Skocz do zawartości
Cardinal

Wiedźmin/Witcher (seria)

Polecane posty

A powiedzcie mi jedno, bo sam przebijając się przez meandry interfejsu tego nie zauważyłem. Czy da się jakoś w prosty sposób sprawdzić, czy przeczytaliśmy już daną książkę/recepturę? W pierwszym Wieśku wszystko było od razu jasne, tu trzymam wszystkie receptury i książki w plecaku, żeby przypadkiem nie kupić czegoś, co już znam. A że gram najczęściej z doskoku w weekend, to na pamięć, które eliksiry i pułapki już znam, o którym potworze wiem już wszystko itp. nie ma co liczyć.

Poza tym co chwilę myli mi się plecak z asortymentem kupca i próbuję kupić własne przedmioty :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie ma jasnej informacji, jedyne wyjście to zachowywać receptury i książki w ekwipunku, tyle że wciąż trzeba sprawdzać czy masz to w plecaku. Z drugiej strony sprzedawanie książek nie ma sensu - mało na tym zyskasz. Szkoda, że nie rozwiązano tego na podobieństwo pierwszej części.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do osłabionego Geralta - święta racja powinien kompanię zbrojnych załatwić na śniadanie, poprawić kilkoma wiwernami, a na zakończenie miłego dnia w pojedynkę zdobyć zamek La Valettów.

...no, szczerze mówiąc to trochę powinien ;) Bo jakby na to nie patrzyć, to literatura powszechnie opiewa rozliczne przewagi Geralta nad piatką zawodowychi zabójców, hufcem zbrojnych, bazyliszkiem, wrażym potężnym czarnoksiężnikiem, i od gromem innych zabijaków, rębajłów, potworów i poczwar. Milczy natomiast na temat tego, jak Geraltowi obiło rzyć dwóch ciurów obozowych, dlatego, że nie potrafił sparować ciosu zza pleców, i wskoczył w sam środek kupy wroga gdzie odstał srogi łomot, bo mu się coś pomyliło - a tak wyglaa niestety często szczególnie na początku walka. Swoją droga, jest to jedna z nielicznych gier, które zaczynają się frustrująco trudno, by potem stać się frustrująco łatwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Geralt z Rivii, tytułowy Widźmin, rozpoczyna rozgrywkę znacząco osłabiony, niezdolny prawidłowo blokować ciosy, w czym nie pomaga mu spartolony system targetowania, nie reagujace na komendy sterowanie i agresywni przeciwnicy momentalnie otaczający bohatera i atakujacy ze wszystkich kątów - a zdolność która pozwala parować jest do odblokowania dalej w rozgrywce i nie zawsze działa

Ale to chyba dobrze, że wrogowie starają się otoczyć bohatera. Nienawidzę jak przeciwnicy czekają grzecznie w kolejce do odstrzału.

zanim gra się skończy, będziesz przechodził przez przeciwników jak prrzez masło, a walki będące wyzwaniem stają się żartem

Chwila, to jest wiedźmin czy obdartus z kijem? Geralt jest przednim rębajłą i ma rąbać, a nie się pierniczyć. Dla mnie osobiście większą radość sprawia owa przewaga nad wrogami. Głupio to by było, jakby Wiesiek miał problem z grupką pijanych żołdaków.

Narzeka natomiast na fabułę - kiepski akt pierwszy, króciutki trzeci, akt drugi to właściwie jest esencja gry. Osobiście nie doszedłem do trzeciego, nie wypowiadam się.

To mogę wyjątkowo zrozumieć. Żeby się wczuć w fabułę trzeba być chodź trochę zżytym ze światem Wiedźmina. I nie zgadzam się, że I akt jest kiepski. Jest bardzo dobry.

autotargetowanie jest straszne, geralt bez przerwy zmienia cel w trakcie ataku, i rzuca się szczupakiem w kierunku najdalszego oponenta , ignorując trzech stojących bliżej

Racja, trochę to przeszkadza z początku. Lecz ja od połowy gry byłem na tyle wprawiony, że siekałem dokładnie tego kogo chciałem.

koniec końców, najlepsze momenty gry przychodzą zbyt późno i są zbyt słabve.

Jak to wprzychodzą zbyt późno? Już w pierwszym akcie:

quest w domu wariatów, walka z Kejranem, rzeźnia z Loredo w roli głównej

to co - pies? A cały II akt (po stronie Roche'a) jest IMO genialny.

Wiedżmin 2 oferuje kawałek solidnej rozgrywki, która smakuj tym lepiej im bardziej się w nią zagłebia, choć zaczyna się jako odpychające i niesatysfakcjonujace przeżycie, odpychające początkowo graczy którzy chcą się nim cieszyć

Na pohybel każualom :wink: Ja jak chciałem się cieszyć grą, to po prostu zmniejszałem poziom trudności - i już.

Edytowano przez OberstPrymas
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wiedźmin może być rozgrywany wiele razy, zaleznie od podjętych wyborów które determinuja resztę rozgrywki" nie wiem kto tam wcześnien napisał że destructoid narzeka na liniowść.

Jak to "kto" narzekał? On sam narzekał:

its twenty-five hours of gameplay are structured more like a linear action games with a smattering of optional material.

