Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Dawid2207

Hobbit - seria (2012, 2013, 2014), Peter Jackson

Polecane posty

Tak szczerze to trochę się czepiasz. Władca Pierścieni też nie jest 100% zgodny z książkami a nikt się o to nie wścieka. Jasne, hobbit ma więcej wątków dodanych, może i "romans" jest niepotrzebny (chociaż po tym co słyszałam zaraz po premierze spodziewałam się czegoś gorszego niż kilka krótkich scen...), ale na pewno ten film nie zasługuje na nazywanie go kaszanką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą różnicą, że Władca pierścieni dość dobrze trzyma się głównej osi fabularnej książki.

he he he he he he he he he hehe

W szczególności >Saruman i >ostatnie rozdziały zawierające przesłanie LotR. Są też obszerne rozdziały dotyczące każdego tomu z osobna. Proszę sobie adaptacją LotR tyłka nie podcierać przy ganieniu Hobbita, bo to kocioł i garnek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyną rzeczą która ratuje filmy są efekty specjalne

Efekty prezentują co najwyżej dobry poziom i zdecydowanie NIE SĄ głównym atutem filmowego Hobbita.

pozłacany Smaug FTW!

Nie uwzględniając sarkazmu - piszesz o najgorszym efekcie specjalnym w obu filmach.

Gro filmu to głupoty fabularne, wciśnięte na siłę. Walka gigantów w pierwszej części, spływ beczkami w drugiej

Czy wiesz na czym polega głupotka fabularna? Otóż, jest to błąd scenariusza, coś nielogicznego, oczywiste niedopatrzenie scenarzysty. To, że elementy książki pojawiają się w jej filmowej adaptacji a) nie jest głupotką fabularną wciśniętą na siłę, b) nie jest głupotką fabularną, c) nie jest błędem, d) jest czymś normalnym.

najazd orków na Dal...

Ojejq, ktoś wprowadza zmiany w adaptacji mojej ulubionej książki (która czytałem pięć lat temu, i którą najwyraźniej nie najlepiej pamiętam). Zabić, spalić, ukrzyżować!!!!!!!!!1!!!!111

Ah, wspominałem o tym, że powyższe nie jest w ŻADEN sposób związane z głupotką fabularną?

Wątek miłosny wciśnięto na siłę, jest on idiotyczny i w sumie niepotrzebny.

Nie przesadzaj, to tylko kilka dodatkowych scen, które są potrzebne, bo pozwalają fabule pójść w odpowiednim kierunku. Pozwolę sobie uściślić, bo mogłeś już zapomnieć historię z filmu:

Tauriel zakochana w naszym przystojnym krasnoludzie udaje się na jego poszukiwanie i zabiera wraz ze sobą Legolasa. Elfowie potrafią świetnie walczyć, więc dzięki temu prostemu zabiegowi scenarzystów orkowie nie wyrzynają naszej uroczej kompanii przed pierwszą godziną Pustkowia.

No i z tego co pamiętam to Kili i Fili jednak brali udział w łupieniu skarbca smoka, w filmie zostają w Dali.

Delikatna zmiana, potworne! Zostali, bo są tam potrzebni scenarzystom, a ja nie cierpiałem z powodu straty kilku krasnoludów. Mamy ich jeszcze trzysta.

Jackson chciał uczynić film jak najlepszy, niestety, dzięki jego "rewolucyjnym" pomysłom dostajemy złotą kupę.

Chyba nie muszę komentować.

cały film należy raczej zaliczać do kaszanek kinematografii.

Ej, ale ty oglądasz dwa filmy rocznie, prawda?

Dziwię się że film nie dostał złotej maliny w kategorii scenariusza.

