Skocz do zawartości
niziołka

Forumowicze o Sobie X

Polecane posty

Tutaj wyjątkowo się zgodzę z Holym - są ludzie, którzy mają gorzej od nas, ale też jest całe mnóstwo takich, którzy mają o wiele lepiej. I czy to jest powód do zamartwiania się? Hell no! Moja filozofia życiowa (choć to określenie wielce górnolotne) polega na tym, żeby doceniać wszystko, co się w życiu zdarzy i cieszyć się tym, co jest - a nie zazdrościć tego, czego mieć nie możemy. Proste jak patyk, ale sprawdza się w 100% procentach. Wiem, mam niewymagającą psychikę, już mi ktoś kiedyś to powiedział, ale patrząc na te rzesze biadolących na swój los, wcale nie narzekam.

Jasne, nawet największemu optymiście zdarzyć się może dołek czy inne niepowodzenie. W tym właśnie momencie trzeba sobie powiedzieć jasno: "człowieku, przecież żyjesz, nie?" - i jechać dalej! Trzeba ogarnąć wszystko dookoła, zaczepić się o pozytywne aspekty (choćby te najdrobniejsze) i do przodu!

Zgadzam się z Tobą w 100%. Ja bym to, co napisałeś rozszerzył o jeszcze taką jedną maluśką rzecz: sporo osób biadolących jak to im źle i niedobrze, nie potrafi, nie che, nie umie (niepotrzebne skreślić) docenić tego co akurat ma. Co ciekawe, owe szlochy na temat codziennej egzystencji najczęściej kręcą się wokół kasy, wypasionej fury sąsiada, nędznej (w porównaniu sąsiadem) pensji, kiepskiej roboty, marnej pozycji społecznej (gadka typu: "niech go szlag - na dzień dobry tatuś załatwił mu super fuchę za biureczkiem a ja muszę tyrać na produkcji w trybie czterobrygadowym, weekendy na nocki itp.) czy super wypasionego zestawu wypoczynkowego z ręcznie garbowanej świńskiej skóry... Porażka. Nieraz mam wrażenie, że gdyby forsa, jako "dobro", nagle zniknęło, źródło wiecznych utyskiwań nagle by wyparowało. A nie łaska docenić tak, ehkm, względnie trywialnych zjawisk, jak możliwość pójścia rano do kibelka o własnych siłach, na własnych nogach, bez wetkniętego wiadomo gdzie, cewnika? To tylko przykład ale naprawdę człowiek może powiedzieć, że ma wielkie szczęście, bo nie jest warzywem, że widzi swoich bliskich, że słyszy co się wokół dzieje, że potrafi być niezależny, że wreszcie sam może sobie podetrzeć tyłek. Takich rzeczy na codzień nie dostrzegamy a co za tym idzie, nie doceniamy. Jednak niech ci wiecznie piszący treny na swój temat, choć przez pół godziny spróbują np. nie używać rąk czy nie otwierać oczu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ ciężki dzień...grunt, że już za mną. 9 lekcji, do godz. 16.00, można się załamać. Ogólnie ten śnieg mnie dobija, nie wiem nawet czemu. Ferie dopiero za miesiąc, pewnie nawet go już nie będzie.

@osioł

Chłopie, nie martw się! Ja tą godzinę spędziłem co chwila odświeżając stronę, bo wiedziałem, że napiszesz coś mądrego. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie w święta śniegu nie było, teraz jest niezbyt dużo, ale jest co odśnieżać :mad: Ferie mam od 28 stycznia. Mam nadzieję, że śniegu będzie wtedy trochę więcej niż teraz, a potem, gdy trzeba będzie wracać do szkoły wszystko stopnieje. Nie ma to jak po szkole lub w weekend latać z łopatą po placu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie ani grama śniegu, ale za to jest deszcz. Już nie wiem sam co jest gorsze ;)

Dzisiaj oficjalnie zaczęły się ferie, które pewnie poświęcę na nadrobienie tych wszystkich gier, które kupiłem i nie miałem okazji skończyć. I pewnie spędzę te 2 tygodnie w domu tylko i wyłącznie dlatego, że koledzy z innego województwa mają ferie miesiąc później. Kto to tak kretyńsko wymyślił...

