Skocz do zawartości

XMirarzX

Forumowicze
  • Zawartość

    295
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Komentarze blogu napisane przez XMirarzX

  1. @Copara Bardzo możliwe. Co nie zmienia faktu, że nie wszystkie wpadające w ucho piosenki nas przeżyją ;) Chociaż kto wie, może za pięć dekad ktoś uzna, że nieśmiertelne jest np. "Ona tańczy dla mnie" czy inna "Ruda jest moja". Z drugiej strony, to zależy tylko od gustu, bo dla mnie - nie bijcie - w "Nothing else matters" czy "Smells like teen spirit" nie ma nic wyjątkowego, a dla większości moich znajomych są one nie tylko obowiązkowe, ale też niepowtarzalne.

  2. SPAM

    Żeby nie użyć słów wulgarnych powiem tylko, że mnie z tzw. równobieżni ostro wyprowadziło po 89-99 komentów pod kilkoma wpisami, a nie dałbym rady tego skasować w jeden wieczór, będę musiał po prostu rozłożyć na raty.

    Znam regulamin, m.in. część o pornosach na forum i blogach, mimo to nie zamierzam ryzykować.

  3. @Knight Martius

    Śmialiśmy się.

    Mea culpa, siła przyzwyczajenia... i środowiska. Kajam się.

    1. Co jest tym celem? Z dalszej części tekstu wynika, że to park... ale nie jestem pewien właściwie.

    2. Po co ten myślnik?

    3. "Dwóch kwadransów"... Nie lepiej po prostu "pół godziny" napisać?

    1. Szli na imprezę, więc to ona była celem ich podróży, nieprawdaż? Do parku weszli... przy okazji ;)

    2. Dla zaakcentowania zapasu czasu, jakim dysponowali.

    3. Nienawidzę powtórzeń. Zwłaszcza, że zawsze byłem uczony, iż jeden zwrot lub słowo nie powinno się powtarzać w jednym zdaniu, zaś w tym akurat przypadku właśnie "godzina" byłaby słowem powtarzającym się.

    Dobra. Mówię od razu, że na anatomii się nie znam za dobrze, ale czy wbicie ostrego narzędzia w organ witalny (szczególnie w serce) nie powoduje aby śmierci na miejscu?

    Prawdę mówiąc, podchodziłem do tego zawsze w nieco... hollywoodzki sposób, stąd takie, a nie inne rozwiązanie. Poza tym, w mojej wizji nie pieścił się z nią, ale od razu przeszedł do rozcinania, dlatego u mnie zdążył jeszcze odejść i popatrzeć z fajkiem w zębach.

    A co do przytoczonego przydługiego fragmentu...

    Na pewno wiesz przecież, jak to jest myśleć/pisać/opowiadać pod wpływem silnych emocji, zwłaszcza, gdy wspomnienia są wciąż żywe ;)

    Jeśli jesteś zainteresowany, część pierwsza powinna być gdzieś w czeluściach Twórczości własnej.

  4. Z tego, co słyszałem w tamtym czasie akurat chrześcijaństwo nie było tak silnie zakorzenione w umysłach ówczesnych Polaków, toteż na fali nastrojów religijno-reakcyjnych (chęć powrotu do pogaństwa wśród ludu) został albo osadzony na tronie, albo jako zwolennik tychże ruchów pogańskich odszedł od chrześcijaństwa. Nie powiem, ten okres nie jest mi zbyt dobrze znany ani - nie linczujcie! - nie uważam go za zbyt interesujący w historii naszego kraju czy świata, mówię tylko, z jaką teorią się spotkałem.

    Co do kwestii jego okrucieństwa, może ona być mocno dyskusyjna, jeśli brać pod uwagę hipotezę o powrocie do pogaństwa. Zresztą, nawet jeśli nie powrócił do wiary słowiańskich pogan, wzmianka o okrucieństwie świadczyć może o zaakcentowaniu roli pomazańców bożych, królów prawowitych i ich przywiązaniu do swego kraju, któremu nie wyrządzaliby szkody, w przeciwieństwie do uzurpatorów.