1. Historia jest w porządku. 2. Nie ma większych idiotyzmów fabularnych. 3. Dialogi są OK. Na czym polega twój problem?

Na pewno czytałeś Hobbita? To był TEN spływ? Czyżby drużynę krasnali goniły wtedy orki? Legolas wybił z łuku 3/4 ówczesnej populacji orków wtedy nad rzeką bo resztę dobił (bodajże Bombur) krasnolud w beczce? Dobra, ksiażkę czytałem ostatni raz z 5 lat temu, ale dam sobie rękę uciąć że TAK nie było. Nawet nie wspomnę o takiej głupotce, że w książce krasnale tkwiły w lochach przez kilka dni, a nie godzin.

Krótką i nudną przygodę zamieniono w długą, efektowną, emocjonującą i zabawną sekwencję... ale ten Jackson to jest zły jednak. :///////

To, co serwuje "Hobbit" to absolutnie wyssane z palca bzdury.

Historia z oryginału wzbogacona nowymi wątkami + kilka cięć + wątek z innej książki autora pierwowzoru. Totalna bzdura!

film MUSI zarobić na siebie

Nie widzę związku z powyższym.

Na 99% Thorin przeżyje w filmie. [...] Czuję, że akurat Kili przeżyje, w końcu musi (ale to absolutnie MUSI) przeżyć, z powodu jego miłości do elfki. W efekcie tego, cały film będzie przesłodzony do granic możliwości.

WOW. Nie, serio, WOW. W filmie mamy:

1. Krwawe walki.

2. Podłego smoka palącego miasta

3. Ukazaną biedę miszkańców tegoż miasta.

4. Thorina chylącego się ku upadkowi

5. Władcę ciemności.

6. Wiele zgonów.

7. Wkrótce - krwawą bitwę, która pochłonie wiele ofiar.

Pasja Gibsona też była dla Ciebie przesłodzona?

Nie powiedziałem (napisałem) że Lotr to adaptacja idealna.

Jeśli jeszcze nie zapomniałem (czytałem pięć lat temu, sry) to celem adaptacji jest przeniesienie głównego znaczenia, przesłania i sensu pierwowzoru do nowej formy/medium. Mylisz ten termin z ekranizacją.

Mimo to, jakoś da się obejrzeć "Władcę" i się nie krzywić.

Władca Pierścieni to świetny film, dość wierna ekranizacja i całkiem niezłe osiągnięcie kinematografii w ogóle, a ty piszesz "da się objrzeć i nie krzywić". Powiedz mi, czego oczekujesz od filmów?

Wyobrażacie sobie? Aragorn, w Hobbicie, gdzie go wcale nie było, ciekawe co robił by w filmie? W sumie Legolasa też nie było, co mnie też niezmiernie bawi

To mówi samo za siebie.

Czekam aż Peter Jackson weźmie się za ekranizację Silmarilliona, to będzie epicka bajka, rozbita na 7 filmów. Albo zrobi serial, którym pobije GoT

Może Twoim wyznacznikiem ilości treści jest objętość książki, ale objawię Ci prawdę - w Silmarillionie owej treści jest dziesięciokrotnie więcej niż w LoTRze i nawet 15 filmów to za mało by zekranicować to dzieło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo mówimy tu o ekranizacji, a ta powinna być jak najwierniejsza oryginałowi

To, co sprawdza się w książkach, nie musi sprawdzać się na ekranie. Czasem trzeba pozmieniać parę rzeczy, żeby obraz był watchable.

Pijesz na przykład do sceny spływu, która w filmie została zrealizowana genialnie, choć nie trzyma się książkowej wersji. Z podejściem, które prezentujesz (ekranizacja powinna być jak najwierniesza książce) naprawdę współczuję ci seansu. Zamiast cieszyć się świetnym filmem, marudzisz bo ktoś tam nie zrobił czegoś, kogoś pominięto, a jakiejś tam sceny w ogóle nie było.

No ale cóż, każdy ma różne oczekiwania wobec filmów. Ja na przykład wolałbym nie oglądać Hobbita, który jest zrealizowany słowo w słowo z książką, bo na pewno nie dotrwałbym do końca filmu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, nie sens, ale z oryginalnego story zostaje tak naprawdę niewiele.