Jednocześnie jednak pisze, że

As far as European roleplaying titles go, this is absolutely the best example one could hope to find (...) depending on your choices, the second of the game's three chapters can be an incredible experience with a thrilling conclusion. Witcher 2 can be experienced multiple times with different stories, due to decisions that affect how the entire game plays out

I tak, zaprzeczanie samemu sobie w jednej recenzji jest, moim zdaniem, symptomem zerowego profesjonalizmu.

Oczywiście Wiedźmin 2 to nie jest gra perfekcyjna - to jest cRPG bliskie perfekcji. Szczerze, usiłowałem sobie dzisiaj przypomnieć jakieś zadanie, w którym nie mielibyśmy możliwości wyboru, wpływającej na jego zakończenie. No i mi nie wyszło... Nie pamiętam, choć oczywiście "zleceń na...", czyli polowania, które musi się zawsze zakończyć likwidacją gniazd (ale i tutaj inna metoda do każdego rodzaju potwora) nie liczę.

Nawet głupie zadanie z trollem można zakończyć na dwa sposoby... Choć w zasadzie nie, źle mówię - można na cztery, bo jeden z podstawowych wyborów jeszcze się później rozgałęzia.

Mechanicznie jest z tą grą gorzej, fakt. Walka jest początkowo trudna, ale wystarczy się jej nauczyć i uświadomić sobie, że to nie jest slasher, by wpadać w środek gromady przeciwników i siekać. Są problemy z drzwiami, drabinami, etc., ale to - mam nadzieję - zostanie zaadresowane w patchu. Nie są to jednak problemy, które by znacząco wpływały na ocenę (chyba, że ten gość nie robił nic poza wchodzeniem i wychodzeniem z budynków), a przede wszystkim na tego typu zaprzeczanie samemu sobie. : )

Bo jakby na to nie patrzyć, to literatura powszechnie opiewa rozliczne przewagi Geralta nad (...)

Bazyliszka, czy czarnoksiężnika (którego dokładnie? Bo jakoś nie pamiętam, by Geralt w Sadze sobie tak nad wyraz świetnie radził z jakimkolwiek magiem) możesz w nowej mechanice położyć od pierwszych minut. I skończy się tak samo, jak w książkach - mniejsze lub większe obrażenia, które będzie trzeba zaleczyć.

Hufca zbrojnych to on nawet chyba nie spotkał, a jeśli ogólnie o zbrojnych chodzi, to nie walczył nigdy z większa ilością na raz. Co innego bandyci, czy zabójcy (choć z zabójcami też chyba bardziej solo walczył? Nie pamiętam), ale ich też możesz piątkę, czy nawet szóstkę w grze rozwalić.

Z problemami, oczywiście, ale pokaż mi jeden fragment Sagi, czy Opowiadań, w którym Geralt załatwia dużą grupę wyszkolonych przeciwników tak bez najmniejszych problemów.

Milczy natomiast na temat tego, jak Geraltowi obiło rzyć dwóch ciurów obozowych, dlatego, że nie potrafił sparować ciosu zza pleców, i wskoczył w sam środek kupy wroga gdzie odstał srogi łomot, bo mu się coś pomyliło - a tak wyglaa niestety często szczególnie na początku walka.

O czym Ty piszesz!? To jest błąd GRY, że GRACZ jest debilem!? Jeśli dajesz się zajść od tyłu, dostajesz wciry. Jeśli wskakujesz w środek grupy, dostajesz wciry. Książkowy Geralt, gdy wskoczył w środek grupy (Rivia) skończył raczej nie jako heros, prawda?

Ten system pozwala od samego początku kroić przeciwników na plasterki nie odnosząc żadnych obrażeń własnych. Niestety (no, dla mnie "stety") nie wybacza błędów i zmusza do myślenia i kombinowania. To nie jest Dragon Age, tutaj walka jest - uwierz mi - realistyczna (oczywiście pomijając kwestię przyjmowania na klatę więcej niż jednego ciosu mieczem).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co innego bandyci, czy zabójcy (choć z zabójcami też chyba bardziej solo walczył? Nie pamiętam), ale ich też możesz piątkę, czy nawet szóstkę w grze rozwalić.

Z zabójcami Geralt miał problemy. Pamiętacie jak w sadze w I albo II tomie,

kiedy spotkał 4 zabójców w Oksenfurcie zabił ich wszystkich, ale był po walce tak pokiereszowany, że Shan

i błagała go, by się nie ruszał, bo zaraz umrze z utraty krwi. A miał przewagę bo walczył po zmroku i na eliksirach.

Więc Geralt nie był maszyną do zabijania. Był piekielnie szybki, zwinny i mistrzowsko władał bronią, ale nadal nie szedł drogą jak Nero w DMC, siekając wszystko i wszystkich. Gdy atakowali go na raz prawie zawsze miał problem z dobrze wyszkolonymi przeciwnikami.

PS cytuję Twój post, bo jest blisko a nie, bo się czegoś czepiam :)

Ooooj Alkanar, co prawicie:

- Czarnoksiężnika : Rience na widok wiedźmina biegnącego w jego stronę nieledwie popuścił, Terranove przy spotkaniu z Wiedźminem krew zalała (hi hi) Vilgefortza summa summarum też wypatroszył, choć tu już problemy jak pamiętamy były

- bez problemu gromadę wyszkolonych zabójców- czy termin "Rzeźnik z Blaviken" coś przypomina?

