Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niziołka

Sesja Crimson Reapers

Polecane posty

Jack Ravern

-Wyboru raczej nie mamy- mruknąłem po cichu do Mercera.

-Mam tylko prośbę: na tym dysku może być coś o osobie którą szukam, jak się już ponownie zorganizujemy, to czy będę mógł spróbować znaleźć w nim coś o niej?- Niezależnie od odpowiedzi po chwili odparłem:

-Jestem gotowy, w każdej chwili chłopaki.- ,,Skakanie z 80 piętra.... ten dzień już chyba dziwniejszy być nie może. Muszę się napić. I wykąpać. I przespać. No i jeszcze muszę jakoś wytłumaczyć szefowi jak zgubiłem przesyłkę wraz z firmowym motorem, i czemu nagle miejsce do którego mnie wysłano zostało zamknięte przez wojsko. Ohhh, ja naprawdę muszę się napić....''

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Felix Fint

Kiwam głową ze zrozumieniem i szepczę do ucha Mercerowi:

- Dobra, osłaniajcie mnie, nie chcę, by jakiś pocisk uszkodził dysk twardy, w porządku?

Lokalizuję schody i czekam, ąż Mercer zacznie strzelać. Wtedy ruszę na górę, po schodach, przy okazji na każdym piętrze wzywając windę. Powinno to opóźnić ewentualny pościg. A potem... Skoczę.

--------

Korzystam z Survivalu: kondycję powinno się mieć, czyż nie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jason Fenix

Pokiwałem delikatnie głową. Dobrze wiedziałem, że gdy zrobi się naprawdę gorąco, gdy BlackWatch będą wiedzieli, że jesteśmy "mutantami", moja zbroja może mnie obronić przed wieloma pociskami. Spoglądając po towarzyszach wiedziałem, że teraz to jest moja nowa "rodzina". Jedną utraciłem, bo byłem słaby. Teraz musi być inaczej.

- Jestem gotowy. Dajcie znać kiedy, co i jak. Będzie ciekawie ...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niczym cień zagłady, Alex Mercer, powoli zbliżał się w kierunku dowódcy, który ten w końcu zobaczył zbliżającego się oficera BlackWatch.

- O co chodzi? - odparł niepewnie z nutą napięcia w głosie. Reszta z was trzymała się w pewnej odległości za Alex'em, ale nadal blisko jego pleców. Wystarczająco aby słyszeć rozmowę. - Wydawało mi się, żołnierzu, że ku**a wystarczająco jasno sprecyzował rozkaz! - podniósł głos tym samym zwracając uwagę pozostałych żołnierzy. Część elementu zaskoczenia poszła w cholerę.

- Z całym szacunkiem, sir, ale zdecydowanie bardziej przydamy się w innej części budynku. Możliwe, że... - Mercer nieźle udawał przejętego sytuacją.

- Powtórzę to ostatni raz... - odparł zirytowany dowódca celując palcem w Mercera. - Macie tutaj siedzieć na tyłkach aż...--GRRAAHHH!

Płynnym ruchem Alex uciął oficerowi rękę a chwilę potem dekapitując go ostrzem, które w jednej chwili powstało z jego ręki.

- CO JEST...?! - krzyknęli zszokowani żołnierze, żeby błyskawicznie oprzytomnieć i chwycić karabiny w dłoń. - WRÓG! ROZWALIĆ ICH!

- Róbcie swoje. - rzucił na pożegnanie Mercer szybkim ruchem przebijając jeszcze oficera łącznikowego. - Pora się zabawić. - uśmiechnął się wrednie.

* * *

Korowód uciekających otworzył Jason. W pełni pokryty zbroją z biomasy zadziałał niczym taran rozrzucając komandosów po okolicy (*1) z czego jeden z nich wylądował na ścianie wyjątkowo boleśnie dekorując go niewielkim, czerwonym odpryskiem. W dalszej kolejności Jack, czując jak jego mięśnie wzmocnione wirusem zyskują na sile, staranował drugi oddział zbierający się do otwarcia ognia (*2) permanentnie eliminując z rozgrywki jednego z nich. Tych, którzy byli wyjątkowo uparci i zebrali się szybciej z podłogi postraszył Rayne tnąc swoich ostrzem wyjątkowo celnie (*3) sprowadzając rzeź na bezsilnych komandosów. Krew tryskała hektolitrami. Dobiegając do schodów Felix poczuł jeszcze jak do budynku właśnie wbiega kilkadziesiąt osób (*4)... wprost na Mercera.

- Zajmę się nimi! - usłyszeli nim hol wypełnił się dźwiękami karabinów maszynowych i agonii.

