Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black Shadow

Gala Smugglerków 2011 [DJ Galę zamknął]

Polecane posty

Na chwilę przed czasem dziwna, czarna sylwetka kryjąca się po najbardziej paskudnych kątach podjechała na swoim bezgłowym jeźdźcu i z największą sprawnością przedarła się przez ogniste pola do masywnych wrót, na których wyryte były wspaniałe dzieje forum oraz epickie losy forumowiczów. Czas gonił, impreza właśnie otrzymywała ostatnie szlify a ekipa szaleńczych doktorów już odpaliła swoje urządzenie do mieszania w kontinuum czasoprzestrzennym aby oszukać niczego nie spodziewając się śmiertelników. Dzięki temu ludzie nadal będą myśleć, że impreza rozpoczęła się o czasie... a potem ilość spożywanych środków spektrum wszelakiego załatwi sprawę. Cień ruszył niemalże biegiem przez bogato zastawioną salę, mijając stanowisko DJa, które miał zająć kończąc swoją wędrówkę na ogromnym podeście skąd miały być zapowiadane następne kategorie. Ogarnął wszystko wzrokiem, zaczął wrzucać tonę bluzgów na ekipę sprzątającą i kateringową widząc, że za drzwiami już zaczęła zbierać się ogromna masa ludzka. Niech to szlag, jak zwykle eksperyment nie zadziałał. Jak mówił pewien człowiek: A teraz panowie, naprzód w imię Boże!, Cień skoczył za ladę DJa, chwycił pilota odpowiedzialnego za kontrolę zamka gigantycznych wrót i wcisnął przycisk "OPEN". Poleciało konfetii, zaczęła grać muzyka a z mega gigantycznych głośników poleciał jego głos obwieszczający radosnym i mrocznym tonem:

- GALA SMUGGLERKÓW OFICJALNIE ZOSTAJE UZNANA ZA OTWARTĄ! JEEEDZIEMY Z TYM KOKSEM!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze zastanawiałem się jak to jest, że zaraz po otworzeniu hali, które to raz w roku jedynie następuje, zawsze jest posprzątane i z grubsza udekorowane... cóż, powiem tak: nie ociągajcie się z wyjściem, po zakończeniu imprezy!

Kondzio, zarośnięty jak Kolumbia "ziołami relaksacyjnymi" i w cokolwiek sfatygowanym stroju, skończył układać ostatnią z przygotowanych 330 tysięcy serwetek. Alojzy chwycił mopa w każdą ze swoich macek i w mgnieniu oka wypolerował parkiety.

No! Skoczę teraz się przebrać... A, trzeba jeszcze zawiesić plakat z naszym nowym logo. Świeżutki, jeszcze pachnie farbą...

beznazwy3ep.jpg

A tak w ogóle, to logo zaprojektował mości adzan, który to dopiero ma się pojawić, w charakterze VIPa oczywiście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed siedzibę smugglerkową podjechał z piskiem opon, sporych rozmiarów, van. Elegancko ubrany mężczyzna, spieszący w stronę pojazdu już rozwijał czerwony dywan, prowadzący z sali, w której odbywała się uroczysta gala, prosto pod drzwi samochodu. Nagle rozbłysły flesze. Nagle, nikt nie wie jak i skąd, pojawił się tłum wiwatujących ludzi. Nagle - drzwi vana otworzyły się szeroko i z wnętrza pojazdu wyszła jasnowłosa niewiasta. Stanęła pewnie na niedawno rozwiniętym dywanie; do ozdobnego paska przyczepiła strzykawkę wypełnioną czerwonym płynem, z długą, grubą igłą, fosforyzującą tajemniczym, żółtym światłem. Wzięła swój wielki plecak (osthrożności nigty za hwiele - jak zawsze mawiała), po czym zwróciła się do kierowcy:

- Danke, Herr Sniper!

Mężczyzna w odpowiedzi machnął lekceważąco ręką.

- To nic takiego, koleżanko.

Dziewczyna odwróciła się na pięcie i dostojnym krokiem ruszyła naprzód, rozglądając się z radością, machając i uśmiechając się promiennie do skandującego tłumu. Poza niezrozumiałą mieszaniną ludzkich krzyków i wiwatów, dało się słyszeć pojedyncze wołania: "Meeeedyk!". Jakie to mhiłe. Szkoda, że tziś nie mam na to czazu... Zabava przede hwszystkim!

Gdy tylko przeszła przez wejście i znalazła się wewnątrz budynku, czerwony dywan został natychmiast zwinięty, a tłum fanów, razem z męczącymi paparazzi, rozszedł się w mgnieniu oka.