I dobrze. Hobbit to książka dla dzieci, w której praktycznie nic ciekawego się nie dzieje. Dopiero w latach późniejszych Tolkien dodał do tej historii parę rzeczy, które opisał w swoich innych dziełach - na przykład spotkanie Gandalfa i Thorina w Bree, Sauron/Nekromanta, czy nawet postać Legolasa. Jackson wykorzystał te dodatkowe elementy, dzięki czemu filmowy Hobbit jest imo znacznie ciekawszy, niż książka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

orki nie polowały na krasnoludy w Dali

Jak napisałem, zmiany względem oryginału - dopóki nie zmieniają jego przesłania/sensu - nie powinny być rozpatrywane jako wady, chyba, że są to zmiany na gorsze. Ta tutaj jest IMO na lepsze, a ty kompletnie ignorujesz to, co napisałem wcześniej dalej wypisując swoje mądrości.

W takim razie w książce krasnoludy jednak zostały wyrżnięte a skarbiec Smauga grabi Bilbo z Gandalfem? Skoro Jackson wstawił już wątek tak agresywnego pościgu, to jakoś musiał po prostu uratować im skórę. Swoją drogą, w filmie krasnoludy to fajtłapy do kwadratu przez większość filmu. Dopóki nie wezmą w garść jakiejś lepszej broni, nie są zdolni w sumie do czegokolwiek co przerasta poziom skomplikowania wiązania butów

Masz niespotykany ból tylnej partii ciała o zmiany w adaptacjach.

Jackson dodał wątek orków, chcąc mieć materiał na trzy filmy i jakieś poważniejsze zagrożenie ścigające bohaterów. Stąd wynikły dalsze zmiany, a ty wciąż ignorujesz moją polemikę i trzymasz się swojego "ZMIANY TO ZUOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!!".

bo w takim razie albo krasnoludy zostaną w Dali i jakoś dociągną do Góry razem z Bardem i jego armią, albo wcale pod ruszą. Oba te przypadki są totalnym kretynizmem. Przypominam, że w książce

Kili i Fili giną

więc jakiekolwiek będzie wytłumaczenie ich dotarcia pod Erebor, będzie ono głupie

To samo, co wyżej.

Mógłbym dalej się produkować, ale nie mam zamiaru, gdyż trollujesz, czego udowodnieniem zająłem się w poprzednim i tym poście.

BONUS!

Krwawa i długa walka, w której zginie kilkadziesiąt totalnie anonimowych postaci i prawdopodobnie od 1 do 2 krasnoludów z głównej kampanii. Tak jest, to rzeźnia.

hotline-miami-05.png

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No w końcu zobaczyłem drugą część Hobbita Pustkowie Smauga i co mogę powiedzieć? Samo podzielenie Hobbita na trzy odrębne części jest w sumie dobrym posunięciem. Można lepiej poznać bohaterów i przeżyć kolejną wspaniałą przygodę w Śródziemiu. Ale powiem szczerze, że spodziewałem się czegoś lepszego i Pustkowie Smauga utwierdziło mnie w tym. Władcy Pierścieni Hobbit nie przebije, daleko mu do tego. Wszystko jest pięknie nakręcone, wspaniałe sceny i krajobrazy, nie ma na co tak naprawdę narzekać. Ale ja osobiście oczekiwałem czegoś lepszego, dalej będę oglądał ostatnią część z zapartym tchem bo to w końcu Jackson i Tolkien do licha. Ale nie ma porównania z Władcą ;) Tyle ode mnie dzięki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można lepiej poznać bohaterów

