Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

Device Masters

Polecane posty

Zsiadam z motoru i idę w kierunku gitarzysty. Białowłosy jest najwidoczniej wprawnym szermierzem i doświadczonym Mistrzem. Będzie ciężko... Żebym tylko o nim więcej wiedział.

- Matt, żyjesz?- spoglądam na kapiącą krew- Nieważne, głupie pytanie. Posłuchaj: ten gościu jest silniejszy, o wiele silniejszy niż tamte okręty. Nie możemy sobie pozwolić na błędy, a ty jesteś osłabiony. Jednak mam plan, który może się udać. Na razie nie walcz z nim bezpośrednio, zostaw to mnie. On też nie jest stąd i czuję się trochę odpowiedzialny za to zamieszanie. Potrzebuję tylko twojego wsparcia, jeśli rozumiesz, o co mi chodzi. Jeśli dobrze pójdzie, nawet nie zauważy, co go rąbnie.

Zwracam się do mecha.

- Siema, jestem Vincent. Nie obrazisz się, jeśli trochę pomogę? No i żeby nie było nieporozumień: możesz do niego strzelać, ja nie bronię.

Wsiadam na motor.

- Zatem ty też wiesz o transporcie, tak? Kogo reprezentujesz, i co najważniejsze, jak się nazywasz? Milej zabija się kogoś, kogo choć trochę się zna. Jestem Vincent.

Chowam miecz do pochwy i sprawdzam kopię.

Gdy rozpocznie się atak towarzyszy, rozgrzeję silnik motoru i paląc gumę, poczekam do momentu, gdy przeciwnik wykona unik przed jakimkolwiek atakiem. Wtedy zaszarżuję, wyjmując kopię. Mam nadzieję, ze ten jeden cios będzie wystarczający.

_______

FP:3

EP: 3(wszystko już po odjęciu)

"Szarża", dodaję do niej aspekt "Obcy"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na białowłosego, potem na ranę a na koniec na wściekłą przedstawicielkę płci przeciwnej, która ma mi za złe, że obrywam zamiast niej. Mina niemal automatycznie przeszła mi w stan: "Czy wy sobie, ku**a, jaja robicie?". Niemal nowa koszulka szlag by to...mam nadzieję, że po walce Urządzenie w jakiś sposób "zasklepi" mi tą raną, bo inaczej już teraz będę musiał myśleć o przyczynie cieknącej krwi z mojego ciała...blergh, keczup. Pod maską komedianta próbowałem opanować mimowolnie nasuwające się wątpliwości albo nawet strach.

- Kobieto...

Spojrzałem na dziewczynę najbardziej znudzonym wzrokiem świata.

-... podziękujesz mi później. - przyozdobione błyszczącym uśmiechem jak z reklam. Rozcięcie skóry a nie wybicie zębów... cholera, wszędzie znajdę pozytywy.

Przywdziewając bojową maskę zwróciłem się ponownie na białowłosego przy okazji spluwając na grunt. Niemniej słowa Vincenta świadczyły, że jeszcze nie wie z kim ma do czynienia.

- Oi, oi, oi! Jaki osłabiony? - rzuciłem do kompana prężąc muskuły. - Wiesz, my ludzie, mamy takie przysłowie: co cię nie zabije to cię wzmocni a na pewno nie pozwolę, żeby taki zadufany w siebie białowłosy su****yn jak tamten wpędził mnie do grobu. Poza tym sądzisz, że mnie tak łatwo załatwić?! - huknąłem spoglądając gniewnie na miecznika. - Myślisz, że patrząc na ciebie myślę: That what they mean in overwhelming difference in power?! Ha! Nie pochlebiaj sobie dziadzie! Trzeba czegoś więcej niż marnego scyzoryka, żebym zaczął się bać! Skoro chcesz to poznasz co to znaczy ludzki upór...

Wyćwiczone palce znalazły się na gitarze gotowe do zagrania solówki zdolnej rozsadzić sufit.

-...możesz odciąć mi kończyny, pochlastać mnie na kawałki, zetrzeć w proch ALE. JA. SIĘ. NIE. COFNĘ! - ryknąłem czując buzującą w sercu mieszaninę gniewu i adrenaliny. - I dare you, I double dare you... bring a motherf*****g Mount Everest on my head and I will blow it off! With you on it! Bring it on! - naprawdę nie sądziłem, że białowłosy zrozumie chociażby jedno słowo po angielsku, ale jeśli tylko pomyśli, że obrażam jego matkę twierdząc, że wykonuje najstarszy zawód na świecie to będzie to sukces. - BRING IT ON!