  5. @Lord Hrabula No właśnie zależy, jaka to miłość. Akurat opisałem najgłupszą ze wszystkich, bo ślepą, zapatrzoną w obiekt uwielbienia.

    Czy to nie stawia Cię w pozycji subiektywnej?

    Tak. Szczerze przyznam, że tak, i nie będę się opierał. Natomiast w tej kwestii nie ma miejsca na obiektywizm, bo poglądy na temat miłości biorą się z własnych przeżyć, opowieści innych i własnych wyobrażeń. W ten sposób miłość nigdy nie jest postrzegana obiektywnie, podobnie inne uczucia.

    Zauważ, że reprodukcja jest aktem w którym chodzi o utrzymanie ciągłości danego gatunku a seks polega na przyjemności.

    OK, tyle tylko, że seks MA NA CELU reprodukcję, jego przeznaczeniem ewolucyjnym nie jest przecież sam seks i obustronna przyjemność, ale właśnie przedłużenie gatunku, czyli reprodukcja. Żaden inny gatunek na Ziemi poza ludźmi (no i delfinami, z tego co słyszałem...) nie spółkuje dla przyjemności, ale dla przedłużenia gatunku.

    Altruizm, empatia i poświęcenie. Honor, duma oraz odwaga. Głupie rzeczy, co? Może i głupie, ale potrafią nadać sens temu, czemu sensu nadać się nie da. Jak myślisz, dlaczego są ludzie nikczemni i ludzie dobrzy?

    Wszystko właśnie moim zdaniem zależy od postrzegania świata, a nie od emocji. Jeśli przykładasz wagę do własnego honoru, nie musi to być związane wyłącznie z emocjami, bo przy odpowiedniej rozumowej hierarchii wartości te cechy da się wyćwiczyć, nie wiążąc ich z uczuciami.

    Osobiście uważam, że skoro dobro i zło są kwestiami całkowicie dyskusyjnymi, to nie ma ludzi dobrych i ludzi złych, tylko tacy, których za takowych uważamy z różnych względów.

    No cóż, spróbujmy przyjąć ogólnie przyjęte normy nikczemności i dobra:

    - nikczemni kierują się własnym interesem i zazwyczaj uważanymi za negatywne emocjami?

    - dobrzy kierują się dobrem bliźniego, czasem mimo wszystko bez zastanowienia, i ustalonymi mniej lub bardziej odgórnie standardami dobra (prawo, Kościół katolicki)?

    O to chodziło? Bo jeśli tak, to nadal potrzebny jest rozum, by rozstrzygnąć, co jest opłacalne (źli) i dobre (wiadomo). Inaczej wszystko zależałoby od chwilowego widzimisię, impulsu ("ja chcę"), tymczasem by podjąć dobrą decyzję i skuteczne działania, wpierw trzeba je dobrze przemyśleć. Ponadto trzeba jakoś ustalić, co jest naszym zdaniem dobre, a co złe - tutaj więc także do roboty zaprząc trzeba Rozum, a następnie zasady te jakoś sensownie sformułować.

    Chodziło mi raczej o wyobrażenie przyszłości która kieruje się tylko i wyłącznie czystym logicyzmem. Przyszłości socjopatycznej. Wyobraź sobie, że ludzie się nie rodzą, oni są produkowani ? bo tak jest wygodniej, taniej, przystępniej.

    Niestety, ale nie dojdziemy, czy przyszłość taka byłaby dobra, czy zła: zbyt wiele niewiadomych.