Tutaj to nawet ja się nie mogłem powstrzymać przed śmiechem. Tak naprawdę to jedynymi postaciami, które jakoś się rozwijają są Bilbo i Thorin, odrębnie od drużyny także Gandalf. Coś ważniejszego czasem robią też Balin i Dwalin. Dodać do tego wątek miłosny (z czapy) Filiego i reszta kompanii mogłaby pójść w odstawkę, bo i tak nic ciekawego nie robią. Oczywiście mnie to nie dziwi, bo i w samym Hobbicie drużyna krasnoludów nie była w żaden sposób rozwijana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy tytuł Hobbita

Czyli część ostatnia będzie kręciła się głównie wokół Bitwy Pięciu Armii. Obawiam się, że Jackson przesadzi, wskutek czego będzie ona trwała za długo i opatrzona zostanie zbyt dużą ilością CGI. Jako fan oryginału, liczyłem na okraszenie ostatniego filmu tytułem książkowym, ale nie jest to ważny element samej produkcji, więc jestem w stanie to przełknąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i mamy zwiastun. Zobaczyłem go na facebooku, nie znalazłem w sieci, więc nie podlinkuję. Wrażenia? Meh, nic się nie dzieje, a muzyka nie pasuje i niszczy klimat. Już chyba Requiem byłoby lepszym podkładem. Eh...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio? Muzyka niszczy klimat? Przecież muzyka to najbardziej klimatyczna rzecz w tym trailerze. Nie mogę powiedzieć, że trailer mnie powalił i jest idealnie zrobiony, no ale błagam was. Jak już, to można mu zarzucić, że jest zbyt lekki do tak ciężkiej, pełnej smutku piosenki. (nie wiem jak wy, ale ja zawsze mam ciary, jak ją słyszę)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak tak, to się zgodzę ;) Imho między 0:25 a 0:59 trailer jest jaki powinien być i poza kilkoma sekundami w miarę pasuje do muzyki. Resztę właściwie można by wywalić. A z tym wozem to w ogóle ocb, kto wpadł na pomysł wsadzenia tego do trailera?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A z tym wozem to w ogóle ocb, kto wpadł na pomysł wsadzenia tego do trailera?

DAT po stokroć. Cały trailer oprócz tej kilkusekundowej wstawki jest logiczny. Najpierw mamy przemowę związaną z bitwą, potem ujęcia z przygotowań do niej, smoka, bo każdy chce smoka zobaczyć, trochę fabuły i samą bitwę. A pomiędzy tym ten pościg. Co on tam w ogóle robi jaką pełni rolę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie pisze nic o najnowszym Hobbicie. Ok to ja napiszę, czy też raczej przekleję to co napisałem gdzie indziej.