Kilkadziesiąt minut później drzwi prowadzące na klatkę schodową na osiemdziesiątym piętrze otworzyły się z hukiem a do środka wpadła grupa uciekinierów. Jack biorąc głębokie wdechy i wydechy zdał sobie sprawę, że free running to nie to samo co szaleńczy bieg kilkadziesiąt pięter pod górę schodami (*5) jednak i tak wyglądał lepiej niż Felix, który mimo tego, że na każdym piętrze nie latał blokować windy, bo to zwyczajnie mijało się z celem to i tak wyglądał gorzej ciężko dysząc (*6). Najmniej wzruszeni wysiłkiem byli Jason i Rayne czując, że równie dobrze mogą skakać i teraz (*7). Odpoczywając grupa powierzchownie rozejrzała się po okolicy. Białe, sterylne korytarze świecące pustkami, pozamykane wszystko na klucz, brak śladów walki albo paniki a wszystko wyglądające jak kolejne piętro biurowe. Cóż, po drodze mijali kilka wzmocnionych, pancernych drzwi z dodatkowymi zabezpieczeniami, szczególnie między 45 a 60 piętrem jednak tutaj wszystko zdawało się być w względnym porządku. Pomijając tą ciszę i pustkę. Niemniej zgiełk dochodzący zza szyby całkowicie wystarczał aby zorientować się w sytuacji. Zablokowane ulice, masa świateł alarmowych, żołnierzy rozstawieni po ulicach, nawet jakieś pojazdy pancerne nie mówiąc o dźwiękach helikopterów w powietrzu. Komitet powitalny czekał w swej całej okazałości a na przeciw One Liberty Plaza... która równie dobrze mogła roić się od komandosów BlackWatch, ale też - wedle Mercera - była niezłą drogą ucieczki. Teraz decyzja co dalej leży tylko w ich gestii.

---

1 - akcja udana na +3, starczyło nawet aby kogoś załatwić :D

2 - jeszcze jeden sukces na +4 (co daje aspekt tymczasowy dla następnego rzutu), ofc nadal umiejki wirusowe ;]

3 - kombo kontynuuje +5 a poparte aspektem nawet +6 :) a, że BlackWatch to mimo wszystko mooki... ;]

4 - ...a dopełnia je jeszcze jedno +4 z percepcji ^^

5 - free running nie pasował ;), i tak nieźle jak bez umiejki - wyszło równe 0

6 - i tu się skończyło... -1 na survival ;P (z kostek: 1, 2, 1, 3)

7 - odpowiednio +5 dla Jasona (co daje tymczasowy aspekt na następny rzut, w domyśle do skoku ;]) oraz +3 dla Rayne'a :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jack Ravern

,,Prawie zrobiłem dziurę w tym kolesiu, te całe moce zaczynają mi się podobać! No, pomijając krwawe wchłanianie i deformacje kończyn, to trochę dziwne..... ciekawe czy też coś takiego z rękoma mogę zrobić? No nic, czas wydostać się z tego miejsca'' Po dotarciu na najwyższe piętro: ,,Uhhhhhh, albo mi mięśnie od tego całego leżenia zwiotczały, albo ten koleś którego wchłonąłem mnie spowalnia, nie powinienem się tak męczyć na tych schodach, choć może wspinanie się nie jest aż tak męczące w porównaniu z tym maratonem pod górkę. No nic, odpocznę chwilkę i zaraz skonfrontuje się z grupą.'':

- Uff, dobra, czyli że mamy skakać z 80 piętra do drugiego budynku? Nie powiem że to przekonujący plan, ale nie mamy innego wyjścia, jak już wszyscy będą czuli się na siłach, wybijamy przez drzwi i skaczemy po kolei, a po doskoczeniu rozdzielamy się i próbujemy uciec do domów. Wiem że ten gość mówił że nas znajdzie, ale lepiej się gdzieś na wszelki wypadek umówić gdyby ,,jakimś cudem'' nie dał rady całej armii. Kościół Judson Memorial obok parku Washington Square za 3 dni o 17:00 pasuje? Do tego czasu zorganizujmy nowe telefony i przy okazji omówienia co dalej wymienimy się numerami, najlepiej wziąć jakąś prywatną firmę ,,rozmowy tylko z rodziną'' czy coś w ten deseń. Ja jestem gotów do naszego wielkiego skoku, dajcie znać jak sami będziecie gotów.-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Felix Fint

Patrzę z dezaprobatą na "telefonistę" i dysząc zaczynam wykład.

- Opowiem anegdotkę: lata 80, Włochy. Czerwone Brygady porywają ważnego amerykańskiego generała. W poszukiwaniach bierze udział specjalna amerykańska jednostka, która monitoruje połączenia telefoniczne na obszarze nawet większym od Manhattanu. Po pewnym czasie lokalizują oni miejsce uwięzienia generała. Akcja zakończona sukcesem. Teraz, dwadzieścia lat później seryjnie odradzam telefony. Naprawdę. Co do skoku zaś... Może być ciężko. Zakładając, że wyskoczymy pod kątem 45 stopni, a odległość wynosi jakieś 80 metrów, tak?- zaczynam szybko liczyć w pamięci- musielibyśmy wybić się z prędkością jakichś 25 metrów na sekundę... Chyba, że możemy szybować, hehe. Dobra, mimo wszystko, skaczę pierwszy. Muszę to sprawdzić.