Ryknąłem a zebrana energia, do tej pory szalejąca bez ładu w ciele, skierowała się do najdalszych kanałów nerwowych na palcach, które skakały po riffach nim nawet zdołałem pomyśleć o ich zagraniu. Przez moment okazało się, że nie grywam jednego ze sztandarowych kawałków, które miały przechylić szalę zwycięstwa, ale po prosty wyładowuję się na instrumencie skacząc po tonacjach jak szalony. W końcu jednak złapałem właściwy rytm a z pudła rezonansowego zaczęły wydobywać się ogromne ilości dymu a pośród nich błyski... jakby płomieni mające otumanić przeciwnika.

-

Jak taka zasłona dymna nie mogła bardziej pomóc Vincowi to chyba nic nie mogło... Zamiast spoczywając na laurach i czując miłe ciepło w rękach świadczące, że dopiero się rozgrzewam zapuściłem jeszcze jeden kawałek a kończąc uniosłem gitarę jak topór i niczym kat wypuściłem wiązkę muzyki w białowłosego.

-

---

FP: 2

EP: 9-5-4=0

*TFaF w wariancie drugim czyli +2 albo przerzut, SoR standardowo; naturalnie atak poparty um. muzyk ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Ten sam krąg. Spojrzenie niczym z horroru. Niema wątpliwości, to ten sam symptom co u samobójców..... co Tom wyprawia? Zmazanie kręgu z logicznego punktu widzenia raczej nic nie da, tylko traci czas. Choć z drugiej strony teraz jego zasłona całkowicie prysła, mogę w końcu wprost zapytać o co tu chodzi bez wzbudzania niepotrzebnych podejrzeń.''

-Wygląda na to że jednak wiesz dość dużo o tej całej sytuacji. Nie pogardziłbym gdybyś przybliżył mi co-i-jak zanim ta tutaj skończy jak reszta samobójców.- zwrócił się do zmazującego znak na tablicy Toma Kojo, po czym spróbował zatrzymać Saki przed wyjściem z sali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero się pojawili, a skrzydlaty już tak porządnie dostał. Nie żeby było tragicznie, bądź co bądź ciągle ma siłę obrażać białowłosego, ale bądź co bądź wolałabym kogoś mniej wygadanego w walce. Ten drugi teraz wlazł na miejsce pierwszego, zapewne chcąc przejąć jako kolejny obowiązki walki z białowłosym. On z kolei pokazał kolejną fikuśną transformację, ale to raczej nie dziwnie jeśli jest jeden przeciwko czwórce. A Aiko wygląda na lekko wnerwioną całą sytuacją. Potencjał na tsundere?

Moje rozmyślania przerwał głos pana z motoru, który stwierdził że wypadałoby się przedstawić. Vincent? Nie znam nikogo o tym imieniu, ale mogę się założyć, że skądś tą osobę kojarzę. Nie ważne, nie czas na to. Na tą zbroje przydałoby się raczej coś lepszego niż zwykły strzał...

Lovelight poczęstował mnie od razu tabelkami. Kolejny atak się uaktywnił i był gotowy do użycia. Wystarczyło...

- Nie Lovelight, nie. - powiedziałam cicho - Ten Vin, czy jak on tam się zwie, jest tam.

Jestem odważna, ale tylko gdy chodzi o moje życie i zdrowie. Tylko o moje życie. Nie mogę tego zrobić. Nie teraz, gdy ktoś tam jest. Nie chcę, żeby przypadkiem...nie chcę ryzykować z czymś nowym.

Zwiesiłam głowę przez moment, by po chwili zabrać się znowu do roboty...

- Wyceluję i strzelę*, powinno się udać, i temu Vin powinno pomóc.

Powinno? - powiedział jakiś wewnętrzny głos w moim sercu.

----

FP: 4

EP: 10

*celowanie+wytrzymałość

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ah... wreszcie. Mary, jego urządzenie jest całe twoje.*

//Nie mogłam się doczekać. Chodź tu do mnie kochanie...

Wciąż czujna podlatuję do robota i z dostarczonych przez Mary informacji decyduję, gdzie z tak bliska mam strzelić, aby trafić mojego wciąż żyjącego przeciwnika.

Chcę, żeby cierpiarł i wykrwawił się tym, co tam ma na moich oczach.

- Wyłaź tchórzliwa jaszczurko i spójrz mi w oczy, zanim zakończę twój marny żywot!!!- krzyknęłam i zaśmiałam się szaleńczo.

Wystarczy, że spojrzę mu w oczy, wtedy też podziurawię go, jak sito i będziemy kwita**. Krew za krew... czy co to tam ma.