W Blaviken walczyli praktycznie 1 na 1. Rience to [beeep] nie czarodziej, co wiele razy podkreślano;p

Edytowano przez Bethezer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Blaviken 1 na 1 ?! Że so?! Poprosze jeszcze raz z uwagą przeczytać to opowiadanie, zapewniam gorąco i dozgonnie, że scena batalistyczna była daleko od honorowego pojedynku mano am mano. Chyba że aby spełnić warunek starcia grupowego trzeba by napisac " i zwalili się na Gerlata dziesięciorgiem, kopiąc go, lżąc i pomiatając. Skonczyli o północkiem" Ale to już chyba wchodzimy w offtop.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I so sorry, ale to że Geralt błędnie targetuje najdalszego przeciwnika zamiast tego którego ma centralnie na wprost ryja

Może kup mu jakieś ładniejsze buty i ogólnie się z nim przeproś, żeby Cię polubił. Mój mnie musi lubić, bo tak nie robi.

Problem z "dziwnym targetowaniem" miałem tylko na samym początku, dopóki się "targetować" nie nauczyłem. W tym momencie pozostaje jedynie problem laga po uniku, ale z nim też da się nauczyć żyć (trzeba po prostu klikać w odpowiednim momencie).

co sami przyznajecie parę linijek wcześniej

"Przyznajecie"? Tzn. my, Alaknár, przyznajemy? Bo za słowa innych nie odpowiadam, więc zakładam, że właśnie tak. W takim wypadku - zacytuj fragment wypowiedzi, w którym przyznaję, że błędem gry, a nie gracza, jest wskakiwanie w środek grupy wrogów, OK?

Czarnoksiężnika : Rience

On był ledwie

sługusem Vilgefortza,

w dodatku średnio wyszkolonym, co się nie raz w tekście przewija...

- hufiec zbroojnych - bitwa na moście W Rivii?

Mhm. I dasz sobie głowę obciąć, że Geralt tam walczył sam...? Bo teraz o takich sytuacjach rozmawiamy: Wiedźmin vs grupa przeciwników, a nie armia vs armia.

- bez problemu gromadę wyszkolonych zabójców- czy termin "Rzeźnik z Blaviken" coś przypomina?

Przypomnij sobie przebieg walki. Jeśli znajdziesz tam cokolwiek na temat wbiegania w grupę przeciwników i chlastania na lewo i prawo, stawiam Ci piwo i Wiedźmina 3.

To już trzy fragmenty sagi

Świadczące o czym? O tym, że Geralt dzięki taktyce i umiejętnościom potrafi sobie poradzić z teoretycznie silniejszym przeciwnikiem. Czyli dokładnie tak, jak w grze - dzięki taktycznemu podejściu i opanowaniu systemu walki jesteś w stanie rozwalić nawet - na oko - dwunastoosobową grupę żołnierzy (

obóz Kaedwen, koniec drugiego aktu po stronie Roche'a

), a więc pewnie nawet lepiej niż książkowy odpowiednik.

A może te trzy fragmenty to odpowiedź na moje:

pokaż mi jeden fragment Sagi, czy Opowiadań, w którym Geralt załatwia dużą grupę wyszkolonych przeciwników tak bez najmniejszych problemów.

?

W takim razie, niestety, ponownie pudło. Bandy Renfri (która na widok wiedźmina rozlazła się po całym rynku, zamiast się trzymać w grupie) nie nazwałbym "wyszkoloną". Bitwy na moście nawet nie liczę. Za "wyszkolonego przeciwnika" mam ludzi pokroju samej Renfri czy zabójców z Oksenfurtu (@post buggeera).

Aha, jeszcze to:

Ze spotkanie z Elfem Shiru też raczej wyszedł na tarczy, fakt, że jedenz jego przeciwników się posmarkał.

Nie pamiętam tego fragmentu dobrze, ale mam wrażenie, że

wtedy do walki między nimi dwoma nie doszło, Shirru zwiał. A później cała banda Słowika wraz z Shirru została załatwiona nie przez Geralta, a przez Błędnych Rycerzy (czy jak im tam było) z Tussand

. Jeśli możesz, sprawdź to, ja nie mam pod ręką czwartego tomu, a w Necie coś nie mogę tego znaleźć.

FAKE EDIT : )

@buggee - +1! Właśnie o tym fragmencie z Oksenfurtu chciałem wspomnieć, ale zapomniałem, jak to dokładnie szło. : )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przeczytaniu recenzji na destructoid mam mieszane uczucia. Z jednej strony ocena końcowa jest sporo krzywdząca (co rozpoczęło niewiarygodny wybuch komentujących fanbojów, dla których rzucenie złego słowa w ich ulubioną grę jest jak uderzenie pięścią w nos). Z paroma rzeczami jednak można się w zgodzić. Ciekawe spojrzenie na walkę i fabułę, któremu należy przyznać trochę racji.

a mnie sie wydaje, ze po prostu duzo bledow i niedociagniec wybaczamy wiedzminowi (bronimy, lekcewazymy) bo jest wiedzmin geralt i jest to polska produkcja, brakuje obiektywizmu czasem :laugh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Alkanar

Robi robi, tylko ci wstyd i nie chcesz się przyznać. Już w drugim akcie nie boli to tak bardzo, bo drobny błąd nie skutkuje natychmiastową śmiercią - dlatego ich nie czuć, nie dlatego że ich nie ma, tudzież znikają.

