Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MrYoshi

Miecz i kwiaty, Marcin Mortka

Polecane posty

mieczIkwiatyT1_wyd2.jpgmieczIkwiatyT2_wyd2.jpgmieczIkwiatyT3.jpg

Tytuł: Miecz i kwiaty

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Rok wydania: 2008 (I tom), 2009 (II tom), 2010 (III tom)

Ilość stron: 471 (I), 400 (II), 448 (III)

Cena: 32.90 zł (I), 29.99 (II), 32.90 (III)

Poznajcie jedną z lepszych historii dziejących się w Ziemi Świętej. Oto rewelacyjna trylogia Miecz i kwiaty Marcina Mortki.

Głównym bohaterem jest Gaston de Baideaux, młody rycerz, który został zmuszony do opuszczenia rodzinnego kraju. Przybywa więc do Outremer, gdzie okazuję się, że wszystkie liczące się tam siły, włącznie z tymi nadprzyrodzonymi, wykazują ogromne zainteresowanie jego osobą. Nie zdradzę zbyt dużo dodając, że wszystko dzieje się z powodu jego brata, dawno uznanego za zaginionego czy nawet martwego w rodzinnej miejscowości, a który w Ziemi Świętej stał się ważną personą. Niestety, zaginął i nikt nie wie, co tak naprawdę się z nim stało. Gaston, wraz ze swymi towarzyszami, zostaje uwikłany w intrygę, w której, na równi z największymi zakonami rycerskimi z tamtych czasów - templariuszami i joannitami - oraz asasynami zmierzą się siły wykraczające poza ludzkie pojmowanie.

Nie znaczy to jednak, że fabuła ogranicza się do poszukiwań brata. Wręcz przeciwnie, są one tylko pretekstem do poprowadzenia licznych wątków pobocznych. Na pierwszy plan wysuwa się diabeł tkwiący w umyśle młodego rycerza. Jest to cyniczny głos, który odzywa się w głowie Gastona i pomaga mu z sobie tylko znanych powodów. Ważną rolę gra także mała dziewczynka, która trafiła pod opiekę jednego z kompanów francuza, ojca Adalberta. Więcej fabuły Wam nie zdradzę, by nie psuć przyjemności płynącej z czytania tej świetnej książki.

Wiele pracy Marcin Mortka włożył w kreowanie bohaterów, naprawdę nie sposób ich nie polubić. Na wzmiankę zasługuje Vittorio Scozzi, przyjaciel Gastona. To moja ulubiona postać z Miecza i kwiatów, jego komentarze wzbudzały u mnie co rusz salwy śmiechu. Także główny bohater został ciekawie skonstruowany, choć nie sposób go jednoznacznie opisać. Ulega ogromnej przemianie, by z młokosa machającego mieczem jak cepem, stać się sławnym rycerzem. Jeśli dodamy do tego wilkołaka, zdradliwą femme fatale Vivienne de Grenier czy niemego sługę Gastona - Bernarda - otrzymamy szeroki wachlarz zróżnicowanych i ciekawych bohaterów.

Na szczególną uwagę zasługuje także świat powieści. Wszystko oparte jest na autentycznych miejscach i postaciach, toteż spotkamy się oko w oko nie tylko ze Starcem z gór, ale także Gwidonem de Lusignan i Balianem z Ibelinu. Miecza i kwiatów nie można jednakże traktować jako podręcznika historii, ale przecież to nie wierność szczegółom historycznym jest istotą i siłą tej opowieści.

Język Miecza jest przystępny i lekki, Mortka pisze z łatwością i gracją doświadczonego pisarza. Nawet ogromna bolączka dużej ilości książek, czyli zakończenie, udało się wyśmienicie. Jest przejmująca i emocjonująca, to godne zakończenie epickiej historii.

Podsumowując, świetna, świetna i prześwietna. Naprawdę miło wspominam każdą chwilę spędzoną na lekturze tej książki. Jeśli miałbym podać dziesięć najlepszych książek, jakie kiedykolwiek czytałem, nie tylko fantastyki, Miecz i kwiaty znalazłyby się w pierwszej piątce. Gorąco polecam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie podzielam twojego ogromnego entuzjazmu, aczkolwiek zgodzę się z tym, że książki są dość przyjemne. Mogę nawet powiedzieć, że na drugi tom w jakimś sensie czekałem i gdy tylko pojawił się w księgarniach go nabyłem. No i na drugim tomie się skończyło. Z dwóch powodów - przede wszystkim Mortka w drugim tomie doprowadził do końca wiele z prowadzonych wątków. Uważam wręcz, że spokojnie można potraktować książki jako dylogię - jednakże naturalnie pozostają niewiadome, którymi najpewniej zajął się autor w drugim tomie.

Nie podobało mi się jednak ciągłe ratowanie bohaterów - zarówno pozytywnych jak i negatywnych - z opresji. Znacie ten moment z filmów, gdy ktoś celuje do kogoś i już-już strzelić ma, lecz się tylko gapi na niego i gapi... no i ktoś wyskakuje i ratuje biedaczka, który już-już był trupem - w książkach Mortki jest to bardzo częste.

Drugi powód tego, że nie przeczytałem całości, była zamiana stylu grafik na okładkach :P III tom nie pasowałby mi do pozostałych, zatem go olałem.

Podsumowując, też polecam, jako mimo wszystko dość przyjemne czytadło w ciekawej scenerii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie podzielam twojego ogromnego entuzjazmu

De gustibus non est disputandum, nie?

Nie podobało mi się jednak ciągłe ratowanie bohaterów - zarówno pozytywnych jak i negatywnych - z opresji.

Muszę się z Tobą zgodzić, zupełnie wyleciało mi to z głowy. To faktycznie potrafi zezłościć, gdy ten zły wymyka się śmierci raz po raz. W przypadku Gastona nie jest to denerwujące, bo za każdym razem jest na to logiczne wyjaśnienie lub ciekawy fragment, który ów ratunek w pełni rekompensuje.

Co do dylogii, masz rację, lecz tylko częściowo. Trzeci tom faktycznie kontynuuje tylko jeden główny wątek, ale także zamyka historie poszczególnych bohaterów. Bez tego książka byłaby niepełna. Nie potrafiłbym porzucić książki w 2/3, tak, by nie poznać zakończenia wszystkich wątków pobocznych. Większość, co prawda, kończy się wraz z tomem drugim, ale niektóre pozostają.

No i jest jeszcze kwestia polityki wydawniczej Fabryki Słów. Okładka drugiej części, którą dodałem w pierwszym poście, powinna wyglądać tak. Otóż niezrozumiałą dla mnie decyzją kogoś "na górze" w nowej szacie graficznej wydane zostały pierwszy i trzeci tom, zaś drugi nie. No i mamy problem, dokładni taki, jaki wskazał Dav1d. Wydania w ogóle nie pasują do siebie wyglądem! Oczywiście, jeśli komuś Miecz i kwiaty podobały się tak bardzo, jak mi, nie będzie miał żadnych oporów przed zakupem ostatniej części w innej szacie graficznej. Choć nie zaprzeczę, mój zmysł estetyki niekiedy się buntuje ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczególnie na początku widać jescze było niezbyt wprawny styl pana Mortki, ale później było tylko lepiej. Irytowała mnie co prawda naiwność i osobowość głównego bohatera, ale historia była nawet porywająca, mimo nawału informacji historycznych. Książki dobre rozpoznaje się po tym, ze coś po sobie pozostawiają , a ja po ostatnim zdaniu poczułem pustkę z powodu rozłąki z bohaterami tej trylogii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...