---

FP:3

EP:13-4-4=5

*Wykorzystuję Seal & Upgrade do wchłonięcia urządzenia.

**Z tego, co wiem on jeszcze żyje, zatem aby dokończyć robotę jeszcze raz Overpower Shoot.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

//Nie, Tom, coś się dzieje tu w parku. Potrzebuję cię! Szybko! Musisz mnie aktywować!

Tom zatrzymał się w połowie zmazywania symbolu. Najwyraźniej nie przynosiło to żadnego skutku. Kojo siłował się z Saki przy wyjściu. Dziewczyna nagle zaczęła wrzeszczeć i obaj młodzieńcy nagle uświadomili sobie, że jeśli ktokolwiek spytałby się co tu się dzieje nie potrafią dać żadnej sensownej odpowiedzi. Saki wykorzystała chwilę zawahania Kojo, odepchnęła go i puściła się biegiem wzdłuż korytarza. Tom przez moment nie wiedział zupełnie co robić. Natalia najwyraźniej potrzebowała pomocy, ale Saki również. Do tego nie mógł liczyć na kolegę z klasy, który nie miał bladego pojęcia co się dzieje. Nie było czasu na tłumaczenia.

Kojo z kolei czuł się nieco skołowany do tego skarabeusz w jego piersi był coraz bardziej... zaniepokojony? Wydawało się, że to coś czegoś od niego oczekuje, ale chłopak nie potrafił zrozumieć czego.

***

- Cholerna milicja - dobiegło z mecha po czym unieszkodliwiony robot... znikł. Uciekł z Pola Bitwy. Aiko zaklęła szpetnie. Mary zawtórowała jej przerywając proces pochłaniania. Dziewczyna mogła zrobić to samo i dorwać salamandrę w normalnej rzeczywistości, albo zostać i wesprzeć swoją nową znajomą i świeżo przybyłych stróżów prawa.

Ci bez dalszej zwłoki wzięli się do roboty. Gitara czarnoskrzydłego dosłownie zaczęła dymić spowijając jego sojuszników w chmurze, która tylko odrobinę utrudniała im widoczność, ale była niemal nieprzenikniona z zewnątrz. Vincent wystrzelił z niej naładowany gigantyczną dawką energii, z kopią gotową do ciosu. Białowłosy do ostatniej chwili nawet się nie poruszył, potem ostrza błysnęły w powietrzu i po Polu Bitwy przetoczył się metaliczny grom. Motor i jego kierowca zostali dosłownie wstrzymani w miejscu gdy krzyżowy blok zatrzymał cios lancy. Uwalniająca się przy tym energia byłą widoczna w postaci lekkiego rozbłysku i błyskawic strzelających z przeładowanych Urządzeń (*1). Z chmury wyleciał kolejny pocisk Lovelighta, nie czyniąc jednak przeciwnikowi szkody (*2).

- Tansen, Cross Slash!

Ostrza krzyżowo cięły Vince'a wyrządzając jednak tylko minimalne szkody (*3). Chwilę później wojownika trafiła skumulowana fala muzyki dosłownie odrzucając go w tył. Poleciał jak szmaciana lalka kilkakrotnie potężnie uderzając o ziemię (*4). Przez chwilę leżał nieruchomo, po czym powoli uniósł się na rękach. Splunął krwią, wstał, zachwiał się, wreszcie wyprostował.

- Ciekawe... Wiem już wszystko co chciałem... - stwierdził.

Po czym również ewakuował się z Pola Bitwy.

-----

1 - nabiłeś brylant +9... co z tego, jeśli koleś ma moc pozwalającą mu zablokować wszystko...

2 - 0 w ataku. Pechowy rzut.

3 - trafienie w 3 kratkę.

4 - +7 w teście ataku czyli konsekwencja za konsekwencję. Na drugą super obronę już nie miał EP :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- BOO-YAH!

Ryknąłem z radości w powietrze, tam gdzie jeszcze przed chwilą znajdował się mój oponent, któremu odpłaciłem pięknym za nadobne za wcześniejszą ranę.

- Who's da boss now?! Who?! Haha! - zaniosłem się śmiechem odbębniając taniec zwycięstwa. Podśpiewywałem pod nosem: - I am unstoppable, I am invisible, I am invincible and I am one and only who will kick your goddamn aaaaaaas... - skoro Urządzenie nie było już potrzebne poczułem jak moc przestaje buzować a skrzydła i maska powoli znikają jakby były wymysłem wyobraźni. - To ich nauczy, że nie zadziera się z obrońcami Ziemi! Milicja? Dobra sobie! Kiedy następnym razem tutaj przybędą dostaną taki łomot, że ich rodzona matka nie pozna! Jesteś ze mną Vin?