W końcu miałem okazję obejrzeć ostatnią część Hobbita w Multikinie. Jak wrażenia? Cóż zależy jak na to spojrzeć. Jeśli pomimo tego jak wyglądały dwie poprzednie części oczekiwaliście wiernej ekranizacji książki to z kina wyjdziecie niezadowoleni, jeśli jednak (tak jak ja) od początku zakładaliście, że.idziecie na film luźno inspirowany książką Tolkiena wyjdziecie z kina z bananem na twarzy. I tutaj możecie skończyć czytać jeżeli spoilery powodują u was ataki wścieklizny (chociaż powiedzmy sobie szczerze, jak kończy się Hobbit wie prawie każdy). Oglądając cały film miałem nieodparte wrażenie, że reżyser postanowił, że ostatni Hobbit będzie parodią. Dlaczego? Zacznijmy od smoka,który w tej części znika wyjątkowo szybko, bo jeszcze przed wyświetleniem podtytułu ostatniej części trylogii. Nie to jest jednak ważne, ale to w jaki sposób znika. Zgodnie z książką zostaje on zabity przez Barda, który do tego celu używa czarnej strzały i (że to tak nazwę z braku odpowiednich słów) balisty domowej roboty wykonanej ze znalezionej liny i własnego syna. Tak. mówię w 100% poważnie. Sama ucieczka Brda z więzienia też wygląda komicznie, bo do tego celu nasz łucznik używa (znowu) liny, statku i władcy (burmistrza) Esgaroth.Dalej jest już tylko lepiej, bo mamy krasnoluda na świni bojowej (a może to był dzik?) zabijającego orków przy użyciu tylko i wyłącznie swojej głowy, elfa na łosiu bojowym (SPOILER oba zwierzaki giną), wychodzącą z tuneli wykopanych przez wielkie robale armię orków i Beorna, który przeprowadza desant na siły orków przy użyciu orłów. Jednak bezsprzecznie najbardziej przegiętą sceną w filmie jest to co robi Legolas podczas walki z Bolgiem. W tej jednej scenie byłem przekonany, że oglądam Matrixa. To tyle jeśli chodzi o parodię, teraz przejdźmy do rozczarowań. Przede wszystkim rozczarowuje starcie z Sauronem które sprowadza się do tego, że Galadriela, Saruman i Radagast walczą z duchami po czym ta pierwsza krzyczy na Saurona, który ucieka z podkulonym ogonem. Rozczarowuje też scena w której krasnoludy, elfy i ludzie przegrywają z orkami, ale wszystko się odwraca gdy do walki postanawia wkroczyć kompania Thorina. Są też momenty po prostu słabe takie jak wątek miłosny Kiliego i Tauriel czy Legolas opowiadający o swojej rodzinie. Za to bardzo fajnie pokazano obsesję Thorina na punkcie złota, która dla mnie była najmocniejszym punktem filmu. Mimo tego wszystkiego zakończenie Hobbita to dobry film o ile idzie się na niego z odpowiednimi oczekiwaniami. Niestety Jackson ma ten sam problem co George Lucas czyli nakręcił wcześniej rewolucyjną trylogię i teraz, gdy większość osób oczekiwała kolejnej rewolucji, a dostała po prostu dobrą trylogię jest zawiedziona. I to już właściwie tyle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wróciłem wczoraj w nocy z premierowego Hobbita Bitwa Pięciu Armii i niestety nie mam zbyt pozytywnej opinii. 3 część jest najgorsza chodź długość filmu jest na plus to cała reszta jest mocno średnia. Nie potrafię powiedzieć nawet dlaczego, jeszcze 1 część podobała mi się i to bardzo to już 2 część nie. 3 to już w ogóle ale zobaczyć trzeba bo to w końcu Jackson i Tolkien, mogę pisać i podawać przykłady ale nie ma zbytnio sensu. Najsłabsza część ze wszystkich Hobbitów i tyle, a innym polecam pójść samemu i się przekonać na własne oczy ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dzisiaj na ostatniej części Hobbita i mam podobne odczucia co JediMati. Bitwa Pięciu Armii to najsłabszy Hobbit. Moim zdaniem przesadzili trochę z efekciarstwem, którego było sporo w poprzednich częściach, ale dla mnie tutaj było go zdecydowanie za dużo. Plus czasem rażąca niezgodność z kanonem, ale tego można było się spodziewać już wcześniej ;)

Oczywiście fakt, że ta część jest gorsza od poprzednich, nie znaczy, że to słaby film. Przyjemniej się mi go oglądało, wartka akcja, sceny bitewne na plus - jeśli komuś się przyjemnie oglądało poprzednie części, to teraz też się będzie nieźle bawił.

Jak już wspominałem, film słabszy od poprzedniczek, ale daje rade.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mniejsza o efekciarstwo, dialogi o wiele częściej wywoływały u mnie uśmiech politowania na twarzy - to najbardziej chyba bolało :P I naprawdę Jackson przesadza z pauzami. Wiecie, przerwa w dialogu albo jakiejś akcji i tak na kilka sekund. Budowanie napięcia do przesady.

