Skocz do zawartości

Tesu

Zwycięzcy Smugglerków
  • Zawartość

    6191
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    79

Wszystko napisane przez Tesu

  1. Filmowy mainstream rowniez jest plytki, wiec nie wiem, dlaczego na sile czepiasz sie gier. W 2018 roku najbardziej dochodowymi filmami byla Czarna Pantera, Avengersi, Iniemamocni, Jurassic World i Deadpool. Nie ma co, wybitne kino pelne wartosciowych tresci...
  2. A wiele filmow to guma do zucia dla oczu. Tyle ze mniej interaktywna, bo wymaga od odbiorcy jedynie pasywnego gapienia sie w ekran. Oraz z nieproporcjonalna iloscia efektow specjalnych wzgledem pokazywanej tresci.
  3. Wrogowie nie sa od tego, zeby dobrze wygladac i brzmiec, tylko od tego zeby padac martwymi, kiedy dosiegnie ich karzaca reka tych dobrych. Przeciez w ksiazkach, filmach czy grach opowiesc nie pokazuje nam ich od tej ludzkiej strony, ich rodzin, marzen, planow na przyszlosc, nie chodzi tu o to, zeby pokazac ich w swietle “to nie jest zly czlowiek, po prostu mial pecha znalezc sie po niewlasciwej stronie lufy, a to jak sie tam znalazl bylo wynikiem jego nieszczesliwej historii, wiec zasluguje na litosc”.
  4. Ja tam zawsze staram sie uzywac mojego podstawowego nicku, czyli Tesu. Pasuje zarowno do postaci meskich, jak i zenskich, wiec problemu nie ma. Gdy zaczynalem przygode w WoW jeszcze w czasach podstawki, bez problemu stworzylem Night Elfa Huntera o takim wlasnie imieniu. A ze dosc szybko zaczalem bawic sie w pvp, to moj oswojony nietoperz (upierdliwe zwierze, ktore swoimi skrzydlami zaslanialo czesc ekranu atakowanego gracza, przez co zmniejszal mu widocznosc i utrudnial ogarniecie sytuacji ) zostal nazwany MeLoveYou. Problem pojawil sie gdy zaczalem robic i levelovac kolejne alty. Tu jednak z pomoca przyszly moje doswiadczenia z pobytow w Korei i tak gnomi warlock nosil imie Yisun (nawiazujace do wybitnego admirala), elfiego druida nazwalem Seoul, a ludzki death knight byl znany jako Hangang (rzeka przeplywajaca przez Seul). W innych grach multiplayer tez zawsze staram sie wystepowac jako Tesu. Jesli nick jest niedostepny, to zazwyczaj staje sie Tesu80. W koncu w strzelankach nick to kwestia trzeciorzedna i odpada problem z dopasowaniem go do realiow swiata gry.
  5. Ja mieszkalem w Sopocie, a przy molo latem zawsze tych automatow i flipperow stalo kilkanascie, wiec wybor byl. A moj pierwszy PC z okolic 1993 roku mial procka o zawrotnej predkosci 25MHz. To czego nie mial na poczatku to twardego dysku i karty dzwiekowej. Jednak w porownaniu do Pegasusa i jakiegos chinskiego klona Atari 2600 byl i tak wielkim krokiem naprzod. EDIT: Ding! 6k wpisow na forume wpadlo.
  6. U mnie byly automaty z Pac-Manem, Moon Patrolem, Elevator Action, Space Invaders, Galaga, Froggerem, cos tam z byciem lodzia podwodna, strzelaniem do statkow na powierzchni i unikaniem zrzucanych bomb glebinowych oraz kilka innych. Nie zlicze, ile zetonow tam przepuscilem, zwlaszcza na Elevator Action i Space Invaders. A jaki bylem szczesliwy, kiedy od sasiada rodzice pozyczyli polska konsole TVG-10 z Pongiem...
