Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

UchiaKaike

Gra na instrumentach muzycznych

Polecane posty

No tyle że to co podałeś, to poprostu Singiel, a'la Noiseless.

A gitarka, tak, teraz na początku roku nie udało mi się kupić Fendera gdyż ceny na stronie Guitar Center były netto, a nie brutto, i realna cena wyszła jakieś ~600zł drożej, a nagle z rękawa nie wyczaruję takiej ilości pieniędzy. Mam nadzieję że pod koniec roku uda mi się kupić nowego Am. Std. ( wtedy Humbucker którego kupie teraz przeszczepię do tej gitarki ), albo używaną sygnaturkę Claptona ( wtedy zostawię ją tak jak jest, tam są Noiselessy które dobrze znoszą przestery ).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wiem, że to singiel, ale do takiego metalu się sprawdza :tongue: poza tym to tylko propozycja była :wink:

No, ale tak jak napisałem, zależy mi na mini-humbuckerze, bo single to już mam :)

Ooo fajnie, też bym chciał mieć Fenderka :)

Wiesz, napaliłem się na początku tego roku ( miałem go dostać w Lutym ), ale przez sytuację jaka zaistniała niestety dostanie gitarki było niemożliwe. Teraz już nie będę się tak napalał, bo już przekonałem się na własnej skórze że tutaj zależy wiele czynników. Aczkolwiek super byłoby mieć Fenderka, bo to już gitara na resztę życia, można grać, grać i grać, jedynie wymieniać co potrzeba - progi i takie tam.

Czytałem na forum Gitara.pl post kolesia, który kupił sobię Fender Eric Clapton Signature no i co? Wywalił całą tą "aktywną" elektronikę, wsadził Humbuckera, poty też wymienił chyba na czarne. W takim wypadku po co kupował sygnę Claptona skoro i tak wszystko to, co najważniejsze wywalił, i wsadził coś, co jest już dostępne w tańszych modelach ( Fender Eric Clapton Signature to jeden z najdroższych, nie-custom shopowych modeli Fendera ). Dobra, kończę marudzić, jego gitara, jego pieniądze, jego sprawa.

A wracając do pickupów, tak sobie przeglądam ofertę Thomanna, sporo tego mają. Ciekaw jestem tego LINKZ0R. Wygląda smakowicie, na Youtube też fajnie brzmi, ale to wiecie jak bywa. Dodatkowo:

DiMarzio DP189 Tone Zone S WH - humbucker pickup in single coil format, more mids and bass, bridge position.

Czyli że więcej basu i środka. Właśnie nie lubię takich "suchych" dzwięków, jakie wydaje singiel przy mostku. Wolę takie mięsko, że tak to ujmę. Może to wybrać? Kurczę, tyle tego że głowę urywa :huh: :huh: :huh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To w takim razie do zobaczenia za kilka miesięcy z 2400 złoty (lub więcej :)) i wymyślicie dla mnie porządny zestaw na początek mego obcowania na gitarze elektrycznej :D. W międzyczasie załatwie sobie gitarę od kogoś z technikum i zacznę ćwiczyć :). Dziekuję wszystkim za rady. Do zobaczenia za kilka miesięcy. Krzysiek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamiast tego zapytam, czy wedle Was można ufać handlującym kustkami na allegru?

Nie mam uprzedzeń do Allegro, ale trzeba uważać, czytać uważnie komentarze na temat sprzedawcy, zwłaszcza te negatywne. Póki co nie spotkała mnie żadna zła przygoda z Allegro, tudzież z iBejem ( z którego zamawiałem akustyka, o ludzie! )...i mam nadzieję że nie spotka. Jak będziesz uważał to problemów nie powinno być. A, i pamiętaj złotą zasadę: Wszystko za wyjątkiem kostek firmy Boss to kicha :trollface: TROLOLOLOLOLO!!!! :trollface:

Zresztą tyan może chyba potwierdzić, że kupowanie kostek na allegro nie jest takie złe, bo kupił jakiś tam Dabl Muff, no i tą niby-kaczkę, co to kwacze za 5.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, ale tak jak napisałem, zależy mi na mini-humbuckerze, bo single to już mam