Wyszczerzyłem zęby do kolegi-obcego, który w sumie po części jest "winny" wprowadzeniu mnie w ten wspaniały świat. Niebezpieczny, ale niesamowity... i mogę być jego częścią do końca swoich dni.

- A zatem skoro ci dwaj niemilce uciekli wydaje mi się, że mamy chwilę spokoju aby się przedstawić... - zwróciłem się do dziewczyn nisko się skłaniając i nie dając po twarzy poznać, że rana, z której sączyła mi się odrobina krwi nie dawała mi się we znaki. - Jestem Matt Grishaw, uczeń z wymiany i... chyba z jedną z was się już spotkałem. - powiedziałem przyjaźnie. - Jak mały jest ten świat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Czuje się coraz dziwniej, chyba mój czas już się zbliża, trzeba się spieszyć.'' Kojo wstał szybko i otrzepał się, po czym zwrócił się do Toma.

-Prawdopodobnie kieruje się do parku. Jeśli zależy ci na rozwiązaniu tej sprawy i uratowaniu jej życia, najlepiej biegnij za nią teraz, detale możesz mi przybliżyć po drodze.- powiedział Kojo po czym zaczął biec za Saki, jednak nie z intencją zatrzymania jej lecz śledzenia do miejsca do którego zmierza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli to koniec? Całe szczęście, moje wątpliwości dużej szkody nie poczyniły, bo tych dwóch zwiało. Chociaż, jeśli mam się w to dalej mieszać, to muszę poznać cię lepiej Lovelight. O wiele lepiej.

Tymczasem skrzydlaty przybysz, pokazał się już w normalnej formie. Okazał się być tym wyluzowanym Amerykaninem z wymiany. Dobrze myślałam, że skądś ich kojarzę. Jeszcze z wnętrza mecha, odezwałam się do kolegi z klasy.

- Witam. Jestem Shirokaze Mio. Miło mi, że mnie kojarzysz Matto-kun. ? mimo, że z tobą w ogóle nie rozmawiałam - Domyślam się, że Vincent to również uczeń z wymiany, ów John?

Chciałam coś powiedzieć do Aiko, ale wyglądała na raczej wnerwioną ucieczką jaszczura, więc stwierdziłam, że lepiej jej nie przeszkadzać. Chociaż dzięki niej przeżyłam do momentu włączenia Lovelighta, więc jestem jej wdzięczna. Bardzo.

- Gonimy jeszcze tych dwóch, czy to koniec na dzisiaj? Jeśli tak, przydałoby się chyba jakoś opatrzyć rany u niektórych, no i chciałabym zobaczyć, czy mojej siostrze nic nie jest...

Tak, przez całą tą walkę, Lovelighta, przybycie tych dwóch, zapomniałam o tym. Jaszczur podpalił mój dom...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zrozumiałem. Już biegnę.

Zamazanie symbolu nic nie dało, ale to mnie specjalnie nie zaskoczyło. Spodziewałem się, że to nie będzie takie proste. Kojo pobiegł za Saki, a przedtem polecił mi pójść do parku. Jakbym potrzebował dodatkowej zachęty.

Zbyt wielkiego wyboru nie mam. Biegnę do parku. Cokolwiek się dzieje, Natalia jest wyraźnie zaniepokojona, a to już coś mówi. Kojo już goni za Saki, która zresztą i tak prawdopodobnie kieruje się tam, gdzie ja. Wygląda na to, że wreszcie dowiem się czegoś więcej. Może wreszcie zobaczymy, kto lub co za tym stoi? I jak to robi? To najbardziej mnie zastanawia. Nie było żadnych fajerwerków czy zakłóceń rzeczywistości. W jednym momencie Saki jest zupełnie normalna, a w drugim rysuje okręgi i wygląda, jakby nie była sobą. Jak można by temu zapobiec?

-----------------------------------

PP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem kopię: była lekko nadpalona, z sadzą tu i ówdzie, ale działała. I dobrze. A co do mojego przeciwnika... Też wiedziałem to, co chciałem. Teoretycznie. Następnym razem dam mu radę, ale nadal nie wiedziałem, kogo reprezentował. W sumie zawiodłem. Mając przewagę liczebną pozwoliłem uciec ewentualnemu zagrożeniu, a na dodatek mam kłopot z gitarzystą. Jak wytłumaczyć jego rany? A na dodatek dwoje kolejnych Użytkowników z Ziemi. To mnie trochę irytuje, zważywszy na fakt skomplikowania ludzkiej psychiki.

