Skocz do zawartości
niziołka

Forumowicze o Sobie X

Polecane posty

Jesteś dziwny... :trollface: , a tak na serio to myślę że wiele osób ma z tym problem.

Kobiety jednak to lubią - doceniają kiedy ktoś tak po prostu nawiąże ciekawą rozmową. Często można wtedy usłyszeć jakim się to jest spontanicznym itd. :tongue:

@Zodiak

Gdziekolwiek, idziesz do sklepu i prosisz jakąś sympatyczną dziewczynę o pomoc w doborze perfumu dla koleżanki. Początkowo takie rozmowy powinny ci dać wystarczającą pewność siebie do prowadzenia otwartych rozmów na obojętnie jaki temat. Kobiety są o wiele bardziej przyjaźniej nastawieni niż mężczyźni - nigdy chyba nie przytrafiło mi się abym został potraktowany przez nie niekulturalnie.

@Agatix001

Klub nie jest z całą pewnością miejscem do nawiązania nowej znajomości. Często jest po prostu za głośno - można jedynie potańczyć :)

Edytowano przez Firestone
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP Nie wiem jak inne dziewczyny, ale ja lubię chodzić do kawiarni :D Lubię kawę. I do sklepów z elektroniką. Em.. podryw w sklepie elektronicznym - "Hej mała, sprawdzimy ile cali ma mój sprzęt". Musiałam.. wybaczcie :D A lecąc dalej.. nie dużo dziewczyn spotykam w kawiarniach, bibliotekach itd. A szkoda, bo to przecież fajna sprawa. A w klubach coraz większa hołota się kręci. Niema już teraz sytuacji, gdzie pójdziesz do klubu po prostu się rozerwać i żeby coś już nie było z podtekstem seksualnym i nikt dziwnie się nie kręcił wokół ciebie. Strach teraz gdziekolwiek iść .
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawody miłosne? Oczywiście że były.

Rozstania i związki? Nice joke. Jeszcze nigdy dziewczyny nie miałem i nie wiem czy ze swoim charakterem (pomocny i niezależny, pomimo że czasami jestem chamski) jakąkolwiek znajdę :trollface: . Do tego najprawdopodobniej jestem introwertykiem - w dodatku strasznie małomówny :).

I zgadzam się z helmudem. Im coś bardziej niedostępne, tym bardziej kusi. Chcę zostać najlepszym basistą na świecie. Zadanie trudne do wykonania, ale posiadam olbrzymią motywację. Już codziennie ćwiczę na gitarze klasycznej, a nie chce sobie wyobrazić co się stanie gdy rodzice kupią mi basa :).

Ferie się zaczynają. Ja muszę czekać dwa tygodnie, ale są tu pewnie forumowicze którzy teraz rozpoczynają leniuchować więc powiedzcie jakie macie plany

Przeczytanie Pana Tadeusza (lektura), dalsza nauka gry na gitarze i wyjazd do kuzyna na kilka dni, bo cholernie nudzi mi się w domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja także przeżyłem sobie swój zawód miłosny i to z osobą, z którą miałem żyć już na zawsze, no ale cóż, "błędy chodzą po ludziach."

Co do powyższych wypowiedzi, rzeczywiście, nie chodząc do wszelakich klubów okropnie trudno znaleźć sobie drugą połówkę, tylko powiedzcie mi w jakim celu szukać miłości w miejscach, w których ktoś nie czuje się dobrze? Bez obrazy ale współczesne polskie kluby są głównie tworzone pod Plebs (czy dresów - z całym szacunkiem, ale takich smarkaczy nie trawię) i inne tego typu coś. Szlachta się tam nie bawi, a co! :D Wszystkim wstydnisią (w tym i mi) polecam wybierać się do miejsc spokojnych, gdzie często poznaje się ciekawych ludzi, do miejsc, w których czujemy się dobrze. Mi np. bardzo pasuje Empik Cafe <3 lub Skatepark, ewentualnie przesiadywanie z deskorolką w ręku na rynku w głownej części miasta, (obok Delicji!) niedość, że doborowe towarzystwo to jeszcze często się ktoś nowy i ciekawy dołączy!

