Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

RoZy

Call of Juarez (seria)

Polecane posty

No, chyba się z Tobą zgodzę. Grałem we wszystkie części CoJ-a oprócz Cartela(który moim zdaniem to porażja totalna i nie zasługuje na nazwę Call if Juarez). Więzy Krwi były bardzo fajne, ale Gunslinger jest po prostu perfekcyjny. Naprawdę wspaniała gra z zaskakującym zakończeniem. Co prawda może gra nie powala fabułą, ale to nie przeszkadza w czerpaniu z niej frajdy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i gra ukończona. Fajnie się grało, chociaż kilka rzeczy można jej zarzucić. Może najpierw wady.

Przede wszystkim gra jest skandalicznie krótka. Kampanie fabularną udało mi się ukończyć w niespełna 4 godziny, co jest IMO bardzo mizernym wynikiem. Co prawda jest jeszcze arcade i pojedynki, ale chciałbym żeby sama linia fabularna była nieco dłuższa. Druga rzecz, to często zdarzało mi się że broń "wchodziła" w ściany. Ściany, krzaki, w przeciwników, we wszystko. Obliczanie kolizji jest wyjątkowo słabe i psuje trochę wrażenia wizualne. No i na końcu, brak multi. Przy takiej grze aż się prosi żeby dorzucić pojedynki on-line, albo grupowe multi w stylu Enemy Territory (jedna drużyna rabuje bank, druga przeszkadza).

Ale te wszystkie wady tracą mocno na znaczeniu kiedy przypomnę sobie, że za grę zapłaciłem niecałe 50 zł, co jest świetną ceną jak na nowy produkt.

I żeby nie było, gra ma całą masę zalet. Przede wszystkim sposób opowiadania historii (słowo klucz: "opowiadania") jest bardzo oryginalny i przede wszystkim świetnie sprawdza się w praktyce. Nie raz zarechotałem pod nosem jak się okazało że jakiś pojedynek, albo epicka strzelanina nie miała w ogóle miejsca, "bo było to trochę inaczej". Klimat dzikiego zachodu i westernów z lat 80-tych oddano perfekcyjnie. Lokacje, postacie (imiona), muzyką, wszystko powoduje że gracz czuje się jak na prawdziwej, północnoamerykańskiej prerii :P. Grafika i muzyka również trzymają poziom, fabuła też. Ogólnie jestem bardzo zadowolony, bo po słabym Kartelu nie spodziewałem się niczego fajnego, a dostałem porządną, wciągającą i klimatyczną grę. Szkoda tylko że tak krótką, chciałbym przy niej spędzić trochę więcej niż dwa popołudnia. Chociaż z drugiej strony opowiadana historia straciłaby wtedy na dynamice? Może.

Co do zakończenia:

Nie spodziewałem się że Ben to Bob. To znaczy domyślałem się że ktoś z baru to Bob, ale nie że akurat Ben. Oczywiście wybrałem zemstę. Tak po prostu, bohater stracił całe życie na szukanie tego dziada, i kiedy go w końcu odnalazł, to miałby go wypuścić? Wolne żarty. Niech wszyscy wiedzą że grzechy nie zanikają z czasem i każdy kiedyś odpowie za to co zrobił :))

Co prawda może gra nie powala fabułą, ale to nie przeszkadza w czerpaniu z niej frajdy.

O ile sama fabuła nie zachwyca, o tyle sposób jej opowiadania zasługuje na medal. Podobnie jak słuchacze w barze, na początku byłem zachwycony opowieścią, później sam zacząłem się zastanawiać czy bohater aby coś nie kręci i nie zmyśla (wszędzie myśleli że jest kimś innym), a sam finał trochę mnie zaskoczył i skołował. Gunslinger pokazał że nawet płytka historia opowiedziana w ciekawy sposób może dawać frajdę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj grę ukończyłem i krótko mówiąc świetnie się przy niej bawiłem. Fabuła nie jest ciekawa, natomiast fajny jest sposób jej opowiadania. Dużo też smaczków, jak pojawiające się postaci Billy'ego Kida, Jessego Jamesa czy braci Daltonów. Jeśli chodzi o rozgrywkę, to po prostu dynamiczna, intensywna strzelanina. W przeciwieństwie do nieudanego Cartela strzela się fajnie, co jest zasługą systemu punktowego zliczającego wszystkie nasze trafienia i nagradzającego pomysłowe eliminowanie przeciwników. Klimat Dzikiego Zachodu czuć także dzięki oprawie graficznej, która nadaje grze klimat komiksu. Mnie akurat bardziej podobał się styl graficzny Więzów Krwi, ale w przeciwieństwie do "dwójki" nie uświadczyłem żadnych bugów typu przenikanie tekstur przez ściany.