  7. Jeszcze troche poczekasz. Ja na swoim sprzecie gram juz ponad cwierc wieku, jesli doliczyc do tego granie na automatach i u kolegow, to bedzie spokojnie trzy dekady, ale poziom agresji jeszcze u mnie nie wzrosl. No nic, moze na emeryturze...
  8. Nie zeby cos, ale jeszcze przed pojawieniem sie kreskowek dzieci dostawaly w bajkach calkiem sporo przemocy. Wilk pozerajacy Czerwonego Kapturka i babcie, ktorego zabija pozniej drwal i z jego rozplatanego brzucha ratuje niewiasty... Zla krolowa, ktora najpierw wydaje wyrok smierci na Sniezke, a nastepnie truje ja jablkiem... Czarownica, ktora chce zjesc Jasia i Malgosie, a ktora sprytne dzieciaczki zywcem pala w piecu... Kolejna zla wiedzma, ktora rzuca klatwe na Krolewne, przez co ta zapada w dlugi sen, a krolestwo popada w ruine... Zla macocha, ktora razem ze swoimi corkami dreczy Kopciuszka... To wszystko klasyka bajek dla najmlodszych, ale jak sie chwile nad nimi zastanowic, to serwuja one dzieciom tematyke smierci, prowadzacej do proby morderstwa zazdrosci, kanibalizmu, okrucienstwa i przemocy domowej... To, ze w tym przypadku nie chodzi o kreskowki, ale o bajki z ksiazek, niewiele tu zmienia, wszak wyobraznia u dzieci jest bardzo bogata...
  9. Widzisz, punkt widzenia zalezy od miejsca siedzenia. Mnie plytki dodawane do CDA od lat nie interesowaly, bo znajdujace sie na nich pelniaki albo juz dawno mialem ograne, albo nie trafialy w moje gusta. Efekt byl taki, ze w ciagu kilku minut od rozpakowania magazynu ladowaly w koszu. Nie mialem jednak nigdy zadnego problemu z ludzmi, ktorzy lubili je sobie zbierac, ladnie ustawiac na polce i cieszyc sie na ich widok. Ich pieniadze, ich zakup, ich sprawa, co z nim robia. Z drugiej strony ktos tez moglby okreslic mnie patologia, bo chociaz plyty z pelniakami wyrzucalem i skupialem sie wylacznie na zawartosci pisanej, to jednoczesnie nie mialem wyrzutow sumienia, ze wydalem osiem patykow na licencjonowana replike Frostmourne, ktora tez tylko powiesze sobie na scianie, zeby cieszyla moje oczy...
  10. @RoseBuster A ja nie rozumiem ludzi, ktorzy za innych chcieliby decydowac, co warto, a co nie warto kolekcjonowac. I jeszcze wyjezdzaja z truizmami „do grobu przeciez tego i tak nie zabierzesz”. Jesli komus sprawia radosc kolekcjonowanie zuzytych tamponow, to jego prywatna sprawa. Stosuj swoje rady wobec samego siebie i daj innym cieszyc sie tym, co ich kreci. Nie musisz rozumiec kolekcjonerow, zyj i daj zyc innym.
  11. Jako tradycjonalista wole wydanie paierowe. Newsy i recenzje w jezyku polskim czy angielskim mam juz teraz dostepne od reki gdzie indziej, ale to kupowane nieprzerwanie od 22 lat wydanie papierowe sprawia, ze CDA jest dla mnie wyjatkowe na tle reszty i z ciekawoscia zagladam do kazdego nowego numeru, nawet gdy tylko 10% jego zawartosci faktycznie mnie interesuje. Gdybym mial miec do wyboru tylko wersje elektroniczna, to nie jestem pewien, czy pozostalbym wiernym czytelnikiem CDA. W internetach konkurencja jest duzo wieksza, a juz teraz moj czas spedzany w sieci nigdy nie pozwala na przeczytanie i obejrzenie wszystkiego, na co mam ochote.