Ogłoszenie matrymonialne: Romantyk pozna Romantyczkę! :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego nie dziwie się samobójcom, znam nawet ludzi z kilkoma próbami samobójczymi na koncie. Niektórym niestety kalkulacja idzie w stronę "nie warto"...
Nie jestem specjalnie pierwszy do napiętnowania samobójców, ale od dłuższego czasu uważam odebranie sobie życia jako akt tchórzostwa. Po prostu. Nie chodzi mi o żaden grzech śmiertelny, ale zwyczajny fakt, że człowiek nie chce stanąć twarzą w twarz ze swoimi problemami, które np. czasami wynikły też z jego błędów kiedyś popełnionych tylko uciec w ciemność i pustkę. Schować się tam gdzie żadne ludzkie zmartwienia cię nie dopadną, ale także... radości, sukcesy itp. Nasza egzystencja IMO nie mogła by się składać z samych pozytywów, bo w końcu poczulibyśmy nutę goryczy nawet w beczce miodu, ale też nie spotkałem się jeszcze z przypadkiem, w którym rzeczywiście od początku do końca gość miał przerąbane i totalnie pod górkę albo nie mógł znaleźć ani jednego pozytywu w swoich życiu. Zawsze coś się znajdzie. Trzeba w to wierzyć :D

Ferie się zaczynają. Ja muszę czekać dwa tygodnie, ale są tu pewnie forumowicze którzy teraz rozpoczynają leniuchować więc powiedzcie jakie macie plany ;).
Komu ferie temu ferie... ale nie martwcie się, kiedyś studenci znajdą sobie okazję do odbicia się :D Chociażby sam fakt, że jeśli ktoś zalicza wszystkie egzaminy w terminach zerowych albo pierwszych to też gwarantuje sobie kilka dni dłuższych wakacji. Niemniej kiedy w końcu znajdę parę dni wolnych to wezmę się za dokończenie paru książek, jakiegoś podręcznika RPG i... coś się jeszcze znajdzie ;]

Ostatnimi czasy nie zwykłem narzekać na nudę ^_^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nam się temat rozwinął. :D Ja mam problem wyłącznie z tym, aby podejść do dziewczyny, gdy ta jest w towarzystwie koleżanek. Nie znam żadnej z nich, a tak po prostu podejść do nich i gadać o czym popadnie, to już nie umiem. Z drugiej strony nie chcę próbować nawiązywać znajomości przez Internet. Nie jest to według mnie zbyt rozsądne. Głupio się również czuję, gdy wiem, że to ja podobam się jakiejś dziewczynie, ale ja nie odwzajemniam uczucia. Chyba boli mnie to wtedy tak samo, jak i ją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@BS Mi nie chodzi o problemy. Problemy to każdy ma, czy tego chcemy czy nie. Wywalanie się na mordę też jest częścią życia. Ale niektórzy popełniają samobójstwo, bo po prostu samo życie jest dla nich bezsensowne. A uwierz, jak już raz poczujesz mierność i bezsens swej egzystencji to ciężko uciec od tego uczucia. Więc wychodzą oni z założenia, że po co się męczyć z życiem, skoro nie ma ono większego znaczenia?

Jesteś w stanie zbić takie myślenie? Powiedzieć tym ludziom, że wysiłek jaki się wkłada w istnienie jest coś wart? Bo i mnie czasem biorą wątpliwości, ale nigdy bym się nie zabił z uwagi na rodzinę i ludzi, dla których jestem cenny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ferie, ferie... Ja swoje spędzę na motywowaniu studenciaków do nauki, bo system eliminacji studentów jest aktywowany. "D Ewentualnie poczytam książki, pogram w coś, połażę na luzie po mieście. Kiedyś trzeba ruszyć rzyć sprzed biurka. Może napiszę coś sensownego, o. Od dawna mi po głowie chodzi pewien pomysł, za realizację którego kiedyś się trzeba zabrać.

No, zawsze jest też opcja ruszenia w podróż po kraju, ale... Nie chce mi się. "D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój problem polega na tym, że nie znam nawet żadnej ciekawej dziewczyny, jak myślicie, w jakim miejscu można poznać jakąś fajną, miłą kobietę, hm? Oprócz Klubów itp., bo źle się w takim klubie czuję, co wynika z tego, że moje skillsy taneczne są... mierne.

W bibliotece poznasz zamknięte w sobie, inteligentne okularnice, w galeriach handlowych wyrwiesz puste blachary, a na Woodstocku brudne metalówy - i tak źle i tak niedobrze, ale trzeba wybierać =/

Oczywiście głupio sobie żartuję.

Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, ale teraz wydaje mi się, że po prostu trzeba być w miejscu, gdzie można w normalny sposób poznać drugą osobę. Nie wiem, jakieś kółka zainteresowań, lekcje gry na gitarze, młodzieżówka jakiejś partii :tongue: Niekoniecznie przysłowiowa ulica, ja jakoś nie wyobrażam sobie, żebym mógł chodzić z poznaną na zasadzie losowania dziewczyną.