Wszystkie te myśli przebiegły mi przez głowę, gdy podjeżdżałem do mecha i Matta. Zwalczyłem zmęczenie i zmusiłem ciało do jeszcze jednego wysiłku. Skinąłem głową koleżance.

- Witaj. Jestem mi John, ale zdaje mi się, że już mnie kojarzysz. Znasz mnie jako imigranta, ucznia z rozmiany*. Jednak prawda jest bardzo dziwna. Reprezentuję oryginalnego właściciela tego.- wskazuję na zegarek i gitarę- Wiesz, co masz na ręku? To broń, jedna z wielu cholernie potężnych broni rozsianych po nieskończonej ilości wszechświatów, które przy okazji atakują różne potwory. Ta broń ma chronić przed bestiami, lecz niektórzy wykorzystują ją do złych celów. Powiedzcie mi zatem- spoglądam na towarzyszy- Czy wykorzystacie ją do złych celów? Czy skorzystacie z mocy dla dobra? To ważne pytanie dla obu stron i odpowiedzcie na nie szczerze. Czekam.

Wstaję z motoru i chwytam miecz.

- Przepraszam, ale muszę wiedzieć. Ostrze, czy sojusz?

______

FP:3

EP: 3

*celowo

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zleciałam lekko na ziemię i wróciłam do normalnej postaci. Jedyne, co mi zostało po tej walce to poparzenia...

Dorwę tą jaszczurkę i wyrwę jej serce...

//Twoja wina! Mogłaś strzelać zanim uciekł, a nie napawać się zwycięstwem- krzywo spogląda i wystawia język- Niedorajda...

Co??? To ty nie powinnaś pozwolić mu się wydostać z pola!!!

Przysłuchałam się rozmowie, nie chcąc na razie się wtrącać.

- Jestem Aiko. Miło mi was poznać. Zauważyłam, że znacie albo raczej jeden z was zna naszych niedoszłych agresorów- powiedziałam beznamiętnie.

Cholerne poparzenia...pieką, jak diabli.

//Słodki ten gitarzysta... Z bliska jeszcze lepiej wygląda. Może by tak...

Mary!!!

- Przepraszam, ale muszę wiedzieć. Ostrze, czy sojusz?- swoimi słowami przerwał moją umysłową kłótnię.

- W ogóle, kim ty jesteś, że oczekujesz odpowiedzi na takie pytanie?- spytałam się z szerokim uśmiechem i błyskiem w oku.

//Pamiętaj, że masz być w cieniu!

Dobrze wiem, co robię...

Mary korzystając z naszej rozmowy zdezaktywowała pole bitwy i wszystko zaczęło wracać do normalności. A tam...

---

FP:3

EP:9{Seal & Upgrade został przerwany...}

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- John, mam pytanie... - nachyliłem odrobinę głowę do obcego. - Czy czasem nie spadło ci na głowę takie wieeeeelkie pudło?

Do powyższego tekstu oraz wcześniejszego zachowania - skądinąd dziwnego nowego kumpla - mogłem dodać tylko plask otwartą ręką w czoło obwieszczający facepalm.

- Oj, stary, jeszcze wiele, naprawdę wiele rzeczy musisz nauczyć się o Ziemi i jej mieszkańcach, np. to, że może jesteśmy jedną z najbardziej destrukcyjnych ras... to znaczy kochamy wojny i sukcesywnie jedziemy do swojej autodestrukcji, ale nie każdy nastolatek, który dorwał broń masowej zagłady będzie chciał ją użyć... - wypaliłem z błyskotliwym uśmiechem. - W każdym razie fakty są proste, jaszczur i białowłosy mieli problem do pań i chcieli rozwiązać go na drodze przymusu bezpośredniego, my im pomogliśmy i automatycznie stawia nas to po tej samej stronie barykady. No...

Spojrzałem na dziewczynę, która przedstawiła się jako Aiko.

- Moje uszanowanie. - szelmowsko się uśmiechnąłem skłaniając się do pasa. - Tak tylko dodam, że John jest... właściwie powiedział czym jest choć czasami, jak teraz, za bardzo na serio bierze swoje obowiązki. - rzuciłem dowcipem pukając Johna w ramię. Mam nadzieję, że załapie. - W każdym razie zamiast nastręczać problemów paniom wysiliłbyś makuwę co było powodem mojego krwawienia, bo na razie jedynie z czym przychodzę to ucieczka przed bandziorami i skok przez siatkę, który skończył się tak a nie inaczej. Poza tym mogę pokazać się w szkole, ale tylko jak znajdę bandaż, bo szczęśliwie chyba białowłosy nie trafił jakieś arterii, ale prędzej czy później ignorując to wykrwawię się jak zarzynana świnia. No, nie wspomnę o tym, że zrobię straszny bajzel i będę musiał wydać kasę na pralnię albo nowe ciuchy. Eh... - westchnąłem ciężko licząc na to, że John się opamięta. - Możemy ruszać do szkoły? - dodałem do obcego przyjmując ironiczno-błagalny wyraz twarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczułem się, jakbym palnął coś niestosownego. Wyłączyłem S'ardita i pokręciłem głową.