Już drugi rok leci, a ja ciągle nie mogę się odnaleźć w nowym mieście. Nie wiem czy moje otoczenie składa się z idiotów czy ja jestem jakiś nie w porządku :blink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A my rozmawiamy o cierpieniu życia ludzkiego, czy o bólu fizycznym jako tako?, chyba się pogubiłeś , ale odpowiedz na to napisałem powyżej, Odważna osoba która walczy o swoje wie że czeka go ból (czy to fizyczny czy psychiczny), tym bardziej się stara o swoje tym ból ulega i jest na niego odporniejszy/tolerancyjny.

Powiedz to Prometeuszowi. Do tej pory powinien być już niewrażliwy na ból. Na tym właśnie polega problem z takimi jak ty - dopóki nie poczujesz bólu (tak, fizycznego bólu) na własnej skórze przez odpowiednią ilość czasu jesteś w stanie pisać górnolotne frazesy w stylu "cierpienie uszlachetnia". Ja mogę rzec, że cierpienie po prostu boli. Dla mnie koniec tematu, to trzeba po prostu poczuć. Trudności życiowe - ludzi mniej lub bardziej pełnosprawnych - to zupełnie inna bajka. A skoro masz taką piękną postawę to na koniec życzę dużo, dużo bólu i cierpienia, żebyś się porządnie zahartował.

Odnośnie śniegu to akurat spadł w bardzo niefortunnym dla mnie momencie, bo akurat tego samego dnia, w którym zdecydowałem się na jogging z psami... I trzeba było lecieć w śnieżycę, bo wiadomo jak kończy się takie odkładanie ćwiczeń. Bardziej mnie martwi, że już teraz teren staje się - mówiąc bardzo delikatnie - niepewny, a z całą pewnością ulegnie pogorszeniu w trakcie topnienia śniegu. Błoto nie tylko brudzi, ale także utrudnia poruszanie się, co zmusza mnie do zmniejszenia tempa.

Edytowano przez Holy.Death
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ mam udany dzień! Wyciągnąłem mocną tróję z angielskiego, Odwołali mi jedną lekcję, po powrocie do domu wracam...a tam na moim biurku CDA! Kochany tatuś! No to odpalamy cover, wchodzimy na Action Maga...?! ?! Gregu opublikował moje opowiadanie! No i wspomniał o mnie małe co nieco we wstępie. ;] jestem człowiekiem szczęśliwym .:D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Normalnie nie wierze, ze az tak sie uzewnetrznilem... :laugh:

Co ten Internet robi z ludźmi :happy:

I trzeba było lecieć w śnieżycę...

Oj, oj. Aż mi się przypomniał pewien trening biegowy. Swego czasu trenowałem wioślarstwo i zimą dużo biegaliśmy w ramach treningu kondycyjnego. W niedzielę zawsze mieliśmy biegi leśno-przełajowe w bydgoskim Myślęcinku. Pewnego razu śniegu było sporo, ja miałem zwykłe trampki... Śnieg wpadał mi do butów i topniał. Po pewnym czasie prawie nie czułem podbicia stóp - musiał się zatrzymać i rozmasować. I tak przebiegłem ok. 16 km. Całe szczęście nie nabawiłem się żadnych odmrożeń.

A co dyskusji i cierpieniu. W zasadzie to zgadzam się z Holym. Nawet głupi ból zęby potrafi bardzo skutecznie obrzydzić dzień i zmienić podejście do wielu spraw. Co dopiero mocniejszy ból.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja np nie nazwałbym samobójcy tchórzem nieważne czy chciał odebrać sobie życie z powodu cierpienia fizycznego czy psychicznego. Według mnie obydwa sa ciężkie do zniesienia. Kiedyś jak byłem w szpitalu to facet w sali obok całą noc wrzeszczał "Jezu błagam zabierz mnie do siebie, już nie mogę" a nad ranem usiłował się doczołgać do schodów żeby wspiąć się na barierkę i skoczyć. Także już wiem jak ludzie fizycznie cierpią a nazywanie samobójców tchórzami jest IMO wymądrzaniem się. No chyba, ze to taki przypadek, że facet ma na świecie 3 małych dzieci a samobójstwo popełnia z powodu kredytu, to wtedy można rozważać jego tchórzostwo.

