Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

RoZy

Devil May Cry (seria)

Polecane posty

Po prostu informuję, że nie powinno się oceniać CAŁEJ gry na podstawie samego dema czy też obejrzanych materiałów, a Ty to ciągle robisz. Nie wiem co przez te wszystkie posty było w tym takiego trudnego do zrozumienia -_-.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na ten przykład nie mam zamiaru grać w grę, w której główny bohater od początku do końca działa mi na nerwy i dla mnie to jest FAKTYCZNY problem.

Poważnie? Jesteś w stanie skreślić całkowicie dobrą grę TYLKO dlatego że główny bohater cię irytuje? Sorry, ale mój mózg tego nie ogarnia. Gdybym miał podążać takim tokiem myślenia, to musiałbym olać chociażby Far Cry 3 (gdzie główny bohater był skrajnie idiotyczny), God of War (taki chodzący miks testosteronu i idioty), Final Fantasy 8 (Squall...), Gears of War (a razem z nim masa innych gier w których główny bohater to chodząca, bezmózga maszyna do zabijania), Dead Rising 1 i dodatek do 2, Kane & Lynch i wiele, wiele innych gier, które sprawiły mi sporo frajdy. No ale jak sam powiedziałeś, ludzie mają różne priorytety w doborze gier, niekoniecznie muszę się z tym zgadzać.

Co do reszty się zgadzam i póki co nie zanosi się, by gra jakieś rekordowe zyski przyniosła

Tu nie chodzi o rekordowe zyski, tylko o przerwanie tendencji spadkowej serii. Może się uda, może nie. Na razie nie ma nawet oficjalnych wyników sprzedaży, więc można sobie gdybać.

Z 4 nie było tego problemu, bo wyszła dosyć spory odstęp czasu po wersji konsolowej na PC

Inna sprawa, że DMC4 było bezpośrednią kontynuacją serii, ze starymi bohaterami i wątkami. Więc spora część fanów zamawiała i kupowała w ciemno pre-ordery. Tutaj nie dość że marka jest restartowana, to jeszcze fanboje narobili ogromnego syfu wokół gry, chociażby poprzez zaniżanie ocen na metacritic. Tak, fanboje, nie twórcy. Bo to od fanbojów się zaczęło (zaraz po pierwszym trailerze), twórcy załapali się na darmową promocje i popłynęli z nurtem. Żeby nie było, też uważam że ich zachowanie było karygodne, ale taka jest kolej rzeczy: im fani bardziej się rzucali, tym bardziej oni ich drażnili. Boje się jednak że efekt może być odwrotny do zamierzonego, ale cóż.

Albo podkreślali, że gra ma dojrzała fabułę. Hmm... widać chwalenie się wielkością penisa, rzucanie faków i innych słów tego typu jest uważane za dojrzałe

Mylisz pojęcia. Fucki i wielkości penisa są efektem spartolenia charakterów głównych postaci. Fabuła i wykreowany świat jest IMO całkiem niezły: demony opanowują świat poprzez media i wpływy pieniężne. Ludzie są kontrolowani nawet nie zdając sobie sprawy, a my musimy spóbować odwrócić losy świata. Gdyby nie słabe postacie, to całość miałaby większy potencjał niż poprzednie DMC razem wzięte. Niestety, jeśli w akcje wkręca nas bezpłciowa baba, a przywódca opozycji jest skończonym idiotą to fabuła traci na swej wiarygodności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna wideorecenzja DmC - tym razem z naszego, polskiego podwórka. Tomek Drabik, znany także jako quaz, zrecenzował najnowszego Devila w wersji na X360.

http://gamezilla.komputerswiat.pl/publicystyka/2013/01/wideorecenzja-quaza-dmc-devil-may-cry

Ponownie, Quaz celnie wypunktował wady i zalety gry, wystawiając w miarę sprawiedliwą ocenę (alleluja. Jakby dał swoje słynne "Osiem na Dziesięć", to na moje by nieco przegiął). I ten ciekawy pomysł z "dualizmem" w recce ;).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede mną nie trzeba DmC bronić. Już nie.