- Hello, Fräuleins! - zawołała radośnie postać w długim, białym płaszczu, przywodzącym na myśl lekarski fartuch. I było to całkiem słuszne skojarzenie.

Ci, którzy byli w stanie usłyszeć słowa kobiety, nie wyglądali na zachwyconych czy oczarowanych. Patrzyli tylko po sobie ze zdziwieniem, a nawet strachem.

- Ach, nein... Noch einmal. - chwila konsternacji - Guten Abend! - wyszczerzyła się i ruszyła w głąb sali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koło budynku Gali pojawia się atomowy odkurzacz, na którym przyjechała kolejna postać.

Powoli z niego zeszła i udała się w stronę drzwi, bacznie wszystko obserwować. Wszedł do budynku i poszedł w stronę najciemniejszego konta. Usiadł tam sobie, wyciągnął kartkę i zaczął notować.

Oczywiście nie mogło też zbraknąć wesołej gromadki forumowych kucyków(KLIK) :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedzę sobie spokojnie w domu gdy nagle dostaję smsa -"Gala się zaczęła jak coś". No to szybko wskakuje w spodnie jakieś odświętne wołam mojego Cthulhu i pędzę na galę. Ale gdzie to było... A no tak na Smugglerkowej 15. Wpadam zdyszany do sali i rozglądam się za bufetem. Mam nadzieję, że będzie smaczniejsze żarcie niż na ostatniej gali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz... Drzwi szeroko się otwierają, wszyscy wyczuwają posępną i mroczną moc... I zupełnie, zupełnie nie spodziewają się..

HISZPAŃSKIEJ INKWIZYCJI!

I dobrze. To byłoby zbyt oczywiste. Do sali wpływa ruda postać ubrana w suknię z ciemności, patrząc na wszystkich, a na jej ustach maluje się uśmiech zwiastujący zło, śmierć, i pustkę... A już zwłaszcza dla działu bufetu zawierającego słodycze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Wielkim Teatrum rozległ się charakterystyczny dźwięk lądującego TARDISa. Po chwili na środku pomieszczenia pojawiła się niebieska budka telefoniczna. Drzwi otworzyły się wypuszczając najpierw kłęby dymu, a potem dwie krztuszące się osoby.

- Mówiłem żeby nie ruszać zielonych guzików do diabła! Dobrze, zajmij sobie jakieś wygodne miejsce.

Wchodzę powoli na podest. Wszyscy zgromadzeniem mogą zobaczyć mój tegoroczny strój w pełnej krasie. Zielony garnitur, różowa peleryna, futrzane stringi na spodniach, wielki miecz na plecach.

- Siema ludzie! - krzyknąłem do mikrofonu. - Witam na Gali Smugglerków 2011!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po raz pierwszy na Gali z czystej ciekawości, więc i wejście musi być odpowiednie. Przed gmachem ląduje wielki, błyszczący i odpicowany w ostatnim Pimp My Mecha wielki, groźnie wyglądający robot. Wysiada z niego Teemo słusznej postury, zarośnięty jak wszystkie dżungle świata razem wzięte osobnik, rozgląda się po czym kieruje do środka, szukając znajomych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytelnik patrzy na zegarek. Wskazówki wariują, kręcąc się dookoła tarczy. "Już blisko" - pomyślał.

W oddali widać było światła szperacza wiodące wędrowców do celu. Czytelnik przebiegł truchtem pozostałe kilometry i wpadł do sali niczym galopujący wałach. Z tarczy zegarka wystrzeliło kolorowe konfetti. "A więc trafiłem" - pomyślał Czytnik. "Dobra, to gdzie jest ten Kubuś?"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurczę zupełnie zapomniałem że to dzisiaj. A ja taki nieuczesany! Cóż, nie ma czasu idziemy tak jak jest i w tym co jest. Z lekka wymięta koszulka i znoszone dzinsy będą w sam raz.

Zaraz, zaraz, gdzie mój wierzchowiec? No tak, przecież wczoraj odesłałem go na przegląd kopyt. Trzeba popylać z buta.

Ooo. To tutaj? Zaraz, zaraz, ja znam to miejsce. To to od tranu. Z zeszłego roku. Mam nadzieje że nikt mnie wtedy nie widział. I nie pamięta mnie, ani mojej torby.

