Ale to już rozmowa na inny temat, w każdym razie czekam na lato jak co roku, wyjazdy już poplanowane na cały okres letni, organizm przyzwyczajony do trenowania w temp -20C jak i +30C więc dla mnie to bez różnicy. Ale oczywiście jak wcześniej wspominałem wolę te na plusie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie fajna pogoda. Mimo tego, że nie mam nic przeciwko zimie, to puczułem ulgę, gdy mogłem zdjąć kurtkę i przechadzać się w krótkim rękawie. Jedyna wada to wszelakie robactwo budzące się "ze snu zimowego" - i latające, i łażące po ziemi. Wyciągam rower, jadę trochę szybciej i oczywiście usta muszą być zamknięte, bo wiadomo co się stanie. A nosem przy takim wysiłku się nie wygodnie operuje. :D Może przesadzam, ale dam sobie rękę uciąć, że nie tylko mnie to denerwuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z tobą. Podczas ostatnich wakacji sporo jeździłem i nieraz miałem ten problem z owadami i strasznie trzeba uważać. No i te komary jak się zostawi okno na noc. Jednak zima mi się całkowicie znudziła i niech będzie ciepło jak najdłużej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gorzej jak się ma jakąś perfidną apifobię, czyli lęk przed pszczołami i innymi owadami żądląco-bzyczącymi... ciężko jest czasem nawet wyjść na dwór. Rok temu gdzieś niedaleko domu mieliśmy gniazdo szerszeni, wtedy kompletnie nie wychodziłem, wszystkie okna miałem pozamykane, szlo się udusić z duchoty, ale ja bym sobie nie dał nawet uchylić. Mama się... zdenerwowała i kupiła mi do pokoju moskitiery i teraz mam rozwartość 100% :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E tam, pszczoły, komary, szerszenie, nawet te obrzydliwe bezskorupkowe ślimaki przeżyję. Ale na wiosnę wychodzą pająki :C na razie na szczęście małe, i daleko ode mnie, ale czuję w kościach że niedługo zacznie się wrzask z rodzaju "ratunkupomocy"...

A i tak najbardziej na wiosnę przeszkadzają mi dzieci. Wokół mojego domu nagle zrobiło się mini-osiedle podwarszawskie i 90% nowych sąsiadów ma dzieci poniżej lat 8. I te bachorki wcale nie są ciche. Ósma rano, piękny słoneczny sobotni ranek, a zza płota słychać wrzaski trójki paskud...

Ale fajnie się pomyka w trampkach i cienkiej kurtce, a nawet i bez niej. Od razu człowiekowi weselej po 4 godzinach katorgi w ciemni biggrin_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E tam, pszczoły, komary, szerszenie, nawet te obrzydliwe bezskorupkowe ślimaki przeżyję. Ale na wiosnę wychodzą pająki :C na razie na szczęście małe, i daleko ode mnie, ale czuję w kościach że niedługo zacznie się wrzask z rodzaju "ratunkupomocy"...

Komary <3 . W sumie dzięki za przypomnienie. Wypadałoby zainteresować się siatką do przyklejenia za oknem. To na pewno zniechęci tych małych krwiopijców do odwiedzin w moim pokoju.

A dzieci są spoko, idzie się przyzwyczaić. Też jako mieszkaniec bloku przeżywam podobny problem, ale nie jest on tak dokuczliwy. Przynajmniej człowiek wie od otoczenia, że wypadałoby wstać z łóżka i przestać tracić piękny dzień, bo w deszczowe małe kanalie siedzą cicho.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łech, pająki. Niee. Nie.

A siatki w oknach mam, sama sobie zakładałam. :3 Wyjątkowo skuteczna rzecz, w zeszłym roku użarło mnie coś może z jeden raz... Albo po prostu mam niesmaczną krew i komarzyce wolą polecieć w odwiedziny do mojego taty. ^^

Na dzieci nie narzekam, bo na moim osiedlu głównie starsze osoby mieszkają. Zdarzają się pojedyncze przypadki, kiedy gdzieś z sąsiedniej ulicy słychać jakieś piski, ale są bardzo rzadkie. Zresztą, wystarczy przymknąć okno na moment i unikamy wszelkich hałasów. Gorzej jest w parku. ^^ Ale jeśli się trafi na odpowiednią chwilę, to można bez problemów cieszyć się spokojem i ciszą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gorzej jak się ma jakąś perfidną apifobię, czyli lęk przed pszczołami i innymi owadami żądląco-bzyczącymi...