Ogólnie to: Hobbit 1 > Hobbit 2 > Hobbit 3, a wszystkie Hobbity oczywiście poniżej LOTR. Muszę kupić w końcu rozszerzonego władcę na BR...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem że bardziej przekombinowanej i efekciarskiej sceny niż Legolas skaczący na 8 metrów po beczkach na rzece w drugiej części nie będzie, ale jednak się pomyliłem. Niektóre sekwencje w "Bitwie Pięciu Armii" z Bloomem na ekranie zahaczają o Matrixa...

W moim przypadku z każdą kolejną częścią było słabiej. Jedynka była świetna. Miała segmenty komediowe, posiadała te genialne ujęcia Nowej Zelandii wraz z tradycyjnie pompatyczną muzyką, sama akcja mnie satysfakcjonowała i w przeciwieństwie do dużej części głosów innych, nie nudziła.

W dwójce zaczął się niestety pokaz SF, wątek miłosny (i tak lepiej zagrany niż w "trójce") z drugiej strony mieliśmy więcej akcji i niesamowitego Benedicta C. jako Smauga.

Trójka tymczasem ma aktorstwo Blooma i Lilly rodem z "Trudnych spraw", masę dłużyzn i wspomniane "saj faj" w zbyt wielu scenach, przyprawiające o pusty śmiech.

Ratuję ocenę bardzo dobrze rozpisana rola dla Thorina podparta świetnym aktorstwem. Bilbo dalej ujmuję swoim typowym charakterem i sposobem bycia. Krótki początkowy epizod ze Smaugiem też oczywiście na plus.

Wielka szkoda że rozstanie z tą sagą przebiegło w takich okolicznościach. Jackson zdecydowanie przefajnował za dużą ilość scen kluczowych. Siódemka jaką dałem na FW jest zawyżona z racji wiadomego przywiązania do takich serii. No i żebym nie czuł że wyrzuciłem kasę w błoto tongue_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawiodłem się nieco na trzeciej części. Cały film wydawał mi się(poza początkiem) jednym, wielkim fillerem(a zapychaczem raczej nie jest).

Zdecydowanie najlepsza część filmu przypadła na jej pierwsze dziesięć minut. Spustoszenie, jaką czynił Smaug były miodem dla oczu i uszu. Efekty na najwyższym poziomie, było czuć bezradność mieszkańców - oglądało się to z wielkim przejęciem. Jednak ta część fabularna szybko się kończy. Rozumiem, że wątek Smauga miał stanowić płynne przejście z części drugiej na trzecią. Zastanawiam się jednak, czy nie można byłoby go dać do "Pustkowia Smauga"? Przez ten podział owa historia wydaję się być wciśnięty na siłę(moje odczucie).

Okres między pokonaniem smoka a ostateczną bitwą był ogólnie ok, ale bez jakichś rewelacji. Jedynym mocniejszym plusem było szaleństwo Thorina. Reszta to standard - pertraktacje, szykowanie do wojny, starcia z Sauronem(tutaj ewidentnie powinni dać ostrzeżenie o epilepsji)... Czyli codzienne życie w miejscu zwanym Śródziemiem smile_prosty.gif Żałuję tylko, że nie rozwinęli nieco wątku Sarumana i Saurona. Do minusów zaliczyłbym też postać tego sługi burmistrza - miał być postacią komiczną, a na dłuższą metę irytował.

Bitwa - z jednej strony wszystko jest ok, mamy wiele bitew, bardzo fajne efekty specjalne. Z drugiej strony czegoś w tej bitwie brakowało. Nie porwała epickość czy rozmiar starcia, wszystko takie przewidywalne było. Niektóre sceny wywoływały też niezamierzony uśmiech(Legolas skaczący po głazach)... Odnoszę wrażenie, że ekipa nie bawiła się dobrze przy kręceniu scen bitewnych.

Z całej trylogii ta część była najgorsza. Nie była tragedią bo nie żałuję wydanych pieniędzy, ale zastanawiałbym się jeśli miałbym iść znowu na ten film.

Daję 7/10, no może +7/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...