Skocz do zawartości
niziołka

Forumowicze o Sobie X

Polecane posty

Mi by chociaż raz przydał się kontrolowany sen albo dobrze zapamiętywany. Śniłam niedawno, że malowałam palcami obraz. Chyba był dobry, bo malowałam chyba całą noc . Tyle że nie pamiętam co malowałam. I to jest najgorsze, może by jakaś inspiracja się nawinęła? :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co ja wiem sny kontrolowane nie stanowią żadnego zagrożenia dla normalniej psychicznej osoby, wyjątki są tutaj eskapiści i schizofrenicy (mogę mieć trudności z odróżnienia świata rzeczywistego od fikcyjnego), jedyny "minus" to że możesz chodzić niewyspany lub mieć czasem halucynacje senne (jakieś cienie widzące kontem oka itp.) ale to są skrajne przypadki. Sny świadome mają swoje zalety a mianowicie mogą służyć do poprawy naszego (psychofizycznego) zdrowia, choćby na zasadzie autosugestii, poprawić zapamiętywanie i jesteśmy odporni na wpływ drugiej osoby Np. hipnozę. Dlaczego niektórzy z was mają z tym przykre konsekwencje nie mam bladego pojęcia, pewnie nie każdy potrafi panować nad swoimi snami w końcu ktoś musi być Alfą a ktoś Betą :laugh:. Oczywiście sny świadome mogę być niebezpieczne jak się ?ćwiczy? za pomocą różnych używek, ale w sam sobie dla osoby nie cierpiąca na żadne dolegliwości natury psychicznej nie stanowi zagrożenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzamanXYZ

Szczerze to dziwne mi się wydaje to co mówisz. Że niby zaburzanie naturalnego cyklu działania i odpoczynku ma pozytywnie wpłynąć na nasz zdrowie? To tak jakby napisać że palenie wzmacnia nasze płuca bo narażamy je codziennie na kosmiczną dawkę toksyn. Piszesz w ten sam sposób co spora część piszących w sieci: że to zdrowe, pomaga w wielu chorobach itd. Jeszcze brakuje dodać że przez to stajesz się niezależny od otoczenia, jesteś panem swojego życia i losu i wiele innych bzdur jakie wypisują pseudo-oświeceni znawcy w sieci. Uwierz mi że naczytałem się wiele tego typu sugestii, i cieszyłem się jak dzieciak kiedy stopniowo udawało mi się osiągnąć całkowitą kontrolę nad własną świadomością podczas snu. Jednak organizm nie pozostaje na to obojętny, i po pewnym czasie da znać o "swoim niezadowoleniu", w ten czy inny sposób. Zresztą, nie mam ochoty dalej brnąć w ten temat, swoje powiedziałem. Wiem tyle że życzę nikomu tego przez co ja przeszedłem. Można się wykłócać kto ma rację, ale nie w tym rzecz. Każdy zadecyduje co będzie chciał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jedyny "minus" to że możesz chodzić niewyspany lub mieć czasem halucynacje senne (jakieś cienie widzące kontem oka itp.) ale to są skrajne przypadki.

Ominąłeś jedno zdanie :smile:, Też nie zamierzam z Tobą się wykłócać, bo nikt z nas niema nic do siebie. Tematem snu interesuje się od czasu szkoły średniej i przeczytałem dość dużo materiałów o tym zjawisku i nigdzie nie doczytałem się jakiś poważnych powikłań po nich (tylko te co masz w cytacie) i twój przypadek mnie po prostu zainteresował i sądzę że sen kontrolowany nie był powodem Twojej dolegliwości, sen kontrolowany mógł to "uaktywnić", nasz spór najwyżej mógł by jakiś psycholog/psychiatra rozwiązać co się specjalizuję snem ogólnie.

A póki co niech zapanuje PAX między nami :happy:.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli kogoś interesuje świadome śnienie, polecam pobranie darmowego E-booka, zamieszczonego przez autora w portalu autohipnoza.pl. Obala on mity na temat LD i pomaga się nauczyć śnić świadomie.

http://autohipnoza.pl/ebooks

PS: Warto zaznajomić się ze wszystkimi publikacjami zamieszczonymi na powyższym portalu, tym bardziej, że nic za nie nie zapłacicie.

EDIT

Sugeruje by dyskusje przenieść do TEGO TEMATU , jest to temat min. do dyskusji o snach.