Edytowano przez Diex
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój problem polega na tym, że nie znam nawet żadnej ciekawej dziewczyny, jak myślicie, w jakim miejscu można poznać jakąś fajną, miłą kobietę, hm? Oprócz Klubów itp., bo źle się w takim klubie czuję, co wynika z tego, że moje skillsy taneczne są... mierne.

A do nieznajomej dziewczyny na ulicy nie zagadałbym raczej nigdy smile_prosty.gif,

1) Pomyśl o tym, co cię interesuje 2) Zastanów się, gdzie mogą spotykać się osoby z podobnymi zainteresowaniami. Sama tak zrobiłam i odkryłam dzięki temu mojego chłopaka, z którym jesteśmy już ponad 4,5 roku. A decyzję o byciu razem podjęliśmy 6 dni po poznaniu się (tak, tak - miłość od pierwszego wejrzenia :D ). Po prostu postanowiłam w mieście, w którym wtedy mieszkałam przez większość tygodnia, znaleźć sobie drużynę do gry w RPG (i przy okazji być może chłopaka - wielu RPGowców do tego czyta książki, gra w gry komputerowe, słucha cięższej muzyki...). I udało się z prawie 100% skutecznością, bo w ciągu tego całego czasu udało nam się tylko 2x zrobić sesję i kilka razy zorganizować planszówki :D Także- warto być odważnym ;)

Jeśli chodzi o bycie zaczepianą - jeśli jakiś chłopak mnie zaczepia na ulicy i robi to w sposób kulturalny, zawsze miło mu odpowiadam, bo podziwiam taką odwagę :) Aczkolwiek, jak już kiedyś pisałam - zawsze, jak słyszę od kogoś nieznajomego komplement, reaguję tak samo, czyli "dzięki, mój chłopak też tak uważa!" ;) Ale zdarza mi się czasem postać i pogadać z takim chłopakiem, skoro obydwie strony już wiedzą, na czym stoją :)

Sorry, ale próbować się zabić przez to, że druga osoba okazała się <tutaj wstawić obojętnie jaki pejoratyw tongue_prosty.gif> to już IMO przeginanie *czegoś* bądź po prostu przesadzanie... ale nie wiem, bo podobna depresja mnie nigdy nie złapała... jednakże moje życie naprawdę musiała by spotkać katastrofa ze wszystkich stron, żebym w ogóle myślał o pożegnaniu się z tym padołem. Życie mamy tylko jedno, po co je tak marnować?
Łapać to może dołek, a nie depresja. Jeśli już się takową ma (choćby genetyczną) to radzę czym prędzej, zwłaszcza, kiedy pojawiają się czarne chmury na horyzoncie - udać się do właściwego specjalisty. Pomoże ustać na nogach, dopóki burza nie przeminie.

W bibliotece poznasz zamknięte w sobie, inteligentne okularnice
Albo mnie. Nie noszę okularów, ale i inteligencji też bym sobie przesadnej nie zarzuciła :wink:
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samobójstwo to ciężka sprawa, niby jest to sposób na wszystko ale też równocześnie wszystko niszczy. Idąc w myśl słów: "never give up" zawsze będę walczył o to aby w tym jakże okropnym świecie utrzymać się jak najdłużej walcząc o to co chcę osiągnać i dążyć kurcze, chyba do ogólnego spokoju i zadowolenia. I tu właśnie wkrada się temat miłości, z tą drugą osobą, zawsze wszystko ma sens i jest jakieś takie lepsze. Kolejna zasada: "never give back", no po co oddawać to co mamy teoretycznie najlepsze? Ja np. w Boga i inne tego typu sprawy nie wierzę więc pozostaje mi tylko życie na ziemi, otrzymane od rodziców, więc sam, bez walki go nie oddam. Na deser polecam obejrzeć jeden z najlepszych polskich filmów ostatnich czasów: Sala Samobójców. Jak się tak doszukacie znaczenia wiele dzięki tej produkcji da się zrozumieć.

Dalsze rozmowy o tym filmie proponuję przenieść do działu "Filmy" - NZK

Nigga, please, ta pretensjonalna bajeczka dla smutnych nastolatków nie nadaje się do oglądania. Już prędzej polecam anime Welcome to the NHK! - dotyczy tych samych problemów, a robi to z wdziękiem, humorem i takim umyślnym przerysowaniem.

Właśnie o tym mówie, ten film trzeba dobrze odebrać aby nie pleść właśnie takich głupstw. ;) Podchodząc do niego jako zaawanswoany dorosły, który już nastoletnie czasy dawno pozostawił za sobą z pewnością nie dotrzesz do jego prawdziwego, hmm... przekazu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o szukanie drugiej połówki to sama idea wydaje mi się trochę dziwna. Po co jej szukać? Najlepiej po prostu być sobą, robić to co się lubi. W końcu w którymś z takich miejsc znajdzie się tą osobę. Albo ona znajdzie ciebie.