Ale to mocniejszy singiel jest :tongue:

A wracając do pickupów, tak sobie przeglądam ofertę Thomanna, sporo tego mają. Ciekaw jestem tego LINKZ0R. Wygląda smakowicie, na Youtube też fajnie brzmi

O widzisz, właśnie ten model mi wpadł w oko i chciałem ci pokazać. Z tego co widze po opisach i wypowiedziach to właśnie jest taki cięższy dźwięk ponoć i w heavy itp. się całkiem fajnie sprawdza. Ale oczywiście najlepszym sposobem by było posłuchać na żywca :wink:

Ewentualnie jeszcze TEN chopper

Zamiast tego zapytam, czy wedle Was można ufać handlującym kustkami na allegru?

Tak jak hef napisał, uważaj na sprzedawców, w drugiej kolejności obadaj dokładniej sprzęcior :wink:

BTW: Iskier, super awatar :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możesz pogadać ze sprzedawcą, możesz pooglądać na jutjubje. Ja moge Ci dać prbki - mam tam mnogość swych nagrań, tyle że to moje własne, prywatne, kompozytorskie niemalże całe utwory czy riffy. Dlatemu nagram Ci jakąś improwizację w różnych stylach, jakis riff kowerowy i wstawię tu jutro wieczorem lub we wtorek koło południa.

No i gdzie te nagrania? :( Wszyscy tutaj zgromadzeni, cała gitarowa brać, czeka na twoje nagrania z niecierpliwością, a ty nam nic nie serwujesz :( Może daj jakiś utwór na stadiony, jak to kiedyś pisałeś :wub: :wub: :wub:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam problem wszech czasów. Nigdy nie miałem tak zrąbanego słuchu, może to problem przeniesienia specyficznego kanału elektrycznego na gitarę klasyczną, ale tak czy siak nie jestem w stanie upewnić się, czy taby do Perfect Strangers są poprawne. Mam co do tego poważne wątpliwości, ale jakoś nie umiem udowodnić, że nie są. Zapewne problem ww. różnych, zupełnie różnych brzmień tego kanału elektryka i klasyka. W każdym bądź razie...

Pomóżcie! Siedzę nad tym (wyłączony w większości głos, a gitarka ta sama) i nad tym (jeden z wielu identycznych tabów do Perfect Strangers, one się praktycznie nie różnią) od dwóch godzin i nie daję rady. Aktualnie danie rady jest moim celem życiowym w segmencie gitarowym, więc będę wielce zobowiązany, jeśli pomożecie.

Osobiście zawsze grałem wersję taką (tego fragmentu)

D -777 -888 555 777 -333 555 222 333 0 (0 i od nowa)

A 0----0----------------0

ale wszystkie taby w Sieci są inne. Panowie spece od elektryków, pomóżcie, proszę.

Pozdrawiam,

Wasz

Bylon

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bylon - ciekawe jest to, co piszesz. Masz możliwość jakoś nagrania się, gdy grasz "swoją" wersję? Bo tak z tabów, które podałeś, ciężko coś wywnioskować (nie wiadomo, jakie bicie, jakie tempo, etc.), a ja nijak nie jestem w stanie zmusić tych cyferek, by brzmiały, jak Perfect Strangers... : )

Taby w sieci, jak napisał tyan, są OK, musisz tylko pamiętać o slide'ach, które nie są tam zaznaczone. Najlepiej po prostu naucz się tych chwytów z tabulatur, a potem doszlifuj resztę ze słuchu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na cyferkach to faktycznie wygląda beznadziejnie, i podejrzewam, że faktycznie może być trudno zagrać to tak, jak jest wg mnie względnie poprawnie; tak jak piszesz - tabami nie mogę pokazać, jak dokładnie to gram.

Czy mogę nagrać? Mogę, jasne że mogę, tylko jakość będzie tak tragiczna, że... cóż. Nie wiem, czy ma to jakikolwiek sens, może kiedy będzie nowy komp (za jakiś tydzień), jakość będzie znośna, aktualnie wstydziłbym się nawet cokolwiek takiego opublikować - wyszedłbym zapewne ne zer0, nowicjusza itp.