Edytowano przez qwerton
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio przeczytałem w Angorze że w Ameryce koleś kupił sobie butelkę Mountain Dew. Kiedy nalał je do szklanki okazało się że w środku pływała mysz. Eksperci twierdzą że nie mógł tam znaleźć myszy ponieważ ona dawno by się w tym napoju rozpuściła więc wyszło w końcu że koleś tak naprawdę sam wrzucił mysz do napoju i domagał się odszkodowania od producenta. Mimo że jestem zwolennikiem Mountain Dew to dzisiaj jednak odpuściłem sobie puszkę tego zielonkawego napoju i na biurku mam karton soku pomarańczowego. Co wy o tym myślicie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio przeczytałem w Angorze że w Ameryce koleś kupił sobie butelkę Mountain Dew
Słyszałam to samo, tylko... o jednym z popularnych napojów ze słowem "Cola" w nazwie. I na początku też to zrobiło na mnie wrażenie, ale wystarczy chwila zastanowienia, żeby pomyśleć o tym, jak niby szczur miałby się przecisnąć przez taką małą szyjkę? ;] Informacje o takich rzeczach znajdowanych w niezdrowych napojach albo fastfoodach są bardzo częste (np. 'ktoś mi opowiadał, że znał kogoś, kogo znajomy znalazł szczurzy pazur w hamburgerze...'). Osobiście jestem zwolenniczką idei, że takie wielkie firmy zarabiające miliony świetnie sobie radzą z ukrywaniem wszelkich anomalii w jedzeniu, więc takie informacje są mało wiarygodne. A jeszcze bardziej podoba mi się fakt, że nigdy nie słyszałam, aby takie rzeczy znajdowano w butelkach z wodą (zwykłą czy smakową), owocach i innych zdrowych rzeczach, dlatego też staram się żywić raczej nimi :D
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@thefiend2

Ja tam z ostrożnością podchodzę do tego, co przeczytam na temat spraw sądowych toczących się w USA. Ludzie często traktują spory sądowe jako okazja do zarobienia pieniędzy, słyszałem o sprawie, w której kobieta starała się "wysuszyć" kota w kuchence mikrofalowej, a że stwierdziła potem zgon, podała producenta kuchenki do sądu za brak informacji w instrukcji, że w urządzeniu nie wolno suszyć zwierząt i ...wygrała sprawę. Nie wiem czy to suszenie kota było zwykłą głupotą czy zaplanowanym zamordowanie zwierzaka by wyciągnąć kasę od firmy, ale jak pisałem, do USA i obywateli tego kraju podchodzę z przymrużeniem oka.

A od MD wolę pepsi :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysle, ze sok pomaranczowy > Mountain Dew. :)

A co do samego motywu z mysza w butelce, to powszechnie wiadomo, ze w USA ludzie maja tendencje do pozywania roznych firm i instytucji jesli tylko stwierdza, ze jest szansa na zdobycie pieniedzy z odszkodowania. W koncu napisy ostrzegajace typu "Hot contents" na wieczku od jednorazowego kubka z kawa, "Flammable" na opakowaniu wegla do grilla czy informacja o wyciagnieciu dziecka z wozka przed jego zlozeniem nie sa tam umieszczane dlatego, ze Amerykanie sa az tak glupi (czyzby?) i o tym nie wiedza, ale po to by uniknac pozniej procesow i wyplacania wszystkim "poszkodowanym" odszkodowan. W tym przypadku koles tez myslal, ze uda mu sie wyludzic troche pieniedzy, ale jak widac dosyc latwo obalono prawdziwosc jego pozwu i poniesiona przez niego szkode. No i dobrze, bo w przeciwnym razie istnialaby szansa, ze na butelkach Mountain Dew producent napoju zacznie umieszczac ostrzezenie: "Uwaga! Ten produkt moze zawierac sladowe ilosci myszy." ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie również zawsze zastanawiało, czy Amerykanie są aż tak mało rozgranięci, by na różnorakich opakowania widniały napisy typu "uwaga! opakowanie zawiera orzeszki (na... opakowaniu z orzeszkami w jednej z linii lotniczych) czy "nie otwierać dnem do góry" (na butelce z napojem) czy wreszcie "nie prasować ubrania na ciele" (w instruckji do żelazka) czy może jednak są na tyle "zdemokratyzowani" i bardzo poważnie podchodzą do niepisanej reguły, że "to co nie jest zabronione, jest dozwolone" a producenci, dmuchając na zimne, umieszczają takie kwiatki na swych produktach. Sądzę, że prawda jak zwykle jest gdzieś po środku, bo jak świat światem, gamonie i cwaniacy są stałym elementem codzienności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co wy o tym myślicie?