Szukanie wydaje się takie na siłę, na siłę nic nigdy nie wychodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o bycie zaczepianą - jeśli jakiś chłopak mnie zaczepia na ulicy i robi to w sposób kulturalny, zawsze miło mu odpowiadam, bo podziwiam taką odwagę :)

Ta, pamiętam kiedy jeden taki pan w "sprytny" sposób wytarmosił numer do mojej lubej. Poprosił ją tylko o możliwość skorzystania z komórki bo mu zabrakło pieniędzy czy coś. Nazajutrz zadzwonił "podziękować", a ja odebrałem i mu "grzecznie" podziękowałem... Nie interesują mnie intencje, dla mnie mógłby skończyć tak. Uważajcie więc z tymi poradami o podrywie kompletnie obcych dziewcząt, bo ich partnerzy mogą się zirytować.

Łapać to może dołek, a nie depresja. Jeśli już się takową ma (choćby genetyczną) to radzę czym prędzej, zwłaszcza, kiedy pojawiają się czarne chmury na horyzoncie - udać się do właściwego specjalisty. Pomoże ustać na nogach, dopóki burza nie przeminie.

Od depresji trzeba jeszcze odróżnić przewlekłą dystymię, którą sam u siebie podejrzewam.

Albo mnie. Nie noszę okularów, ale i inteligencji też bym sobie przesadnej nie zarzuciła :wink:

Moja ma zamiar zostać bibliotekarką a okularów nie posiada. Muszę jej zrobić prezent żeby była true.

z którym jesteśmy już ponad 4,5 roku. A decyzję o byciu razem podjęliśmy 6 dni po poznaniu się (tak, tak - miłość od pierwszego wejrzenia :D ).

Przebijam. Ale nasz owoc miłości (słodkie, że aż robi się próchnica) dojrzewał powoli. Po 6 dniach to ja jeszcze imienia człowieka zazwyczaj nie pamiętam.

Edytowano przez ...AAA...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ samobójstwo

Tu już dużo było powiedziane, dlatego mam dla was tylko jedno zadanie. Pomyśl sobie, co szczęśliwego spotkało cię w życiu. Wybierz najszczęśliwszą chwilę. Czy dla tej chwili było warto żyć? W moim przypadku tak.

@ biblioteka

A wiecie, że Smuggler poznał swoją żonę w bibliotece? : )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz Dracio, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. W naszej kulturze jest tak, że to facet podejmuje inicjatywę. Kobiety mogą sobie po prostu czekać (do czasu oczywiście), aż znajdą odpowiedniego faceta (albo "księcia z bajki" jak twierdzą te mniej ynteligentne). Osobiście tylko raz w życiu obca dziewczyna zaczęła rozmowę na ulicy. Niestety spieszyłem się bardzo i teraz trochę żałuje tego.

Szukanie wydaje się takie na siłę, na siłę nic nigdy nie wychodzi.

Dam tu prosty przykład: nie idzie mi gra na gitarze, więc nie gram bo "nic na siłe"? O nie. Gram, pomimo tego że powtarzam riff po raz 14123581324184 przy bolących opuszkach palców. Ćwiczę, bo wiem że bez tego nici z wielkiej kariery. Nie muszę mieć talentu. Tom Morello nie miał talentu, a Tomy Iommi dwóch opuszków palców. Poddali się? Oczywiście że nie. Pierwszy z nich ćwiczył 8 godzin dziennie, a drugi zrobił sobie specjalne nakładki i zmniejszył napięcie strun. Możecie ich usłyszeć w Rage Aganist The Mashine i Black Sabbath.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi mi o staranie się, tylko wymuszanie czegoś na sobie, bycie nienaturalnym.

Chodziło mi raczej o to, żeby nie zastanawiać się, gdzie by tam iść by jakieś dziewczę znaleźć. Jeśli to nie jest miejsce do którego normalnie chodzisz, w którym dzieją się interesujące cię rzeczy, w którym się dobrze czujesz - to wtedy szanse na znalezienie osoby o podobnych zainteresowaniach maleje.

I uwierzcie mi, możliwość robieniu razem WIELU rzeczy tylko dlatego, że podobają się wam obojgu to cudowna rzecz ^^.

A najważniejsze to być sobą i tyle.