Ach ta moja ciekawość...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jason Fenix

Wirus, który w moim przypadku działał jak zbroja, był czym nieziemskim. Biegłem i nic nie potrafiło mnie zatrzymac. Skok z budynku do budynku? Skoro nie zatrzymały mnie oddziały BlackWatch, to nic nie może mnie zatrzymac. Teraz dopiero czułem, że mogę wszystko.

- Więc może zamiast gadac, po prostu to zróbmy? Mogę skoczyc pierwszy, jest mi to obojętne ...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rayne

... jest mi to obojętne - Skończył zdanie Jason a Rayne już był w powietrzu. Zignorował pierwszeństwo Felixa, było mu wszystko jedno, czy zrobi kolejne wariactwo po tym co wydarzyło się w ciągu ostatnich godzin. Może będzie miał szczęście i roztrzaska się o ziemie, koszmar w końcu się skończy. Albo wzleci w powietrze czy coś... - O, to byłoby zabawne - Czas zwolnił, Rayne spokojnie sunął w powietrzu, nienaturalnie spokojny, ciekawy co się wydarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W miejscu, z którego wybił się Rayne pojawiło się niewielkie wgłębienie a tymczasem on sam przebił się przez szybę i chwilę potem poczuł podmuch świeżego powietrza. Z wstrzymanym oddechem, nie mając nic pod stopami, niesiony czystymi prawami grawitacji obserwował jak powoli przyciąganie daje o sobie znać gdy przebył ledwie połowę drogi. Najwidoczniej nie wybił się wystarczająco mocno, ale na tyle, żeby nie roztrzaskać się na ziemi (*1). Po kilku chwilach czuł już impet spadania i nieuchronnie zbliżającą się szklaną ścianę. Odruchowo zmrużył oczy tuż przed tym jak wbił się w budynek pod wystarczająco ostrym kontem aby przebić się przez podłogę i ostatecznie wylądować piętro niżej w akompaniamencie huku i dymu.

- Ty... stary, widziałeś to? - dobiegło uszu Rayne'a. Ktoś się zbliżał.

- Tak... w jednym filmie. - odparł nerwowo drugi. W tym momencie obiekt przywrócił się do pionu, otrzepał z gruzu mundur BlackWatch i rozejrzał się. - O...O...O żesz ty... - ludzie z wyrazem szoku na twarzy zaniemówili wpatrując się w Rayne'a. Ten z kolei szybko wypatrzył, na którym piętrze się znajduje. Trzydzieste drugie.

Obrócił się z ciekawości chcąc zobaczyć jak poradzi sobie reszta i w tej samej chwili rozległ się dźwięk alarmu przeciwpożarowego.

* * *

Jason syknął coś pod nosem, wziął odpowiedni rozbieg i wybił się na tyle mocno na ile było go stać (*2). Już na zewnątrz poczuł mocny opór powietrza, najwidoczniej musiał potężnie się wybić... a One Liberty Plaza zbliżała się z każdą chwilą. Odruchowo zasłonił twarz rękami tuż przed wbiciem się w szklaną ścianę budynku. Poczuł jak odbija się od podłogi raz, potem drugi ostatecznie lądując na ścianie i zostawiając jej na pamiątkę odlew wbitego ciała. Otrzepując się z gruzu Jason zlustrował okolicę. Pięćdziesiąte drugie piętro i sądząc po wystroju wnętrza trafił do jakieś sali konferencyjnej grubych ryb urządzanej na bogato. Na szczęście pustej... do czasu. W momencie włączenia się alarmu przeciwpożarowego podwójne drzwi prowadzące do sali otworzyły się.

- Hej, nie słyszałeś alarmu?

- Słyszałem tak jak i drugą rzecz dochodzącą z tej... - właściciel głosu, jakiś młody pracownik pod krawatem, obrócił się w stronę Jasona i zaniemówił.

- Facet, do cholery, co jest z tobą? - obok niego pojawił się drugi a widząc nowego gościa krzyknął z przerażenia. - Skąd on się tu k***a wziął!?

- Nie chcę wiedzieć! - pierwszy oprzytomniał. - Wiejemy!

Przerażeni ruszyli na korytarz a chwilę potem do sali z impetem wleciał Jack zatrzymując się dopiero na ścianie (*3).

* * *

Jack i Felix spojrzeli po sobie a chwilę potem ruszyli biegiem w kierunku wybitego okna. Uczucie skoku, podmuch powietrza i działająca siła grawitacji... Niestety, wyglądało na to, że Felix włożył najmniej siły w skok a teraz leciał w kierunku budynku One Liberty Plaza pod prawie pionowym kątem. I to zabolało (*4). Z potężnym impetem wleciał na szklaną ścianę, przebił się przez dwa piętra, żeby ostatecznie zatrzymać się na dwudziestym drugim pośród oniemiałych pracowników biurowca. W tle przygrywał alarm przeciwpożarowy a za plecami coś co mogło brzmieć jak batalia z Mercerem.

Trzeba działać szybko. Każda sekunda zwłoki daje BlackWatch szansę.