Podsumowując: świetna gra dla lubiących strzelaniny niekoniecznie śmiertelnie poważne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto by się spodziewał, że gra za taką cenę może dać tyleż frajdy. :) Gunslinger jest po prostu świetny. Jak inni powyżej pisali, fabuła nie jest szczególnie odkrywcza jednak opowiadana w taki sposób, że świetnie się ją poznaje i chce się dowiedzieć co będzie dalej. To natomiast nie jest trudne, gdyż gra jest krótka, niestety. Przechodzę ją już drugi raz na wysokim poziomie trudności, już połowę mam za sobą. Jeśli mi się nie znudzi to przejdę ją i na poziomie najtrudniejszym. :)

Grafika niezwykle mi się tu podoba. Komiksową oprawę w grach bardzo lubię, tu wygląda po prostu świetnie i zadziwiająco pasuje do takich klimatów.

Muzyka- cudo. IMO jest ona genialna, nieraz stałem w miejscu i jej słuchałem, czy gapiłem się na ekran ładowania słuchając tych jakże przyjemnych dla ucha dźwięków. :)

Gameplay również jest super. Radosna rozwałka, punktowanie efektownych sposobów posyłania do piachu niemilców sprawia, że udaje mi się nieraz wykręcić bardzo długie i efektowne kombinacje. Świetną rzeczą jest drzewko umiejętności. Odblokowywane perki dają sporą przewagę na polu bitwy, dzięki czemu można masakrować wrogów na różne sposoby. ;P (Przeładowywanie można "opanować" do takiego stopnia, że trwa dosłownie chwilkę).

Podsumowując, najnowszy Call of Juarez jest świetny, a kto się waha niech jak najszybciej przestanie i leci grę kupować, na pewno nie pożałuje. Poza długością (a raczej krótkością) gra nie ma praktycznie wad. Bugów nie uświadczyłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grę ukończyłem niedługo po premierze, jednak dopiero teraz zdecydowałem się na przelanie swoich przemyśleń bez użycia ani kropli inkaustu w internecie. Przede wszystkim gra jest równie krótka co ferie zimowe. Kurczę, to są jakieś jaja? Cztery godziny w które przeszedłem tytuł to zdecydowanie zbyt mało jak na produkcję, która kosztowała mnie na greenmangaming trzydzieści złotych. Historia jest nudna i łatwa do przewidzenia. Prawdę powiedziawszy, już w momencie, kiedy pewna osoba zaczęła wypytywać o szczegóły opowiadania pana Silasa Greavsa wiedziałem, jak całość się skończy. Ponad to brak trybu multiplayer, tudzież jakiegokolwiek innego zajęcia po przejściu trybu fabularnego (pojedynki były bardzo nudne na dłuższą metę, zaś trzeci tryb w ogóle mnie nie interesował). Modele postaci prezentowały się nad wyraz komicznie, niestety dla mnie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Błędów, bugów, czy innego ustrojstwa było w tej grze sporo, a na palcach jednej ręki mógłbym policzyć przypadki, gdzie oponent przy ścianie po śmierci nie wpadał w model obok niego. Mimo jednak tych wad bawiłem się świetnie. Genialna muzyka sprawiła, że po raz kolejny musiałem obejrzeć moje ulubione westerny, zarywając całą nockę przy "dolarowej" trylogii Sergio Leone i kilku innych tytułach. Gameplay prezentował się bardzo dobrze, radosne bieganie po przygotowanych przez twórców lokacjach (swoją drogą, te zasługują na ogromną pochwałę - prezentowały się świetnie!) pozwalało zapomnieć o wszelakich problemach i skupić się na beztroskim zabijaniu przeciwników. Sposób prowadzenia historii był znakomity i zrobił na mnie wrażenie.

