Skocz do zawartości

Gunhawk

Forumowicze
  • Zawartość

    35
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Gunhawk

  1. A co tu do opisywania? Te zdjecia to czysty fotomontaż zrobiony przez jakiegoś artyste na konkurs fotograficzny o tematyce "anomalie archeologiczne" z 2008 roku. Nawet jest to opisane w filmiku i pokazana strona konkursu z 5 najlepszymi pracami. Podobno zajeły 4 miejsce na 35 prac.

  2. Jak dla mnie oba obrazy nie wywołują żadnych reakcji. Przynajmniej ich komputerowe skany. Może inaczej byloby gdybym pooglądał je na żywo. W każdym razie według mnie to co ludzie odczuwają patrzac na nie po przeczytaniu tekstu to zwykla autosugestia. Wlepiałem gały w "hands reist him" na smoim monitorze przez jakieś 15 minut i nic sie nie działo :)

    A jeżeli chodzi o Tulpe, to postanowiłem spróbować. Może uda mi się to cudo wyhodować. Poszukałem troszeczkę i znalazłem fajny poradnik. Mam nadzieję, że wytrzymam :3 Jak się uda, to napewno dam znać.

    Pogratulować odwagi. Ja sam pewnie podchodziłbym do tego ze znaczną ostrożnością, badając temat całymi miesiącami zanim podjąłbym decyzje o grzebaniu w swojej psychice. W każdym życze powodzenia, i czekam na wieści o powodzeniu eksperymentu :)

  3. @Aragornix

    Według historii z tą tulpą związanych nie tylko kontrolowanie jest trudne. W wielu z tych historii, które można znaleźć w sieci taka tulpa zyskuje forme materialną i odchodzi od stwórcy. Ba, czasami nawet może szkodzić właścicielowi. Jednak ciężko stwierdzić na ile prawdziwe są takie historie.

    Najstarsze opowieści według tegi ci znalazłem wskazują że sama idea tulpy pochodzi z tybetańskich klasztorów. I tam pewnie trzeba szukać odpowiedzi co do zagrożeń, i prawdziwych możliwości tych tworów, zakładając oczywiście że są prawdziwe

  4. ja z takich historyjek z dreszczem mogę pochwalić się, że bardzo bliska mi osoba była już w stanie terminalnym , kwestią tygodni było jej odejście i jednego wieczoru jak położyłem się spać usłyszałem jej krzyknięcie (nie pamiętam dokładnie co, ale możliwe że moje imię), co się okazało nad ranem? telefon, że zmarła, podobno o 3 nad ranem, mniej więcej w tym samym czasie kładłem się spać...

    Takich historii jak twoja, o rożnych dziwnych wypadkach w chwili śmierci osoby zmarłej można znaleźć sporo w sieci. Wystarczy w google wpisać "znaki w chwili śmierci" i zwykle kilka wyskoczy na pierwszych pozycjach. Są rózne sytuacje - staje zegar, zbija sie szkło, spada obrazek, "coś" puka do drzwi, dzwoni telefon i nikt sie nie odzywa... w każdym razie dużo tego krąży w sieci. Zwykle tak sie dzieje w chwili gdy umiera ktoś bliski dla danej osoby.

  5. hmm... kiedyś czytalem coś o tych tulpach. tak szczerze to niezbyt ten temat mnie wtedy zainteresował - ot taka ciekawostka. Osobiście nie znam praktycznie zadnych dowodów na to że coś takiego faktycznie może mieć miejsce. Znam tylko jedną historie na ten temat, reszta to tylko plotki, pogłoski. Sam raczej tego nie próbowałbym, chyba ze wczesniej znaalazłbym kogoś kto mógłby mnie kontrolować abym jakiegos katastrofalnego błedu nie popełnił, i miałbym opanowane do perfekcji techniki kontroli i "likwidacji" tego bytu

    Znalazłem ten artykuł z historią o którym wspominałem:

    http://www.masterminds.pl/Tajemnicze.25/Tulpa,-,stworzone,przez,mysli..815.html

    a to coś na co dzis natrafilem. Nie wiem na ile to opowiadanie jest prawdziwe, może być zwykła bajką:

    http://paranoir.pl/tulpa/

  6. Zdjęcie tej dziewczyny moim zdaniem to kiepski photoshop. Co do faktu rozwieszania... tu ciężko powiedzieć. Może być równie dobrze psychopatą, stalkerem albo upartym facetem który stara się kogoś odnależć bo mu zależy., chociaż bardziej bardziej skłaniam się ku tezie, że to osoba chora psychicznie.