Gdybym naprawdę szukała na siłę kiepskich elementów nie zgodziła bym się z daniem grze 7/10. Napisałam po prostu co w świecie wykreowanym przez Capcom+NT do mnie nie trafia. I nie trafiało by to do mnie nawet gdyby gra nie jechała na marce DMC.

Nie napisałam nigdzie, że w poprzednich DMC poziomy nie były liniowe. Napisałam, że odnoszę wrażenie, że w DmC poziomy są jeszcze bardziej liniowe, co jest już osiągnięciem. Tylko nie wiem czy warto się takimi osiągnięciami chwalić. Niech sobie jednak będą liniowe, przynajmniej - w końcu - bohater nie biega po własnych śladach.

Nie uważam też, żeby gra była ? jak twierdzi MartiusGW ? niedokończona. Pomimo, że bohaterowie nie są pierwszego sortu, a opowiedziana historia głowy nie urywa. Jest nawet na tyle przemyślana i dopracowana fabularnie, że zjada DMC4 na śniadanie z papierowymi Nero i Kyrie na czele. Zresztą, sądzę, że o to chodziło Capcomowi, kiedy stwierdził, że starą serię należy zostawić samą sobie, bo czwarta część DMC była kiepska nawet jak na standardy serii.

Mimo, że boli mnie prawdopodobna śmierć starego uniwersum nie widzę jak można by dalej pociągnąć oryginalną serię bez popełniania coraz większych głupotek i tworzenia coraz głębszych dziur w fabule i charakterach postaci. Na pewno nie po wprowadzeniu Nero i spłyceniu ?oryginalnego Dantego?.

THE Dante niestety przestał się rozwijać (chociaż można było tego uniknąć), więc niech sobie nowy Dante biega. Może w którejś-tam-części-z-rzędu nabierze ogłady i da się polubić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się wydaje że Dante w ogóle miał nie występować w DMC4 jako grywalna postać. Stąd praktycznie cała jego "kampania" to przechodzenie tych samych poziomów "od tyłu", styl walki został nieznacznie zmieniony w stosunku do DMC3, część cut-scenek w ogóle jest urwana z innego świata itd. Ale pewnie Capcom obawiał się że będzie dym: nie dość że nie można grać jako Dante, to jeszcze jest głównym przeciwnikiem w grze (przynajmniej na początku). No i Nero, który jest bardziej smętny i irytujacy niż "nowy Dante". Pewnie dlatego na szybko zrobili z niego grywalną postać i puścili do gry. Ale to tylko moje gdybanie (chociaż już podczas gry miałem takie odczucia).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słyszałam, że DMC4 miał skrócony okres produkcji. Gra miała być wydana rok później, jako produkt w pełni dopracowany, jednak prawdopodobnie centrala naciskała, by grę wydać szybciej - i fiuuu! tak powstał backtracking.

Nie wiem, ile w tym prawdy, ale to całkiem prawdopodobny scenariusz. Dodajmy wymagania fanów... niestety, gracze to paskudny gatunek. Wybredny i niecierpliwy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poważnie? Jesteś w stanie skreślić całkowicie dobrą grę TYLKO dlatego że główny bohater cię irytuje? Sorry, ale mój mózg tego nie ogarnia.

No ale tak jest w moim przypadku smile_prosty.gif Pewnie dlatego, że przez ilość gier, które ogrywam w roku, spokojnie mogę sobie w nich przebierać wypatrując, czegoś, co będzie dla mnie niemal idealne. Nie dość, że choć gram regularnie, to jednak niedużo, to w każdym roku znajdzie się jakaś FIFA, TF2, Diablo 2,3, L4D2, BF3 itd. które zabiorą mi ponad setkę godzin z tych i tak niewielu w roku i prócz tego skończę góra z 5 pozycji i wsio. Dlatego cały czas w biblioteczce "kurzą" mi się Bioshocki, KOTOR 2, Darksiders 2 (to akurat mnie raczej znudziło, niż się kurzy) i wiele innych, które sobie jeszcze sporo poczekają, o ile dostaną w ogóle szansę. Z tego, co wymieniłeś, nie grałem w nic i z pewnością już nie zagram smile_prosty.gif I nie jest tak do końca, że irytujący bohater=nie gram. To są jednak nieliczne przypadki, gdy nie mogę go znieść. Tak jest tutaj. Mogę napisać, jak któraś koleżanka wyżej: widziałem niemal wszystkie cutscenki z nowego DMC i dla mnie to jest żenada i bym nie zdzierżył. Pogram sobie w coś innego smile_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zagrałem.