Podsumowując, gra była bardzo przyjemna, jednak zbyt krótka. Przyrównać można to do hamburgera w jednej z sieciówek z fast-foodami. Jest smacznie, jest przyjemny smak, ale dość drogo i nieopłacalnie. Fabułę na jedno popołudnie mógłbym im wybaczyć, gdyby w produkcji znalazł się tryb multiplayer. W tym wypadku odradzam zakup w tej cenie, warto poczekać, aż gra stanieje i wówczas się w nią wyposażyć. Bo kwota, jaką żądają twórcy jest zdecydowanie zbyt duża jak na taką produkcję. Sprawia ona wrażenie ambitnej, jednak przez mały budżet została po prostu brutalnie znokautowana, a mogło być naprawdę dobrze. Bo kto nigdy nie chciał być kowbojem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja opinia jest taka jaka jest. W Call of Duty zagrywałem się na multi kupę czasu (licznik wskazał kilkaset godzin). Kampanii fabularnej w przypadku Modern Warfare 2 nawet nie ukończyłem, bo mnie w ogóle nie interesowała. I nie, trzy dychy to nie jest świetna cena. Dzisiaj, w dobie takich wyprzedaży w cyfrowej dystrybucji za trzy dychy można było wyrwać Battlefield 3, Sleeping Dogs i Hitman: Rozgrzeszenie (te dwie gry razem, bo kosztowały piętnaście złotych sztuka), dwa Batmany w wersji steam, tudzież paczkę Bioshocków (w tym przypadku jeszcze piętnaście złotych zostanie).

Gra warta uwagi, ale nie za taką cenę. Gdy spadnie do biedronkowego wydania, warto kupić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj, w dobie takich wyprzedaży w cyfrowej dystrybucji za trzy dychy można było wyrwać Battlefield 3, Sleeping Dogs i Hitman: Rozgrzeszenie (te dwie gry razem, bo kosztowały piętnaście złotych sztuka), dwa Batmany w wersji steam, tudzież paczkę Bioshocków (w tym przypadku jeszcze piętnaście złotych zostanie).

Tylko popatrz sobie na daty wydań tych gier. Dwu-trzy letniego kotleta możesz kupić w przecenie za 30 zł, to fakt, ale ile te gry kosztowały w momencie premiery? Taki BF3 kosztował coś koło 130 zł. o ile pamiętam. W przypadku Gunslingera masz świeżą produkcję w cenie reedycji, a jednocześnie grę o wiele lepszej jakości niż przeciętne shootery z kioskowej tekturki. Przecież nawet większość badziewnych indyków czy innego chłamu jest droższa. Dalej uważasz że to zła cena?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dalej uważam, że to zła cena. To jest moje zdanie, a ja nie zamierzam ustawiać się w szeregu z resztą ludzi. Akurat mechaniką ani gameplayem Gunslinger nie wskazuje na to, że jest to stosunkowo nowa gra. Osobiście wolę kupić grę 2-3 letnią za te same pieniądze, ale spędzić przy niej więcej niż kilka godzin.

Ano, i coby nie było - zawsze darzyłem tę serię sympatią, od dziecka lubiłem dziki zachód. Oceniam ten tytuł na podstawie tego, co sobą reprezentuje, a dla mnie reprezentuje dobrą zabawę za zbyt duże pieniądze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, możesz sobie woleć starsze gry, nic mi do tego. Ale jak rzucasz porównaniami cenowymi, to porównuj ceny gier wydanych w zbliżonym czasie, a nie powołuj się na przeceny na trzyletnie tytuły. A fakt jest taki, że kupić nową, dobrą grę za 30 zł to prawie jak za darmo. W czasach w których za głupie DLC z kilkoma misjami trzeba zapłacić nawet z 50 zł.