"Przyznajecie" - tak, jak najbardziej to miał być Pluralis Majestikus, i zresztą chybiony z mojej strony, bo przypisałem ci słowa OberstPrymasa z postu nad twoim - no co, no co.

Jezeli chodzi o Blaviken - to akurat przebieg walki pamiętam dośc dobrze, i z tego co pamiętam to Geralt zatoczył biegiem półkole wokół zbójcerzy, jeden z nich nie wytrzymał i złamał szyk, i od tego zaczeła się już regularna rzeźba. I tak, to jak najbardziej byli zawodowcy. Jak wrócę do domu z pracy (he he), znajdę ci kawałek o chlastaniu na lewo i prawo, i wisisz mi piwo, wiedźmina 3 sam sobie kupię. W oxenfurcie faktycznie go poszczerbili, ale już bandę z Profesorem rozbił do zera. To samo przy starciu z maruderami, a tam chłopa było pod dostatkiem.

Jakby to starcie przenieść na grunt gry, musielibyśmy przeczytać 4 strony o turlaniu się do przodu i do tyłu dzielnego, choć zaskakująco nieporadnego, ale za to czasowo nieśmiertelnego Geralta (znak Quen), wdeptywaniu wrogów w magiczne pułapki (Yrden) i finale, czyli wykończeniu Renfri za pomocą 19 sideł w które konsekwentnie jedną po drugiej wpada (mój autorski sposób).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vilgefortza summa summarum też wypatroszył, choć tu już problemy jak pamiętamy były

Gdyby nie amulet i rany czarownika przegrałby kolejny raz.

Jak wyglądało starcie z obozowymi ciurami to pamiętamy przy okazji ratowania dzieweczki w domostwie gdzie panował trąd - nie było czego zbierać.

Było ich chyba z 5 albo 6 z czego 2 padło zanim reszta zdążyła cokolwiek zrobić a i jeden zdołał "uciec". Pomagała mu Milva a poza tym oni byli raczej zwykłymi bandytami a nie zabójcami.

I so sorry, ale to że Geralt błędnie targetuje najdalszego przeciwnika zamiast tego którego ma centralnie na wprost ryja, i radośnie wskakuje w środek grupy zamiast taktycznie usiec pierwszego z brzegu to JEST BŁAD GRY, co sami przyznajecie parę linijek wcześniej ( że przypomnę : "zaprzeczanie samemu sobie w jednej recenzji jest, moim zdaniem, symptomem zerowego profesjonalizmu." - ale nie wkurzaj się, żartuję) System nie wybacza błędów, fakt, ale co jest wkurzajce, nie wybacza również własnych, niezaleznych od gracza.

Co za problem przed kliknięciem albo w trakcie zablokować cel na tym przeciwniku którego się chce bić a podczas odskoku odznaczyć? Przytaczasz różne fragmenty z Wiedźmina jaki to jest mistrz i w ogóle ale chyba zapominasz że to jest gra i poczynaniami Geralta kieruje gracz. Ja gram na trudnym i z dwoma ciurami obozowymi jeszcze nie przegrałem.

Jakby to starcie przenieść na grunt gry, musielibyśmy przeczytać 4 strony o turlaniu się do przodu i do tyłu dzielnego, choć zaskakująco nieporadnego, ale za to czasowo nieśmiertelnego Geralta (znak Quen), wdeptywaniu wrogów w magiczne pułapki (Yrden) i finale, czyli wykończeniu Renfri za pomocą 19 sideł w które konsekwentnie jedną po drugiej wpada (mój autorski sposób).

Zgadzam się że Quen jest w grze przegięty ale czy ktoś nakazuje ci go używać? Grając na trudnym używam w sumie tylko znaku Aard korzystając głównie z parowania i jakoś radę daje.

Niestety gra rzeczywiście w późniejszych etapach staje się łatwiejsza ale mimo to sprawia przyjemność. Irytuje mnie natomiast banalny poziom walk na pięści. Sekwencje powinny dochodzić do 5 przycisków nie 2 a do tego okazjonalnie powinien pokazywać się taki pasek jak przy siłowaniu się na rękę.

Edytowano przez Tezamus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robi robi, tylko ci wstyd i nie chcesz się przyznać.

Wybacz, nie wiem, do czego się tym fragmentem odnosisz, więc ciężko mi coś odpisać... A! Że wskakuje w środek grupy? O to chodzi? Jeśli XFire już działa z Wiedźminem, mogę Ci nagrać jakąś walkę, na przyszłość jednak ostrzegam: bardzo (BARDZO) nie lubię, kiedy ktoś nazywa mnie kłamcą, w dodatku nie mając ku temu najmniejszych przesłanek.