Spróbuję zagrać tę wersję z Internetu+glisanda, być może faktycznie będzie lepiej.

Jeszcze raz dzięki za pomoc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie było mnie więc muszę coś odkopać:

@Tyan

Zakładasz zespół, w którym będziesz liderem praktycznie bez wkładu własnego. Nie mam pytań...

Skąd Ci to przyszło do głowy? Anywayz zamierzam wręcz przeciwnie założyć zespół w którym to ja będę układał piosenki sam.

@Iskier

zazwyczaj to instrumentaliści tworzą trzon zespołu

Bullshit, nie wiem skąd wziąłeś taką teorię. Są setki zespołów w których liderem jest wokalista i to on wymyśla wszystko, instrumentaliści to tylko takie grajki którzy mogliby grać w jakimkolwiek zespole. Dlatego największe zapotrzebowanie jest na wokalistów (dobrych).

Gdyby było tak jak mówisz, byłoby mnóstwo znanych zespołów grających muzykę instrumentalną. A ile ich jest? Bo wydaje mi się, że ani jednego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby było tak jak mówisz, byłoby mnóstwo znanych zespołów grających muzykę instrumentalną. A ile ich jest? Bo wydaje mi się, że ani jednego.

Niemądry tok rozumowania. :) Gdyby było tak jak mówisz, to byłyby zespoły czysto wokalne z niewielkim wpływem instrumentów (albo żadnym?).

Bullshit, nie wiem skąd wziąłeś taką teorię. Są setki zespołów w których liderem jest wokalista i to on wymyśla wszystko, instrumentaliści to tylko takie grajki którzy mogliby grać w jakimkolwiek zespole. Dlatego największe zapotrzebowanie jest na wokalistów (dobrych).

Zapotrzebowanie jest i na dobrych gitarzystów, i na dobrych basistów, i na dobrych wokalistów i perkusistów. Zawsze jest zapotrzebowanie na ludzi, którzy są świetni w swoim fachu. Są też setki zespołów, w których to instrumentaliści są 'szefami'. Najbliższy przykład to chyba twoja sygnaturka... Dodam też, że najlepsze zespoły to te ze zgraną ekipą, w których każdy ma swój głos i decyzje są podejmowane razem, tak jak np. Dream Theater.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd Ci to przyszło do głowy? Anywayz zamierzam wręcz przeciwnie założyć zespół w którym to ja będę układał piosenki sam.

No to gitarę (lub jakikolwiek inny instrument, np. klawisze) musisz mieć opanowaną przynajmniej w stopniu dobrym, bo bez tego to śmiech na sali (chyba że chcesz grać punk rocka w wersji PL)... Ułożysz tekst, pod niego linię melodyczną i powiesz: chłopaki zróbcie pod to podkład? Chyba nie od tej strony się zaczyna, a jeśli już to bardzo rzadko. Oczywiście wokalista i jego możliwości wokalne mają często wpływ na ostateczną wersję kawałka, ale zazwyczaj najpierw układa się choć zarys instrumentalny.

Bullshit, nie wiem skąd wziąłeś taką teorię. Są setki zespołów w których liderem jest wokalista i to on wymyśla wszystko, instrumentaliści to tylko takie grajki którzy mogliby grać w jakimkolwiek zespole.

No jasne... Lemmy z Motorhead, MegaDave z Megadeth czy Alexi Laiho z Children of Bodom. Rzecz w tym, że poza wokalem są oni w swoich zespołach też instrumentalistami i to dość istotnymi, bo to zazwyczaj na ich graniu opiera się kawałek. Bruce Dickinson, człowiek o genialnym głosie (jeden z najlepszych wokalistów evah), a jednak w życiu nie można rzecz, że choć przez chwilę był liderem Iron Maiden. Jasne, najbardziej rozpoznawalny członek kapeli, ale z pewnością nie lider.