edit

Normalnie nie wierze, ze az tak sie uzewnetrznilem... :laugh:

Ale IMO dobrze, ze to robisz bo zanim wrócę do domu i zacznę rodzicom narzekać, to się zastanowię dwa razy nad tym czy mam aż tak bardzo przesrane czy tylko mi się wydaje ;)

Edytowano przez Civril
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie również śnieg zaskoczył. Szkoda tylko, że jestem chory... :dry: Napadało nieźle, ale dzisiaj był mróz i okropna "ślizgawica". Nie wiem, w co moi koledzy się uderzyli, ale pomysł wyjścia na dwór na WF-ie i grać w piłkę na lodowisku uważam za nieco przesadzony :happy: .

Ale mimo wszystko to dobrze, że choć trochę tego śniegu napadało. Chociaż zima wygląda wreszcie jak zima, bo wcześniej to pogoda podchodziła pod wiosnę/jesień...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, w co moi koledzy się uderzyli, ale pomysł wyjścia na dwór na WF-ie i grać w piłkę na lodowisku uważam za nieco przesadzony :happy: .

E tam, bez przesadyzmu. Ja ze wszystkich lekcji WF w szkole najlepiej wspominam wlasnie te, podczas ktorych gralismy w noge na zasniezonym/oblodzonym boisku. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu trenowałem wioślarstwo
Ty też? :D Ja również, ale można by powiedzieć, że ze swojej decyzji nie zrezygnowałam. To właśnie przez ten typowo wioślarski wysiłek, serce zaczęło odmawiać posłuszeństwa. Szkoda, bo ile razy idę obok naszej przystani płaczę jak małe dziecko. bardzo mi tego brakuje. A jeśli chodzi o biegi wioślarskie.... W śniegu najgorzej. Tak, zwykle po ok. 20 km w zimie na obozach. Najbardziej też mnie dobiło, że "wielcy trenerzy" słysząc diagnozę lekarzy powiedzieli, że z moją posturą i tak bym nie wytrzymała długo. Szkoda, bo osiągnięcia były i chciałam temu całe życie poświęcić. Edytowano przez Agatix001
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tesu

Może i przesadzam, ale choremu granie w piłkę na lodzie niezbyt się uśmiechało. :wink: Ale dobra, idę zobaczyć jak to boisko wygląda. Lód. Gruba pokrywa lodu, można było moonwalk zrobić. Nagle mi się spodobało, ale wtedy przyszła pani od WF-u i puknęła się w czoło. :tongue: No cóż... graliśmy w kosza...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A u mnie śnieg powoli odpuszcza... Niestety, wczoraj kropił trochę deszcz, w ciągu dnia była plusowa temperatura i śnieg topniał. Nowych opadów nie widać, a miałem nadzieję, że na ferie będzie można pójść na tzw. Piachy. Są niedaleko mojego bloku właściwie to jak się tam pójdzie to ma się wrażenie, że jest się już poza miastem. To miejsce na swój niepowtarzalny klimat, szkoda, że bydło w postaci mieszkańców zrobiło sobie z tych terenów dzikie wysypisko.

Ostatnimi laty gdy na zimę było po pas śniegu na Piachach robiła się fajna śnieżna góra. Na tamtym terenie jest taka wielka góra piachu, patrząc z góry ok 5-6 metrów w dół. W zeszłą zimę nasypało na ta górę piachu tyle śniegu, że wzgórze zrobiło się trochę szersze. Kurde, trudno mi to wytłumaczyć, to trzebac zobaczyć. :) No ale wtedy super skacze się że szczytu tej góry w zaspy śniegu. To uczucie gdy spadasz te kilka metrów i wbijasz się po pas w śnieg. Świetne. :) Tej zimy nie ma tyle śniegu by można było tak poskakać, prędzej sobie nogi połamię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była zima, nie ma zimy. Wyłącznie chlapa. Nie cierpię zimy. Nie lubię sportów zimowych. Małysz nie skacze. Nie lubię zimy.