    Co do jednej z tez postawionych do którego prowadzi odnośnik o istnieniu tej strony tylko w celu nabijania ilości odwiedzin, to muszę przyznać ze wydaje mi się raczej wątpliwą, zwłaszcza ze nie zauważyłem na stronie z tym ogłoszeniem żadnych reklam, ani niczego co mogłoby na to wskazywać.

  7. Może masz jakiś inny pomysl na rozwiązanie tego ciekawego problemu?

    Nie bawić się w to? ;]

    Jeżeli przyjmujemy, iż są to istoty wyższe, nie ma mowy o żadnej obronie. Bez względu na to czy jesteśmy słabi psychicznie, czy nie - raczej nie mamy szans. Jedynie ewentualnie inna istota byłaby w stanie nam pomóc. Zresztą, mi raczej nie chodzi o bezpośrednie ataki - "tam", ale o potencjalny, długofalowy zły wpływ "Opiekuna" - "tu". Nam się wydaje, że on pomaga, tymczasem jest zupełnie inaczej. Może ma jakąś z tego korzyść (wysysa z nas duszę/energię, hehe), może jest po prostu zły i dręczenie sprawia mu przyjemność, motywów może być wiele, ale nie będę w nie wnikał, bo za bardzo "odlecę".

    Ech, chyba czas faktycznie zakończyć dywagacje na ten temat icon_smile.gif

    Słowem, najlepiej nie próbować tego samemu, ale jeśli już się znajdzie w takim stanie, to po prostu zachować zdrowy rozsądek i ostrożność, zakładając oczywiście że ten stan nie jest tylko odmianą snu i niczym więcej.

    Zresztą podobne rzeczy do tych o których wspomniałeś mogą się zdarzyć także osobom, które niekoniecznie wyzbywają sie tego o czym wspomniałem w poście. Może to dotyczyć narkomana...

    Oczywiście i dlatego narkotyki nie są zalecane...

    Pozostałe przykłady ("gry wideo", "horrory") dotyczą już osób bardzo mocno skrzywionych psychicznie - po prostu chorych, a ja mówię o osobach zdrowych (co najwyżej nie mających zbyt mocnej psychiki), którym podróże do "innego świata" mogą zaszkodzić w podobny sposób jak nałogi (teraz abstrahuję od ewentualnych "ataków"). Istnieje prawdopodobieństwo, iż ta rzeczywistość jest równie nierealna, jak narkotyczne wizje. A jeśli jest realna - tym gorzej, ponieważ nie mamy pojęcia jakie jeszcze mogą czyhać na nas niebezpieczeństwa i nie potrafimy się przed nimi bronić.

    Zgadzam się z twierdzeniem, że nie znamy dokładnej natury tamtej rzeczywistości. Może być czymkolwiek - w tym halucynacją albo realnym wymiarem, a więc może być niebezpieczna. Niestety nadal za mało wiadomo na temat tego zjawiska, to fakt.

  8. W przypadku owych spotkań, nie będziemy mieć do czynienia z potencjalnym atakiem na ciało, ale na duszę/świadomość. Nie mówimy tu o "uszkodzeniach" fizycznych, lecz o duchowych/psychicznych, które mogą okazać się w perspektywie nawet śmiertelne dla ciała (samobójstwo).

    Przyznaję że, takie uszkodzenia świadomości o których wspomniałeś to problem, zwlaszcza dla osób ze słabą psychiką. Mea culpa, że o nich nie pomyślalem pisząc tamtego posta. Tylko tu pojawia się pytanie skąd bierze się taki atak i jak się przed nim obronić? Czy to ktoś z zewnątrz nas wtedy atakuje, czy tylko nasz umysł? Myślę że można na ten temat tylko teoretyzować.

    Co do drugiego pytania, wydaje mi się, że przyczyna leży po obu stronach. Sadze że w naszej psychice musi być jakaś niepewność, choćby minimalna aby taki atak na naszą osobowość miał w ogóle jakiś wpływ na nas. Co do metod obrony, tu nie mam chwilowo zbytnio pomysłu. Użycie w tym celu umyslu nie wydaje mi się rozsądne, bo można się łatwo wpędzić w pułapke. Umysl moze nas zwodzić, nakręcać strach, stwarzać sztuczne bariery. Racjonalizowanie i jemu podobne mechanizmy obronne... też chyba nie jest rorozwiązaniem. bo probując tego możemy utwierdzić się w przekonaniu że problem faktycznie istnieje. I znowu fiasko. Co nam pozostaje w rakim razie?