Czy dlatego, że widziałem to zdjęcie[LINK] to powinienem przestać jeść Kit-Katy? Nope. Czy interesuje mnie proces i warunki przyrządzania potrwa np. w McDonalds? Nope. Pewnie jakby moje oczy to zobaczyły, to nie korzystałbym więcej z ich usług. Zasada czego oczy nie widzą, tego sercu (w tym wypadku żołądkowi) nie żal doskonale się sprawdza. Oczywiście, jak ktoś się nastawi na to, że "jem tylko zdrowe rzeczy i ze sprawdzonego źródła" to proszę bardzo.

Jeżeli zaś chodzi o różne wyłudzenia to polecam poczytać ten artykuł-> [LINK]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak gwoli wyjaśnienia:

amerykański system prawny jest odmienny od naszego, to raz. Dwa, że ich pojęcie powszechności prawa do sądu osiągnęło już paranoiczne rozmiary. Stąd te wszystkie tzw. disclaimery. Tak na wszelki wypadek, bo zawsze jakiś redneck stwierdzi, iż został wprowadzony w błąd. Sam widziałem film reklamowy huśtawki ogrodowej, na którym pokazano huśtawkę z dziećmi na niej. A pod spodem był napis "children not included". Niby śmieszne, ale jak się przełoży na inne dziedziny życia, to już nie. Siostra kumpla spędziła parę lat w USA i praktykowała tam jako lekarz. I stwierdziła jedno - horrendalne ceny usług lekarskich w USA biorą się z ich prawa. Niech lekarz powie, że gorączka zejdzie do środy, a zejdzie dopiero w czwartek. Proces o odszkodowanie. Lekarz powiedział, że pacjent zrobi kupkę rano, a zrobił wieczorem - proces. Oczywiście takich procesów nie ma, gdyż sprawy odszkodowań załatwia ubezpieczenie OC szpitala i lekarza, ale za to ile to kosztuje. Ale skoro trzeba płacić na ubezpieczenie, to i ceny usług medycznych rosną.

I proponuję ten wątek przenieść do PGS. Tam proszę pisać ewentualne dalsze posty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy dlatego, że widziałem to zdjęcie[LINK]
O matko.. A ja tak lubię KitKaty. W sumie to chyba już są ekstremalne przypadki, bo jeszcze nigdy się z czymś takim nie spotkałam. Nie mniej, teraz będę dokłądnie oglądać to, co chcę spożyć :D A z napojów lubię zwykłe soczki zagęszczone z Biedronki :P Średnio jeden starcza mi tak na dwa dni. Kiedyś jeden wypijałam w przeciągu jednego popołudnia, więc się ograniczyłam. Nie powiem, Pepsi też lubię, tyle że rzadziej ją piję. Kiedyś włożyłam do szklanki napełnionej właśnie tym napojem śrubkę, to biedna zardzewiała :D
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś włożyłam do szklanki napełnionej właśnie tym napojem śrubkę, to biedna zardzewiała :D

A to nie powinno byc na odwrot? Odnosnie Coli/Pepsi, to znajoma Brytyjka przynajmniej raz w tygodniu dzwoni do Domino's Pizza i zamawia u nich "promocyjny" (pisze w cudzyslowie, bo co to za promocja, ktora trwa caly czas) zestaw pizza+napoj. Pizze zjada z mezem, a Pepsi zawsze chowa do szafki pod zlewem. Kiedy sie jej o to jakis czas temu zapytalem, odpowiedziala, ze zawsze gdy tylko zauwazy, iz zlew jej sie przytyka, wylewa do niego butelke Pepsi lub Coli i problem znika. A poza tym napoj jej sie przydaje, kiedy przychodza goscie, ktorzy nie chca pic ani herbaty, ani kawy, ani wody mineralnej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie te fastfoody z KFC są zdrowe (ale w pewnym ilościach). Zjadając jedną porcję raz na miesiąc nie umrzemy. To samo się tyczy MD oraz Coca Coli. Mój nauczyciel biologi mówił że powinno się codziennie jeść inne rodzaje posiłków oraz powinno być ich pięć. Ja przez szkołę jem bardzo nieregularnie. Raz nie wytrzymuję 8 lekcji i zjem sobie zapiekankę czy hamburgera w szkole. Czasem też mam mało zajęć i idę bez śniadania. Ciężko pilnować co się je i kiedy przy takim trybie życia :/.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zjadając jedną porcję raz na miesiąc nie umrzemy.

