Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

RoZy

BioShock (seria)

Polecane posty

No, właśnie ukończyłem wszystkie możliwe części Bioshocka. Osobiście uważam, że Infinite + drugi DLC to najlepsze, co przydarzyło się tej serii. Columbia mnie ogólnie oczarowała, podobnie jak fabuła i Elizabeth <3

Po zakończeniu przeczytałem jeszcze trochę wyjaśnień co do fabuły, ale nie znalazłem wszystkiego co chciałem znaleźć. Mianowicie chodzi mi o dwie rzeczy z drugiej części Burial at Sea:

Uwaga, spojlery bardzo, bardzo.

Na początku dodatku znajdujemy martwą Elizabeth. Jak można zobaczyć, została zaatakowana przez Tatuśka. No i mam taką zagwozdkę. Jak to jest osadzone w czasie czy przestrzeni? Dlaczego jest to tak wyraźnie pokazane graczowi i kim jest ta martwa Elizabeth (w sensie skąd się tam wzięła)?

I jeszcze jedno:

Skąd ta pewność, że główna bohaterka umiera na samym końcu? Znaczy wiadomo - dostała kluczem, krwawiła, ale to chyba nie daje 100% gwarancji że umarła. No, chyba że coś przegapiłem.

I jeszcze jedno. Co w praktyce daje tryb 1999?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie zacząłem przechodzić w tym trybie ;) Nie jest jakoś ciężko, trzeba po prostu częściej uciekać i bardziej planować starcia.

Poza tym biorę się za eksplorację totalną, bo za pierwszym razem znalazłem z połowę nagrań. Aż wstyd, ale w ciągu jakiejś godziny gry odkryłem z 5 ciekawych miejsc, których nie odwiedzałem za pierwszym podejściem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle czekałem na chwilę aż kupię Infinite i w końcu z okazji promocji za 10euro kupiłem z dodatkami.

Fabularnie majstersztyk, myślę że w końcu jest to gra/seria która dorównała poziomem Planescape:Torment. Nie będę się tutaj rozpisywał bo większość już została napisana. Oczywiście wielkie brawa za postać Elizabeth która wydawała mi się z trailerów na płaczliwą, naiwną pannę w opałach a w samej grze bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła.

Natomiast niestety zgodzę się z niektórymi osobami - rozgrywka tyłka nie urywa. Broń w liczbie 2 to zdecydowanie mało, nawet jedna sztuka więcej zrobiłaby różnicę. Mocno odbija się to na gospodarowaniu ulepszeniami - po co kupować ulepszenia broni skoro będziemy musieli ją wyrzucić bo sytuacja na polu bitwy się zmieni? Ich pomysłowość też nie jest jakaś super - gdzie Kartaczownicy i granatnikowi do granatnika z Bioshock 2 miotającego minami czy samonaprowadzającymi pociskami, albo snajperce do świetnej kuszy która ponadto miotała elektryczne linki-pułapki.

Z wigorami jeszcze gorzej. Są niezbyt przemyślane i spora część działa na jedno kopyto (obszarówki). Apogeum plazmidowej pomysłowości to Bioshock 2 gdzie już bardzo dobry system plazmidów udoskonalono o miksowanie pułapek, co sprawiło że rzeczywiście stały się one bardzo przydatne. Zróżnicowanie plazmidów sprawiało że można było stosować różne taktyki na różne sytuacje - bandę przeciwników można było zamrozić i roztrzaskiwać po kolei, kupując sobie tym samym czas, rzucić w nich wybuchającą beczką i poprawić granatnikiem albo postawić fantoma i pułapkę ogniową w środku. Tutaj obszarowe działanie wron/porażenia/szarży sprowadza się do tych samych efektów - czasowego wyłączenia z walki przeciwników i obniżenia ich odporności.

Fakt rzadkiego występowania Soli też wpływa na to że wigorów używa się w specjalnych okazjach - częściej się strzela niż podpala/razi/powala. Plazmidy natomiast były podstawą w walkach w Bioshocku 1/2.

Ponadto w poprzednich częściach były fajne motywy z aparatem fotograficznym czy z walkami z tatuśkami.

Lepiej jest w dodatkach, szczególnie w skradankowej dwójce gdzie broń i plazmidy naprawdę świetnie pasują do rozgrywki.