---

1 - na wytrzymałość tylko +2 ;)

2 - umiejka identyczna jak wyżej, poszło +4 ;]

3 - jeszcze jedno +4 :P

4 - żadnej umiejki do tego rzutu... wyszło -3 czyli twarde lądowanie :D

Przypominam, że ciągle nie zmieniliście "kamuflażu" (czyt. nie zaznaczyliście tego w poście) ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jason Fenix

Spojrzałem najpierw na odległość jaką przebyłem w powietrzu, by następnie z uśmiechem na twarzy spojrzeć na kolegę.

- Ciekawie, nie?

Odwróciłem się i szedłem w stronę drzwi. Musimy się śpieszyć zanim BlackWatch nas dorwie.

- Gdzie proponujesz najpierw? Idziemy po resztę czy jakiś inny pomysł?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jack Ravern

-ŁUUUUHUUU!! -wykrzyczałem tuż po lądowaniu. ,,TO BYŁA NAJBARDZIEJ EPICKA RZECZ JAKĄ..... a tak, racja, jesteśmy ścigani, czas się stąd wydostać. Ciekawe, nawet tak bardzo to nie zabolało... choć czuję jak trochę szkła mi się w tyłek wbiło.''

{-Ciekawie, nie?}

-I to bardzo!- odpowiedziałem na pierwsze pytanie, po czym wstałem i poszedłem razem z nim w stronę drzwi. ,,Takiego zastrzyku adrenaliny potrzebowałem, czuje się jak nowo narodzony! Teraz tylko jak by się stąd wykraść.....''

{-Gdzie proponujesz najpierw? Idziemy po resztę czy jakiś inny pomysł?}

-Z tego co udało mi się zauważyć, jesteśmy najwyżej ze wszystkich, więc nam po drodze do nich. Zejście na sam dół byłoby zbyt ryzykowne, ale skoro przeżyliśmy skok z 80 do -szybko sprawdziłem piętro- 52 piętra, to po zejściu niżej, gdzieś tak 30-25 piętro, moglibyśmy spróbować zeskoczyć na ziemię w kierunku przeciwnym do tego całego Genteku i rozejść się do domów..... chyba że Blackwatch już je zabezpieczyły, wtedy najlepiej skorzystać z tego kościoła o którym mówiłem i poczekać na resztę. Jeśli użyjemy naszych krótkofalówek to tak jak powiedział ten gość to mogliby nas łatwo podsłuchać i namierzyć, ALE jeśli ,,ten gość co spadł z sufitu'' załatwił wszystkich którzy nas widzieli to z odrobiną finezji moglibyśmy się wyłkać i jednocześnie wszystkich w jedno miejsce zorganizować, a to miejsce jest zbyt duże żeby wszystkich szybko poznajdować, no i widząc ich organizacje podczas ,,skoku'' mogą już być na swojej drodze na parter, więc chyba warto spróbować.- Sprawdziłem czy moje radio jest całe i spróbowałem go użyć by skontaktować się ,,z dowódcą''.

-Tutaj Peter Abram z oddziału 6-tego do sierżanta Jacka Thrumana, przeszukaliśmy cały obiekt ale nie znaleźliśmy obiektów zamaskowanych jako oddział 4-ty, mogli zamaskować się jako pracownicy budynku, odbiór.- Po chwili wsłuchiwania się w martwą ciszę powtórzyłem wiadomość, po czym z uśmiechem spróbowałem skontaktować się z resztą:

-Tutaj Peter Abraham z oddziału 6-tego, brak odpowiedzi od sierżanta Jacka Thrumana, oddział 6-sty przegrupować się na 25 piętrze i czekać na dalsze rozkazy z dowództwa, odbiór. -,,Mam na dzieję że załapią wiadomość, i że Blackwatch'e się nie połapią, a nawet jeśli to i tak Blackwatch wie że tu jesteśmy, a zanim na 25 piętro się dostaną po powinnyśmy być już na ziemi.''

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Felix Fint

Wiedziałem, że się nie uda. Ale żyję. Dysk: cały. Teraz trzeba uciekać. Trzeba się wmieszać w tłum, i co najlepsze, nie mam zamiaru nikogo zabijać poprzez wchłanianie. Czas na potęgę słów.

- W budynku jest BOMBA!!!* Musicie uciekać, zaraz to wybuchnie! Gaz, gaz, gaz! Nie słyszycie alarmu?

Pozwolę tłumowi uciekać i jednego z uciekinierów wlokących się na końcu obezwładnię** i przebiorę się w jego ciuchy, oczywiście ze swoja twarzą. Jeśli nie wyjdzie, to kogoś wchłonę i pozwolę ludziom uciekać. Na koniec wyjdę w tłumie z budynku.*** No i nie zapomnę dysku.