Serio? Ty, kurcze to będę jadł jedną porcję fastfoodów na miesiąc i będę nieśmiertelny. ;)

Nie lubię żarcia które oferują KFC, MacDonald czy inny SzajsBurger. Wolę schabowego z ziemniorami, najlepiej w niedzielę na obiad. Pycha. :) Napoje typu Cola, epilepsi, Pepsi czy Mountain Dew lubię aczkolwiek rzadko piję. Kiedyś prawie się od nich uzależniłem i teraz wolę tego uniknąć. To lepsze zarówno dla zdrowia jak i portfela.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przez szkołę jem bardzo nieregularnie. Raz nie wytrzymuję 8 lekcji i zjem sobie zapiekankę czy hamburgera w szkole. Czasem też mam mało zajęć i idę bez śniadania. Ciężko pilnować co się je i kiedy przy takim trybie życia confused_prosty.gif.
Oczywiście, to wina szkoły. Bo ustawienie sobie budzika, by zadzwonił 5 minut wcześniej (żeby był czas sobie rano zrobić jakąś zdrową kanapkę, spakować jakiś owoc albo chociaż do jakiejś małej butelki sobie nalać soku) jest niebezpieczne i należy się przed tym skontaktować z lekarzem lub farmaceutą :D Od pierwszej klasy podstawówki po obecnie 3 rok studiów codziennie rano wstaję trochę wcześniej, żeby sobie zrobić i spakować drugie śniadanie na później. I zdrowiej, i taniej, i nie trzeba się martwić, czy w razie ataku głodu w 5 minut przerwy zdąży się do sklepu, z powrotem i jeszcze zjeść. A w razie braku apetytu zawsze jakiś głodny kolega do dokarmienia się znajdzie ;)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja staram się jeszcze trochę prędzej wstać, by zjeść śniadanie. W sumie nie wyobrażam sobie teraz nie zjeść śniadania i iść tak z pustym żołądkiem do szkoły. co prawda, jem drugie śniadanie ale zwykłe też muszę zjeść. Trzeba regularnie się odżywiać, bo potem naprawdę mogą być nieprzyjemne powikłania. Niektórzy nie mogą krwi oddawać, ponieważ mają problemy z regularnym odżywianiem. Wydaje mi się, że w tych czasach to częsta przypadłość. ja i tak krwi bym nie mogła oddać. Mimo wszystko :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od pierwszej klasy podstawówki po obecnie 3 rok studiów codziennie rano wstaję trochę wcześniej, żeby sobie zrobić i spakować drugie śniadanie na później.
Też tak robię, i tak zawsze dużo wcześniej wstaję, bo nie lubię pośpiechu, a w ten sposób mogę wszystkie poranne czynności załatwić w swoim tempie, bez żadnego hałasowania czy biegania po domu. Szczególnie, że ktoś może wtedy jeszcze spać. Robię sobie śniadanie, przy okazji przygotowuję też drugie, zabieram coś do picia i tyle. Zdarza mi się jedynie kupić czasem gorącą czekoladę czy w ogóle coś słodkiego, tak na poprawę humoru. ;) Ale generalnie śniadanie w domu i kolejne w późniejszych godzinach absolutnie mi wystarcza.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie te fastfoody z KFC są zdrowe (ale w pewnym ilościach). Zjadając jedną porcję raz na miesiąc nie umrzemy.

Dokładnie, tak samo jak od zjedzenia jabłka raz na miesiąc nam się nagle nie polepszy, tak od zjedzenia raz w miesiącu Big Maca nam się nagle zdrowie nie pogorszy. We wszystkim trzeba znać umiar, a samo jedzenie z fastfoodów samo w sobie trujące oczywiście nie jest. Ja staram się McD czy KFC unikać, ale jeżeli nagle na mieście muszę coś szybko zjeść, to wolę pójść do sprawdzonego McD, dostać dość smaczną i znaną mi potrawę od ręki, niż iść w ciemno do restauracji, czekać 15 minut na kelnera i godzinę na danie, choćby było Bóg sam wie jak zdrowe. Od jednego WieśMaca raz na parę miesięcy nie umrę, a trzeba przyznać że jest smaczny ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja, że wychowałem się w małym mieście i każdy wyjazd gdzieś dalej był okazją żeby odwiedzić jakiegoś Mcdonalda (ahh te wycieczki szkolne ;)) zawsze traktowałem to bardziej jako ciekawostkę i swego rodzaju atrakcje - zjeść coś innego. Teraz gdy przeniosłem się do dużego miasta i wszędzie te fastfoody, ani to tanie ani się tym najeść. Czasem za to lubię z kumplem po szkole zjeść u turka fenomenalnego kebaba :happy:

Dopóki ktoś nie zajada się tym codziennie, to chyba wszystko jest w porządku...