  12. No ja swego czasu nie mialem czasu na granie casualowe. W tamtym okresie (czyt. vanilla) system honoru PvP wymagal od chcacych awansowac i zdobyc dostep do lepszych itemkow tylko jednego: zeby w ciagu tygodnia nagromadzili wiecej punktow honoru niz inni gracze na serwerze. Poczatkowo bylo to latwe, ale wbicie na najwyzsze cztery rangi wymagalo poswiecenia ton swojego czasu. poltora miesiaca grindu i z anonimowego huntera, ktory w Ironforge musial prosic sie magow o wode, stalem sie Field Marshalem Sojuszu, ubranym w epiki (ktore wtedy byly wciaz rzadkoscia, bo najlepsze gildie dopiero zaczynaly robic Molten Core, a reszta dopiero wchodzila do UBRS), jezdzacym na epickim mouncie liderem najlepszego wtedy premade pvp na serwerze, a zagadnieci magowie nie tylko chetnie i za darmo dostarczali mi zapasu jedzenia i wody, ale jeszcze pytali, czy nie potrzebuje przypadkiem portalu do innego miasta. Niezle jak na kogos, komu do najwyzszego wtedy 60 poziomu wciaz brakowalo dwoch leveli. Jednak z calym tym prestizem munduru szla tez w moim odczuciu odpowiedzialnosc za obrone ziem Sojuszu. Za kazdym razem, kiedy pojawila sie serwerowa informacja o ataku na osade Sojuszu, za kazdym razem, kiedy dostawalem od znajomych whispera, ze gdzies Horda naszych bije, wszystko rzucalem i od razu udawalem sie w to miejsce, po drodze probujac jeszcze skrzyknac wszystkich bedacych online znajomych z podstawowego i rezerwowego skladu naszego premade na battlegroundy. Ilez to poznowieczornych/nocnych randek z dlugouchymi elfkami przy fontannie w parku w Stormwind zostalo mi przerwanych przez wiesci o ataku Hordy na Southshore... Z drugiej strony kiedy w towarzystwie kilku innych Marshali w epickim gearze i na bojowych mountach wjezdzalismy znienacka do atakowanej osady i lapalismy na goracym uczynku zabijajaca zolnierzy Sojuszu jakas bande obdartusow z Hordy, to pacyfikacja nastepowala blyskawicznie, porzadek byl przywracany, nasze przeczesujace okolice przez dluzsza chwile patrole upewnialy sie, ze pokonany przeciwnik nie ma ochoty wracac, a ja mialem poczucie dobrze wykonanego obowiazku wzgledem Sojuszu. Tylko tych elfek bylo zal, ale zawsze byla nadzieja, ze kolejna noc uplynie bez incydentow na granicy...
  13. Moj growy patriotyzm przez piec lat sprowadzal sie do prostego okrzyku: “For the Alliance!!!”.
  14. A ja wrecz przeciwnie. I z tego predzej czy pozniej powstanie cos nowego. Teraz mamy battle royale, wczesniej pojawily sie moby, jeszcze wczesniej dosc popularne byly gry muzyczne. Sam spore nadzieje wiaze z VR, ktore choc wciaz raczkuje, to ma olbrzymi potencjal. Takie The Gallery, po ktorym nie spodziewalem sie wiele, po ukonczeniu od razu trafilo na moja prywatna liste „The best of”, bo ogladajac napisy koncowe stalem na srodku salonu z szeroko otwarta geba i niezlym mindfuckiem w glowie, a przeciez w ciagu ostatnich 30 lat sporo gier ogralem i trudno obecnie zrobic na mnie wrazenie. Nie tyle zarzutow, co stwierdzenie faktow. I moja wypowiedz sprowadzala sie do tego, ze autor bloga nie mial okazji doswiadczyc tego, jaka byla branza, zanim to wydawcy dyktowali studiom, co maja robic. Okres dzialalnosci Bullfroga, Westwood Studios czy Microprose byl bardzo ciekawy, tyle.