I dobrze, że instrumentaliści to takie grajki, które mogą grać wszędzie. Najlepiej być dość wszechstronnym, ponieważ nigdy nic nie wiadomo. No i nie ma opcji, by wokalista nie grający dobrze na instrumencie (jakimkolwiek, choć prywatnie) mógł wymyślać wszystko.

No chyba, że podchodzi do gitarzysty i mówi: Ej, zagraj to tak - dum, dum, ry, dum, dum wy

Dlatego największe zapotrzebowanie jest na wokalistów (dobrych).

Oj zdziwiłbyś się. U mnie w mieście największe branie mają dobrzy perkusiści, bo ciężko znaleźć kogoś do czegoś ambitniejszego (czyt. bardziej wymagającego skilla) niż rock i np. nasz perkusista gra jeszcze w dwóch innych zespołach. Zresztą tak jak pisał Urak, zapotrzebowanie na ludzi dobrych w danej dziedzinie jest zawsze. Ja np. mam problem ze znalezieniem NAPRAWDĘ dobrego gitarzysty rytmicznego. Owszem, aktualny jest dobry, ale nie jest to jakoś specjalnie wysoka liga (nie żebym ja był jakimś genialnym gitarzystą prowadzącym).

Gdyby było tak jak mówisz, byłoby mnóstwo znanych zespołów grających muzykę instrumentalną. A ile ich jest? Bo wydaje mi się, że ani jednego.

A ja znam takich kilka, a i moje ulubione kapele grają i nagrywają utwory typowo instrumentalne: http://www.youtube.com/watch?v=v0anCui6-bU

@ Urak

Co do Dream Theater zgodzę się tylko połowicznie. Jasne, zgranie członków kapeli jest bardzo ważne, ale jakiś "duchowy" przywódca, który podejmie decyzję z miejsca, gdy wymaga tego sytuacja, też jest potrzebny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Urak

Gdyby było tak jak mówisz, to byłyby zespoły czysto wokalne z niewielkim wpływem instrumentów (albo żadnym?).

A NIE MA? Litości!! Większość popowych wykanawców (a pamiętajmy że pop to muzyka docierająca do największej ilości odbiorców) obeszła by się bez prawdziwych instrumentalistów i często się obchodzi, wystarczy jakiś tam żiżej który coś im tam zagra ale to wokal jest kluczowy.

Chodzi też o to że stosunkowo łatwo jest ułożyć jako taki podkład bez prawdziwego instrumentalisty bo wokalista/stka może stosunkowo szybko pojąć podstawy gry na instrumencie, zwłaszcza takim prostym jak gitara, natomiast w drugą stronę już niekoniecznie: mam wręcz wrażenie, że większość współczesnych gitarzystów boi się śpiewu.

@Iskier

@akapit nr. 1

W muzyce pop i pop-rock jest to chyba na porządku dziennym.

@akapit nr. 2

Lemmy Rudy i Alexi Laiho owszem, wszystko fajnie, ale pytanie gdzie byłyby te zespoły gdyby nie wokal tych muzyków?

Edge z U2 też jest świetny (gra na pewno lepiej niż Lemmy) ale gdzie byłoby U2 gdyby mieli gorszego wokalistę? W garażu lub nie istnieliby wcale i to raczej ta druga opcja.

@akapit nr. 3

Dziwne. Bo np. taki Slash. Śpiewać to to nie umie (a mógłby) za to na jego płycie solowej bity perkusyjne są łopatologicznie proste.

Po prostu NIE WIERZĘ że normalny (tj przeciętny nie grający) człowiek zwraca jakąkolwiek uwagę na perkusję. I to się nie zmieni, tak myślę. Rozumiem że wśród amatorów jest zapotrzebowanie na perkusistów bo perkusja to drogi i trudny w esploatacji instrument ale Ty mówisz że szukacie dobrego więc macie za sobą etap żałosnego niepełnego zespoliku garażowego. Pytanie tylko, po co wam dobry perkusista?

Rzecz w tym że typowy instrument przekazuje mało informacji słuchaczowi, jest to mało ambitne i dlatego tak mało jest zespołów instrumentalnych.