*Blefowanie

**Walka wręcz

*** Konspiracja

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rayne

Alarm? Zamieszanie. Zamieszanie? Trudności z ucieczką. Rozwiązanie? Zwiewać jak najszybciej. Rayne szybko rozejrzał się za jakąś drogą na dół, najlepiej schodami. Po zbiegnięciu na 20-któreś piętro stwierdził że może jeszcze raz spróbować szczęścia i wyskoczyć z przeciwnej strony budynku, tak żeby być jak najdalej od Genteku. Nie planował nikomu robić krzywdy ale jeśli kogoś zbyt mocno zepchnął spychając go z swojej drogi to nie zamierzał się tym przejmować. Nie wiedział gdzie jest reszta grupy ale założył że i tak zaraz zobaczy ludzi wyskakujących przez okna w podobnej manierze co on więc nie musi się tym teraz zamartwiać. Czas działał na jego niekorzyść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przerażeni pracownicy przez chwilę wpatrywali się w Felixa oniemiali z szoku. Nie było pewne czy słowa o zagrożeniu do nich dotarły czy postanowili uciekać z innego powodu, ale chwilę potem podniósł się krzyk paniki i dziesiątki ludzi ruszyło na klatki schodowe tratując się po drodze (*1). Korzystając z zamieszania Fint chwycił jednego z pracowników i szybko obezwładnił (*2) zanosząc w ustronne miejsce aby się przebrać. Zdejmując z siebie mundur czuł jakby odrywał od własnego ciała płaty skóry przypominając sobie co mówił Mercer. Z niewielkim bólem, ale się udało. Ruszył biegiem po schodach wkrótce doganiając resztę cywili. W czasie paniki wtopienie się w tłum było dziecięcą igraszką (*3) mimo to nadal uważnie obserwował teren. Tłum był kierowany przez żołnierzy Gwardii Narodowej do wyjść na 22 Cortlandt Street a tam przejmowali ich funkcjonariusze NYPD wyprowadzający ludzi poza utworzony kordon bezpieczeństwa... Jedno można było stwierdzić bezsprzecznie - panował chaos podobny do tego z ataków jedenastego września... powietrze rozrywał hałas syren alarmowych, helikopterów w powietrzu oraz masy przekrzykujących się ludzi.

Nim ruszył przed siebie ujrzał jeszcze jak z okolicy dwudziestego piętra ktoś wypada i po krótkim locie ląduje w biurowcu naprzeciwko. Co bardziej nieprawdopodobne, sądząc po reakcji zgromadzonych na dole, kompletnie to zignorowali (*4)... do momentu gdy odłamki szkła zaczęły spadać na ich głowy jednakże wtedy "sojusznik" Felixa był poza zasięgiem.

* * *

Rayne ruszył biegiem wśród labiryntu biurowych korytarzy taranując uciekając albo stojących w szoku pracowników. W kilka chwil dobiegł na 23 piętro nie spotykając nikogo ze swoich po drodze. Nie namyślając się za wiele kolejny raz wziął rozbieg, czując jak wirus działa na kończyny dolne, wybił się a chwilę potem usłyszał brzęk tłuczonego szkła oraz poczuł podmuch świeżego powietrza... tym razem miał mniejszą odległość do przebycia a lot przebiegał bardziej parabolicznym torem (*5). Głośny huk obwieścił lądowania po drugiej stronie, również na dwudziestym trzecim piętrze i tak jak poprzednio znalazł się pośród oniemiałych pracowników biurowych. Z tą różnicą, że tutaj jeden z nich zareagował szybciej. Chwycił za telefon:

- Ochrona! Łączcie mnie z ochroną! - krzyknął nadal przerażonym głosem. - Przyślijcie tu kogoś! Natychmiast! - w tym momencie reszta ludzi rzuciła się do panicznej ucieczki.

Tyle co Rayne zdołał dojrzeć w czasie lotu to parking wielopiętrowy na prawo od wieżowca... oraz chaos jaki panował na dole.

* * *

Jack nie uzyskał odpowiedzi od pozostałych. Nie wiedział czy nie otrzymali wiadomości czy go zignorowali, ale przeciwnik nie zamierzał.

- Oddział szósty? - odezwał się ktoś z centrum łączności. - Zaraz, mieliście... Do wszystkich oddziałów Blackwatch! Przełączyć się na kanał awaryjny! - teraz już wiedzieli.

Mimo wszystko spróbował wyciągnąć z wchłoniętego DNA potrzebną informację i, o dziwo, udało mu się (*5) a chwilę potem dostroił częstotliwość.

- Powtarzam, mamy prawdopodobnie cele w One Liberty Plaza! Obiekty obecnie podają się za oddział szósty! Zatrzymać każdą podejrzaną osobę po drodze i przeczyścić budynek zachowując najwyższą ostrożność. Strzelać by zabić, powtarzam, strzelać by zabić. - niedługo potem dało się słyszeć ryk wirnika Blackhawka lądującego na dachu budynku.

- Vanguard Bravo i Charlie na dachu! Lądowisko zabezpieczone, ruszamy! Odbiór!

- Przyjąłem. Vanguard Alfa, jaki jest twój status?