- Przepraszam... U mnie bardzo często zdarzają rasy, których nieletni są... Buntowniczy. Ale widzę, ze tego tutaj bać się nie muszę. Proszę tylko o trochę odpowiedzialności w użytkowaniu Urządzeń. Jedynie na Polu Bitwy. Aha, poza tym jestem John Smith, agent pozaziemskiej organizacji, z której Urządzeń teraz korzystacie. Jakby to powiedzieć... był wypadek przy transporcie. Spokojnie jednak, zatrzymajcie je sobie. Ja tu tylko dbam, by nie ginęli ludzie i by ładunek nie trafił w złe ręce, ale o to przed chwilą wyjaśniliśmy. Jak to się mówi... luzik?

Brak rozeznania, ot co. Spoglądam na ranę kolegi:

- Ty najlepiej wiesz, co będzie wiarygodne. I idziemy do szpitala, zwolnienie załatwię w parę minut. Tak poza tym, dobra robota. Drogie panie, liczę, że się jeszcze spotkamy. Co ja mówię?! Na pewno się spotkamy. Mogę was w miarę łatwo znaleźć i nawzajem. Chyba, że macie jakieś pytania...

_________

FP:3

EP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy tylko Pole Bitwy znikło stało się jasne, że Mary wykazała się sprytem. Nie pojawiliście się na środku ulicy, a w bocznej uliczce z dala od ciekawskich oczu. Rana Matta po dezaktywacji Urządzenia nie wygląda tak groźnie. Broń typu Wojownik ma bardzo rozbudowane systemy chroniące swego mistrza i prawdopodobnie gitara zabrała się do roboty ze składaniem swego Użytkownika do kupy.

Całą drużyna wróciła na główną ulicę by zobaczyć poważne zamieszanie. Dom dogasa już gaszony przez strażaków, ale widać wyraźnie, że jest w fatalnym stanie. Policja przepytuje świadków i blokuje ruch. Tłum gapiów nie pozwala dojrzeć co dzieje się przed samym pogorzeliskiem.

***

Saki, gdy nieco się oddaliła zaczęła znów iść spokojnie. Zgodnie z przewidywaniami idzie w kierunku parku samobójców. Gdy dotarła na miejsce po prostu usiadła na ławce i zapatrzyła się w dal. Po chwili Toma odnalazła Natalia.

- Tom, coś się aktywowało... - w tym momencie zobaczyła Kojo. - Cześć, jestem Natalia, mogę porozmawiać z moim... przyjacielem... na osobności?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy tylko Kojo i Natalia spotkali się wzrokiem, serce Koja niemal eksplodowało, w bólu ugiął się lekko i złapał za pierś. ,,UGH! Ona.... ta dziewczyna, coś jest nie tak, czuje dokładnie to samo co czułem wobec Toma, tylko że nasilone z pięćset razy! Ona.... ona musi coś wiedzieć. Jestem niemal pewien swojej teorii o skarabeuszach, jednak lepiej jest dmuchać na zimne i dowiedzieć się do czego dociekli.'' Na przeciw swojemu bólowi Kojo wyprostował się próbował zachować normalną postawę.

- Ja jestem Kojo, i...... najpierw, jeśli nie macie nic przeciwko, wytłumaczycie mi o co chodzi z tymi kręgami i czemu Saki nagle zgłupiała bardziej niż zwykle.- Odpowiedział Natalii Kojo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak się spodziewałem, poszła do parku. Teraz zdaje się na coś czekać. Możemy tylko obserwować i być gotowi na wszystko.

- Wiesz już tyle, co ja. Wzory, w jakie poukładane są kamienie mają jakiś związek z okręgami, które rysowała Saki, ale poza tym nic nie wiadomo. Nie mam pojęcia, dlaczego ona się tak zachowuje. - odpowiedziałem, w sumie szczerze, na pytania Kojo. - A teraz wybacz mi na chwilę...

Nie spuszczając oczu z Saki, odszedłem z Natalią na bok. Wysłucham, co chce mi powiedzieć, a przy okazji zadam swoje własne pytanie.