Jezeli chodzi o Blaviken - to akurat przebieg walki pamiętam dośc dobrze

Niestety, nie. : )

@moderator - nie mam ZIELONEGO pojęcia na ile legalne jest zamieszczanie pełnego opowiadania on-line, nawet nie wiem, co to za serwis jest. Jeśli jest to nielegalne, bardzo proszę o wywalenie linka lub pingnięcie mnie, sam wywalę.

ale już bandę z Profesorem rozbił do zera

Bo, o ile dobrze pamiętam (ale pewien nie jestem), nie walczył z nimi w grupie, a "wyciągał" ich pojedynczo.

Co do turlania - to jest uproszczenie, które mi się średnio podoba. Wolałem system z jedynki, gdzie animacja uniku była mniej-lub bardziej losowa, a wybór był całkiem spory (turlanie, piruet, skok, etc.). Samego turlania w książkach niby nie ma, ale jest mowa o unikach, odskokach, o "tak szybkim, że rozmazanym" kształcie Geralta - to raczej nie sugeruje, że gość stoi w miejscu i siecze, nie? : ) On non-stop był w ruchu od pierwszej do ostatniej książkowej walki.

I w grze masz DOKŁADNIE to samo - jak stoisz w miejscu, obrywasz. Jak się ruszasz, obrywasz mniej. Jak się dobrze ruszasz - nie obrywasz.

Odnośnie znaków - Ty wybrałeś styl, w którym non-stop stawiasz Quen, robisz Yrden, rzucasz petardy, etc. Ja petard użyłem jak dotąd w trzech walkach, Yrden tylko i wyłącznie wtedy, kiedy musiałem (

walka z Kejranem

... Chociaż nie, źle mówię - jeszcze z nim eksperymentowałem podczas walki z Królową Endriag, okazało się, że jednak nie jest mi do szczęścia niezbędny. Od tamtej pory nie użyłem go ani razu.

Robię unik, stawiam bloki, wyciągam z grupy pojedynczych przeciwników i ustawiam grupę za ich plecami, robię dwa-trzy szybkie cięcia i się wycofuję. Od czasu do czasu pomagam sobie nieulepszanym Aard i Igni (ale to bardziej dla zabawy). Quen stosuję, owszem, głównie w walkach z bossami, lub gdy śpieszy mi się i nie mam ochoty się nadmiernie bawić z wrogami. Ale nic na siłę, jak chcesz, możesz grać dokładnie tak, jak walczył w książkach Geralt i z tym samym skutkiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale już bandę z Profesorem rozbił do zera

Bo, o ile dobrze pamiętam (ale pewien nie jestem), nie walczył z nimi w grupie, a "wyciągał" ich pojedynczo.

Geralt był na zewnątrz, oni wychodzili z oberży. Pierwszego ciął już w drzwiach, więc zostało mu 3. Dwóch nie pamiętam, ale na pewno jeszcze jeden został ubity oddzielnie na sam koniec.

Więc tutaj Geralt też nie walczył z tuzinem wrogów tylko maks 2 na raz a i to nie wiem.

Dodam, że właśnie to, że Geralt nie jest jakimś Conanem najbardziej mi się podobało u Sapkowskiego. Nie ma kładzenia tuzina potężnych przeciwników trzema cieciami. Za to są teksty typu: (z pamięci) "Triss nie zdążyła, spojrzała na Grealta - Nie zdąży, żaden człowiek by nie zdążył. Wiedźmin zdążył" o łapaniu Ciri spadającej z murku. To właśnie siła tych powieści. Geralt robi to, co jest w stanie robić perfekcyjnie wyszkolony mutant a nie to co byłby w stanie zrobić tylko bóg wojny.

Edytowano przez buggeer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alkanar, nie spinajcie się tak (Pluralis! Pluralis!), je się nie chce kłócić tylko przekomarzam się łagodnie -nie nazywam cię kłamcą, pax, peace, pokój.

Ja tez Xfirem mogę nagrać trzydzieści momentów kiedy mój wiedźmin robi rzeczy których nie powinien - albo mogę dołączyć świadetcwo ustne mojej lubej, który słyszała wszystkie niemiłe rzeczy które mu zarzuciłem (jego przodkom też),.

Co do tego Blaviken i ciachania na prawo i lewo - nie wiem dlaczego zamieściłeś ten fragment, jakbym przyszedł do domu pewnie byłbym zmęczony, otworzyłbym piwo, i nie sięgnął na półkę po odpowiedni tom sagi, i wyszłoby na twoje. A tak, masz:

"?Tavik poczuł silne uderzenie tuż nad biodrem (?) Bliźniacy zderzyli się barkami, a moment tracąc rytm. Wystarczyło. Vyr, cięty przez całą szerokośc piersi, zgiął się wpół, z opuszczoną głową zrobił jeszcze parę kroków, i runął na stragan z warzywami,. Nimir dostał w skroń (?) Civril i Nohorn uderzyli jednoczesnie z dwóch stron (?) OBA CIOSY ZOSTAŁY SPAROWANE?"