    Nie sądzę, by było taniej. Z jednej strony fakt, kobieta w ciąży generuje pewne dodatkowe koszty, z drugiej - utrzymanie maszyny, jej konserwacja, energia, pożywienie, ciepło, sztuczne płyny fizjologiczne - to wszystko kosztuje, toteż moim zdaniem na razie jest to niemożliwe ;)

    Na temat socjopatycznej przyszłości nakręcono zdaje się film "Equilibrium" (i jeszcze jeden, którego tytułu nie pamiętam), gdzie emocje zostają tłumione wśród społeczeństwa za pomocą leków, branych przez ludzi pod przymusem prawnym. Polecam ;) (Oczywiście, główny bohater leki odstawia i się zakochuje...)

    Potrzebny jest zło by istniało dobro. Potrzebny jest mord dla narodzin. Bezsens. Zalatuje to Bożym Słowem, czy jak to tam szło. Nie, nie są potrzebni.

    Zło JEST potrzebne dla istnienia dobra; bez Zła nigdy nie poznałbyś Dobra i odwrotnie. Dzięki temu, że istnieją obok siebie jednocześnie, masz pewne rozeznanie.

    Nie mord i narodziny, ale Śmierć i Życie. Sensem życia jest śmierć, nie ma śmierci bez życia, a cóż to za życie bez śmierci? Czy nadal można by nazwać je życiem?

    Nie, inie brnijmy w to dalej, schodzimy na zbyt metafizyczne i filozoficzne tematy.

    Oczywiście, że są. Dzięki wrażliwcom wiesz, jak zachowują się nieczuli i odwrotnie, wiesz, jaka jest granica między czułością a socjopatią. Jedno i drugie w ekstremum jest niewskazane (jak wszystko inne). Dzięki temu, że istnieją jednocześnie, a Ty możesz ich ze sobą porównać, masz wybór, do której z tych grup chcesz należeć i masz pełną świadomość dlaczego wybrałeś tak, a nie inaczej.

    Tzn. to moje zdanie, zgadzać się nie musisz, a ja przymusu nie uznaję.

    Prawdę mówiąc sądzę, że Postęp jest wynikiem nie tyle nudy, co ludzkiej ciekawości i prób jej zaspokojenia, swego rodzaju lenistwa i po prostu pracy ludzi uzdolnionych. Nie sądzę, by koło, muszkiet, silnik parowy i spalinowy, okręty turbinowe i statki kosmiczne powstały z nudy.

    Wierz mi, że jestem obiektywny.

    Nie chciałem Cię urazić.

    Zarzuciłeś mi ambiwalencję odczuć i niezdecydowanie, dlatego też wyjaśniłem, skąd wzięły się argumenty tłumaczące potrzebę miłości oraz je podważające, niemal oczerniające.

    Natomiast obiektywnym w stu procentach można być tylko w tej sprawie, z którą nie mamy żadnego związku, którą rozstrzygnąć mamy bez wcześniejszych doniesień o niej ze źródeł masowego przekazu (zazwyczaj są one subiektywne). Dlatego nadal twierdzę, że ludzi obiektywnych nie ma. Nie obiektywnych w pełni.

  6. Pewna mądra osoba powiedziała kiedyś "Tylko głupiec ocenia na początku" a sądząc po tym co piszesz, wnioskuję, że jesteś dość młodą osobą. Zerkając na lektury szkolne, szacuję, że mój wniosek jest poprawny.

    Jestem i głupi, i młody, jak to ująłeś - słowem, wszystko w porządku :D Druga klasa liceum, 17 lat.

    Zmierzam do tego, że krytykujesz stan w który może popaść człowiek, po jednej, nieudanej próbie.

    Jednej, fakt, jednak potwierdziła ona w wyjątkowo dobitnie słuszność moich wcześniejszych przekonań, które zaprezentowałem powyżej.

    Uważasz, że kochanie kogoś jest błędem w człowieczeństwie. Błędem naszego organizmu, który (Wolą Bożą zapewne ;)) dąży przecież i tak, końcowo, do dalszej jego reprodukcji. Wszystko skupia się na rozmnażaniu.