    Najlogiczniejszą z pozostałych opcji na pierwszy rzut oka wydaje się odpowiedzenie na taki negatywny atak pozytywnym mysleniem. No właśnie, na pierwszy rzut oka. Próbując przeciwdzialać w ten sposób też byśmy przegrali ponieważ umacnialibyśmy jednocześnie poczucie istnienia problemu w naszej psychice. Dzialanie agresją na agresje? Nie wiem jak Tobie, ale mi się to wydaje po prostu głupie. icon_wink.gif

    Mam jeszcze tylko dwa pomysły. Pierwszy - modlitwa/wolanie o pomoc. Czy pomoże? Trudno orzec. Jednak z relacji osób zaatakowanych wnosze że ta metoda nie zawsze działa. Pewnie zależy od osobistej wiary i jej stopnia.

    Ostatnim pomyslem jaki przychodzi mi do głowy jest... nie bronić się. Mieć pewność siebie i zignorować ataki. Może masz jakiś inny pomysl na rozwiązanie tego ciekawego problemu? Bo ja się na razie wystrzelalem z pomysłów na ewentualną obronę.

    Gdy już to osiągniemy, możemy zacząć tracić kontakt z "prawdziwą" rzeczywistością, a "tamta" powoli nam się zacznie wydawać bardziej realną. "Nić" będzie stawać się coraz cieńsza, aż w końcu zostanie przerwana... wink_prosty.gif

    Zgadza się, zawsze istnieje takie ryzyko. Zauważ też, że nieraz osoby doświadczające tego stanu po raz pierwszy często upierają się, że tamten swiat jest tak samo, a nawet bardziej realny od tego w którym żyjemy na co dzień. Sam odniosłem początkowo takie wrażenie, dopoki nie nauczylem się poruszać po tym "wymiarze" i nie przyjrzalem się otoczeniu z bliska. Niekiedy różnica polegałe na szczególe np. rzecz której dawno nie było w świecie fizycznym (realu jak go nazywa grupa siedząca w tej tematyce icon_smile.gif ) tam nadal stała, gdzie indziej coś innego było niedokladnie tak jak zapamiętalem itp.

    Zresztą podobne rzeczy do tych o których wspomniałeś mogą się zdarzyć także osobom, które niekoniecznie wyzbywają sie tego o czym wspomniałem w poście. Może to dotyczyć narkomana, który po zarzyciu LSD uwierzył że w jego kuchni rzeczywiście zamieszkał smok; dzieciaka, który nagrał się w gry wideo i mysli że jest bohaterem jednej z nich, a następnie zabija znajomego z którym się poklócił bo myśli że ten się odrodzi za chwile; czy osobie, która naoglądała się horrorów i uwierzyla że polują na nią Freddie Krueger do spółki z Michaelem Myersem.

    Wedlug mnie w tym przypadku wszystko sprowadza się do psychiki. Gdy ma się na tyle niestabilną psychike, że nie rozpoznaje się rzeczywistości powinno się udac po pomoc do specjalisty bo to już może być psychoza i tyle.

  9. Owszem, do wszystkiego należy podchodzić z pewną dozą ostrożności, także do kontaktów z innymi "bytami" w tym stanie. Jednak ważne jest to by się ich nie bać. Prosta sprawa, w "poza" jesteś nieśmiertelny - bo jak zabić samą świadomość bez ciała?

    Gdy chce się osiągnąć ten stan najważniejsze jest pokonanie lęków, nawykow i przyzwyczajeń, słowem wszystkiego co nas ogranicza. To podstawowy warunek aby rozpocząć w nim swobodne działanie.

  10. @up- Sam sobie w pewien sposób zaprzeczasz. Jeżeli spotykasz "Opiekunów", to masz do czynienia z istotami "z innego świata", którego praw nie znasz. (...)

    Nawiasem mówiąc, to, że chce się ciągle doświadczać obecności "Opiekunów" już może być dość podejrzane...

    P.S. Oczywiście, piszę to z pozycji osoby, która wierzy w istnienie "innych bytów" (acz niekoniecznie sam wierzę). Równie dobrze można powiedzieć, iż są to halucynacje/ wytwory naszego mózgu, czy po prostu bajki.

    Owszem częściowo się z Tobą zgodze. Nie znam pełnej natury "Opiekunów". NIe wiem też czy są to istoty z innego wymiaru, wytwór mojej podświadomości, która kreuje "tamten świat", czy też po prostu znacznie "bardziej zaawansowane" "dusze". Po prostu o tym stanie świadomości za mało jeszcze wiadomo, a ja nie czuje się w mocy by przyjmować jakieś jasno określone stanowisko, przynajmniej w tej materii.