Po mojemu - piekna walka grupowa z ciachaniem na prawo i lewo (chyba że wszyscy się ustawili w rzędzie, ale ja tego nie widzę". Chce piwo ;)

Edytowano przez iHS
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie powinienem się wypowiadać przed ukończeniem W2, ale zważywszy na fakt chronicznego braku czasu, czego konsekwencją jest smakowanie ciągle prologu (a zacząłem dzień po premierze) - no i właśnie nie wytrzymałem i mam głupie pytanie nr 1:

Kiedy wyjdzie dlc z misją "Powrót Króla", w której mamy ponoć możliwość

wskrzesić Foltesta? Czemu k%@$wa mój ulubiony król i władca ginie na początku prologu!? Całą jedynkę ratowaliśmy mu tyłek, a tu pstryk i umarł król... Szkoda bo świetna postać tak z gier jak i z prozy Sapka, charyzma, bycze jaja i humor iście królewskie...

można by zawiązać fabułę bardziej elegancko, ale to moja prywatna opinia.

Nie będę oceniał gry, gdyż dopiero ją zacząłem, powiem tylko że początek jest świetny acz zaskakująco "morderczy" (dla prowadzonej przeze mnie postaci)! Zacząć od trzęsienia ziemi

(Smoki/Cycki/Foltest/itp.)

to co będzie dalej? Zacieram łapki i jako że gram z doskoku, ciągle uczę się walki, która to lekko irytuje i utrudnia dalsze wgryzanie się w fabułę. Ale pamiętając że: "nie takie rafy nasze okręty omijały", optymizmu nie tracę i mam nadzieję, że jeszcze góra tydzień i walka będzie opanowana... W końcu "Wiedźmin to styl życia, a nie zawód" więc trzeba czasu co by walczyć "stylowo", a nie tylko klikać lmp "zawodowo".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wiesz? Po Tobie jednak spodziewałem się choć odrobiny uczciwości. : )

Walka w Blaviken:

"Tavik nie wytrzymał, rzucił się na spotkanie, skracając dystans. Za nim skoczyli bliźniacy

- Nie rozbiegać się! - wrzasnął Civril kręcąc głową, tracąc wiedźmina z pola widzenia. Zaklął, odskoczył w bok widząc, że grupa rozpada się zupełnie." A potem piękny opis, z którego jednoznacznie wynika, że Geralt rozciachał tych gości jednego po drugim, jedynie w dwóch przypadkach walcząc z dwoma jednocześnie.

To nie jest "Geralt vs kupa luda", to jest właśnie taktyczne podejście do walki, wyciąganie pojedynczych wrogów - dokładnie to, o czym mówię od początku. Funkcjonuje doskonale w grze.

Kwestię bandy Profesora wyjaśnił Ci buggeer.

Ja tez Xfirem mogę nagrać trzydzieści momentów kiedy mój wiedźmin robi rzeczy których nie powinien

Oczywiście, że możesz, ale nie musisz - wierzę Ci. Nadal jednak będę utrzymywał, że to nie jest wada mechaniki walki, a kwestia braku Twoich umiejętności. Nie lubię, gdy ktoś za wadę gry poczytuje brak własnych umiejętności i jeszcze usiłuje innym wmawiać, że ma rację. : )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No chwila, jakiej uczciwości, czy coś źle zacytowałem, albo przekręciłem? Miało być:

"Jeśli znajdziesz tam cokolwiek na temat wbiegania w grupę przeciwników i chlastania na lewo i prawo, stawiam Ci piwo i Wiedźmina 3"

Z Wiedźmina trójki wielkodusznie zrezygnowałem, coby nie narazać na koszty etc, ale jako że piwo lubię to przekleiłem fargmenty: z bliźniakami bił się razem, z Civrilem i Nohornem bił sie razem. Nawet złośliwie podkreśliłem fragment o parowaniu jednoczesnym kilku ciosów, czego wiedźmin z początku ni chu chu nie potrafi zrobić. I jest jak w życiu: obiecywali piwo, a potem jeszcze wytkną brak umiejętności,.

Wiesz, gdybym to jeno ja się żalił, że mi łomot spuszczają, to może bym jakoś przegryzł fakt własnej miernoty, ale z faktem, że wielu ludzi narzeka (łącznie z komentatorem z Destructoida) ile razy zgineło podczas pierwszych walk - nie każ mi przeklejać postów z ostatnich 20 stron, bo aż tak bardzo nie chce mi się udowadniać swoich racji. Jak się przeciągnie tego wiedźmina do drugiego aktu, zaczyna być łatwo - ale bo ja wiem czy to jest dobry porządek rzeczy, raczej przyzwyczaiłem się że jest na odwrót.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ukończyłem Wiedzmina drugiego i musze powiedzieć, że gra jest cudna. Mam tylko pare pytań dla tych, którzy też go ukończyli lub ukończyli więcej niż raz:

1.

Czy w III Akcie będąc po stronie Yorcia mamy tak jak w I i w II zlecenia na potwory i misje poboczne, karczme, walki na pięści itd? Wydaje mi się, że ominąłem ten etap wchodząc z Yorciem na obrady zamiast powiedzieć mu "jeszcze nie jestem gotów"

2.

Czy outro jest zawsze to samo a te szumnie zapowiadane 16 zakończeń to tak naprawdę 16 głównych wyborów jakie możemy dokonać podczas całej gry?