- Tak swoją drogą, to czy potrafisz wykrywać inne Urządzenia? Mam pewne podejrzenia...

-----------------------------------------

EP: 0

PP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostrze czy sojusz? Najmniej istotne pytanie jakie mogłabym usłyszeć w takiej sytuacji, zostało zadane, na szczęście cała sytuacja rozeszła się po kościach. Dość sprawnie wydostaliśmy się z tego Pola Bitwy, czy jak on nazwał ten inny wymiar, by po chwili znaleźć się w znajomej okolicy.

Zbiegowisko, pożar, strażacy, policja. Pojawiło się potężne uczucie strachu w mojej osobie, niczym nie przypominające tego co odczuwałam jeszcze przed momentem. Potężne uczucie. Ruszyłam jak najszybciej w stronę domu, nie patrząc na resztę. Jak najszybciej?jak najszybciej?

- Przepraszam?czy Rin Shirokaze nic nie jest?! ? krzyczałam coraz głośniej, zbliżając się w stronę domu.

Przerażająca niepewność ogarniająca moją osobę. Mniejsza o dom?byle nikt nie ucierpiał. Rin?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrzyłam na dogasający dom i zdałam sobie z czegoś sprawę.

- Ehhh... Znowu nie mam gdzie mieszkać. Pozostało tylko wziąć swoje...-twarz mi pobladła, kiedy zrozumiałam tę okrutną prawdę- Wszystkie moje rzeczy były w jej domu...

Moje... jedyne rzeczy pewnie zostały spalone.

Mary zaś wybuchła śmiechem, który z pewnością nie miał nic wspólnego ze współczuciem.

- Zaczekaj Mio!- powiedziałam zrywając się z miejsca i biegnąc za koleżanką.

Jest jeszcze nadzieja, że któreś z moich rzeczy przetrwało pożar. Prócz portfela, którego na szczęście nie wyjęłam wczoraj z kieszeni spodni, dzięki czemu z pewnością ocalał. Chociaż i tak fortuny w nim nie mam, jednak lepiej, by było go nie stracić.

---

FP:3

EP:9

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Matt, wygląda na to, że trochę spanikowałem z tą raną. Możemy iść do szkoły tak jak jesteśmy, nawet o wychowanie fizyczne nie musimy się w twoim przypadku martwić. Mam wiarygodne zwolnienie. Ty, co się dzieje?

Podbiegam do płonącego domu. To tutaj nasz Piroman zaatakował? W domu, gdzie byli cywile? Drań. Idę tuż za Mio, mówiąc:

- Przepraszam, przepraszam, jestem z nią!

Gdy znajdę się w pobliżu, wykonam skan S'arditem, szukając dodatkowych poszlak. Jeśli nie znajdę niczego wymagającego natychmiastowej akcji, pójdę i pomogę koleżance od mecha, którą zapamiętałem ze wczorajszych zajęć. Następnie wrócę do szkoły.

___

FP:3

EP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Osz cholera... - przekląłem pod nosem. - To ktoś tam był?!

Krzyknąłem - po chwili zorientowałem się, że głupio - za biegnącą Mio oraz ruszającym jej w sukurs Aiko i John'em szybko stwierdzając, że bynajmniej nie może zabraknąć mnie, człowieka, który do wszystkiego jest pierwszy. Tylko, niech to diabli, mam nadzieję, że nikomu nic się nie stało, ale... jak w filmach, zawsze jest to dobry moment, żeby jednak zrzucić nam na łeb skałę zwaną życiem, która zazwyczaj protagonistę wzmacnia, ale... życie to życie, film to film, pomyślałem z przekąsem obserwując zamieszanie i biegnąc za resztą. Zamierzałem pomóc wszystkim na tyle na ile się da.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Hmmm, mało satysfakcjonująca odpowiedź. To wszystko nie trzyma się kupy, czegoś nie dostrzegam ale nie jestem pewien czego. Oni wyglądają jakby NAPRAWDĘ nie wiedzieli nic więcej, jednak, są z tym wszystkim jakoś powiązani, szczególnie te dziwne kłucie..... Czy to możliwe, że oni też zostali zaatakowani przez te robale i tego nie pamiętają? Jednakże, chyba umyka mi coś jeszcze... Na razie jednak zostanę przy swojej teorii. Saki jak na razie tylko sobie siedzi, jakby na coś czekała. Być może..... przed popełnieniem samobójstwa ofiara jest wykorzystywana jako gniazdo dla większej ilości skarabeuszy, a kręgi to coś w rodzaju mapy dzięki której wiedzą gdzie się spotkać? Federalni powinni już dawno wyciągnąć ze zwłok odpowiednie informacje, ale skoro tak długo im to zajmuje to wezmę sprawy w swoje ręce. Saki na coś czeka, i ja dowiem się na co, muszę tylko chwilę poczekać.'' Kojo usiadł na tej samej ławce co Saki, kierując wzrok w tym samym kierunku co ona, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tom, to coś co atakowało ludzi wcześniej... Aktywowało się i jest BARDZO potężne. Nie widzisz tego, ale... nie umiem ci tego wyjaśnić. To jak Pole Bitwy wielkości całego tego parku, ale jednocześnie inne. I sam środek tego czegoś jest skupiony na twojej koleżance. Ona widzi teraz ten inny świat. Jeśli chcesz ją uratować myślę, że potrafię się tam włamać, ale potrzebuję ciebie i twojego rozkazu. Wtedy będę mogła przekształcić to coś w prawdziwe Pole Bitwy i będziemy mogli pokonać cokolwiek zabija tych ludzi!