No cóż, wydawało mi się, że tym razem krzykacze mieli rację. Że ze starymi gram spod znaku Devil May Cry gra ma niewiele wspólnego - ot, imiona bohaterów i kilka podobnych ciosów.

Na szczęście trafiłem na recenzję na stronie CD-Action, która mnie wyprowadziła z błędu. Czuję się w obowiązku podzielić tym, jak recenzja i pan recenzent tego dokonali.

Już sam początek pokazał mi ogrom błędu w moim rozumowaniu i zachowaniu. Pan recenzent pisze, że nigdy go nie pociągała estetyka mangi i anime, ani też, że nigdy nie identyfikował się z "chłopaczkami, których ze względu na śliczne buźki i uniseksowe fryzury czasem trudno na pierwszy rzut oka odróżnić od dziewczyn". Ano brawo panie recenzencie. Jeśli twierdzi pan, że jednym z warunków lubienia starego Dantego jest identyfikowanie się z metroseksualistami, to widocznie tak już jest i tak być musi. No, ja co prawda nigdy nie miałem większych problemów z identyfikacją płci Dantego, ale wiadomo - ja to przecież, jako weteran serii, jestem przecież wprawiony w rozróżnianiu chłopców ubranych jak dziewczyny od dziewczyn ubranych jak chłopcy. Muszę przyznać, że umiejętność ta się przydaje, bo tak jakoś głupio przepuszczać innych facetów w drzwiach.

No nic, przejdźmy dalej. Pan recenzent pisze, że "nie jest tak, że ekipa Ninja Theory zostawiła w koszyczku pod drzwiami zupełnie inną postać o znajomym imieniu". I znowu zastanawia mnie, czy ze mną - oraz z dużą częścią świata z twórcami gry włącznie - coś nie tak, czy to tylko pan recenzent się myli. Bo przecież już od pierwszego krótkiego filmiku z DmC - tym, z jeszcze innym Dantem - wiadomo było, że Dante będzie całkowicie inny. Pewnie chodziło o tą fryzurę, która sprawiała, że na widok starego Dantego ludzie zastanawiali się nad jego przynależnością płciową.

Zgódźmy się jednak, że wygląd i zachowanie bohatera - Dantego - to przecież pikuś. Nie samym Dantem człowiek żyje. A przecież "zmiany dotyczą głównie wyglądu bohatera".

No, nie wiem jak pan recenzent ale mnie na pierwszy dotyk pada uderzyło inne sterowanie. Oczywiście odmienne sterowanie to pikuś, zwłaszcza dla pana recenzenta. Podobnie jak brak styli znanych nam z poprzednich części. Ano, przecież to też zmiana nieistotna. Kogo obchodzą style, skoro najważniejszą, uderzającą zmianą jest przecież zmiana wyglądu bohatera? Oczywiście zmniejszenie poziomu trudności - to też nieistotna zmiana. To, że stary poziom Normal był trudniejszy od nowego Nephilim jakąś istotną zmianą nie jest. To, że "nie trzeba być weteranem slasherów" - w odróżnieniu do poprzednich części - zwłaszcza trzeciej - która potrafiła zatrzymać niewprawnego gracza już na drugim poziomie - zmianą "główną" nie jest.

Oczywiście istnieje szansa - a raczej cień szansy, że - skoro "cykl Devil May Cry nigdy do mnie (pana recenzenta oczywiście) nie przemawiał", to może i pan recenzent może nie pamiętać o tym, że poprzednie gry jednak się różniły. Ale przecież pisze, że tak jest. Więc wie. Skoro wie, to musi mieć rację.

Podobnie jak pan recenzent musi mieć rację z tym, że trzeba poświęcić piętnaście godzin aby poznać historię na poziomie normalnym. Mój kolega, który w poprzednie części Devil May Cry nie grał, powiedział co prawda, że skończył grę na poziomie normalnym w osiem godzin, ale przecież musiał kłamać. Albo też znowu źle zrozumiałem pana recenzenta, który przecież nic o przejściu gry nie pisał - tylko o poznawaniu historii. Czyli po przejściu gry trzeba jeszcze poświęcić jakieś siedem godzin, żeby poznać historię. Albo trzeba przejść grę - dajmy na to w osiem godzin - i do tego spędzić jeszcze dodatkowych godzin piętnaście, aby poznać historię. Dwadzieścia dwie godziny rozrywki... Całkiem przyzwoity wynik.