Zrobić rano śniadanie... No, może i bym spróbował gdyby nie fakt, że ja jeść zaczynam dopiero koło 11. Niby śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, ale ja nic rano nie jestem w stanie przełknąć. Chyba nie jestem odosobniony, nie? :rolleyes:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mawiali starożytni Chińczycy: śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, kolację oddaj wrogowi.

Cóż, starożytny nie jestem, Chińczykiem tym bardziej, więc stosuje odwrotną zasadę. Śniadań nie jadam w ogóle, obiady średnio, natomiast kolacje ze trzy. Niby mówią, że napychanie się na noc jest niezdrowe, ale jak się nie najem, to nie mogę spać. I zdarza mi się wstawać nad ranem, żeby zaglądnąć do lodówki i wyżreć całą kiełbasę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja rano nic nie jem, bo mam mdłości. Nie, nie jestem w ciąży, uprzedzając pytania. Mam tak od drugiej klasy gimnazjum, a tyle to raczej ciąża nie trwa. Drugie śniadanko wsuwam w szkole, zazwyczaj koło 10-11, zależy od dnia tygodnia. Obiad - o 17 najwcześniej jestem w domu, więc najczęściej w szkole wciągam jakąś tortillę czy inne spaghetti, a w domu wtranżalam co mi tam rodzicielka upoluje. Kolacja... Cóż. Teoretycznie jem o 20, ale tak naprawdę to ostatni posiłek wrzucam w siebie koło północy - nocny marek ze mnie, a żołądkowi nie wytłumaczysz, że nie możesz go nakarmić.

Fastoody... Hmm. Kilka razy w miesiącu się zdarza coś takiego wciągnąć - jak spotykam się z przyjaciółmi, to w Złotych Tarasach - ale na co dzień bym nie umiała się tym odżywiać. Co innego z sushi, które mogę zawsze i wszędzie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam podobnie jak Niziołka i Kathai - wole nawet niektóre domowe obowiązki przesunąć na rano. Wieczorem wolę posiedzieć i poczytać albo film z żoną obejrzeć. Rano mogę nawet zmywać i ścierać kurzę, a kanapki robię nie tylko sobie, ale i małżonce. Na studiach też zawsze wstawałem prędzej - czasem zostawało mi nieco czasu i mogłem się znów na ileś tam minut położyć i patrzeć, jak reszta się krząta.

Za to mój kolega z liceum, z którym na studiach mieszkałem nie umiał wstawać rano. Było to wręcz chorobliwe, bo przez nieobecności na zajęciach zaczynających się o ósmej musiał zdrowo bronić się przed oblaniem roku. Nastawiał budzik. Nic. Odstawiał komórkę z dala od łóżka. Nic. Gdy my czasem próbowaliśmy go budzić, to mówił, że wstaje, ale spał dalej. Choć i tak nie przebił innego kolegi, który zaspał na egzamin.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coż, podobnie jak niziołka czy Qbuś też wolę wcześniej wstać rano i zjeść śniadanie. Ba, nawet jak wychodzę o 6.20 do szkoły, to wolę wstać wpół do szóstej, ale treściwie zjeść. Fast foodów nie lubię, poza frytkami, ale te robi je moja mama i są przepyszne. No i leję sobie keczupu ile chcę. No właśnie, jem bardzo dużo keczupu- na serze żółtym, mortadeli, frytkach czy kiełbasie na gorąco- zawsze sięgam po czerwoną butelkę czy słoik. Zdarza się, że raz na tydzień smaruję sobie kilka kromek masłem i na to keczup. Mmmm.. Napojów rzadko piję: kiedyś kupowałem Mountain Dew, teraz wolę sok owocowy czy w ostateczności Pepsi Twist. Ale w domu staram się odżywiać zdrowo, więc gotuję zupy warzywne, jem dużo owoców... Trochę z konieczności, bo niedawno wykryto u mnie lekką anemię, ale już się nie krzywię na widok powiedzmy barszczu ukraińskiego :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...