- Tutaj Vanguard A. Za trzydzieści sekund będziemy w One Liberty Plaza i przejmiemy perymetr po Gwardii Narodowej, odbiór.

- Zrozumiałem i pamiętajcie: rozkaz idzie z samej góry. Oni nie mogą się nam wymknąć. Udanego polowania, informujcie na bieżąco. - radio na chwilę ucichło.

Jack z Jasonem zdołali w tym czasie zbiec na czterdzieste piętro. Ledwo zdołali ujrzeć dziurę w budynku naprzeciwko co mogło sugerować, że już ktoś z nich tam się dostał. Patrząc z góry wyglądało na to, że kordon ochronny kończył się właśnie na Cortlandt Street a przynajmniej z tej strony a tym samym możliwość ucieczki stała się bardziej realna.

Obok, na oko z trzydziesto-piętrowego, wieżowca znajdował się wielopiętrowy parking.

---

1 - +3 (na kostkach same czwórki), ledwo na sukces (poziom trudności musiał być jakiś, bo mówił to człowiek co dopiero wleciał przez sufit :))

2 - sukces na +4, ofc na jednego mooka to aż za nadto ;]

3 - automatic succes i lepiej dla ciebie :P

4 - rzuciłem tłumowi na spostrzegawczość... wyszło ładne 0 ^^

5 - i jeszcze jeden +3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jack Ravern

-Dobrze, teraz Blackwatch będzie mieć kłopot ze zidentyfikowaniem nas, najlepiej zdjąć już te ,,przebrania''.- Zwróciłem się do towarzysza kiedy usłyszałem że Blackwatch się połapał, po czym spróbowałem zmienić się znów w siebie. ,,Wiedzą że możemy się zmieniać, teraz nie będą pewni kto jest kim, mogą pomylić nas z cywilami czy innymi żołnierzami którzy najpewniej weszli tu od dołu kiedy się ten cały alarm przeciwpożarowy rozbrzmiał, no i jeszcze będą tracić czas na sprawdzanie ciał i przeszukiwaniu budynku wzdłuż i wszerz zanim się zorientują że nas już dawno niema, idealnie.'' Po zejściu niżej zauważyłem parking i zwróciłem się znów do towarzysza:

-Niemo co teraz ryzykować, jeśli nie będzie wszystkich na 25 piętrze to skaczemy sami, ten parking tam -wskazałem palcem przez dziurę w ścianie- to świetne miejsce by zgubić trop. Tylko przed skokiem otwieramy okno, więcej uwagi nie potrzebujemy.- ,,Mam nadzieję że reszta jednak będzie czekać na miejscu i nie poleci na głupa na parter.... ciekawe czy ten gość w kapturze poradził sobie z armią?''

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Felix Fint

Przeszukuję kieszenie nowego ubrania i znajduję całkiem nowy, dobry telefon. Uśmiechnąłem się, wiedząc, jak odciągnąć chociaż część pościgu od towarzyszy... Ktoś się lekko sparzy, ale to nic. Ten bal już trwa kilka godzin i założę się, że zarzucili już sieć na niektórych. Na przykład podsłuch w dawnym miejscu pracy. Jaki był ten tajny numer? Już wiem.

Zadzwonię na numer mego dawnego wydziału w NSA i powiem tylko dwa słowa, nim telefon wyląduje w jakimś jakimś samochodzie, który będzie ruszał(założę się, że zaraz taki znajdę) albo w koszu na śmieci. Możliwe, że poślą część pościgu za naiwnym byłym agentem NSA, co pomoże moim towarzyszom i mnie się ulotnić. A te słowa to:

- Tutaj Felix.

_ _ _

Co do znalezienia telefonu to przegadałem to z MG.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rayne

Szlag! - Rayne nie miał tym razem tyle szczęścia i efekt zaskoczenia nie wspomógł go w wystarczającym tempie. Trzeba coś wymyślić...

Nie patyczkując się specjalnie z tymi którzy stanęli mu na drodze skierował się w stronę okna o najlepszej panoramie na wcześniej ujrzany parking i po raz trzeci powtórzył numer z skokiem, tym razem jednak skoczył w kierunku parkingu, a nie biurowca. Budynek do którego przed chwilą wskoczył i tak zaraz zaroi się od prześladowców, z parkingu zaś będzie mógł na spokojnie ogarnąć sytuacje i zobaczyć co dzieje się na dole.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagły telefon "martwego" pracownika NSA obudził wiele śpiących upiorów a kilku smutnych panów w garniturach zaczęło się mocno niepokoić...