Ogólnie gra ma świetną fabułę, genialny scenariusz i design lokacji. To wpływa na to że odbiera się ją jak świetny film sensacyjny i nieustannie towarzyszy nam syndrom "jeszcze jeden obszar i w następnym punkcie kontrolnym kończę bo już późno" ... i tak do 2 w nocy. Dlatego za fabułę oraz ogół wrażeń i emocji które gra wywołuje ode mnie 9-.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto ma aktualnie prawa do marki? Skończyłem ostatnio B2 drugi raz, tym razem ze złym endingiem i nie pamiętam, by jakaś inna gra była stanie we mnie wzbudzić poczucie winy. Mam nadzieję, że kolejną grę 2K Marin i doczekamy się nowego miasta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gra ZACHWYCAJĄCA: przeszedłem jedynkę z rok temu, bardzo mi się podobała, dwójkę (nie wiem czemu) ominąłem, a kiedy trójka wyszła czekałem tylko na wyprzedaż i nagle na Steamie jest wyprzedać B| a więc Infinite kupiłem za 7,49 euro i w ogóle nie żałuję!

Rozgrywce dałbym dychę! Gra się świetnie, cały czas czuć styl walki z mojej ukochanej jedyneczki <3

Fabuła w porządku, bardzo ciekawa, co ciekawe jest o wiele ważniejsza niż w pierwszej części.

Grafika: okazjonalne bugi graficzne, ale ogólnie bardzo ładnie, poczułem się jak w prawdziwej Columbii!

Audio: klimatem w ogóle nie odbiega od tamtych czasów, więc pasuje IDEALNIE!

Polecam, moje ocena to 9+/10!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiedy trójka wyszła

Akurat BS3 jeszcze nie powstal - tak samo mogloby sie wydawac z Fallout:New Vegas, wiele osob mowi o nim jako o Fallout'cie 4. Nawet tworcy podkreslali, ze New Vegas nie jest kontynuacja wydarzen z poprzedniczki, wiec zdecydowali sie na inny tytul. Mozna powiedziec, ze w przypadku najnowszego BioShocka.

prawdziwej Columbii!

No, nie wiem, czy dobrze ten fragment zrozumialem, ale wywnioskowalem, ze poczules sie, jakbys to ty pojawil sie w miescie w chmurach, tak?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie odnośnie pierwszej części. Trzeba pokonywać wszystkich Tatuśków na poziomie, czy bez części tych punktów da się przeżyć? Szczerze mówiąc nie chce mi się już biegać po całym poziomie i z nimi walczyć. Jeśli nie jest to konieczne, to chętnie popędzę dalej. smile_prosty.gif Gram na średnim poziomie trudności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To znaczy bez Adama można się obyć, ale trzeba pamiętać, że rozgrywka jest trudniejsza bez nich. Warto przypomnieć, że dzięki tej substancji kupujemy nowe plazmidy, ich ulepszenia, toniki i miejsca na nie. Przeciwko tatuśkom warto używać kombinacji plazmidy, broń z amunicją specjalną oraz zhakować jakoś działko strzelnicze. A warte wspomnienia, że liczba tatuśków nie równa się ilości siostrzyczek na danym poziomie, np. w danej lokacji dzieci z substancją Adam być dwóch, a tatuśków dwa razy tyle.

Osobiście nie radziłbym rezygnować z Adama, bo im dalej to tym bardziej wymagający przeciwnicy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ma za sobą zarówno podstawkę, jak i ukończony dodatek Minerva Den. Muszę przyznać, że fabularnie lepiej wypada to drugie, poza tym teraz wiem, co się działo z doktor Tenabeum, gdy opuściła obiekt Delta. Zacznę najpierw od podstawki, doceniam, że kierujemy dużym tatuśkiem, byłem ciekawy, jak sprawuję się wiertło i działa wyśmienicie. Muszę zaznaczyć, że bronie tu są słabsze niż w jedynce, taki np. mini szotgun nawet nie umywa się do jego dużej wersji z poprzedniczki, najczęściej używałem nitownicy, potem przeszedłem się na działo, ewentualnie wyrzutnia rakiet, zaś pozostałe bronie używałem tylko w ostateczności.

Z nowych przeciwników wrażenie robi duże siostry oraz genofag napakowany niczym Hulk. Walcząc z nimi warto przemyśleć potyczkę, zwłaszcza z tym pierwszym przeciwnikiem, gdyż jej krzyk jest paraliżujący dla naszego bohatera. Ponadto mamy tutaj pewien rodzaj wyboru moralnego sprowadzający się do tego, czy zabić daną osobę, czy oszczędzić jej życie. Bardzo podobał mi się fragment, w którym kierujemy małą siostrzyczką, jest krótki, ale zapada w pamięć. Walki z bossami również zapadają w pamięć, łatwo skóry nie sprzedają.