  15. I chwala developerom za to, ze SoT powstalo. Inna inszosc, ze to Morze Zlodziei choc szerokie, to okazalo sie byc bardzo plytkie, przez co poczatkowy entuzjazm graczy bardzo szybko zostal zgaszony nudna rozgrywka. No wlasnie - odpowiedniki i klony. Kultowe glownie w Polsce. Nikt nie wyjasnil do tej pory zagadki, dlaczego gry Piranha Bytes osiagnely tak duza popularnosc w Polsce, nieporownywalnie wieksza niz u zachodnich graczy. No wlasnie, polskojezycznym. Pierwszy AC to co wprowadzil na wieksza skale do gier, to gesto zaludnione lokacje. Byl to zdecydowany krok naprzod. Nie wiem, czy mial „dusze”, ale zdecydowanie byla to interesujaca nowalijka, ktora pasowala do reszty gry i za to tego pierwszego AC cenie. Wniosek wziety z... w sumie to nie wiem, skad go wziales, bo nigdzie nie napisalem, ze obecnie nie wychodza dobre i warte uwagi gry. Pisalem za to juz wczesniej, ze do starych gier nie wracam. Milo sie je wspomina, ale dobrze bawie sie przy tych, ktore wychodza wspolczesnie, nawet jesli innowacyjnych pomyslow jest w nich tyle, ile ogrodkow dzialkowych na pustyni Gobi. Branza sie zmienila, styl grania rowniez i ja to doskonale rozumiem. Zreszta pisalem w pierwszym komentarzu o okresie, w ktorym gry co chwila serwowaly graczom cos nowego i regularnie powstawaly nowe (sub-)gatunki, a nie o tym, ze „kiedys to byly gry, a dzis juz gier nie ma”. Widocznie zle to zrozumiales.
  16. Wyjatki potwierdzajace regule. Tylko i az tyle. For Honor bylo swieze, ale niewypalilo, czego zreszta bardzo zaluje, bo rokowalem z nim duze nadzieje. R6 Siege daje rade, ale zbyt wiele nowosci nie wprowadzilo i nie zatrzeslo rynkiem - ot, znalazlo swoja nisze i stalo sie poniekad alternatywa dla ogrywanego od lat CS. Jednak na razie DG nie ma. A jak juz bedzie, to zobaczymy, czy bedzie wyznaczac nowa jakosc wspominana przez lata, czy tez okaze sie po prostu bardzo dobrym tytulem, w ktory gra sie co prawda przyjemnie, ale zaden z niego kamien milowy w rozwoju gier. Owszem, ale zdecydowana wiekszosc gier indie to niestety chlam. Oczywiscie nie wszystkie, bo znalezc mozna wsrod nich tez prawdziwe perelki zachwycajace czy to oprawa, czy pomyslem, ale niestety nawet w ich przypadku poprzez ich niszowy charakter, ograniczony budzet, dlugosc czy charakter rozgrywki wiekszosci nie udaje sie trafic do szerszego grona graczy, nie mowiac juz o tym, zeby zadomowily sie na ich dyskach na dluzej lub zapoczatkowaly nowy gatunek. Minecraftowi sie to udalo, pojawilo sie wielu nasladowcow, ale juz np. swietne indyki jak Subnautica, Cuphead, This War of Mine, Bastion, Mark of the Ninja, Hotline Miami, Dust czy Stardew Valley choc swietne pod tym czy innym wzgledem nie stanowily zadnej rewolucji, ktora zmienilaby branze w jakikolwiek warty odnotowania sposob.