* * *

Jeszcze jeden skok. Chwilowy brak podłoża, uczucie pędu i powietrza smagającego po twarzy a chwilę potem odrobina huku przy lądowaniu oraz rozszerzenie listy w stratach materialnych. W kilka chwil rozpychając się wśród oniemiałych pracowników biurowych i szczęśliwie unikając spotkania oprawców grupa zebrała się na najwyższym, piątym, piętrze parkingu. Sądząc po panujących hałasie na zewnątrz mało kto mógł zwrócić uwagę na kilka ludzkich sylwetek robiących wgłębienia na dachu budowli. Szybko zeszli z widoku, wszak dookoła kręciła się masa helikopterów w tym i wojskowe Blackhawki, a teraz siedzieli w ciemnym rogu piętra zastanawiając się nad dalszym krokiem. W kilku miejscach ochrona parkingu miała ustawione kamery, sam pokój strażników znajdował się po przeciwnej stronie a można było zakładać, że jeszcze jednak budka umiejscowiona została przy wyjeździe. Potencjalny alarm mógłby ściągnąć niepożądaną uwagę NYPD.

Obok pokoju ochrony zauważyli także pustą Ford Crown Victorię w barwach policyjnych.

* * *

- To ja. Możemy mieć problem... tak... oglądałeś wiadomości? Mam potwierdzenie z pierwszej ręki.

- Sytuacja wymyka się nam z pod kontroli. - głos po tamtej stronie zachowywał spokój, ale zdawał sobie sprawę z tego w jakie bagno może wpaść jeśli nie podejmie odpowiednich działań. - Jeżeli on żyje to i reszta też. Te naukowe barany nie zadbały o odpowiedni system zabezpieczeń. - teraz było słychać, że jest wściekły. - Oddzwonię później, muszę wykonać kilka telefonów. Będą niezadowoleni.

W to jego rozmówca nie wątpił.

* * *

Z każdym krokiem Felix czuł narastającą ulgę, ale jednocześnie strach, że ktoś nagle zacznie krzyczeć zdradzając jego przykrywkę. Złapał się na nerwowym spoglądaniu na mijane wozy patrolowe policji, ale szczęśliwie dla niego wszyscy w okolicy byli zbyt zajęci chaosem jaki rozgrywał się w okolicy One Liberty Plaza, aby zwrócić uwagę na jednego, konkretnego przechodnia. Obecnie kierował się w stronę Central Parku rozmyślając nad następnym krokiem.

---

PS. Uwaga szczególnie odnosi się do brylanta - starajcie się dać sygnał w poście nt. swoich przyszłościowych planów, ale też unikając zbytnich ogólników :)

PSS. Oczywiście część fragmentu pierwszego jak i cały frag. trzeci to OoC a za wykorzystanie go dam po łapach ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jack Ravern

-To skakanie z budynku do budynku... no cóż, chyba zacznę się interesować sportami extremalnymi jak już się z tego wszystkiego wykaraskamy.- Zwróciłem się do towarzysza tuż po lądowaniu. Kiedy w końcu wszyscy się zebraliśmy w jedno miejsce rzekłem:

-A gdzie ekspert od telefonów? Kurde, mogli go dopaść.... w każdym razie musimy się sami stąd wydostać, helikoptery wkrótce wypatrzą dziury w dachu więc niema co tracić czasu. Widzicie ten pokój ochrony? Najlepiej tam wejść, ogłuszyć ludzi wewnątrz i zaopiekować się kamerami. Później próbujemy znaleźć stąd jakieś wyjście nieprowadzące wprost pod policję i próbujemy ostrożnie wrócić do domów, jeśli nie będzie można wrócić do domów to idziemy tam gdzie mieliśmy się spotkać za 3 dni i czekamy na resztę. Taki jest przynajmniej mój plan.- Skończyłem swój wywód.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jason Fenix

Zaczynałem się powoli męczyć tym ciągłym bieganiem i skakaniem.

- Jestem za. Miejmy nadzieję, że nie straciliśmy nikogo z drużyny. Proponuję iść do pokoju ochrony i tam przeczekać przy kamerach i krótkofalówkach. Może uda nam się namierzyć działania BlackWatch'u.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Felix Fint

Jak by to tu rozegrać? Mam przy sobie cholernie ważny dysk twardy, ale nie mam żadnego komputera! Jakbym się znalazł w średniowieczu. W nocy włamię się do jakiegoś sklepu... Nie, w tym akurat nie mam doświadczenia. Pochopne działanie może być zgubne. Mercer ma nas znaleźć, tak? Nie będę mu przeszkadzał. Jeśli zaszyję się gdzieś i będę czujny, prześladowcy chyba mnie nie zaskoczą. Ale gdzie? Musze znaleźć jakąś melinę. Czas na spacer po mieście.*

_____

* Topografia NY

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rayne

Zamiast ogłuszać sugerowałbym wchłonąć tych strażników... może dowiemy się czegoś interesującego. - Jezusie, brzmię jak jakiś quasi-morderca z filmu dla nastolatków. Ta myśl podsunęła mu logiczniejsze, a przynajmniej bardziej ludzkie, rozwiązanie - Ostatecznie można jednego z nich przetrzepać, wypytać a potem pozbawić przytomności zamiast nadużywać tych cholernych supermocy.