Muszę zaznaczyć, że w stosunku do jedynki nie ma możliwości zwiedzana wcześniej zwiedzanych obszarów, dlatego warto się rozejrzeć przed wyruszeniem w drogę. Dodać należy fakt, że tym razem do innych obszarów przemieszczamy się pociągiem, nie batysferą. Zmieniły się również zasady zbierania Adama, możemy go mieć nie tylko ratują daną siostrzyczkę, ale również każąc jej zbieranie tej substancji z ciał poległych, co jednak wiąże się z potyczką z mutantami.

Ogólnie dwójkę oceniam na 9/10. Teraz przejdę do Minerva Den, tu również kierujemy dużym tatuśkiem o nazwie obiekt Sigma. Cieszę się, że zamiast aparatu w tym rozszerzeniu pojawiła się broń laserowa, naprawdę użyteczna rzecz, na dodatek spotykamy nowy rodzaj tatuśków o nazwie lancer, którzy potrafią oślepić nas swoją bronią. Interesujący jest tu przedstawiony konflikt między panami Potter, a Wahl, zaś tożsamość Sigmy całkowicie mnie zaskoczyła. Zaznaczę, że zarówno podstawka, jak i add on trzymają klimat dzięki nagraniom audio. Dla mnie rozszerzenie warte jest oceny 10/10.

I na koniec zastanawiam się nad tożsamością obiektu Delta, sądząc po wskazówkach, jakie daję nam gra najprawdopodobniej to Mark Metzer. W swoich nagraniach wspomina, że wyruszył do Rapture w poszukiwaniu porwanej córki, ponadto pewien dziennikarz wspominał, że zanim Delta stał się tatuśkiem był człowiekiem, o którym ludzie mówili John z góry. I na koniec zgodził się zostać tatuśkiem, by być bliżej córki, co wynika z nagrania rozmowy między Lamb, a Metzerem. A na koniec warto zaznaczyć fakt, że Elenor nie bez powodu nazywa obiekt Delta swoim ojcem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie ukończyłem Infinite i muszę powiedzieć, że nie rozumiem fenomenu tej gry. Od razu mówię, że nie mam zamiaru krytykować jej za błędy techniczne czy powtarzalność rozgrywki. Cenię ją sobie za wspaniale wykreowany świat postać Elizabeth, genialną muzykę a przede wszystkim za poruszane tematy takie jak krytyka religii, rasizm, natura ludzka. Za to należą się brawa twórcom. Ale jeśli chodzi o główną oś fabuły i zakończenie to kompletnie nie pojmuję tych zachwytów. Głównie za fabułę posypały się 10 i 9 w ocenach, a ta po dłuższym przemyśleniu wydaje mi się bezpłciowa i płytka.Teoria wieloświatów jest mi znana. Mówiąc w skróce istnieje mnóstwo wszechświatów mniej lub bardziej podobnych do tego w którym żyjemy my. Więc to jest to co poruszyło tak bardzo graczy na całym świecie? Bo ja mam wrażenie, że większość nie do końca zrozumiała prostotę (o dziwo!) całej tej historii. Po głębszym zastanowieniu wychodzi na to, że całe nasze wysiłki czy decyzje nie mają znaczenia, wszak istnieje wiele innych wszechświatów w których np. Booker nie przyjmuje chrztu ale też nie zostaje hazardzistą, nie rodzi mu się córka itd. Miliony dróg w których podejmuje różne decyzje. My tylko obserwujemy jedną z wielu. Takie jest moje zdanie. Bardzo proszę żeby ktoś wyjaśnił mi dlaczego ta gra została (nie przez wszystkich) określona mianem arcydzieła. Gra jest dla mnie co najwyżej bardzo dobra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodzę się z przedmówcą - fabuła Infinite była chyba najgorszą ze wszystkich Bioshocków. Również mnie nie porwała, była też wielokrotnie przewidywalna.

Ja natomiast przeszedłem ostatnio obie części Burial at the Sea, ale przyznam, że po ogólnych zachwytach spodziewałem się i czegoś lepszego i czegoś dłuższego. Zakończenie drugiego epizodu trochę poirytowało, aczkolwiek miało stuprocentowy sens i ładnie zazębiło wszystkie wydarzenia fabularne. Chociaż nie jestem w stanie zrozumieć końcowych decyzji bohaterki - rozumiem, że były konieczne do zazębienia się fabuły, jednak z logicznego punktu widzenia tamtej konkretnej chwili, nie powinna była postąpić, jak postąpiła. Ale gracz oczywiście nie mógł wybrać innej, logiczniejszej drogi, bo fabuła by się nie uzupełniła w stosunku do pierwszego Bioshocka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...