  17. Coz... pozostaje tylko wspolczuc. Nawet juz nie tego, ze nie doswiadczyles Diablo, Warcrafta czy Fallouta, kiedy te gry mialy swoja premiere. Wspolczuje raczej tego, ze nie bylo Ci dane byc graczem w czasie, gdy wychodzily naprawde nowe gry pelne oryginalnych pomyslow ich tworcow, kiedy studiami nie rzadzili jeszcze wielcy wydawcy, a gracze dosc czesto dostawali od tego czy innego developera cos swiezego, czego wczesniej nikt inny nie zrobil, cos co tworzylo nowy gatunek, a co nie bylo juz wyeksploatowanym tematem ani robionym na szybko sequelem/klonem z tylko kosmetycznymi zmianami wzgledem pierwowzoru. Owszem, w ostatnich latach pojawily sie i zyskaly duza popularnosc gry battle royale czy MOBA, ale to choc bardzo dochodowe, to wciaz smutne popluczyny po tym, co dzialo sie na rynku gier, kiedy pojawiala sie na nim nowa jakosc typu Cywilizacja, Railroad Tycoon, Sim City, Dune 2, UFO: Enemy Unknown, Settlersi, Warcraft i Starcraft, a to przeciez tylko tytuly nalezace do dosc szerokiego gatunku strategii.
  18. A ja, choc wiele gier wydanych w ciagu ostatnich blisko trzech dekad darze wielkim sentymentem i wciaz posiadam grubo ponad 100 big boxow, to do starych gier nie wracam. Cztery czy piec razy probowalem, ale archaiczne mechaniki, toporny interfejs i zalewajaca ekran pikseloza okazaly sie byc dla mnie sporym zaskoczeniem. Wole jednak pamietac to, czym te klasyki kiedys dla mnie byly zamiast zderzac je z moimi obecnymi przyzwyczajeniami. Zreszta i tak brak mi czasu na ogrywanie tych nowych tytulow, ktore obecnie mnie interesuja, a co dopiero wracanie i przechodzenie po raz enty gier, w ktore sie zagrywalem bedac w podstawowce czy liceum. Jedynym wyjatkiem jest Dune 2 i UFO: Enemy Unknown, w ktore da sie zagrac z poziomu przegladarki, co jest swietnym wypelniaczem czasu w pracy, kiedy nie ma nic innego do roboty.
  19. Jesli jest to dobrze wykonany element, to jestem za. W Skyrimie mi to nie podpasowalo. Mialem niby wlasny dom, ale bylo to dla mnie tylko ozdobnikiem. Owszem, moglem tam robic mikstury czy zaklinac bron, ale to byl tylko warsztat, a nie jakas konkretna baza wypadowa. Za to odrestaurowywanie siedziby rodowej w AC2 mialo swoj urok i bardzo przypadlo mi do gustu. Jeszcze bardziej podobal mi sie ten element w Subnautice, w ktorej to spedzilem ladnych kilka godzin na szukaniu interesujacych miejsc dla mojego podwodnego domu, biorac pod uwage zarowno walory krajobrazu, dostepnosc surowcow jak i majaca istotny wplyw na konstrukcje i sposob zasilania bazy glebokosc czy wystepujace w okolicy drapiezniki. W tej grze autentycznie zzylem sie z moim podwodnym domem, bo nie pelnil tylko funkcji odwiedzanego sporadycznie warsztatu, ale tez umozliwial hodowanie i uprawianie niezbednej do przezycia zywnosci, wytwarzal paliwo do pojazdow i zapewnial odpoczynek miedzy kolejnymi wyprawami w mroczne glebiny. A te momenty, w ktorych na skutek naruszenia konstrukcji musialem szybko zamykac grodzie i wypompowywac z calkowicie zalanych korytarzy i pomieszczen wode byly tak bardzo klimatyczne...
  20. Aktualnie ogrywam Ni No Kuni II. Na pierwsze zadanie poboczne natknalem sie dopiero w czwartym rozdziale, po okolo 8h gry. Na dodatek pod wzgledem fabularnym mial sens. Mialem przekonac postac, zeby przeniosla sie do mojej bazy i tam zajela badaniami. Zgodzila sie, ale powiedziala, ze jeden z kluczowych dla jej pracy przedmiotow zostal jej niedawno skradziony, wiec przed przeprowadzka najpierw trzeba go odzyskac. Gdyby zadanie brzmialo “przynies mi troche sera, bo chce sobie zrobic kanapki na droge” bylby to typowy fetch quest, ktory swoja infantylnoscia nijak by sie mial do fabularnej imersji. Drugie z zadan pobocznych tez pod wzgledem fabularnym wypadlo calkiem dobrze. Jesli wierzyc aczikom, to w grze jest przynajmniej 150 side questow. Nie wiem, czy scenarzystom wystarczylo pomyslowosci na wszystkie i czy pozniej nie staja sie typowymi fetch questami oderwanymi od realiow gry, ale te dwa pierwsze rokuja calkiem dobrze.