Sprzeciwiam się jednak przeczekaniu. Czekać możemy po drugiej stronie miasta. Tutaj jesteśmy zbyt blisko ognia. Musimy znaleźć w miarę sensowną drogę ucieczki i nią podążyć, a nie wystawiać się wojskowym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To po prostu nie mogło stać się w bardziej nieodpowiednim momencie. Prawie jak w filmach, gdy otworzyły się drzwi do pokoju ochrony a z nich wyszła dwójka policjantów, czas odrobinę zwolnił... Co mogło się stać gdy niezorientowanie w sytuacji ludzi ujrzą kilka metrów przed sobą trzech osobników rodem z sił specjalnych? Jednakże nieznajomi zareagowali błyskawicznie. Jack i Jason znokautowali oby funkcjonariuszy nim ci zdołali wyciągnąć broń z kabury (*1), ale nadal ktoś mógł znajdować się w środku jednak Rayne nie spał robiąc użytek ze swoich pięści (*2). Poza tym miał naprzeciw sobie dwóch zaskoczonych pracowników ochrony, którzy w kilka sekund leżeli nieprzytomni na podłodze. Szybkie zerknięcie na kamery, strażnik w budce przy wjeździe ani drgnął czasami tylko przenosząc wzrok z czytanej gazety na chaos jaki dział się na zewnątrz przy kordonie ochronnym. W pozostałej części parkingów brak patroli a dwie kamery zewnętrzne nie wskazywały, że ma tutaj znaleźć się niepożądane towarzystwo. Wyciągniecie kaset z dzisiejszym nagraniem było łatwizna, tak samo jak ich zniszczenie. Teraz trzeba było zdecydować co dalej... obok leżało parę nieprzytomnych osób, w tym dwóch policjantów - żeby nie wspomnieć o ich Fordzie stojącym obok -, klatka schodowa wychodząca na Dey Street znajdowała się na piętro niżej, ale można założyć, że drzwi były zamykane na klucz. Tenże jednak znalazł się przy ciele ochroniarza. Oprócz tego potencjalny łup wynosił 9mm i dwa policyjne Glocki 19 z dwoma magazynkami każdy.

* * *

Kilka dłuższych chwil potrzebował Felix aby przypomnieć sobie odpowiednie miejsce do przeczekania burzy jednakże w końcu odpowiedni trybik zaskoczył i wsiadł do linii miejskiej kierując się na 5th Avenue przy Central Parku (*3). Podróż zajęła kilkanaście minut co i tak było niezłym wynikiem zważywszy na to, że zaczynały się godziny szczytu a zamieszanie jakie rozegrało się w siedzibie GENTEKu odbiło się na komunikacji miejskiej Manhattanu. Były agent NSA z przyzwyczajenia wsłuchał się w audycję radiową, ale prezenterzy nie mówili nic ciekawego, bo nie mieli zielonego pojęcia co się wyprawia. Jednak gdy Felix miał już wysiadać uderzyła go jedna informacja - wojsko obstawiło wszystkie mosty, lotniska... w każdym razie każda możliwą drogę ucieczki dla niego i pozostałych. Szczegóły nie były znane, ale Fint widział więcej i potrafił skojarzyć szczegóły.

- Masz jakiś biznes, synek? - że też cholera miał takiego farta, żeby napatoczyć się na murzyna wyglądającego na dilera narkotyków, który właśnie dobijał targu z jakąś, sądząc po wyglądzie, prostytutką. Gość był nieźle umięśniony, nosił obowiązkowy złoty łańcuch i ogólnie sprawiał nieprzyjemne wrażenie.

Felix nie wiedział jaka to okolica. Pamiętał tylko z meldunków podczas pracy w NSA, że na siódmym piętrze tego budynku, pod pokojem 213, znajdował się "pustak". Tajemnicą, nawet dla niego, było dla jakiego wywiadu, ale gdy melina została spalona można było z dużym prawdopodobieństwem założyć, że będzie pusta i teraz... zakładając, że CIA nie ma nadal tam podsłuchów.

---

1 - dwa razy po +3, w obu przypadkach kostki dały -1 :P

2 - sukces +2, walka wręcz to nie broń biała, ale rzut poszedł dobry ^_^

3 - +5 na topografii NY

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jason Fenix

Znów wchłanianie. Pięknie. Nienawidzę tego uczucia.

- Gdybyśmy ich wchłonęli, bylibyśmy znów "niewidzialni". Glocki tym bardziej się przydadzą. Resztę chyba lepiej zabić, zmienić się w policjantów i czekać do czasu spotkania. Można się trochę powozić po mieści i sprawdzić gdzie się ulokował BlackWatch. Hmm?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jack Ravern

-Nie musimy zabijać więcej niż potrzeba! I tak nas ścigają, najlepiej wchłonąć cywili i wymknąć się tymi drzwiami piętro niżej co to ja je przez kamerę widziałem, ten ochroniarz ma chyba do nich klucze, no i oczywiście wziąć ze sobą broń na wszelki wypadek. Jako policjanci przyciągalibyśmy zbyt dużo nie pożądanych spojrzeń, tak samo jadąc tym Fordem. To moja sugestia, a ty co powiesz?- zwróciłem się do trzeciego członka naszej małej załogi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...