Edytowano przez Gieszu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@iHS - ale tam nie było żadnej większej grupy! Każda z walk odbyła się oddzielnie, niezależnie od siebie! To nie jest więc wbiegnięcie w grupę i chlastanie, tylko taktyczne okrążanie (mam cytować?), wyciąganie pojedynczych (tutaj też podwójnych, ale z podwójnymi sobie można łatwo radzić i w grze) przeciwników - eliminowanie zagrożenia systematycznie, a nie na "hurra"!

Dlatego nie uznaję tego fragmentu, jako kontrargumentu. Ta walka jest idealnym przykładem, jak NALEŻY postępować w grze, by bez trudu wygrywać większe walki. Dlatego piwa nie będzie. : ) Chyba, że wyczarujesz jeszcze jakiś inny fragment książek, gdzie Geralt się samodzielnie i bez namysłu rzuca w środek kotłowaniny (pomijając Rivię, bo wiemy, jak się to skończyło).

No chwila, jakiej uczciwości, czy coś źle zacytowałem, albo przekręciłem?

Tak, bo pominąłeś te fragmenty, w których stoi jak wół, że grupa się rozsypała, Geralt jest cały czas w ruchu i wycina ich, kiedy są oddaleni od pozostałych.

Co do żalenia się - ja nie twierdzę, że system walki jest łatwy. Nie twierdzę, że jesteś jedyną osobą, która ma z nim problemy. Twierdziłem, twierdzę i będę w dalszym ciągu twierdził, że system walki w W2 jest maksymalnie zbliżonym do walki IRL systemem, jaki w życiu widziałem (pomijając kwestię obrażeń) i idealnie oddaje klimat książek - z wszystkimi tego plusami i minusami. Twierdzę, że wymaga skupienia i opanowania, bo nie wybacza błędów, ale jedynym JEGO błędem (=bugiem w grze) jest lag po unikach. System celowania jest OK, unikanie jest OK, wymierzanie ciosów jest OK. Trzeba tylko umieć to robić.

Edytowano przez Alaknar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja nie twierdzę, że system walki jest łatwy. Nie twierdzę, że jesteś jedyną osobą, która ma z nim problemy. (...) Twierdzę, że wymaga skupienia i opanowania, bo nie wybacza błędów, (...) System celowania jest OK, unikanie jest OK, wymierzanie ciosów jest OK. Trzeba tylko umieć to robić.

True Story.

Zanim zagrałem to sam naczytałem się lamentów i biadolenia jak to wszyscy po 15 razy ginęli już na początku prologu. Autentycznie z obawą włączałem poziom normal, który niby miał być trudny, przegięty i źle wyważony.

I co?

I jestem w akcie I (wciąż jeszcze przed walka z K.) i nie miałem do tej pory problemów w walce - ok, zdarzyło się, że ze dwa razy mnie chlasnęli, ale to byłą MOJA wina bo zlekceważyłem przeciwnika albo nie przyłożyłem się do bitki. Czasami da się ich pogromić po prostu uważając co się robi, czasami wymaga to ciut większych przygotowań (ze 3 eliksiry + olej) jak u mnie w przypadku

walki z królowymi endriag czy jak im tam. Dość wytrzymała sztuka. A i zgraja nekkerów w jaskini jak obległa to potrafili dać popalić przy chwili nieuwagi.

ale nic nie jest przegięte, co więcej walka bardzo mi się podoba, duuużo bardziej niżw jedynce gdzie wszystko zależało od kliknięcia w odpowiednim momencie - ludzie biadolą na QTE podczas walk na pięści - ok, szkoda, że nie dali normalnego systemu walki, ale przecież w pewnym sensie cała walka w jedynce to był właśnie jeden wielki QTE ! Czekało się aż się ikonka zapali i PACH.

Na normalu gra mi siębardzo dobrze, możliwe że na bossach się przejadę, ale jeśli chodzi o regularne potyczki z potworami lub grupą zbójów czy innych ludzi, to jest BARDZO w porządku.

Tylko - jak napisał Alaknar - trzeba umieć ;)

A nie od razu jęczeć że RED'zi zwalili grę.

Edytowano przez dekameron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A powiedzcie mi jedno, bo sam przebijając się przez meandry interfejsu tego nie zauważyłem. Czy da się jakoś w prosty sposób sprawdzić, czy przeczytaliśmy już daną książkę/recepturę? W pierwszym Wieśku wszystko było od razu jasne, tu trzymam wszystkie receptury i książki w plecaku, żeby przypadkiem nie kupić czegoś, co już znam. A że gram najczęściej z doskoku w weekend, to na pamięć, które eliksiry i pułapki już znam, o którym potworze wiem już wszystko itp. nie ma co liczyć.

Poza tym co chwilę myli mi się plecak z asortymentem kupca i próbuję kupić własne przedmioty :P

Dziennik, jedna z ikonek na górze. Aczkolwiek nie wiem, czy receptury są nauczone na stałe czy też dziennik wskazuje jedynie receptury, które mamy i są one konieczne do wykonania przedmiotu.

Jeszcze na temat fabuły, mam do twórców pewne zażalenie - mianowicie

wciąż nie wiadomo kim był i na czyje zlecenie działał wiedźmin-zabójca z outra pierwszej części. Na pewno nie ma związku między nim, a Letho i spółką. Kwestia ta poruszona jest w zasadzie tylko podczas rozmowy Triss i Geralta na początku gry.