Jutro na WF'ie mam układ gimnastyczny. Obym się rozchorował w nocy...Dla mnie prawdziwy sport to piłka nożna i siatkówka. Bardzo mocno kształtują charakter. No, ale kontuzja rzepki trzy lata temu i...d*pa. Gwiazdą nie będę. I pewnie i tak bym nie był, ale chociaż mam wymówkę. Mimo to trenuję nadal.

Zainstalowałem dziś Icewind Dale. Do lutego mój mag będzie już wystarczająco nafeedowany, aby w końcu gra nabrała rumieńców. Pierwszy raz gram na trudnym, zobaczymy co z tego wyjdzie. Póki co padłem tylko kilkanaście razy. :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była zima, nie ma zimy. Wyłącznie chlapa. Nie cierpię zimy. Nie lubię sportów zimowych. Małysz nie skacze. Nie lubię zimy.

U mnie to natomiast zima nadal trwa, niby zapowiadają ocieplenie ale śniegu coś nie ubywa. Chlapa co prawda jest, ale na szczęscie tylko na drogach - przynajmniej chodniki odśnieżone i można powiedzieć schludne.

Jutro na WF'ie mam układ gimnastyczny. Obym się rozchorował w nocy...Dla mnie prawdziwy sport to piłka nożna i siatkówka. Bardzo mocno kształtują charakter. No, ale kontuzja rzepki trzy lata temu i...d*pa. Gwiazdą nie będę. I pewnie i tak bym nie był, ale chociaż mam wymówkę. Mimo to trenuję nadal.

Może i piłka nożna charakter kształtuje ale w Polsce aktualnie nic z tego dobrego nie będzie, no chyba, że ktoś lubi być dresem. :D Kontynuując co do prawdziwych sportów, rzecz jasna się z Tobą nie zgodzę ponieważ akrobatyka to chyba jedyne normalne zajęcie na WF-ie, które zdarzyło mi się przez kilka lekcji, pare lat temu w gimnazjum, wtedy też kompletnie zakochałem się w tej "dyscyplinie" i zacząłem ją bardzo starannie ćwiczyć, aktualnie przeżuciłem się na Skateboarding i lepszego zajęcia w wolnych (i niewolnych) chwilach nie widzę. Tak, tak już za parę lat będę prOsem. <3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie zima takze nadal trwa, i bardzo sie z tego ciesze, nie mam nic przeciwko.

A jesli chodzi o akrobatyke, to takze ja cwicze. Pare lat temu w pierwszej gimnazjum nauczyiel kazal robic "przewroty", a po trzech latach umiem z latwoscia robic salta w powietrzu ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i dzisiaj zima zaczęła odpuszczać. Plusowa temperatura, deszcz też już trochę popadał. Przed szkołą jeszcze nie było źle, ale teraz to już chlapa. Z jednej strony fajnie, bo nie ma mrozu. Z drugiej głupio, bo pojeździł bym jeszcze na rowerze po lodzie i śniegu. A tak to byłem tylko raz w niedzielę na przejażdżce. Może na ferie jeszcze zrobi się biało.

A co do WFu, to ja go bardzo nie lubię. Fajnie jest jedynie na początku i na końcu roku. Jest wtedy ciepło, więc chodzimy do lasu i biegamy. Naprawdę sprawia mi to przyjemność i wtedy zawsze ćwiczę. Kiedy pogoda się kończy to zawsze jest tylko piłka nożna / ręczna / do kosza. Nic innego nigdy nie robimy. Pran od WFu daje tylko piłkę i ma nas z głowy. Problem w tym, że ja ani nie umiem ani nie lubię grać w takie gry. Z chęcią bym pobiegał, poskakał wzwyż, ale nie takie coś. :dry: Dlatego też dość często nie ćwiczę na wfie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja lubię WłeF. Szczególnie jak gramy w nogę. Może nie jestem jakimś wymiataczem ale pograć lubię, szczególnie z kumplami. Za biegami nie przepadam. W sumie to jestem jak krasnolud: zabójczy na krótkich dystansach, na dłuższych zadyszka. :)