BTW jak już znajdziecie tego dobrego perkusistę i będziecie nagrywać płytę/porządne demo to byłoby miło gdybyście nagrywali mikrofonami pojemnościowymi. No bo po co układać zawiłe przejścia skoro wszystko później brzmi jak syf?

Co do dobrego rytmicznego to ja to widzę tak: komuś zależy, chce to robić to się nauczy grać nawet po przyjściu do zespołu. A jak nie zależy to nie powinien pchać się do zespołu. Kwestia ideologii; jeżeli Ty wiążesz jakieś nadzieje z tym zespołem to powinieneś się zastanowić nad ważniejszymi sprawami, np. jak to zrobić żeby to brzmiało ambitnie i przyjemnie jednocześnie, kwestia skilla gitarzysty rytmicznego lub nawet braku takowego to sprawa drugorzędna.

@akapit nr. 4

Ja wiem że Ty znasz. Ale to broń boże nie znaczy że one są znane. Byłbyś marnym muzykiem gdybyś nie znał większej ilości twórców niż przeciętny zjadacz chleba/słuchacz gunsów.

Co do zgrania w zespole - wszystko fajnie, DT i te sprawy ale osobiście mimo szacunku do Petrucciego nie trawię takiej muzyki, gdyż po prostu za mało jest w tym sztuki. Niektóre ich zagrywki są po prostu za szybkie żeby załapać o co chodzi i to czasem tak ze trzy razy za szybkie. Ich harmonia a czesem jej brak, głos wokalisty i nieziemsko pretensjonalne teksty przyprawiają mnie o ból głowy. Moim zdaniem w jednym riffie Hetfielda jest więcej emocji niż na całej płycie DT. Nie wiem, może się mylę, może po prostu nie dojrzałem (oby) ale tak to odbieram. W kwestii zgrywania się ze sobą mam trochę odmienne zdanie, myślę, że wszytko zależy od koncepcji zespołu. Fajnie jest kiedy na przykład perkusista i basista pracują jak jeden organizm, fajnie jest też na przykład kiedy basista dodaje do reszty muzyki kilka prostych acz skutecznych nut.

Ale nie podoba mi się, kiedy cała lub większość wartości zespołu to to że jego członkom fajnie się gra ze sobą. No bo co mnie to obchodzi? Ludzi o to nie dbają, jeżeli ktoś lubi grać z kumplem może to robić w szopie, świat nie musi o tym wiedzieć.

Poza tym w takich sformułowaniach zawarte jest też jakieś założenie, jakaś idea brzmienia, która w 99,9% przypadków jest błędna, bo jaka jest szansa, że członkowie zespołu całkiem przypadkiem mają podobną wrażliwość? Żadna!! Po prostu mniej lub bardziej świadomie naśladują jakiś inny zespół, na przykład hhmmmm niech pomyśle może IRON MAIDEN? Jakie to oryginalne!

Kończę ten przydługi wykład z okazji fuzji tematów instrumentalnych oraz co za tym idzie okazji do porozmawiania o muzyce na serio.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A NIE MA? Litości!! Większość popowych wykanawców (a pamiętajmy że pop to muzyka docierająca do największej ilości odbiorców) obeszła by się bez prawdziwych instrumentalistów i często się obchodzi, wystarczy jakiś tam żiżej który coś im tam zagra ale to wokal jest kluczowy.

O rany, o jakich gatunkach muzycznych my tu rozmawiamy... Jakoś nie czułbym zbyt dużej satysfakcji ze sklecenia jakiegoś zapętlonego nawet kilkudziesięciu sekundowego bitu i wzięciu za to kasy. Jasne, każdy zarabia jak może, ale chciałbym w przyszłości mieć pracę, która by mnie satysfakcjonowała i sprawiała jako taką przyjemność. Tworzenie kawałków z sampli raczej nie podpada pod tą kategorię.