Akurat mechaniką ani gameplayem Gunslinger nie wskazuje na to, że jest to stosunkowo nowa gra.

NIe? A czym się różni "mechanika i gameplay" chociażby w CoD'ach, gdzie co roku dostajemy map pack do poprzedniej gry w cenie nówki (ładnie nazywany kontynuacją)? W ogóle to czym charakteryzują się nowe gry pod względem gameplay'u i mechaniki, a czego nie ma Gunslinger?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, możesz sobie woleć starsze gry, nic mi do tego. Ale jak rzucasz porównaniami cenowymi, to porównuj ceny gier wydanych w zbliżonym czasie, a nie powołuj się na przeceny na trzyletnie tytuły. A fakt jest taki, że kupić nową, dobrą grę za 30 zł to prawie jak za darmo. W czasach w których za głupie DLC z kilkoma misjami trzeba zapłacić nawet z 50 zł.

Ta gra kosztowała 30 złotych właśnie na przecenie. Hitman wyszedł w listopadzie ubiegłego roku, Sleeping Dogs w sierpniu, więc to stosunkowo niedawno. Co do ceny, ja tylko napisałem, jak ja to postrzegam. Kupuję gry za grosze, kiedy widzę magiczne -75% bądź napis 2 za 1/3 za 1.

NIe? A czym się różni "mechanika i gameplay" chociażby w CoD'ach, gdzie co roku dostajemy map pack do poprzedniej gry w cenie nówki (ładnie nazywany kontynuacją)? W ogóle to czym charakteryzują się nowe gry pod względem gameplay'u i mechaniki, a czego nie ma Gunslinger?

Na wstępie zaznaczę, że fanem CoDa nie jestem, na mojej półce goszczę tylko dwie części z tej serii. Po Call of Duty niczego nie oczekuję, bo nawet nie pobieram tej gry w trakcie darmowych weekendów na steam. Po nowym Call of Juarez jednak spodziewałem się czegoś więcej niż poprzedniej części doprawionej liftingiem graficznym, który miał zatuszować okropną grafikę. Początkowo grą byłem oczarowany jak wy, jednak im dalej w las, tym gorzej. Przespałem się z tym i doszedłem do wniosku, że gra jest po prostu przeciętna. Nie mówię, że to źle, ale moim zdaniem nie warto płacić za ten tytuł pełnej ceny.

@b3rt

Ja odpowiem, ja odpowiem!

1. Jest zwolnione tempo na zawołanie.

2. Są punkty za kreatywne zabójstwa...

3. ...za które możemy rozwinąć postać.

4. Na końcach poziomów są bossowie i pojedynki 1 na 1.

Tego wszystkiego w CoDzie nie ma.

Call of Duty ma tryb multiplayer i dłuższą kampanię trollface.gif

A tak nawiązując do punktu 4, to jakby powiedzieć, że Call of Juarez jest gorszy od Call of Duty bo nie ma celowników laserowych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta gra kosztowała 30 złotych właśnie na przecenie.

Ja widziałem w Media Markcie za 35 zł. poza przeceną, więc na słabą obniżkę trafiłeś ;)

Po nowym Call of Juarez jednak spodziewałem się czegoś więcej niż poprzedniej części doprawionej liftingiem graficznym, który miał zatuszować okropną grafikę.

No dobra, ale co to ma do rzeczy? Zarzuciłeś grze że pod względem mechaniki i gameplay'u odstaje od nowych gier, więc pytam, czym charakteryzują się nowe gry, że Gunslinger tak bardzo od nich odstaje? Wszystkie FPS'y tego typu prezentują z części na część praktycznie takie same rozwiązania. CoJ nie próbuje wymyślić koła na nowo, ale dodaje do serii fajne smaczki, jak chociażby punktowanie zabójstw (nie jest to Bulletstorm, ale i tak spoko), usprawnione pojedynki, nowatorskie prowadzenie opowieści, cel-shadingową grafikę (mówię o zmianach wewnątrz serii, a nie ogólnie), rozwój postaci w jednym z trzech kierunków itd. Za 30 zł. Dla porównania CoD (będę się często powoływał na CoD'a, bo ta gra najbardziej mi się kojarzy z Gunslingerem. Czyli uber liniowy shooter, oskryptowany do granic możliwości itd.) z części na część zmienia tylko misje, mapy w multi i tyle. Żadnych zmian w grafice, mechanice, opcjach i w ogóle. A co roku życzą sobie za to 130 zł.