Naszemu kolesiowi od WFu też się chyba nie chce nic robić, rzuci nam piłkę i z głowy. A nam w to graj. Czasem porzucamy "arbuzem" (czyli piłką lekarską), poskaczemy w zwyż, trochę ocen (u mnie zazwyczaj 6) jest i gitara. Więc WF ogólnie lubię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, bo osiągnięcia były i chciałam temu całe życie poświęcić.

No to szczerze współczuję. U mnie osiągnięć nie było (za późno, a i warunki nie idealne), ale sentyment mam spory. U mnie skończyło się przez rezygnację kolegi z osady, a także możliwość wyjazdu na całe wakacje. Problemów zdrowotnych nie było, raz tylko przesiliłem plecy. Poza tym oprócz kondycji trenowanie poprawia też charakter.

Co do postury... Postura Roberta Sycza też nie imponuje na pierwszy rzut oka.

Gdzie trenowałaś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do WFu, to ja go bardzo nie lubię. Fajnie jest jedynie na początku i na końcu roku. Jest wtedy ciepło, więc chodzimy do lasu i biegamy. Naprawdę sprawia mi to przyjemność i wtedy zawsze ćwiczę. Kiedy pogoda się kończy to zawsze jest tylko piłka nożna / ręczna / do kosza. Nic innego nigdy nie robimy. Pran od WFu daje tylko piłkę i ma nas z głowy. Problem w tym, że ja ani nie umiem ani nie lubię grać w takie gry. Z chęcią bym pobiegał, poskakał wzwyż, ale nie takie coś. :dry: Dlatego też dość często nie ćwiczę na wfie.

Cóż, mam tak samo w technikum, ale ja się z tego cieszę. Wolę pograć w siatkówkę, ręczną czy w nogę zamiast strugać szpagaty czy skakać przez konia. A mam w klasie kolegów fajnych, zorganizowanych, więc naprawdę atmosfera towarzysząca graniu jest znakomita.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie trenowałaś?
KW Wisła Grudziądz :P Ale było w porządku. Gdy przyszłam widziałam dziewczyny postury "silnych wielkich bab" . Zaskoczeni trochę byli patrząc na mnie. Nie zdążyłam przerzucić się na pojedyncze wiosło, więc pływałam jeszcze na dwóch. Głównie pływałam na czwórce bez ster. Potem się przerzuciłam na skifa. A oprócz serca miałam lekko naderwany mięsień. Okropny ból. Ale masz rację, wioślarstwo trenuje przede wszystkim charakter człowieka. :D
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i śnieg utrzymał się dwa dni... dzisiaj cały dzień padało. :blink: No cóż, może na ferie będzie trochę biało.

Ja WF uwielbiam, ale nie w zimie. W naszej szkole WFy są często łączone z innymi klasami i zwykle kończy się tym, że gramy w siatkę (haters gonna hate!), dwa ognie ( :icon_twisted: ) albo w kosza (no... fajnie). Efekt jest taki że ponad 40 osób dzieli się na kilka składów i każdy z nich gra maksymalnie 5 minut... Jestem wariatem, więc wolę ćwiczenia pokroju obiegów stacyjnych. :wink: Jakoś lekkoatletyka bardziej mi podchodzi. Nie wiem dlaczego, tak już mam. W piłkę też czasem popykam, ale "miszczem" to ja nie jestem i nie będę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja kiedyś bardzo dobrze biegałem długie i dość długie dystanse. Od 1 do 10 i więcej km. Nawet do klubu mnie chcieli. Ale kolejna szansa, która przeszła niewykorzystana. Zwyczajnie nie chciało mi się regularnie trenować. A potem zacząłem palić i skończyło się. Chyba przedwczoraj znajomy zaproponował żebyśmy od wiosny biegali co rano. Już to widzę, hehe...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...