A mnie korci żeby poznać prawdę. Może jakieś DLC albo dodatek rozwieje tajmnicę?

Ha, też wczoraj się nad tym zastanawiałem. To mega dziura fabularna, bo przecież

to zabójstwo jest podstawą całej fabuły II części, bez niego nie byłoby Geralta w trakcie oblężenia zamku La Valette'ów. Z rozmowy z Letho wynika, że było ich trzech i wszyscy trzej działali razem na zlecenie Nilfgaardu w trakcie wydarzeń z Wiedźmina 2. Przeszedłem grę drogą Iorwetha, więc nie dane było mi ujrzeć w akcji całej trójki, ale z tego, co czytam, wynika, że są oni obecni w górnym Aedirn w Akcie II. Morderstwo Demawenda następuje po próbie zabicia Foltesta, więc TEORETYCZNIE zabójca mógł być najęty oddzielnie, z drugiej strony Letho wspominał, że przygotowywali grunt pod zabójstwa jakiś czas, działając w otoczeniu Sheali i próbując ją sprowokować do zlecenia zabójstwa któregoś z króli. Zlecanie zabójstwa innemu wiedźminowi w tym czasie byłoby nieodpowiedzialne ze strony Cesarza. Nie wygląda też na to, by działał on razem z Letho i jego świtą - w końcu nic o nim nie wspomnieli, a jego działanie niejako podkopywało starania Letho, którego zachowanie mogłoby się wydać podejrzane w obliczu udanego zamachu na Foltesta w wykonaniu innego wiedźmina.

Wydaje się więc, że mamy okropną fabularną dziurę w Wieśku Drugim. Może CDPR uda się to odkręcić, może wpadną na coś, na co ja nie wpadłem.

Co do niesławnej recenzji Destructoida - nie sposób się z pewnymi rzeczami nie zgodzić. Gra ma błędy mechaniczne, a fabularnie sama w sobie też nie wypada idealnie. Z drugiej strony recenzja wyolbrzymia błędy i niewystarczająco podkreśla zalety, a na sam koniec prezentuje ocenę zaniżoną w stosunku do wymowy tekstu. Dodatkowo fabuła oparta jest na pewnym specyficznym uniwersum i tak naprawdę w pełni zrozumiała, w pełni wartościowa staje się dopiero dla kogoś, kto się z tym uniwersum zapozna - jej ocena bez tej podstawy merytorycznej zawsze będzie nieadekwatna, jednak ciężko wymagać od anglosasów znajomości prozy Sapkowskiego, ledwie raczkującej w języku Szekspira. Trzeba pewne rzeczy zrozumieć, zaakceptować i wziąć na nie poprawkę. Jedyne, co mnie razi w sposób szczególny w tej recenzji, to że nie patrzy na Wiedźmina jak na grę cRPG, a raczej jak na action-adventure, skupia się na trochę niedopracowanej mechanice walki, wymaga klarownej ścieżki moralnej (a'la BioWare czy swego czasu Jedi Academy) a zapomina o szerokim wyborze i "tuningu" sprzętu, ciekawej ścieżce rozwoju postaci, rozbudowanej strukturze fabuły i pojedynczych zadań (choć może fakt, że nie została ta fabuła zrozumiana do końca, wyjątkowo recenzentowi doskwierał) czy kształcie postaci pierwszo- i drugoplanowych, czyli soli cRPG. Jest też bzdurne oskarżenie o monotonii zadań "przynieś, podnieś, pozamiataj". Ogólnie recenzent jakby chciał zjechać grę, ale z kolei polscy recenzenci mieli odwrotne intencje. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie systemu walki w W2 i wszystkich jego obrońców. Nie wydaje wam się że trochę przesadzacie z obroną systemu walki? Walkę dało się zrealizować lepiej. Targetowanie dało się zrealizować lepiej. I nie trzeba w tym celu wymyślać koła czy odkrywać kamienia filozoficznego. Należało zastosować sprawdzone mechanizmy walki, przetestowane w takich tytułach jak np. Jedi Knight / Academy czy Dark Messiah of M&M. Tam nie ma problemów z wybieraniem celów. Tam tnie się tego kogo gracz chce. Tam jak naciśnie się klawisz to gra reaguje!

Jasne że system z W2 da się opanować, ale po co? Po co mam się męczyć kiedy mam świadomość że mogło być dużo łatwiej i lepiej.

Z innej beczki: czy tylko mnie się wydaje że twórcy skopali oświetlenie? Wydaje mi się że wszystkie światła są nienaturalnie przesunięte w kierunku barwy pomarańczowej / czerwonej. Dziwne.

Edytowano przez Alberich
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie odnośnie prologu. Grę przechodzę już drugi raz i nie mam pojęcia co zrobić żeby w trakcie

ucieczki z lochów powstała sytuacja gdy Geralt uwalnia Arjana lub Marię Luizę La Valette z rąk kata (tak jak na przedpremierowych pokazach). Gdy grę przechodziłem pierwszy raz wyzwałem Arjana na pojedynek i potem w lochach baronowa była uwolniona przez posła Nilfgardu, podczas drugiego przejścia nie walczyłem już z Arajnem, ale ten już w lochach uwolnił się sam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...