Chodzi też o to że stosunkowo łatwo jest ułożyć jako taki podkład bez prawdziwego instrumentalisty bo wokalista/stka może stosunkowo szybko pojąć podstawy gry na instrumencie, zwłaszcza takim prostym jak gitara, natomiast w drugą stronę już niekoniecznie: mam wręcz wrażenie, że większość współczesnych gitarzystów boi się śpiewu.

Podstawy podstawami, ale jeżeli naprawdę kręcą kogoś zapętlone w kółko te same melodyjki i to jeszcze na jednej płycie, przy kilkunastu utworach wszystkie do siebie tak bliźniaczo podobne, że aż niedobrze się robi to naprawdę serdecznie mu współczuję. Na szczęście jest mało takich osób, bo popowe gwiazdki mają zazwyczaj maksymalnie kilka "hitów" na przestrzeni wielu lat.

W muzyce pop i pop-rock jest to chyba na porządku dziennym.

Widzisz, i tu dochodzimy do sedna sprawy. Tobie zależy na sławie, ale jaką muzykę przyjdzie Ci grać, by to osiągnąć, to już Ci kompletnie wisi. Ja nie umiałbym się zmuszać, by grać/wykonywać muzykę, której nie trawię. Czułbym się jak osoba, która jedzie w trasę i przy każdym występie opowiada ten sam dowcip, który w dodatku sama uważa za kiepski. Jasne, słuchacze się zmieniają (i dowcip się im podoba), ale ja każdego wieczora wciąż i wciąż opowiadam ten słaby dowcip... Chyba podziękuję.

Lemmy Rudy i Alexi Laiho owszem, wszystko fajnie, ale pytanie gdzie byłyby te zespoły gdyby nie wokal tych muzyków?

Pytanie raczej brzmi: czym byłyby te zespoły gdyby oni byli w nich tylko i wyłącznie wokalistami (szczególnie, iż wszyscy trzej odpowiadają za utwory niemal w całości)?

Edge z U2 też jest świetny (gra na pewno lepiej niż Lemmy) ale gdzie byłoby U2 gdyby mieli gorszego wokalistę?

Kwestia, gustu - dla mnie U2 to nudne pitolenie, Edge wcale nie jest tak dobrym gitarzystą... Taki pop, który stara się (z marnym skutkiem) udawać rock.

Dziwne. Bo np. taki Slash. Śpiewać to to nie umie (a mógłby) za to na jego płycie solowej bity perkusyjne są łopatologicznie proste.

Po prostu NIE WIERZĘ że normalny (tj przeciętny nie grający) człowiek zwraca jakąkolwiek uwagę na perkusję.

To nie wierz i dalej trwaj w zadufaniu. Słuchałem Megadeth na długo przed tym, jak zacząłem grać na gitarze i prymitywność perkusji m.in. na Rust in Peace strasznie mnie razi(ła) w sporej części utworów z tego albumu.

I to się nie zmieni, tak myślę. Rozumiem że wśród amatorów jest zapotrzebowanie na perkusistów bo perkusja to drogi i trudny w esploatacji instrument ale Ty mówisz że szukacie dobrego więc macie za sobą etap żałosnego niepełnego zespoliku garażowego. Pytanie tylko, po co wam dobry perkusista?

Bo muzyka, którą gramy i mamy zamiar grać w pierwszej kolejności ma podobać się nam, a dopiero potem innym (słuchaczom). Nie chcę (i koledzy z zespołu raczej też nie) być opowiadaczem marnego dowcipu.

kwestia skilla gitarzysty rytmicznego lub nawet braku takowego to sprawa drugorzędna.

Taaa, jasne... Szczególnie w momencie kiedy nie może sobie poradzić z kluczowym dla utworu momentem/kluczową zagrywką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ Krzysiu, czy zespół ma prawo istnieć, jeśli członkowie się nie lubią/nie szanują, a jedynym łączącym ich spoiwem jest grana muzyka? Spójrz na Floydów- na początku było fajnie, później panowie Gilmour i Waters nie wytrzymali i BAM- koniec kariery. Owszem, jeśli zespół liczy na światową karierę, oprócz zgrania muzyków musi też mieć to "coś", co porwie za nimi tłumy ludzi. Jeśli jeden z tych elementów nie istnieje- papa, wylatujecie.