- Tak swoją drogą, to czy potrafisz wykrywać inne Urządzenia? Mam pewne podejrzenia...

- Hmmm... - Natalia przekrzywiła głowę lekko w bok. - Chodzi o tego chłopaka?

Zaczęła mu się intensywnie przyglądać, a potem nagle zrobiła przerażoną minę.

- Tom, nie możemy teraz zrobić Pola Bitwy!

Podbiegła do Kojo.

- Posłuchaj, jesteś w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Musisz natychmiast uciekać jak najdalej od tego parku. Przynajmniej kilometr od bram, to powinno być dość daleko, żebyś nie został wciągnięty. Nie możemy jej uratować - wskazała na Saki - dopóki tu jesteś!

***

- Rin!

- Mio!!!

Siostry padły sobie w ramiona.

- Myślałam, że cały czas gdzieś tam jesteś, próbowałam cię szukać wśród dymu... - mówiła starsza przez łzy. Młodsza tylko beczała dając upust nagromadzonym emocjom.

- Hej, ten chłopak jest ranny! - krzyknął ktoś i natychmiast wokół Matta pojawiło się kilku lekarzy pogotowia.

- Nie wygląda poważnie, ale musimy to zdezynfekować i opatrzyć.

- Chłopcy, będę potrzebował wasze legitymacje i telefony do opiekunów - w polu widzenia pojawił się mężczyzna w średnim wieku w mundurze policjanta.

Aiko słysząc to ostatnie rozsądnie usunęła się na bok i nieco w tłum. Teraz naprawdę nie potrzebuje problemów z lokalnymi władzami. Narwaniec z Biura sam w sobie może okazać się poważnym problemem.

- Poza tym będę potrzebował waszych zeznań, co tu robicie, kto cię zranił, co widzieliście. Każda wskazówka może nam pomóc w dorwaniu tego podpalacza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś bardzo potężnego, co się przebudziło? Samo z siebie, bez Mastera? Czy to Urządzenie? Nie, nie Urządzenie. "Coś". Nawet one nie wie co to jest. I ten inny świat... cóż jest w nim tak przerażającego, że zmusza Saki do popełnienia samobójstwa?

No cóż, zaraz się przekonamy. W życiu nie byłem taki przestraszony i podekscytowany. W najgorszym razie umrę albo skończę w pokoju ze ścianami obitymi gumą. W najlepszym... Kto wie?

Ale teraz mam inny problem. To, co Natalia powiedziała Kojo tylko podniesie jego ciekawość. Zrozumiałbym, gdyby chciała odciągnąć bezbronnego człowieka z dala od zagrożenia, ale ona najwyraźniej coś w nim zobaczyła.

- Dlaczego nie? - pytam się Natalii. Czas jest mało i ubywa go z każdą chwilą, ale muszę się dowiedzieć, o co jej chodzi. W ostateczności będę musiał zrobić jak mówi i wygonić stąd Kojo, choćby siłą.

------------------------------------------------------

PP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Hmmm? A tobie o co chodzi?- ,,W końcu jakaś reakcja, coś się zaczyna.''

-W co miałbym być wciągnięty? Może najpierw mi wytłumaczysz o co chodzi zanim mnie stąd wygonisz. Tak się składa że mam tu własne sprawy do załatwienia, akurat związane z Saki, więc do puki się wszystkiego nie dowiem nie mam zamiaru się stąd ruszać. Więc?- ,,A jednak ona coś wie, coś co może mi pomóc. Niema mowy żebym teraz stąd odszedł, muszę się dowiedzieć co miesza w moim organizmie i jaki ma to związek z nimi wszystkimi.''

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...