(A co do zaczepiania facetów w różnych miejscach - zdarzało mi się. Lubię gadać z ludźmi, płeć nie jest ważna.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholipka, aleście postów natrzaskali. Bywa, że nikt w FoSie przez tydzień nie pisze a teraz w ciągu jednego dnia ponad stronę zapisaliście. :)

So, związki? Czy ja przypadkiem już tu kiedyś o tym nie pisałem? No cóż, miałem tylko jedną dziewczynę, prawdopodobnie była to miłość jednostronna mimo, że ona zapewniała mnie, że mnie kocha itd. Po prostu widziałem, że nie traktuje mnie poważnie. Dopóki się nie rozstaliśmy (ona mnie rzuciła! Dla innego...) nie zauważałem jej wad. Teraz je widzę i za żadne skarby do niej bym nie wrócił. Po rozstaniu przez niecały tydzień miałem doła, wogóle się nie odzywałem. Potem kumple pomogli mi się ogarnąć, przy nich nie sposób się nie śmiać. :)

Zagadywanie do obcej dziewczyny na ulicy? U mad? Jakby to wyglądało, skąd mam wiedzieć czy ona nie ma chłopaka, mam tak po prostu podejść i zagadać, poderwać?! Nie nie nie, awykonalne. Przynajmniej dla mnie. Podczas rozmowy z dziewczyną dziwnie się czuję. Mam głupie wrażenie, że jestem... no brzydki. Że głupio wyglądam, jeszcze w okularkch to jak jakiś kujon. I mam wrażenie, że to mnie przekreśla- mój wygląd. Postury hardkorowego koksa też nie jestem. Nie mam niskiej samooceny, to takie głupie wrażenie, które sprawia, że niefajnie się czuję rozmawiając z dziewczyną. Wystarczy spojrzeć na moje zdjęcie profilowe. A potem uciekać.

Co do prób samobójczych. Miewałem czarne myśli (nie, nie wtedy gdy mnie dziewczyna zostawiła) ale zawsze przechodziły mi prędzej czy później (Zazwyczaj pomagali mi w tym kumple). Teraz mam podejście takie, że wszystko przyjmuję na luzie. Zasada mojego kumpla: i tak umrzesz. Dla tego zamiast się przejmować korzystam z życia i w rzyci mam niepowodzenia.

Śmiałem się na pogrzecie prababci, czy to normalne?

Ferie? Tydzień intensywnego nolajfienia u brata, drugi tydzień w domu, z wypadami z kumplami ponapieprzać się śniegiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dracia - miło widzieć kogoś z identycznym poglądem na tę sprawę :D Szkoda tylko, że teraz nie mogę napisać tego samego i muszę przeczytać całą dyskusję, by się do czego odnieść, coby statu nie było 0.o

Strata sensu życia? Mam jedną radę - zacznijcie się udzielać gdzieś charytatywnie - w domu dziecka, w schronisku dla zwierząt - gdziekolwiek, gdzie Wam po drodze. Uczucie radości w oczach innej istoty na Twój widok jest jednym z tych, które wiarę w sens istnienia przywrócić potrafią.

Eee... Istnieje coś takiego jak "genetyczna depresja"? o.0 Jakim cudem ewolucja do tego dopuściła?

Chcę zostać najlepszym basistą na świecie. Zadanie trudne do wykonania, ale posiadam olbrzymią motywację. Już codziennie ćwiczę na gitarze klasycznej, a nie chce sobie wyobrazić co się stanie gdy rodzice kupią mi basa
Ooo. Najpierw poczujesz ulgę, bo struny basowe nie piją tak w palce :D Za to pojawią się pęcherze na prawej dłoni. Jednak najważniejsze - STRASZNIE dużo radochy :D
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o szukanie drugiej połówki to sama idea wydaje mi się trochę dziwna. Po co jej szukać? Najlepiej po prostu być sobą, robić to co się lubi. W końcu w którymś z takich miejsc znajdzie się tą osobę. Albo ona znajdzie ciebie.
A już zwłaszcza, jeśli obie strony są nieśmiałymi introwertykami :D Jasne, że nie należy przesadzać, ale szczęściu można dopomóc. Lepiej to, niż pod pięćdziesiątkę dalej siedzieć samemu w domu z założonymi rękoma i narzekać "no przecież czekam i czekałem" ;)

Ta, pamiętam kiedy jeden taki pan w "sprytny" sposób wytarmosił numer do mojej lubej. Poprosił ją tylko o możliwość skorzystania z komórki bo mu zabrakło pieniędzy czy coś. Nazajutrz zadzwonił "podziękować", a ja odebrałem i mu "grzecznie" podziękowałem...
Nie no, numeru bym nie dała. Tak samo jak żadnych innych danych (nawet mimo tego, że nie mam FB, NK ani niczego innego, po czym dałoby się mnie znaleźć).