Chyba mam coś takiego, bo jeśli wiem, że w danym pokoju jest, np. osa, mam spore problemy do niego wejść. Jeżeli natomiast zobaczę niedaleko to zwierzę, błyskawicznie uciekam :D

W sprawie komarów... Te chwile, kiedy po wstaniu z łóżka w wakacje, człowiek odkrywał na swoim ciele nowe ślady po ugryzieniach tych paskud :trollface:

Mam do was nieco inne pytanie. Jak ma się u was sprawa z... psami? Mieszkam w mieście, gdzie włóczy się mnóstwo bezpańskich. Niby to takie biedne, ale jak jeździ się rowerem gdzieś dalej od skupiska ludzi i spotka taką grupkę trzech, czterech piesków, to wcale to to takie zabawne jak się wydaje nie jest. Biegają naprawdę szybko, a i zęby ostre mają. Jakby człowiek spadł z roweru i nie odgonił(czasami są takie, których się nie da), a pomóc nie ma kto, to... :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też się brzydzę pająków, jak gdzieś widzę to od razu usuwam je specjalną szczotką.

Ja mam dobrą krew dla komarów, jak wyjeżdżam na wieś to jest tam mnóstwo komarów zwłaszcza w lato. Nie kiedy jestem cały pogryziony, dobrze że działa smarowanie cebulą i po jakimś czasie znikają ukąszenia.

Ja z kolei nie lubię pisków dzieci. Staram się przebywać tam gdzie jest spokój i cisza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezpańskie psy? Też mam taki problem, ale niekoniecznie z bezpańskimi, tylko ze spuszczonymi wolno bez żadnego ogrodzenia/kojca/łańcucha. Przez te "oczywiście niegroźne, no co pan opowiada, taki miłe że hej" pieski nie mogę wyjść z moim na spacer, bo zaraz się do niego zlecą obrońcy terytorium :/ Niby labrador, więc duży, ale nie chcę, żeby zaczepiał albo był zaczepiany przez inne psy... Jakby się pożarły to potem same problemy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komarów, jak chyba każdy, nie lubię ale latem jest ich takie multum, że już szczerze mam na nie wywalone. Szczególnie jak pojadę pod namioty albo gdzieś nad jakieś jeziorko to wracam z ugryzieniami na ugryzieniach. ;-) Ale jak się tego nie drapie to szybko przechodzi.

Co do psów to w mojej mieścinie nie ma ich jakoś przesadnie dużo. Można je spotkać tu i tam ale agresywne nie są. Gorzej jak się pojedzie kawałek za miasto. Ileż razy musiałem zapierniczać jak głupi żeby uciec od takiego kundla gryzącego po nogach.

Jeśli chodzi o dzieciaki to w bloku, w którym mieszkam jest ich cholernie dużo. Ostatniej zimy jakaś zmowa była chyba między sąsiadami bo jak latem i jesienią żadnego nie uśwaidczyłem to na wiosnę na podwórko wybiegła mała armia. ;-) O ile hałasy jakie produkują da się znieść, o tyle tego, że piłki kopnąć się nie da bez uziemienia któregoś z nich już nie. Ale wiem, podwórko jest dla wszystkich, dlatego chodzę grać gdzie indziej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezpańskie psy? Też mam taki problem, ale niekoniecznie z bezpańskimi, tylko ze spuszczonymi wolno bez żadnego ogrodzenia/kojca/łańcucha. Przez te "oczywiście niegroźne, no co pan opowiada, taki miłe że hej"

Miałem kiedyś podobne problemy. Na ulicy mieszkał gość, który miał chyba ze trzy małe psy. Bałem się tamtędy jechać/chodzić, bo zawsze człowieka ganiały. Pewnego razu szła jakaś dziewczyna i ją porządnie ugryzły w nogę. Ktoś zadzwonił, postraszył uśpieniem i teraz są zawsze zamknięte na podwórku, więc na ulicę nie wybiegną. Spokój... :3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że temat zszedł na robaki :-)

Mi najbardziej przeszkadzają komary. Zawsze po ukąszeniu mam bardzo zaczerwienioną skórę. Co do pajaków- mam brata, który kiedyś interesował się pająkami, także jestem przyzwyczajony.