Miejsce znajdzie się potem, teraz trzeba iść poszukać orzeszków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed budynkiem zaparkował właśnie samochód z napisem Horror in Smugglerki. Wysiada z niego porządnie zbudowany mężczyzna, wokół niego znikąd pojawiły się tłumy krzyczących dziennikarzy:

- To Najlepszy Na Świecie, robimy mu zdjęcia i to już!

Best in the World siłą przepchał się przez tłumy i wszedł do budynku, po czym zajął miejsce przy stoliku pełnym jedzenia i zaczął się rozkoszować szaszłykiem z dzika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mroku zmaterializowało się coś białego. Trudno było powiedzieć co to. Tajemnicza rzecz ruszyła do przodu. Dopiero w świetle było widać co to. Oczom przybyłych ukazała sie postać w czarnym garniturze, białym krawacie i... masce przeciwgazowej.

CriX przybył... - to koniec świata :P

dsc08165g.th.jpg
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słychać rytmiczne stukanie, coraz bliżej Smuglerkowej 15. Po chwili zza roku wyłania się Amdarel, lekko utykający na prawą nogą podpierając się kulą. W oczy od razu rzuca się zielona koszulkaz napisem "Ratujmy planetę" wystająca spod marynarki . Podchodząc powoli do drzwi wyciąga zaproszenie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciemnego pokoju dobiegają ciche pomruki uśpionego... czegoś. Cień zakrywa wszystko, jednak tylko naprawdę odważni śmiałkowie zbliżyliby się do tego miejsca. Jaskinia wydrążona w brązowej górze nie zawsze była ciemna jak pustka - czasem z jej głębi biły ognie.

Nikt nie spodziewał się, że to nastąpi właśnie dzisiaj.

Góra zadrżała i okoliczne budynki wraz z mieszkańcami wyraźnie to odczuli. Starsi z drżeniem ukryli się pod meblami i półkami, a młodsi uciekali.

W ciemności zajarzyły się dwa, czerwone, szerokie ślepia.

- Stało się.

Ludzie patrzący na całe wydarzenie oniemieli, gdy żywy ogień buchnął ze szczytu góry, jakoby okazała się ona wulkanem. Padali na kolana i łkali, a niektórzy uciekali w panice...

...jednak w pewnym miejscu, grupa odziana w czerwone szaty zebrała się przy trapezowym stole.

- Bracia, tak długo oczekiwany czas nadszedł. Wszystko jest już gotowe, trzeba tylko czekać na... odpowiednie słowa.

Wejście cały czas jest oblegane, mimo że otwarte na całą szerokość.

Zza rogu wyłania się cień... DUŻY cień. Ziemia drży, a płyty pękają. Ludzie lekko strwożeni usuwają się na moment na bok i milkną.

- Uch - stęknęła na wpół zgarbiona, na wpół wyprostowana bestia z brązowym futrem. - To to?

Spojrzał na napis.

- To to.

I wszedł bez problemu.

- Jacy mili ludzie. A już miałem być na diecie...

Wszedł do głównej sali po tym, jak szatniarz zapomniał się spytać, czy zostawia strój wierzchni, spojrzał w lewo, looknął w prawo, zobaczył parę znajomych twarzy, ale... czy on ciągle tam był.

Przyspieszył kroku, nie zwracając uwagi na pazury tnące tam i ówdzie.

Jest! W TYM ROKU NAPRAWDĘ WRÓCIŁ!

- Come to papa! - gromko rzekł i chwycił butelkę czarnego frugo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

* Mając na uwadze wydarzenia z lat zeszłych Sevard jeszcze zanim zaczęła się gala postanowił nieco utemperować zapędy DJa. Wkrótce po rozpoczęciu gali w całej dzielnicy dziwnym trafem zabrakło prądu i te grzyby atomowe pojawiające się w miejscach, gdzie są najbliższe elektrownie mogą mieć z tym jakiś związek. Sevard przewidział wszystko poza jednym - przeklęty DJ miał własne źródło zasilania w postaci basenu wypełnionego węgorzami elektrycznymi.*

- Sprytne - pomyślał Sevard i jakby nigdy nic udał się w kierunku wejścia do gmachu, w którym odbywać się miała gala.

* Sev wszedł do środka, poszukał sobie zacisznego miejsca gdzieś z tyłu sali. Usiadł, wyciągnął popcorn i zaczął obserwować co też tym razem się stanie. Poza tym dumał jeszcze nad czymś, co nie dawało mu spokoju. Wiedział, że o czymś zapomniał, tylko o czym? W końcu wszyscy usłyszeli krzyk:*

- Gdzie do diabła jest mój SMOK?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...