Bo muzyka, którą gramy i mamy zamiar grać w pierwszej kolejności ma podobać się nam, a dopiero potem innym (słuchaczom).

O właśnie, jeśli nie ma tej radości z grania, to po co w ogóle się męczyć? Dla kasy? Jest tyle innych fajnych zawodów.

Z innej beczki: powiedzcie mi, co to za cudeńko na

filmiku na 1:18 grające solówkę? Fajnie toto wygląda, fajnie brzmi i ogólnie jest fajne :P
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edge z U2 też jest świetny (gra na pewno lepiej niż Lemmy) ale gdzie byłoby U2 gdyby mieli gorszego wokalistę?

Gra na pewno lepiej niż Lemmy... Może, ale Lemmy gra na innym instrumencie, grał w innych czasach i tworzył inną muzykę, więc trochę kiepskie porównanie.

A co do DT to nie wiem jak możesz mieć taką opinie. Brak harmonii? lol To jest jeden z najlepszych zespołów progresywnych obecnie. No Iskier, myślę, że rolę takiego lidera ma Petrucci, to on najczęściej udziela wywiadów itd. Ale kto to wie, nikt o tym głośno przecież nie powie. No i btw. wybrali ostatnio nowego perkustistę. Manginiego, z czego jestem b. zadowolony. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A się chyba wtrącę.

Muszę Krzysiu powiedzieć, że nieźle dowaliłeś z tym popem. Nie ma chyba bardziej nudnego i płaskiego gatunku muzycznego (przypomniało mi się techno i wszelakie odmiany :D). A szczerze mówiąc wokale w tejże muzyce i tak są totalnie przerabiane, żeby to jakoś brzmiało w teledyskach i na płytach. Na koncertach jest miernie. A może od razu zacznij robić hip-hop. Tu już nawet nie trzeba śpiewać - minimum roboty. Znajdź zespół wśród płyt które masz, który opiera się tylko i wyłącznie na wokaliście. Chyba, że posiadasz płyty Rihanny albo Lady zGagi - w takim wypadku nie mam pytań.

I nie należy mylić lidera z osobą medialną, co już starał się zróżnicować Iskier. Można to porównać to do kapitana w koszykówce. Jest on liderem dla swojej drużyny na boisku i poza nim. Od jego postawy w dużej mierze zależy gra zespołu. Ale nie znaczy to, że musi on udzielać wywiadów pomeczowych. To samo w muzyce.

Co do perkusji to też łączę się z Iskierem. Od dawna słucham muzyki, robiłem to dużo przed tym jak zacząłem brzdąkać. I perkusja była dla mnie rzeczą ważną. Oczywiście nie najważniejszą, ale nie raz słuchając jakiegoś zespołu albo miałem japkę otwartą szeroko, albo uśmiechniętą od ucha do ucha, gdy słyszałem wymiatacza za garami.

A skill również jest ważny. Im większy skill tym mamy większy arsenał zagrywek i tym bardziej możemy stworzyć to co mamy w głowie. Znając tylko podstawy przysłowiowe [beeep] zrobimy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z innej beczki: powiedzcie mi, co to za cudeńko na
filmiku na 1:18 grające solówkę? Fajnie toto wygląda, fajnie brzmi i ogólnie jest fajne :P

Pozwolę sobie zacytować wypowiedź z forum PSB:

Gitary Dobro zadomowiły się przede wszystkim w bluegrassie i country, National w latach dwudziestych i trzydziestych cieszył się wielką popularnością w muzyce hawajskiej, potem odkryli go bluesmani, szczególnie ci grający slidem.

"Steel guitar" albo "lap steel guitar" to jeszcze inna para butów: "steel" nie wzięło się od stalowego korpusu gitary rezofonicznej, a od masywnego stalowego wałka (steel bar), którym posługują się gitarzyści gający na "steel guitar". Jest to kawał "dechy" z naciągniętymi strunami i przetwornikiem elektromagnetycznym (!), nie jest to więc instrument akustyczny! Taka "decha" może mieć nawet 2 lub 3 zestawy strun w różnych strojach, a ponadto cztery nogi. Całość stoi wtedy jak deska do prasowania i nie trzeba tego trzymać na kolanach. Na steel guitar gra się "po hawajsku", czyli trzymając gitarę płasko na kolanach i grając od góry.