Jak można nie lubić dzieci i ich krzyków. Wolę jak wyjdą przed blok i pograją w piłkę niż mają siedzieć w domu. W dzieciństwie również wydobywałem z siebie głośne krzyki i różnie bywało z reakcją innych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gorzej jak te dzieciaki zaczynają dorastać... smile_prosty.gif Choć nie mieszkam na blokowisku, bywam tam dość często i większy problem stanowią plątające się grupy młodocianych kiboli. Wszystkiego potrafią się czepić. biggrin_prosty.gif

Jeżdżąc już od dłuższego czasu na rowerze po polskich drogach, myślę, że nic nie jest bardziej wkurzającego od małych muszek, które podczas jazdy zostają przyczepione do koszulki/czegokolwiek. Nie można wyjechać w białym, bo zaraz plamy są :o. Z tym to jak z komarami... chyba na nie sposobu skutecznego nie będzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się nie lubi dzieci, to się też nie lubi wrzasków :P A mój sąsiad ma od wczoraj w ogrodzie ogromną trampolinę... a wiadomo, co to znaczy w połączeniu z dziećmi. Chociaż z dwojga złego wolę radosny pisk niż ryk.

Przez takie latające wolno psy nie mam własnego... bo zwyczajnie bałabym się wyjść z nim na spacer. Niestety, wiele ludzi nadal uważa, że lepiej zostawić otwartą bramę niż wyjść na spacer, a że ktoś może się bać jego kilkudziesięciokilogramowego cielęcia to już przecież nie ich problem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na różnych wsiach są od godziny ok. siedemnastej wylatują bezpańskie psy lub też pańskie...Dlatego często chodzę z gazem pieprzowym. Ba, członek rodziny mieszka w...lesie. Tak. W lesie. Niedaleko jest miasto (bardziej wieś zabita dechami...) i są sklepy, itp. ale tam w lesie...Komary już od 13:00. Nie da się wyjść. Wejdzie się trochę głębiej w las (nawet tak 70 metrów od budynku mieszkalnego) i jest już się całym czarnym od komarów. Szerszeni nie cierpię - jak chyba każdy. :P Teraz chyba żałuję, że wszedłem w FoSa. Musieliście przypomnieć o tych wstrętnych robalach. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio jestem jedyną osobą która ma neutralny stosunek do szerszeni? Niby mi wszyscy naokoło mówią jakie to groźne i w ogóle ale jakoś jak widzę szerszenia, to się go nie boję, ot, przerośnięta osa. Chociaż może to i dobrze, jakbym się miała jeszcze czegoś bać byłabym chodzącą fobią :D