Nie mówię, że to źle, ale moim zdaniem nie warto płacić za ten tytuł pełnej ceny

Nawet jeśli pełna cena to ~30 zł? Zrozumiałbym jakbyśmy mówili o standardowych cenach nowych gier: 79 zł, 99 zł, 129 zł. itd. Ale 30? Tak jak pisałem, DLC do singlowych gier są droższe. To twoim zdaniem kiedy będzie warto nabyć tą grę, jak będzie w płatkach śniadaniowych?

Call of Duty ma tryb multiplayer i dłuższą kampanię trollface.gif

Ale kosztuje 4 razy tyle co CoJ, a multiplayer jest dokładnie ten sam od czasów MW1, tyle że się mapy zmieniają. A kampania też nie jest jakoś specjalnie dłuższa. CoJ przeszedłem na spokojnie w prawie 6 godzin, MW1 w 8, MW2 w 7 o ile pamiętam. A różnica w cenie jest, więc jak kogoś nie interesuje multi to nawet nie ma co porównywać stosunku ceny do ilości. I jakości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ale co to ma do rzeczy? Zarzuciłeś grze że pod względem mechaniki i gameplay'u odstaje od nowych gier, więc pytam, czym charakteryzują się nowe gry, że Gunslinger tak bardzo od nich odstaje? Wszystkie FPS'y tego typu prezentują z części na część praktycznie takie same rozwiązania.

Tak. Fizyka w tej grze kuleje, kolizje obiektów to jakiś przykry żart. Gra prezentuje regres względem poprzednich części.

Czyli uber liniowy shooter, oskryptowany do granic możliwości itd.) z części na część zmienia tylko misje, mapy w multi i tyle. Żadnych zmian w grafice, mechanice, opcjach i w ogóle. A co roku życzą sobie za to 130 zł.

Call of Duty od czasu czwartej części to seria nastawiona na grę multiplayer. Brak w niej zmian, bo po co zmieniać coś, co jest dobre? Jakby tego było mało, nikt nie każe ci płacić im co rok za kolejną część gry.

Nawet jeśli pełna cena to ~30 zł? Zrozumiałbym jakbyśmy mówili o standardowych cenach nowych gier: 79 zł, 99 zł, 129 zł. itd. Ale 30? Tak jak pisałem, DLC do singlowych gier są droższe. To twoim zdaniem kiedy będzie warto nabyć tą grę, jak będzie w płatkach śniadaniowych?

W przypadku gier przeciętnych warto wyczekać aż będzie dodawana na stacji benzynowej za każde zatankowane 5 litrów. Call of Juarez jest grą przeciętną.

Ale kosztuje 4 razy tyle co CoJ, a multiplayer jest dokładnie ten sam od czasów MW1, tyle że się mapy zmieniają. A kampania też nie jest jakoś specjalnie dłuższa. CoJ przeszedłem na spokojnie w prawie 6 godzin, MW1 w 8, MW2 w 7 o ile pamiętam. A różnica w cenie jest, więc jak kogoś nie interesuje multi to nawet nie ma co porównywać stosunku ceny do ilości. I jakości.

Black Ops 2 jest w Media Markt w moim mieście za 59 złotych, reszta części chodzi jeszcze taniej. To dwa razy drożej. Ponad to, Call of Duty to gra na multi, do której dołączono single ze względu na naciski osób z góry. Zresztą na głównej stronie CDA w bodajże sobotę był artykuł o tym.

Aż muszę zapytać do czego zmierza ta konwersacja, bo próbujesz zmienić mój pogląd na tą kwestię. Ja nie mówię, że gra jest słaba. Ja mówię, że MOIM zdaniem gra jest przeciętna. Bardzo fajnie się w nią gra, ale jakby tak spojrzeć na to pod innym kątem, to po prostu dobry klimat przysłania kulejącą mechanikę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mówię, że MOIM zdaniem gra jest przeciętna.