    Nie twierdzę nigdzie, że "wszystko skupia się na rozmnażaniu" - seks jedno, miłość drugie, połączone dają jeszcze co innego. Seks moim zdaniem winien być dopełnieniem miłości (w związku, rzecz jasna), i tylko za zgodą obu stron, bez żadnego przymusu. Seks bez miłości? Owszem, do przyjęcia, ale to takie... prymitywne trochę, górę nad Rozumem bierze Ciało napędzane Popędem. Miłość bez seksu? The Pope approves!

    Błędem jest kochanie na ślepo, nie sama miłość.

    Idąc Twoim tokiem myślenia, powinniśmy podejmować Rozumne a NIE Emocjonalne decyzje a więc, powinniśmy się rozmnażać czyli kochać (chyba, że wolisz dzieci z próbówek).

    Oczywiście, że powinniśmy kierować się nie SAMYM Rozumem (o czym za chwilę), ale głównie nim: moim zdaniem tak jest po prostu bezpieczniej i tyle, bierze się pod uwagę wszystkie możliwości, konsekwencje czynów, a dla mnie to jest akurat jak najbardziej plus logicznego, racjonalnego myślenia.

    BTW, co jest złego w dzieciach z probówek?

    Zastanów się: śmierć całej ludzkości w ciągu około stu lat czy przetrwanie? Co wybiera rozum?

    Wybacz, ale nie bardzo rozumiem, skąd się tu wziął ten argument. Tak czy inaczej ludzkość nie zginie... chyba... tylko sądzę, że IQ w pewnych kręgach spada, co mnie niepokoi, i tyle.

    Widzisz, sztuką nie jest kierować się rozumem lub emocją. SZTUKĄ JEST kierować się i tym i tym. One mają się dopełniać a nie ze sobą walczyć.

    Masz całkowitą rację. Fakt, jestem tego samego zdania, ale mam zdolność do popadania w skrajności. Tak też jest i w tym przypadku: z dwojga złego wolę dyktat Rozumu niż anarchizm Sercowy, wprowadzający jeszcze większy chaos w życie. Nikomu nigdy nie doradzałem rozwiązań ekstremalnych, zwłaszcza w tej kwestii.

    Mówisz, że jeśli ktoś kocha bez przerwy, miłość romantyczna (a zazwyczaj taka jest nieodwzajemniona) , to jest słaby. Słabysz niż ten który nie kocha, nie miłuje. Nie, szanowny Panie, słabi są wszyscy ludzie. Tak samo i równo. Wszyscy umierają, niezależnie od tego czy będą się rozmnażać czy dogorywać w ułudzie samospełnienia.

    Właśnie o to chodzi, by kochać ROZSĄDNIE. Obsesji się nie poddać, nad myślami zapanować, tęsknoty zdławić: obsesja prowadzi do chorobliwej zazdrości, myśli napędzają same siebie, a czasem - także i nas przecież, zaś tęsknota - "Zobaczę się z nim/nią jutro/za godzinę/dwie/kilka". Problem pojawia się natomiast przy kilku dniach, ale cóż zrobić - miłość...

    Miłość (ślepą) mam za słabość i to nie byle jaką, bo największą z możliwych - jeśli odwzajemniona pozornie tylko, i do losu Wertera doprowadzić może. A Śmierć... tak, we dwójkę umrzeć się nie da. Jednocześnie owszem, ale nie razem.

    Proponuję obejżeć film pt. ?Przerwana lekcja muzyki? z 1999. Główna bohaterka, chora na BPD(Impulsywność, Emocjonalność) spotyka się z Psychopatką(Zero Emocjonalne, Logika). Powiedz mi, szczerze, czy chciałbyś, żeby świat tak wyglądał jak w drugim przypadku?

    Widziałem :D Szczerze polubiłem tą psychopatyczną zdzirę, graną przez Angelinę Jolie (moja wina, że lubię filmowe "czarne charaktery" i socjopatów bardziej, niż bohaterów pozytywnych? ;) ).