Domek w lesie fajna rzecz. Co prawda dziki i komary i pająki i robale ale jaki spokój, jaka cisza! Czasami aż mnie kusi zbierać na mały domek w środku fińskiej puszczy oczy_na.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myśle że nie mam problemów ze stworzeniami jakimi są owady, pajęczaki i inne tego typu pochodne. Chociaż wiadomo jak to jest latem, denerwujące są trochę ugryzienia, a raczej ukąszenia. Ale ogólnie jest ok, co do psów to inna bajka, naprawdę lubie psy. Darze je pewną sympatią chociaż że sam nie mam z prostego powodu lenistwa. Ale co mi przeszkadza to podczas treningów biegowych "luzem" biegające, pól biedy te bezpańskie, są jakieś mniej agresywne. Przynajmniej w Poznaniu zaobserwowałem takie zjawisko, może boją się ludzi z różnych powodów. Ale te co mają właścicieli to masakra. Idzie taki kretyn z puszczonym psem bez smyczy, gada sobie przez telefon, a piesek robi co mu się podoba. W tym momencie biegne sobie ja i widzę jak ten pies się wprost na mnie oblizuje i widzi zamiast mojej łydki pięknie wypieczonego steka...icon_wink.gif Co zrobić, po miescie tak bywa, tym bardziej dosyć sporym, a jak robię sobie wybiegi przed maratonami i tymi podobnymi imprezami gdzie muszę przebiec duży dystans poza miastem to biorę w kieszeń gaz na niedzwiedzie którego używam chodząc po naszych przepięknych Tatrach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pająki mnie wkurzają, ale nie beczę przy nich jak moja 19-letnia siostra. :D Co do komarów- nie znoszę, nie cierpię, nienawidzę, wytępię- te robale wkurzają mnie najbardziej, nie można przez nie spać. A co do psów... są słodkie. :cat2: Na serio- w okolicy biega mały słodki piesek i mam nadzieję, że nie będę widział, jak ktoś go przejedzie- a często biega po ulicy. :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również bardzo lubię psy. Mam ich kilka i spędzam z nimi sporo czasu. Nie zmienia to jednak faktu, że nie cierpię tych latających luzem. Raz spotkała mnie potworna sytuacja. Siedzę przy jeziorze, które jest w czymś na kształt kotliny, a dodatkowo otoczone lasem. Nagle, między drzewami widzę psa, który, jak się później okazało, dosięgał mi powyżej pasa. Pies zaczyna biec w moją stronę. Myślałem, że mam przerąbane, bo rzucił się do mojego uda. "Na szczęście" jedynie potwornie obślinił spodnie -_- Kilka sekund później, przechodzi właściciel bestii, rozmawiając przez telefon. Myślałem, że krew mnie zaleje i na niego naklnę rage.png

@Up jasne, jasne. U mnie też w czasie zimy latał taki "słodziak". Z właścicielem co prawda, ale biegał po całej ulicy i robił z niej jedno wielkie... wc. @_@ Chyba rozumiecie co to oznacza ;_;

Edytowano przez DarthMetalus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale co mi przeszkadza to podczas treningów biegowych "luzem" biegające, pól biedy te bezpańskie, są jakieś mniej agresywne. Przynajmniej w Poznaniu zaobserwowałem takie zjawisko, może boją się ludzi z różnych powodów. Ale te co mają właścicieli to masakra. Idzie taki kretyn z puszczonym psem bez smyczy, gada sobie przez telefon, a piesek robi co mu się podoba.

+Miljon miljarduf.

Pół biedy jeśli Burek/Azor postanowi tylko pobiec obok przez moment - gorzej jeśli do łba strzeli mu akuratnie rzucić się na biegnącego w radosnym amoku. Albo zacznie warczeć/zachowywać się agresywnie - no dosłownie nigdy nie wiem co mam wtedy zrobić - zazwyczaj się zatrzymuję i czekam aż właściciel ("proszę się nie bać, on nie gryzie!") podbiegnie i złapie swoje zwierzę. Jestem dużym zwolennikiem wlepiania mandatów wszystkim, którzy wyprowadzają swoje zwierzaki bez smyczy i kagańców.

Zdarzają się pojedyncze przypadki, kiedy gdzieś z sąsiedniej ulicy słychać jakieś piski, ale są bardzo rzadkie. Zresztą, wystarczy przymknąć okno na moment i unikamy wszelkich hałasów.

Zapomniał wół jak cielęciem był? ;> Nie wmówisz mi, i nikt z pozostałych również, że w młodości nie hałasowaliście na podwórku. Ja ze względu na to, że doskonale pamiętam liczne reprymendy zbierane od sąsiadek w oknach za zbyt głośne wrzaski towarzyszące zabawie, przerażające momenty, gdy trzeba było iść do domu do człowieka, któremu przypadkiem wkopaliśmy piłkę przez okno/balkon w celu odzyskania tejże czy też regularne wojny z właścicielkami klombów kwiatowych, które to rzekomo (po latach stwierdzam obiektywnie, że jednak nie tylko rzekomo) tratowaliśmy bawiąc się w Indian/wojnę/grając w piłkę, nie jestem tak skory, żeby wypominać dzieciom głośne spędzanie wolnego czasu. A niech się drą, póki mogą.