Ale mówisz też że gra nie jest warta swojej ceny, z czym nie mogę się zgodzić. Bo jeśli naprawdę porządny FPS, z doskonale przedstawioną historią (mimo że sztampową), świetnymi i dynamicznymi strzelaninami i fajnym klimatem w cenie biletu do kina (3D :P) nie jest wart swojej ceny, to co jest?

Brak w niej zmian, bo po co zmieniać coś, co jest dobre?

A czy wszystko jest dobre? Grafika od czasów CoD2 stoi w miejscu, kampania singla jest z gry na grę coraz krótsza i oparta na tym samym schemacie, a balans w multi jak się rozmył w MW2, tak jest rozmyty do teraz. Nie ma co naprawiać?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mightydong: po prostu jesteś skuza:P

Co ja jestem : D?

Ale mówisz też że gra nie jest warta swojej ceny, z czym nie mogę się zgodzić. Bo jeśli naprawdę porządny FPS, z doskonale przedstawioną historią (mimo że sztampową), świetnymi i dynamicznymi strzelaninami i fajnym klimatem w cenie biletu do kina (3D tongue_prosty.gif) nie jest wart swojej ceny, to co jest?

Drogie to kino macie : D FPS moim personalnym zdaniem nie jest wart swojej ceny, 30 zł na jedną grę można spożytkować lepiej. A za kilka miesięcy gra i tak trafi do CD-Action. Warto poczekać, bo to nie jest must-have.

A czy wszystko jest dobre? Grafika od czasów CoD2 stoi w miejscu, kampania singla jest z gry na grę coraz krótsza i oparta na tym samym schemacie, a balans w multi jak się rozmył w MW2, tak jest rozmyty do teraz. Nie ma co naprawiać?

Call of Duty to maszynka do robienia hajsu, a że hajs się zgadza, ciągle napływa to znaczy, że wszystko jest dobrze.

Gra premierowa w cenie 30zł, z bardzo fajnym gameplayem. To jest uczciwa cena. Owszem są przeceny, ale po czasie i to często długim.

Gra premierowa w cenie 30 zł, z bardzo fajnym gameplayem który kończy się szybciej niż jeden film Władcy Pierścieni. A tak w zasadzie to te 30 zł to już przecena, bo gra w dniu premiery kosztowała 50 złotych i właśnie taką cenę widziałem dzisiaj w Media Markt.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj ukończyłem Gunslingera. Zakończenie bardzo zaskakujące

W ogóle nie podejrzewałem, że Ben to Bob Bryant. Gdy Silas wyciągnął hiszpańską monetę byłem w szoku. Jeśli miałbym stawiać na kogoś ze słuchaczy, to skłaniałbym się ku Jackowi. Miałem miały dylemat, co wybrać, ale ostatecznie postawiłem na zemstę

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też mogę dołączyć do grona graczy, którzy zaliczyli najnowszą część Call of Juarez. Naprawdę porządny kawałek kodu. Szczególnie podoba mi się narracja w tej grze, w formie opowieści, a szczególnie te flashbacki. Tylko coś chyba z optymalizacją skopane, bo u mnie strasszzznie muliła ta gra. Jednak mimo wszystko Więzy Krwi to lepszy tytuł niż Gunslinger, ze względu na fabułę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko coś chyba z optymalizacją skopane, bo u mnie strasszzznie muliła ta gra

Ja osobiście nie miałem takiego problemu... Ale przyznać nowemu Call of Juarezowi trzeba, że wszystko jest zgrabnie opowiedziane, bez żadnych zbędnych wydłużeń, co czyni jednocześnie grę krótką (zaledwie 6 godzin trwa przejście wątku fabularnego). Jedyne co w Gunslingerze denerwowało to to, że napisy (czyli to co główny bohater opowiadał) wyświetlane były często podczas walki z przeciwnikami, przez co nie można było się skupić (bo albo czytasz i giniesz, albo nie czytasz i strzelasz...).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...