Widzisz Dracio, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. W naszej kulturze jest tak, że to facet podejmuje inicjatywę. Kobiety mogą sobie po prostu czekać (do czasu oczywiście), aż znajdą odpowiedniego faceta (albo "księcia z bajki" jak twierdzą te mniej ynteligentne)
Absolutnie się nie zgadzam. Nie widzę powodu, dla którego kobieta nie mogłaby podjąć inicjatywy, i jak sam napisałeś, miałaby czekać, aż przyjdzie bajkowy książę i uwolni je z wieży. Każdy powinien zachowywać się tak, jak mu nakazuje jego charakter. Ja np. pierwsza zaczepiłam mojego chłopaka, ale to on jako pierwszy zaproponował randkę ;)

I uważam, że książę z bajki to śmieszny temat. Po pierwsze, nie istnieją. Po drugie - mimo wszystko wolę mojego 'księcia' na niedźwiedziu bojowym :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szukanie wydaje się takie na siłę, na siłę nic nigdy nie wychodzi.

Jak zawsze, ważne żeby nie popadać w skrajności. Nie warto szukać na siłę, bo z czasem wpada się w taką desperację że obniżamy własną wartość w swoich oczach, zmniejszamy wymagania co do potencjalnej partnerki/partnera, aż w ostateczności sami nie wiemy czego szukamy, i co byśmy nie osiągneli i tak nie będziemy zadowoleni. Z drugiej jednak strony podejście "miłość sama mnie znajdzie" też jest trochę głupie. Trzeba szukać, rozmawiać z różnymi dziewczynami, poznawać ich zachowania itd. Nie przejmować się porażkami, bo z nikim ślubu na starcie nie bierzemy, a każda nowa znajomość poszerza nasz zakres wiedzy o płci przeciwnej, uczy rozmowy, jakich zachowań unikać itd. A szansa że znajdziemy w końcu tą jedyną jest jednak trochę większa niż jak się siądzie na ziemi i "niech się dzieje wola nieba" :)

Co do pogody, to nie wiem jak u was, ale na południu jest bosko. Śnieg naparza praktycznie cały czas, dzisiaj rano jak wyszedłem z domu żeby jechać na uczelnię, to nie mogłem samochodu znaleźć. Droga powrotna z uczleni była jeszcze lepsza, bo drogi są praktycznie nieodśnieżane (państwowe!), przez co 25-cio kilometrowa droga ciągnęła się przez prawie 2 godziny. Kocham zimę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem specjalnie pierwszy do napiętnowania samobójców, ale od dłuższego czasu uważam odebranie sobie życia jako akt tchórzostwa. Po prostu. Nie chodzi mi o żaden grzech śmiertelny, ale zwyczajny fakt, że człowiek nie chce stanąć twarzą w twarz ze swoimi problemami, które np. czasami wynikły też z jego błędów kiedyś popełnionych tylko uciec w ciemność i pustkę.

Zatem wyobraź sobie człowieka, który cierpi niewyobrażalny - dla ciebie i każdego innego zdrowego człowieka - ból. Leki albo nie działają, albo są mało skuteczne i terapia jest długotrwała, obrzydliwa, czasochłonna oraz kosztowna, a stan "zdrowy" nigdy nie trwa dłużej niż dwa, trzy tygodnie. Dla mnie osoby, które czeka paraliż/cierpienie są jak najbardziej usprawiedliwione w swoim uczynku i nie jest to w żadnym razie akt tchórzostwa. To prosta kalkulacja. Życie spędzone w cierpieniu jest bezwartościowe. Plain and simple.

Moja ma zamiar zostać bibliotekarką a okularów nie posiada. Muszę jej zrobić prezent żeby była true.

W takim razie przekaż jej moje kondolencje, bo chyba jest idealistką, która nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, w co się pakuje.

Wszelkie uczucia pozostałe po poprzednich związkach doradzam prosto i zwyczajnie zabić. Tak jest najlepiej. Dla wszystkich. Nie jest to łatwe i jeszcze jakiś czas ciąży to na psychice, ale dzięki temu człowiek jakoś jest w stanie normalnie funkcjonować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@fergiX