No, chyba że mój kolega jakimś geniuszem jest - co też być może. No, a to, że na stronie youtube.com po wpisaniu "devil may cry 5 walkthrough" można znaleźć ludzi kończących grę w czasie od siedmiu do dziewięciu godzin - no cóż, pewnie oszukują.

Oczywiście fakt, że owa liczba piętnaście pokrywa się z liczbą podaną na oficjalnej stronie przez Capcom jest zgoła przypadkowy. Pan recenzent przecież liczby stamtąd nie wziął - bo przecież grę twierdzi, że grę skończył. A skoro twierdzi, to tak jest.

Krótko mówiąc, gratuluję recenzji, panie recenzencie. Ja, póki co, jeszcze nie "czuję się pozyskany", ale przynajmniej wiem, że powinienem się z tym czuć bardzo źle.

Nie wiem co prawda, jak to jest "czuć się pozyskanym". Ale to jeszcze przede mną. Może przy okazji DmC2?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej bym tego nie napisał...choć zdradziecki początek sprawił, że miałem złe przeczucia co do tego postu tongue_prosty.gif

Przyznam, że sam też uznaję tę recenzję za jedną z najbardziej stronniczych i jednostronnych, jakie w piśmie widziałem. Pisanie o nierozróżnianiu płci w przypadku takiej serii jak DMC, gdzie kobiety od zawsze były baardzo wyraźnie podkreślone, brzmi śmiesznie. Gdy oglądałem sceny z Trish i Dantem w czwórce jakoś nie miałem wątpliwości, czy to relacja homo, czy hetero.

Jak ktoś pisze, że nowy Dante wcale tak bardzo nie różni się od starego, to na język ciśnie się pytanie, w które DMC nie grał...w nowe, czy stare. I dlaczego bardzo wielu mocno oglądanych recenzentów mówi, że gra starcza na ok. 8 godzin, a tu mamy 15?

Nie rozumiem, skąd dwie tak wysokie oceny w piśmie i szkoda wielka, że CD-A gra na tą samą nutę, co duet NT-Capcom, wyśmiewając w jakiś sposób poprzednie części i pomijając szereg wad najnowszej,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do wyglądu bohaterów... Gdzieś, nie pamiętam gdzie dokładnie (chyba w jakimś wywiadzie), twórcy Devil May Cry 3 przyznali, że postacie Dantego i Vergila zostały zaprojektowane tak, by - cytując - "cause a huge nosebleed* in female fans". Tyczyło się to zwłaszcza kostiumów "coatless".

Innymi słowy wygląd i prezentacja owych "metroseksualistów" ma trafić do fanek DMC...

...tak w ogóle to co niemęskiego jest w długich włosach? Sama chodzę z gościem, który ma fryzurę dłuższą ode mnie i bynajmniej mi to nie przeszkadza... ohwait, ja jestem dziwna.

*W kulturze japońskiej krwotok z nosa ma być oznaką "nieczystych" myśli [przyp. własny]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@leonik - Trochę zbędne czepialstwo. Musicie pojąć (hardkorowi fani DMC), że większość recenzji pisana była przez ludzi, którzy nie darzyli starych DMC wielką sympatią. Czasem tak bywa, kto wie, może akurat w CDA nie ma fana tej serii, albo był czymś zajęty :P Więc dla takiego autora, zmiana stylu walki to naprawdę "pikuś", bo na przykład w slasherach liczy się dla niego najbardziej satysfakcja i płynna walka. I tak dalej.

Recenzja rebootu nie zawsze musi (choć raczej powinna) być pisana przez kogoś, kto znał i lubił oryginał. Bo taki reboot z zasady ma przede wszystkim trafić do nowej publiczności, niekoniecznie bardzo obeznanej z oryginałem. Tak mi się wydaje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że jesli tą recenzję pisze tak, jak to mówisz człowiek nieobeznany z serią, to niech się generalnie od poprzednich części odstosunkuje, skoro nie dość, że ich nie lubi, to zdaje się i nie znać (to ważniejsze), pisząc bzdury o tym, że nowy bohater wcale nie jest tak różny od starego.