  21. Fetch questy nie sa zle, ale pod warunkiem wspolgrania ze swiatem gry i aktualnym postepem fabuly. Dla przykladu w takim Morrowindzie na poczatku jestesmy w zasadzie nikim i glowna misja fabularna kaze nam tylko dostarczyc komus przesylke. Nie musimy sie tym zajac od razu i nic nie stoi na przeszkodzie, zeby zamiast bawic sie w kuriera wziac najpierw kilka pobocznych zlecen, zarobic troche grosza i zdobyc lepszy sprzet. Wspolgra to z naszym miejscem w swiecie gry i tym, ze jestesmy tylko para rak do wynajecia. Co innego gdy fabula robi z gracza kogos waznego w uniwersum gry i w zasadzie od razu stawia przed nim jakies bardzo wazne, trudne zadanie, ktore z logicznego punktu widzenia powinno byc zrobione jak najszybciej. W sytuacji, w ktorej jako zbawca swiata mamy zgladzic siejacego spustoszenie poteznego smoka, a my zamiast tego szukamy siekiery zgubionej przez drwala albo dowodow na niewiernosc czyjegos wspolmalzonka, a na dodatek enpece traktuja nas jak jakiegos przyblede, cala ta fabularna imersja trzeszczy w szwach. Tak samo kiedy jestesmy ukrywajacym sie nastepca tronu okupowanego przez wroga krolestwa, kiedy naszym celem jest zabicie wrogiego nam wladcy, pomszczenie smierci bliskich i odzyskanie krolestwa, a spotykani po drodze enpece, ktorzy wiedza, kim i w jakim polozeniu jestesmy i ktorzy niby calym sercem stoja po naszej stronie, w dalszym ciagu traktuja gracza jak popychadlo i daja zadania typu przynies, podaj, pozamiataj. Nie tylko nie wspolgraja one z fabularnymi zalozeniami gry, ale tez nie ma zadnego logicznego wytlumaczenia, dla ktorego nasz protagonista zamiast czym predzej ratowac swiat i odzyskac tron, mialby robic sobie przerwy na uganianie sie za kilogramem maki dla kucharza, robienie zdjec krajobrazu dla wydawcy lokalnej gazety albo na sciganie sie na lokalnym torze wyscigowym.
  22. Oczywiscie, ze manipulacja, ale kto tego nie sprawdzi i nie doczyta, ten wiedziec tego nie bedzie, czyli cel TVP zostanie osiagniety. Wiadomo, ze PO swiete ani nie bylo, ani nie jest, ale takie zmanipulowane przekazy robione przez Prawych i Sprawiedliwych podwazaja ich wiarygodnosc i ich swiete darzenie do prawdy.
  23. Mam u siebie ponad 700 kanalow, ale nigdy nie chcialo mi sie wszystkich sprawdzic. Zreszta nigdy specjalnie multi Starcrafta mnie nie ciagnelo na tyle, zeby jeszcze transmisje meczy ogladac. Mam Arirang, ale akurat ten grami sie nie zajmuje.
  24. Jato ogladalem mieszkajac przez pare miesiecy w Seulu. Nie wiem, czy jest dostepne na satelicie/w necie.
  25. Polecam telewizje poludniowokoreanska. Maja tam przynajmniej trzy kanaly poswiecone w calosci grom. Na dwoch z nich lecialy non stop rozgrywki w Starcrafta z komentarzem.
×
×
  • Utwórz nowe...