Co do tego wyglądu to się nie zgodzę. Wygląd się nie liczy tak bardzo jak osobowość. Jeśli jesteś w gimnazjum, to tam mogą być pustostany umysłowe, które szukają modeli, dresów z BMW, albo jakiejś pustej laleczki do pochwalenia się przed psiapsiółami. A jeśli jesteś wyżej, to tam już można znaleźć normalne dziewczyny, które nie patrzą na wygląd. Podam siebie dla przykładu - 162 cm wzrostu, najniższy z chłopaków w mojej klasie, muskulatury też zbytnio nie uświadczysz, chyba że trochę bicepsa, klatkę i brzuch, no i nogi, bo kiedyś grałem w klubie w piłkę nożną. Także średnio. Ale za to mam charakter - pewność siebie, przebojowość i serce do walki. Nie dałbym zapewne rady większości napastników, ale gdyby ktoś tknął moją dziewczynę, to bym go chyba gołymi rękoma zabił. No i mimo mojego wzrostu, to ja rządzę w 'stadzie' kumpli(tzw. samiec alfa :trollface: ).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ferie zimowe, a co to jest? Wzmianki o tym czymś czytałem w telewizorku w metrze, ale nie wiele mi to powiedziało.

Moja miłosna przeszłość nie jest za bogata. W czasach podstawówki nie czułem żadnego pociągu, była tylko "głupota stada", jak każdy kolega mówił "a mnie się podoba Ola", to i ja musiałem sobie znaleźć dziewczynę, która mnie się podoba. Tak się potem stało, że przez te 4 lata dalszej edukacji, koledzy lubili sobie z tego robić żarty i wrabiać mnie w różne głupoty. Mają szczęście, że dziś im wybaczam za te występki, bo byli wtedy głupimi dziećmi! W gimnazjum już było poważniej, pamiętam, że na FoSie chwaliłem się, że koleżanka z klasy zaczęła mi się coraz częściej śnić. To serio przeistoczyło się w zauroczenie, które szybko zostało ugaszone jak dzielnie za pomocą bramki smsowej wyznałem co czuję. Byłem taki romantyczny!

W technikum miałem przez 1 rok problem. Była dziewczyna, która strasznie mi się podobała, na jej widok kuło mnie i w ogóle chciałem poznać, zdobyć numer telefonu i tak dalej. Niestety, żadnego progresu nie uczyniłem. Powód? Powiedzmy, że była ona przy kości, jak to się mawia na pulchne panny, a że towarzystwo w klasie miałem gdzie dziewczęta z paroma kilogramami za dużo, nazywało się "pasztetami" i gardzono nimi, to wolałbym wybrać bezpieczeństwo swojej reputacji i mieć spokój przez jeszcze 2 lata.

Yo...przypomniało mi się jak w wieku 17 lat, dziewczyna zamiast wybrać taką wspaniałą osobę, czyli mnie jakby ktoś nie wiedział, wybrała gościa, co miał 27 lat. Nie ma to jak 15 latka, która leci na wiek. Czy też inna dziewoja, która zaprosiła mnie do klubu, tylko po to, aby dobry tatuś jej pozwolił w ogóle pojechać. Naprawdę, nie zapomnę tych miłych sugestii z jej strony "Jak chcesz, możesz iść do domu". Zostałem oczywiście, ale powrót był tak niżowy, że nie chcę tego opisywać.

Dziś? Jestem zbyt przesiąknięty lewicą i myślę, że prawdziwą miłość to można było spotkać za PRLu, gdzie liczyli się bardziej ludzie, niż to, że muszę mieć własny dom, samochód, i kredyt, który zostanie spłacony przez moich wnuków. Bo tylko wtedy kobieta uznaje, że jestem samcem alfa, bo robię wszystko aby ona miała bezpieczną przyszłość (a uważam, że to musi działać w obie strony, wspólna praca, wspólny wysiłek, wspólne problem itp.). Nie chcę iść na taki interes. Poza tym, nie jestem w stanie siebie wyobrazić w związku, rezygnować z rysowania, z przyjemności (World of Warcraft!) i ogólnie wypruwać z siebie żyły, tylko po to aby być może usłyszeć "Pomyłka!". Może wyolbrzymiam (dodatkowo zbyt szufladkuję czy uogólniam, to wiadome), bo, ale jak patrzę na znajomych, którzy użerają się z fochami, nie mogą wyjść, bo im dziewczyna zabrania, nie mogą grać w World of Warcraft! Bo też im luba zabrania, albo użerali się z tym, by też potem widzieć smutek i żal w oczach moich kumpli. Po prostu...mnie to odstrasza!

Może za X lat wejdę na na 20 stronę Fos X i przeczytam raz jeszcze ten post, ze swoją małżonką, mówiąc głośno:"Jaki ja byłem młody i głupi, że taki bzdurny post napisałem!", kto wie? A może będę podwyższał średnią polskich kawalerów (albo zaraz ktoś inny mnie zripostuje)? Bo nie ukrywam, że jestem taki pustak, że mam pewne wymogi do potencjalnej partnerki, ale o tym nie chcę mi się już pisać.