No i jak czytam podsumowanie i listę plusów, to konfrontując ja z minusami naprawdę bez fanbojowania poprzednim częściom mozna zazgrzytać zębami. Naprawdę z palca można strzelić paroma minusami i rzeczami, które niekoniecznie muszą się podobać...tu mamy tylko poziom trudności confused_prosty.gif No i plusem jest 15 godzin kampanii...włącz yt i wpisuj po kolei DMC Mission X (gdzie X to numer misji), a zobaczysz, że praktycznie każdą ludzie kończą w czasie 25-30 minut, co daje niecałe 10h, a recenzenci internetowi mówią o jeszcze krótszym czasie.

No i ten wstęp...CormaC pisze jakby poprzednie DMC to były jakieś nowe FF, Last Remnant, czy Pokemony...pls...gdy grałem w poprzedniczki miałem takie same odczucia, jak kolega niżej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem, czemu autor recenzji DMC narzekał na japońskość poprzednich odsłon. Sam nie trawię japońszczyzny, ale naprawdę nie zauważyłem jej nigdzie. Pewnie, gdyby nie była to gra Capcomu, to pomyślałbym, że to amerykański tytuł. Ja jakoś nie widzę dużych oczu, nie widzę, by bohaterowie przy gadaniu mieli zamknięte oczy, nie widzę jakichś słodkich zwierzątek i ogólnie nie rozumiem, gdzie tu ta japońskość. Owszem, niektóre postacie są dość nietypowe, ale to chyba nie szkopuł?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby recenzje pisał człowiek obeznany z serią, to ludzie zarzucaliby, że jest stronniczy i faworyzuje poprzedniczki. Gdy recenzje pisze gość kompletnie nie mający pojęcia o serii, to jest niby w porządku? Przypomina to trochę stwierdzenie z CDA, że jedyne prawdziwe oceny ME3 pochodzą właśnie od recenzentów branżowych - bzdura. Tak mniej więcej dzielą się też opinie o samym DMC wśród graczy - albo wkurzeni fanboye albo goście rzucający ''nie czepiajcie się wyglądu bohatera. Prawda leży gdzieś pośrodku i żeby ocenić trzeba chyba samemu porządnie pograć, ale póki co to dość ryzykowna inwestycja.

Sam nie trawię japońszczyzny

Nie żebym się czepiał, ale zgadnij skąd pochodzą Mario, Luigi i Nintendo :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile jestem mocno nakręcony na nowe DMC (jutro!), i gra kosmicznie mi się podoba, o tyle trzeba przyznać że recenzja CDA jest kiepska. Nawet taki ktoś jak ja, kto przymyka oko na naprawdę wiele niedoróbek zauważa wiele elementów które po prostu nie grają i trzeba by było nad nimi popracować. Chociażby ten nieszczęsny lock-on (tu widać że recenzent jest fanem GoW, bo tam też lock-ona nie ma i fan tej produkcji może uznać ten element za zbędny), banalni bossowie, czy za słabe bronie strzeleckie.

Sam nie trawię japońszczyzny, ale naprawdę nie zauważyłem jej nigdzie.

Japońszczyzna to nie tylko wielkie oczy i ładniutkie ludziki. W DMC jest dużo typowej japońszczyzny, chociażby projekt postaci (białowłosy bishonen jako główny bohater), projektowanie broni i walk (ten sam bishonen jedną ręką wymachujący ogromnym, dwuręcznym mieczem, kręcąc kombosy jakby miał w ręce widelec), no i przede wszystkim typowe, japońsko przesadzone efekciarstwo, jak latanie na rakiecie, czy wjeżdżanie na motorze po pionowym budynku.

Tak mniej więcej dzielą się też opinie o samym DMC wśród graczy - albo wkurzeni fanboye albo goście rzucający ''nie czepiajcie się wyglądu bohatera.