    Z pewnością wyglądałby inaczej. Osobiście jestem zwolennikiem pluralizmu i tyle: potrzebni są wrażliwcy i nieczuli. Najważniejsza jest różnorodność, czyż nie?

    Moim zdaniem Twoje odczucia są całkowicie ambiwalentne. Wydaje mi się również, że próbujesz zamaskować swoje odczucia teorią na temat zera bezwzględnego i braku potrzeby bycia kochanym. Chwilę bronisz, chwilę atakujesz.

    Bo staram się być obiektywny, postawić się na miejscu osoby kochającej. Nie lubię subiektywnego od początku do końca wywodu, bo nie będzie w nim krzty prawdy, a w ten sposób jestem jej choć odrobinę bliższy.

    Aha, jeszcze taka psychologiczna dygresja na koniec: zarówno potrzeba bycia kochanym jak i brak tej potrzeby jest psychologicznie uzasadniona i każda ze stron ma jakąś ułomną podstawę ;)

    Ooo, zapewne :D

    Pozdrawiam ;)

  7. Tak lekko się inspirowałem, siłą rzeczy nie może to być CZYSTY steampunk. W steam- i dieselpunku mogą występować elementy fantasy. Steampunk w Wilszczurze jak na razie widać najlepiej w następnym fragmencie - co prawda przejawia się zaledwie w wystroju wnętrza (jeśli mogę to tak ująć), ale mam kilka pomysłów, jak lekkie elementy steampunku wprowadzić w dalszej części. Poza tym... jakby mieli jeszcze muszkiety ładować, to by mnie gorączka strawiła xD

    Wierzę, że jeszcze jeden powrót przetrwasz, zwłaszcza, że powinien zaspokoić Twoją ciekawość względem uwięzionej niewiasty bez kilku zębów ;)

  8. Fakt, "Wilszczur" potrafi być denerwujący...

    Po pierwsze, pomysł na "Wilszczura" powstała w czasie, gdy zacząłem interesować się steampunkiem, dlatego też formacje wojskowe i urzędy noszą takie, a nie inne nazwy.

    Po drugie, w kolejnej części będą, owszem, podane jej personalia i przewinienia, ale... wybacz, ale strasznie mi się teraz chce śmiać, to nic osobistego xD Nie będzie to retrospekcja, ale kolejny powrót do przeszłości, w końcu leży łkając na posadzce Poziomu Czwartego w Samotni xD

    Co do kamyków... fakt, mnie też wkurzały, ale nie bardzo wiedziałem, jak to inaczej opisać. Pisałem to z perspektywy brutalnie potraktowanej, oszołomionej kobiety, rzuconej na kolana przed nieznanego jej właściwie młodziana, z grubsza w jej wieku, dlatego m.in. wyszło, jak wyszło...

    Nie denerwuj się, więcej retrospekcyj wsadzać nie mam w planach. Nie dam głowy, że nic się nie zmieni w tej materii, ale postaram się.

  9. Sęk w tym, że aby tę historię podtrzymać, często dawałem takie retrospekcje... póki je pisałem, bo ostatnio nie mam sił ani chęci pisać, zwłaszcza, że te, które miałem, zużywałem na wiersze -.-' W każdym razie dziękuję i mam nadzieję, że kolejne części się spodobają ;)

    ...malutkie kropelki krwi, tworzące malutką kałużę?... :D

  10. Szczerze mówiąc, przepraszam wszystkich Forumowiczów za spam, ale po prostu zamieszczając kolejne opowiadania mam wątpliwości, czy kolejne opowiadania/części itd., itp. jest sens w ogóle zamieszczać, a ponieważ - jak już napisałem we wpisie - z Wilszczurem wiązałem i wciąż wiążę spore nadzieje, chciałem poznać Wasze zdanie na ten temat.

×
×
  • Utwórz nowe...