Podsumowując tekst wyżej, nigdy nie awansowałem powyżej rangi "kolega".

No i strzeliłem sobie długiego posta, o odbieraniu sobie życia, nie mam zamiaru nic pisać. Często nakręcałem się z niską samooceną przez otoczenie czy nawet durny Internet. Ale nigdy do takiego stopnia, żeby mieć tak straszne myśli.

Ogólnie, muszę o czymś wspomnieć. Dlaczego wokół ludzie będą ci mówić, że jesteś kijowy w rysowaniu? Ale jak zaproponujesz, że stworzysz obrazek za darmo, to nagle ci sami krytycy (plus inni losowi ludzie) są chętni na "dzieło"?

A co do zaczepiania na ulicy to napiszę o tym innym. Moja obecna praca jest taka, że codziennie jestem zaczepiany przez X ludzi. Może to nieco otworzyło mnie na kontakt z obcymi, ale zarazem pozwoliło na małą obserwacje. Dlaczego dla niektórych problemem jest pojechanie windą na drugie piętro? Dlaczego ludzie nie chcą przyjąć do siebie, że jak mówię "Skończyło się i nie ma" to zaczyna się kłócić i mam mu to wyczarować? Dlaczego ludzie traktują kogoś gorzej, bo jak myślą, że są klientami, to są nietykalni i mogą wszystko? Skąd się tacy biorą?

A co do pogody, fajnie, że jest śnieg, fajnie, że akurat dziś i jutro mam wolne. Nie fajnie, że we wtorek będę jechał do pracy w bagnie. To tyle ode mnie.

P.S.

Czy tylko ja mam tak czasem, że napiszę posta, którego tworzyłem ponad godzinę, a potem klikam "x", bo, "a nie, bo mnie zjadą i będzie mi przykro oraz niepotrzebnie się zdenerwuję"?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej jednak strony podejście "miłość sama mnie znajdzie" też jest trochę głupie. Trzeba szukać, rozmawiać z różnymi dziewczynami, poznawać ich zachowania itd. Nie przejmować się porażkami, bo z nikim ślubu na starcie nie bierzemy, a każda nowa znajomość poszerza nasz zakres wiedzy o płci przeciwnej, uczy rozmowy, jakich zachowań unikać itd.

I tutaj się zgadzam z Tobą mam dopiero 20 lat więc nie jestem starym kawalerem, ale nie stronię od dziewczyn. No bo po prostu trzeba się pewnych rzeczy w stosunkach damso-męskich nauczyć ;).

Co do pogody, to nie wiem jak u was, ale na południu jest bosko.

To poczekaj jak spadnie Ci na dom ruski satelita ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy tylko ja mam tak czasem, że napiszę posta, którego tworzyłem ponad godzinę, a potem klikam "x", bo, "a nie, bo mnie zjadą i będzie mi przykro oraz niepotrzebnie się zdenerwuję"?

Posta - nie, ale bardzo często mam tak, że piszę coś do jakiejś osoby i czytam to 10 razy, analizuję kasuję wszystko i piszę coś zupełnie innego (zazwyczaj też zupełnie neutralnego). Aż w takim stopniu boję się czegokolwiek zmieniać w relacjach między drugą osobą, dotyczy to jedynie osób, które znam osobiście. Ale w sumie... Trochę się za to nienawidzę. Chciałbym to jakoś zwalczyć, ale niezbyt mi wychodzi.

A co do wszystkiego co zostało powiedziane wcześniej.

Sprawy miłosne... Mam własne problemy w tym rejonie, nie lubię o nich pisać na forum publicznym, ale pewnie niektórzy stąd mogą nawet wiedzieć o co chodzi. Niektóre opisane sytuacje mnie zainteresowały, niektóre rozbawiły (bez obrazy). W każdym razie - moja opinia jest taka, nie bać się rozmawiać z ludźmi, ale nie pchać się na siłę w "miłość". Wykorzystywać okazję do porozmawiania z jakąś dziewczyną, ale nie napalać się od razu, bo z mojego doświadczenia wynika, że to nie jest zbyt dobre. Ja z natury jestem wstydliwy, ale jeżeli trochę pomyślę i się uspokoję to uda mi się podejść do dziewczyny i zagadać, czasem wychodzi z tego coś miłego :)

A czasem po prostu się zastanawiam, ona odchodzi, a ja się czuję jak nieudacznik... No cóż, czasem tak bywa.

Zabijanie się przez niektóre przyziemne problemy jest wg. mnie głupotą. Holy ma trochę racji w tym co napisał, ale też nie do końca bym się z tym zgodził.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...