Albo ludzie tacy jak ja, którzy po prostu widzą bardzo fajnie zrealizowany slasher. Nigdy nie twierdziłem że wad nie ma, ale sama gra jest IMO bardzo dobra, i szkoda byłoby ją skreślać głównie dlatego że jest inna niż poprzedniczki. I cieszy mnie to, że gdy hejt już powoli opadł, to pojawia się coraz więcej głosów podobnych do mojego: ludzi którzy po prostu cieszą się z dobrej gry.

nie jest znowu tak przesłodzone, jak te wszystkie anime xD

W tym momencie lepiej skończ wypowiadać się na temat anime. Skoro wszystkie anime są twoim zdaniem przesłodzone, to muszę stwierdzić że co najmniej nie masz pojęcia o czym mówisz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale "japońskość" to nie wygląd :P To styl projektowania gry, specyficzne cut-scenki i różne totalnie absurdalne "over-the-top" sceny (weźmy chociażby intro DMC4 i walkę w świątyni). O to raczej chodzi.

@RIP - Wiesz, może się narażę, ale rozumiem, że nie każdy może widzieć czym się różni nowy Dante od starego. Tylko ci, którym naprawdę się ta postać spodobała widzą duże różnice. Osoba (tak jak ja na przykład), która grała w poprzednie części i całkiem się jej spodobały, widzi raczej podobieństwa. Dante jest arogancki, pokazuje swoim przeciwnikom, że totalnie się ich nie boi i się z nich nabija, obraża ich i jest raczej "luzakiem". To ogólny opis, ale pasuje i do nowego i do starego, sorry :P Jasne, wielcy fani mogą się wgłębiać, że to "inny rodzaj arogancji" i tak dalej, ale reszta graczy raczej nie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak ty b3rt, ale ja to przesadzone efekciarstwo nawet lubiłem. Czasem dobrze po pseudo realistycznych shooterach i innych bzdurach usiąść do czegoś co nawet nie próbuje udawać realizmu czy powagi.Szkoda mi, że wspomniane efekciarstwo i przejaskrawienie zostało zastąpione strasznie ogranymi motywami próbującymi pokazywać jaki ten świat brudny i ohydny. Jasne, że design lokacji jest fajny i całkiem zmyślnie zrobiony, jednak nie stanowi niczego co zapamiętałbym na dłużej, w przeciwieństwie np. do walki z Vergilem w deszczu i na szczycie wieży. Zmierzam do tego, że to tanie efekciarstwo jednak mocno stanowiło o całej serii.

Wczoraj ograłem demo Metal Gear Rising i mimo wszystko również wiele rzeczy nie wypada tam zbyt różowo. Wygląda na to, że DMC jednak nie zostanie zdeklasowany.

nie jest znowu tak przesłodzone, jak te wszystkie anime xD

Mały offtop:

Obejrzyj coś porządnego i powtórz to następnym razem gdy będziesz zbierał gwiazdki w Mario - serio.

@down

Nie chodzi mi o same anime, a bardziej o to, że zabawnie brzmi stwierdzenie o słodkości tego gatunku przy porównaniu z Mario, który jest dość mocno przesłodzony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak ty b3rt, ale ja to przesadzone efekciarstwo nawet lubiłem.

Ja też to lubię. Nawet uwielbiam. W tak absurdalnych ilościach jak chociażby w Asura's Wrath, gdzie walczyliśmy z bossami większymi kilka razy od ziemi. Nie pisałem przecież że nie lubię takiego efekciarstwa, tylko że taka stylistyka jest domeną Japończyków. Amerykanie bardziej idą w przesadny pseudo realizm i patos wylewający się z ekranu w takich ilościach że można się porzygać.

Szkoda mi, że wspomniane efekciarstwo i przejaskrawienie zostało zastąpione strasznie ogranymi motywami próbującymi pokazywać jaki ten świat brudny i ohydny.

Nie oglądałem za dużo cut scenek bo nie chce psuć sobie zabawy spoilerowaniem, ale z tego co widziałem w trailerach to nowe DMC też jest lekko szalone. Jak chociażby Dante ubierający się w lecącej przyczepie kempingowej. Może nie jest to absurd Bayonetty czy nawet DMC3, ale i tak dobrze. Tylko tak jak mówię, nie oglądałem za dużo spoilerów, może później jest mniej takich scen.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...