Kolejna, jeszcze bardziej zaawansowana wersja tego instrumentu to "pedal steel guitar", czyli również instrument elektryczny, stojący na nogach i wyposażony w szereg pedałów naciskanych u dołu stopami, u góry kolanami (!) - patrz Robert Randolph. Jest to niamal obowiązkowy instrument w większości zespołów country.

Link do źródła: KLIK

To właśnie Randolph gra w tym filmiku co podałeś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No więc tak, zacznijmy od tego że nie mam pojęcie czy piszę w dobrym temacie itp (w razie czego proszę mnie do takowego skierować, żebym nie wyszedł na chama ;)). Gram na gitarze akustycznej rok, i myślę, że nawet idzie mi całkiem całkiem (jak na nowicjusza XD). "naumniałem" się już różnorakich riffów Nirvany, czy The White Stripes, i myślę, że pora kupić sobie gitarę elektryczną. Oczywiście coś co nie kosztuje za wiele (cyzt do 1000 zł) oraz nie nadaje się wyłącznie na opał. Na dodatek prosze o propozycje jakichś fajnych pieców (najlepiej do 20v ;)) oraz efektów (overdrive oczywiscie albo delay, ale to później) jeżeli nie będa wbudowane. Z góry dziękuję ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz z góry was przepraszam za ten okropny offtop, ale nie dam rady przejść obojętnie... ;)

Muszę Krzysiu powiedzieć, że nieźle dowaliłeś z tym popem. Nie ma chyba bardziej nudnego i płaskiego gatunku muzycznego (przypomniało mi się techno i wszelakie odmiany ). A szczerze mówiąc wokale w tejże muzyce i tak są totalnie przerabiane, żeby to jakoś brzmiało w teledyskach i na płytach. Na koncertach jest miernie. A może od razu zacznij robić hip-hop. Tu już nawet nie trzeba śpiewać - minimum roboty. Znajdź zespół wśród płyt które masz, który opiera się tylko i wyłącznie na wokaliście. Chyba, że posiadasz płyty Rihanny albo Lady zGagi - w takim wypadku nie mam pytań.

Zaczynę od tego, że poziom ignorancji w tym akapicie jest większy niż Jezus ze Świebodzina. Rozumiem, że nie trzeba lubić każdego gatunku muzyki (sam nie trawię popu), ale to nie znaczy, że dany gatunek jest od razu taki strasznie zły. W popie wokal jest ważny, a ŻADEN efekt nie zrobi z marnego śpiewaka, kogoś kogo da się słuchać. Wbrew pozorom stworzenie dobrego rapu to bardzo trudna rzecz. A to, że nie trzeba śpiewać to nie znaczy, że dany tekst się recytuje bez żadnego porządku... W ogóle sugeruję w twoim przypadku nie zabierać głosu w sprawie żadnych gatunków muzyki których nie słuchasz...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry for be "anoying", ale w necie znalazłem coś w stylu "szukam gitary elektrycznej, jestem nowicjuszem, czy trzeba przycisnąć struny do konca? I DLACZEGO JAK PISZCZĘ STRUNĘ LEWĄ RĘKĄ TO DZWIĘK SIĘ STŁUMJI?!?!?"... A moja stytuacja jest zupełnie inna, dlatego potrzebuję waszych rad, bo myślę, że wielu z was miało kiedys taki problem i na pewno wielu z tych co go miało (XD) to popytali na forach, wyjasnili swoją sytuację, i otrzymali odpowiedz. Myslę, że właśnie po to jest ten wątek... Ale przecież po co doradzic jakąś dobrą gitarkę? Niech kupi opał, i niech będzie zirytowanym kolesiem ze zmarnowaną kasą...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...