    Co do chęci doświadczania obecności "Opiekunów" - tak naprawde jej nie ma, przynajmniej w moim przypadku. W tym stanie po prostu wyczuwam ich jako obecność, jako coś co obserwuje, bardzo rzadko pomaga i tyle. Mogą się ujawnić, ale ja z czymś takim jeszcze się nie spotkałem. Po prostu są, obserwują nie przeszkadzając mi w działaniu.

    Nieważne (a może właśnie ważne chytry_prosty.gif), że oni są "mili", "pomocni" i czujesz radość w związku z tymi spotkaniami. Nie wiesz, tak naprawdę, kim oni są i jakie motywy im przyświecają.Możesz spotkać istoty dobre, złe, niepojęte dla prostego ludzkiego umysłu - jakiekolwiek. Rozmawia się z duchem (czy jak kto chce tam zwać), a skoro tak - zawsze istnieje prawdopodobieństwo opętania.

    Faktycznie, nie znam ich pełnych motywów, jak już napisałem ze mną nie rozmawiają póki co. Mogę się opierać w tej kwestii tylko na relacjach z drugiej ręki. Według tych relacji osoby które spotkały się z "Opiekunem" odnosiły wrażenie ze są to istoty bardzo zaawansowane i przyjaźnie nastawione, o wiedzy i możliwościach znacznie przekraczających naszą, ludzką.

    Owszem nie twierdze ze nie ma tam istot złych - sam takiej istoty nie spotkałem w poza. Cały problem polega na tym, że jeśli przebywając w tym stanie odczuwasz lęk, lub jesteś przekonany o czymś to spotkasz daną rzecz. Jeśli wierzysz w "demony" (czy jak to zwał) spodziewaj się ataku, bo tego chcesz (świadomie lub nie) i tam trafisz.

  11. @Up

    Zawsze taki ktoś będzie.

    Co do końców świata to w histowii naszej kultury było już ich od groma i kawałek. Od dwoch tysięcy lat mamy takie święto ruchome, bo wystarczy ze ktoś krzyknie "ustaliłem na podstawie ......................... (wpisz nazwe dowolnego "świetego" tekstu / odkrycia archeologicznego*) że koniec świata nastąpi cc dnia, xx miesiąca, zzzz roku" i wydac odpowiednio "naukową" książke, a już banda naiwniaków i ćwierćinteligentów się zleci by kupować "dzieło" i oczekiwać końca.

    Ja się tylko zastanawiam jak te łatwowierne osoby, które wykupiły bunkry, nabrały kredytów, czy wspomagały Patricka Geryla i s-ke (dla nieświadomych P. Geryl był jednym z głównych propagatorów tej daty) czują się po dniu wczorajszym. Ja byłbym na ich miejscu mocno wkurzony. Podobno nawet na jego stronach wczoraj wyświetlona była przez jakiś czas liste "ocalałych" biggrin_prosty.gif

    Pozwole sobie wtrącić swoje trzy grosze do wcześniejszej rozmowy o OOBE. Tak naprawde nie ma możliwości opętania w tym stanie. To wymysł, który wymyślili "znawcy" z KK aby odstraszzyć od tego zjawiska ciekawskich. Z relacji rozmów z "Opiekunami" (są róznie określani - anioły, strażnicy, nauczyciele itp.) wynika że to, co nazywamy "duszą" ma warstwy. Dokładniej 5. Z tych samych relacji wynika że podczas wyjścia pierwsza warstwa zostaje w ciele aby je utrzymywac przy życiu, druga może "odpłynąć" na kilka metrów, natomiast dopiero trzecia z nich wraz z resztą swobodnie wędruje. Jeśli czytaliście relacje, to pewnie słyszeliście o "srebrnej nici/wiązce". To połączenie pomiędzy ciałem a resztą duszy. Przez nie daje się na m do zrozumienia że z ciałem jest coś nie w porzadku. Na przykład musisz do ubikacji/ jesteś spragniony i wtedy jesteś "ciągnięty" do ciała niezależnie od tego co robisz. Mówie to cześciowo z własnego doświadczenia, bo sam to praktykuje już kilka lat.

    Zainteresowanym tematem wychodzenia z ciała polecam trzech autorów - Roberta A. Monroe, Bruce'a Moena i Rosalind A. Mcknight. To są podstawy wiedzy na ten temat. W internecie krąży na ten temat wiele bzdur, przy których nieraz pękam ze śmiechu czytając. Jednak musze was ostrzec - gdy sie wejdzie na tę ścieżke i otworzy się drzwi do tego stanu to może się okazać że nie będzie się dało ich już zamknąć i wrócić do tego co było wcześniej.

    * niepotrzebne skreślić

×
×
  • Utwórz nowe...