Sam jednak mam problem innej natury - gołębie. Tym śmierdzącym skrzydlatym szczurom nie wystarcza już zamienienie Rynku Głównego w swój szalet i karmnik - poczuły nieodpartą chęć, by balkon w mieszkaniu które wynajmuję przejąć przez zasiedzenie. Nie pomagają częste eksmisje przeprowadzane przeze mnie i moich współlokatorów przy użyciu szczotki, kija i kopniaków - ciągle wracają. Co gorsza - ewidentnie próbują uwić gniazdo, więc problem jest poważny. Jak akurat są pogonione z balkonu, to siedzą całymi stadami na dachu (mieszkanie na ostatnim piętrze ma swoje wady) i gruchają na pełen regulator. Nie polecam serdecznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co gorsza - ewidentnie próbują uwić gniazdo, więc problem jest poważny. Jak akurat są pogonione z balkonu, to siedzą całymi stadami na dachu (mieszkanie na ostatnim piętrze ma swoje wady) i gruchają na pełen regulator. Nie polecam serdecznie.

Miałem tak w domu z kawkami. Chorobstwa darły się niemiłosiernie przez większą część roku, do tego zaczęły sobie wić gniazdo na kominie. Koszmar. Niby z początku klaskanie pomagało i odlatywały, ale za jakieś 15-20 minut znowu wracały. Później nawet klaskanie nie pomagało. Nie można było też wyjść na dach, żeby to przepędzić ani zdjąć, bo mamy tak przemyślanie skonstruowany komin, że ptaki mogą tam robić co chcą, a my niekoniecznie :/ I tak co roku. W końcu problem był na tyle poważny, że zaczęły blokować w ogóle przepływ powietrza przez komin i było realne zagrożenia życia.

W dzień grande sprzątania w kominie wyciągnęliśmy 4 koszyki i 2 worki gałązek, kup, liści i innego tatałajstwa z komina. I założyliśmy takie cwane cuś, co nie pozwala im w ogóle tam zasiąść. I jest spokój, nareszcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@t3t

Nie mówię, że mam ochotę wyjść z domu i zaraz uciszać te dzieci, stąd też pomysł z oknem. Po prostu obecnie preferuję ciszę i spokój, nie potrafię się skupić, kiedy słyszę za oknem takie hałasy. Oczywiście, jeśli nie mam nic ważnego do roboty, to da się jakoś to przeżyć. ;] Z drugiej strony, będąc takim dzieciaczkiem, bardzo często biegałam ze znajomymi na boisko, więc tam mogliśmy wrzeszczeć i szaleć do woli. Nie zaprzeczam jednak, że pod domem też nam się zdarzało różne rzeczy robić, chociaż rzadko kiedy kończyły się kłótniami z sąsiadami. Widzicie, od dziecka takim aniołkiem jestem! biggrin_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieci są ok, dopóki nie puszczają muzyki z telefonu przez oknem. Parę razy to robili u mnie pod klatką w ubiegłym roku, ale wystawienie jednego głośniczka przy oknie i puszczenie na full power metalowego tracka dał im do myślenia :D . Gdzieś się muszą bawić, a mamusie siedzące w domach je wyganiają, by te mogły w spokoju obejrzeć serial i dopić poranna kawkę zamiast mieć zawracany tyłek. Inna sprawa, że dzieci też pragną towarzystwa, bo widzę to po swoim młodym. Z przedszkola jak ostatnio miał wcześniej wyjść z przyczyn wyższych to rozkleił się, bo chciał jeszcze zostać ;) . Dzieci są słodkie.

Widzicie, od dziecka takim aniołkiem jestem! biggrin_prosty.gif

Tylko w nocy z Ciebie diabeł wychodzi 120px-Face-devil-grin.svg.png .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...